To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Mechaniczna pomarańcza [film] - Ostatnio oglądane filmy

ilcattivo13 - 16 Stycznia 2010, 22:41

9. Kapitalna animacja. Szkoda, że taka krótka. 8/10

Edit: magia Fallouta działa :D Retrospekcje zrobiono jotka-w-jotkę jak w Falloutach, na dodatek muzyka z lat trzydziestych. Ktoś chyba za dużo czasu spędzał na Pustkowiach.

lucek - 16 Stycznia 2010, 23:01

Hunting Grounds - yet another zombie-sf movie, tym razem kanadyjski, żenująco słaba produkcja, kiepszczyzna niewarta oglądania, szkoda oczu, szczególnie miłośników badmovies. 3/10.
Homer - 17 Stycznia 2010, 01:05

Fidel-F2 napisał/a
Ratatouille - popłakałem się ze wzruszenia, cudny film

Czy Fidel-F2 wie, że używasz jego konta? ;)
Jeśli podobał Ci się QoSolace to koniecznie musisz zobaczyć Casino Royal. Wcześniejszego z tym samym aktorem, który jest dużo lepszym filmem i bondem.

"Watchmen" - mają własny temat.

Avatar obejrzany. Fajny, miły, ale trzeba się nastawić na fabułę dla nastolatków, wtedy odbiór jak najbardziej. Efekt 3D trochę mnie zawiódł, bo był skierowany do wewnątrz obrazu, a nie na widza, jak w Beowulfie przez praktycznie cały film. Beowulf 3D pozostaje filmem, który dostarczył najwięcej emocji właśnie przez 3D (te włócznie podchodzące pod gardło). Najpiękniejszy był las. Biointerfejs - świetny pomysł. Czułem klimat "Księżniczki Mononoke" i "Final Fantasy".

dzejes - 17 Stycznia 2010, 10:29

Dun - mi generalnie chodzi o to, że Harry Potter nie musi od razu być hołdem dla Brzechwy za Akademię Pana Kleksa.

feralny por. napisał/a
Nie Dunadan, to są błędy logiczne, mniejsze i większe.


Ssaki mają na Ziemi tak, więc na obcy na Pandorze powinni mieć tak? ;) To jest czepialstwo.

ihan - 17 Stycznia 2010, 10:54

Nie, nie chodzi o to, że ssaki mają tak.

I tak BTW, nikt nie zwrócił uwagi na to, że avatary mają połączone DNA ludzkie z DNA Na'vi. I to jest największy błąd logiczny, który każe przypuszczać, że skoro budowa DNA podobna, podobne zasady dziedziczenia, kodowania, itp, to ewolucja będzie przebiegać podobnie. Jeśli gatunki najbliżej spokrewnione, te które najpóźniej rozeszły się ewolucyjnie mają X nóg, oczu, określoną symetrię, to robienie Na'vi humanoidalnych po to, żeby wątek romantyczny zagrał to kompletna jazda po bandzie.

NURS - 17 Stycznia 2010, 11:13

Nie, dzejes, to jest logiczny wniosek - cała biosfera Ziemi jest usystematyzowana, można przyjąć, że na Pandorze powinno być podobnie, a nie jest. Na,vi są idealną kopią szkieletu i układu mięśniowego człowieka, reszta istot ma wyglądać dziwacznie - ale czy tak jest? Tw wielkie stwory zza zwijających się krzaczków wyglądają obco, czy jak nosorożec z dodanymi nogami i doklejoną głową rekina młota? To nawet nie wyobraźnia, tylko zwykła sklejanka, sam byś to zrobił mając kilka zabawek, klej i noyczki. Jak poszukać, okaże się, ze nie ma w tym wszystkim niczego, czego nie znajdziesz na ziemi. Może, prócz tego robaczka, którym miotają skrzydełka - :-)
dzejesie, wyluzuj i zrozum wreszcie, że w tych krytykach nie chodzi o czepnięcie się czegoś ,ale o poczucie niedosytu, jakie towarzyszy masie ludzi po seansie - ciebie zachwyca taka akcja, i niedoróbki, twój problem, ale nie wymagaj, żebym piał z zachwytu nad tym, że Cameron rżnie umiejętnie historyjkę Pocahontas (zwłaszcza w wersji Disneya), zamiast stworzyć coś oryginalnego - a to mi wmawiano przez cały czas przed premierą.
Z Avatarem jest, jak z Władca Pierścieni, powstała mitologiczna otoczka, która tak zaślepia ludzi, że są w stanie łyknąc największe głupactwa tylko dlatego, ze są pięknie pokazane (vide ustawianie ludzi rzędami na murach bombardowanych przez orków - chyba tylko dlatego, zeby pieknie się przerwacali).

dzejes - 17 Stycznia 2010, 11:37

Nie da się stworzyć niczego nowego, zawsze gdzieś będzie kalka czegoś, co znamy z Ziemi.
Wyżej własnych mózgów nie podskoczymy.
No i ja naprawdę nie muszę się wyluzowywać, ja pamiętam, że Avatar to nie jest ani Pandora z Davidem Attenborough, ani też Palingrad ;)

Anonymous - 17 Stycznia 2010, 12:03

NURS napisał/a
Z Avatarem jest, jak z Władca Pierścieni, powstała mitologiczna otoczka, która tak zaślepia ludzi, że są w stanie łyknąc największe głupactwa tylko dlatego, ze są pięknie pokazane

Tego zdania w ogóle nie rozumiem. Jaka otoczka?
W znakomitej większości filmów fantastycznych można znaleźć sporą ilość bzdur. Ale kurczę, Avatar i masa podobnych filmów jest robiona za grubą, grubą kasę, pracuje nad nimi mnóstwo osób i te wszelkie wymienione "błędy" są świadomymi wyborami twórców, którzy dzięki nim uzyskują taki to a taki efekt. Jednym przypadnie on do gustu, innym nie, film stawia na wrażenia estetyczne oraz proste i uniwersalne, trafiające do ogółu schematy, a nie na logikę i element zaskoczenia. I w takiej właśnie formie podoba się wielkiej ilości ludzi, więc wszelkie "ja bym to zrobił lepiej" jest mocno zabawne.

NURSie, kto Ci wmawiał tę oryginalność fabuły? Ja słyszałam jedynie o nowych technikach produkcji, i była to spełniona obietnica. Coś znów mam wrażenie, że sam sobie to i owo wmówiłeś, tak jak z tym, że film ma być o kontakcie z obcą rasą. :wink:

Hubert - 17 Stycznia 2010, 12:17

Golden Eye - dla odprężenia. Mówcie sobie o Bondach, co chcecie, ale sekwencja z czołgiem jest genialna.
NURS - 17 Stycznia 2010, 12:44

Miria napisał/a
NURS napisał/a
Z Avatarem jest, jak z Władca Pierścieni, powstała mitologiczna otoczka, która tak zaślepia ludzi, że są w stanie łyknąc największe głupactwa tylko dlatego, ze są pięknie pokazane

Tego zdania w ogóle nie rozumiem. Jaka otoczka?


Bombardowanie konsumenta milionami reklam mitologizujących produkt. A potem pojawia się ekranizacja WP z Nagolasem zjeżdząjącym po trąbie olifanta. Avatar jest dokładnie taki sam, mydło dla oczu. Piękne, wzruszające, ale bezsensowne.

Cytat
W znakomitej większości filmów fantastycznych można znaleźć sporą ilość bzdur. Ale kurczę, Avatar i masa podobnych filmów jest robiona za grubą, grubą kasę, pracuje nad nimi mnóstwo osób i te wszelkie wymienione błędy są świadomymi wyborami twórców, którzy dzięki nim uzyskują taki to a taki efekt. Jednym przypadnie on do gustu, innym nie, film stawia na wrażenia estetyczne oraz proste i uniwersalne, trafiające do ogółu schematy, a nie na logikę i element zaskoczenia. I w takiej właśnie formie podoba się wielkiej ilości ludzi, więc wszelkie ja bym to zrobił lepiej jest mocno zabawne.


Rozumiem, że idiotyczne rozwiązania fabularne pod publiczkę mają mnie satysfakcjonowac, a jak mówię, ze można to zrobić bez problemu lepiej, jestem śmieszny? :-)
Pogratulować konceptu, ale pod jednym względem masz rację, to jest targetowanie, czyli pisanie pod konkretnego odbiorce, tylko, jak to mawiają za sadzawką, jest nim "nastoletni kolorowy półanalfabeta". To nie moje okreslenie ale ukute przez tamtejszą krytykę opisujące ludzi, którzy łażą w kółko na tego rodzaju filmu i napędzają gigantyczną kasę. Na SW chodzili po sto razy.
Niestety nie łapię się na powyższą kategorię i wymagam, zeby za ćwierc miliarda dolarów tworzono coś, co nie urąga logice - jak chocby pocałunek z przedstawicielem obcej rasy.

Cytat
NURSie, kto Ci wmawiał tę oryginalność fabuły? Ja słyszałam jedynie o nowych technikach produkcji, i była to spełniona obietnica. Coś znów mam wrażenie, że sam sobie to i owo wmówiłeś, tak jak z tym, że film ma być o kontakcie z obcą rasą. :wink:


Ależ oczywiście, Avatara reklamowano jako kolejny melodramat twórcy Titanica :twisted: I o jakiej oryginalności mówimy? Ja mówię raczej o logicznej fabule, a tę trudno znaleźć w Avatarze.

ihan - 17 Stycznia 2010, 13:03

No dobrze, mnie drażni, że uniknięcie tych wszystkich nielogiczności nie wymagało wcale wiele zachodu. Że kilku w miarę inteligentnych konsultantów by pomogło. Jeśli to były świadome wybory, to powinni mieć zakaz konsultowania kolejnych filmów. Bo z premedytacją czynią szkodę.
Drażni mnie założenie, że widz wszystko połknie. Drażni mnie, że film fantastyczny nie może być inteligentny, i w zasadzie nie mam kontrargumentów dla ludzi uważających, że filmy fantastyczne są odmóżdżone. Bo mają rację.
A, właśnie wyzewnętrzniłam się koleżance, wysłuchała i westchnęła: a czego się po twórcy Titanica spodziewałaś? I w zasadzie miała rację, bo mogę się tylko na siebie złościć, że miałam takie oczekiwania. Które naprawdę w żaden sposób by nie zwiększyły budżetu, ani nie zmniejszyłyby widowni.

Chal-Chenet - 17 Stycznia 2010, 18:07

Odświeżyłem wczoraj eXistenZ i Butterfly Effect. Oba wciąż bardzo dobre. Przynajmniej w moim odczuciu.
Takiego Cronenberga lubię. Niestandardowo, jeden wielki, ale też nieprzesadny, galimatias. Dobre aktorstwo, emocje i niepewność (mimo powtórnego oglądania) do samego końca.
Z kolei Efektu nie widziałem już bardzo długo i było to poniekąd oglądanie znowu "na świeżo". Robi wrażenie. Z czasem wszystkie wątki łączą się w przemyślaną i logiczną całość.

I tu pojawia się pytanie: jak do pierwszej części mają się kontynuacje. Czy dwójkę i trójkę da się oglądać?

Anonymous - 17 Stycznia 2010, 18:35

NURS napisał/a
Bombardowanie konsumenta milionami reklam mitologizujących produkt.

Wiesz, widziałam jeden trailer i przed obejrzeniem filmu nie wiedziałam o nim prawie nic. Moja siostra podobnie. Podobało mi się bez otoczki jednak.
NURS napisał/a
Rozumiem, że idiotyczne rozwiązania fabularne pod publiczkę mają mnie satysfakcjonowac, a jak mówię, ze można to zrobić bez problemu lepiej, jestem śmieszny? :-)

Jasne, że nie muszą, nigdzie nie twierdziłam, że każdemu powinno się podobać. Co do drugiej części - które błędy logiczne chciałbyś poprawić i jak? Jakie konsekwencje miałoby to dla całości filmu? Konkretnie.
NURS napisał/a
To nie moje okreslenie ale ukute przez tamtejszą krytykę opisujące ludzi, którzy łażą w kółko na tego rodzaju filmu i napędzają gigantyczną kasę. Na SW chodzili po sto razy.

Avatar jest kasowym sukcesem, z czego wynika, że założenia zostały spełnione. Filozoficzna historia o zetknięciu dwóch całkowicie obcych ras mogłaby jednak takiego wyniku nie zapewnić. W film zainwestowano gigantyczne pieniądze, więc trudno się dziwić, że nie eksperymentowano z fabułą, tylko założeniem było trafienie do masowego odbiorcy - krótko mówiąc, żeby jak najwięcej ludzi obejrzało i zobaczyło nową technologię. Zresztą, co ja tu będę wypisywać, zajrzałam jeszcze raz do napisanej przez Ciebie recenzji i sam piszesz tam:
Cytat
Scenariusz jest najsłabszym punktem tej hiperprodukcji, ale – zabrzmi to na pewno paradoksalnie – jednocześnie najnośniejszą. Efekty specjalne, nawet tak doskonałe, nie są wystarczającym magnesem dla widza. Lecz Cameron doskonale wie, jak sterować ludzkimi emocjami. Pokazał to, kręcąc „Titanica” - widzowie oszaleli na punkcie romantycznej historii rozgrywającej się na pokładzie gigantycznego liniowca. A epicka katastrofa w końcówce tamtego filmu przypominała w pewnym sensie bitwę o Pandorę. Była piękna, chwytająca za serce (czytaj: kasowa), ale zarazem pokazana w czysto hollywoodzki sposób – nie liczył się sens, tylko efekt.

NURS napisał/a
jak chocby pocałunek z przedstawicielem obcej rasy.

A co z nim nie tak, biorąc pod uwagę, że Na'vi byli tak bardzo ludzcy?
NURS napisał/a
Ależ oczywiście, Avatara reklamowano jako kolejny melodramat twórcy Titanica :twisted:

Wrzucałam kilka cytatów co do tego, jak reklamowano Avatara, nie przedstawiłeś żadnych na poparcie swoich tez. Na plakatach Avatara wspomina się o Titanicu właśnie, nie o Obcym.

Agi - 17 Stycznia 2010, 21:38

Zawodowcy. Robert de Niro i Al Pacino jak zwykle w formie! :bravo
Chal-Chenet - 17 Stycznia 2010, 23:10

Mechanik powtórzony, bo już się zacierał w pamięci. Przede wszystkim znakomity Bale. W takich rolach chcę go oglądać, w takich rolach się sprawdza. To nie jest dobry zbawiciel ludzkości.
Film nie do oglądania gdy jest się sennym, akcja toczy się powoli, potrafi przy określonym nastroju zamulić zamiast zaciekawić. Ale zaciekawić ma czym. Pokręcona z początku historia, na końcu ułożyła się w sensowną całość.
Dobry film.

Matrim - 17 Stycznia 2010, 23:20

Lektor z Kate Winslet i Ralphem Fiennesem. Bardzo dobry film. Czasem dość przewidywalny, ale mimo to chce się oglądać do końca.
Spoiler:

Stormbringer - 17 Stycznia 2010, 23:34

Sosnechristo napisał/a
Golden Eye - dla odprężenia. Mówcie sobie o Bondach, co chcecie, ale sekwencja z czołgiem jest genialna.


True, chyba najlepszy moment tego filmu. Szczególnie fragment z pomnikiem. ;)

lucek - 18 Stycznia 2010, 08:49

Chal-Chenet napisał/a
Odświeżyłem wczoraj eXistenZ


Kawał dobrego kina. I chyba najlepsze z Cronenberga. Videodrom i Historia przemocy dalej na liście ;-) W ogóle to świetny reżyser.

Hubert - 18 Stycznia 2010, 09:38

Stormbringer, mi najbardziej podpasował sam początek pościgu. Kiedy pierwszy raz oglądałem, dziecięciem będąc, to takie zaskoczenie było jak ta ściana za czarną bryką (to była Wołga?) runęła i wyjechał zza niej czołg. A jaki wybuch śmiechu temu towarzyszył :mrgreen: Ech, dawne czasy, kiedy można było bezstresowo wszystkie Bondy jak leci oglądać....
Stormbringer - 18 Stycznia 2010, 10:01

Tak, czarna wołga. Zuooo. :) Ogólnie "Goldeneye" to sympatyczna część, choć może to kwestia sentymentu, bo to pierwszy Bond, jakiego widziałem w kinie. Wtedy to się jeszcze dało oglądać (mimo, że typowo bondowskich głupot, typu skok w przepaść za samolotem, trochę tam jest), natomiast późniejsze "Brosnany" robiły się już coraz bardziej kosmiczne.
Kruk Siwy - 18 Stycznia 2010, 10:28

I dobrze. Zwykłych produkcyjnych sensacyjek epatujących przemocą jest dość.
Stormbringer - 18 Stycznia 2010, 11:21

Jak dla mnie to już się zaczęło robić trochę zbyt przegięte. Ale np. komiksowe Bondy z Moore'em lubię. :)

Choć prawdę powiedziawszy zwiększony realizm "Casino Royale" i tak przyjąłem z prawdziwą ulgą. :)

dalambert - 18 Stycznia 2010, 11:28

Stormbringer, jeżeli walenie golego bonda batem po jajach jest zwiększonym realizmem , a nie sadystyczną *beep* dla rozentuzjazmowanych paniuś - to i owszem ;P:
Witchma - 18 Stycznia 2010, 11:30

dalambert, jeżeli dobrze pamiętam, to akurat jest scena żywcem z książki wyjęta... Więc pretensje do Fleminga należy kierować, a nie do twórców filmu.
dalambert - 18 Stycznia 2010, 11:31

Witchma, nie czytałem, pretensji tyż nie mam jeno konstatuję :mrgreen:
Stormbringer - 18 Stycznia 2010, 11:39

dalambert napisał/a
Stormbringer, jeżeli walenie golego bonda batem po jajach jest zwiększonym realizmem , a nie sadystyczną *beep* dla rozentuzjazmowanych paniuś - to i owszem ;P:


Cholibka, a ja myślałem, że dla rozentuzjazmowanych paniuś to był ten pokraczny wątek melodramatyczny, od którego włos się jeżył na głowie. ;)

Kruk Siwy - 18 Stycznia 2010, 11:40

Jakie czasy takie paniusie.
Stormbringer - 18 Stycznia 2010, 11:47

Ta dzisiejsza młodzież...
Kruk Siwy - 18 Stycznia 2010, 11:50

Ej nie. Młodzież jak młodzież. Obyczajowość się zmieniła. A i powtórzę - te nowe Bondy to są bardzo przyzwoite filmy sensacyjne. Ale nie są Bondami. To tak jakby Pomysłowy Dobromir zamiast wymyślić karmnik dla ptaków i go zbudować z gumy do żucia i szelek znienacka dokonał zaboru mienia sąsiada i piękny stalowy karmnik z klimą dumnie powiesił u siebie. I wsadził tam dziadka.
To będzie interesujące i takie prawwwdziwe. Ale czy będzie to jeszcze Pomysłowy Dobromir?

Chal-Chenet - 18 Stycznia 2010, 12:31

lucek napisał/a
Videodrom i Historia przemocy dalej na liście ;-) W ogóle to świetny reżyser.

Jeszcze Eastern Promises wysoko na liście.

Ponawiam pytanie, da się obejrzeć 2 i 3 część "Efektu Motyla"?



Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group