To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Blogowanie na ekranie - Rooshoffy blogasek Martvuni

ihan - 28 Czerwca 2008, 22:15

Z tego co się orientuję problemem jest to, że nawet jeśli plany powstaną są oprotestowywane. I potem wszystko ciągnie się w nieskończoność. Na Ruczaju też budują. Też nie ma dróg. Jak to miło, że w kluczowych godzinach poruszam się w przeciwnym kierunku niż większość.
Adanedhel - 29 Czerwca 2008, 08:47

ihan napisał/a
Z tego co się orientuję problemem jest to, że nawet jeśli plany powstaną są oprotestowywane.

Też. Ale właściwie to jest chyba mniejszy problem. Ze sprzedaży gruntów miasta mają pieniądze, a deweloper chętniej kupi teren, na którym może stawiać co chce, chrzaniąc wszystko i wszystkich dookoła. Pod tym względem Polska jest jednym z najbardziej dzikich krajów, co najmniej w Europie.

Ziemniak - 29 Czerwca 2008, 09:43

Deweloperzy ostatnio w ogóle szaleją. Słyszałem o przypadkach lewych pozwoleń na budowę, albo budowania bez pozwoleń. Znamienny jest ten przypadek http://miasta.gazeta.pl/k...12,5205717.html

Normalnie dzicz i bezprawie :evil:

Martva - 29 Czerwca 2008, 09:56

No u nas grunty są prywatne raczej, nie 'miastowe'. Planów nie ma (oprotestowanie), ale jest studium, tylko mało kto się nim przejmuje - dziwnym trafem deweloperowi łatwiej dostać pozwolenie na blok, niż 'prywaciarzowi' na domek jednorodzinny. A dyrekcja Jurajskich Parków Krajobrazowych czy inny wojewódzki konserwator przyrody potrafi napisać w opinii że grunt o wyjątkowych walorach przyrodniczych i krajobrazowych (łąka na wzgórzu tuż pod lasem) należy chronić dopuszczając tam... intensywną zabudowę miejską, z pozostawieniem 20% powierzchni biologicznie czynnej. Nadzór budowlany jak mu się opowie o blokach które powstały lat temu kilka, chociaż inwestor miał pozwolenie na domy jednorodzinne, stwierdza z rozbrajającą szczerością: no tak, ktoś sie musiał pomylić, no ale domy już stoją, przecież nie nakażemy rozbiórki, ludzie tam mieszkają i są szczęśliwi, to w sumie fajnie że są nowe domy, cieszmy się' :shock:

Ze sprawą na Karmelickiej mam mieszane uczucia, z jednej strony owszem, strasznie długo się czeka na decyzję, ale z drugiej - to jest zabytkowa kamienica, facet zaingerował w bryłę budynku, wygląda to nieszczególnie i jest po prostu bezczelne.

Virgo C. - 29 Czerwca 2008, 09:59

Dziwne tylko, że ich problematyka dróg i kanalizacji nie obchodzi. Chociaż nie wiem jak luksusowy dom postawili to jednak bez dogodnego dojazdu i braku wody raczej niemożliwe byłoby sprzedanie domu.
Zresztą robienie z dzielnicy willowej blokowiska to już w ogóle absurd. W Częstochowie jest jeden taki szczyt absurdu - domki jednorodzinne otoczone blokami, normalnie jak mury miejskie to wygląda.

dzejes - 29 Czerwca 2008, 10:28

Virgo C. napisał/a
W Częstochowie jest jeden taki szczyt absurdu - domki jednorodzinne otoczone blokami, normalnie jak mury miejskie to wygląda.


Jakieś dokładniejsze dane? Nie kojarzę żadnego miejsca w Czwie, które byłoby jakoś niezwykłe pod tym względem, raczej w (syfnej) polskiej normie.

Virgo C. - 29 Czerwca 2008, 13:12

Pomóc mogę Ci tylko tyle, że by się tam dostać wsiadłem w autobus na Aleji NMP (przystanek zaraz przy klasztorze) i pojechałem w prawo (patrząc w kierunku klasztoru). Przejechałem może 4-5 przystanków.
Adresu niestety nie pamiętam ani też nie mam zapisanego. A z osobą, która tam mieszka kontaktu od dawna nie utrzymuje. W każdym badź razie tych kilka dni w domu, gdzie wychodząc do ogrodu dochodzi się do jego końca i po drugiej stronie ulicy wew. znajduje się wejście do bloku wystarczą mi do końca życia.
I cóż, dla mnie to był pierwszy, i jak narazie jedyny, przypadek trafienia na taki koszmarek urbanistyczny.

dzejes - 29 Czerwca 2008, 13:32

To mało widziałeś, ot co.
corpse bride - 29 Czerwca 2008, 21:31

w krk też są bloki otaczające domki. tam, gdzie chodzisz do antykwariatu,a ja mieszkam na przykład. na osiedlu kolorowym są jeszcze większe bloki wokół pojedynczych domków.

martva, koraliki kupiłam w którymś ze sklepików internetowych, ale nie pamiętam. były szklane, dość duże, prostokątne, chyba czeskie - pokryte barwną emalią połyskującą trochę na srebrno, trochę na fioletowo. trudno to opisać. inne to z qnsztu 'koraliki w ramkach' - ale te, które chce akurat są niedostępne. niw wiesz, jaka jest inna ich nazwa?

a stanik jak się nazywa dalej nie pamiętam :(

Martva - 30 Czerwca 2008, 10:37

U nas od zawsze były domki, bo tak została 'wymyślona' dzielnica, bloki to produkt ostatnich lat (od 95 bodajże) kiedy przestały obowiązywać plany i zaczęło sie prawo dżungli.
Eż, kurczę. Znów ojciec stwierdzi że trzeba sprzedać dom i wyprowadzić się na wieś :(

corpse bride napisał/a
były szklane, dość duże, prostokątne, chyba czeskie - pokryte barwną emalią połyskującą trochę na srebrno, trochę na fioletowo. trudno to opisać. inne to z qnsztu 'koraliki w ramkach'


A, to wiem o co chodzi, nie mam, nie widziałam :(

Robię multiłańcuszkowy komplet z różowego kwarcu. Moja średnia nienawidzi różowego kwarcu, ale inne kobiety go lubią, takie mam wrażenie. Więc jest szansa że pójdzie. Na razie sobie mogę tak niezobowiązująco podłubać, bo zapięcia i inne bigle mam na wykończeniu i trzeba poczekać parę dni aż dojdą. Więc tak sobie nawlekam różne rzeczy i sprawdzam jak będą wyglądały.

Cytat
a stanik jak się nazywa dalej nie pamiętam :(


A firmę chociaż?

Dziś obejrzałam wstępne projekty nawróconej projektantki bielizny. Robiła kolekcje dla polskich producentów (m.in. Konrad), w 'tradycyjnej' rozmiarówce, a potem trafiła na Lobby i się zajawiła. Przezroczystości, prawdziwe plunge, niziutkie mostki, wąziutkie ramiączka, half-cupy, obwody których nie trzeba zaniżać 15 cm... Ożesz. Płakać mi się chciało jak wkładałam mój ulubiony codziennik. Owszem, przezroczysty i haftowany, i nie aż tak toporny odkąd mu odcięłam ramiączka i przypięłam węższe, ale i tak taki... wysoki ;(

I chyba spałam w dziwnej pozycji, kręgosłup szyjny mnie boli i nie mogę odwracać głowy :(

corpse bride - 30 Czerwca 2008, 15:59

no właśnie nie. cos jak bellisima. podobna długość. ale ile razy wchodzę do twojego bloga mam blokadę....

edit:

passionata:
http://www.stylistka.pl/z.../7263_w253.jpeg

trochę mi to zajęło...

May - 30 Czerwca 2008, 17:42

Martva napisał/a
U nas od zawsze były domki, bo tak została 'wymyślona' dzielnica, bloki to produkt ostatnich lat (od 95 bodajże) kiedy przestały obowiązywać plany i zaczęło sie prawo dżungli.
Eż, kurczę. Znów ojciec stwierdzi że trzeba sprzedać dom i wyprowadzić się na wieś :(



A co zlego w wyprowadzeniu sie na wies? Nie tak dawno temu Wola tez byla wsia poniekad. Dojazd teraz nieco lepszy do centrum, ale jak zaczynalam liceum, to zeby dostac sie na rynek, trzeba sie bylo przesiadac z busa na tramwaj w Cichym Kaciku, a zeby sie dostac do szkoly mialam do wyboru 25minutowy spacer z tegoz Cichego Kacika przez miasteczko studenckie, albo rowniez 25 minutowy objazd z dwiema przesiadkami przez aleje... I ktos narzekal?
Poza tym jak tylko bedziesz miec dostep do sieci to chyba wszystko jedno gdzie bedziesz mieszkac, nie?

Martva - 30 Czerwca 2008, 18:17

corpse bride napisał/a
passionata:


Ładne. Podejrzewam że mogę sobie do tego powzdychać platonicznie.

May napisał/a
A co zlego w wyprowadzeniu sie na wies?


To że wszędzie jest daleko jak cholera. To że teraz nawet jak się spóźnię na nocny (który jest), to dojście do domu zajmie mi godzinę, a na ogół nawet stać mnie na taryfę. To że autobusy są jakie są, ale są i są głównomiejskie, a nie strefowe., więc miesięczny na nie (z nocnymi) kosztuje sporo ale <100.

Cytat
Poza tym jak tylko bedziesz miec dostep do sieci to chyba wszystko jedno gdzie bedziesz mieszkac, nie?


Wiesz, ja mam jakieś szukanie pracy w perspektywie. A poza tym są takie wsie, gdzie nawet zasięgu Ery nie ma, uwierzysz?
I lubię nasz dom, chociaż jest paskudny :( :( :( I ogród też lubię. I niektórych sąsiadów, i panią z kiosku. I dobrze mi tu.
Aha, jeszcze jedno - wyprowadzenie na wieś nie gwarantuje jakiegoś dziwnego deweloperskiego sąsiedztwa.

Agi - 30 Czerwca 2008, 18:51

Martva napisał/a
Wiesz, ja mam jakieś szukanie pracy w perspektywie. A poza tym są takie wsie, gdzie nawet zasięgu Ery nie ma, uwierzysz?

Owszem, jak chcę rozmawiać muszę stanąć przy otwartym oknie. Plus odbiera normalnie.

Ale poza tym mieszkanie na wsi ma same plusy. :D

Martva - 30 Czerwca 2008, 19:24

Agi, ale Ty masz prawo jazdy. Ja nie mam i mieć nie będę :) A to baaaardzo zmienia perspektywę.
A taka Era jak nie odbiera w miejscu gdzie nie ma okna, tylko stado małych brzózek, to po zbudowaniu okna przy którym można by stanąć też nie będzie odbierać. Plusa też nie było.

Dunadan - 30 Czerwca 2008, 20:00

Martva,
Cytat
Ja nie mam i mieć nie będę

To jakieś postanowienie? :wink:

Fidel-F2 - 30 Czerwca 2008, 20:03

Dunadan, przecież to wegetarianka
Martva - 30 Czerwca 2008, 20:51

Dunadan napisał/a
To jakieś postanowienie?


Tak. Jestem równocześnie zbyt odpowiedzialna (i nie chcę narażać innych na niebezpieczeństwo) i zbyt nieodpowiedzialna (Jezus Mario, przecież ja się nie umiem na jednej prostej rzeczy skoncentrować, a tu mój samochód, inne samochody, piesi, zwierzęta, światła, droga, nigdy w życiu, brrr).
Jak będę chciała zrobić krzywdę sobie i komuś, to się rozerwę na Rynku Głównym, taniej wyjdzie.

Cytat
Dunadan, przecież to wegetarianka


Nie chce mi się nawet pytac co ma piernik do wiatraka ;)

May - 30 Czerwca 2008, 21:04

Cytat

To że wszędzie jest daleko jak cholera. To że teraz nawet jak się spóźnię na nocny (który jest), to dojście do domu zajmie mi godzinę, a na ogół nawet stać mnie na taryfę. To że autobusy są jakie są, ale są i są głównomiejskie, a nie strefowe., więc miesięczny na nie (z nocnymi) kosztuje sporo ale <100.

Wszedzie jezdza prywatne busy podmiejskie, wiec nie marudz. A codziennie do miasta jezdzisz, ze Ci bilet miesieczny potrzebny?


Cytat
Wiesz, ja mam jakieś szukanie pracy w perspektywie.

To akurat marna wymowka i slysze ja od dwoch-trzech lat, od tej pory sie nic nie zmienilo (no moze poza tym, ze masz na koraliki wlasna kase a nie od rodzicow)

Cytat
A poza tym są takie wsie, gdzie nawet zasięgu Ery nie ma, uwierzysz?

Wiem, u moich tesciow na przyklad tak jest, kazdy w domu ma komore a zasieg maja tylko w jednym miejscu przy oknie w sypialni. Stacjonarnego nie chca, bo przeciez wszyscy maja komorki. Co z tego, ze bez zasiegu i jak np babcia w nocy zaslabnie to nie wezwie sama pomocy, bo u niej zasiegu nie ma...

Cytat
I lubię nasz dom, chociaż jest paskudny :( :( :( I ogród też lubię. I niektórych sąsiadów, i panią z kiosku. I dobrze mi tu.
Aha, jeszcze jedno - wyprowadzenie na wieś nie gwarantuje jakiegoś dziwnego deweloperskiego sąsiedztwa.

Coz, tez lubie wolski dom i ogrod, choc bez debu to juz nie to. Ale nie dziwie sie Papie, ze chce sie wyprowadzic. I nie dziwie sie niektorym sasiadom, ze tez sie chca wyprowadzic...

ihan - 30 Czerwca 2008, 21:10

Martva, sorki, ale mam wrażenie, że sobie wmawiasz na podobnej zasadzie, jak osoby wiedzące z góry, że tego (np. papryki, owoców morza, czegokolwiek) nie będą lubieć. Tak to jest, że nie jesteśmy doskonali (w większości), ale trzeba pracować i walczyć, a nie stwierdzać rozkosznie: takim mnie Stwórco stworzyłeś, takim mnie masz.
I wiesz, była sobie kiedyś pewna dziewczyna. Uważana za wyjątkową histeryczkę, a samochodu to ona z pewnością prowadzić nie będzie, bo najprostsze rzeczy doprowadzały ją do łez i na skraj histerii, a co dopiero gdyby musiała podejmować decyzję za kierownicą. Potem wyszła za mąż, jej partner dał jej naprawdę silne oparcie psychiczne. Zrobiła prawo jazdy, bo okazało się, że samochód może mocno ułatwić życie. Tydzień po otrzymaniu prawa jazdy sama, z niespełna rocznym dzieckiem na pokładzie wyruszyła w trasę 70 km. Przeżyła, bez żadnych niespodzianek, jeździ i nie myśli już o histeryzowaniu. Głowa do góry i szykuj sobie wygodne buty za kierownicę. Kto wie, może są nawet specjalne modele staników dla prowadzących samochody.

merula - 30 Czerwca 2008, 21:21

Właśnie się zastanawiam jakie sobie buty do samochodu kupić, żeby były wygodne i łatwe do zmiany i w miarę całoroczne. Bo chyba jednak drewniaki nie są najszczęśliwszym wyborem. A zjechałam ostatnio kilka par butów na piętach, których teraz mi szkoda i które muszę innymi zastąpić. A to, kurka , kosztuje.
Martva - 30 Czerwca 2008, 21:21

May napisał/a
A codziennie do miasta jezdzisz, ze Ci bilet miesieczny potrzebny?


Na tyle często, że się zwraca.

May napisał/a
Wiem, u moich tesciow na przyklad tak jest, kazdy w domu ma komore a zasieg maja tylko w jednym miejscu przy oknie w sypialni.


No więc na Twojej działce w Szczodrkowicach też nie ma.

May napisał/a
Coz, tez lubie wolski dom i ogrod, choc bez debu to juz nie to.


Ale brrr.

ihan, całe życie nie lubiłam samochodów. Jako dziecko miałam ciągoty do chłopięcych zabaw, ale samochodzików to nie ten. A prowadzenie... nie ogarniam, za bardzo roztargniona jestem, rany. To nie tak że sobie wmawiam, tylko znam własne ograniczenia ;)
A z histerią... No ja mnie mój były kiedyś posadził za kierownicą na drodze śródpolnej, to owszem, dostałam histerii. Ze spazmami, łzami i furią. Powinien się cieszyć że mu pedałów nie powyrywałam :twisted: ;)

merula - 30 Czerwca 2008, 21:24

Ale MArtva, to fajna zabawa jest. Tylko dać sobię troche luzu i czasu.
No może jazda po mieście w gęstym ruchu trochę mniejsza, ale w ogóle fajna sprawa. I naprawdę jest bardzo niewiele osób, które nie powinny siadac za kierownicę. Czemu akurat to miałabyś być Ty?

jewgienij - 30 Czerwca 2008, 21:33

Ja też roztargniony jestem.
Jak mi koledzy dali poprowadzić traktor w 1990 rok, to się zupełnie pogubiłem, wielka kierownica, wielkie koła, cały czas znosiło mnie na pole.
Mimo wszelkich problemów( ADHD), jeszcze nikomu krzywdy nie zrobiłem. Nie ma co demonizować, tylko zapisz się na kurs, to łatwe jest, uwierz.. :D

Dunadan - 30 Czerwca 2008, 21:53

Martva napisał/a


Cytat
Dunadan, przecież to wegetarianka


Nie chce mi się nawet pytac co ma piernik do wiatraka ;)


:mrgreen: chyba nie zajarzyłaś wrednej aluzji Fidela - muszę przyznać że jego żart mi się spodobał.

ale OK, OK już się uspokajam, idę pisać pracę inżynierską.

Ah, tak tylko wrócę do tego prawka jazdy - no, jak wolisz, rozumiem cię, sam strasznie zwlekałem ze zrobieniem sobie prawa jazdy. A jak przyszło je zrobić to... poszło za pierwszym razem ;-)

corpse bride - 30 Czerwca 2008, 22:11

mi też się spodobał żart fidela.

rozmowa o jeżdżeniu przypomina mi momenty, kiedy ludzie mówią mi, że tańczenie to frajda, że tego się da nauczyć i że ktośtam się nauczył. no i pewnie jedno i drugie bywa frajdą (dla mnie jeżdżenie owszem, ale tylko z automatyczą skrzynią biegów; myślę, że to nawet martvej by się spodobało, bo samochód jedzie sam, tylko kierownicą trzeba ruszać). pewnie też i tego i tego można się nauczyć. ale jak ktoś nie chce i się zablokuje to się nie nauczy i nic na siłę.

jewgienij - mmmm, traktor. przypominają mi się wakacje na wsi. traktor prowadziłam parę razy jako dzieciak, fajnie wspominam :)

Dunadan - 30 Czerwca 2008, 22:49

corpse bride,

Cytat
przypomina mi momenty, kiedy ludzie mówią mi, że tańczenie to frajda, że tego się da nauczyć i że ktośtam się nauczył

ale jak ktoś nie chce i się zablokuje to się nie nauczy i nic na siłę.


:shock: zaraz... chcesz powiedzieć ze TY TEŻ nie lubisz i nie umiesz tańczyć? :mrgreen: ja tańczę równie tragicznie jak śpiewam. I równie chętnie ;-)

corpse bride - 30 Czerwca 2008, 23:01

Dunadan napisał/a
TY TEŻ


też :)

ihan - 1 Lipca 2008, 08:06

corpse bride napisał/a
(dla mnie jeżdżenie owszem, ale tylko z automatyczą skrzynią biegów; myślę, że to nawet martvej by się spodobało, bo samochód jedzie sam, tylko kierownicą trzeba ruszać).


Raju, umarłabym z nudów z automatyczną skrzynią biegów. Zero frajdy. Z tego samego powodu nie lubię prostych dróg, zdecydowanie górskie pokręcone dużo bardziej mnie bawią.


corpse bride napisał/a
ale jak ktoś nie chce i się zablokuje to się nie nauczy i nic na siłę.

No i właśnie o to chodzi, że takie blokowanie mocno utrudnia życie. Posiadanie prawa jazdy i samochodu, nawet jeśli jeżdżenie nie sprawia przyjemności należy do udogodnień, tak jak posiadanie odkurzacza, pralki automatycznej i żelazka z nawilżaczem.

Martva - 1 Lipca 2008, 08:12

corpse bride napisał/a
ale jak ktoś nie chce i się zablokuje to się nie nauczy i nic na siłę.


corpse, kocham Cię ;)

ihan, nie byłabym dobrą kierowczynią. Podobnie jak nie byłabym na przykład dobrą matką. Albo dobrą kroicielką surowego kurzego mięsa.
Mój ojciec do dziś wspomina sytuację, jechali sobie maluchem z kilkuletnią May, mama za kierownicą, droga względnie pusta. A potem po jednej stronie było zaparkowane auto, a drugiej, z przeciwka nadjechał traktor. I moja mama zamknęła oczy, puściła kierownicę i powiedziała 'nie wiem co robić'. Czy mniej więcej rozumiesz o co chodzi z moim brakiem predyspozycji, roztargnieniem, brakiem koncentracji i blokadą? Pewnie bym zrobiła dokładnie to samo.



Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group