Mechaniczna pomarańcza [film] - Ostatnio oglądane filmy
Khorne_S - 4 Stycznia 2010, 21:39
To cię załamię..przebąkują o części 5...zamykającej...modlę się by to tylko ploty były..
Chal-Chenet - 4 Stycznia 2010, 21:39
Omg... Oby, oby...
Khorne_S - 4 Stycznia 2010, 21:43
Chodź jak za 5 weźmie się człowiek znający na rzeczy i mający naprawdę dobry pomysł to czemu nie...ja optuje za jakimś Japończykiem bo im chodź horrory to zacnie wychodzą...
Chal-Chenet - 4 Stycznia 2010, 21:59
No nie wiem... Chyba już dosyć odgrzewania tego kotleta. Nie wiem czy z tego pomysłu da się już więcej wycisnąć.
feroluce - 4 Stycznia 2010, 22:14
Dwa najmocniej reklamowane gnioty sezonu ("Avatara" jeszcze nie widziałam, być może dołączę go później, tworząc (nie)świętą trójcę):
Nju muun czyli przygody kawałka marmuru i pustogłowej lali ciąg dalszy. O ile Twilight wpędził mnie w dziką wesołość, tak na New moon musiałam uzbroić się w miskę, bo co chwila zbierało mi się na wymioty od nadmiaru cukru i patosu. Słuchanie niektórych tekstów przekraczało moją wytrzymałość psychiczną. Słodka Bella okazała się niezłą suką, tak perfidnego wykorzystania dawno w filmie nie widziałam. A propos suk - na przyprawę dostajemy stado wilkołaków, wyglądających jak uciekinierzy z gay-party. Nie wiedziałam, czy śmiać się, czy płakać.
Całość nudna jak flaki z olejem. Jako jedyną zabawną scenkę mogłam zaliczyć, jak Alice kradnie samochód, by przejechać przez Włochy - sądząc po marce, szef mafii, któremu go gwizdnęła, nie będzie szczęśliwy. I to byłby mój złośliwy komentarz do wampirzej tradycji ukrywania się. (Wampirzej? Widział ktoś tam wampira? O.o)
2012 - podchodziłam z przekonaniem, że oto obejrzę prościutką historyjkę, która będzie wyłącznie pretekstem do feerii efektów specjalnych. Takie coś, co się ogląda po wcześniejszym starannym wyłączeniu zwojów mózgowych. Guma do żucia dla oczu - kolorowo, słodko, ale pusto. I w sumie tak do połowy filmu to właśnie dostałam.
Niestety, istnieje druga połowa. A tam poziom kretynizmów w scenariuszu przekroczył stany alarmowe i przebił się do mojej - starannie zablokowanej dotąd - zdolności logicznego dedukowania. I zafundował mi wysmażenie obwodów, gdy mózg, potraktowany taką ilością żenującej głupoty, odmówił współpracy.
To było straszne... Gdy myślałam, ze scenariusz osiągnął dno dna, że gorzej już się nie da - patrzę, a on łapie za łopatę. Podejrzewam, że gdyby zacząć wypisywać wszystkie kiksy, to film dorównałby ich ilością (nie)sławnemu "Dniowi niepodległości". Albo go przegonił.
Oba filmy prezentują podobny poziom, jednak z dwojga złego, lepiej już obejrzeć 2012 - bo on przynajmniej do połowy trzyma (nędzny, ale zawsze) poziom.
Ale najlepiej oba omijać szerokim łukiem.
lucek - 5 Stycznia 2010, 00:15
Trailer Park Boys: Countdown to Liquor Day. Prawdziwe zło. Tylko dla koneserów, kto nie zna, niech nie poznaje. Kto lubi trzech pajaców z Nowej Szkocji - niech obejrzy koniecznie. Jest jeszcze mocniej, jeszcze bardziej marsko, maraście i żenująco. W swoim subżąrrze - 8.5/10
ihan - 5 Stycznia 2010, 09:18
Khorne_S napisał/a | Chodź jak za 5 weźmie się człowiek znający na rzeczy i mający naprawdę dobry pomysł to czemu nie...ja optuje za jakimś Japończykiem bo im chodź horrory to zacnie wychodzą... |
Błagam: Choć!!!!]Na końskim forum od tego "chodź" oczy mi eksplodują.
Fidel-F2 - 5 Stycznia 2010, 10:13
Inglourious Basterds Podobało mi się: Pitt parodiujacy Brando (dobra rola choć nieprzesadnie) i nawiązania w obrazowaniu do Sergio Leone szkoda tylko, że w tym drugim przypadku to tylko wzmianka, sygnalizacja, nie zaś mocnieszy akcent. Początkowa scena kończąca sie wymordowaniem Zydów pod podłogą oraz ta w piwnicznej knajpie, świetne. Doskonała rola Christophera Waltza, majstersztyk po prostu.
Nie podobało mi sie: błędy logiczne i sprzeczności scenariusza. Zupełne nie wykorzystanie potencjału samych Bękartów, można było z tego sporo wycisnąć a wyszło blado. Drażniące też było schematyczne wykorzystnie dekoracji, brak tła i szerszego przedstawienia rzeczywistości. Jakby Tarantino musiał na wszystkim ciąć koszty, niemal jak w polskiej kinematogrfii. To nie jest film, to teatr telewizji podretuszowany tak by udawał film. To samo dotyczy większości ról, są schematyczne, komiksowe niemal, bez głębi. To że stosunek do prawdy historycznej w każdym niemal aspekcie jest olany totalnie można odpuścić bo nie o film historyczny przecież chodziło ale powodu do radości też nie ma. Kiepskie zaś całkiem jest spojrzenie na faszyzm, amerykańsko-hollywoodzkie, płytkie jak potoczek. Czuć, że to film Tarantino ale Tarantino podstarzały, wypalony; leci swoim standardem nie zdobywając się na jakiś specjalny wysiłek.
Podsumowując, można film obejrzeć, nie zmęczy się człowiek, trochę ubawi. Ale to tyle, na nic więcej nie można liczyć.
Duke - 5 Stycznia 2010, 12:14
Trzy królestwa: wskrzeszenie smoka po raz kolejny chińscy statyści zawstydzili programistów komputerowych Nakręcony z rozmachem film pełen scen batalistycznych i tradycyjnego azjatyckiego klimatu. Jest to historia jedengo z generałów który od prostego chłopa staje się bohaterem. Oczywiście jak to w chińskich filmach pomiedzy kolejnymi scenami walk bohaterowie zadają sobie pytania o dobro, zło, honor i powinność. Nie ma tutaj takiej gry kolorów jak w innych chińskich super produkcjach, jest wręcz szaro-buro. Przez taką kolorystykę czasem w trakcie bitew nie wiadomo kto z kim walczy Jednym słowem temu kto lubi takie filmy polecam, reszta niech poszuka innego filmu (piszę to do tych krórym podobała się "Cesarzowa" za rozmach i kolorystke, a w fabułe się nie zagłębiali).
Memento - 5 Stycznia 2010, 16:24
Watchmen
Że tak zacytuję kolegę dzejesa - Łoooo i tysiąc słoni! Z komiksem nie miałem do czynienia. Jakiś czas temu kumpel mówił mi że film jest nieciekawy i za dużo w nim bullet time`u. IMHO bullet time`u było w sam raz. Bardzo bardzo dobry film. 'Superbohaterowie' którzy wcale nie są super, pokazani bez lukru i od tej najbardziej ludzkiej strony. Nie czuje się tych stu pięćdziesięciu minut, brak jakichkolwiek dłużyzn czy przegięć. Zero nudy, nawet gdy niewiele się dzieje. Rewelacja. I tylko szkoda, że Rorschach skończył tak jak skończył. Bardzo polubiłem gościa. :C
Khorne_S - 5 Stycznia 2010, 19:20
A ja ostatnio w koncu dorwałem The Day After....i mimo ze efekty są kiepskie to film mniaaaaaaaam naprawdę polecam...
Nie chodzi o ten Emmericha tylko zrobiony przez telewizje ABC w 1983 roku
dzejes - 5 Stycznia 2010, 20:47
Memento napisał/a | Watchmen
Z komiksem nie miałem do czynienia. |
A komiks kończy się inaczej, niż film
ilcattivo13 - 5 Stycznia 2010, 22:12
"Gods and Generals" - prequel "Gettysburga". Niestety, Shaara-syn to nie Shaara-ojciec i jakość fabuły już nie ta. Przede wszystkim, "Gettysburg" opowiadał o jednej bitwie, a "GaG" to już cały szlak bojowy gen. "Stonewalla" Jacksona (akcja zaczyna się przed wybuchem wojny, a kończy po bitwie pod Chancellorsville, kiedy to "Stonewalla" trafia szlag).
Choć w dalszym ciągu twórcy są dziesięć-piętnaście lat do tyłu, to widać postęp, bo Maxwell zaczął korzystać z komputerów, dzięki czemu bitwy są bardziej monumentalne.
To co jest zdecydowanie na plus, to "zgodność z oryginałem" tak bitew, jak i przedstawionych postaci, choć z tego co czytałem w sieci, to "Stonewalla" przedstawiono w lekko uszlachetniony i "upozytywniony" sposób - wg. historii, facet był naprawdę wielkim dziwakiem, a tego w filmie prawie nie widać.
Aktorzy - niezmiennie dobry Stephen Lang (to w dalszym ciągu ten sam aktor, co grał teraz w "Avatarze") w roli głównej, prawie tak samo dobry (choć fabularnie zepchnięty na dalszy plan) jak dziesięć lat wcześniej Jeff Daniels. Reszta aktorów, z których spora grupa grała w "Gettysburgu", na dobrym poziomie.
Film oceniam na 7,5/10, bo to w bardzo porządny i wierny sposób przedstawiona prawdziwa historia.
****************************************
"Zombieland" - najlepszy film o zombiakach jaki widziały moje ździebko kaprawe oczęta. Fajnie zrobiony, z dobrymi aktorami i porządną fabułą, kapitalne dialogi, porządnie nakręcony, świetna muzyka i naprawdę dużo czarnego humoru. Czego chcieć więcej? 8,5/10
Adon - 5 Stycznia 2010, 23:16
Drag me to hell - nie najlepiej niestety. Pomysł stary - bodaj Blackwood napisał świetne opowiadanie oparte na tym samym motywie, a wykonanie co najwyżej takie sobie. Za dużo wymiotów i efektów, które miały w zamierzeniu straszyć, a w efekcie śmieszą. Lubię kino grozy, ale albo totalny kicz do kwadratu, albo coś bardzo dobrego. To co pomiędzy mnie zwyczajnie nudzi.
Zombieland? Dobry i zabawny. Ale najlepszy? Widział kolega szanowny Shaun of the Dead?
ilcattivo13 - 5 Stycznia 2010, 23:33
Pierwsze piętnaście minut, potem mnie znudziło. Podchodząc do takiego filmu mam swoje oczekiwania: czarny humor, czarny humor, sporo akcji - ale nie bezsensownego gore, dobrzy aktorzy i ciekawa fabuła. I czarny humor. I właśnie to "Zombieland" trafił w moje oczekiwania na 85%.
W dodatku, swoim zachowaniem w kryzysowych sytuacjach, Columbus bardzo mocno mnie przypomina Też jestem takim cykorem-paranoikiem (choć akurat klaunów się nie boję) i to dodatkowo mnie do tego filmu nastraja pozytywnie.
Adon - 5 Stycznia 2010, 23:45
Po jakichś 15 minutach właśnie film się dopiero właściwie zaczyna. Też miałem go z nudów już wyłączyć, kiedy zaczęło się dziać. A jak już zaczęło... Polecam jeszcze jedno podejście.
Taselchof - 6 Stycznia 2010, 00:07
ilcattivo13 napisał/a | Czego chcieć więcej? |
Billa M
Fidel-F2 - 6 Stycznia 2010, 00:24
Ratatouille - popłakałem się ze wzruszenia, cudny film
dzejes - 6 Stycznia 2010, 00:32
ilcattivo13 napisał/a |
Zombieland - najlepszy film o zombiakach jaki widziały moje ździebko kaprawe oczęta. Fajnie zrobiony, z dobrymi aktorami i porządną fabułą, kapitalne dialogi, porządnie nakręcony, świetna muzyka i naprawdę dużo czarnego humoru. Czego chcieć więcej? 8,5/10 |
Wszystko fajnie, tylko że to nie był film o zombiakach
ilcattivo13 - 6 Stycznia 2010, 01:01
Adon - jak znajdę w wypożyczalni lub zobaczę w tv to spróbuję
Taselchof - prawie gadasz, dać Ci wódki!
dzejes - jak dla mnie, to jest to film zombiakach. Tallahassee, Columbus, Wichita, Little Rock i BM Himself to tylko dodatek, taki "comedy relief"
Chal-Chenet - 6 Stycznia 2010, 01:05
ilcattivo13 napisał/a | Adashi |
Znaczy Adon?
ilcattivo13 - 6 Stycznia 2010, 01:08
dzięki, chyba najwyższy czas iść spać
lucek - 6 Stycznia 2010, 07:50
Avatar - powiedziane już było dość. Zastanawiam się tylko, czy to był film bardziej o Zulusach, czy bardziej o Indianach. A poza tym misię podobało bardzo.
dzejes - 6 Stycznia 2010, 12:54
ilcattivo13 napisał/a |
dzejes - jak dla mnie, to jest to film zombiakach. Tallahassee, Columbus, Wichita, Little Rock i BM Himself to tylko dodatek, taki comedy relief |
No a ja dokładnie odwrotnie. To taka lekka komedia, a zombiaki to wbrew pozorom dość dalekie tło.
Stormbringer - 6 Stycznia 2010, 12:57
Fidel-F2 napisał/a | Ratatouille - popłakałem się ze wzruszenia, cudny film |
Jak dla mnie to chyba najlepszy film Pixara. Tuż za nim "Odlot" i "Auta".
Fidel-F2 - 6 Stycznia 2010, 13:35
Odlotu nie widziałem Auta 127 razy widziałem, tez fajny, też się wzruszam
Hubert - 6 Stycznia 2010, 19:56
Fidel-F2, końcówka Aut jest genialna. Mało kiedy się wzruszam, a jak oglądam końcówkę tego wyścigu - zawsze. Czary, no nie ma bata. A Ratatuj nie aż tak, ale za to pozytywnie nastraja. Kolesie z Pixar to magicy, nie wiem, jak to robią, że nie spaprali jeszcze żadnego filmu (no, nawet to nieszczęsne Gdzie jest Nemo? da się obejrzeć).
Anonymous - 6 Stycznia 2010, 20:04
Co Ty chcesz od Gdzie jest Nemo?
Khorne_S - 6 Stycznia 2010, 20:55
lucek napisał/a | Avatar - powiedziane już było dość. Zastanawiam się tylko, czy to był film bardziej o Zulusach, czy bardziej o Indianach. A poza tym misię podobało bardzo. |
Mi brakowało ataku bronią biologiczną na alieny by ich wytłuc jakieś 30 min po rozpoczęciu filmu
Hubert - 6 Stycznia 2010, 21:21
Miria napisał/a | Co Ty chcesz od Gdzie jest Nemo? |
Jak dla mnie dosyć mdłe było. Tzn, główni bohaterowie tacy eeee... nijacy. Przynajmniej dla mnie. Zabrakło mi czegoś, tego pazura z innych filmów Pixara.
|
|
|