Powrót z gwiazd - Koty, psy i inni pierzasto-futrzaści ulubieńcy.
Iwan - 16 Lutego 2008, 08:28
rasowy syjam ale bez rodowodu
Agi - 16 Lutego 2008, 10:15
ihan napisał/a | Hej, a tej instrukcji obsługi fotek, to niemożnaby gdzieś przykleić, albo do obsługi też wrzucić? |
Mogę przykleić, tylko do którego wątku?
Martva - 16 Lutego 2008, 10:19
Przecież w obsłudze jest , to chyba wystarczy?
ihan, jak się wklei dwa razy, to sie zapamiętuje procedurę
Iwan - 16 Lutego 2008, 10:54
Martva napisał/a | ihan, jak się wklei dwa razy, to sie zapamiętuje procedurę |
moge potwierdzić jeszcze wczoraj nie miałem pojęcia jak to sie robi
Anonymous - 16 Lutego 2008, 11:50
Iwan napisał/a | rasowy syjam ale bez rodowodu |
Pytałam, bo moja mama ma strasznie podobnego, tylko troszkę ciemniejszego. Tyle, że tamten jest synem najbardziej dachowej kotki świata - pewnie tatuś był arysKOTratą.
Martva - 16 Lutego 2008, 12:21
Trochę nie na temat, bo nie o domowych - obserwuję właśnie sikorki, i usiłuję im robić zdjęcia. Strasznie ruchliwe toto, i chyba najpierw powinnam umyć szybę w kuchni
Generalnie one strasznie dużo czasu i energii poświęcają na tłuczenie się, kłótnie i wzajemne odganianie od jedzenia. Powiedziałabym że więcej, niż na samo jedzenie.
A umaszczenie syjamów jest cudowne, przepiękne i boskie. Jakąś krzyżówkę w kolorze odpowiednim przygarnę chętnie, jak już będę moje staropanieńskie pół tuzina kotów gromadzić
Tequilla - 16 Lutego 2008, 12:47
Martva, każda porządna stara panna ma przynajmniej osiem.
Martva - 16 Lutego 2008, 13:07
Może nie jestem porządna
Myślałam o tuzinie, ale z moją sklerozą mogłabym nie spamiętać imion, więc 6 wystarczy
Caitleen - 17 Lutego 2008, 05:35
Mnie tam na razie wystarczają dwa A jutro, a właściwie dziś bo nagle zrobiło się rano, jest rocznica wdomowzięcia Jaffy. Jak ten czas leci...
Jaffa
Dobranoc...
Martva - 17 Lutego 2008, 09:04
Ehhh, to się nazywa rudy kot, nie to co moja różowa wywłoka
Piech - 17 Lutego 2008, 09:38
A mój pies biega po całym domu z kością i piszczy żałośnie. Szuka miejsca, gdzie by tę kość mógł zakopać, a tu jak na złość ani kawałka gleby. Rozpacz.
Martva - 17 Lutego 2008, 09:40
Moja świętej pamięci suka zakopywała takie rzeczy w legowisku, jeśli nikt jej nie chciał wypuścić do ogrodu
Iwan - 17 Lutego 2008, 10:45
moja też z tym że w moim legowisku w mojej pościeli
Martva - 17 Lutego 2008, 14:26
Obserwuję ptaszyska od wczoraj. Słoniną głęboko gardzą, smalec i siemię lniane skubną od czasu do czasu, zażerają się natomiast orzechami włoskimi. Wszystkie, niezależnie od gatunku - sikory, kosy, rudziki, sójki. Śmieszna sprawa
Iwan - 17 Lutego 2008, 19:03
Martva, pewnie biorą przykład z ciebie
Martva - 17 Lutego 2008, 19:07
Ale ja nie lubię orzechów włoskich Znaczy nie to że nie lubię, ale boli mnie po nich język, podejrzewam że mam lekką alergię.
Agi - 17 Lutego 2008, 19:13
Martva, też tak mam, mówisz, że to alergia?
Mój kot świętuj dzis na całego - co chwilę domaga się głaskania i zabawy.
ihan - 17 Lutego 2008, 19:29
Pomaga podobno obieranie orzechów z tej ciemnej łupiny.
Martva - 17 Lutego 2008, 19:29
Nie wiem czy alergia, ale sądzę że tak. Jak wezmę świeżego orzecha i zdejmę z niego tę cienką brązową skórkę, to nic się nie dzieje. Ale po takich normalnych mam właśnie lekkie objawy, które według mojego ex-a, speca od alergii, są uczuleniowe. Podobnie mam po kiwi, ale częściej jem kiwi niż orzechy
ihan - 17 Lutego 2008, 19:35
Z tej strony wynika, że osoby mające alergię na orzechy włoskie mają też na migdały i orzechy laskowe. W ogóle interesująca stronka.
Iwan - 17 Lutego 2008, 19:37
mnie też po włoskich szczypie język ale tylko po tych z innymi nie mam problemu, dlatego włoskie jem jak są świeże a potem to już są o ciast i ewentualnie do karmnika
Martva - 17 Lutego 2008, 19:40
Nie, migdały i marcepan mogę jeść na kilogramy Orzechy laskowe też.
Ale nie wiem, może to nie jest alergia pokarmowa tylko kontaktowa? Znaczy tak sądzę, bo pokarmowe sie objawiają sensacjami żołądkowymi.
banshee - 17 Lutego 2008, 19:46
offtopicznie, mój syn ma alergie między innymi na orzechy i to się objawia u niego przede wszystkim bąblami i wysypką na całym ciele i języku, ale z żołądkiem nie ma problemów
ontopicznie Caitleen Twój rudzielec prześliczny
Agi - 17 Lutego 2008, 19:46
ihan napisał/a | Pomaga podobno obieranie orzechów z tej ciemnej łupiny. |
Masz rację, drażniąca substancja znajduje się w łupinie. Jak zjadam świeże, obierane, nie odczuwam pieczenia. Problem w tym, że wysuszonych nie da się obrać z łupiny.
ihan - 17 Lutego 2008, 19:48
Podobno jak sie sparzy orzechy, to można ściągnąć łupinkę. Tylko komu by się chciało.
Martva - 17 Lutego 2008, 20:02
banshee napisał/a | mój syn ma alergie między innymi na orzechy i to się objawia u niego przede wszystkim bąblami i wysypką na całym ciele i języku, |
Ale to pewnie chwilę po? Mnie piecze język w trakcie i zaraz po zjedzeniu, może jest leciutko napuchnięty. Wysypki nie miewam. I generalnie na ogół dość szybko przechodzi, a pamiętam jakie ładne wysypki miewała moja siostrzenica po pomidorach
Ja w ogóle jestem antyalergiczna, wysypkę miałam raz po radosnym użyciu żelu do biustu przedatowanego o 2 lata (nie spojrzałam na datę ważności ), i nie mogę jeść jajek na twardo. Orzechów włoskich nie jem jeśli nie muszę, ale nie wiem czy mam alergię czy po prostu mnie podrażniają jakieś olejki eteryczne czy coś takiego.
Anonymous - 17 Lutego 2008, 20:02
Martva napisał/a | Podobnie mam po kiwi, ale częściej jem kiwi niż orzechy |
Chyba każdego po kiwi szczypie jęzor?
Agata - 17 Lutego 2008, 20:10
Miria, każdego. Ja ma jeszcze wrażenie, że rosną mi włoski na języku właśnie.
A może to wcale nie jest alergia z tymi orzechami, tyko naturalna reakcja organizmu na jakąś substancję z tej łupinki? Podobnie jak np. na taniny w czerwonym winie?
banshee - 17 Lutego 2008, 20:34
Martva napisał/a | Ale to pewnie chwilę po? |
od razu i trzyma diabelstwo ponad 6 tygodni
ja bym raczej obstawiała naturalną reakcję organizmu ale lekarzem nie jestem
Caitleen - 27 Lutego 2008, 11:25
W poniedziałek minęły dwa lata od kiedy w moim życiu niespodziewanie pojawiła się koteczka. To jest w ogóle ciekawa historia, która mnie udowadnia, jak to życie jest ciągiem zaskakujących zbiegów okoliczności a osobom wierzącym w przeznaczenie udowodni jego istnienie
W stanie bezkocim wytrzymałam dwa miesiące. Przeprowadziłam się do Falkirk, nowe miasto, nikogo nie znam, nowe zimne mieszkanie w starej kamienicy, dość powrotów do ciszy i pustki i telewizora. Zadzwoniłam do znajomej właścicielki kociego hotelu, gdzie pracowałam w wakacje - szukam kota, dorosłego, niewychodzącego, innych wymogów brak. Pogadałyśmy, obiecała się rozejrzeć, odłożyła słuchawkę, jej telefon zadzwonił - 'Mam kotkę do oddania w dobre ręce, bo dostałam alergii na sierść, trzyletnia, niewychodząca...' kwadrans po pierwszym telefonie miałam kota, dwa dni później właścicielka ją przywiozła, taak niektóe zbiegi okoliczności są przyjemne, mrrrr :>
Oto Ginny, jak widać świętujemy po szkocku
|
|
|