Ludzie z tamtej strony świata - Piotr Rogoża
Piotrek Rogoża - 1 Czerwca 2007, 10:21
dzejes napisał/a | Natomiast książka - tu jest o wiele gorzej, eksperymenty z formą są o wiele trudniejsze, a niedoróbki w tym zakresie wyłażą na wierzch błyskawicznie. Dlatego mając interesującą fabułę bezpieczniej jest nie eksperymentować z metodami jej przekazania. |
Jasne. Ale można spróbować przynajmniej opisać ją językiem choć nieco odróżniającym się od średniej... "Forma" w przypadku literatury to również język - a z nim chyba można próbować się bawić (byle nie zgubić po drodze komunikatywności ); nie namawiam nikogo do szatkowania fabuły, czy rozrzucania akapitów po stronach jak puzzli. Eksperymenty w rodzaju druku lecącego ciurkiem przez marginesy czy litery zamieniającej się stopniowo w biedronkę (Lubko Deresz, "Arche") to niekoniecznie to, co mam na myśli .
Piotrek Rogoża - 1 Czerwca 2007, 10:25
Czarny napisał/a | Masz rację, ale zdarza się, że jest dużo jak a wcale nie ma co i to jest przegięcie i bełkot. |
W ekstremalnych przypadkach zapewne tak. Ale tu przypominają mi się neorealiści włoscy i stwierdzenie, że można nakręcić dobry film o człowieku, który wyszedł kupić buty. Czy neorealizm włoski jest więc przegięciem i bełkotem?
Podobnie jest chyba w literaturze. w "Amerykańskich Bogach" Gaimana był moment, gdy główny bohater trafił do małego miasteczka i próbował ułożyć tam sobie życie. Nie działo się praktycznie nic, akcja zamarła, a czytało się i tak znakomicie...
Arlon - 1 Czerwca 2007, 10:29
Też pomyślałem o "Podatku" względem oczekiwań Godzilli. Chciałbym zauważyć, że fantastyka jest zazwyczaj literaturą sensacyjną, efekciarską, akcyjną. Nie opisuje zwykłych, przeciętnych ludzi, bo są nudni i niefantastyczni. A jeśli zdarza im się coś dziwnego to muszą mieć problemy, rozterki, przysłowiowe rozstaje dróg i dylemat, który kierunek obrać. Itd., itp. Jak krytykowany kiedyś przez mnie Potter. Wtedy jest to realistyczne. Bliższe ludziom, nie tylko Germanom, ale wszystkim, którzy mieli kiedyś dylematy moralne. Frodo to był hobbit, a hobbici to w dużej mierze istoty poczciwe poczciwością dzieci (ich wyidealizowanego przez dorosłych wizerunku). Z taką postacią ciężko się identyfikować, jest nazbyt wzniosła mimo wszelkich słabości.
Człowiek ciężko pracujący, mający normalne życie - to może być punkt wyjścia dla fantastyki. Później musi się zacząć opowieść. Coś musi się dziać. Inaczej jest nudne.
Literatura fantastyczna ma to do siebie, że lubi opisywać ludzkie zmagania z losem, zazwyczaj w heroicznej, niezwykłej oprawie, ale to i tak paralela naszych zwykłych codziennych zmagań. Taka jest funkcja fikcji, taki jest jej język.
GGG (wybacz Piotrze, że tutaj to piszę), również zauważam kierunek, w którym zmierza cykl o Xiao i, przyznam, podoba mi się. Brakuje już tylko maestrii językowej.
Gustaw G.Garuga napisał/a | mam nadzieję, że i mnie będą kiedyś za to samo chwalić. |
Ja również
Odnośnie zaś wyczucia językowego. Fani fantastyki czytając swoją ulubioną literaturę prawdopodobnie do niej się ograniczają (z grubsza). Znają tylko ten bidnopoprawny (określenie Orbita) język i wszystko inne odbierają jako wrogi mainstream. Łącznie z niebełkotliwą, wartościową, pięknie napisaną prozą (do której nie "dorośli" literacko).
Piotrek Rogoża - 1 Czerwca 2007, 10:37
Arlon napisał/a | Fani fantastyki czytając swoją ulubioną literaturę prawdopodobnie do niej się ograniczają (z grubsza). Znają tylko ten bidnopoprawny (określenie Orbita) język i wszystko inne odbierają jako wrogi mainstream. Łącznie z niebełkotliwą, wartościową, pięknie napisaną prozą (do której nie dorośli literacko). |
Ktoś tu trafił w sedno, jak myślę. Niewyrobienie, niewrażliwość na kod literacki, plus wrodzona nieufność wobec wszystkiego, co może kojarzyć się z głównym nurtem.
Znać zioma z -inąd .
Arlon - 1 Czerwca 2007, 10:40
Właśnie, też to wczoraj zauważyłem. Musimy mieszkać po sąsiedzku
Godzilla - 1 Czerwca 2007, 10:55
A ja wracam od "jak" do "o czym". Otóż wcale nie chodzi mi o ludzi wyidealizowanych, infantylnych i płaskich. Ale czy głębia od razu oznacza alkoholizm? Albo czy dylematy miewają tylko ludzie skrzywieni? Czy miarą głębi utworu jest ilość seksu i stopień zboczenia? Bo ostatnio kiedy książka jest chwalona, to na bank znajdziemy tam takie różne różności. No, przynajmniej akcenty satanistyczne. "Bo takie jest prawdziwe życie"? Ja chyba naprawdę jestem zombie.
Arlon - 1 Czerwca 2007, 11:00
Napisać coś naprawdę wartościowego i ciekawego o zwykłych ludziach, którzy nie mają nałogów ani zboczeń? Problematyczna kwestia. Czym to ma zdobyć popularność, chyba tylko językiem i klimatem. A o to właśnie niewielu dba.
Godzilla - 1 Czerwca 2007, 11:05
Tym ludziom mogą się przytrafić naprawdę różne rzeczy (i niekoniecznie polegające na przerobieniu ich na schabowe). A nastrój i język, to jest bardzo wiele.
Edit: właściwie ja czytam w ogromnej mierze dla nastroju i języka, zdecydowanie mniej dla strzelaniny, a seks na nastrój działa wręcz niszcząco. Każdy potrafi sprowadzić do parteru.
dzejes - 1 Czerwca 2007, 11:08
Godzilla napisał/a | Tym ludziom mogą się przytrafić naprawdę różne rzeczy (i niekoniecznie polegające na przerobieniu ich na schabowe). A nastrój i język, to jest bardzo wiele. |
Jednak to zło, czy płynące z wnętrza, czy bijące w człowieka z zewnątrz wyzwala emocje ciekawe dla sztuki. Pisząc opowiadanie o Kowalskim, przykładnym ojcu i mężu cóż ciekawego można napisać? Good for him?
Adashi - 1 Czerwca 2007, 11:08
Ale o co chodzi? Można walnąć taką obyczajówkę o jakiej marzy Godzilla, ale to na pewno nie będzie sielanka, bo za oknami mamy taki a nie inny "krajobraz" (w celu zapoznania się z nim, włączamy tv, a tam: terroryści, sataniści, rasiści, itd). Chyba, że Gojira nie ma na myśli prozy społecznie zaangażowanej (choćby troszkę) tylko coś innego...
Piotrek Rogoża - 1 Czerwca 2007, 11:09
Godzillo, fantastyka to pop jak w mordę strzelił. Tego się raczej nie zmieni... Można co najwyżej dbać o ciekawą oprawę. O to, żeby pop-art jednak nie przestał być art.
Ale pop to zawsze przerysowanie, uproszczenie. Fajnie, gdy świadome, ale ja teraz nie o tym . Chciałabyś czytać o przerysowanych i uproszczonych zwykłych ludziach, którym przytrafiają się rzeczy zwykłe? Czy nawet niezwykłe?
Kuba - 1 Czerwca 2007, 11:10
Adashi napisał/a | I najgorzej jest gdy wystąpi klasyczny przerost formy nad treścią |
Czarny napisał/a | Piotrek Rogoża napisał/a:
co wydaje się przeważać nad jak
Masz rację, ale zdarza się, że jest dużo jak a wcale nie ma co i to jest przegięcie i bełkot. |
No właśnie. Nie wiem, jak inni czytelnicy, ale ja przede wszystkim chcę w książce znaleźć jakąś ciekawą opowieść. Idealnie jeśli jest świetnie przedstawiona, ale mnie osobiście trochę już denerwuje to, jak czytając kilka opowiadań pod rząd znajduję same próby udziwnienia wszystkiego na siłę, przekombinowanie na maxa i właściwie w treści nic się nie dzieje.
To tak jakby iść do restauracji, poprosić kaczkę, a gość przychodzi i stawia złotą zastawę, w tle orkiestra daje za dwóch i wszyscy się uśmiechają ale kaczki nie ma. Każdy autor powinien starać się ulepszać styl itp, dbać o formę, próbować czegoś nowego, ale nie kosztem fabuły. Jako czytelnik ja chcę mięsa, dobrze podanego, ale mięsa.
Godzilla - 1 Czerwca 2007, 11:13
Coś innego. Ale schodzę z tego wątku, bo się wdałam w dyskusję z facetami. No bo jak baba nie chce flaków, seksu i meneli, to pewnie chce Harlequina. A jak nie chce Harlequina, to chyba nie wie czego chce. Dobrej książki nie da się inaczej napisać. EOT.
Adashi - 1 Czerwca 2007, 11:13
Kuba, bo artystyczne eksperymenty w fantastyce to (pozostając przy kulinariach) odpowiednik kuchni fusion
dzejes - 1 Czerwca 2007, 11:14
Godzilla napisał/a | facetami. No bo jak baba nie chce flaków, seksu i meneli, to pewnie chce Harlequina. |
No to jak facet nie chce Harlequina, to pewnie chce flaków, seksu i meneli
Piotrek Rogoża - 1 Czerwca 2007, 11:16
Kuba napisał/a | To tak jakby iść do restauracji, poprosić kaczkę |
Ja tam bym się bał, w dzisiejszych czasach...
Co do fabuły - nie przeczę, jest istotna. Ale chyba niekoniecznie jako ciąg chronologicznie ułożonych wydarzeń. Dobrze prowadzona opowieść staje się trochę wartością autoteliczną, samą w sobie - gdy autor potrafi snuć swoją bajędę, to, o czym opowiada, schodzi nieco na dalszy plan. Zupełnie jak u Gaimana, na którego już się powoływałem - on potrafi pisać tak, że wstawki obyczajowe, które w gruncie rzeczy niewiele wnoszą do fabuły, czyta się z prawdziwym zainteresowaniem. A to dlatego, że Gaiman jest świetny literacko.
Kuba - 1 Czerwca 2007, 11:17
Adashi napisał/a | Kuba, bo artystyczne eksperymenty w fantastyce to (pozostając przy kulinariach) odpowiednik kuchni fusion |
I ja za tymi eksperymentami jestem całym swoim dziewięćdziesięciokilowym cielskiem, tylko żeby to się nie odbywało kosztem tego, co najważniejsze
Kuba - 1 Czerwca 2007, 11:20
Piotrek Rogoża napisał/a | Co do fabuły - nie przeczę, jest istotna. Ale chyba niekoniecznie jako ciąg chronologicznie ułożonych wydarzeń. Dobrze prowadzona opowieść staje się trochę wartością autoteliczną, samą w sobie - gdy autor potrafi snuć swoją bajędę, to, o czym opowiada, schodzi nieco na dalszy plan. Zupełnie jak u Gaimana, na którego już się powoływałem - on potrafi pisać tak, że wstawki obyczajowe, które w gruncie rzeczy niewiele wnoszą do fabuły, czyta się z prawdziwym zainteresowaniem. A to dlatego, że Gaiman jest świetny literacko. |
Jip, jak czytałem "Bezsenność" Kinga i dziadek robił codziennie zupkę w proszku, siedział w oknie i nic się nie działo, to mnie też książka wciągała, bo napisane świetnie. Ale wiesz, żeby tak nie było do samego końca, bo wtedy kaszan
dzejes - 1 Czerwca 2007, 11:22
Bezsenność akurat była wg mnie mocno średnia
Arlon - 1 Czerwca 2007, 11:27
dzejes napisał/a | Godzilla napisał/a | facetami. No bo jak baba nie chce flaków, seksu i meneli, to pewnie chce Harlequina. |
No to jak facet nie chce Harlequina, to pewnie chce flaków, seksu i meneli |
Na książkę nie ukazująca problemów społecznych albo sielskich obrazków trzeba mieć bardzo dobry pomysł. Na klimat właśnie, sposób opisania historii itp. Kto ma taką wymagająca literaturę pisać? Bo ja nie widzę w tym zadaniu zbyt wielu fantastów (widzę jakichś?).
dzejes - 1 Czerwca 2007, 11:29
Ale książka musi zawierać jakąś akcję, a chcąc czy nie chcąc będzie czasem się działo coś złego. Owszem są autorzy eksperymentujący, któzy np. opisują swój dzień - maksymalnie nudny i nijaki, ale co z tego wynika? Co za tym stoi?
Arlon - 1 Czerwca 2007, 11:33
Wcale nie musi być akcji, najważniejsze jak się to wszystko opisze. Za przykład niech posłuży choćby "Oskar i pani Róża" Erica-Emmanuela Schmitta.
dzejes - 1 Czerwca 2007, 11:34
Jaki procent (promil) piszących ma umiejętności pozwalające na pisanie kompletnie o niczym?
Arlon - 1 Czerwca 2007, 11:36
Zapewne spory, ale o co Ci chodzi z tym pisaniem o niczym?
Adashi - 1 Czerwca 2007, 11:38
Arlon, chciałeś prozy rozrywkowej, coś mi się wydawało A jak ma być rozrywkowa fantastyka, to musi się coś dziać, akcja jest niezbędna, nie ma zmiłuj. Owszem, można napisać opowiadanie o tym jak Janek siedzi cały dzień na klozecie i myśli o *beep* Maryni, co przykuwa uwagę przelatujących nad jego domem kosmitów. Można też zaopatrzyć to dzieło w wytrawny język, piętrowe przenośnie, hiperbole i cały ten bełkot, ale co z tego?
Arlon - 1 Czerwca 2007, 11:46
Lubię prozę rozrywkową, ale naprawdę można sobie darować wartka akcje mając pomysł na coś klimatycznego i intrygującego. Na pewno nie ograniczam się do jednego rodzaju prozy, nie rozumiem też o co chodzi z tym przewracaniem oczami - aktualnie stwierdzam tylko, że fantastyka nie bardzo nadaje się do prozy, jaką chciałaby czytać Godzilla.
Wasze nieco dziwne komentarze to doskonała ilustracja tezy o odruchowej (może nawet nieco niedorzecznej) niechęci względem mainstreamu, o której napisałem wyżej i z którą zgodził się Piotrek.
Adashi napisał/a | można napisać opowiadanie o tym jak Janek siedzi cały dzień na klozecie i myśli o *beep* Maryni, co przykuwa uwagę przelatujących nad jego domem kosmitów. Można też zaopatrzyć to dzieło w wytrawny język, piętrowe przenośnie, hiperbole |
Pewnie byłoby ciekawsze niż kolejna wyprawa po/z artefaktem mająca doprowadzić do upadku Mrocznego Władcy.
Piotrek Rogoża - 1 Czerwca 2007, 11:47
Adashi, ale z drugiej strony - można napisać opowiadanie o tym, jak rzeczeni kosmici rozpieprzają dom Jasia (razem z klozetem i połową miasta), a niedobitki organizują ruch oporu. Dzieję się cholernie dużo, w kadrze non-stop coś się rusza. Zdania proste i schematyczne.
Tylko, kurde, po co wywlekać jakieś ekstrema? Fantastyka to pop, rozrywka właściwie z definicji. Coś dziać się musi, no nie ma rady . Zaczynają się przerzucania coraz dziwniejszymi przykładami, a wszystko dryfuje gdzieś w jasną cholerę...
Godzilla - 1 Czerwca 2007, 11:47
No nie wytrzymam. Miał być EOT... ale robi się coraz ciekawiej: jak nie o rzeźni i seksie, to o czym pisać, żeby było rozrywkowo? Książka o wiązaniu butów? Skąd wziąć akcję?!
Wiem, wredna jestem. Albo popaprana. Albo jedno i drugie
Arlon - 1 Czerwca 2007, 11:52
"Oryginalnym" jest myślenie, że fantastyka nie może czerpać z prozy obyczajowej. Przeczą temu "horrory" pisane np. przez Jonathan Carroll, w których sensacyjnej akcji (uznawanej przez niektórych za niezbędną) wcale nie ma.
Adashi - 1 Czerwca 2007, 11:57
Arlon, ja też nie wiem o co chodzi z tym przewracaniem oczami, wydają mi się takie jakieś psychodeliczne, to dziabotam je tu i tam I jakie, nasze dziwne komentarze? Ja się nie zamykam w getcie, może być coś innego niż fantastyka, proszę bardzo, kryminał, sensacja, powieść historyczna - hehehe i tu was mam - to nadal proza rozrywkowa
Piotrek, to brzmi jak kawałek Black Hawk Down Musimy zrobić drugą edycję Piwo-Konu to pogadamy.
Gojira widzisz coś Cię nęci do tej naszej wspólnej rozmowy
|
|
|