To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Blogowanie na ekranie - moje śmietnisko

Martva - 30 Listopada 2007, 14:54

Kurczę, nieciekawa sytuacja. Poznałam kiedyś jednego gościa na konwencie, za którymś razem wyciągnął ode mnie maila, pokorespondowaliśmy jakiś czas (na ogólne tematy), potem jakieś 2 lata milczenia, nagle się odezwał, umówiliśmy się w realu, potem były jakieś sugestie, aluzje, obejmowanie 'bo na pewno Ci zimno', sprawdzanie jak pachną moje włosy. Wkurzyłam się strasznie bo facet był bardzo sympatyczny i bardzo mi się z nim miło gadało, ale zupełnie nie chciałam z nim wchodzić w jakiekolwiek bardziej fizyczno-seksualne relacje. Po powrocie do domu napisałam maila że nie chcę tak i kontakt się urwał.
Ale ludzie są różni, nie jest powiedziane że ten Twój nie chce sie po prostu zakumplować. Fajny chociaż?

merula - 30 Listopada 2007, 15:23

Wersją pesymistyczną jest, że odkryjesz w nim nieznane uroki i zechcesz pogłębic znajomość , a on ją dalej bedzie traktował koleżeńsko :wink:
joe_cool - 30 Listopada 2007, 17:27

z tym facebookiem, naszą-klasą itp. to trochę dziwne. ale może koleś jest typem kolekcjonera kontaktów - sprawdź, ile ich ma - jeśli kilkaset, to spoko, jeśli kilka - to bym się zaczęła zastanawiać...
corpse bride - 30 Listopada 2007, 18:50

kilkanaście
gorat - 30 Listopada 2007, 23:36

To jak namierzył? Pojąć nie mogę, kurczę, kolejna rzecz poza moim zasięgiem...
corpse bride - 1 Grudnia 2007, 01:54

zaczął od naszej-klasy, bo słyszał na imprezie, że rozmawiamy o tej stronie z dziewczynami. wpisał moje imię, miasto w którym mieszkam i drugie, z którego pochodzę. było 6 czy 7 takich osób, wybrał najbardziej podobne zdjęcie. a jak miał już nazwisko, to z resztą poszło łatwo, tak powiedział.
nikto - 1 Grudnia 2007, 07:07

Moze ja sie nie znam,ale na moj gust sie ciezko zauroczyl.
dzejes - 1 Grudnia 2007, 11:40

nikto napisał/a
Moze ja sie nie znam,ale na moj gust sie ciezko zauroczyl.


Nie zakładaj od razu najgorszego. Może jest po prostu seryjnym zabójcą?

ihan - 1 Grudnia 2007, 13:00

Seryjny zabójca? Pfff, banalne.
corpse bride - 1 Grudnia 2007, 13:11

dzejes, oglądałeś wczoraj americam psycho, czy coś? ;)

nawiasem mówiąc, to takie szukanie jest całkiem w moim stylu. w sensie, że też tak szukam/szukałabym, gdyby... no właśnie - co? gdybym była zainteresowana jakąś osobą.

Ziuta - 1 Grudnia 2007, 15:19

corpse bride napisał/a
nawiasem mówiąc, to takie szukanie jest całkiem w moim stylu. w sensie, że też tak szukam/szukałabym, gdyby... no właśnie - co? gdybym była zainteresowana jakąś osobą.


Wiesz, korpsiku, będę chyba wynotowywał co lepsze wypowiedzi z tego tematu. Wreszcie będę miał pięknie objaśnione (z przykładami!) jak przebiegają granice skutecznego podrywu :wink:

mawete - 1 Grudnia 2007, 16:18

Ziuta: nie znajdziesz takich ogólnych granic. Podrywacz musi dostosować swoje działania do osby podrywanej. Ci moim zdaniem za szybko jadą. :D
corpse bride - 1 Grudnia 2007, 16:34

dzisiaj dowiedziałam się, że znalazł mojego starego bloga i myspace (to akurat nie jest trudne, bo podaję linka w innych miejscach). TEGO bloga chyba jeszcze nie znalazł...

poza tym już 4 osoby zapytały mnie, czy nie chcę dziś wyjść na piwo/coś/koncert/urodziny... ale mam dziś inne priorytety.

mawete - 1 Grudnia 2007, 16:35

corpsik: magisterkę?
ihan - 1 Grudnia 2007, 17:51

mawete napisał/a
Ziuta: nie znajdziesz takich ogólnych granic. Podrywacz musi dostosować swoje działania do osby podrywanej. Ci moim zdaniem za szybko jadą. :D


Taki syndrom czerwonej królowej masz na myśli?

mawete - 1 Grudnia 2007, 18:03

w pewnym sensie tak, ale niedokładnie, raczej chodzi mi raczej o płynne dostosowanie sposobu podrywania do osoby podrywanej :D takie dążenie do limes superior gdzie granicą górną jest skuteczność. :mrgreen:
corpse bride - 1 Grudnia 2007, 20:19

ja bym powiedziała, że dostosować się trzeba do stopnia zainteresowania osoby podrywanej. i poniżej jakiegoś poziomu dać sobie spokój. ale, ofkors, sama robię inaczej.

mawete, tak, magisterka. czyż cel nie jest wystarczająco szczytny? to powiem, że jest mi ona potrzebna (znaczy obrona w rozsądnym terminie), żeby próbować sił w egzaminie na doktoranckie. lepiej?

mawete - 1 Grudnia 2007, 20:31

corpsik: stopień zainteresowania można powolutuku starać się zmienić, to zależy od 2 rzeczy: cierpliwości i tego jak bardzo nam na kimś zależy :D
Piech - 1 Grudnia 2007, 20:36

Czy to w ogóle ma jakiekolwiek znaczenie? Wydaje mi się, że jak kobieta kogoś lubi, to lubi, choćby był nie wiem jaki bęcwał. A jak kogoś nie lubi, to nie lubi, choćby na głowie stawał.
Czy dobrze kombinuję?

mawete - 1 Grudnia 2007, 20:45

Piech: Ty się jeszcze dużo musisz nauczyć :mrgreen:
dobra, juz sie nie odzywam :D

gorat - 1 Grudnia 2007, 20:57

Ależ kontynuuj, jak Piech i inni mają się nauczyć, skoro nikt nie podpowie nawet :D
mawete - 1 Grudnia 2007, 21:01

gorat: pozwolisz, że swojego bloga nie bedę u corpsika zakładał? :D a uczyć to się praktyki trzeba, teoria przyjdzie sama :D
gorat - 1 Grudnia 2007, 21:07

Wiesz no, nic nie piszę o gotowej teorii podanej na tacy, tylko podpowiedziach :D JEst różnica, nie? :P
corpse bride - 1 Grudnia 2007, 21:08

mawete, nie krępuj się, może faktycznie się czegoś nauczymy :)

a ten koleś - nie, że go nie lubię. nie zrobił właśnie niczego, po czym mogłabym powiedzieć - sorry, man do nie-widzenia. jest poprawny, ale mnie nie zachwyca. to, że chce płacić za moje kino i drinki mnie nie bierze, wręcz przeciwnie - nie lubię czuć się zobowiązana. teraz to ja go powinnam do kina i knajpy zabrać, żeby wyrównać rachunek.
no a poza tym niczym mnie nie ujął. i pewnie jakby się uparł, to mogłabym go polubić i w ogóle, ale ja nie chcę. NIE CHCĘ. jak już mam z kimś się spotykać, to nie chcę kogoś w-porządku-a-uniesienia-i-zachwyty-przyjdą-z-czasem. takich już miałam. chcę kogoś, kto mnie zachwyci. i tyle.

mawete - 1 Grudnia 2007, 21:35

corpsik: ale jak ma pokazć przykłady, jak nie wiem kogo podrywam? To trzeba maprawdę dostosowac do osoby. Mam mówić w jaki sposób bym Ciebie podrywał? Jeśli tak to musze odrobinkę więcej wiedzieć o Tobie. Albo mieć dużo czasu i cierpliwości :D
ihan - 1 Grudnia 2007, 22:29

Piech napisał/a
Czy to w ogóle ma jakiekolwiek znaczenie? Wydaje mi się, że jak kobieta kogoś lubi, to lubi, choćby był nie wiem jaki bęcwał. A jak kogoś nie lubi, to nie lubi, choćby na głowie stawał.
Czy dobrze kombinuję?


W ogólnych zarysach i w teorii, to tak. Ale niekoniecznie w praktyce. W zasadzie: dostosowujesz stosowane techniki do potrzeb. Masz młodziutką dziewczynkę, co przyjechała na studia z prowincji, trochę cierpliwości, pochlebstw, głodnych kawałków o wyjątkowości jej konkretnie, zwykle działa, obserwowałam na kilku obiektach naocznie. Faceci, którzy pierwotnie kompletnie, całkowicie ich nie interesowali. Nie byli kompletnie w ich typie, a nawet mocno drażnili i wywoływali zniecierpliwienie. Po pierwsze: rozeznajesz potrzeby: bezpieczeństwa, proszę bardzo, bliskości i zaopiekowania, czemu nie, w pewnych przypadkach imponowania obyciem w świecie, manierami, pieniędzmi choćby, znajomością sławnych ludzi. To z tym lubi - nie lubi działa w pierwszej chwili zwykle. Konsekwentnym działaniem dużo można zmienić. Trzeba tylko mieć cel i plan działania. Zachowujesz się tak, jak jest to oczekiwane po prostu.

mawete - 1 Grudnia 2007, 22:53

ihan: dodaj, że w pewnym momencie jak juz zaczyna zależeć jej wprowadzasz element niepewności :D
ihan - 1 Grudnia 2007, 22:59

O, mawete, zmieniłeś posta. Skróciłeś znaczy.
mawete - 1 Grudnia 2007, 23:00

bo nie chciałem być bezczelny...
ihan - 1 Grudnia 2007, 23:03

Ja wiem czy bezczelny. Może raczej: szczery. Wielu osobom by pomogło gdyby spojrzały na rzeczywistość kierując się rozsądkiem, a nie naiwnością. Chociaż może rzeczywiście lepiej nie odbierać złudzeń.


Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group