Ludzie z tamtej strony świata - Jarosław Grzędowicz
Lu - 29 Października 2006, 14:11
Czarny
Cytat | Anko, chyba się trochę pogubiłaś. Co innego znaczy znać autora, a co innego lubić/wielbić. Znać chyba należy skoro jego twórczość zdobywa nagrody, ale podobać Ci się nie musi. |
A dlaczego należy znać twórczosc pisarza kóry zdobywa nagrody ?
Z moich doswiadczeń wynika ze niekiedy nie jestem w stanie poznac utworu/dzieła docenionego przez szeroką publicznosć i zdobywającą raz po raz nagrody w rozmaitych konkursach (często prestiżowych), ponieważ po 20 stronach dzieła/utworu poddaję się i porzucam książkę z głębokim przekonaniem zmarnowanego czasu. I dotyczy to wielu znanych autorów, nawet baaaaardzo znanych (których nazwisk litościwie wymieniac nie będę ) nie dotyczy to natomiast gospodarza wątku Czytam właśnie "Pana Lodowego Ogrodu i nie omieszkam wrazić opinii własnej kiedy skończę książkę
Anko - 29 Października 2006, 23:25
Czarny: Cytat | Anko, chyba się trochę pogubiłaś. Co innego znaczy znać autora, a co innego lubić/wielbić. | Cóż, może nie wyraziłam się jasno. Chodzi o to, że:
- Ludziska gadają, że trzeba znać Grzędowicza (tzn. nie jego osobiście, ale to, co napisał ).
- Żeby poznać, muszę przeczytać.
- Kiedy czytam, widzę, że te teksty nie sprawiają mi przyjemności.
- Zatem nie chce mi się czytać jego kolejnych utworów, a ktoś zaraz powie, że należy je znać (bo np. zostały nagrodzone Zajdlem).
A co do uwielbienia - boję się, że skoro większość go wielbi, to nie spodoba im się, że śmiem mieć odmienne zdanie.
Lu: Cytat | A dlaczego należy znać twórczosc pisarza kóry zdobywa nagrody ? | Bo ja wiem? Ale słyszy się takie opinie - "trzeba być na bieżąco", "trzeba wiedzieć, co się w światku/fandomie/itp. dzieje". To takie dzielenie na fanów "prawdziwych", czyli obeznanych i resztę.
Ten mechanizm działa np. o tyle, że po przyznaniu jakiemuś dziełu nagrody jego sprzedaż rośnie. Chociaż to akurat ostatnio zauważyłam na podstawie książki nie z "fantastyki". O ptaku pewnej pani.
Czarny - 30 Października 2006, 07:12
Napisałem chyba należy - np. żeby głosować na twórczość w Zajdlu, czy Nautilusie, albo by być na bieżąco - o co jest baaaardzo trudno. Oczywiście musu nie ma
mawete - 30 Października 2006, 12:44
Anko: wybacz, ale szkoda Ciachacza... Robisz to pod bubliczkę? Żeby wzbudzić zainteresowanie swoją osobą? Jeśli tak to wybacz... Jeśli nie to wybacz...
Możesz sobie wybrać.
Anonymous - 30 Października 2006, 15:03
Anko:
Cytat | A co do uwielbienia - boję się, że skoro większość go wielbi, to nie spodoba im się, że śmiem mieć odmienne zdanie. |
Przeszkadza Ci to? Czujesz się pod presją i cięzko Ci z tym żyć? Ktoś Ci każe lubić Gzędowicza? Nie rozumiem. No i nie wiem, jakich masz znajomych, ale wśród swoich nie spotkałam się z żadnym "owczym pędem". Hmm.
hjeniu - 30 Października 2006, 20:01
A ja mam w głębokim poważaniu to co trzeba znać, i tak uchodzę w okolicy za dziwaka bo czytam coś oprócz programu TV BTW: Złamałem się i kupiłem "Popiół i kurz" (głównie dlatego, że opowiadanie z "Deszczów niespokojnych" mi się spodobało) ale jeszcze nie przeczytałem, bo kupiłem też sobie sporo lekkiej, łatwej i przyjemnej fantastyki i się rozrywam
Anko - 30 Października 2006, 21:24
mawete: Cytat | Robisz to pod bubliczkę? Żeby wzbudzić zainteresowanie swoją osobą? Jeśli tak to wybacz... Jeśli nie to wybacz...
Możesz sobie wybrać. | Wybaczam i przepraszam publiczkę za niezamierzone zwracanie uwagi.
Miria: Cytat | No i nie wiem, jakich masz znajomych, ale wśród swoich nie spotkałam się z żadnym owczym pędem. Hmm. | Hmm... Kilka przykładów z brzegu. Pewna doktorantka z polonistyki długo mi się rozwodziła, jakim to majstersztykiem są opowiadania w "Księdze Jesiennych Demonów". Koleżanka, która mi książkę pożyczyła, podobnież. Kiedyś w księgarni kolega chciał mnie przekonać do kupna tejże książki, bo taka świetna. Teraz czytam wypowiedzi na tym forum i odnoszę wrażenie, że twórczość Grzędowicza wszystkim się podoba, nawet bardzo.
Jeśli wrażenie było mylne, przepraszam.
Jeśli ktoś się poczuł urażony wyrażeniem "owczy pęd", to przepraszam tym bardziej.
Miria: Cytat | Czujesz się pod presją i cięzko Ci z tym żyć? | Może to jakaś paranoja z mojej strony... Ale czasem mi się zdarza, że gdy mam odmienne zdanie od większości, komuś to nie pasi tak czy owak. I potem martwię się na zapas, czy taka sytuacja znowuż nie wystąpi.
A co do literatury - zdarzyło mi się, że kiedy krytykowałam utwór uważany za "świetny", słyszałam, że się czepiam, bo nie zrozumiałam, bo niedokładnie czytałam, bo po prostu za cienka jestem w te klocki. No, nie jest to przyjemne. Ale może dlatego, że ja przewrażliwiona jestem...
Sorki za wszystko. EOT.
Anonymous - 30 Października 2006, 23:09
Anko:
Cytat | Hmm... Kilka przykładów z brzegu. Pewna doktorantka z polonistyki długo mi się rozwodziła, jakim to majstersztykiem są opowiadania w Księdze Jesiennych Demonów. Koleżanka, która mi książkę pożyczyła, podobnież. Kiedyś w księgarni kolega chciał mnie przekonać do kupna tejże książki, bo taka świetna. Teraz czytam wypowiedzi na tym forum i odnoszę wrażenie, że twórczość Grzędowicza wszystkim się podoba, nawet bardzo.
Jeśli wrażenie było mylne, przepraszam.
Jeśli ktoś się poczuł urażony wyrażeniem owczy pęd, to przepraszam tym bardziej.
|
Może wyjaśnienie jest o wiele prostsze - to jest zwyczajnie dobra książka i podoba się wielu ludziom. Przyznam, że nie czytałam "Księgi...", czytałam za to "Pana...", który jest świetny (ach, ten owczy pęd ) oraz "Popiół i kurz", z kolei niezłe chociaż od "Pana..." znacznie gorsze. Już się boję tego, co forumowicze powiedzą w związku z moją opinią...
Cytat | Może to jakaś paranoja z mojej strony... Ale czasem mi się zdarza, że gdy mam odmienne zdanie od większości, komuś to nie pasi tak czy owak. I potem martwię się na zapas, czy taka sytuacja znowuż nie wystąpi.
A co do literatury - zdarzyło mi się, że kiedy krytykowałam utwór uważany za świetny, słyszałam, że się czepiam, bo nie zrozumiałam, bo niedokładnie czytałam, bo po prostu za cienka jestem w te klocki. No, nie jest to przyjemne. Ale może dlatego, że ja przewrażliwiona jestem...
Sorki za wszystko. EOT. |
Jest to podejście zupełnie mi obce, więc nadal pozwolę sobie nie rozumieć. Komuś nie pasi Twoje odmienne zdanie? I co z tego? To już posiadanie odmiennego zdania w sprawach literatury jest pretekstem do prześladowań? Źle się dzieje w tym kraju, oj źle...
Wybacz nieco sarkastyczny ton, ale to dla mnie dziwne. Odnoszę wrażenie, że masz pretensje do ludzi o to, że im się podobają książki Grzędowicza, a Tobie nie.
Anko - 30 Października 2006, 23:50
Miria: Cytat | Wybacz nieco sarkastyczny ton, ale to dla mnie dziwne. Odnoszę wrażenie, że masz pretensje do ludzi o to, że im się podobają książki Grzędowicza, a Tobie nie. | Bynajmniej. Pretensje mogę mieć co najwyżej do osób, które mi mówią: "przeczytaj, kup, koniecznie" albo "jak to? nie znasz tego? " Wiem, że to nieładnie z mojej strony. Miałam nadzieję, że przeprosiny i EOT wystarczą, ale...
W każdym razie, ja swojej opinii nie kierowałam do któregokolwiek forumowicza ad personam.
Cytat | Może wyjaśnienie jest o wiele prostsze - to jest zwyczajnie dobra książka i podoba się wielu ludziom. | Nie sądzę, aby moja wypowiedź doszukiwała się wyjaśnień szczególnie skomplikowanych.
Widzę, że książka podoba się wielu ludziom. A co to znaczy "dobra książka"? Nie wiem. Jeśli właśnie taka, która się ludziom podoba, to nie da się zaprzeczyć - ilość pochwał dowodzi, że jest to książka dobra.
Może to ja nie potrafię jej docenić.
A może ja jestem jakaś niewydarzona, że nie potrafię sformułować opinii tak, żeby ktoś się nie poczuł dotknięty jakimś "owczym pędem" czy innym kfiatkiem.
Tomcich - 1 Listopada 2006, 11:52
Anko
Cytat | A co to znaczy dobra książka? Nie wiem. |
Dla mnie "dobra książka" to taka, która mnie się podoba.
Taclem - 1 Listopada 2006, 12:05
Jak dla mnie to robienie z igły wideł. Nikt nie czyta wszystkiego co się ukazuje. W takiej sytuacji nikt nie powinien na nic głosować.
Ja akurat Grzedowicza lubię, choć czasem coś mi zgrzyta. No ale to wyraźnie moja półka, więc wolę przechwalić, niż zganić
dagra - 1 Listopada 2006, 14:37
Ech... nadmiar powagi zaszkodzić może, powagi w podejściu do - rzeknę - sztuki.
Czy to literatura, czy film, nie jest to rzecz wagi kosmicznej, a jedynie uprzyjemniacz życia. Czasem mądrość jakaś przy okazji popłynie, czasem komuś sie na coś oczy otworzą - i cieszyc się w takim przypadku należy.
Ale przecież ciekawą historię i dobrze opowiedzianą możemy usłyszeć np. w pociągu dalekobieżnym. Historię, która zachwiać może naszym spojrzeniem na świat tudzież stanowić objawienie prawdy zyciowej.
Czy to znaczy, że musimy podróżować pociągami dalekobieżnymi?
Blee tam!
Narzekasz, Anko, na przymus czytania, przymus doceniania jakiejś ksiażki, dużo o przymusie mówisz. O Twoim martwieniu się takimi sytuacjami, o ośmielaniu się posiadania własnego zdania, ogólnie o presji, jaką odczuwasz.
Może problem w martwieniu się duperelami i opinią innych.
A że sie Grzędowicz większości podoba?
Czy to coś dziwnego? Facet potrafi ciekawie opowiadać. Talent to chyba naturalny, bo widoczny choćby na spotkaniach z nim. Jest inteligentny, błyskotliwy, ma poczucie humoru.
Lubi sie takich gawędziarzy i tyle.
Ale nie ma obowiązku, na bogów, nie ma obowiązku.
Angelus - 1 Listopada 2006, 14:48
Dagra dobrze prawi. Ja wprawdzie naleze do fanklubu Grzedowicza i polecam go kazdemu ale jeszcze nikogo na muszce nie trzymalam i nie zmuszalam do lektury. To wolny kraj...chyba. Osoby, ktorym polecilam lekture ksiazek tego autora byly mi wdzieczne i poniosly dalej ow "kaganek oswiaty" co by nasz "wieszcz" dotarl pod strzechy. I uczynily to z wlasnej nieprzymuszonej woli.
Potrafie trzezwo spojrzec na tworczosc Jarka i uwazam jedne jego teksty za lepsze, inne znow za gorsze, bo to naturalne, ze trudno zachowac rowny poziom. I nie obawiam sie wyrazic o nich opinii krytycznej. Przeciez nikt mnie za to nie zlinczuje... no chyba ze dokonam samosadu.
Kiedys podlegalam presji czytania Dukaja bo tez zdobywal nagrody i byl wychwalany ale mimo dobrych checi, nie udalo mi sie przebrnac przez zadna jego powiesc i uznalam jego tworczosc za trudna dla mnie. I co? Ano nic. Zyje z tym "pietnem", przyznaje sie bez bicia i nikt mnie za to nie szykanuje. Nie nalezy zatem ulegac presji ale warto zaspokajac wlasna ciekawosc i przekonywac sie na wlasnej skorze, co nam smakuje, a co nie. Byloby bardzo nudno gdyby wszystkim smakowalo to samo, prawda?
Anko - 1 Listopada 2006, 19:17
Angelus: Cytat | Kiedys podlegalam presji czytania Dukaja bo tez zdobywal nagrody i byl wychwalany ale mimo dobrych checi, nie udalo mi sie przebrnac przez zadna jego powiesc i uznalam jego tworczosc za trudna dla mnie. | No cóż, udało Ci się wyzwolić z tego "podlegania". Może i mnie się uda.
A wracając do tematu: w "Księdze Jesiennych Demonów" są fragmenty, które mnie straszliwie nudzą. Wg mnie pisarz, który ma świetny styl, to taki, co nawet pisząc o niczym, nie nudzi. Ale może ja jestem uodporniona na takie czary słowem, głucha na zaklęcia? Bo np. ileż osób chwaliło "Święty Wrocław" Orbitowskiego właśnie za świetny styl, a mnie opowiadanie wcale nie podeszło, też mnie znudziło?
W "Księdze Jesiennych Demonów" konkretnie chodzi mi o te fragmenty, kiedy przez parę stron następuje opis, jakim to wielkim pechowcem jest bohater i jak mu to nic nie idzie w życiu. Co więcej, kilka tekstów operuje tym motywem, więc potem przy czytaniu nachodzi mnie myśl "no nie, jeszcze jedna ofiara losu". Taka sama lampka zapala się, gdy czyta się jakąś książkę o superherosach ("no nie, jeszcze jeden super-hiper-duper-man"). Tutaj mamy przeciwieństwo... Takie akurat do horroru, ew. głównego nurtu. Zdaje mi się, że horror operuje schematem "szarego człowieka", który jest mniej lub bardziej bezradny wobec sił przerastających tę "szarość". I stąd nowatorstwo to to nie jest... Chyba tylko "Wilk i Wiedźma" i może jeszcze "Czarne Motyle" pokazują protagonistę (w tych wypadkach: protagonistki) jako ludzi nie(zupełnie) szarych i wymiętoszonych życiem. Chociaż...
Rafał - 2 Listopada 2006, 09:45
A co z naszą intuicją? Proponuję zabawę. Mamy trochę czasu do połknięcia drugiego tomu Pana Lodowego... zatem strzelajacie jak Vuko sobie poradzi z zemstą szalonego dendrofila.
Mój strzał - sam się wyzwoli przyswajając reguły wojny bogów.
Kto chętny?
Sebastian - 25 Listopada 2006, 18:22
Zegarmistrz i łowca motyli kawał świetnej prozy. Jestem dopiero po lekturze i jeszcze mi się trzęsą ręce...
gorat - 26 Listopada 2006, 14:03
Powinienem chyba napisać, że czytałem ostatni felieton. Podoba się. Naprawdę się podoba. Tym bardziej, że nie o jakimś eee... szlamie, a o książkach
Anko - 28 Listopada 2006, 13:56
count: Cytat | Z innej beczki, to przeczytalem polowe opowiadan Grzedowicza ze zbioru Ksiegi Jesiennych Demonow. Doczytalem do polowy i dalej nie zdzierzylem. Niestety. | Uff, widzę, że ktoś o podobnych odczuciach. Może nowsze książki Grzędowicza lepsze, ale "Księga..." dla mnie jest zdecydowanie za nudna jak na obzajdlonego autora.
hrabek - 28 Listopada 2006, 14:04
Anko: Pan Lodowego Ogrodu jest znakomity. Polaczenie fantasy z SF, bardzo zreczne i oryginalne. Z ogromna nadzieja podchodzilem do jego opowiadan, ale nie bylem w stanie przez nie przebrnac. Ciekawe, jak sie ma do tego jego najnowsza powiesc.
Kruk Siwy - 28 Listopada 2006, 14:09
count, Pan jest bardzo dobrze napisany. Ale wszystko można o nim powiedzieć lecz nie to że jest oryginalny. Niestety.
hrabek - 28 Listopada 2006, 14:12
Kruku, nie bede sie klocil z pisarzem, ktory chocby z racji starszenstwa mial mozliwosc przeczytac o wiele wiecej ksiazek ode mnie. Dla mnie takie polaczenie bylo oryginalne. Jesli dla ciebie nie, to wskaz mi tytuly, w ktorych bylo cos podobnego, to tez chetnie poczytam, bo bardzo mnie ten swiat wciagnal.
Rafał - 28 Listopada 2006, 14:13
Kruku, i co z tego (tu w oryginale pada mocno niecenzuralne słowo) grunt, że dobrze tańczy
Kruk Siwy - 28 Listopada 2006, 14:17
Trudno być bogiem - Strugaccy. To ewidentnie inspiracja Grżędowicza. Powtarzam - inspiracja! A co najmniej jeden długi rozdział takoż inspirowany jest opowiadaniem Piaseczniki Martina. Nie mam ochoty dalej wyliczać bo Jarek te znane i lubiane historie opowiedział swoim znakomitym językiem i nie ma co się nadmiernie czepiać.
A opowiadanie których nie zmogłeś właśnie są oryginalne. I to nimi mnie zastrzelił.
Pan Lodowego Ogrodu - znakomite! Ech... a wsio taki żal...
Anko - 28 Listopada 2006, 14:20
Kruk Siwy: Cytat | Ale wszystko można o nim powiedzieć lecz nie to że jest oryginalny. | Ja bym chętnie posłuchała, jak definiujesz oryginalność i co za nią uważasz. Nie wiem, czy jest na to miejsce w tym wątku - może lepiej w wątku Grzędowicza? Albo autorskim u Kruka? Niemniej, tyle dyskusji rozbija się o kategoryczne stwierdzenia np. oryginalne/nieoryginalne! A jak się zastanowię, to nie wiem, na czym właściwie polega oryginalność. A przydałoby się coś takiego wiedzieć.
Toteż rozwiń myśl, Kruku, szeroko i kwieciście.
hrabek - 28 Listopada 2006, 14:23
W moim odczuciu oryginalne jest cos, czego jeszcze nie czytalem. A ze czytalem juz troche, to takie podejscie jest w moim przekonaniu wystarczajace.
Kruku: opowiadania Grzedowicza rowniez byly oryginalne, tylko im dalej tym bardziej belkotliwe sie stawaly w mojej percepcji, dlatego sie w nich pogubilem i dalem sobie spokoj. Ale rzeczywiscie oryginalnosci odmowic im nie mozna.
Anko - 28 Listopada 2006, 14:24
Kruk Siwy: Cytat | A opowiadanie których nie zmogłeś właśnie są oryginalne. | Tylko czemuż zdają mi się takie "na jedno kopyto"?
Bohaterowi się nie wiedzie;
bohater dostaje cudowny artefakt/dar/spotyka właściwą osobę;
bohater odnosi sukces;
żeby mu za dobrze nie było i horroryczność podkreślić, zamiast "i żyli długo i szczęśliwie" mamy: "i zapłacił ogromną cenę".
Mylę się?
hrabek - 28 Listopada 2006, 14:27
Anko, wydaje mi sie, ze w tym momencie za bardzo to splaszczasz. W taki sposob to nie ma nic oryginalnego, bo wszystko juz bylo. Sprowadzenie fabuly do raptem kilku punktow zawsze musi sie tak skonczyc. Ale jesli zauwazysz cala otoczke chociazby pierwszego opowiadania, w ktorym gosciowi sie nie wiedzie, znajduje karte kredytowa w ksiazce, w ktorej na poczatku jej nie ma, a pozniej cos zglasza sie po jej odbior, to wielu takich opowiadan wczesniej nie bylo.
Kruk Siwy - 28 Listopada 2006, 14:29
Anko, moje stwierdzenie podyktowane jest tym, że w zasadzie nie znalazłem ani jednego elementu, który by mnie zaskoczył. Wszystko to już gdzieś czytałem, czasem w lepszym czasem w gorszym wykonaniu. Całość dzięki - nie boję się tego słowa genialnemu opanowaniu poziomu zdania i akapitu przez Jarka - stworzyła danie przyjemne wchodzące bezbólowo i jak tylko wydana zostanie druga część nie omieszkam sobie powtórzyć sobie i pierwszej. Ale czytelnik młody i mało oczytany może myśleć że Jarek to WSZYSTKO wymyślił...
Kruk Siwy - 28 Listopada 2006, 14:35
Anko, nie mogę się z Tobą zgodzić. count, ma rację. Pomysł generalny żeby ukazać demony nie jakieś tam azteckie czy transylwańskie, ale takie codzienne czające się tuż za rogiem, takie o które każdy z nas już może się i otarł ale cudem ominął jest świetnym pomysłem.
Ale zgadzam się z Tobą, że dyskusja ta powinna mieć miejsce w wątku Grzędowicza. Więc tam się udajmy.
Anko - 28 Listopada 2006, 14:41
count: Cytat | Anko, wydaje mi sie, ze w tym momencie za bardzo to splaszczasz. | Możliwe. Moja percerpcja nie sięga głębiej niż 1,5 dna. Albo nawet płycej. Niemniej, tak te opowiadania odebrałam - jako takie sobie historyjki.
Cytat | jesli zauwazysz cala otoczke chociazby pierwszego opowiadania, w ktorym gosciowi sie nie wiedzie, znajduje karte kredytowa w ksiazce, w ktorej na poczatku jej nie ma, a pozniej cos zglasza sie po jej odbior, | Cóż, to, gdzie bohater co znalazł i jakie są szczegóły jego dopustów Bożych, to dla mnie szczególiki. Jak zamiana elfów na lud lasu albo lasera na działo plazmowe. Być może są to szczegóły istotne...
Niemniej, w horrorach chyba często występuje motyw, że w ręce bohatera wpada coś, co nie powinno, co wzięło się "znikąd" - a ktoś potem bohatera z tego powodu ściga...
Poza tym, w horrorach często występuje taki "everyman", który ma kłopoty rodzinne, sercowe, finansowe...
Mylę się?
EDIT: Proszę moderatorów o ew. przeniesienie postów do wątku Grzędowicza. Czyli tu: http://www.science-fictio...?t=742&start=60
Ten post pisałam, zanim Kruk wysłał poprzedni.
|
|
|