Literatura - Tekst numeru 09
Fidel-F2 - 24 Lipca 2006, 09:55
GGG co PWN? z którego roku? W moim Słowniku Języka Polskiego z 1992r nie ma ani słowa o "pasjonacie" jako "hobbiście" (obaj popełniliśmy błąd hobbista).
Gustaw G.Garuga - 24 Lipca 2006, 10:02
Portal PWN, wersja 1.2. To program zbierający "w kupę" wszystkie słowniki PWN. Rok wydania 2003, a więc aktualny.
Błąd popełniłem za Tobą, choć na oko tak powinno się to pisać. Całe życie się człek uczy
savikol - 24 Lipca 2006, 10:16
Cytat | W moim Słowniku Języka Polskiego z 1992r nie ma ani słowa o pasjonacie jako hobbiście |
Słownik on-line też podaje tylko jedną definicję - pasjonat
Teraz ja o opowiadaniach.
Hipoteza śladu – podobało się, świetnie napisane, czytanie tego tekstu było prawdziwą przyjemnością. Humor z opowiadania do mnie trafia, zabawne nawiązania do współczesności, jak choćby piosenka Tomka Lipińskiego z Kahją w chórkach – dla mnie OK. Który to rok mamy w opowiadaniu? 1986? 1988? Tak czy inaczej byłem wtedy chłopakiem z podstawówki i sentyment pozostaje. Lekka fantastyka osadzona w tamtych realiach, jak dla mnie, jest trafiona na piątkę. Brawo!
Za orbitą Neptuna – Klasyczne SF, w starym stylu. Zaskakujące, że jeszcze ktoś tak pisze. Niespieszna narracja, powolne budowanie historii. Fajne, ale dla mnie trochę za nudne. No i puenta mi nie podeszła.
Zeppelin – Niestety napisane na siłę zakończenie kłuje w oczy. Bardzo sympatyczna fantastyka, pomysł na podróż odkopanym sterowcem oryginalny. Czyta się gładko, znać doświadczonego pisarza, szkoda, że nie rozwiązał wątków tylko brutalnie przerwał tekst.
Xiu i Shao – hmmm
Łza Boga – nie trafiło do mnie. Nie rozumiem tego shorta, może by podeszło jakby miał mocną puentę.
Nie spodziewałem się, że ten wątek może wzbudzić we mnie aż takie emocje. Jednak co innego gdy na tapecie jest też moje opowiadanie. Każdy post czytam z drżeniem, każda pozytywna opinia wprowadza mnie niemalże w euforię. Rozumiem już dlaczego autorzy tak emocjonalnie zareagowali, gdy jakiś czas temu wybuchła kłótnia o punktowanie swoich własnych opowiadań. Niby nie jest to wyścig o jakąś nagrodę, ale... Korci mnie jak diabli, by postawić sobie punkt – jednak się powstrzymam.
Zatem stawiam tylko jeden – dla Urbi & Orbi.
Dziękuję wszystkim, którym podobało się Xiu, za miłe słowa. To naprawdę bardzo wiele dla początkującego.
Fidel-F2 - 24 Lipca 2006, 10:17
GGGmogę prosić o link? nie mogę znaleść a w phorum.us.edu.pl/read.php?f=9&i=26&t=26 znalazłem tylko to:
pasjonat m IV, DB. -a, Ms. ~acie; lm M. ~aci, DB. -ów
«człowiek skłonny do wpadania w pasję, gwałtowny, łatwo wybuchający gniewem»
śrdwłc.
Gustaw G.Garuga - 24 Lipca 2006, 10:41
Linka podać nie mogę, bo Portal mam zainstalowany na kompie. Wiem już, z czego wynika uboższa definicja w Internecie - otóż jest tam dostępny jeno Słownik języka polskiego, podczas gdy swoją wziąłem ze Słownika wyrazów obcych. Gdyby tego było mało, poniżej wycinek z hasła Postawy wobec języka z Portalu (Portala?):
Cytat | Szybkie tempo rozwoju języka i gwałtowność zmian w rzeczywistości pozajęzykowej i językowej przyczyniają się także do odradzania się puryzmu tradycjonalistycznego. Postawa ta polega na uznawaniu języka pewnej epoki za wzorowy i, silnemu bądź umiarkowanemu, przeciwstawianiu się neologizmom gramatycznym lub leksykalnym. W warunkach polskich, współcześnie, za taki język, do którego należy się odwoływać, uznaje się niemal wyłącznie polszczyznę okresu międzywojennego. Jest ona postrzegana jako język elegancki, pozbawiony wulgaryzmów, powszechnie używany przez ówczesne warstwy wykształcone, które przestrzegały norm dobrej polszczyzny. Osoby, które prezentują puryzm tradycjonalistyczny, protestują przede wszystkim przeciwko wchodzeniu do normy językowej wyrazów i form wyrazowych uznawanych niegdyś za błędy. Tak więc sporo sprzeciwów wywołuje używanie neosemantyzmu pasjonat 'człowiek ogarnięty twórczą pasją' [...] |
Tu proponuję zakończyć offtop. W razie potrzeby dalszej dyskusji, powinniśmy się przenieść do wątku r+z=ż czyli wątek lingwistyczny
Edit: A jednak jest w internecie: http://swo.pwn.pl/haslo.php?id=20495
Wolfgaar - 24 Lipca 2006, 11:23
Uchhh, no to zostalem zmieszany z blotem ale szczeze mowiac dobrze sie stalo, bo tak na prawde nie mial mi kto wytknac bledow, teraz juz wiem przynajmniej co robie zle trzeba sie jakos zrehabilitowac, ale mysle ze po porazce jaka odniosla "Lza Boga" nie bedzie to latwe.
Zastanawiam sie tylko, skoro tekst byl taki zly, to dlaczego przeszedl przez korekte i zostal puszczony do druku
Coz, po nieudanym debiucie trzeba bedzie sie wziac za robote.
Tak na marginesie - nazywam sie Jerzy Kozlowski
andre - 24 Lipca 2006, 11:35
Nie ma się co łamać... .Następnym razem będzie lepiej...
Nivak - 24 Lipca 2006, 11:52
WolfgaarCytat | Zastanawiam sie tylko, skoro tekst byl taki zly, to dlaczego przeszedl przez korekte i zostal puszczony do druku
Coz, po nieudanym debiucie trzeba bedzie sie wziac za robote. | A te kropki przed i po cudzysłowiach, to twoje czy korektorowe, ciom? Pytam, żebyś na przyszłość konsekwentny był Ale pewnie wyjdzie, że złośliwię
Wolfgaar - 24 Lipca 2006, 12:02
Szczeze mowiac ciezko mi jest teraz powiedziec, bo musialbym zobaczyc jak tekst wyglada wydrukowany, a niestety nie mam go:( w oryginalnym tekscie doliczylem sie 2 kropek przed i 1 po cudzyslowiu.
Kaxi - 24 Lipca 2006, 12:22
Wolfgaar napisał/a | Zastanawiam sie tylko, skoro tekst byl taki zly, to dlaczego przeszedl przez korekte i zostal puszczony do druku |
Przez korekte przeszedł bo warsztatowo dużo mu zarzucić nie można. Inna sprawa, ze jako czytelnik chciałbym dostawać tylko świetne opowiadania ATwoje niestetyn pomysłem nie olśniło...
Godzilla - 24 Lipca 2006, 12:23
Janek:
Cytat | - W latach, w których toczy się akcja, wymówienie z pracy nie było zbyt mocnym straszakiem. |
Ale razem ze zwolnieniem można było dostać wilczy bilet, i nie dostać pracy nigdzie indziej. Delikwent miał szczęście, że z poważnego naukowca stał się palaczem czy panem złotą rączką w tym muzeum. Moja polonistka z liceum (rewelacyjna nauczycielka) na początku drugiej klasy została operatorem rzutnika w kinie Ochota.
janek - 24 Lipca 2006, 12:33
Cytat | Godzilla:
Cytat | - W latach, w których toczy się akcja, wymówienie z pracy nie było zbyt mocnym straszakiem. |
Ale razem ze zwolnieniem można było dostać wilczy bilet, i nie dostać pracy nigdzie indziej. Delikwent miał szczęście, że z poważnego naukowca stał się palaczem czy panem złotą rączką w tym muzeum. Moja polonistka z liceum (rewelacyjna nauczycielka) na początku drugiej klasy została operatorem rzutnika w kinie Ochota. |
Zgoda, ale tutaj mamy straszenie zwykłym wymówieniem z pracy ciecia w muzeum. Jako pogróżka w tym kontekście by nie zadziałało tak, jak zadziałałoby teraz.
Fidel-F2 - 24 Lipca 2006, 13:26
ale ciecia straszy milicjant, lepszego straszaka nie trzeba.
Dunadan - 24 Lipca 2006, 14:11
Zgodnie z prawami członkostwa w naszej ludowej społeczności SFFH spełniam swój obywatelski obowiązek nawet będąc na przymusowej emigracji. Dunadan melduje!:
Mocny numer, taki jak lubie
Orbitwoski i Urbaniuk „Pies i klecha 2” – nieźle! Nieźle ale gorzej niż poprzednio. Poprzedni tekst miał coś w sobie z klimatów Silent Hill... a silenotwe klimaty są... no silentowe tu ich ciut zabrakło ale i tak było fajnie. Brawa za kilka scen przy których lałem. Ogólnie dobra kontynuacja.
Guido Eekhaut „Za orbitą Neptuna” – o! Tego mi właśnie brakowało!!! Wreszcie coś bardzo nowego i świeżego – jakoś polskie teksty zaczęły mi się przejadać a tu wreszcie świeży powiew. Brawa za pomysł i w ogóle cały realizm tej fantastycznej opowieści. Bardzo ciekawa choć smutna wizja przyszłości. I jakże nam bliska! To jest prawdziwe science-fiction!
Pilipiuk „Zeppelin L59/2” – kurde, Andrzej potrafi choroba straszyć! Choć czytałem tekst w oślepiającym blasku białej kuli złowieszczej energii ( jak ja się zjarałem... ) to przelatywał przeze mnie dreszczyk... zakończenie choć nie zrozumiałem do końca bardzo mi się spodobało. I ten klimat... nie siedzę jakoś strasznie mocno w polskiej literaturze ale nie znam innej osoby która stworzyłaby ten charakterystyczny klimat – prawdziwy horror!
Andrzej Sawicki „Xiu i Shao” – hmm... tu nie wiem co myśleć. Zapowiadało się miodnie. Co za pomysł! Wygasłe słońce i tajemnicze tunele wśród których krążą potężne istoty zaginające czasoprzestrzeń których ludzie nie potrafią nawet pojąć... tylko po co ta cała paplanina o superstrunach? Cebula już o tym pisał – „superstruna” to brzmi dumnie – taka marna namiastka SCIENCE-fiction – jakby autor znalazł gdzieś takie słowo i spodobało mu się ono i postanowił go użyć – bo fajnie brzmi, nadaje się do science-fiction... oczywiście nie twierdzę że tak było tylko po prostu raziło mnie to bo miałem wrażenie że autor nie wie o czym pisze ( ja na przykład nie wiem – bo wiem że superstruny są i tyle ) i tylko rozgrzebuje temat nie kończąc go w sensowny sposób... a szkoda bo sam pomysł wprost boski!
Jerzy Kozłowski „Łza Boga” – a tu nie zrozumiałem... ot jakaś heretycka wersja fragmentu Biblii której swoją droga nie czytałem ( tak tak, wiem , powinienem ) Traktuję jako szort raczej. Choć przyznam że ciekawy ( kojarzy mi się z Silmarillionem )
Publicystyka: w skrócie mało ciekawa trochę. Spodobał mi się Pawlak ale traktowałem to jako kompletną rozrywkę, tekst bez jakiegoś strasznego sensu – no bo autor pisząc o sezonie ogórkowym wykorzystuje ten sezon, podłączając się do niego ( pisanie o sezonie ogórkowym w sezonie ogórkowym... ). Tekst przypomniał mi opowiadanie pod tytułem „Sezon ogórkowy„ – już nie pamiętam którego ale na pewno rosyjskiego autora. W sezonie oczywiście nie może zabraknąć kosmitów więc się pojawili: raz, drugi, trzeci aż ludzie się przyzwyczaili i zaczęli ignorować plotki o ich pojawieniu. A plotka postanowiła wykorzystać okazję i zaatakować niczego nie spodziewającą się Ziemię...
Punkt dla belgijskiego kolegi Eekhauta bo inaczej musiałbym dać trzy punkty a tu się nie da ale i tak Eekhaut żądzi...
Dunadan - 24 Lipca 2006, 14:11
ops dwa razy mi się fiknęło, sory
Gustaw G.Garuga - 24 Lipca 2006, 14:23
Cytat | Tekst przypomniał mi opowiadanie pod tytułem „Sezon ogórkowy„ – już nie pamiętam którego ale na pewno rosyjskiego autora. W sezonie oczywiście nie może zabraknąć kosmitów więc się pojawili: raz, drugi, trzeci aż ludzie się przyzwyczaili i zaczęli ignorować plotki o ich pojawieniu. A plotka postanowiła wykorzystać okazję i zaatakować niczego nie spodziewającą się Ziemię... |
Dunadanie, autorem był wprawdzie Cyryl, ale nie Rosjanin, lecz amerykanin Cyril M. Kornbluth Czytałem, bardzo dobre było.
Dunadan - 24 Lipca 2006, 14:26
Ah, tak zgadza się... ja czałem je akurat w zbiorze opowiadań wię mi się pomieszało
NURS - 24 Lipca 2006, 15:50
Dzięki za głosy, zapraszam kolejnych czytaczy i pasjonatów
savikol - 24 Lipca 2006, 16:18
Cytat | tylko po co ta cała paplanina o superstrunach? Cebula już o tym pisał – „superstruna” to brzmi dumnie – taka marna namiastka SCIENCE-fiction – jakby autor znalazł gdzieś takie słowo i spodobało mu się ono i postanowił go użyć – bo fajnie brzmi, nadaje się do science-fiction... oczywiście nie twierdzę że tak było tylko po prostu raziło mnie to bo miałem wrażenie że autor nie wie o czym pisze ( ja na przykład nie wiem – bo wiem że superstruny są i tyle ) i tylko rozgrzebuje temat nie kończąc go w sensowny sposób... a szkoda bo sam pomysł wprost boski! |
Po części mnie rozgryzłeś Dunadanie, użyłem teorii superstrun jako gadżetu, by Żeleźniak był jak najbardziej zakręcony. Samą teorię wymyślili fizycy chcąc stworzyć najbardziej uniwersalną teorię budowy wszechświata, która ma być syntezą wszystkich znanych człowiekowi praw fizyki. Oczywiście nie będę upierał się, że ją w pełni rozumiem, choć fizyka kwantowa nie jest taka straszna jak ją malują.
Moją wyobraźnię pobudziły pewne pojęcia postulowane w tej teorii, choćby występowania cząstek supersymetrycznych, tak zwanych „scząstek” – odpowiedników cząstek elementarnych znanych człowiekowi. Istnienie superstrun, które wibrują w hiperprzestrzenni, oddziałując na przestrzeń i powodując jej spienie, też działa na wyobraźnię. Pomijając fakt, że zjawiska postulowane przez tą teorię, są, póki co, teoretycznymi założeniami, że człowiek nie jest w stanie dostrzec spienienia przestrzeni (bo ona cały czas się pieni, ponoć taka jest jej prawdziwa natura), same te zjawiska wydały mi się na tyle ciekawe, by użyć ich jako gadżetów. Mój Żeleźniak jest zatem kosmiczną aberracją, czymś absolutnie nienaturalnym, mającym moc oddziaływania na hiperprzestrzeń z potworną siłą. W skutek jego działań, czy raczej samego istnienia, przestrzeń pieni się wokół niego tak mocno, że zjawisko jest postrzegane i boleśnie odczuwane przez Xiu i Shao. Żeleźniak jeszcze miota superpiorunami, powodując wyładowania strumieni selektronów.
Ot, taka niewinna zabawa elementami z teorii fizyki kwantowej. Mam nadzieję, że nie popełniłem jakiejś koszmarnej profanacji i nie obraziłem współczesnej nauki.
janek - 24 Lipca 2006, 16:36
Cytat | Po części mnie rozgryzłeś Dunadanie, użyłem teorii superstrun jako gadżetu, by Żeleźniak był jak najbardziej zakręcony. Samą teorię wymyślili fizycy chcąc stworzyć najbardziej uniwersalną teorię budowy wszechświata, która ma być syntezą wszystkich znanych człowiekowi praw fizyki. Oczywiście nie będę upierał się, że ją w pełni rozumiem, choć fizyka kwantowa nie jest taka straszna jak ją malują. |
Zdajesz sobie oczywiście sprawę, że mambo-jambo przestrzeni supersymetrycznej użył już KTL w Misji Ramzesa?
Fidel-F2 - 24 Lipca 2006, 16:37
wyraźnie masz jakąś przyjemność ze słowa aberracja
savikol - 24 Lipca 2006, 17:00
Cytat | Zdajesz sobie oczywiście sprawę, że mambo-jambo przestrzeni supersymetrycznej użył już KTL w Misji Ramzesa? |
Ups! Lewandowski już sie bawił superstrunami? Trudno, co zrobić
Cytat | wyraźnie masz jakąś przyjemność ze słowa aberracja |
Brzmi jakoś tak... profesjonalnie. A do tego lepsze to niż dewiacja, na przykład
Fidel-F2 - 24 Lipca 2006, 17:08
zakłócenie?
savikol - 24 Lipca 2006, 17:14
No tak, ale to by było za proste. Szczypta pseudonaukowego słownictwa nie zaszkodzi
Fidel-F2 - 24 Lipca 2006, 17:21
ale nadmiar (np. trzykrotna aberracja) razi w dość krótkim tekście zwłaszcza, że za każdym razem odnosi się do tego samego
Kaxi - 24 Lipca 2006, 18:10
Ja tylko rzucę, że Zelaźniak to dosć głupia nazwa
Nivak - 24 Lipca 2006, 18:26
A mnie ta nazwa całkiem pasuje Można przyjąć, że wymyślili ją prości ludkowie, którzy nie muszą się na wszystkim znać, żeby zdobywać utrzymanie w tym dziwnym świecie
savikol - 24 Lipca 2006, 18:32
Ano, we wnętrzu, żelaznej kuli, gdzie prawie wszystko jest z żelaza, ta nazwa jako potoczne okreslenie potwora wydała mi się najkorzystniejsza. To coś jak - Piróg (jak EuGeniusz Debski kiedyś nazwał smoka, co bardzo robawiło Sapkowskiego).
PS. Chyba się offtop robi...
Nivak - 24 Lipca 2006, 18:34
Według mnie dopóki rozmowa dotyczy opowiadań z tego numeru SFFH, to to nie jest offtop
janek - 24 Lipca 2006, 18:36
KaxiCytat | Ja tylko rzucę, że Zelaźniak to dosć głupia nazwa :P |
W istocie brzmi głupio.
Wedle SJP: Cytat | żelaźniak - mały, prymitywny piecyk żelazny | Mimo wszystko dopuszczam możliwość, że w takiej kolonii górniczej ktoś wymyślił właśnie glupią nazwę.
Punkt dałem, to mogą za nagrodę trochę poszarpac autora, a co?
|
|
|