To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Ludzie z tamtej strony świata - Robert M. Wegner

Fidel-F2 - 26 Marca 2006, 19:31

Było tu parę głosów biorących powyższą dyskusję za miarę wysokiej wartości tekstu. Mnie zaś wydaje się, nie odbierając niczego samemu dziełu, że w dużej mierze staramy się znaleźć jakiś sens we fragmencie w którym go nie ma lub nie ma go na pierwszy rzut oka. IMHO świadczy to o pewnej słabości w konstrukcji opowiadania. Gdyby podobnie kontrowersyjne "smaczki" pojawiały się w co trzecim akapicie to tekst nie nadawałby się do czytania.
reginald - 27 Marca 2006, 12:46

Ciekawe co myśli Autor gdy czyta posty w stylu "Co też poeta miał na myśli ??". Czy nie robi takich :shock: oczu, widząc jak daleko moga dojść interpretacje czytelników odnośnie wątków, które zawarł w dziele :)

A co do samego zakończenia, to ja też spodziewałem się innego. Wrażenie to nie wynika to bynajmniej z mojej nadmiernej przenikliwości, czy zmysłu artystycznego (pozostaję bowiem w pełnym szacunku do Autora i uważam, że to On w końcu ma święte i nienaruszalne prawo decydować jak ma wyglądać utwór i nic mi do tego, bo nie ja się podpisuję). Będąc jednak dosyć zgrabnie i fachowo prowadzony za rączkę w pewnym momencie się pogubiłem i nawet powtórne wertowanie nie dało odpowiedzi co się nagle stało z całą kreacją Yatecha jako człowieka ślepo posłusznego prawu gór i bądź co bądź honorowego nawet w ujęciu prawa jego pracodawcy. Myślałem, że może przegapiłem jakiś szczegół, ale gdzież się podziała owa nieprzejednana natura, kiedy staje przed wyborem: miłość do Isanell, czy miłośc własna. Jak taki twardziel, mógł się pokusić o tak prozaiczne rozwiązanie ??

Łodzianin - 27 Marca 2006, 23:05

Rafał napisał/a
Chyba miało być Aurora borealis - taki skrót wyszedł?


Lata minęły od kiedy miałem zajęcia z psychologii, efekt aurerii, tak jak napisałem wyżej polega na błędnym wyciąganiu wniosków z powodu zbyt szczupłej informacji. Jeżeli przekręciłem tę nazwe, sorry. To już 10 lat.

Cavek - 28 Marca 2006, 08:59

Emilia napisał/a
Fidel-F2 napisał/a
Emilia napisał/a
Bo kocham Cię nad życie z Tobą
Już zobaczyłaś twarz i stało się zło
Sztyletu na siebie podnieść nie mogę
Zabić niestety nie ma mnie kto...
Nie chcę Cię skazać na prawa katusze
Moja nieszczęsna pozwolić nie mogę
Więc ja przeklęty uwolnię Twą duszę
Bo kocham Cię miła nad życie...
:cry:

Super super. Co to?



Nic. Napisałam co usłuszała Isanell od Yateha w swojej ostatniej chwili... :cry:

Ona go zrozumiała... Ona mu wybaczyła...


:bravo :bravo

Vesper - 28 Marca 2006, 12:25

...a Roberta jak nie było w wątku, tak nie ma... ale pewnie to czyta i pod nosem się uśmiecha...
Klasyczny dramat Antygony w wersji romantycznej. Można się czepiać, że napisany tak, a nie inaczej, ale już sama ilość opinii i zagorzała dyskusja, na którą się one składają, świadczą o tym, że kij w mrowisko włożon został, hehe...
Autorze! Pisz więcej, bo inaczej zostaniesz ofiarą swojego jednego tekstu! ;)

reginald - 28 Marca 2006, 14:28

Dwóch tekstów - gwoli sprostowania i to tylko według mojej skromnej wiedzy (może być tego więcej). Wcześniejsze o Nocnym kowboju było super i ciężko mi byłoby znaleźć w nim słaby element (oczywiście trzymając się zdroworozsądkowej argumentacji). Sądzę, że Autorowi wystarczy sama dyskusja, natomiast udział w niej niekoniecznie wyprostowałby sprawę.
Hauer - 29 Marca 2006, 06:47

Opowiadanie świetne :)

Widze jednak, ze niektórym nie podobał sie bohater i jego zachowanie. I co z tego? Czy czytelnikowi zawsze musi się podobać zachownie bohatera? Czy główny bohater zawsze musi być dobry i krysztalowo czysty, zeby się opowiadanie podobało?

Nie będe powtarzac po innych, moje odczucia sa najbliższe temu co napisali tutaj: Miria i Czarny.

Pozdrawiam :)

reginald - 29 Marca 2006, 08:36

Ale nie wszytkim chodziło o to, że nie podobała się sama postać bohatera. Po prostu na końcu można było odnieść wrażenie, że Yatech jako Yatech nam przedstawiony winien zachować się inaczej. Czytelnik biorąc pod uwagę charakter bohatera i jego zewnetrzne uwarunkowania przymuje finał jako wypadkową wydarzeń, jakie zaserwował Autor i oczekuje pewnej konsekwencji, bądź uwidocznenia powodów dla zmiany postępowania. Krytyka taka natomiast nie ma nic wspólnego z własnym widzmisię i narzucaniem Autorowi swojego odbioru.
Hauer - 29 Marca 2006, 09:10

Czy wszyscy jesteśmy zawsze konsekwentni?
Dla niektórych zakonczenie było przewidywalne inni byli zaskoczeni niekonsekwencją w zachowaniu Yatecha. Ale tak naprawde ilu z nas zachowuje się zawsze konsekwentnie?

Coś jeszcze napisze chociaż Wegner bedzie się smaił jak przeczyta ;) To bedzie w stylu "co autor mógł miec na mysli", chociaz wcale o tym nie myslał.
Chodzi mi o pewne zaneczenie symboliczne tej postaci. Przepraszam, że moge pisac troche chaotycznie, ale troche trudno mi to ując.
Popatrzcie jaki jest Yatech? On jest wspaniałym wojownikiem, bohaterem i obrońcą pięknej kobiety. W pewnym sensie jest tym kim chciałoby byc wielu facetów. No przyznajcie sami? Czy to nie fajne uczucie jak ktoś trzęsie przed wami portkami? Jak sie panuje nad sytuacją i gdy w kazdej chwili można ukręcic/odrabac łeb potencjalnemu przeciwnikowi? Tak, to jest fajny bohater, z którym wielu moze chciec się utozsamiać. I laski na niego lecą. Jest super. Tym bardziej dla wielu czytelników jest wkurzajace to, że na koniec zachował się jak drań.
Ale jeszcze jedno, Yatech ma zasłonięta twarz, swoje "prawdziwe oblicze" ukrywa pod "maską", nawet pod kilkoma. Taka tradycja, takie prawo gór. Ale patrzac troche bardziej symbolicznie: ilu ludzi znacie naprawdę? O ilu mozecie powiedzieć, że poznaliście ich "prawdziwe oblicze"? wszyscy ukrywaja się pod "maskami". wszyscy boją się pokazac jacy sa naprawde. Boją się, ze prawda moze się nie spodobac, Yatech też miał paskudną gembe, jego prawa i tradycja mówiły, ze jak ktos zobaczy jego twarz to skradnie mu dusze. czy to nie jest powszechne? Że boimy się, ze prawda o na s samych moze byc uzyta przeciw nam? Że moze posłuzyc do tego by "skraśc nam duszę"?
Kazdy chciałby byc niezwyciezonym, szlachetnym bohaterem, wielu stara się na takiego pozowac, niemal wszyscy ukrywaja prawdę o sobie pod maskami. Naprawde jestem bardzo ciekawy czy właśnie to "autor miał na mysli" czy tylko ja sobie dorabiam jakieś symbole do prostych rzeczy :) I sorka za chaos w wypowiedzi ;)

Fidel-F2 - 29 Marca 2006, 14:41

Hauer, jestem pod wrażeniem. To pierwsza wypowiedź która przekonuje mnie, że to jednak nie był błąd logiczny. :bravo :bravo
Anonymous - 29 Marca 2006, 14:48

Hauer napisał/a
Cos jeszcze napisze chociaż Wegner bedzie się smaił jak przeczyta To bedize w stylu co autor mógł miec na mysli, chociaz wcale o tym nie myslał.

To mam okazję sie zrewanżować. :) Całego posta nie będę cytować, ale to co napisałeś, jest dla mnie bardzo przekonujące.

NURS - 3 Kwietnia 2006, 13:19

Mam nadzieję, że autor dolączy do nas niebawem, rozmawiałem z nim dzisiaj i rekomendowałem zapisanie sie na forum.
Lastrebel - 3 Kwietnia 2006, 14:52

Emilia napisał/a
NURS prosił, żebym nie psuła innym zabawy, więc nie psuję niech się bawią. Na moje uwagi przyjdzie czas.


No coz to czekam na krytyke numeru marcowego. Nie bardzo rozumiem NURSa z tym psuciem zabawy.

NURS - 3 Kwietnia 2006, 15:02

Chyba ci się Lastrebel wątki pomyliły :-) tutaj rozmawiaja o tekście Wegnera, nie o krytyce numeru.
Hauer - 3 Kwietnia 2006, 16:06

Serio NURS? Ciekaw jstem co Robert powie na moją "interpretacje" :) ?
Logan - 3 Kwietnia 2006, 16:10

Cytat
Serio NURS? Ciekaw jstem co Robert powie na moją interpretacje :) ?


Teraz ja Ci odpowiem - 1 punkt karny za pisanie nie na temat.

Lastrebel - 3 Kwietnia 2006, 18:15

NURS napisał/a
Chyba ci się Lastrebel wątki pomyliły :-) tutaj rozmawiaja o tekście Wegnera, nie o krytyce numeru.


Nie, nie pomylily mi sie. Zacytowana wypowiedz pochodzi z tego watku, a do niej odnosze sie w moim poscie. Zdaje sie ze takie obowiazuja zasady pisania na forum?

Apropos ostrzezenia moderatora to widze ze atmosfera gestnieje wraz z krytyka. Dajcie na luz.

NURS - 3 Kwietnia 2006, 18:28

Lastrebel, widzisz tytuł tego wątku? to jest wątek poświęcony opowiadaniu Wegnera. Jesli zdanie na które odpowiadasz jest offtopem, to twoja odpowiedź też nim jest. Posiadamy wątek poświęcony temy własnie zagadnieniu, o którym piszesz. Rozwijając myśl tutaj, offtopujesz.
Gustaw G.Garuga - 4 Kwietnia 2006, 07:58

Cytat
Cytat
Serio NURS? Ciekaw jstem co Robert powie na moją interpretacje :) ?

Teraz ja Ci odpowiem - 1 punkt karny za pisanie nie na temat.

A ja jestem ciekaw, w jaki sposób offtopował Hauer, że dostał punkt karny. Kiedy NURS zakomunikowal, że być może sam autor omawianego tekstu wstąpi w progi forum, też chciałem napisać, że ciekawe, jak się ustosunkuje do naszych interpretacji. Teraz widzę, że gdybym pozwolil sobie na takie "pisanie nie na temat", dostałbym po głowie. Tylko właściwie za co?

Fidel-F2 - 4 Kwietnia 2006, 08:37

Logan, też się w Hauerze nie zakochałem, ale ten punkt karny to naciąganie prawa aż wszy trzeszczą.

Hmm..., chyba zaofftopowałem...

Czarny - 4 Kwietnia 2006, 08:43

Właśnie piszesz nie na temat Gustaw

Hauer dostał ostrzeżenie, bo w wielu miejscach offtopował, a tu akurat cierpliwość Logana się wyczerpała.

W tym wątku nie drąż już tego tematu Gustawie

Hauer - 4 Kwietnia 2006, 18:30

Ja wiem, Robert przeczytał wątek i stwierdził, ze nie ma sensu odkręcac tego co powymyslalismy nt. jego opka i dlatego się nie odzywa :lol: .
NURS - 4 Kwietnia 2006, 18:47

Dajcie mu szanse, dopiero się zapisał, musi poczytać, mam nadzieję, że afery go nie zniesmaczą.
Natomiast gustawie, w sprawie którą poruszyłeś ma wyjasnienie w pręgierzu.

Robert MW - 5 Kwietnia 2006, 00:02

Witam wszystkich serdecznie!
Na początek krótka historia wyjaśniająca, czemu do tej pory się nie odzywałem. Otóż ten numer SFFiH kupiłem dopiero cztery dni temu a przejrzałem przedwczoraj. Pierwszą myślą, która mi zaświtała we łbie gdy zobaczyłem tytuł "Ponieważ..." było coś w stylu "o psakrew, ktoś wymyślił taki sam tytuł jak ja parę lat temu". Potem spojrzałem na nazwisko autora, wrzasnąłem i zemdlałem (bynajmniej nie z radości). Po odzyskaniu świadomości, przeczytałem kilka fragmentów, żeby upewnić się czy to naprawdę MÓJ tekst, wrzasnąłem raz jeszcze i znów zemdlałem :wink: I nie jest to bynajmniej krygowanie się autora, tylko reakcja człowieka, który naprawdę, ale to naprawdę został zaskoczony. Opowiadanie powstało gdzieś pod koniec zeszłego tysiąclecia, przeleżało u mnie trochę czasu po czym wysłałem je do redakcji SF wraz z jeszcze jednym tekstem (tak na początku 2002 roku). Prawdę powiedziawszy przez ostatnie kilka lat wcale o nim nie myślałem a redakcji nie udało się ze mną skontaktować, więc moje zaskoczenie było naprawdę duże.
Teraz sprawa, którą chcę mieć już za sobą. ELFY, KRASNOLUDY i inne tałatajstwo :oops: :oops: :oops: :oops: :oops: :oops: :oops: . Zgadzam się z każdym kto uważa że pasują w tym tekście jak pięść do nosa. (wszyscy, którzą chcą mogą sobie wyobrazić moją skromną osobę jak klęczy i posypując głowę popiołem błaga o wybaczenie) Na swoje usprawiedliwienie mogę dodać tylko tyle, że napisałem to opowiadanie w czasach, gdy nie świat fantasy bez jednych i drugich wydawał mi się niepełny. Jeszcze raz :oops: :oops: :oops:
Ilość postów, które przewinęły się przez to forum lekko mnie przytłoczyła, zwłaszcza tych dotyczących postaci i zachowania Yatecha. I od razu piszę, PRĘDZEJ DAM SIĘ KOŃMI WŁÓCZYĆ PO GOŚCIŃCU NIŻ SPRÓBUJĘ BAWIĆ SIĘ W WSZECHWIEDZĄCEGO AUTORA, KTÓRY OTO PRZYCHODZI I PRZEDSTAWIA JEDNĄ I JEDYNIE SŁUSZNĄ WERSJĘ. Osobiście podobały mi się wszystkie interpretacje, zarówno osób, które Yatechowi współczuły (bo prawdę powiedziawszy chłopak naprawdę kochał Isanell) jak i tych, które go znienawidziły (bo nie ma co ukrywać, że zachował się jak gnojek i tchórz). Jako początkujący autor nie mogłem sobie wymarzyć lepszego odzewu. Jeśli ktoś miałby ochotę podyskutować jeszcze o opowiadaniu, będę zaglądał na forum najczęsciej jak się da.
Jeszcze raz dziękuję wszystki i pozdrawiam.
Robert M. Wegner

NURS - 5 Kwietnia 2006, 00:23

Żebyś wiedział, rzadko się zdarza, żeby tekst osoby o tak niewielki dorobku wzbudzil tak goracą dyskusję, w pozytywnym tego słowa znaczeniu.
Gratulacje.

Gustaw G.Garuga - 5 Kwietnia 2006, 08:46

Cytat
bo prawdę powiedziawszy chłopak naprawdę kochał Isanell

A jednak!
Cytat
bo nie ma co ukrywać, że zachował się jak gnojek i tchórz

A jednak!

Te sprawy mamy więc już wyjaśnione :wink:

Anonymous - 5 Kwietnia 2006, 08:57

W takim razie ta miłość mało przekonująca była...

Seksik + kilka gładkich słowek + seksik

To ta miłość wielka znaczy? Hmm... chyba że Yatech nie tylko ZACHOWYWAŁ się jak gnojek, ale zwyczajnie nim BYŁ. :twisted: Taki małolat, zbyt przejęty swoją rolą przedstawiciela takemniczego górskiego ludu, na dodatek mylący seks z miłością.

Czy ja, kurczę, nadmiernie romantyczna jestem? :roll: Nigdy bym siebie o to nie posądzała...

Hauer - 5 Kwietnia 2006, 12:19

Cytat
Teraz sprawa, którą chcę mieć już za sobą. ELFY, KRASNOLUDY i inne tałatajstwo. Zgadzam się z każdym kto uważa że pasują w tym tekście jak pięść do nosa.
Ja sie nie zgadzam. Podobały mi się tw wzmianki o elfach krasnoludach i całej reszcie.
Rozumiem tych, którym te stworki juz się znudziły, ale z drugiej strony powiedzcie sami, czyone nie są słodkie? :wink: ?
W tym oku były gdzieś daleko w tle i dodawały dodatkowego smaczku. W kazdym razie mnie smakowało.
Opowiadanko jest świetne, moim zdaniem najlepsze w tym numerze. Wiecej takich proszę :bravo

Aga - 5 Kwietnia 2006, 17:16

Nienienienienienie. Tzn. ja też nie mam zamiaru prezentować tutaj jedynie słusznej Prawdy Objawionej, ale moim skromnym zdaniem elfy i krasnoludy pasowały tutaj jak wół do karety. Ten świat i tak był dość fantastyczny i bez całego tałatajstwa (jak gdzieś stwierdziłam, klimatem bardzo przypominał mi "Diunę" - a to w moich ustach wielki komplement - oraz wzmiankowaną przeze mnie "Strzałę Kusziela" - tutaj najpierw podejrzewałam autora o jawną zżynkę, ale potem doczytałam wstępniak i szczęka opadła mi do podłogi, dlatego przepraszam autora za moje niecne insynuacje :oops: :oops: :oops: ). A elfy tylko tę fantastyczność zaburzyły. Uzasadnienie autora przyjmuję i chyba nawet nieco go rozumiem, bo to moje poletko, rzec by można. :wink: I mogę zrozumieć chwilowe zauroczenie.
Aha, no i witam na forum. Ale proszę najpierw zajrzeć tutaj i ładnie się przywitać. Już dawno nikogo nie zmasakrowałam i przemawia przeze mnie mój wewnętrzny potwór :wink:

Myrtille - 5 Kwietnia 2006, 17:33

Właśnie przeczytałam opowiadanie Pana Roberta,i jestem zachwycona.Porywająca historia o zakazanej miłości,która mnie urzekła.Szkoda,że skończyła się tak tragicznie,ale inne zakończenie jak dla mnie nie wchodzi w gre.
To opowiadanie na długo zostanie w mojej pamięci...Aż się wzruszyłam.Dlaczego takie piękne historie muszą być takie smutne...?
Gratuluję Autorowi świetnego opowiadania :bravo ,i będe czekała na kolejne :mrgreen:



Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group