To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Ludzie z tamtej strony świata - Grzegorz Senda

Este - 26 Lutego 2006, 16:31

Aga napisał/a
Bo przecież Harry dorasta, a wraz z jego dorośleniem zmienia się też nieco target. O ile bowiem z jedenastoletnim chłopcem mogłyby się utożsamiać dzieci z podstawówki, to już z szesnasto-, siedemnastoletnim młodzieńcem - nie bardzo. Bo to nie takie problemy. Nie takie dylematy moralne.

Oj, myśmy się dawniej utożsamiali z Tomkiem Wilmowskim, niezależnie od tego, czy był czternastolatkiem w krainie kangurów, czy dwudziestojednoletnim młodym żonkosiem u źródeł Amazonki. Nie można tak upraszczać.
Moim zdaniem, JKR nie potrafiła przekonująco pokazać procesu dojrzewania Harry'ego. Zaczęła ciekawie w IV tomie, ale potem się rozlazło na szwach.
Aga napisał/a
dlaczego Voldemort daje Harry'emu spokój? Nie wiem. Jołaśka często myli się w faktach. Może zbiera siły? Harry był w Hogwarcie, bądź co bądź, całkiem nieźle chroniony. I gdyby nie Malfoy, wszystko byłoby ok. W książce powiedziane jest, że Dumbledore był jedynym, którego Voldemort się bał. Dlatego do brudnej roboty wyznaczył Malfoya Juniora. A że ten miał dylematy, długo to trwało. Nie wiem. Też się nad tym zastanawiałam, ale nie udało mi się wymyślić żadnego przekonującego wyjaśnienia. Zda mi się, że JKR chce to po prostu dociągnąć do 7 tomu, a przecież gdyby Voldemort wcześniej wykończył Harry'ego, to całe przedsięwzięcie szlag by trafił.

Ja mam dziwne wrażenie, że stosunek Voldemorta do Harry'ego jest jakiś taki... ambiwalentny. Jakby zabicie go było ostatecznością - może wolałby go sobie podporządkować, może potrzebuje jakiegoś "dsopełnienia" swojej siły siłą Harry'ego? Okaże się w VII tomie.

Aga - 26 Lutego 2006, 16:59

Este napisał/a
Aga napisał/a
Bo przecież Harry dorasta, a wraz z jego dorośleniem zmienia się też nieco target. O ile bowiem z jedenastoletnim chłopcem mogłyby się utożsamiać dzieci z podstawówki, to już z szesnasto-, siedemnastoletnim młodzieńcem - nie bardzo. Bo to nie takie problemy. Nie takie dylematy moralne.

Oj, myśmy się dawniej utożsamiali z Tomkiem Wilmowskim, niezależnie od tego, czy był czternastolatkiem w krainie kangurów, czy dwudziestojednoletnim młodym żonkosiem u źródeł Amazonki. Nie można tak upraszczać.
Moim zdaniem, JKR nie potrafiła przekonująco pokazać procesu dojrzewania Harry'ego. Zaczęła ciekawie w IV tomie, ale potem się rozlazło na szwach.

Może i tak. Ale trzeba wziąć pod uwagę także to, że wraz z dorastaniem zmieniają się nasze problemy, jesteśmy coraz poważniejsi.
Ja tutaj w żaden sposób nie bronię Rowling, bo też nie podoba mi się to, co zrobiła z Potterem, ale chciałam tylko zauważyć, że książka porusza poważniejsze problemy, które mogą być jeszcze nieodpowiednie dla zbyt młodych czytelników.

[quote="Este"]
Aga napisał/a
dlaczego Voldemort daje Harry'emu spokój? Nie wiem. Jołaśka często myli się w faktach. Może zbiera siły? Harry był w Hogwarcie, bądź co bądź, całkiem nieźle chroniony. I gdyby nie Malfoy, wszystko byłoby ok. W książce powiedziane jest, że Dumbledore był jedynym, którego Voldemort się bał. Dlatego do brudnej roboty wyznaczył Malfoya Juniora. A że ten miał dylematy, długo to trwało. Nie wiem. Też się nad tym zastanawiałam, ale nie udało mi się wymyślić żadnego przekonującego wyjaśnienia. Zda mi się, że JKR chce to po prostu dociągnąć do 7 tomu, a przecież gdyby Voldemort wcześniej wykończył Harry'ego, to całe przedsięwzięcie szlag by trafił.

Ja mam dziwne wrażenie, że stosunek Voldemorta do Harry'ego jest jakiś taki... ambiwalentny. Jakby zabicie go było ostatecznością - może wolałby go sobie podporządkować, może potrzebuje jakiegoś "dsopełnienia" swojej siły siłą Harry'ego? Okaże się w VII tomie.
"I jeden nie może żyć, gdy drugi przeżyje" (czy jakoś tak) <-- Z pamięci cytowany fragment przepowiedni Trelawney. Z tego jasno wynika, że Voldemort nie może sobie podporządkować Harry'ego, bo jednemu z nich przeznaczona jest śmierć. A tego dopełnienia swojej siły już dokonał - właśnie po to była mu potrzebna krew Harry'ego w IV tomie. Bo chciał, by to była krew jego największego wroga. A czemu go nie wykończy? Lepiej niech Jołaśka poda satyfakcjonujące wytłumaczenie, bo inaczej czytelnicy wykończą ją. Mailami z pretensjami.

Rodion - 26 Lutego 2006, 16:59

Miria napisał/a
W ten sposób HP przyniósłby o wiele więcej dobrego.


Dopbrego?! :lol: Progenitura skończyla niedawno orginalne wydanie HP t. VI, za co jestem pani R i malemu Heniowi bardzo wdzięczny!
Czy znasz jakis inny sposób by trzynastolatce "wcisnąć" taka cegle do przeczytania i to w obcym jezyku? :P

Anonymous - 26 Lutego 2006, 18:20

Rodion napisał/a
Czy znasz jakis inny sposób by trzynastolatce wcisnąć taka cegle do przeczytania i to w obcym jezyku?


Podziwiam trzynastolatkę. Ale zupełnie nie o tym mówiłam. Bo chyba nie o to chodzi, żeby czytać wszystko jedno co, byle cos czytać (vide wspomniane Bravo).

Rodion - 26 Lutego 2006, 18:36

Ale HP moze byc wstepem do rozpoczecia prawdziwj przygody z literaturą i to nie tylko fantastyczna!
A co do Brawo to w pelni zozumiem o czym mowisz, do tego np. Viva z jednym zespolem w pętli, i kaftanik sie klania! :wink:

Anonymous - 26 Lutego 2006, 18:43

Rodion napisał/a
Ale HP moze byc wstepem do rozpoczecia prawdziwj przygody z literaturą i to nie tylko fantastyczna!


Rodion, czy czytałeś może moje posty? Ja gdzieś mówiłam, że HP ma być nie czytany i jest zły?

Mnie tylko chodzi o to, że jak dziecko moze porozmawiac o przeczytanej książce z kims starszym, to jest to ogromny plus.

Rodion - 26 Lutego 2006, 18:53

Czytam, czytam. :D
Mi z kolei chodzilo o to by w takiej rozmowie nie ograniczać sie li tylko do samego Pottera.
A skierować ciekawość dzieciaka na inne pozycje, choćby takim: " A wiesz ze ( tu imie postaci ) mial podobne przygody". :wink:

Anonymous - 26 Lutego 2006, 20:07

Rodion napisał/a
Czytam, czytam.
Mi z kolei chodzilo o to by w takiej rozmowie nie ograniczać sie li tylko do samego Pottera.
A skierować ciekawość dzieciaka na inne pozycje, choćby takim: A wiesz ze ( tu imie postaci ) mial podobne przygody.


Więc wygląda na to, że się zgadzamy. Jak miło! :twisted:
Ale nie odbiegajmy zbytnio od tematu. Tu jednak o Potterze była dyskusja.

gorat - 26 Lutego 2006, 20:40

E tam, ontopicznie się trzymacie.
Gdzie Margot? Ona ze swoją progeniturą HP pewnie dawno obgadała...

Este - 26 Lutego 2006, 20:50

Miria napisał/a
Mnie tylko chodzi o to, że jak dziecko moze porozmawiac o przeczytanej książce z kims starszym, to jest to ogromny plus.

Moim zdaniem, HP powinien koniecznie być czytany równolegle przez dzieci i rodziców, i być przedmiotem wymiany zdań... Tylko ilu rodziców w ogóle czyta cokolwiek?

Rafał - 27 Lutego 2006, 10:42

gorat napisał/a
Gdzie Margot? Ona ze swoją progeniturą HP pewnie dawno obgadała...


Obiecała, że hucznie przybędzie jak skończy coś co aktualnie robi. Też byłem ciekaw i spytałem się jej po prostu na pw.

Rodion - 27 Lutego 2006, 10:57

O, i to jest dobra wiadomość. :D
Lu - 27 Lutego 2006, 11:19

Wspaniale! Może by ją hucznie przywitać? !!!! ;) :) :)
Anko - 27 Lutego 2006, 12:33

To ja sobie pozwolę na przydługie votum separatum. Nie wiedziałam, gdzie to upublicznić i pewnie nikt tego gadulstwa nie przeczyta, ale może chociaż autor artykułu?

Przyznam, że artykuł o "Harrym Potterze" nie spodobał mi się - bo czuję tutaj naciąganie argumentów pod tezę, że to chłam i demoralizacja (dobrze, że nie satanizm, jak pewne kręgi obwieściły). Niemniej, przypuszczam, że chodziło po prostu o a) sprowokowanie dyskusji (chyba się udało :D ), b) pokazanie, jak to "każdy szanujący się fan fantastyki gardzi taką pulpą", co nie?

A oto, z czym się nie zgadzam albo co mi się nie podoba:
każdy czarodziej to siłą rzeczy analfabeta - kwestia dyskusyjna. Wszak każdy wpierw skończył podstawówkę. A co do dalszej nauki... Nie jestem analfabetką, bo skończyłam liceum? I co z tego? Po co mi wiedza, ile ropaliów ma meduza i czym uspawiedliwiała się Jagna przed Boryną, że nie jest dziewicą? Większość wiedzy z liceum ma potem wartość najwyżej dla krzyżówkowiczów i kandydatów do "1 z 10", reszta uczy się na "3 Z" i zaraz zapomina. Zatem nie są analfabetami. Na chwilę. Ale za to jakie poczucie wyższości mają! :twisted:

[Harry] miewa ataki wściekłości wskazujące na lekkie rozchwianie psychiczne - no i leci krytyka Harrego... Ciekawe, ilu nastolatków w wieku dojrzewania zna autor, żeby mieli niezachwianą psychikę i stabilność emocjonalną. :?: Ja sama w wieku 16 lat dostawałam "głupawki", czyli śmiechu bez powodu w dziwnych okolicznościach. Choć pewnie na pogrzebie usiłowałabym się powstrzymać, bo "to nie wypada". Ale Harrego wychowywano "po macoszemu", to i z tym wychowaniem mogło być o wiele bardziej krucho niż u mnie. :roll:

Tymczasem ci dobrzy nie są wcale tacy dobrzy - Senda nad tym ubolewa. A ja uważam, że to właśnie sprawia, że "HP" nie jest bajędą z jasnym podziałem "bohater bez skazy" - "tabuny zła". Całkiem "dobry" bohater jest tworem sztucznym. Istnieją np. psychopaci, których zachowanie może być złe aż do bezsensu. Defekt odwrotny nie istnieje. Owszem, uczymy się o postaciach światłych i godnych naśladowania - ale zawsze odbywa się to dzięki temu, że się takie postacie "ubrązowia", zaciera wszelkie przejawy negatywnych zachowań. Przecież z biblijnej historii o Marii Magdalenie ("kto z was jest bez grzechu...") płynie właśnie taka nauka - nie ma ludzi bez skazy.
Taka dygresja - swego czasu skrzywiłam się na "Pola zapomnianych bitew" NURSa, że tamci bohaterowie jacyś tacy mało pozytywni. No i NURS mi wyjaśnił, że tak to w wojsku jest, ot, życie.
Dlatego uważam, że to normalne, że autorka opisuje w książce młodzież, która "ma swoje za skórą", a nie wyidealizowaną. Gdyby żyła w Polsce, może uczniowie wkładaliby nauczycielom kosze na śmieci na głowę? :|

Ironiczne stwierdzenie: Dzieci powinny się uczyć, że trzeba umieć sobie radzić. Cóż, możecie się śmiać, że podeprę się cytatem z podręcznika "dla pisarzy", ale akurat to zdanie uważam za mądre:
Cytat
Żadna współczesna powieść nie kończy się morałem!
Zgadzam się z tym - minęły już czasy Oświecenia, gdzie literaturę pisano ku umoralnieniu maluczkich. Pamiętam, jak byłam w szkole katowana "Powrotem posła" i innymi "Kandydami". No, za przeproszeniem, na zrzyg się zbierało. Tak więc cała ta teza artykułu, że "HP" jest do kitu, bo nie umoralnia "dzieci" zupełnie do mnie nie przemawia.
A argument, że dzieci przebierają się w kapelusze czarodziejów, więc pewnie zaraz zaczną się "mścić", itp. na wzór Pottera, jest argumentem z tej samej beczki co gromy rzucane na RPGi - no, bo taki gracz wcieli się w złodzieja albo zabójcę za pieniądze i co, jeszcze mu zostanie. :evil: A jakoś nie widzę, by gracze RPG chodzili i mordowali albo kradli.

Jeszcze jedna uwaga - do warstwy literackiej. Gusta czytelnicze są, jakie są. Niemniej, okrucieństwo cechuje choćby taki polski bestseller, jak "Achaja". Słyszałam z ust znajomych sporo pochwał pod adresem tego dzieła - w sumie, za tę przemoc. Chodziło o to, że ludzie pocieszali się, że ich problemy nie są takie straszne w porównaniu z tymi opisanymi w powieści, albo znajdowali sposób "oswojenia" zakłamania, podłości i chamstwa występujących wokół.
Z drugiej strony, kiedy pokazałam pewien swój tekst znajomemu, skrytykował mnie, pisząc o motywach kierujących jednym z moich bohaterów: "w moim mniemaniu są one nieco naiwne". Innymi słowy, Tolkien będzie czytany, bo to już "klasyk" fantasy. Ale kto by chciał opisać kolejnego frodopodobnego z postawy moralnej bohatera usłyszy: No, dobrze, ale czemu to takie naiwne? Jaki czytelnik w to uwierzy?
I jeszcze go odeślą z kwitkiem z wydawnictwa.
A co do wybaczania Pettigrewowi - może to i dobrze, że autorka pokazała, że można zostać wykorzystanym? Cnota wtedy jest największą, gdy się ją praktykuje nie dla zysku, ale wbrew niemu. A i "uczyć się trzeba". Ileż to kobiet "wybacza" mężowi-sadyście, żeby całe życie cierpieć albo zostać zakatowaną? Oczywiście, wg moralności chrześcijańskiej ich postawa nie może zostać potępiona. Męczeństwo wszak prowadzi do świętości. Ale jak oceniamy taką postawę wg rozsądku? :?: :x

postawa Dumbledora, który mimo bycia dyrektorem pozwala, aby w jego szkole szerzył się magiczny rasizm albo by Snape dręczył uczniów - cóż, znów krytyka za to, że autorka nie idealizuje. A powinna? Niby czemu? Ileż to już razy w życiu słyszałam argument, że utwór jest dobry, bo "życiowy". Nie muszę się z tym argumentem do końca zgadzać, ale odnoszę wrażenie, że w oczach ludzi etykietka "życiowości" to komplement dla książki. A opisana sytuacja właśnie przypomina sytuacje z życia "zwykłej" szkoły. Drogi autorze artykułu, nie wiem, kiedy chodziłeś do szkoły, ale jeśli szkolną dyskryminację ze strony uczniów czy nauczycieli uważasz za fikcję literacką, to albo pamięć krótka, albo szczerze zazdroszczę Ci Twojej dawnej szkoły. :o
Znowuż przywołam dyskusję o "Polach zapomnianych bitew" NURSa - tam przypomniał on (przy okazji sk***klonów), że "dyskryminacja była, jest i będzie - zawsze". Zatem większy autorytet ode mnie uzasadnił zamieszczanie takich wątków. :)
Kolejna dygresja: jedna z moich nauczycielek z liceum obraziła się na mnie i zażądała obniżenia mi zachowania, więc wychowawczyni to zrobiła. Nikt z nauczycieli nie wiedział, za co - dziwili się i współczuli mi. Ale kiedy się odwołałam, zebrano radę pedagogiczną. Mogę się tylko domyślać, co tam się działo, ale po fakcie niemal wszyscy nauczyciele nagle zaczęli twierdzić, że sama byłam sobie winna. A gdy ojciec przyszedł na skargę do szkoły, dyrektorka "wzięła go na dywanik", zawołała wychowaczynię i pedagożkę... Po powrocie do domu, ojciec zwierzył mi się, że tamte kobiety mówiły, żeby "absolutnie córce tego nie powtarzać", a potem zaczęły gadać takie rzeczy, że niemal zrobiły ze mnie wariatkę.
Stało się jasne, że nauczyciele stali jednym murem. Toteż cóż się dziwić, że w "HP" Snape mógł sobie wyczyniać, co chciał...
Aha, cała obraza tej nauczycielki wynikała z tego, że poszłam wstawić się za jedną dziewczyną z klasy, żeby mogła się poprawić z 3+ na 4, bo bardzo jej zależało. Oczywiście, szansy nie dostała. A ja dostałam za "wtykanie się w nie swoje sprawy" i "podkopywanie autorytetu".
Jak ten Harry, co wetknął nos w cudze sprawy, ratując cudzą siostrę. Jednak za to go nie ukarano - przeciwnie, choć przypłynął po Krumie, został sklasyfikowany przed nim!
A ja okazałam się głupią frajerką, głupszą niż ten Frodo, bo on chociaż osiągnął zamierzony cel. :roll:
Dlatego gdybym czytała o szkole, gdzie nauczyciele są mądrzy i mili, a uczniowie pilni i grzeczni, stwierdziłabym, że to fałsz. Zresztą, klasyka literatury, np. "Syzyfowe prace" też wcale szkoły nie idealizuje...

Co do Voldemorta - czy jest on człowiekiem, czy raczej, jak Sauron, jakimś potworem-uosobieniem zła, czyli istotą fantastyczną? W sumie, z "niemagicznego" punktu widzenia Voldemort nie żyje. Zabił się sam, kiedy jego własne zaklęcie zrykoszetowało i zamiast zabić Harrego (słynna blizna) zwróciło się przeciw właścicielowi. Czy zatem można zabić martwego? Jak to mawiał mój znajomy "walka na śmierć i życie z zombim przedstawia parę zasadniczych problemów". Jakoś po Sauronie też nikt nie płacze, gdy jego wieża się wali. No, tyle, że we "Władcy Pierścieni" Saurona nikt nie widział. Zatem jego śmierć jest w porządku - to tak jak z tym żołnierzem, co dziś ma spokojny sen, bo tylko naciska guzik, a zabijają "inteligentne rakiety", człowiek nie widzi, kto ginie ani jak. A jeśli już gloryfikować Tolkiena, to trzeba zauważyć paralelizm Sauron - Voldemort. Oczywiście, Voldemort również przypomina klasycznego BNB (Big Nasty Boss) z RPG-a. Czyli jest zły, brzydki, straszliwy i szkodzi głównemu bohaterowi dla zasady. Ale to jest po prostu zantropomorfizowanie "zła", któremu ktoś musi stawić czoła. "Zła" niezrozumiałego (bo czyż zrozumiałe są motywacje Voldemorta? ale tak samo wiele nieszczęść w życiu - ilekroć zadajemy sobie pytanie "czemu mnie to spotkało"?)

Zaś co do samej zemsty - poczekam z werdyktem do ostatniej części. A nuż autorka czymś zaskoczy? A za intencje nie zamierzam sądzić. Zresztą, na koniec 6-go tomu Harry oświadcza, że zajmie się swoją "misją" i nie wróci do szkoły. Szczerze wątpię, czy nie wróci - pewno coś go przekona do zmiany planów, bo czym byłoby miejsce akcji bez Hogwartu w tle?

W kwestii użycia "zabójczego zaklęcia" przez Pottera i przjmowania przez dzieci wzorca... Niechby i dzieci biegały po podwórku i krzyczały "Avada Kedavra", to przecież się nie pozabijają. Zresztą, dzieci "chcą być jak Harry", ale przecież nie wyskakują z balkonu na miotle...

Słyszałam także zarzut, że jeśli wszystko jest "na niby", bo pod wpływem magii można cofnąć chorobę, kalectwo, a nawet i czas, to dzieci będą miały mało szacunku dla zdrowia swojego i cudzego (bo też będą myślały, że wszystko można cofnąć). Odpowiem tak: jeszcze dalej idą RPG-i, gdzie możliwe jest nawet wskrzeszenie. Ale jakoś nikt nie wierzy, że to jest w życiu możliwe. A w D&D, gdzie właśnie śmierć jest stosunkowo łatwo odwracalna, grają sobie w najlepsze gimnazjaliści. A pamiętajmy, w 6. tomie "HP" bohater ma już 16 lat - zatem można przyjąć, że "targetem" utworu są właśnie nastolatki w zbliżonym wieku. Jeśli czyta to 9-cioletnie dziecko, to pretensje należy mieć do tych, którzy na to pozwalają. Pamiętam burzę, jaka się kiedyś rozpętała (bodajże "dzięki" TVN-owi), że mangi są demoralizujące "dla dzieci". To nic, że na wielu pisze "zalecane od lat 13" albo "15+ lat". Tak samo filmy kinowe zawsze mają "rating". A że łamany? To w ogóle trzeba by wprowadzić cenzurę, bo nawet w telewizji jest seks, przemoc i demoralizacja, co z tego, że po 23-ej, przecież nawet kładąc dziecko spać, nie wiemy, co następnego dnia pożyczy od kolegi na kasecie...

Jedną rację Sendzie przyznam: łatwo zgadnąć, kto zginie w szóstym tomie. Wszak "kiedyś umrze król-ojciec", mistrz, mentor, itp. A podopieczny będzie musiał nauczyć się samemu podejmować decyzje i sobie radzić. :wink:
Aha, co do "zgadywania śmierci" w przyszłych częściach. To może i ja się pokuszę? :twisted: A, żeby nie było: DZIECI, NIE CZYTAĆ! :lol: A teraz, między nami, dorosłymi... Zgodnie ze schematem, powinno być tak: Snape zginie (może nawet pełniąc funkcję podobną jak Gollum). Malfoy zostanie upokorzony, tak żeby mu w pięty poszło, ale przeżyje. Voldemort zginie, ale jakieś przeczucie itp. znaki będą świadczyły, że może powrócić, wszak "bakcyl dżumy nigdy nie ginie", jak pisał Camus. No, a teraz poczekamy dwa latka albo i więcej, i zobaczymy, jaka ze mnie Trelawney. Może powinnam sobie kupić śmieszne okulary? 8)
A potem Harry spiknie się z Ginny, a Hermiona z Ronem i będą żyli długo i wesoło (szczęście to pojęcie względne :D ).
Tyle schemat, znany z RPG-ów i przeciętnej fantasy. Ciekawe, na ile Rowling jest w stanie się wznieść ponad stereotyp (i na ile wydawca i fani jej pozwolą :twisted: ). Aha, proszę mnie nie posądzać o cynizm - ale powyższe było z punktu widzenia pisarza, a nie przeciętnego czytelnika - zatem rozpatrywałam bohaterów literackich tylko jako literki na papierze i elementy konstrukcyjne utworu, a nie jako żywych ludzi. :mrgreen:

Rafał - 27 Lutego 2006, 12:55

Cztery ekrany tekstu to niestety zbyt duże wyzwanie dla mnie, abym mógł sprostać trudom sztuki czytania ze zrozumieniem. Jedno co zrozumiałem to, to iż nie rozumiem i nie podzielam argumentacji opartej na RPG. To nie jest ta skala. Nie te jednostki aby dokonywać porównań, sumowań i wnioskowań. Zbyt duże uogólnienie. Cykl czytałem, poza ostatnim, którego nie zamierzam konsumować (jak na razie), lecąc po łebkach nie dostrzegałem niuansów etycznych zachowań i wzorców - jako zdecydowany nie-fan poleciałem po fabule. Tak chyba robi i większość czytelników. Wydaje się, że dopuszczasz się i wielu, wileu innych nadużycia polegającego na projekcji własnego odbioru treści na statystycznego czytelnika. Jestem raczej spokojny, ufam we wrodzoną durnowatość i matołowatość rodzaju ludzkiego.
Anko - 27 Lutego 2006, 13:17

Rafał napisał/a
Wydaje się, że dopuszczasz się i wielu, wileu innych nadużycia polegającego na projekcji własnego odbioru treści na statystycznego czytelnika.
W kontekście reszty Twojego postu nie wiem, czy to się tyczy do mnie, czy do Sendy?
Niemniej, co rozumiesz przez:
Rafał napisał/a
To nie jest ta skala. Nie te jednostki aby dokonywać porównań, sumowań i wnioskowań. Zbyt duże uogólnienie.
Chodzi mniej więcej o to samo, czyli o "dzieci" i ich "demoralizację". A czy jest ich sto, tysiąc czy milion... A co, uważasz, że RPG-i są mniej szkodliwe, bo mniej osób w nie gra niż czyta "HP"? Mnie chodziło o to, że oba nie są szkodliwe.
Rafał - 27 Lutego 2006, 13:22

Anko napisał/a
W kontekście reszty Twojego postu nie wiem, czy to się tyczy do mnie, czy do Sendy?

Wszystkich.
Anko napisał/a
uważasz, że RPG-i są mniej szkodliwe, bo mniej osób w nie gra niż czyta HP?

Tak uważam i będę bronił tego jak lwica młodych. Chociaż wróć! Nie chodzi o szkodliwość czy brak szkodliwości, ale o zasięg oddziaływania społecznego.

Anko - 27 Lutego 2006, 13:45

Rafał napisał/a
Nie chodzi o szkodliwość czy brak szkodliwości, ale o zasięg oddziaływania społecznego.
Ależ właśnie zasięg nie ma znaczenia z punktu widzenia etyki. To tak jak przy dyskusji o piractwie komputerowym. Przyznaję, sama popełniam rzeczy naganne moralnie. Jednak czy fakt, że ktoś "piraci" albo "kradnie" tylko troszkę, na małą skalę, jest usprawiedliwieniem? Dlatego chodzi mi o sedno - demoralizuje czy nie? Bo jeśli demoralizuje, "ale tylko na małą skalę", to takie usprawiedliwienie jest śmieszne. :roll:
Zresztą, nawet przy takim zasięgu, jak mają RPG-i, były nagonki, że to "satanizm". Czyli ktoś dostrzega "problem". Dziwnym trafem bardzo podobny to ton do nagonek na "HP". Stąd moje porównania.

P.S. A co my wiemy o "statystycznym czytelniku"? Jeśli krytykujesz mnie za podejście osobiste i z punktu widzenia obserwacji własnych, to jakie radzisz podejście "obiektywne"?

Rafał - 27 Lutego 2006, 13:53

Anko napisał/a
Ależ właśnie zasięg nie ma znaczenia z punktu widzenia etyki. To tak jak przy dyskusji o piractwie komputerowym. Przyznaję, sama popełniam rzeczy naganne moralnie. Jednak czy fakt, że ktoś piraci albo kradnie tylko troszkę, na małą skalę, jest usprawiedliwieniem? Dlatego chodzi mi o sedno - demorralizuje czy nie? Bo jeśli demoralizuje, ale tylko na małą skalę, to takie usprawiedliwienie jest śmieszne.

A to co robisz, to się nazywa odwracanie kota ogonem i to na dodatek przez środek kota. Ocena moralna nie zależy od skali czynu i jego powszechności - to chyba jasne. Nie może też być coś usprawiedliwiane przez to, że "przecież i tak wszyscy to robią". To nie ta bajka. Prawda i pełna zgoda. Ale wpływ danego modelu postaw na społeczeństwo to już niestety jest i statystyka, i dostępność poznawcza, i odbiór masowy. Gdyby było tak jak starasz się odwrócić, to i reklama nie miałaby sensu i marketingowcy masowo zaczeliby padać z głodu.

Anko - 27 Lutego 2006, 13:58

Czyli uważasz, że RPG-i demoralizują, ale to "tonie w tłoku", więc można o tym nie gadać, w przeciwieństwie do HP? To pokaż kogoś zdemoralizowanego, choćby jednostkę, nie statystykę.
Rafał - 27 Lutego 2006, 14:04

Anko napisał/a
.S. A co my wiemy o statystycznym czytelniku? Jeśli krytykujesz mnie za podejście osobiste i z punktu widzenia obserwacji własnych, to jakie radzisz podejście obiektywne?

A to to chyba dodałaś później, albo nie zauważyłem. Co wiemy o statystycznym czytelniku? Chyba dużo. W końcu jest jakiś adresat cyklu i działania marketingowców też skupiają się na konkretnej grupie odbiorców. Dlaczego uważasz, że krytykuję cię za osobiste podejście? Ja tylko zracam uwagę na odmienny sposób oczytytwania treści i inne rozłożenie akcentów. Tam gdzie "doroślejsi" i "bardziej mądrzejsi" widzą niebezpieczeństwo, niebezpieczeństwa może nie być z racji nieodczytania przez "mniej mądrzejszą" grupę prawdziwych adresatów krytykowanego wątku. To chyba takie przewrażliwienie.
Nie radzę podejścia "obiektywnego". Raczej dystansu i "spokoju ducha" przy lekturze wątpliwych wyrobów. :wink: :mrgreen: A podejście z definicji musi być własne i konfrontowane z własnym bagażem doświadczeń, nie?

Rafał - 27 Lutego 2006, 14:08

Anko napisał/a
Czyli uważasz, że RPG-i demoralizują, ale to tonie w tłoku, więc można o tym nie gadać, w przeciwieństwie do HP? To pokaż kogoś zdemoralizowanego, choćby jednostkę, nie statystykę.

Wow! A gdzie ja dopuściłem się oceny moralnej i wartościowania RPG-ów? Hę? Czy rozmowy nie pomyliły się? Hallo! Tu sem! Nic nie pisałem o szkodliwości czy demoralizacji ani RPG-ów ani HP. To było do mnie?

mawete - 27 Lutego 2006, 14:20

A ja sobie odpuściłem czytanie tej dyskusji...
Anonymous - 27 Lutego 2006, 14:25

mawete napisał/a
A ja sobie odpuściłem czytanie tej dyskusji...


A mnie się ona bardzo podoba. Dzięki Anko, że to wszystko napisałaś, ja nie mam zacięcia wystarczającego. Zgadzam się z Tobą w całej rozciąglości :)

mawete - 27 Lutego 2006, 14:27

Miria: "niech się Twoja wola stanie..." :)
Arlon - 27 Lutego 2006, 14:34

Aga napisał/a
Może i tak. Ale trzeba wziąć pod uwagę także to, że wraz z dorastaniem zmieniają się nasze problemy, jesteśmy coraz poważniejsi.
Ja tutaj w żaden sposób nie bronię Rowling, bo też nie podoba mi się to, co zrobiła z Potterem, ale chciałam tylko zauważyć, że książka porusza poważniejsze problemy, które mogą być jeszcze nieodpowiednie dla zbyt młodych czytelników.

Wraz z dorastaniem zmieniają się problemy... śmiertelne niebezpieczeństwo niby jest poważne, ale Potter wyraźnie głupieje (zresztą, intelektualnie to on się dotąd specjalnie nie zmieniał, jak i reszta menażerii). Popada w manie prześladowczą, chce za wszelką cenę udupić Malfoy'a, błyska intelektem bardziej niż zazwyczaj. Co mnie obchodzi, że masowy odbiorca to kretyn (albo człowiek traktowany jak kretyn), ja chciałbym czytać o kimś kto myśli. Z młodszymi czytelnikami się konsultowałem... I albo oni są super inteligentni albo Potter naprawdę słabuje na umyśle. I wkurza tym wszystkich.

gorat napisał/a
E tam, ontopicznie się trzymacie.
Gdzie Margot? Ona ze swoją progeniturą HP pewnie dawno obgadała...

Margot pewnie powie, że nie podobało jej się porównanie HP do Froda, że jest przegięte, niejasne i przekombinowane.

Aga - 27 Lutego 2006, 14:36

Anko napisał/a
To ja sobie pozwolę na przydługie votum separatum. Nie wiedziałam, gdzie to upublicznić i pewnie nikt tego gadulstwa nie przeczyta, ale może chociaż autor artykułu?

Przyznam, że artykuł o Harrym Potterze nie spodobał mi się - bo czuję tutaj naciąganie argumentów pod tezę, że to chłam i demoralizacja (dobrze, że nie satanizm, jak pewne kręgi obwieściły). Niemniej, przypuszczam, że chodziło po prostu o a) sprowokowanie dyskusji (chyba się udało :D ), b) pokazanie, jak to każdy szanujący się fan fantastyki gardzi taką pulpą, co nie?

Nie wszyscy. Bo też uważam się za fankę fantastyki, a o Potterze mówię głośno i wyraźnie, że lubię. Bywam też na forum Mirriel. Można tam znaleźć naprawdę świetne fanficki. O ile się wie, czego szukać. Ale dobra, rozumiem o co ci chodziło, Anko.

Anko napisał/a
A oto, z czym się nie zgadzam albo co mi się nie podoba:
każdy czarodziej to siłą rzeczy analfabeta - kwestia dyskusyjna. Wszak każdy wpierw skończył podstawówkę. A co do dalszej nauki... Nie jestem analfabetką, bo skończyłam liceum? I co z tego? Po co mi wiedza, ile ropaliów ma meduza i czym uspawiedliwiała się Jagna przed Boryną, że nie jest dziewicą? Większość wiedzy z liceum ma potem wartość najwyżej dla krzyżówkowiczów i kandydatów do 1 z 10, reszta uczy się na 3 Z i zaraz zapomina. Zatem nie są analfabetami. Na chwilę. Ale za to jakie poczucie wyższości mają! :twisted:

Ja myślę, że autor miał na myśli coś innego. Taki "życiowy" analfabetyzm. W każdym razie ja to tak odbieram, nie wiem, może źle. Ale to moja interpretacja. I z tym się zgadzam. Bo proszę popatrzeć na prosty przykład: Arthur Weasley. Nie wie, jak działa telefon, jak wysłać list pocztą, co to jest elektryczność itd. itp. Większość czarodziejów nie ma zielonego pojęcia o fizyce, matematyce i biologii. To jest właśnie jedna z wpadek Rowling, przynajmniej moim zdaniem. Bo przecież nie uwierzę, że może żyć społeczeństwo aż tak niezasymilowane z resztą, tak bardzo zamknięte, hermetyczne. Siłą rzeczy świat czarodziejów i mugoli musi się jakoś przenikać i czarodzieje powinni mieć chociażby elementarną wiedzę o świecie mugoli. A nie mają. Większość dziwi się na wzmiankę o piłce nożnej, telewizorze, o innych wynalazkach nie wspominając. Nie generalizowałabym tak bardzo jak autor, bo nie każdy czarodziej jest analfabetą (swoją drogą - czy to rodzice uczą ich czytać, pisać itp.?), ale faktycznie, wiedzę ogólną mają zazwyczaj znikomą.

Anko napisał/a
[Harry] miewa ataki wściekłości wskazujące na lekkie rozchwianie psychiczne - no i leci krytyka Harrego... Ciekawe, ilu nastolatków w wieku dojrzewania zna autor, żeby mieli niezachwianą psychikę i stabilność emocjonalną. :?: Ja sama w wieku 16 lat dostawałam głupawki, czyli śmiechu bez powodu w dziwnych okolicznościach. Choć pewnie na pogrzebie usiłowałabym się powstrzymać, bo to nie wypada. Ale Harrego wychowywano po macoszemu, to i z tym wychowaniem mogło być o wiele bardziej krucho niż u mnie. :roll:

Owszem, z tym się zgadzam. Już o tym pisałam, że Harry jest nastolatkiem i jego wybory należy odbierać także przez pryzmat wieku.

Anko napisał/a
Tymczasem ci dobrzy nie są wcale tacy dobrzy - Senda nad tym ubolewa. A ja uważam, że to właśnie sprawia, że HP nie jest bajędą z jasnym podziałem bohater bez skazy - tabuny zła. Całkiem dobry bohater jest tworem sztucznym. Istnieją np. psychopaci, których zachowanie może być złe aż do bezsensu. Defekt odwrotny nie istnieje. Owszem, uczymy się o postaciach światłych i godnych naśladowania - ale zawsze odbywa się to dzięki temu, że się takie postacie ubrązowia, zaciera wszelkie przejawy negatywnych zachowań. Przecież z biblijnej historii o Marii Magdalenie (kto z was jest bez grzechu...) płynie właśnie taka nauka - nie ma ludzi bez skazy.
Taka dygresja - swego czasu skrzywiłam się na Pola zapomnianych bitew NURSa, że tamci bohaterowie jacyś tacy mało pozytywni. No i NURS mi wyjaśnił, że tak to w wojsku jest, ot, życie.
Dlatego uważam, że to normalne, że autorka opisuje w książce młodzież, która ma swoje za skórą, a nie wyidealizowaną. Gdyby żyła w Polsce, może uczniowie wkładaliby nauczycielom kosze na śmieci na głowę? :|

Owszem. To też jest prawda. Nie ma ludzi bez skazy.

Anko napisał/a
Ironiczne stwierdzenie: Dzieci powinny się uczyć, że trzeba umieć sobie radzić. Cóż, możecie się śmiać, że podeprę się cytatem z podręcznika dla pisarzy, ale akurat to zdanie uważam za mądre:
Cytat
Żadna współczesna powieść nie kończy się morałem!
Zgadzam się z tym - minęły już czasy Oświecenia, gdzie literaturę pisano ku umoralnieniu maluczkich. Pamiętam, jak byłam w szkole katowana Powrotem posła i innymi Kandydami. No, za przeproszeniem, na zrzyg się zbierało. Tak więc cała ta teza artykułu, że HP jest do kitu, bo nie umoralnia dzieci zupełnie do mnie nie przemawia.
A argument, że dzieci przebierają się w kapelusze czarodziejów, więc pewnie zaraz zaczną się mścić, itp. na wzór Pottera, jest argumentem z tej samej beczki co gromy rzucane na RPGi - no, bo taki gracz wcieli się w złodzieja albo zabójcę za pieniądze i co, jeszcze mu zostanie. :evil: A jakoś nie widzę, by gracze RPG chodzili i mordowali albo kradli.

Również nie sposób się nie zgodzić. Wszystko bowiem zależy od także poruszonej przez Anko sprawy, czyli wieku odbiorców.

Anko napisał/a
postawa Dumbledora, który mimo bycia dyrektorem pozwala, aby w jego szkole szerzył się magiczny rasizm albo by Snape dręczył uczniów - cóż, znów krytyka za to, że autorka nie idealizuje. A powinna? Niby czemu? Ileż to już razy w życiu słyszałam argument, że utwór jest dobry, bo życiowy. Nie muszę się z tym argumentem do końca zgadzać, ale odnoszę wrażenie, że w oczach ludzi etykietka życiowości to komplement dla książki. A opisana sytuacja właśnie przypomina sytuacje z życia zwykłej szkoły. Drogi autorze artykułu, nie wiem, kiedy chodziłeś do szkoły, ale jeśli szkolną dyskryminację ze strony uczniów czy nauczycieli uważasz za fikcję literacką, to albo pamięć krótka, albo szczerze zazdroszczę Ci Twojej dawnej szkoły. :o

Opisana przez ciebie historia to jest przypadek ekstremalny. Teraz postępuje się inaczej. Jeżeli nauczyciel tępi klasę/osobę, zgłasza się do dyrekcji wniosek o zmianę nauczyciela. I tyle. Ma się nowego, normalnego. Tego u Dumbledore'a faktycznie nie mogę zrozumieć. Przecież tutaj już nie chodzi o tępienie. Potter był przez Snape'a poniżany i to w najgorszy sposób i z najgorszych pobudek - bo Snape miał żal do Jamesa. Żal za to, że Huncwoci go prześladowali i za to, że Potter Senior uratował mu życie. Poza tym, co by tu nie mówić, aż do 6 tomu Dumbledore był w porządku. Przecież on zawsze był sprawiedliwy. Tylko w tej jednej sprawie był stronniczy.

Anko napisał/a
Co do Voldemorta - czy jest on człowiekiem, czy raczej, jak Sauron, jakimś potworem-uosobieniem zła, czyli istotą fantastyczną? W sumie, z niemagicznego punktu widzenia Voldemort nie żyje. Zabił się sam, kiedy jego własne zaklęcie zrykoszetowało i zamiast zabić Harrego (słynna blizna) zwróciło się przeciw właścicielowi. Czy zatem można zabić martwego? Jak to mawiał mój znajomy walka na śmierć i życie z zombim przedstawia parę zasadniczych problemów.

Voldemort był duchem w pierwszych czterech częściach. Bo nawet wtedy, kiedy wszyscy myśleli, że zginął, on "żył", egzystował jako duch. Mówi o tym bodajże w Kamieniu Filozoficznym. "Stałem się czymś mniej niż cień... Ale mimo to nadal żyłem" (z głowy, więc może być niedokładnie). Pod koniec Czary Ognia wrócił do życia. Owszem, niewiele pozostało w nim z człowieka, ale w piątym i szóstym tomie jest jak najbardziej żywy. Możliwe jest zabicie go. Pewnie dlatego Rowling w 4 tomie dała mu ciało. Żeby mogli się go pozbyć. Pytasz, czy V. jest uosobieniem zła. I tak, i nie. Bo nie jest on jak Sauron (gdybym miała go porównywać do Saurona, to tylko tego z Silmarillionu, nie takiego, jakiego widzimy w WP), ale nie jest też do końca człowiekiem. Powiedziałabym, że zbyt intensywne używanie czarnej magii uczyniło go mutantem, ale jak każdy mutant ma w sobie jeszcze coś z człowieka. Wniosek: Voldemort żyje naprawdę. A że się odrodził... Na pewno najbliższym mu przypadkiem pod względem zachodzącego zjawiska jest Gandalf. On też zginął i uzyskał nowe ciało, całkowicie śmiertelne. Charakteru rzecz jasna nie będę porównywać. :wink:

Anko napisał/a
Jakoś po Sauronie też nikt nie płacze, gdy jego wieża się wali. No, tyle, że we Władcy Pierścieni Saurona nikt nie widział. Zatem jego śmierć jest w porządku - to tak jak z tym żołnierzem, co dziś ma spokojny sen, bo tylko naciska guzik, a zabijają inteligentne rakiety, człowiek nie widzi, kto ginie ani jak. A jeśli już gloryfikować Tolkiena, to trzeba zauważyć paralelizm Sauron - Voldemort. Oczywiście, Voldemort również przypomina klasycznego BNB (Big Nasty Boss) z RPG-a. Czyli jest zły, brzydki, straszliwy i szkodzi głównemu bohaterowi dla zasady. Ale to jest po prostu zantropomorfizowanie zła, któremu ktoś musi stawić czoła. Zła niezrozumiałego (bo czyż zrozumiałe są motywacje Voldemorta? ale tak samo wiele nieszczęść w życiu - ilekroć zadajemy sobie pytanie czemu mnie to spotkało?)

Z pewnością tutaj masz rację. Voldemort jest antropomorfizacją zła. Ale chyba nie w tym sensie jak Sauron. Voldemort jest dla mnie bardziej "ludzki" i wolę jego porównywanie z Hitlerem. Takie porównanie bardziej do mnie przemawia. W końcu Sauron nigdy człowiekiem nie był. Voldemort - i owszem. I nadal w pewnej części jest.

Anko napisał/a
Zaś co do samej zemsty - poczekam z werdyktem do ostatniej części. A nuż autorka czymś zaskoczy? A za intencje nie zamierzam sądzić. Zresztą, na koniec 6-go tomu Harry oświadcza, że zajmie się swoją misją i nie wróci do szkoły. Szczerze wątpię, czy nie wróci - pewno coś go przekona do zmiany planów, bo czym byłoby miejsce akcji bez Hogwartu w tle?

Też mi się to wydaje ździebko dziwne. Ale zobaczymy. I mam nadzieję, że Rowling się spisze i nie zafunduje nam romansidłowego happy endu. Że będzie trochę dramatycznie, trochę niekonwencjonalnie, ale wszystko dobrze się skończy.

Anko napisał/a
W kwestii użycia zabójczego zaklęcia przez Pottera i przjmowania przez dzieci wzorca... Niechby i dzieci biegały po podwórku i krzyczały Avada Kedavra, to przecież się nie pozabijają. Zresztą, dzieci chcą być jak Harry, ale przecież nie wyskakują z balkonu na miotle...

Otóż to. Nie popadajmy w skrajności.

Anko napisał/a
A pamiętajmy, w 6. tomie HP bohater ma już 16 lat - zatem można przyjąć, że targetem utworu są właśnie nastolatki w zbliżonym wieku. Jeśli czyta to 9-cioletnie dziecko, to pretensje należy mieć do tych, którzy na to pozwalają. Pamiętam burzę, jaka się kiedyś rozpętała (bodajże dzięki TVN-owi), że mangi są demoralizujące dla dzieci. To nic, że na wielu pisze zalecane od lat 13 albo 15+ lat. Tak samo filmy kinowe zawsze mają rating. A że łamany? To w ogóle trzeba by wprowadzić cenzurę, bo nawet w telewizji jest seks, przemoc i demoralizacja, co z tego, że po 23-ej, przecież nawet kładąc dziecko spać, nie wiemy, co następnego dnia pożyczy od kolegi na kasecie...

O to to!!! :bravo Też tak sądzę. Kiedy przytoczyłam ten argument, zarzucono mi, że przy Tomku Wilmowskim nie było takiego problemu. Owszem, ale to nieco inny typ ksiażek. Tam większą uwagę zwracało się na przygody, tutaj - na psychikę i przeżycia głównego bohatera. Stąd z Tomkiem łatwiej się identyfikować niż z Harrym na przestrzeni czasu. Bo jaki dziesięciolatek przeżywa problem: pocałować dziewczynę czy nie pocałować? Zemścić się? Zabić? Żaden. Bo nie ma o tych sprawach pojęcia. Dla niego to na razie abstrakcja. Ale szesnastolatek wie już co nieco na ten temat i bardziej może się identyfikować z przeżyciami i problemami Harry'ego, bo sam przeżywa podobne. Może nie w takim nasileniu, ale jednak.

Anko napisał/a
Aha, co do zgadywania śmierci w przyszłych częściach. To może i ja się pokuszę? :twisted: A, żeby nie było: DZIECI, NIE CZYTAĆ! :lol: A teraz, między nami, dorosłymi... Zgodnie ze schematem, powinno być tak: Snape zginie (może nawet pełniąc funkcję podobną jak Gollum). Malfoy zostanie upokorzony, tak żeby mu w pięty poszło, ale przeżyje. Voldemort zginie, ale jakieś przeczucie itp. znaki będą świadczyły, że może powrócić, wszak bakcyl dżumy nigdy nie ginie, jak pisał Camus. No, a teraz poczekamy dwa latka albo i więcej, i zobaczymy, jaka ze mnie Trelawney. Może powinnam sobie kupić śmieszne okulary? 8)
A potem Harry spiknie się z Ginny, a Hermiona z Ronem i będą żyli długo i wesoło (szczęście to pojęcie względne :D ).

Proszę, nie... Tylko nie ta dziewucha... Ginny. :? Szczęście Hermiony z Ronem to naprawdę pojęcie względne. Zwłaszcza znając charaktery obojga. Co do śmierci - typuję podobnie. A co do Malfoya dodałabym jeszcze, że może dostać całuska od dementora. Tak stary, jak młody. I Narcyza zaocznie też (swoją drogą, co za zdrobnienie po polsku - i polkowsku: Cyzia :mrgreen: )

Arlon - 27 Lutego 2006, 15:17

Anko napisał/a
To ja sobie pozwolę na przydługie votum separatum. Nie wiedziałam, gdzie to upublicznić i pewnie nikt tego gadulstwa nie przeczyta, ale może chociaż autor artykułu?

Zobaczywszy tego molocha wcale się nie ucieszyłem (możecie mi wierzyć), ale powiedzmy, że się poczułem do obowiązku (i wcale się po prostu nie nudzę).
Anko napisał/a
(…)naciąganie argumentów pod tezę, że to chłam i demoralizacja (dobrze, że nie satanizm, jak pewne kręgi obwieściły). Niemniej, przypuszczam, że chodziło po prostu o a) sprowokowanie dyskusji (chyba się udało :D ), b) pokazanie, jak to każdy szanujący się fan fantastyki gardzi taką pulpą, co nie?

No więc… nie. Nie mam pojęcia czym gardzą szanujący się fani fantastyki i czy przystoi im czymkolwiek gardzić. A chodziło o to, że: a) zdołował mnie najnowszy HP; b) naprawdę mnie zdołował.
Felieton spotkał się z żywą reakcją i bardzo dobrze. Ale po co aż taki długi post, ciekawe ile czasu zajmie mi odpowiedź…
Anko napisał/a
A oto, z czym się nie zgadzam albo co mi się nie podoba:
każdy czarodziej to siłą rzeczy analfabeta - kwestia dyskusyjna. Wszak każdy wpierw skończył podstawówkę. (…) Większość wiedzy z liceum ma potem wartość najwyżej dla krzyżówkowiczów i kandydatów do 1 z 10(…).

Matko! Podstawówka wystarczy? Ot, kontrargument.
Anko napisał/a
[Harry] miewa ataki wściekłości wskazujące na lekkie rozchwianie psychiczne - no i leci krytyka Harrego... Ciekawe, ilu nastolatków w wieku dojrzewania zna autor, żeby mieli niezachwianą psychikę i stabilność emocjonalną. :?: Ja sama w wieku 16 lat dostawałam głupawki

Zdaję sobie sprawę z tego czym jest głupawka, widziałem dotknięte tym schorzeniem istoty (głównie dziewczyny). Ale to się nijak nie ma do najnowszej odsłony Pottera.
Anko napisał/a
(…) na pogrzebie usiłowałabym się powstrzymać, bo to nie wypada. Ale Harrego wychowywano po macoszemu, to i z tym wychowaniem mogło być o wiele bardziej krucho niż u mnie.

No coś takiego, a ja się na pogrzebach nie śmieję wcale nie dlatego że to akurat tak nie wypada. Ale ja pewnie dziwny jestem, faktycznie źle, że skrytykowałem Pottera. Kajam się, on właściwie dobrze zrobił.
Anko napisał/a
Tymczasem ci dobrzy nie są wcale tacy dobrzy - Senda nad tym ubolewa(...)

Kurcze, zawsze strzelę jakąś gafę, dopuszczę się „fopy”. Nie powinienem ubolewać, racja? Zapamiętam… Patologię chwalić, złych wynagradzać, dobrych karać.
Anko napisał/a
Ironiczne stwierdzenie: Dzieci powinny się uczyć, że trzeba umieć sobie radzić. (…) teza artykułu, że HP jest do kitu, bo nie umoralnia dzieci zupełnie do mnie nie przemawia.

To nie jest główna teza artykułu, nie każe dzieci umoralniać (a po co!), ale nie powinno się im dawać patologicznych wzorców. Jeden Potter nikogo nie wypaczy (wyjątki co najwyżej potwierdzą regułę), ale jeśli wypromuje się więcej takich powieści (chociażby „Eragona”) to wzorce zachowań się utrwalą. Nie tylko z powodu książki, ale też filmów, gier i wszystkiego co za sobą pociąga tak zwany hit/bestseller/„fajna książka”.
Anko napisał/a
A argument, że dzieci przebierają się w kapelusze czarodziejów, więc pewnie zaraz zaczną się mścić, itp. na wzór Pottera, jest argumentem z tej samej beczki co gromy rzucane na RPGi - no, bo taki gracz wcieli się w złodzieja albo zabójcę za pieniądze i co, jeszcze mu zostanie. :evil: A jakoś nie widzę, by gracze RPG chodzili i mordowali albo kradli.

Nie wmówisz mi, że nie słyszałaś o tych bandach degeneratów, którzy przebrani w peleryny i tiary napadają na niewinnych ludzi, na przypadkowych przechodniów. Nawet ekolodzy są przeciwni Potterowi, bo bandy tych młodocianych „potteraków” zajęły ścieki wygryzając stamtąd szczury.
Anko napisał/a
Jeszcze jedna uwaga - do warstwy literackiej. Gusta czytelnicze są, jakie są. Niemniej, okrucieństwo cechuje choćby taki polski bestseller, jak Achaja.(…) A co do wybaczania Pettigrewowi - może to i dobrze, że autorka pokazała, że można zostać wykorzystanym? Cnota wtedy jest największą, gdy się ją praktykuje nie dla zysku, ale wbrew niemu. A i uczyć się trzeba. Ileż to kobiet wybacza mężowi-sadyście, żeby całe życie cierpieć albo zostać zakatowaną? Oczywiście, wg moralności chrześcijańskiej ich postawa nie może zostać potępiona. Męczeństwo wszak prowadzi do świętości. Ale jak oceniamy taką postawę wg rozsądku? :?: :x

Achaja akurat nie jest dobrym przykładem. A co do chrześcijaństwa to daruj, nie pleć. Chrześcijaństwo takich głupot nie nakazuje.
Anko napisał/a
postawa Dumbledora, który mimo bycia dyrektorem pozwala, aby w jego szkole szerzył się magiczny rasizm albo by Snape dręczył uczniów - cóż, znów krytyka za to, że autorka nie idealizuje. A powinna? Niby czemu?

Współczuję z powodu szkoły, ale jak już zaznaczyłem – nie mam ochoty czytać o ludziach głupich i upośledzonych, a postawa Dumbledore’a wskazuje na to, że on takim człowiekiem jest.
Anko napisał/a
Co do Voldemorta - czy jest on człowiekiem, czy raczej, jak Sauron, jakimś potworem-uosobieniem zła, czyli istotą fantastyczną? W sumie, z niemagicznego (…)

Niech Voldemort zginie, obejdzie mnie to, ale niech Dumbledore nie namawia Pottera do zemsty w imię przepowiedni. Zważywszy na fakt, że przepowiedni nie zawsze się sprawdzają, jak dyrektor powiedział… Mówiłem już, że ten facet zdurniał na starość?
Anko napisał/a
W kwestii użycia zabójczego zaklęcia przez Pottera i przjmowania przez dzieci wzorca... Niechby i dzieci biegały po podwórku i krzyczały Avada Kedavra, to przecież się nie pozabijają. Zresztą, dzieci chcą być jak Harry, ale przecież nie wyskakują z balkonu na miotle...

Chodzi o wzorzec, nie o naśladowanie, nawet nie o samego Pottera… Ale to jest chyba sprawa marginalna, nikogo nie obchodząca.
Reszty nie skomentuję, bo zbiera mi się na złośliwość, a to bywa niebezpieczne.

mawete - 27 Lutego 2006, 15:23

Arlon: Punkt, set i mecz! :bravo
Arlon - 27 Lutego 2006, 15:43

To znaczy, że wygrałem. Koniec dyskusji.


Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group