Literatura - Tekst numeru 04.
Aga - 24 Lutego 2006, 15:14
Zgodnie z zasadą, że lepiej późno niż wcale, oceniam opowiadania. Skorzystałam z fatalnego samopoczucia i zostałam domu, przez co miałam czas przeczytać wszystkie teksty.
Miejsce VI
Adam Zbyryt Na własną rękę
Jak dla mnie zdecydowanie najsłabszy tekst z całego numeru. Nie dość, że przerażająco krótki, to jeszcze niemiłosiernie nudny. Nie wątpię w dobre intencje autora, ale tym razem czegoś nie wystarczyło. Jak rozumiem, miała to być humoreska. Wszystko dobrze, tylko że ani razu się przy jej lekturze nie uśmiechnęłam. Może dlatego, że cały humor w tym opowiadaniu (właściwie miniaturze) był dla mnie za bardzo wymuszony, brakowało mu tej naturalności, która sprawia, że czytelnik szczerzy zęby nad tekstem od początku do końca. Za mało jest też fantastyki w fantastyce. Nawet nie wiem, jak nazwać ten gatunek. Troszkę zapachniało mi rodziną Addamsów (tam też była Rączka). Ale klimat nie ten. Ba! Tu nie ma żadnego klimatu. Jutro już nie będe pamiętać, o czym to opowiadanie było.
Miejsce V
Piotr Nowiński Skała Sehajdina
Ach joj... Nieeee... Też nie bardzo mi się podobało. Tekst jeszcze krótszy niż "Na własną rękę", boleśnie skompresowana fabuła. To wygląda jak ogólny szkic czegoś większego. Ot, jedna scenka, zapisana bardzo skrótowo i koniec. Bohaterowie też się w sumie niczym nie wyróżniają, trudno mi było zawiesić niewiarę na kołku, bo spadała co i rusz. Może to właśnie z racji długości tekstu, bo w takiej formie zarówno Mustafa jak i McCoy bardziej przypominają mi gadające głowy niż bohaterów z krwi i kości. Pomysł też nie jest nowatorski, ileż to bowiem było zasiedlonych planet, na których tubylcy walczą z ludźmi...
Miejsce IV
Andrzej Zimniak Intermezzo z Chrys2sem
Nie powaliło mnie na kolana ani trochę. Dobrze, będę szczera. Dość tych eufemizmów. Czytało się opornie, prawie z zapałkami w oczach, ale dobrnęłam do końca. Widać, że autor ma wprawę w posługiwaniu się słowem pisanym, ale, podobnie jak Haletha, uważam, że nie gra tu coś w narracji. Jest rwana, tekst nie jest płynny, nie porywa czytelnika. No właśnie. O tym też miałam pisać. Opowiadanie do mnie nie przemawia. Jest ździebko chaotyczne, bez polotu. Akcja skacze jak opętana, przejścia nie są jak dla mnie dość gładkie (w przeciwieństwie do Magdy Kałużyńskiej). Sama tematyka bardzo naciągana. Choć ktoś tu porównał Intermezzo z Proszę wstać..., to wydaje mi się, że jest to porównanie nietrafione. Owszem, oba teksty podejmują tematykę związaną z religią, ale czynią to zupełnie inaczej. Proszę wstać... jest dla mnie tekstem z tzw. jajem. Intermezzo nie. Tutaj niewiara jak z kołka spadła, tak się już nie dała zawiesić.
Miejsce III
Ondrej Neff Życie pełne piękna
Całkiem miłe opowiadanie z dość zaskakującym zakończeniem. Nie tego się spodziewałam. Nie jest to dzieło wybitne, ale czyta się bardzo przyjemnie. Spodobał mi się zarówno sam pomysł, jak i wykonanie. Narracja nie pędzi niepotrzebnie, wszystko układa się powoli w logiczną całość, klocki wskakują na swoje miejsca. Bohaterowie też możliwi do polubienia i zapamiętania. Zwłaszcza Kumprecht, który jest, co by tu nie mówić, postacią ciekawą.
Miejsce II
Magdalena Kałużyńska Żywy
Bardzo fajne opowiadanie. Za motyw żywego domu i wspaniałego kota Asmodeusza (który od razu przywodzi na myśl Behemota) autorka ma ogromny plus. Postacie są barwne, żywe, z krwi i kości. Mają charakter. Choć opowiadanie jest pocięte gwiazdkami w sposób niemożliwy, to jednak - chyba po raz pierwszy - mi to nie przeszkadzało. Pomysł ciut ograny, ale mimo wszystko opowiadanie ma swój specyficzny klimat i chyba nie może być uważane za kalkę. Choć kiedy czytałam o treningach Aldy to jako żywo przypomniały mi się sceny z "Facetów w czerni" i... bajki dla dzieci "Potwory i spółka" (ach, to młodsze rodzeństwo...). Dialogi są żywe, dowcipne, życiowe. A takie lubię. Co tu dużo mówić, podobało mi się to opowiadanie. I czekam na więcej.
Fanfary! Miejsce I
Urbi et Orbi Żertwa
Pozwólcie, że przy okazji tego opowiadania zacytuję pewnego Osła: "Ja chcę jeszcze raz!!!"
Mniam. Taka była moja pierwsza reakcja po przeczytaniu tego tekstu. Pełnokrwiści bohaterowie, wciągająca fabuła, wartka akcja, nieprzewidywalne rozwiązanie. Kogo jak kogo, ale JEGO bym nie podejrzewała. Bardzo podobała mi się zwłaszcza postać księdza Gila i porucznika Enki - ludzie ciekawi, którzy chyba w końcu przestaną myśleć stereotypami. Bardzo mnie ciekawi, jak się rozwinie ich znajomość. Dawno nie czytałam tak dobrego horroru. I nawiązanie do historii - to jest to, co tygryski lubią najbardziej. Mam nadzieję, że następne opowiadanie z tego cyklu ujrzymy już niedługo, bo jeżeli będzie trzymać poziom, to jest na co czekać.
Niniejszym głosy oddaję na Urbi et Orbi oraz Magdę Kałużyńską.
Anonymous - 24 Lutego 2006, 16:24
Po długim przymierzaniu się do ocenienia opowiadań piszę, co następuje:
1. Intermezzo z Chrys2sem
Lubię opowiadania, które skłaniają mnie do refleksji. To jest właśnie takie. Podoba mi sie język, bohaterowie, pomysł. Więc wszystko powinno byc super, ale... No właśnie, długo się zastanawiałam, czemu nie jest. I wymysliłam, że to z powodu ciągłych zmian miejsca akcji, dużej liczby bohaterów, natloku informacji i wrażeń. Tekst wydaje sie przeładowany - tak, to chyba dobre słowo. Tylko tyle i aż tyle można temu opowiadaniu zarzucić. Ciężko mi się czytało, szkoda. Chyba po prostu tekst był za krótki na tyle rzeczy na raz...
2. Żywy
Horror? Wbrew temu, co napisano we wstępniaku, to dla mnie horror to nie jest. Jeżeli mial byc, to tym gorzej. Opowieść z serii "Archiwum X" pomieszane z Blair Witch Project, pomysł taki sobie, grozy w tym ni czorta. Postać glowna nie wzbudziła mojej sympatii, a chyba miała. Może to z powodu kompleksu wzrostu, na który cierpiała;) Kilku drobiazgów bym się też czepnęła, ale to może w kąciku Autorki. Ogólnie opowiadanie zbyt schematyczne i pozbawione klimatu, co dla mnie niestety oznacza, że nieudane:(
3. Życie pełne piękna.
Kolejne opowiadanie, które NIE powalilo mnie na kolana. Postać mordercy, będąca osią całego opowiadania, jest nijaka, nie wiem, czemu zabija i co to ma wspólnego (jeśli coś ma) z nieśmiertelnością czy raczej umiejętnością przenoszenia się do innych ciał. Czemu zdecydował się opowiedzieć o sobie Miloszowi? Ech, nie wiem i nie chce mi się zastanawiać. Opowiadanie nie wiadomo o czym, jak dla mnie.
4. Skała Sehajdina
Tu mam niewiele do powiedzenia. Musiałabym kląć. No bo co to jest? Wstęp jakiś? Nic tu nie ma, poza schematem, jaki znamy z wielu książek i filmów. Więc nic już nie napiszę.
5. Klecha i pies: żertwa.
Noo, wreszcie! Swietne opowiadanko, doskonale się czyta. Przede wszystkim, ten klimat! TO jest horror, bałam się przewracać strony:) Bohaterowie z krwi i kości, tajemnica i groza w powietrzu... Plastyczne opisy, mogłam sobie dokonale wyobrazić Stachowarty i panujący tam nastrój. Bezapelacyjnie miejsce pierwsze!
6. Na własną rękę
Doskonały tekst na zakończenie. Pewnie ma zarówno zagorzałych zwolenników, jak i zaciętych przeciwników. I dobrze, mamy kontrowersyjny tekst:) Ja akurat gustuję w absurdalnym humorze i lubię zabawę słowem, więc przyznaję drugie miejsce.
Arlon - 24 Lutego 2006, 17:12
Intermezzo mi się nie spodobało. Rozłożenie akcentów, akcja... wszystko, albo raczej - nic mi się nie podobało.
Żertwa - nieco zbyt łatwo wszystko poszło, ale zakończenie mnie rozbawiło. Wolę jednak jak Orbitowski pisze sam (nie wiem na czym polegało współne pisanie, ale wolę).
Żywy - nie było źle, nie było dobrze... malkontent jestem.
Na własną rękę - nienajgorzej, w każdym tekście powinno być coś humorystycznego i opowiadanko spełniło to założenie. Ale i tak powinno być lepsze.
Skała - zupełnie bez sensu.
Życie pełne piękna - i to opowiadanie ratuje beletrystykę. Mam nadzieję, że w następnym numerze będzie lepiej. A patrząc na zpowiedzi i wypowiedzi Rogoży sądze, że będę usatysfakcjonowany.
Szkoda tylko, że nie ma mnie w publicystyce.
Czarny - 24 Lutego 2006, 18:25
Numer przeczytany, choć nie dosłownie.
Moje notowania i opinie:
1. Żertwa - nie wiem czy to miał być horror - mnie nie przestraszył (zresztą nie pamiętam niczego co tak bym odebrał), ale tekst świetnie się czyta. Postacie są bardzo plastycznie opisane, akcja wciąga i trzyma do samego końca. Nie chce się człowiekowi odrywać od opka.
2. Żywy - nic wielkiego, ale jest humor, jest zagadka, jest tajne stowarzyszenie. Czyta się lekko i z zainteresowaniem. Choć niektóre dosadności i wulgaryzmy troszkę mi nie pasowały do bohaterki.
3. Życie pełne piękna - podobało mi się kiedyś, gdy czytałem je pierwszy raz (nadal nie pamiętam gdzie, a NURS milczy ). Przez to, że to odgrzewka tylko trzecie miejsce.
4. Intermezzo ... - fajny pomysł i to wszystko jak dla mnie. Wykonanie kiepskie, tak porwane, że z trudem dobrnąłem do końca - a szkoda.
5. Skała Sehajdina - niezła zajawka na coś dłuższego, ale samodzielnie się nie broni. Nie zauważyłem w opiniach innych użytkowników, ale mnie się wydaje, że Mustafa dziwnie się zachowuje. Po czyjej on jest w końcu stronie?
6. Na własną rękę - na szarym końcu. Nie podobało mi się. Nie wiem czemu część czytaczy porównuje to do Monthy Pythona (którego swoją drogą uwielbiam). Jedynym absurdem jest tu dla mnie niezależne istnienie rączki, a potem jest zwyczajnie - czytaj nudno. Gdyby autor pokusił się o więcej absurdalności może byłoby śmieszniej i lepiej.
Ogólnie numer wypada na 3+. Nie powaliło mnie nic z tej listy, ale część tekstów dała mi parę chwil rozrywki.
Rafał - 25 Lutego 2006, 09:19
Numer czwarty jest raczej przeciętny. Żadne z opowiadań nie rzuciło mnie na kolana, do każdego coś tam mam, czegoś brakowało, albo coś było pokręcone, albo pokrętnie podane. Trudno jest mi wybrać zdecydowanego faworyta, bo takiego nie widzę. Po kolei zatem:
Andrzej Zimniak – Intermezzo ... – Jedno co mogę dobrego powiedzieć to, to, że autor posiada sprawny warsztat pisarski-językowy, który zaprezentował w tym opowiadaniu (zresztą nie mogę być w tej dziedzinie ekspertem, ale takie mam wrażenie). Więcej pozytywów z żaden sposób wykrzesać z siebie nie mogę. Logika kuleje. Prawdopodobieństwo zachowań minimalne. Naciąganie faktów na siłę. Bohaterowie to banda idiotów obdarzonych władzą (hm ... no dobra, to może nie jest aż takie nieprawdopodobne). Mamy świat – nasz świat - jak każe się domyślać fabuła opowiadania, zaatakowany plagą nieuleczalnej choroby. Grupa pociągających za sznurki dochodzi do wniosku, że ta plaga to osobiste fiu-bździu stwórcy. Bo albo jest odpowiedzialny za jej zesłanie, albo za akceptacje – bo nic nie robi. Teologia sześciolatka. Co decydują decydenci? Wywołamy stwórcę! Tak jak wywołuje się duchy. Wystawimy Go na próbę. Wg Biblii na, której opiera się idea pomysłu, takie działanie jest grzechem i idąc tropem myślenia bohaterów, gdyby ich logika działała spowodowaliby co najmniej zintensyfikowanie plagi i własny żałosny koniec. Ale nie, tu logika własnego świata najwyraźniej zawodzi. Plan polega na spektakularnym zamordowaniu skazańca. Po show transmitowanym na cały świat na żywo, okazuje się, że skazaniec nawiał. Taki typ prestigitatora. Chyba coś na kształt Macieja Pola u nas. Albo inaczej. W jakiejś powieści postawiony w podobnej – identycznej zresztą w skutkach sytuacji, bohater odkrywa w sobie dar telekinezy i ratuje się przeskokiem w przestrzeni i na dodatek w czasie. Jest to osią powieści całkiem zgrabnej zresztą. W naszym opowiadaniu ma to stanowić przesłankę decydującą o bezpośredniej ingerencji najwyższego, tym bardziej, że plaga ustąpiła. Co ma jedno do drugiego sam Autor raczy wiedzieć. Bo każde zdarzenie można na sto logicznych i tysiąc bzdurnych sposobów wytłumaczyć. To, że fantastyka ma bardziej w stronę baśni z tysiąca i jednej nocy nie oznacza, że musi obracać się wśród tysiąca i jednej bzdurnych tez. Wystarczy w zupełności te sto logicznych.
Magda Kałużyńska – Żywy – Fajne. Zajmujące. Nieźle napisane. Mogę chwalić i chwalić. Do pewnego momentu rzecz jasna, ale ten moment jest kwestii technicznej i na końcu opka. To chyba drugie opowiadanie Magdy, pierwsze było chyba o jakiś penisach. Fuj. Ale może źle kojarzę. Te bardzo dobrze się czytało i pojawiła u mnie się nawet nić sympatii do bohaterki. A to już sztuka. Żeby nie było za słodko, opowiadanie posiada jeden błąd. Sposób zgładzenia roślinki przy użyciu wody królewskiej można między bajki włożyć. Woda królewska ma zastosowanie jako idealny schowek na złoto (nawet zdarzyło się kiedyś, że pewien noblista ukrył tam swój złoty medal przed nazistami) i chyba niewiele ponad to. Zresztą jak można trzymać ją w słoiku, to pewnie roślinka też mogłaby wytworzyć osłonkę krzemionkową, tyle tego ma przecież pod korzeniem. Problem w tym, że aby rozpuścić kilo czegoś tam w kwasie, to kwasu musi być co najmniej dwa kilo. Albo więcej. Rozpuszczałem kiedyś własnoręcznie wydobytą niedaleko swojej wichury galenę z domieszką srebra w kwasie azotowym, celem wyodrębnienia tego srebra i dość dużo tego kwasu mi wyszło na garść kruszcu. Z drewnem będzie tylko gorzej. Białko ulegnie denaturalizacji, kwas się rozpuści i osłabnie, a na taki kawał ziemi jak w opku to nie wystarczy nawet roczna produkcja Chin. Lepiej zastosować Randap. Albo coś, w czym kolesie z PKP moczą belki aby zrobić z nich podkłady kolejowe. Albo kolesie z elektrowni, aby z belki zrobić słup elektryczny. A na pewno nie kwas. Woda królewska, phi, też mi coś.
Ondrej Neff – Życie ... – stawiam flachę temu kto przekona mnie, że mamy do czynienia z fantastyką. Niby dwa ostatnie akapity wskazują na ponadnaturalne zdolności mordercy-złodzieja, ale podobnie bywa i u autora Rzeźni nr 5. Np. facet rzyga żywymi królikami. I co? I nic. Mało zakręcone. To chyba nie ten magazyn literacki ...
Piotr Nowiński – Skała ... – takie sobie. Bohater był.... i się zmył .... i co? I nic. Ale jedno co jest dobre w opowiadaniu, to przekonanie odbiorcy o potencjale autora. Dajcie Mu dobry temat/pomysł/czas, a stworzy niezłe rzeczy. Jestem o tym przekonany, ale to jeszcze nie tym razem. Czekam.
Urbi&Orbi – Klecha ... – Jak na tak zgrany duecik (chociaż były też insynuacje, że piszą koty Orbitoskiego) to poniżej ich możliwości. Zgoda, dawne wierzenia przetrwały, ale asymilacja to proces nieuchronny i trzeba było dołożyć jakąś granicę nieprzekraczalną, oddzielającą to co było od, tego co jest i pozwalającą mocniej ten nieszczęsny kołek przybić do ściany. A wiecie, że jeszcze na początku XX w. miejscowa ludność składała ofiary na Ślęży? Były to czarne kury zakopywane obok kultowych posągów. Można o tym poczytać u ówczesnych etnografów. Dlatego nie odbieram jako niewiarygodne ostanie się gdzieś dawnych obrzędów, nawet z ich mistycyzmem i czarami. Ale w takim kształcie jak w opku to wiocha nie utrzymałaby sekretu. I to zderzenie, z jednej strony ludzie pomocni, uczynni, cudotwórcy wręcz jak w przypadku wyręczeń szpitala, a z drugiej mordercy, bestie w ludzkiej skórze. Coś tu kuleje. Ale bardzo przyjemnie się czytało, postać Enki (fajne zapożyczenie) nieźle nakreślona, ogólnie piątka.
Adam Zbyrt – Na własną rękę – no cóż ... nie przemówiło do mnie. Byłby dobry szort, a tak trochę się rozwlekło. Ni to, ni sio. Jak na zabawę językową (brakło chyba tylko onanizm - seks na własną rękę) przydługie, jak na Topora ... też przydługie. Gratuluję pomysłu, ale wykonanie ... nie potrafię powiedzieć co kuleje, ale coś na pewno. Chyba to nie ta forma.
Jejku i na cóż tu zagłosować? Chyba to Magda dostanie mój głos. Tak. A niech ma dziewczyna.
NURS - 25 Lutego 2006, 11:41
Dzięki, dzieki, dzięki. Zapraszam pozostałych, macie opinie, nie wahajcie się jej użyć! Nawet jeśli jest odmienna od wszystkich innych. I przypominam, macie możliwość oddania dwóch głosów tym razem.
Rodion - 25 Lutego 2006, 16:57
Czy jest sens oceniania ilości fantastyczności w literaturze ( w kontekście nowego numeru ) ?
Czemu stawiam to pytanie? Bo jakos tak mam wrazenie ze w trzech tekstach obecnych w 4-tym numerze SFFiH, fantastyczność owa jest zprezentowana w ilościach minimalnych i co najmniej jeden tekst móglby sie bez niej spokojnie obejść. Ale czas na oceny.
"Klecha i pies: żertwa" - Tekst dostal mój glos mimo ze ma ta wade iż jest zbyt krótki by odpowiednio "pograć" nastrojem i tajemnicą. Powrót "gliny" kończy akcje tak samo sprawnie jak kopniak z półobrotu.
A i same duchy sa problematyczne. Nie wiadomo czy są one "realne", czy tylko wynikiem uplywu krwi i otępienia dymem z ziół? Tak czy siak tekst numeru.
"Żywy" - " Bedąc mloda X-menką, w czasie szkolenia, zozwiazalam swą pierwsza sprawe dla Sprzymierzeńców..."
Relacja kota ze spotkania z weterynarzem, to prawdziwa perelka!
Głos nr. 2
"Intermezzo..." - W trakcie czytania przypomnialy mi sie teksty: "Na zywo z Golgoty" i coś co nazywalo się chyba "Kupujcie holowizory", sam nie wiem czemu? Pytanie czemu pragnac "nieznanego", postawieni w jego obliczu staramy sie za wszelką cene dokonac jego racjonalizacji lub dyskryminacji, warte jest osobnego tematu.
"Skala.." - mialem wrazenie ze coś mi umkneło.
"Życie..." - Praski "pitawal", ktory swietnie by sobie poradzil bez elementu fantastycznego. Mimo to całkiem "znośny" tekścik.
"Na wlasna..." - Dramat obyczajowy, "reka" Rączki ( tej z rodziny Adansów ), spisany. I pasujący do jakiegokolwiek czasopisma czy magazynu.
Jednym słowem. Mimo ze numer jubileuszowy, fajerwerków nie bylo.
NURS - 26 Lutego 2006, 15:30
Dzieki Rodionie. Ludziska drogie, toż to półmetek głosowania a mamy tylko 22 głosy!
Dunadan - 26 Lutego 2006, 15:32
No i ja już skończyłem, dośc późno ale jakoś tak wyszło... a więc jedziemy!:
Zacznę od okłądki choć to nie tekst Sama grafika może i fajna ale... czemu taka rozmazana? chyba nie ta rzdzielczość... pamietaj o tym następnym razem NURSie bo to po prostu nieładnie wygląda...
Własnie w tej chwili zauważyłem że nie przeczytałem wstępniaka... widac mój głód opowiadań był ta silny
Andrzej Zimniak "Intermezzo z Chrys2sem" - wow, dziwaczny utwór. Bardzo dziwaczny. I trudny. Pamiętam zbiorek opowiadań Andrzeja pt. "Opus na trz pociski" - jaki to był hardkor - czytałem i nie rozumiałem co czytam... ale tylko dlatego że tekst był trudny, a nie napisany w jakiś zły sposób czy nudny... podobnie było tutaj. Ziemniak przedstawił strasznie dziwną wizję, zrobił to w doś obrazowy sposób ale... no choroba ciężki tekst, taki heavy-metal z Dukajem mi się kojarzy nieco ( wybaczcie za porównanie ).
Magda Kałuzyńska "Żywy" - no, druga część bardzo fajnego opowiadania! jak wspominałem w temacie założonym dla autorki z początku nie skojarzyłem "Żywego" z pierwszą częścią - po prostu o niej zapomniałęm ( nawet teraz nie pamietam tytułu ). Ale zapomniałem nie dlatego że mi się nie podobało. Wręcz przeciwnie. Obydwa teksty pachną świeżością, jeśli są jakoś niedopracowane ( znalazłem ciuteńki błędzik ) to pewnie właśnie z powodu swej świeżości. Naprawdę bardzo fajny pomysł i wykonanie - czekam na więcej!.
Ondrej Neff "Życie pełne piękna" - hmm... tekst w sumie średni i chyba dlategojakoś tak mam mało do powiedzenia na jego temat. Pomysł w zasadzie ciekawy choć nieco wypalony ( to rozpracowywanie seryjnego mordercy widzieliśmy w wielu filmach ). Podobało się przedstawienie Pragi - mogłem ja nieco ujrzeć choc nigdy tam nie byłem.
Piotr Nowiński "Skała Sehajdina" - ja bym tylko poprosił o rozwinięcie tematu bo samo opowiadanie nie przypadło mi do gustu, za to pomysł na świat tak, i to bardzo! opowiadanie było dla mnie za krótkie.
Orbitowski und Urbaniuk "Klecha i pies: żertwa" - hm, dopiero teraz zwróciłęm uwagę na tytuł i wydaje mi się on bardzo, bardzo dziwny A sam tekst? ha! to się nazywa horror! czytałem z zapartym tchem. Świetna scena końcowa gdy Enka wparował do kościółka pytanie - czy tekst oparty był jakiś legendach ludowych?
Ada Zbyryt "Na własną rękę" - hehe, no cóż... ja wiem czy tekst wymaga komentarza? miłe zakończenie numeru
Publicystyka - no w tym numerze było średnio :/ jakoś publicystyka mnie nie zachwyciła.
PS - zagłosowałem na Aldę 2 gryzłem się ze sobą czy nie wesprzeć by Urbi et Orbi ale... no jakoś tak wylosowałem Aldę
Aga - 26 Lutego 2006, 15:40
Ale przecież można głosować na dwa teksty...
Dunadan - 26 Lutego 2006, 15:41
No nie pomyślałem
wow, to ktoś czyta moje wypociny?
Aga - 26 Lutego 2006, 15:47
Czyta, czyta. W każdym razie usiłuję jakoś ciągnąć w górę upadającą wśród młodzieży umiejętność czytania ze zrozumieniem. Robili jakieś badania i okazało się, że jedna osoba na dziesięć rozumie czytany tekst. No comments.
Ziemniak - 26 Lutego 2006, 19:30
Andrzej Zimniak - Intermezzo z Chrys2sem - Ciężko strawne i trochę mnie rozczarowało zwłaszcza że do tej pory opowiadania Zimniaka razej mi leżały i czytałem je z przyjemnością.
Strasznie zagmatwana fabuła i brak spójnego zakończenia.
Łukasz Orbitowski & Jarosław Urbaniuk - Klecha i Pies -Żertwa - Trochę schematycznie zarysowane postacie ale za to świetny klimat który dodaje im życia. Z niecierpliwością czekam na dalszy ciąg...
Małgorzata Kałużyńska - Żywy (Alda 2) - Ciekawy pomysł i niebagatelne rozwinięcie - czyta się jednym tchem. Oprócz wpadki z wodą królewską (przydały by się raczej jakieś defolianty - Agent Orange na przykład ) nie ma się za bardzo do czego przyczepić.
Adam Zbyryt - Na własną rękę- Zapowiadało się ciekawie ale... wykończenie strasznie schematyczne i napisane trochę na siłę.
Piotr Nowiński - Skała Sehajdina- Ramka którą możnaby wypełnić całkiem niezłym opowiadaniem ale niestety tegoż wypełnienia zabrakło...
Ondrej Neff - Życie pełne piękna-Ciekawe soczyste opowiadanie mimo że temat trochę wyeksploatowany. Bardzo klimatyczne.
NURS - 26 Lutego 2006, 19:32
Dzięki Ziemniaku, a na kogo głos? I zapraszam nastepnych czytelników! Pokażcie, że czytacie to co tak mozlownie składamy!
sulka - 26 Lutego 2006, 19:59
Andrzej Zimniak - Intermezzo z Chrys2sem - trudne, filozoficzne takie... Dla mnie za trudne. Opowiadanie nie jest zle, ale jakos mnie nie ruszylo, ciezko sie czytalo, nie trafilo do mnie. Przyznaje, nie zrozumialem do konca
Łukasz Orbitowski & Jarosław Urbaniuk - Klecha i Pies -Żertwa - świetne! Kolejny bohater (a wlasciwie bohaterowie), ktorzy az dopraszaja sie zbiorku opowiadan, ksiazki, trylogii, piecioksiegu... i jeszcze wiecej! Moj glos nr 1.
Małgorzata Kałużyńska - Żywy (Alda 2) - fajnie sie czyta, latwo, lekko, przyjemnie, naturalnie. Dla mnie jest to tekst duuuzo lepszy od opowiadan o ni(e)jakim nocarzu. Czekam na ciag dalszy . Moj glos nr 2.
Adam Zbyryt - Na własną rękę - zabawne, ale gra slowna sama dla siebie jakos mnie nie satysfakcjonuje do konca... Generalnie, milo bylo, szybko sie skonczylo, za jakis (bardo krotki) czas juz nie bede nic pamietal.
Piotr Nowiński - Skała Sehajdina - zdecydowanie wyglada na trailer do czegos duuuzo wiekszego. Fajne, krotkie, zbyt malo, zeby powiedziec cos wiecej.
Ondrej Neff - Życie pełne piękna - pomysl ciekawy, ale pare elementow mi nie gra ze soba, kolek trzeszczy. Po czeskim mistrzu (bo to mistrz, prawda?) spodziewalem sie duzo wiecej...
Generalnie, numer bardzo fajny. Jako calosc bardziej mi sie podobal, niz poprzedni. Tendencja zwyzkowa, tak trzymac.
NURS - 26 Lutego 2006, 20:20
Dzięki, Sulka, staram się, jak mogę, a jak nie mogę to się przynajmniej staram Kto nastepny dorzuci swoje trzy grosze?
Votan - 27 Lutego 2006, 08:23
Mnie w tym numerze najbardziej się podobało opowiadanie Andrzeja Zimniaka i na niego oddałem głos.
Anko - 27 Lutego 2006, 12:10
Dziś mam humor do pastwienia się...
No to jazda.
Kałużyńska - ojej, jak czytam retrospekcje w tekście, przypomina mi się poprzednie opowiadanie... A, to tamto, gdzie wychodziły fallusy albo inkubusy spod plafona, dobrze pamiętam? No, to rzeczywiście teraz jest lepiej. Przynajmniej jest jakaś treść. Co prawda, zabójcze rośliny to już chyba w "Dniu Tryfidów" wymyślono (nie wiem, czy nie mylę tytułów, ale z pewnością coś takiego było). Niemniej fabuła, jak fabuła - obleci. Ale wykonanie... Cóż, to chyba od joe_cool usłyszałam, że zdania krótkie w porządku, ale bez przesady. A tu jest przesada. Te zdania są momentami wręcz rwane. Poza tym - poprzednio była "śluzowata kałuża" i "monstrualne fiuty" (cytat z owej retrospekcji), teraz za to co pięć minut bohaterom chce się rzygać. Powtarzanie tego z uporem maniaka wg mnie przestaje budować klimat, a staje się groteskowe. A chyba nie o to chodziło.
Nie podobają mi się też takie zagrania stylistyczne jak: "Zerknął na zegarek. Dochodziła dziesiąta rano. Zatrzymał się czekając, aż reszta grupy do niego dołączy." W chwili, gdy czytałam słowo "zatrzymał się", myślałam, że chodzi o zegarek, dopiero z dalszej części zdania wynika, że nie. No i tak ni z gruchy ni z pietruchy - zerknął. Ale kto? Tego dowiadujemy się sporo później, niemniej, w następnym akapicie pisze "chłopak", zaraz potem "młodzieniec", a dalej "dwóch mężczyzn". No, to do jasnej anielki, chłopak czy mężczyzna? Dla mnie to nie są synonimy.
Albo inny kwiatek. Najpierw pisze "Dziewczyna kuśtykając cały czas syczała z bólu. Nie chciała pomocy, nie chciała, żeby ją nieśli." Na tej podstawie wyrabiam sobie pojęcie, że Alda ledwie co chodzi, wręcz powinno się ją nosić - skoro pisze, że nie chciała tego, to chyba jej to proponowano? A to nie byli faceci gotowi trząść się nad skaleczonym paluszkiem dzieweczki. A potem mamy coś takiego: "kuśtykając ominęła krwawą miazgę i pobiegła na drugie piętro, próbując ignorować ból opuchniętej stopy." Czyli niby dalej kuśtyka, ledwie chodzi, a tu nagle - pyk! - i biega! Gdyby pofrunęła, to pomyślałabym - dobra, jest esperką, korzysta z mocy. Ale tu nic nie pisze o mocach, tylko o "próbowaniu". Wcześniejszy opis stanu Aldy wyraźnie nasuwał skojarzenia, że biegać to ona nie pobiegnie, zwłaszcza po schodach... Chyba że to miało być podkreślenie, jakim to Alda jest supermanem i bez majtek na spodniach.
Neff, czyli import - uszłoby, ale to zakończenie... przypomina mi jedno z opowiadań ze zbioru "Necrosis" Kucharskiego&Piekary. Tam też było o zamianie ciał i zabiciu "tego drugiego". Czyli w sumie puenta zdeczka ograna. Postać ciekawskiego dziennikarza - typowa, ale wiarygodna. Za to ten jego kolega - psycholog to nie wiem, takie głupie poczucie humoru ma? (To nabijanie się z ofiar morderstw.) Mnie takie poczucie humoru nie bawi, niestety. Ale to już kwestia gustu, więc żaden błąd ze strony autora. Tyle, że to takie krótkie jest - zaraz się skończyło, a ja nie dowiedziałam się, co to właściwie za "nieśmiertelni", skąd się wzięli i czemu tak lubią kawałkować prostytutki... Te wyjaśnienia, które już w tekście są, mnie nie satysfakcjonują, niestety.
Nowiński - to byłby materiał na porządne opowiadanie. A teraz to jest taki szkic pomysłu. Jak dla mnie - zmarnowana szansa. Bo taką jednostronicówką ani się człowiek przejmie, ani sobie klimatu nie posmakuje...
Zbyryt - wybaczcie, że to napiszę , ale odniosłam wrażenie, że NURSowi zostały 3 szpalty tak ni przypiął, ni przyłatał i musiał tam coś wcisnął, a że lubi Monty Pythona...
Bo dla mnie ten tekst to nie jest fantastyka. W przeciwieństwie do "Sąd Boży idzie", gdzie też doszukiwano się montypythonowskich tropów - tam przynajmniej była wizja, przesłanie... Jakie było, takie było - tu nie ma żadnego. Jest tylko gierka słowna. Jak dla mnie, nieśmieszna, ale weźcie poprawkę, że ja nie mam poczucia humoru. A co do skojarzeń - mnie się przypomniało coś o wiele niżej szybującego od "Rodziny Adamsów", a mianowicie horror klasy <poza klasyfikacją> pt. "Martwe Zło", gdzie facet (nota bene grający potem w serialu "Xena" głupawego złodzieja - i chyba tylko przez to skojarzenie mnie śmieszył) obcinał sobie rękę piłą mechaniczną, bo się "zbuntowała". Zupełnie jak u Zbyryta...
Urbi et Orbi - no, panowie, już się w konfidencji dowiedzieliśmy, że tekst miał być w zeszłym miesiącu... I co, wzięliście dodatkowy czas na doszlifowanie tekstu, żeby puścić takie kwiatki, jak: "oparł łokciam" (s. 46) albo "co z wikraym" (s. 50)? Chyba to pisanie "na cztery ręce" nie tak dobrze się sprawdza...
Jeśli chodzi o sam pomysł, to nieodparcie przywodzi na myśl jedno opowiadanie Pilipiuka - przepraszam, ale zapomniałam tytułu. Niemniej, był tam Wędrowycz, pogańskie kulty neandertalczyków i ksiądz, tyle że ten u Pilipiuka marnie skończył.
Niemniej, tekst ma naprawdę dobre momenty - najsoczystszy jest chyba ten, gdy gliniarz wchodzi między "okultystów", takich zimnych drani, a ci wrzeszczą "Upiór" i wieją na widok jednego, poranionego człowieka. No, uśmiałam się jak rzadko. Albo te sceny z "Tutusiem", co gorzałę pod biurkiem trzyma i modli się o ocalenie przed swoją "babą".
Na koniec Zimniak - bo jak dla mnie, to najlepszy tekst w tym numerze. Po prostu ma swoisty klimat, tajemniczy, ale spójny. No i takie pozytywne przesłanie - nawet oszukany złodziej mógł zostać "Bogiem". Z drugiej strony, tekst obnaża mechanizmy działające w rzeczywistości: jakieś uczone "gadające głowy" mogą sobie myśleć, co chcą, rzeczywistość tworzy telewizja. Choć akurat o tym też się nieraz rozpisywano. Trochę szkoda, że natura epidemii pozostała nie do końca wyjaśniona - jako czytelnik lubię dostać na koniec odpowiedzi. Jednak te odpowiedzi mogłyby zepsuć specyficzny klimat, więc dla tekstu chyba w sumie lepiej, że jest nuta tajemnicy.
Podsumowując: po lekturze tego numeru czuję się tak, jakbym zjadła na obiad te kartofle i marchew z groszkiem, a potem nie dostała deseru... 2 SF, 3 horrory i jedna "humoreska". A mojego ulubionego fantasy - brak!
Niemniej, żeby powinności recenzenckiej stało się zadość:
1. miejsce - A. Zimniak, 2. miejsce - Urbi et Orbi.
P.S. Jest tu pewna stronniczość - otóż wybrałam teksty najdłuższe (nie licząc Kałużyńskiej, ale ona pisze zdaniami jak Grochola, litości). Bo ja lubię wczuć się w klimat, poznać bohaterów, popłynąć z nurtem gawędy... Zapewne, gdyby tekst Neffa nie miał pięciu stroniczek, ale z 10 co najmniej, to miałabym spore wątpliwości, komu przyznać drugie miejsce. No i druga stronniczość - w tym numerze po większości tekstów "pojechałam", bo danie było pożywne, ale nie pod mój smak ugotowane. Ja chcę fantasy - to mój postulat, który sobie wypiszę zamiast "pracy i chleba" czy podobnych dyrdymałów...
NURS - 27 Lutego 2006, 12:59
Będzie i fantasy, bedzie.
Dzięki Anko, zapraszam kolejnych forumowiczów, głosujcie, opisujcie wasze wrażenia.
mawete - 27 Lutego 2006, 13:31
Będę twardy jak "prze ch*j rendżer".... Nie skomrntuję... nie skomentuję... nie skomentuję.................
urbi et orbi - 27 Lutego 2006, 21:58
Anko napisał/a |
Urbi et Orbi - no, panowie, już się w konfidencji dowiedzieliśmy, że tekst miał być w zeszłym miesiącu... I co, wzięliście dodatkowy czas na doszlifowanie tekstu, żeby puścić takie kwiatki, jak: oparł łokciam (s. 46) albo co z wikraym (s. 50)? Chyba to pisanie na cztery ręce nie tak dobrze się sprawdza...
|
To raczej kwestia korekty, prawda?
Dziękujemy serdecznie za uwagi. Nie bardzo wiemy, jak odpowiadać na pytania. Tutaj, czy administrator założy nam wątek? - trochę kwestii zostało tu poruszonych i chcielibyśmy sie odnieść, w miare mozliwości.
NURS - 27 Lutego 2006, 23:13
Kurcze Orbit, mnożysz byty:-) Daj się zastanowić...
Urbaniuk - 27 Lutego 2006, 23:41
A ty, drogi NURS - ie, zupełnie niepotrzebnie je redukujesz.
NURS - 27 Lutego 2006, 23:45
na razie myślę, a nie redukuję
A pomyśl, jakby kareta Wrocławski tam się tu cały pojawił
logan wam założy osobny wątek, pewnie jeszcze dzisiaj.
Urbaniuk - 27 Lutego 2006, 23:49
Oj to było tylko takie wtrącenie 2 groszy, zaraz po przywitaniu oczywiście .
NURS - 28 Lutego 2006, 00:08
żeby to były 3 grosze, albo 12
Urbaniuk - 28 Lutego 2006, 00:13
Jestem ubogi niestety... Ale bogaty duchem! Pan Red. Nacz. Nurs natychmiast do łóżka. Jutro nowy ciężki dzień pracy dla polskiej fantastyki. Ku chwale ojczyzny!
NURS - 28 Lutego 2006, 00:56
Dzisiaj Jarek, dzisiaj wielki brat czuwa
dzejes - 28 Lutego 2006, 10:58
Intermezzo z Chrys2sem
Na dzieńdobry tekst numeru. Ciekawy, niejasny, niejednoznaczny, językowo taki ..hm soczysty?
Przyczepić się jedynie mogę do fragmentu, w którym jest mowa o tym, jak to Bóg uratował Chrystusa.
Niestety nie mam ze sobą tekstu, nie zacytuję.
Jeśłi przyjmujemy chrześcijański punkt widzenia, a więc m.in. dogmat Trójcy Świętej, to takie postawienie sprawy jest nie do końca zgodne z kanonem. Oczywiście można podciągnąć to pod rozumowanie niektórych grup antytrynitarskich, zaprzeczających boskości Jezusa, ale przydałoby się to zaznaczyć, bo ja czytając tekst instynktownie odnosiłem się do szeroko rozumianej tradycji chrześcijańskiej jako mi najbliższej. Może to mój błąd.
Tak jak mówiłem - tekst numeru.
Klecha i Pies -Żertwa
Sprawnie napisane, jednak mi ci bohaterowie wcale tacy żywi się nie wydali. Może wynika to stąd, że od początku nie "kupiłem" idei, że w 1987 oficer MO i ksiądz jadą na zadupie rozwiązywać tajemnicę zagadkowego sekretu To po prostu "się kupy nie trzyma", zwłaszcza gdy rozmowa dwóch głównych bohaterów raz dotyka ważkiego problemu prędkości maksymalenj Poloneza, by za chwilę przeskoczyć na morderstwa polityczne. Za szybko, po łebkach, jakby autorzy chcieli mieć etap wstępny za sobą. A przecież taka para, w tym okresie to bomba. Tymczasem kończy się na chińskim fajerwerku.
No i peerel się sypie. Oficer mówiący o Donie Johnsonie?
"Policjanci z Miami" byli puszczanie w Polsce chyba po 1989? To w sumie drobiazg, ale psuje.
Żywy
Część druga, ale na szczęście nieznajomość pierwszej nie powodowała zgrzytów przy lekturze. Także strat w ludziach i sprzęcie nie zanotowano.
Opowiadanie mogło być ciekawe, co prawda pomysł wyeksploatowany niczym kopalnia w Bełchatowie, ale zawsze coś z dna wydrapać można. Mogło być ciekawe, ale wszelkie na to szanse zostały brutalnie zamordowane przez główną bohaterkę - chodzący ideał. Przez takie heroiny wpadam w kompleksy i chcę być kobietą.
Mądra, w pracy idzie jak burza, nierozumiana przez zły świat, niezwykła, silna, nie potrzebuje wsparcia na męskim ramieniu, przezwycięża ból, by uratować niewinną duszyczkę, o nadanturalnych zdolnościach, które zadziwiają nawet profesora Xaviera. No i ma kota o imieniu Asmodeusz. Czarnego.
Lubię smaczki i nawiązania do klasyki, ale to nie jest puszczenie oka, to jest walenie cegłą po głowie.
Na własną rękę
Fajne, krótkie. W tej kolejności Takie dopełnienie numeru, dla mnie może być.
Skała Sehajdina
Też krótkie, chyba nawet za krótkie. Powiedzeć nic nie sposób, bo nie ma o czym.
Życie pełne piękna
Może być. Czytałem wcześniejsze głosy i powiem, że mi nie przeszkadza tajemniczość tekstu. Mnóstwo rzeczy pozostaje niewyjaśnione, pozostawiając czytającemu miejsce na własne wnioski. Nad historie opowiedziane do końca, w których wszystko wiadomo i wszystko zostaje odsłonięte przedkłądam właśnie takie jak "Życie..."
Językowo b. dobry tekst, nie jestem w stanie ocenić na lie tozasługa pisarza, a na ile tłumacza, jednak efekt końcowy zacny.
Głos oddaję jeden.
NURS - 28 Lutego 2006, 11:23
Dwie krótkie uwagi
dzejes napisał/a | Intermezzo z Chrys2sem
Jeśłi przyjmujemy chrześcijański punkt widzenia, a więc m.in. dogmat Trójcy Świętej, to takie postawienie sprawy jest nie do końca zgodne z kanonem. Oczywiście można podciągnąć to pod rozumowanie niektórych grup antytrynitarskich, zaprzeczających boskości Jezusa, ale przydałoby się to zaznaczyć, bo ja czytając tekst instynktownie odnosiłem się do szeroko rozumianej tradycji chrześcijańskiej jako mi najbliższej. Może to mój błąd. |
To odległa przyszłość. może w niej w chrześcijaństwie przeważyły tamte koncepcje, a autor zaznacza to bez niepotrzebnego wdawania się w analizy, które nic do tekstu nie wniosą.
Cytat | Klecha i Pies -Żertwa
No i peerel się sypie. Oficer mówiący o Donie Johnsonie?
Policjanci z Miami byli puszczanie w Polsce chyba po 1989? To w sumie drobiazg, ale psuje. |
A o video słyszałeś? MV szedł jak świeże bułeczki już w połowie lat osiemdziesiątych. wiem, bo sam nimi handlowałem i tłumaczyłem:-)
|
|
|