Powrót z gwiazd - Etyka w sieci i żeglowanie pod piracką flaga.
NURS - 22 Stycznia 2006, 14:08
Hannya napisał/a | NURS napisał/a | Ty kupiłaś to (o ile nie na takich stioiskach) i miałas pelne prawo odsprzedać to dalej. wydawca dostal za to pieniadze. | Z jednej strony mam prawo do swobodnego dysponowania rzeczami legalnie nabytymi, ale z drugiej strony, przecież ja bez wiedzy wydawcy wprowadziłam jego towar do obrotu i to za cenę znacznie niższą niż cena, którą wyznaczyło wydawnictwo za numery archiwalne. Wydawca nie może sprzedawać czasopisma za pół ceny, a ja to zrobiłam. Kupując zawarłam umowę z dystrybutorem na użytkowanie domowe, a sprzedając postąpiłam tak, jakbym miała umowę na dystrybucję. |
Gdyby ściśle trzymac się litery prawa, to pewnie tak. Ale kupiłaś, wydałas na to włanse pieniądze, ktore trafiły do wydawcy. I IMO to pozwala ci dysponowac tym towarem, jak telewizorem, pralka itp itd.
[quote="NURS"]a drugi numer moglas spokojnie zamowic u nas Wiem, że postąpiłam podle.
Podle to wielkie słowo, żyjemy w czasach gdy każdy patrzy jak oszczedzić. Nie podejmuje sie oceniac tego w takich kategoriach.
dzejes - 22 Stycznia 2006, 14:10
Hannya: silisz się na złośliwości (przynajmniej ja to tak odbieram), nie posiadając żadnych argumentów.
Wydawca zapłacił za druk wszystkich egzemplarzy, zapłacił autorom, poniósł określone koszty. Sprzedaje czasopismo za określoną cenę. Jeśli je kupisz, to masz prawo zrobić z nim bardzo wiele. Nie możesz dysponować zawartością, to znaczy kopiować tekstów tam zawartych i ich rozpowszechniać, ale już z fizycznym egzemplarzem pisma możesz rozporzadzać - sprzedać choćby za 1 zł., podrzeć, podarować komuś.
Tymczasem proceder opisany w tym wątku polega na KRADZIEŻY pism i ich sprzedawaniu, co czyni kupujących PASERAMI. Koniec.
Przyznaję, że sam niejedną mp3 ściągnąłem i niejeden zripowany film obejrzałem (teraz powoli schodzę na drogę prawości ), ale nigdy nie ściągnąłem e-booka, którego wcześniej nie miałem w formie papierowej (zresztą eboków mam może z 10?) i nigdy nie kupowałem pism z takich stoisk, bo wiem, że to współudział w przestępstwie tym bardziej paskudnym, że uderza w branżę bardzo mi bliską i do tego i tak kiepsko żyjącą.
NURS - 22 Stycznia 2006, 14:24
dżejes , masz w tym sporo racji, dzieki takim praktykom sprzedawalnośc oficjalna spada. Są województwa na ścianie wschodniej, gdzie ten proceder jest bardzo popularny gdzie zwroty są dwa razy wyższe, niż gdzie indziej. A nadzialy są tak kalkulowane, żeby były niewielkie wahnięcia.
To żadna tajemnica, że czytacie pisma fantastyczne tylko dlatego, że mamy wielkie zaparcie, zeby to robić. Ale bilans musi kiedys zwyciężyć, dlatego naklady są cięte Robert Zaręba na forum F napisał sam, że ktoregos tam numeru wstecz puścil juz tylko 8000 i tnie nadal. NF to dzisiaj cień tego co bylo parę lat temu, kiedy startowalem. Wtedy wiecej sprzedawali, niż dzisiaj drukują.
Być może jesteśmy o włos od sytuacji, kiedy wzorem Zyska, Pieńkowskiego, Bauera kolejne tytuly znikną z rynku i zostanie tylko wspominanie.
Hannya - 22 Stycznia 2006, 14:28
NURS napisał/a | Gdyby ściśle trzymac się litery prawa, to pewnie tak. Ale kupiłaś, wydałas na to włanse pieniądze, ktore trafiły do wydawcy. I IMO to pozwala ci dysponowac tym towarem, jak telewizorem, pralka itp itd. | Jeżeli posiadam pralkę, zapłaciłam z nią, płacę rachunki, podatki itd. to mogę dowolnie nią dysponować, w tym sprzedać lub udostępnić ją dowolnej ilości osób. Tak?
NURS napisał/a | Podle to wielkie słowo, żyjemy w czasach gdy każdy patrzy jak oszczedzić. Nie podejmuje sie oceniac tego w takich kategoriach. | Ależ nazwijmy rzecz po imieniu. Postapiłam nie lepiej, niż ściagając SF nr 2 z siaci p2p.
Iscariote - 22 Stycznia 2006, 14:32
Hannya napisał/a | Ależ nazwijmy rzecz po imieniu. Postapiłam nie lepiej, niż ściagając SF nr 2 z siaci p2p. |
Hannya - 22 Stycznia 2006, 14:39
Dlaczego się dziwisz? Jeżeli pożyczasz a nie kupujesz okradasz kogoś z naleznych mu pieniedzy.
dzejes napisał/a | Nie możesz dysponować zawartością, to znaczy kopiować tekstów tam zawartych i ich rozpowszechniać, ale już z fizycznym egzemplarzem pisma możesz rozporzadzać - sprzedać choćby za 1 zł., podrzeć, podarować komuś. | jeżeli udostępnię fizyczne czasopismo 120 osobom na roku nie tworzę czegoś na kształt sieci p2p? Czy to jeszcze jest pozyczanie znajomym, czy już udostępnianie publiczne?
NURS - 22 Stycznia 2006, 14:43
Hannya napisał/a | NURS napisał/a | Gdyby ściśle trzymac się litery prawa, to pewnie tak. Ale kupiłaś, wydałas na to włanse pieniądze, ktore trafiły do wydawcy. I IMO to pozwala ci dysponowac tym towarem, jak telewizorem, pralka itp itd. | Jeżeli posiadam pralkę, zapłaciłam z nią, płacę rachunki, podatki itd. to mogę dowolnie nią dysponować, w tym sprzedać lub udostępnić ją dowolnej ilości osób. Tak? |
a nie możesz? Oddajesz do komisu, sprzedajesz. Podobnie jak samochód (tu wpisz co ci się podoba). Kupilaś, to twoje. IMO, choc jest to może nie po linii, takie samo prawo powinno obowiązywać w przypadku filmow/plyt itd. Na zachodzie tak jest i rynki sie nie zawalily.
[quote="NURS"] Podle to wielkie słowo, żyjemy w czasach gdy każdy patrzy jak oszczedzić. Nie podejmuje sie oceniac tego w takich kategoriach. Ależ nazwijmy rzecz po imieniu. Postapiłam nie lepiej, niż ściagając SF nr 2 z siaci p2p.
To znaczy co? Bo trochę się pogubilem. Jesli kupowalas na takim stoisku, mając swiadomośc, że to nielegałka, to tak. Jesli nie wiedzialas, to trudno cię za to winić.
Iscariote - 22 Stycznia 2006, 14:43
chodziło mi o ściąganie SFHiH za pomoca p2p. to by była masakra
NURS - 22 Stycznia 2006, 14:44
Hannya napisał/a | Dlaczego się dziwisz? Jeżeli pożyczasz a nie kupujesz okradasz kogoś z naleznych mu pieniedzy.
dzejes napisał/a | Nie możesz dysponować zawartością, to znaczy kopiować tekstów tam zawartych i ich rozpowszechniać, ale już z fizycznym egzemplarzem pisma możesz rozporzadzać - sprzedać choćby za 1 zł., podrzeć, podarować komuś. | jeżeli udostępnię fizyczne czasopismo 120 osobom na roku nie tworzę czegoś na kształt sieci p2p? Czy to jeszcze jest pozyczanie znajomym, czy już udostępnianie publiczne? |
I to jest własnie rzeczy sedno. Prawo autorskie zaczyna byc posuwane do absurdu.
NURS - 22 Stycznia 2006, 14:46
BTW tygodnik nie, czy kto lubi, czy nie, jest dostepny w sieci, na jakims portalu e-gazety czy cos. placisz sms-em i dostajesz kod. ten kod mozna dostac w p2p niemal od momentu, gdy ktos pierwszy go zakupil.
Mówimy o gazecie za 3 zl
Jednym slowem...
Iscariote - 22 Stycznia 2006, 14:50
no z lekka przegięcie. nic nie zastąpi ci papieru trzymanego w reku. no ale chciwość ludzka nie zna granic jak widać.
Hannya - 22 Stycznia 2006, 15:52
NURS napisał/a | NURS napisał/a:
Podle to wielkie słowo, żyjemy w czasach gdy każdy patrzy jak oszczedzić. Nie podejmuje sie oceniac tego w takich kategoriach.
Ależ nazwijmy rzecz po imieniu. Postapiłam nie lepiej, niż ściagając SF nr 2 z siaci p2p. |
To znaczy co? Bo trochę się pogubilem. Jesli kupowalas na takim stoisku, mając swiadomośc, że to nielegałka, to tak. Jesli nie wiedzialas, to trudno cię za to winić.
To opisana wcześniej sytuacja pozyczania od kogoś. pojawia się kolejny absurd:
Hannya pozbawiła kogoś należnych mu pieniedzy pożyczając SF od promotora.
X pozbawił kogoś należnych mu pieniedzy ściągając SF z sieci P2P.
Y pozbawił kogoś należnych mu pieniedzy kserując /robiąc legalną kopię, dżejes/ SF.
I zaczyna się zabawa: 1. przypadek legalny, 2. przypadek nielegalny, 3. przypadek wątpliwy moralnie, ale legalny. Krzywda w każdym przypadku taka sama. 1. przypadek - mogę ukraść komuś Ferrari, 2. przypadek - nie mogę ukraść komuś Ferrari, 3. przypadek - mogę ukraść Ferrari jeśli spełnię określone warunki.
No bzdura przecież! Ale Ferrari nie ma.
Dyskutując o p2p trzebaby najpierw pozbyć się absurdów tego typu. W to wchodzi wspomniane przez NURSa prawo autorskie. Ja widzę jedno wyjście: wykorzystać zagranie p2p i udostępnić legalne kopie w sieci. Opłata smsem i jechał.
Trzeba by jeszcze zrobić dokładne badania wpływu sieci na dystrybucje oryginałów. Zaczęto coś takiego przeprowadzać w Anglii (podaję za Lipszycem, GW, ale nr nie pamiętam) przeciętny użytkownik p2p wydaje rocznie o 5 funtów więcej na oryginały niż osoba nie kożystająca. W Polsce ceny oryginałów są tak wysokie, że (posłużę się moim przykładem) cięzko mi wydac pieniądze na płytę czy ksiązkę tylko na podstawie okładki, recenzji czy nazwiska reżysera. Ale gdy mam pewność, że warto płytę, książkę dołaczyć do kolekcji nie zaryzykuję pirata.
NURS - 22 Stycznia 2006, 16:25
Hannya napisał/a |
Dyskutując o p2p trzebaby najpierw pozbyć się absurdów tego typu. W to wchodzi wspomniane przez NURSa prawo autorskie. Ja widzę jedno wyjście: wykorzystać zagranie p2p i udostępnić legalne kopie w sieci. Opłata smsem i jechał. |
Własnie opisałem, jak to się zaczęło i skńczyło w przypadku tygodnika Nie wystarczylo parę godzin w sieci i juz byli spiratowani.
Cytat | Trzeba by jeszcze zrobić dokładne badania wpływu sieci na dystrybucje oryginałów. Zaczęto coś takiego przeprowadzać w Anglii (podaję za Lipszycem, GW, ale nr nie pamiętam) przeciętny użytkownik p2p wydaje rocznie o 5 funtów więcej na oryginały niż osoba nie kożystająca. |
wybacz, alr to juz aberracja. co to za badanie? OK. jesli zrobisz sondę wśród muzyków, okaże się, że kupują więcej gitar niz nie muzycy. wyjdzie? pewnie, że wyjdzie. kolejne głupie usprawiedliwienie okradania innych.
BTW wszystkie te badania sa tak prawdziwe, jak sondaże przedwyborcze. bo na tej samej zasadzie robione.
Hannya - 22 Stycznia 2006, 17:21
NURS napisał/a | Własnie opisałem, jak to się zaczęło i skńczyło w przypadku tygodnika Nie wystarczylo parę godzin w sieci i juz byli spiratowani. | A ile osób kupiło?
Badania brytyjskiej firmy The Leading Question z roku 2005. Być może mają wartość sondaży przedwyborczych. Ale to sondaże przedwyborcze służą do przwidywania najbliższych nadchodzących zmian.
NURS napisał/a | jesli zrobisz sondę wśród muzyków, okaże się, że kupują więcej gitar niz nie muzycy | Nie rozumiem tej analogii. Muzycy to użytkownicy p2p, nie muzycy to ci nie używąjcy. Czyli osoby, które mają za darmo, to za co powinny płacić wydają więcej pieniędzy na to za co powinny płacić niż osoby zaopatrujące się w płyty, ksiązki poza siecią. I to przemawia za koniecznością zlikwidowania p2p. tak?
Rozumiem, że masz inne pozytywne propozycje dla p2p, bo na razie chcesz leczyć dżumę cholerą. Kto wie, może niedługo nie będziemy dyskutowali nie o tym, ile książek wyda Białołecka tylko kto to jest Białołęcka.
dzejes - 22 Stycznia 2006, 19:09
Hannya napisał/a | To opisana wcześniej sytuacja pozyczania od kogoś. pojawia się kolejny absurd:
Hannya pozbawiła kogoś należnych mu pieniedzy pożyczając SF od promotora.
X pozbawił kogoś należnych mu pieniedzy ściągając SF z sieci P2P.
Y pozbawił kogoś należnych mu pieniedzy kserując /robiąc legalną kopię, dżejes/ SF.
|
Ja tu żadnego absurdu nie widzę.
Przypadek 1szy legalny, pozostałe nie. Wyjasnij mi proszę jak robisz "legalną" kopię?
Absurdu nie ma, bo obowiązuje "zasada zachowania ilości" (właśnie przeze mnie wymyślona). To znaczy, że jeśli pożyczasz od kogoś SF, to tym samym uniemożliwiasz mu korzystanie z czasopisma. W pozostałych przypadkach pojawia się nowa, nielegalna kopia.
Gdzie tu absurd?
EDIT:
Dodam jeszcze, że wcale nie uważam, że obecny stan prawny jest zadowalający. Nowe rozwiązania potrzebne są JUŻ teraz, a z chwilą wprowadzenia elektronicznego papieru brak nowych regulacji zabije branżę wydawniczą. No, może nie zabije, ale zrobi jej taki survival of the fittest, jaki się nie śnił koncernom płytowym i wytwórnim filmowym.
Francja poczyniła pierwsze kroki w tym kierunku. Czy właściwe nie wiem, ale coś się dzieje.
NURS - 22 Stycznia 2006, 19:36
Hannya napisał/a | NURS napisał/a | Własnie opisałem, jak to się zaczęło i skńczyło w przypadku tygodnika Nie wystarczylo parę godzin w sieci i juz byli spiratowani. | A ile osób kupiło? |
A ile nie kupiło tylko ukradło? Rzut oka na logi...35 000 sciagniec
Cytat | Badania brytyjskiej firmy The Leading Question z roku 2005. Być może mają wartość sondaży przedwyborczych. Ale to sondaże przedwyborcze służą do przwidywania najbliższych nadchodzących zmian. |
Każde takie badania, dotyczące osób nie dzialających zgodnie z prawem są obarczone dużym marginesem błędu, bo ludzie najzwyczjaniej w świecie klamia, zwłaszcza ci, którzy maja cos na sumieniu. Być może w ten sposób chcieli sie usprawiedliwić - kradnę ale i kupuję.
Cytat | NURS napisał/a | jesli zrobisz sondę wśród muzyków, okaże się, że kupują więcej gitar niz nie muzycy | Nie rozumiem tej analogii. |
Jest prosta, sciagaja zaintereowani, nie sciagajacy moga nawet nie wiedziec, ze cos takiego istnieje (obiekt sciagany, cokolwiek by to nie bylo).
Cytat | Rozumiem, że masz inne pozytywne propozycje dla p2p, bo na razie chcesz leczyć dżumę cholerą. Kto wie, może niedługo nie będziemy dyskutowali nie o tym, ile książek wyda Białołecka tylko kto to jest Białołęcka. |
Naprawde? ale tylko dlatego, że zlodzieje skutecznie uniemozliwią jej sprzedawanie książek. Zapytaj jej czy chce byc popularna wsrod ludu, ktory jej za to grosza nie da, ze miesiace sleczy przed kompem, czy woli zarabiac na zycie tym sposobem.
Rafał - 23 Stycznia 2006, 08:37
Czytam, czytam i widzę objawy rozmycia moralnego w niektórych wypowiedziach. Jeżeli zgadzamy się z tym, że kradzież (przejęcie dowolnego dobra wbrew woli jego dysponenta) jest moralnie naganna, to nie może być usprawiedliwiana poprzez wykazywanie małej szkodliwości czynu, bądź nawet uprawdopodobnianie braku związku między wejściem w posiadanie cudzych dóbr, a poniesieniem szkody przez ich prawowitego posiadacza, lub nawet sugerowanie jakoby okradany odnosił korzyść z faktu bycia okradanym. To jest dziecinada. Albo gorzej. To jest skalanie komuną, która własność miała za nic i przyzwyczaiła, że co wspólne to nasze, a właściciele to wrogowie, a jeszcze jak coś mają to okraść ich przecież nic złego, bo sami są przecież największymi złodziejami. Typ myślenia pioniera.
Czy kradzież kromki chleba jest moralnie naganna czy nie? Mała szkodliwość społeczna, bo coż to w końcu jest taka kromka, właściciel może nawet nie zauważy, może będzie zdrowszy jak jej nie zje - ponoć głodówki są zdrowe, a zresztą jedzenie powinno należeć do wszystkich, każdy ma prawo jeść i takie wzięcie kromki chleba to powinno być coś najnormalniejszego, bo mi się po prostu należy i już. Jestem człowiekiem i prawo do jedzenia jest moim podstawowym prawem.
W niedaleko położonej ode mnie wiosce w górach jest postawiony kamień pamiątkowy na pamiątkę głodu z ok.1850 roku, a stoi w miejscu gdzie jeden młody chłopak zabił drugiego właśnie za tą kromkę chleba.
Duke - 23 Stycznia 2006, 09:00
Dunadan napisał/a | Stać cię? serio stać cię na zbiorek płyt, z których każda kosztuje 100zł? |
Tak
Dunadan napisał/a | co z takimi perełkami?... |
Tak jak pisalem wcześniej - jeśli bym czegoś naaaprawdę chciał to mam wielu znajomych rozsianych po świecie. Osobną kwestią jest to czy chce... Prawda jest taka, jak się ma to szczęście, że ma się pracę i dodatkowe to że dobrze płacą za tą pracę i jescze można sobie coś dorobić na boku, to powstaje problem z czasem - zwyczajnie zaczyna brakować czasu na wydawanie. Osobnym tematem jest indywidualny poziom potrzeb. Ja osobiście nie widzę potrzeby posiadania nowinek technicznych i gadżetów hi-tech.
Alkioneus - 23 Stycznia 2006, 10:23
dzejes napisał/a |
Dodam jeszcze, że wcale nie uważam, że obecny stan prawny jest zadowalający. Nowe rozwiązania potrzebne są JUŻ teraz, a z chwilą wprowadzenia elektronicznego papieru brak nowych regulacji zabije branżę wydawniczą. No, może nie zabije, ale zrobi jej taki survival of the fittest, jaki się nie śnił koncernom płytowym i wytwórnim filmowym.
Francja poczyniła pierwsze kroki w tym kierunku. Czy właściwe nie wiem, ale coś się dzieje. |
Może aż tak źle nie będzie. Nie zapominajmy, że komfort korzystania z elektronicznej formy książki nie może się równać z komfortem korzystania z pirackiego filmu, czy muzyki. Mówisz o Francji, z ciekawostek w Szwecji wszystko jest na odwrót - tam użytkownicy p2p założyli Partię Piractwa.
Tak czy inaczej, temat musi być nagłośniony. Nie ma ludzi, którzy lubią książki, to są z reguły miłośnicy. Po odpowiedniej kampanii, wzmocnionej regulacjami prawnymi, może uda się ten proces odwrócić.
dzejes - 23 Stycznia 2006, 10:54
Alkioneus napisał/a |
Może aż tak źle nie będzie. Nie zapominajmy, że komfort korzystania z elektronicznej formy książki nie może się równać z komfortem korzystania z pirackiego filmu, czy muzyki.. |
I tu się mylisz. Jeśli prace nad elektronicznym papierem zakończą się sukcesem (a stawiam diamenty przeciwko orzechom, że tak się stanie), wówczas to komfort korzystania z elektronicznych "czytadeł" będzie nieporównywanie większy, niż w przypadku filmu, czy muzyki.
Wyobraź sobie ksiązkę formatu dzisiejszego przeciętnego tygodnika (Wprost, Polityka) z kilkoma stroniami, cyby było co przewracać, z dyskiem 100 GB, bezprzewodowym Netem, łączem USB 3.0, całóśc oczywiście jako TouchPad.
I teraz : siedzisz w pociągu i czytasz artykuł ściągnięty za 50 gr z serwisu "Polityka". Zainteresował Cię fragment. Zaznaczasz palcem słowo kluczowe, naciskasz stylizowane "G" na obudowie, przewracasz stronę, a tam wyniki wyszukiwania Google dot. tego hasła. Przeglądasz linki, przewracasz stronę z powrotem i wracasz do artukułu. Kończysz, naciskasz kilka klawiszy i wyświetla Ci się tekst - Zbrodnia i kara, strona 134. Tam skończyłeś wczoraj. Czytasz przewracając kartki, jak w prawdziwej książce. Co pewien czas porównujesz wybrany fragment z oryginałem - szkolisz rosyjski.
Kończysz, zwijasz w rulon, wtykasz do kieszeni kurtki wiszącej na haku i podpinasz słuchawki do gniazda w obudowie i po 10 sekunadch słuchasz muzyki.
Właśnie o czymś takim marzyłem studiując 300 km od domu.
gorat - 23 Stycznia 2006, 11:27
To może przypomnę, dlaczego ściągam ebooki - mają dużą wartość użytkową, można robić to, czego nie można z papierem, np. wyszukiwać. Ale przyjemność jest jedynie z czytania "papieru", a także jego kolekcjonowania. I wątpię, aby elektroniczny pod względem "przyjemności" wygrał.
Inna rzecz, że większość ludzi ma do książek stosunek chyba użytkowy i to należałoby zmienić. Inaczej literatura może się rozsypać (nie można byłoby ogarnąć całości np. w opracowaniach krytycznych).
Czarny - 23 Stycznia 2006, 11:27
To, że Tobie dzejesz marzy się coś takiego, nie znaczy, że innym też. Dla mnie wygląda to obrzydliwie. Książkę mam czytać z płach wielkości gazety , to ma być wygodne. A co nada arkuszom sztywności, a może będzie mi się samo zwijać jeszcze, wbrew mej woli. Jeździć tłustym paluchem po ekranopapierze, zostawiając plamy papilarne i nie tylko na tle "druku".
To jest wygoda, luksus i estetyka, którą mi proponujesz , ja wolę tak jak jest.
Rodion - 23 Stycznia 2006, 11:35
dzejes napisał/a | Wyobraź sobie ksiązkę formatu dzisiejszego przeciętnego tygodnika (Wprost, Polityka) z kilkoma stroniami, cyby było co przewracać, z dyskiem 100 GB, bezprzewodowym Netem, łączem USB 3.0, całóśc oczywiście jako TouchPad. |
Samsung zaprezentowal wlaśnie prototyp wyświetlacza LCD w calości z plastiku. Takze "dynks" jaki opisaleś bedzie dostępny za lat pare ( 1,5 do 2 ). A biorac pod uwagę ze mlode pokolenia są coraz bardziej przyzyczajone do tekstu w formie elektronicznej....
gorat napisał/a | Ale przyjemność jest jedynie z czytania papieru, a także jego kolekcjonowania. I wątpię, aby elektroniczny pod względem przyjemności wygrał. |
A co niepozwala Ci kolekcjonować książek w postaci plyt czy kart pamieci?
dzejes - 23 Stycznia 2006, 11:37
Czarny napisał/a | To, że Tobie dzejesz marzy się coś takiego, nie znaczy, że innym też. Dla mnie wygląda to obrzydliwie. Książkę mam czytać z płach wielkości gazety , to ma być wygodne. A co nada arkuszom sztywności, a może będzie mi się samo zwijać jeszcze, wbrew mej woli. Jeździć tłustym paluchem po ekranopapierze, zostawiając plamy papilarne i nie tylko na tle druku.
To jest wygoda, luksus i estetyka, którą mi proponujesz , ja wolę tak jak jest. |
Boshe...
To dostaniesz w formie rolki papieru toaletowego, wodo i *****-odporny. Z perforacją.
Pasuje?
Przecież to właśnie będzie zabójcze dla książek - dowolność w kształtowaniu. Jedni będą mieli "płachty", inni malutkie ksążeczki.
Poza tym : "Polityka" to naprawdę wg. Ciebie "płachty"?!
EDIT
gorat napisał/a |
Ale przyjemność jest jedynie z czytania papieru, a także jego kolekcjonowania. I wątpię, aby elektroniczny pod względem przyjemności wygrał.
|
Jasne, ja sam mam trochę winyli. Ale nie jestem maniakiem i wolę CD, a już najbardziej elektorniczne formy, typu *.ogg
Kolekcjonerzy zawsze będą, ale to nie oni nakręcają rynek.
gorat - 23 Stycznia 2006, 11:38
Cytat | A co niepozwala Ci kolekcjonować książek w postaci plyt czy kart pamieci? Wink
|
Mniejsza przyjemność!
Nic ciekawego zresztą w takiej książce nie ma. Na dodatek wśród takich plików panuje niesamowity bałagan, ops, przepraszam, burdel to jest (widzę po zebranych ebookach).
Czarny - 23 Stycznia 2006, 11:49
Jak człowiek coś ma zmienić w swoim otoczeniu, to głównie kieruje się lenistwem i wygodą no i oczywiście brakiem wyboru. A za tym wymyślnym cacuśkiem przemawia jedynie chyba tylko opcja braku innych możliwości, bo wygody nie zauważyłem. Nie rozważacie jeszcze jednego, że KAŻDY sprzęt się psuje. I co mi po wymyślnych portach USB, bezprzewodowej sieci itd. jak mi sprzęt padnie w drodze/podróży? A wirusy? A niedostępność w danej chwili tego co chcę akurat przeczytać (chyba może się coś takiego zdarzyć). A jak wezmę ze sobą książkę papierową, to inna bajka. Przede wszystkim jestem niezależny od czynników trzecich (sprzęt, hakerzy, itd.).
Edit: offtopujemy koledzy
gorat - 23 Stycznia 2006, 11:52
Czarny napisał/a | Przede wszystkim jestem niezależny od czynników trzecich (sprzęt, hakerzy, itd.). |
Zamoczoną, poszarpaną książkę jeszcze można czytać; poza tym książkę można wąchać (często to robię!), można poczuć jej wagę. O, i można snobować się posiadaniem "albinosów".
Edit za Czarnym: Ależ skąd! Książka elektroniczna spowoduje właśnie rozwój piractwa! Nie wyobrażam sobie płacenia za wirtualne treści. Dyskutujemy zatem, jak wyeliminować zagrożenie
dzejes - 23 Stycznia 2006, 11:54
Czarny napisał/a | Jak człowiek coś ma zmienić w swoim otoczeniu, to głównie kieruje się lenistwem i wygodą no i oczywiście brakiem wyboru. A za tym wymyślnym cacuśkiem przemawia jedynie chyba tylko opcja braku innych możliwości, bo wygody nie zauważyłem. Nie rozważacie jeszcze jednego, że KAŻDY sprzęt się psuje. I co mi po wymyślnych portach USB, bezprzewodowej sieci itd. jak mi sprzęt padnie w drodze/podróży? A wirusy? A niedostępność w danej chwili tego co chcę akurat przeczytać (chyba może się coś takiego zdarzyć). A jak wezmę ze sobą książkę papierową, to inna bajka. Przede wszystkim jestem niezależny od czynników trzecich (sprzęt, hakerzy, itd.).
|
Pięknie udowadniasz wyższość tarki nad pralką automatyczną.
gorat - 23 Stycznia 2006, 11:55
dzejes napisał/a | Pięknie udowadniasz wyższość tarki nad pralką automatyczną.
|
Oba urządzenia mają wartość wyłącznie użytkową.
Pudlo, dzejesie, pudło.
dzejes - 23 Stycznia 2006, 11:56
Już pisałem, że kolekcjonerzy nie napędzją rynku.
|
|
|