Powrót z gwiazd - Kaszanka z grilla czy wściekły pies? Wybór należy do Ciebie.
NURS - 6 Grudnia 2005, 11:44
Gustaw G.Garuga napisał/a | Na takiej diecie da się żyć, ale co to za życie Po nocach śnią mi się kiszone ogórki i takaż kapusta, śledzie w śmietanie, myśliwska i kabanosy, placki ziemniaczane z kefirem, żurek i barszcz ukraiński, mógłbym tak wymieniać bez końca |
Zalóż sklep z polskim zarciem w Pekinie, zarobisz majątek, jak chińskie knajpy u nas
Gustaw G.Garuga - 6 Grudnia 2005, 14:30
Duke, nie mięsko (błe, może jeszcze kupowane za pieniążki??), tylko mięcho
NURSie, tak myślałem o tym, jakby Chińczycy przyjęli polską kuchnię, ale skąd wziąć dostawców? No skąd?? A biznesowej żyłki to ja chyba nie mam...
kruczywiatr - 6 Grudnia 2005, 14:54
Gustawie, od jakiegoś czasu zastanawiam się, jak smakuje zupa z jaskółczych gniazd
Duke - 6 Grudnia 2005, 16:05
Gustaw G.Garuga napisał/a | Duke, nie mięsko (błe, może jeszcze kupowane za pieniążki??), tylko mięcho |
Przepraszam (składam samokrytykę na łonie kolektywu) naoglądałem się rekam Heyah. Co do dostawców - to czym się rózni chińska krowa od polskiej? Dodatkowo kapustę kiszoną robi się obecie za pomocą chemi, a nie jak to dzewiej bywało w beczce.
Ziemniaki tez sobie skombinujesz i masz podstawę naszego zarła - schabowego (z kością) ziemniaki i kapuchę. Co do odkrywczości to wiem że koreii jedzą ogonową taka jak u nas
Gustaw G.Garuga - 7 Grudnia 2005, 01:01
Z bydła to tu raczej widziałem bawoły a nie łaciate krasule, ale racja, mięso to mięso. Gorzej z zieniakami - nawet frytek nie można zrobić, bo wychodzą słodkawe, a kapusta kiszona jest w dwóch rodzajach - siekanych głąbów na słono i liśći z chili. Oba niejadalne. Obawiam się, że bez dostaw z ojczyzny by się nie obeszło. Co do koreańskiej ogonowej, to się nie wypowiadam, podobnie zmilczę w sprawie jaskółczych jaj, bo to nie na moją kieszeń, stwierdzę tylko ogólnie, że chińskie żarcie w Chinach smakuje inaczej, niż chińskie żarcie w Polsce. Te "chińskie" mrożonki Hortexu Nie chciałbym, żeby podobnie było tez w drugą stronę...
mawete - 7 Grudnia 2005, 09:08
Kapustę kiszoną robię sam... więc wiem co jem.... ale się rymuje...
a takiej szynki wędzonej jak mój teśc robi to się nie da nigdzie kupic...
Duke - 7 Grudnia 2005, 09:32
A ja robie zakupy w supermarkecie i tez wiem co jem. A ujmując to sciślej to wiem czego na pewno nie jem . Na przykład ostatnie badanie PIHu wykazało, ze w parówkach drobiowych sprzedawaneych w pewnej sieci nie ma białka zwirzęcego. Badania kiełbasy ze strusia wykazaly DNA indyka, kur, wieprzowe, ale ni chu chu nie wykazały obecności strusia
Gustaw G.Garuga - 7 Grudnia 2005, 09:50
Nie mogli normalnie napisać "kiełbasa drobiowo-wieprzowa" Też by ludzie kupili, szczególnie ci bardziej konserwatywni kulinarnie
mawete - 7 Grudnia 2005, 09:55
Gustaw G.Garuga napisał/a | Nie mogli normalnie napisać kiełbasa drobiowo-wieprzowa Też by ludzie kupili, szczególnie ci bardziej konserwatywni kulinarnie |
Kupiliby... ale za inną cenę...
Duke - 7 Grudnia 2005, 14:14
mawete napisał/a | Kupiliby... ale za inną cenę... |
No to faktycznie widać, że SzPan Gustaw nie ma glowy do interesów
Gustaw G.Garuga - 7 Grudnia 2005, 15:31
Co było do okazania
mawete - 7 Grudnia 2005, 15:33
C.B.D.U.
Anonymous - 7 Grudnia 2005, 16:24
Duke napisał/a | Na przykład ostatnie badanie PIHu wykazało, ze w parówkach drobiowych sprzedawaneych w pewnej sieci nie ma białka zwirzęcego. |
A nie wykazało obecności celulozy?
Anonymous - 7 Grudnia 2005, 16:27
NURS napisał/a | Zalóż sklep z polskim zarciem w Pekinie, |
Ciężko Gustawowi będzie upolować świnię czy krowę przy śmietniku, jak kota czy psa u nas Chińczykom
Margot - 7 Grudnia 2005, 23:21
O vae, Gustave! Biedny, Ty, biedny! Mięcha brak, to straaaszne jest!
Też składam samokrytykę - reklama rzuciła mi się w mózg, dysfunkcja nastąpiła. Mięso ma być, mięso jest mniam!
Czerwona kapusta, szpinak, czy ćwikła, oraz surówka z kiszonej kapusty (z marchewką, olejem i pieprzem) - fuj!
Kiszona kapusta soft rulez!
Chrzan też!
I mięso! Zawsze mięso! Może być w galarecie! Albo do placków ziemniaczanych!
A czy ostrygi to jest mięso? I czy krewetki, to jest mięso? A małże? (jadam to, owszem, nawet smaczne jest, bo takie krewetki, to smakują mięsnie, ale małże i ostrygi, to niemięsnie smakują...)
Gustaw G.Garuga - 8 Grudnia 2005, 06:57
Oj, straszne, straszne, to tragiczny fakt! Na domiar złego serów też nie ma A krewetkę to w życiu zjadłem jedną (za to dość dużą) i jakoś nie mam ochoty na następne...
krisu napisał/a | Ciężko Gustawowi będzie upolować świnię czy krowę przy śmietniku, jak kota czy psa u nas Chińczykom |
Ale chyba chodzi raczej o Wietnamczyków?
Duke - 8 Grudnia 2005, 08:13
Jak mawiał Alf: zielenina jest posiłkiem prawdziwego posiłku - i ja się z nim zgadzam
krisu napisał/a | A nie wykazało obecności celulozy? |
I na tym polega problem, ze wszelkie wypelniacze i doprawiacze są dozwolone. Generalnie PIH bada tylko czy to co jest na etykiecie jest zgodne z produktem w zakresie składników czy nie. SANEPID z kolei bada czy produkt wykonywano zgodnie z normami HACAP czy nie. To że wątrobianka (zwana leberą) sklada się w 95% z papieru toaletowego i w 5% z białka sojowego i aromatów "zgodnym z naturalnymi" to już jest nieistotne.
Mara - 8 Grudnia 2005, 20:43
Duke napisał/a | Jak mawiał Alf: zielenina jest posiłkiem prawdziwego posiłku - i ja się z nim zgadzam |
Mięsożerni barbarzyńcy Jak czytam, co Gustaw (biedny) jest zmuszony jeść, to mam wielką ochotę zmienić się z nim za miejsca zamieszaknia - nie dość, że Chiny, to jeszcze kuchnia wegetariańska + świeże owoce morza. Ech... Raj na ziemi...
Argael - 8 Grudnia 2005, 21:55
Po świeże owoce morza to ja zapraszam trochę bardziej na wschód, do Japonii. Tam to dopiero wszystko świeżutkie. Większość tych owoców można jeść na surowo (nie ma to jak paski surowego kalmara maczane w sosie sojowym z zielonym chrzanem wasabi...).
A w Chinach podobno płatki kukurydziane i musli sprzedają w woreczkach foliowych od razu z mlekiem.
Nivak - 8 Grudnia 2005, 22:02
Argael napisał/a | Większość tych owoców można jeść na surowo |
Na surowo i na żywo Od razu przypomina mi się Old Boy i scena z ośmiorniczką Ta scena mnie totalnie znieczuliła...
Pako - 8 Grudnia 2005, 22:04
E tam.. tatarka się wpieprza aż miło, a też surowe. To czemu nie sushi (dobrze piszę?)? Ja bym tam wszamał. Byle tylko się nie ruszało i nie próbowało mnie objąć
Argael - 8 Grudnia 2005, 22:05
Ośmiornicy surowej nie jadłem, ale podobno jak jest świeżo zabita, to się macki przyssywają do języka.
Nivak - 8 Grudnia 2005, 22:06
Argael napisał/a | podobno jak jest świeżo zabita, to się macki przyssywają do języka. |
To dobrze czy źle?
Pako - 8 Grudnia 2005, 22:09
To pewnie dobrze, bo jakby było źle, to by ludzie nie jedli takiej, której macki się przyssawają
Argael - 8 Grudnia 2005, 22:12
To może skorzystam z okazji i powiem, że sushi, wbrew obiegowej opinii, nie jest daniem z surowizny. Podstawą sushi jest ryż z octem, a co się do niego dołoży, to już inna sprawa. Często jest to surowa ryba, ale niekoniecznie. Może to być gotowana ryba, a nawet jajko albo ogórek. Krewetki na sushi zawsze są gotowane. Zresztą surowa krewetka to paskudztwo rzadkiej urody i na szczęście konsumuje się je na surowo tylko w jednym regionie Japonii (akurat tam, gdzie mieszkałem, stąd wiem).
Argael - 8 Grudnia 2005, 22:13
Nivak napisał/a | Argael napisał/a | podobno jak jest świeżo zabita, to się macki przyssywają do języka. |
To dobrze czy źle? |
Nie wiem, czy to przyjemne, ale na pewno ciekawe doświadczenie. Więc chyba dobrze
Gustaw G.Garuga - 9 Grudnia 2005, 05:08
Mara napisał/a | Mięsożerni barbarzyńcy Jak czytam, co Gustaw (biedny) jest zmuszony jeść, to mam wielką ochotę zmienić się z nim za miejsca zamieszaknia - nie dość, że Chiny, to jeszcze kuchnia wegetariańska + świeże owoce morza. Ech... Raj na ziemi... |
Przyznam się, że jechałem tu z przekonaniem, że ho ho, czego ja tu nie zjem... Tymczasem się okazało, że moje polskie podniebienie chłoszczą potrawy rodem z koszmaru pijanego kucharza-sadysty Dla wegetarian to też nie raj - serów meiyou (ni ma)...
Argael napisał/a | A w Chinach podobno płatki kukurydziane i musli sprzedają w woreczkach foliowych od razu z mlekiem. |
Tego nie wiem, bo nie jem, ale bardzo możliwe, że tak, że wystarczy zalać gorącą wodą i gotowe (jak słynne zupki). Poza tym wszystko jest tu pakowane osobno - kupujesz paczkę ciastek, otwierasz, a tu połowę wagi stanowią osobne woreczki na każde ciasteczko
Kulinarnie odkryłem, że jestem konserwatystą; nie wiem, dobrze to, czy źle? Lubię jednak od czasu do czasu "dawać chińskiej kuchni ostatnią szansę" - potem najczęściej obiecuję sobie, że to już była "ta naprawdę ostatnia" A żywizny jeść nie zamierzam - dość mi widoku w supermarketach, jak ludzie pakują do plastikowych woreczków rzucające się żaby, żółwie i kraby
Duke - 9 Grudnia 2005, 08:32
Tjaaa co za duzo to i Ruski nie weźmie
Tęż mi się zazało podczas wojazy zjadać różne dziwne rzeczy! Zebyście wiedzieli co potrafią podawać w przydroznyc barach na wschoniej ścianie.. . Dlatego opracowalem taką metodę - jak widzę że w danej knajpie solują się taksówkarze lub policja to wchodzę, a jak jeszcze widzę łysych w dresach, to już wchodzę na bank - zawsze jest tam smacznie, zdrowo (nie dopada nagle człowieka wyjątkowo "rzadka" przypadłość) i tanio.
Mara - 9 Grudnia 2005, 12:29
Duke, masz wyjątkowo ciekawy sposób selekcji przydrożnych barów
mawete - 9 Grudnia 2005, 14:57
Mara: czemu? Duke ma IMO całkiem zdrowe podejście...
|
|
|