To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Blogowanie na ekranie - Projekt: kino DOMowe

hrabek - 10 Maj 2010, 11:37

Dlatego właśnie nie mam cały czas odtwarzacza BR. Natomiast używanie do tego celu konsoli ma także jeden poważny minus, który nureczka na PW zauważyła: będzie wojna o czas antenowy. Bo jak się ojciec z synem dorwą do konsoli, to dla matki i córki nie będzie możliwości obejrzenia You Can Dance, czy innych tego typu produkcji.
nureczka - 10 Maj 2010, 12:03

hrabek napisał/a
You Can Dance, czy innych tego typu produkcji

Yoc Can Dance to może ni, ale Star Trek Orginal Series tylko ja przyswajam i to z lubością wielką :) :)

NURS - 10 Maj 2010, 12:29

hrabek, taka wojna będzie bez względu na posiadany sprzęt, chyba, ze każdy bedzie miał swój.
hrabek - 10 Maj 2010, 12:35

Ale jednak w o wiele mniejszym stopniu. Szczególnie, że ja z synem jesteśmy jedyni gracze w rodzinie.
Co innego jednak włączyć film na BR, czy DVD, bo czasem żona dołączy i ogląda wspólnie. A kibicowanie graczom w ogóle jej nie interesuje.

Natomiast oczywiście masz rację w tym sensie, że kłócimy się co ważniejsze - półfinał Ligi Mistrzów, czy odcinek You Can Dance. A oba na dekoderze satki, więc nawet nie chodzi tu o różnorodny sprzęt.

dzejes - 10 Maj 2010, 14:55

ilcattivo13 napisał/a
Piec - te ładne beczułki z wyświetlaczem LCD, całkowicie bezobsługowe i sterowane komputerowo to jest super sprawa, dopóki Ci parę razy prąd nie mignie, albo nie będzie przepięcia na linii, albo w ogóle prądu nie wyłączą.


Moja mama ma w domu taki właśnie piec i już -naście razy prąd wyłączali, a piec chodzi bez problemu.
W tym czasie kilku sąsiadów kończyło budowy, była jedna burza, po której w okolicy spalone telewizory liczono w dziesiątkach (a u matki domofon szlag trafił).

A co do spalania - w starym domu, mniejszym, ze starym piecem szło cztery razy więcej gazu. Jeszcze 3/4 sezony grzewcze i piec się zwróci. Do tego bajery typu "w pokoju temperatura x, w łazience X+3".

Z obserwacji sąsiadów i ich opowieści wynika, że kłopoty mają głównie ci, którzy najpierw kupią piec za 15 koła, a potem do jego konserwacji zatrudniają pana Zenka, który wszelkie pracy wykonuje kluczem nasadowym rozmiar 17.

hrabek - kurczę, ledwo mapki wziąłeś ze starostwa, a już masz na forum całą dyskusję co w zasadzie powinieneś wybudować :D Czy w życiu realnym też tak jest? Bo trochę to przerażające ;)

EDIT: Odnośnie uwag dot. pieca - to moje obserwacje są wysoce anegdotyczne oczywiście, żadnych danych statystycznych na ich poparcie nie mam.

hrabek - 10 Maj 2010, 15:08

dzejes: tak, niestety tak jest. Moi rodzice, którzy mieszkają na tej samej ulicy, co moja działka po przeciwnej stronie aglomeracji oczywiście się oburzyli, że wolę to co na zdjęciach od ich bliskości. Trzeba być twardym.
Z drugiej strony nie udaję nawet, że się znam na budowaniu domu, więc wszelkie te dywagacje czytam z ogromną uwagą. Akurat jeśli chodzi o ogrzewanie to mam naprawdę znakomitego doradcę i w odpowiednim momencie zdam się na niego i jestem pewien, że będzie to zaprojektowane najlepiej jak się da, ale co ciekawsze tematy spisuję sobie, żeby go później podpytać.
I tak sobie myślę, że im więcej dyskusji teraz, tym mniej żalu później. Choć oczywiście w pewnym momencie można ocipieć. To tak jak wybierać kafle do łazienki: wchodzisz do sklepu, chodzisz 10 minut i w zasadzie jedyne co chcesz, to stamtąd wyjść, bo mózg już dawno przestał ogarniać. A na tej samej ulicy są jeszcze cztery takie, a w każdym z nich inny asortyment. A teraz trzeba sobie wyobrazić, że łazienki są dwie-trzy, a dodatkowo z każdym innym elementem jest to samo. A my nawet nie jesteśmy na tym etapie, bo jeszcze nie mamy wybranego projektu. Ledwie zarys jakiś, wiemy co mniej więcej chcemy. Nie możemy nawet się zdecydować - czy szukamy projektu gotowego, czy idziemy do projektanta i zamawiamy coś specjalnie pod nasze potrzeby. Druga opcja oczywiście droższa, ale efekt może być lepszy.

Na razie się nie śpieszymy. Jak się okazało działki sprzedać będę mógł dopiero w 2012, więc ten i przyszły rok pewnie będzie tylko na zdobywanie papierów i poszerzanie wiedzy. Ewentualnie rozpoczniemy budowę z kredytu, a dokończymy mając kasę ze sprzedaży działek. Plus jest taki, że za 2 lata pewnie będą warte więcej niż dzisiaj.

NURS - 10 Maj 2010, 15:40

z tym kredytem hrabek, to możesz mieć jaja. najlepeij, żebyś miał ze 20% swojego wkładu, już zaangazowanego, wtedy chętniej dają. A z gory to może być kicha.
Pako - 10 Maj 2010, 15:43

Z tego co słyszałem, to potem jest też tak, że nie chcą dawać kredytu, jak go za szybko spłacisz, więc wymagają podpisania, że nie spłaci się kredytu szybciej niż za 10 lat albo coś, żeby odsetki zdążył narosnąć. Też nieładnie...
gorat - 10 Maj 2010, 16:47

Skoro już o odtwarzacza mówicie, to może warto i temat nagrywarki poruszyć? Z tego, co widzę, jest na rynku jeden model w dwóch wersjach (wewnętrznej i zewnętrznej) i to wszystko. Gdzie konkurencja, no?
nureczka - 10 Maj 2010, 16:49

NURS, myśmy kredyt dostali bez problemu. I rzeczywiście 0% (co prawda chcieli nas namówić na ubezpieczenie kredytu, ale daliśmy odpór).
NURS - 10 Maj 2010, 16:55

na istniejący już dom, czy na taki, ktory chcieliście postawić?
nureczka - 10 Maj 2010, 16:57

NURS, no fakt. Jak brałam to dom był w stanie tak zwanym "surowym deweloperskim". To mogło nieco uspokoić bank. No i było przed kryzysem, więc chyba to rzeczywiście nie najtrafniejsze porównanie :(
merula - 10 Maj 2010, 17:36

Co do kredytu, to wkładem własnym może być działka, ewentualne zabezpieczenie w postaci innych działek. Co do wcześniejszej spłaty, każdy bank ustala to inaczej i generalnie spłata znaczącej części kapitału w pierwszym roku/latach jest obarowana kosztami, ale można to negocjować. Asą banki, którentej opłaty nie stosują, zarabiając na prowizji i marży. Tak więc nie jest to aż takie uwiązanie się, jak Pako sugeruje.
Pako - 10 Maj 2010, 17:47

Tak, ale ciągle pojawiają się dodatkowe koszta. Nie da chyba rady, jakoś prosto, wziąć pożyczki, którą się spłaci szybko i bez wielkich kosztów. Zawsze albo długoterminowa umowa (czyli odsetki), albo marża albo coś. Ale ja się na tym nie znam i tak, tylko tak mówię, co mi do uszu wpadało przy jakichś okazjach :)
ilcattivo13 - 10 Maj 2010, 21:36

Fidel - wodna "podłogówka" latem raczej nie ma więcej niż te ~22'C, nawet gdy temperatura powietrza w pokoju będzie sięgała 30'C. A że ja mam praktycznie całą ścianę zewnętrzną oszkloną, i że w sezonie letnim, od 13-tej do samego zachodu, słoneczko zajejanie nagrzewa mi pomieszczenia, to z reguły od czerwca do sierpnia średnie 28'C w powietrzu osiągam. A mimo, że różnica temperatury jest tylko około 5'C, to i tak moje nogi protestują. Gdybym to tylko ja miał takie odczucia, to wytłumaczeniem mogłaby być zaawansowana miażdżyca (albo coś podobnego), ale skoro nawet moi goście bez oporów (już po pierwszej wizycie) proszą o kapcie, to chyba coś w tym jest :wink:

A co do pieców na wszystko, to najczęściej są to zwykłe, robione w garażu, przez pana Zenka (okolicznego mistrza kotlarza) kotły, które kosztują 500 - 1500 pln z montażem. Które często-gęsto nawet wentylatora nie mają (o automatycznym sterowaniu nie wspominając). Z lepszych firm, chyba tylko Buderus robi kotły wielopaliwowe do domów jednorodzinnych (seria Logano), ale jak znam życie, gwarancja jest na taki kocioł krótsza, albo obowiązuje tylko przy spalaniu węgla/sezonowanego drewna liściastego.
Kiedyś mi to dobrze wytłumaczył facet od Vernera:
- każde paliwo ma określoną "kwasowość". Najbardziej kwasowe to węgle "nieszlachetne" i dębina - tej drugiej można na raz załadować nie więcej niż 1/3 wsadu. Jeśli piec nie będzie przystosowany do takiego paliwa, to będą zbyt szybko rdzewiały ruszty wodne (inaczej zwane płaszczem wodnym), a wymiana takiego rusztu, to najmniej przyjemna awaria pieca.
- każdy opał wytwarza sobie tylko właściwą temperaturę przy spalaniu i stąd do każdego paliwa trzeba najczęściej ręcznie ustawić margines pracy pomp przy ruszcie wodnym, żeby moment włączenia się obiegu nie był zbyt wczesny (za niska temperatura wody skutkuje szybszym rdzewieniem rusztu) lub zbyt późny (jak się woda zagotuje, to może nawet rozpierniczyć ruszt).
-każde paliwo "daje" inne ilości, różnego popiołu; z jednego opału popiół będzie leciutki i drobniutki i działający wiatrak będzie ten popiół wbijał w każdy możliwy zakątek pieca (tak mają piece zgazowujące drewno - tzw. dolnego spalania), a inne będą robiły twardą i zbitą "szlakę". Jak bebechy pieca nie będą wystarczająco szczelnie zrobione, to ruszt "zabije" się popiołem i w najlepszym wypadku będzie słabiej grzał.
- każde paliwo ma inną wilgotność, co (najczęściej) w połączeniu ze zbyt niską temperaturą spalania powoduje, że i piec i komin będą wiecznie zawalone sadzą, a od tego, do zapalenia się sadzy w kominie, droga króciutka.

hrabek - fundamenty możesz rypnąć od zaraz. Albo nawet stan surowy otwarty (fundamenty + ściany nośne + dach + ew. posadzki), co kosztuje nie więcej niż 10 - 25% kosztów całej budowy - w zależności od tego, czy dużo złota i kamieni szlachetnych używa się przy wykańczaniu :wink:
Resztę sobie w rok czy dwa rozplanujecie i wykończycie jak będziecie chcieli. To raz, że wygodniejsze dla kieszeni, dwa, że może zechcecie jeszcze coś w urządzeniu wnętrza zmienić, a trzy, że dobrze Ci wszystko wyschnie i nie będziesz miał potem problemów z grzybem (zwłaszcza, jeśli zechcesz ocieplać dom styropianem i wstawiać okna "plastiki").

Albo, możesz wybudować dom teraz, ale wykończyć tylko niezbędne do zamieszkania minimum (jeden pokój, łazienkę i z grubsza kuchnię), następnie postarać się o częściowy odbiór budynku i pozwolenie na zamieszkanie, zameldować się i od następnego dnia, przez pięć następnych lat, korzystać ze zwrotu VAT za materiały budowlane i z prawie wszystkich faktur na materiały odliczać 15% VATu na różnicy w opodatkowaniu ;P: To dotyczy wszystkich materiałów, które kiedyś miały 7% VATu, a teraz mają 22% (cement, "regipsy", zaprawy tynkarskie i klejowe, terakota, gres, glazura, styropian, wełna mineralna, armatura łazienkowa itd). A że sama wykończeniówka to przynajmniej 50% kosztów wybudowania domu, więc naprawdę jest o co walczyć. Coś takiego pewnie by wyszło gratis :wink:

hrabek - 11 Maj 2010, 10:45

Jak budować dom, to wykończyć od razu całość. Takie wykańczanie części, byle się dało mieszkać zaskutkuje tym, że przez następne 10-20 lat nic nie wykończę, bo zawsze będą inne wydatki. Musi być zrobione od razu.
Co do kredytu, to już jeden hipoteczny brałem, wszystko da się zrobić, spłacić też się da, aczkolwiek bardzo często banki w umowach żądają prowizji od wcześniejszej spłaty jeśli np. następuje przed upływem 3 lat. Ale spoko, to jest do ogarnięcia.

Dostałem wczoraj umowę z Eneą o przyłączenie prądu do podpisania. Dzisiaj podpisuję i wysyłam. Póki co, doświadczenia z prądowym monopolistą są bardzo pozytywne, na telefon wytłumaczyli mi niejasne punkty w umowie i nikt cierpliwości nie stracił. Zupełnie inaczej niż w Wodociągach. Tam powołano specjalną spółkę, której jedynym zadaniem jest uwodowienie mojego regionu. Ale tam się czegokolwiek dowiedzieć graniczy z cudem. Kazali mi wypełnić wniosek o stwierdzenie możliwości przyłączenia. No nic, wypełnię, wyślę i jak znam życie - dostanę odpowiedź, że "kiedyś, lecz nie wiadomo kiedy", że sparafrazuję pewną słynną piosenkę otwierającą jedną z najlepszych bajek mojego dzieciństwa.
Przyłączenie prądu będzie mnie kosztować 2076,24 zł, przy czym od otrzymania podpisanej umowy mam wpłacić najpierw 1141,93 zł, a resztę po podłączeniu. Enea daje sobie na podłączenie 8 miesięcy, ale już ta umowa wystarczy do dołączenia o wydanie warunków zabudowy.

Fidel-F2 - 11 Maj 2010, 21:14

ilcattivo13 napisał/a
wodna podłogówka latem raczej nie ma więcej niż te ~22'C, nawet gdy temperatura powietrza w pokoju będzie sięgała 30'C
a zwyczajna podłoga to ile ma?

ilcattivo13 napisał/a
A co do pieców na wszystko, to najczęściej są to zwykłe, robione w garażu, przez pana Zenka (okolicznego mistrza kotlarza) kotły, które kosztują 500 - 1500 pln z montażem
nie wiem, nie wnikałem
Lynx - 11 Maj 2010, 21:48

hrabek, własna studnia? Kuzynka sobie zafundowała i jest zachwycona. Trochę wojny miała z Wodociągami, ale ma teraz swoją wodę smaczną i tanią.
W kwestii paneli słonecznych - ponoć to nawet refunduje Unia. Szczegółów nie znam, ale coś wspominała o tym.

hrabek - 12 Maj 2010, 07:14

Tak, tylko że z tą studnią to wcale nie jest takie hop-siup. Po pierwsze to sporo kosztuje, a po drugie w naszym miejscu woda głębinowa nie jest zbyt wysokiej jakości, więc trzeba dokupić oczyszczalnię, która kosztuje kilkanaście tysięcy. Sąsiad ma i nie może się doczekać wodociągów. Do tego ta oczyszczalnia jest droga w eksploatacji, trzeba co chwila wymieniać filtry. On ogólnie nie poleca. A skoro miałbym wydać ok. 20 tysięcy na studnię z oczyszczalnią, to wolę sprawę kilka razy przemyśleć i raczej z pomysłu zrezygnować.

Nie rozumiem, co masz na myśli, mówiąc, że kuzynka musiała wojować z Wodociągami. Generalnie warto mieć studnię i wodociągi. Oczywiście można brać wodę ze studni, ale wtedy na studni także należy założyć licznik, bo w zależności od zużycia wody płaci się odpowiedni za ścieki. Oczywiście można założyć dwa liczniki, żeby brać za darmo wodę do podlewania i za odprowadzanie ścieków nie płacić dodatkowo. Nie bardzo rozumiem na czym ta wojna polegała. No chyba, że ona nie chciała licznika zakładać i za ścieki nie płacić, a odprowadzać wodociągami ;)

Rafał - 12 Maj 2010, 07:53

hrabek, woda ze studni nie służy przecież do picia i mycia! Wrzucasz zestaw do studni i podpinasz w domu do spłuczek i ujęcia "technologicznego", a na zewnątrz podlewasz nią trawniki (ogródek) i wpinasz do np.Karchera.
hrabek - 12 Maj 2010, 08:34

No ale to i tak trzeba tę studnię wykopać, a to nie jest wcale takie tanie, po to, żeby spłukiwać wodę w kiblu. OK, podlewanie ogrodu, czy Karcher jest bardziej rozsądnym używaniem sprzętu, ale zastanawiam się, po jakim czasie taka inwestycja by się zwróciła. Z tego co się orientuję (ale orientuję się słabo, więc może bzdury teraz piszę), to taka studnia kosztuje około 6000zł. Zastanawiam się, ile trzeba by tej wody zużyć, żeby to się zwróciło. Wychodzi mi, że wcale sporo.
Kruk Siwy - 12 Maj 2010, 08:47

A Ty tam chcesz mieszkać pięć minut? Czy jednak trochę dłużej? Bo jeśli dłużej to takie niezależne źródło wody niejednemu ogród ocaliły i furę kłopotów z pleców zdjęły. Wodociągi mają do to siebie, że a to ciśnienie w nich nie takie albo awaria albo inna franca. Wodę do picia choćby w butelkach dostarczysz ale cała reszta...
Rafał - 12 Maj 2010, 09:29

hrabek, niech nawet impreza pt "swoja woda" kosztuje cię 10 tys. Cena 1m2 wody z odprowadzeniem ścieków to circa 12 zł, miesięcznie spokojnie pójdzie ci tych metrów "technologicznych" z 10. Rocznie 1440 zł :arrow: 10 tys/1,44 tys = circa 7 lat.

10 m3 wody na miesiąc latem może braknąć jeżeli jest dużo podlewania (zakładam, że samo się podlewa) a jeśli na dodatek wodę w basenie trzeba zmieniać to zwróci się jeszcze szybciej.

Mam studnię tradycyjną, ale głęboką, na 11-12 m. Woda dość czysta, muszę tylko kiedyś podłączenia porobić, żeby ją w pełni wykorzystać.

hrabek - 12 Maj 2010, 09:43

No właśnie jaka reszta? Woda z tej studni nie nadaje się do mycia, trzeba ją oczyszczać. Żeby oczyszczać, to trzeba wydać kolejne kilkanaście tysięcy. Bez oczyszczania może się nadać jedynie do podlewania ogrodu lub do mycia auta. Ewentualnie do kibla, chociaż tego nie jestem wcale pewien. Dlatego się zastanawiam.
Studnię można wybudować także później, ale wtedy trzeba w projekcie to założyć i przynajmniej łącza z domu wyprowadzić, żeby np. mieć zawczasu toalety podłączone w ten sposób.
Poza tym specjalnie używam kontrargumentów, bo pomysł Rafała mi się podoba i muszę go jeszcze dodatkowo przemyśleć i skalkulować, zasięgając wiedzy u osób, które dokładniej wiedzą ile taka studnia kosztuje.

Ale z drugiej strony zapytałem kolegę, który mieszka w domu ile płaci za wodę. Mówi, że ok. 100zł za kwartał + ok. 60zł za ścieki (również kwartalnie). Wliczając w to podlewanie ogrodu. Wychodzi więc, że jeśli cena za studnię, którą podałem, jest prawidłowa, to inwestycja zwróci się najwcześniej za jakieś 10 lat (licząc, że połowa idzie do mycia, a druga połowa na podlewanie ogrodu, itp.).
No i jeszcze jedna kwestia, której nie da się sprawdzić, a którą też warto wziąć pod uwagę: w gorące lato, gdy wody do podlewania idzie najwięcej, nie wiadomo, czy w ogóle woda w studni będzie, czy poziom nie obniży się tak bardzo, że nie będzie można jej wydobyć. Bo wtedy wyszłoby, że w momencie, gdy ta studnia może się przydać najbardziej, to akurat będzie miała ciche dni.

EDIT: sługo posta pisałem w odpowiedzi na post Kruka, Rafał w międzyczasie dorzucił swojego, w którym nawet odpowiada zawczasu na niektóre z moich pytań.

Pako - 12 Maj 2010, 10:24

My tez mamy studnie, woda w niej jest świetna (lepsza niż z wodociągów, bo jak mieszkasz na końcu łącza to nie jest fajnie). W lato woda jest, w zimę woda jest (tylko od cholery zimna). Nie jest źle ;)
ilcattivo13 - 14 Maj 2010, 19:28

Fidel-F2 napisał/a
a zwyczajna podłoga to ile ma?


nie mam zwyczajnych podłóg. Wszystkie to albo "drewno", albo "podłogówka"

**********************

Lynx - na kolektory słoneczne, piece ekologiczne, termoizolację budynków (przy użyciu wełny mineralnej na 100%, co do styropianu pewny nie jestem) itp. mają w Banku Ochrony Środowiska bardzo korzystne kredyty, a przynajmniej jeszcze niedawno mieli. Ja brałem 36000 peelenów na te trzy rzeczy i miałem oprocentowanie stałe 3,54% w skali roku. Nie chce mi się teraz szperać, ale jako że to bank zarządzający funduszami proekologicznymi, to pewnie w dalszym ciągu mają podobne oferty.

hrabek - mieszkasz w okolicy jeziora, boisz się budowania piwnic, bo woda je może zalewać i jednocześnie martwisz się, że Ci wody w studni zabraknie? :mrgreen:
A przy studni głębokości >10m będziesz miał wodę czystszą niż w wodociągach, bez dodatku chloru i metali ciężkich i na pewno nie będzie to woda z oczyszczalni, którą ktoś wcześniej wysikał.
Mój ociec chrzestny ma dwie studnie: jedną zwykłą na podwórku, i jedną głęboką wykopaną w piwnicy w domu. W tej drugiej ma pompę i woda i idzie do celów spożywczych i ogólno-domowych. Ma też wodociąg, ale bardziej mu się opłaca korzystać ze studni.

Fidel-F2 - 14 Maj 2010, 20:27

ilcattivo13 napisał/a
nie mam zwyczajnych podłóg. Wszystkie to albo drewno, albo podłogówka
i polazłeś w jakieś dzikie krzaczory
ilcattivo13 - 14 Maj 2010, 20:45

Może tu chodzi o to, przy czterech piętrach (strychu nie liczę) jakąś cyrkulację w podłogówce mam, nawet pomimo jej wyłączenia i może to to mi ochładza podłogę... Sam już nie wiem... Trza by się jakiego endżajniera hydraulikosa spytać...
Fidel-F2 - 14 Maj 2010, 20:54

ilcattivo13, autosugestia
gorat - 14 Maj 2010, 21:00

Znaczy - normalnie grzeje, to brak grzania jako chłód jest odczuwany?


Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group