To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Powrót z gwiazd - Rozmowy religijne

Anonymous - 8 Marca 2010, 21:17

Ja też jestem tego ciekaw, bo o ile mi wiadomo, apostazja to jedynie akt prawny. W myśl prawa kanonicznego nakłada on na was autoekskomunikę, ale sprowadza się głównie do takich rzeczy, jak pochówek na cmentarzu katolickim czy brak możliwości uzyskania godności kościelnych. Bo już ślub kościelny możecie wziąć za zgodą biskupa. Jeśli się mylę, soraski, ale prawo kanoniczne to nie jest mój konik. Wydaje mi się jednak, że mylone są dwa pojęcia: apostazji i dechrystianizacji.

___Edyta


Chwila guglania:

Watykan napisał/a
Pozostaje jednakowoż jasnym, że sakramentalna więź przynależności do Ciała Chrystusa, którym jest Kościół, zważywszy charakter sakramentalny chrztu, jest trwałą więzią ontologiczną i nie zostaje umniejszona z powodu jakiegokolwiek aktu lub faktu odstąpienia.


Co jest logiczne. Sause

Nawiasem mówiąc, ostatnio sporo czytam na ten temat, ponieważ sam zastanawiam się nad aktem apostazji. I nie, to nie oznacza automatycznego ateizmu (broń Boże). Po prostu chodzi o zmianę wyznania, czyli: wstąpienie do innej wspólnoty duchowej.

NURS - 8 Marca 2010, 22:30

Żeraniu, wszelkie te zapisy są dzielem ludzi, tych samych, którzy dzielą sobie kościół na kolejne odłamy, bo tak im w główkach,s ercach czy innych organach szumi. Boga masz w sercu.
Anonymous - 8 Marca 2010, 22:46

Cytat
Boga masz w sercu.


Ależ oczywiście, nigdy nie twierdziłem inaczej.

NURS - 9 Marca 2010, 08:11

IMO wszystkie tekościoły i sekty nie mają nic wspólnego z prawdziwą wiarą, innymi słowy jeśli Bóg istnieje, nie trzeba być członkiem żadnej wspólnowy, by mieć z nim kontakt. Po prostu trzeba wierzyć i żyć nie krzywdząc nikogo a to czy jesz rybę w piątek, klękasz widząc krzyż, padasz na twarz w steonę wschodu, czy kręcisz młynkiem, to tylko obrzedy stworzone przez jednego człowieka, by żyć kosztem innych.
Piech - 9 Marca 2010, 08:23

Khorne_S napisał/a
Wybaczcie bo może już ktoś o to pytał...
Ale gdzie jest w Biblii napisane że zbawienie to kościół ??
Znam Obie księgi nigdzie tam tego nie ma a nawet jest cos przeciwnego...

Nie wiem jak rozumieć Twoją wypowiedź. Pytasz i sam sobie odpowiadasz?

"Ty jesteś Piotr, czyli Skała i na tej Skale zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne go nie przemogą. I tobie dam klucze królestwa niebieskiego: cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w niebie.(Mt 16, 16-20)."

Adanedhel - 9 Marca 2010, 12:00

Żerań napisał/a
Watykan napisał/a

Pozostaje jednakowoż jasnym, że sakramentalna więź przynależności do Ciała Chrystusa, którym jest Kościół, zważywszy charakter sakramentalny chrztu, jest trwałą więzią ontologiczną i nie zostaje umniejszona z powodu jakiegokolwiek aktu lub faktu odstąpienia.

Co jest logiczne.

Sorry, ale dla mnie to nie ma najmniejszego sensu.

E: Podoba mi się jeden z punktów:
Cytat
4. Poza tym, musi chodzić o ważny akt prawny, dokonany przez prawnie zdolną do tego osobę i zgodnie z regulującymi go normami kanonicznymi (por. kanony 124-126). Akt taki musi zostać dokonany w sposób osobisty, świadomy i wolny.

W kontekście tego, że aby zostać członkiem Kościoła, nie potrzeba osobistego, świadomego i wolnego wyboru.

Damian907 - 9 Marca 2010, 14:38

madhavendra napisał/a
Damian907 napisał/a
Religia przyszłości będzie religią kosmiczną. Powinna ona przekraczać koncepcję Boga osobowego


A może powinna przekroczyć ideę bezosobowej światłości i dojść do pięknej idei Boga osobowego? 8)


Przekraczając ideę bezosobowej świadomości (ja nazwałbym ją ponadosobą, albo poprostu Absolutem) nie możemy dojść do idei boga osobowego ktory byłby oddzielny od swojego stworzenia, jest to poprostu nielogiczne. Moglibysmy co najwyżej zaprzeczyć.

[quote="madhavendra"]No właśnie - zaprzeczasz sam sobie. Nie ma dogmatów, a jednak dogamtycznie przekreśla istnienie Boga.

Nie dogmatycznie, a racjonalnie zaprzeczami istnieniu stworcy:

http://www.buddyzm.edu.pl...page.php?id=334

Ambioryks napisał/a
Jedyne, co można by zarzucić buddyzmowi, to promowanie zbytniej pasywności i podporządkowania się losowi. Zresztą tą samą wadę ma chrześcijańskie Kazanie Na Górze.


Z tym podporządkowaniem się losowi to bym nie przesadzał, to raczej hinduiści w ten sposób widzą prawo przyczyny i skutku (prawo karmana), część buddystów tak to interpretuje (deterministycznie), ale to niezgodne z tym czego nauczał Budda.
Jest (powinno być) dokładnie odwrotnie, Buddyzm uczy iż każdy odpowiada za swoje czyny, oraz że każdy sam musi osiągnąć wyzwolenie, żadna zewnętrzna siła nie może nam tego zapewnić, ani tego "odebrać", dlatego tak ważna jest samodzielność i odpowiedzialność.
Jeśli piszesz o pasywności, w kontekście rezygnacji z "światowej aktywności" to też tak nie musi być, oczywiście mnisi żyją w klasztorach, w celibacie, prowadząc bardzo skromne życie, ale to nie jedyna ścieżka nauczana przez Buddę. Istnieje również ścieżka ludzi swieckich, oraz ścieżka joginów (czyli ludzi którzy pracują z całą intensywnością zjawisk, każde doświadczenie jest tu przekształcane w krok na ścieżce rozwoju), nie chodzi o odrzucenie czegokolwiek, a jedynie o nieprzywiązywanie się do zjawisk, które przecież ciągle się zmieniają.

Rafał - 9 Marca 2010, 15:32

Damian907 napisał/a
Przekraczając ideę bezosobowej świadomości (...) nie możemy dojść do idei boga osobowego który byłby oddzielny od swojego stworzenia, jest to poprostu nielogiczne.
Dlaczego uważasz, że musi być oddzielny i co w tym nielogicznego?
madhavendra - 9 Marca 2010, 16:56

Damian907 napisał/a

Nie dogmatycznie, a racjonalnie zaprzeczami istnieniu stworcy:


Tzw. racjonalizm jest narzędziem dogamtyzmu. O wiele bardziej fascynuje mnie pojęcie transracjonalizmu - poznanie rzeczywistości ponad wymiarami doświadczanymi tylko przez zmysły i intelekt.
Odwoływanie się do idei racjonalizmu przez buddystę jest dosyć ryzykowne :lol:
Inna rzecz jaką uznaję za dziwną jest buddyzm misyjny - jako buddysta powinieneś wiedziec, że wszystko i tak jest iluzją, po co więc wysilać się nauczaniem. Może za mało medytujesz a za dużo myślisz ;)

PS. Załóżmy, że Stwórca istnieje (teoretycznie) - dlaczego uważasz, że musiałby podlegać narzędziom naszego poznania?

PPS.

Cytat
Przekraczając ideę bezosobowej świadomości (ja nazwałbym ją ponadosobą, albo poprostu Absolutem) nie możemy dojść do idei boga osobowego ktory byłby oddzielny od swojego stworzenia, jest to poprostu nielogiczne. Moglibysmy co najwyżej zaprzeczyć.


To twoje pojęcie Boga i choć bardzo byś chciał, wcale nie musi być obiektywne. Nie rozuzmiem dlaczego Bóg osobowy musi być oddzielny od swojego stworzenia.

Damian907 - 10 Marca 2010, 09:55

Rafał napisał/a
Damian907 napisał/a
Przekraczając ideę bezosobowej świadomości (...) nie możemy dojść do idei boga osobowego który byłby oddzielny od swojego stworzenia, jest to poprostu nielogiczne.
Dlaczego uważasz, że musi być oddzielny i co w tym nielogicznego?


Inaczej nie byłby bogiem osobowym :) Byłby Brahmanem. Co jest sprzeczne z ortodosksyjnym chrześcijaństwem, czyli np. katolicyzmem.

Jeśli chodzi o sprzeczności koncepcji osobowego stwórcy to w moim poprzednim poście jest odpowiedni link.

dalambert - 10 Marca 2010, 10:04

Damian907 napisał/a
Byłby Brahmanem. Co jest sprzeczne z ortodosksyjnym chrześcijaństwem, czyli np. katolicyzmem.

Jeśli chodzi o sprzeczności koncepcji osobowego stwórcy to w moim poprzednim poście jest odpowiedni link.

cos mi sie wydaje , że Dobry Bóg ma w głębokim poważaniu te wszystkie dywagacje, wierzta sobie jak tam chceta i tyle ;P:

Rafał - 10 Marca 2010, 10:05

Damian907 napisał/a
Inaczej nie byłby bogiem osobowym :) Byłby Brahmanem. Co jest sprzeczne z ortodosksyjnym chrześcijaństwem, czyli np. katolicyzmem.
Oczywiście byłby jak najbardziej, czemuż by nie, takie jest nauczanie KK.
Damian907 napisał/a
Jeśli chodzi o sprzeczności koncepcji osobowego stwórcy to w moim poprzednim poście jest odpowiedni link.
Mam rozmawiać z tobą czy z twoim linkiem?
Damian907 - 10 Marca 2010, 10:08

madhavendra napisał/a
Tzw. racjonalizm jest narzędziem dogamtyzmu. O wiele bardziej fascynuje mnie pojęcie transracjonalizmu - poznanie rzeczywistości ponad wymiarami doświadczanymi tylko przez zmysły i intelekt.


Wszelkie poznanie łączy się z doświadczeniem, nie ma poznania poprzez sam intelekt, możemy stworzyc jakieś koncepcję, ale i tak musielibyśmy to potem sprawdzić.

madhavendra napisał/a

Odwoływanie się do idei racjonalizmu przez buddystę jest dosyć ryzykowne :lol:


Dlaczego?

madhavendra napisał/a
Inna rzecz jaką uznaję za dziwną jest buddyzm misyjny - jako buddysta powinieneś wiedziec, że wszystko i tak jest iluzją, po co więc wysilać się nauczaniem. Może za mało medytujesz a za dużo myślisz ;)


Wszystko jest iluzją, ale istnieją czyjące istoty, które tak jak my chcąc osiągnąc trwałe szczęście i uniknąć cierpienia, powinniśmy dać im możliwość zrozumienia Buddyzmu, który wg mnie jest najlepszą drogą do tego celu.

madhavendra napisał/a
PS. Załóżmy, że Stwórca istnieje (teoretycznie) - dlaczego uważasz, że musiałby podlegać narzędziom naszego poznania?


Nie musiałby, ale skoro czegoś nie możemy badać to nie możemy tego uznać za prawdopodobne. Tym bardziej że koncepcja stwórcy jest wewnętrznie sprzeczna.

madhavendra napisał/a
To twoje pojęcie Boga i choć bardzo byś chciał, wcale nie musi być obiektywne. Nie rozuzmiem dlaczego Bóg osobowy musi być oddzielny od swojego stworzenia.


Nie ja jestem twórcą koncepcji boga, odnosze się tylko do tego co wymysliła teologia chrześcijańska, sam uważam że Absolut jest "w nas i wokół nas" (jak ujął to sam Jezus), ale nie jest gdzieś "na zewnątrz" (jak ujmuje to dzisiejsze ortodoksyjne chrześcijaństwo).

Rafał napisał/a
Damian907 napisał/a
Inaczej nie byłby bogiem osobowym :) Byłby Brahmanem. Co jest sprzeczne z ortodosksyjnym chrześcijaństwem, czyli np. katolicyzmem.
Oczywiście byłby jak najbardziej, czemuż by nie, takie jest nauczanie KK.


Nie rozumiem Twojej retoryki :roll:

[quote="Rafał"]
Damian907 napisał/a
Jeśli chodzi o sprzeczności koncepcji osobowego stwórcy to w moim poprzednim poście jest odpowiedni link.
Mam rozmawiać z tobą czy z twoim linkiem?

W tamtym tekście jest wszystko bardzo dokładnie filozoficznie obalone, sam nie mam aż takich zdolności by dorównać Matthieu Ricardowi :wink:
Jeśli o mnie chodzi to oprucz argumentów filozoficznych, przemawiają do mnie argumenty "praktyczne", mianowicie istnieje na świecie zbyt dużo cierpienia którego nie można przypisać "wolnej woli", rodzi się wiele dzieci chorych, bez rąk, bez oczu - jak dobry Bóg mógłby ich takimi stworzyć, przecież to nieludzkie. Albo ostatnia katastrofa na Haiti, 300 000 ludzi zginelo (wg niektórych źródeł nawet więcej), tyle samo zostało kalekami - to też "miłość Boga" do tych ludzi, jego "opatrznośc"???

madhavendra - 10 Marca 2010, 10:26

Cytat
Nie ja jestem twórcą koncepcji boga, odnosze się tylko do tego co wymysliła teologia chrześcijańska, sam uważam że Absolut jest w nas i wokół nas (jak ujął to sam Jezus), ale nie jest gdzieś na zewnątrz (jak ujmuje to dzisiejsze ortodoksyjne chrześcijaństwo).


Teologia chrześcijańska nie ma monopolu na ideę Boga osobowego.

Damian907 napisał/a

Jeśli o mnie chodzi to oprucz argumentów filozoficznych, przemawiają do mnie argumenty praktyczne, mianowicie istnieje na świecie zbyt dużo cierpienia którego nie można przypisać wolnej woli, rodzi się wiele dzieci chorych, bez rąk, bez oczu - jak dobry Bóg mógłby ich takimi stworzyć, przecież to nieludzkie. Albo ostatnia katastrofa na Haiti, 300 000 ludzi zginelo (wg niektórych źródeł nawet więcej), tyle samo zostało kalekami - to też miłość Boga do tych ludzi, jego opatrznośc???


:shock: Myślałem, że jako buddysta jesteś zaznajomiony z pojęciem prawa karmy.

Piech - 10 Marca 2010, 10:56

Damian907 napisał/a
oprucz

:twisted:

Rafał - 10 Marca 2010, 11:19

Damian907 napisał/a
koncepcja stwórcy jest wewnętrznie sprzeczna.
Ponieważ bo?
Damian907 napisał/a
uważam że Absolut jest w nas i wokół nas (jak ujął to sam Jezus), ale nie jest gdzieś na zewnątrz (jak ujmuje to dzisiejsze ortodoksyjne chrześcijaństwo).
Nie ujmuje, doucz się albo nie wypowiadaj się autorytatywnie w tematach których nie rozumiesz.
Damian907 napisał/a
Nie rozumiem Twojej retoryki

Przypomnę:
Damian907 napisał/a
nie możemy dojść do idei boga osobowego który byłby oddzielny od swojego stworzenia, jest to poprostu nielogiczne.
ponieważ jak dalej napisałeś:
Damian907 napisał/a
Inaczej nie byłby bogiem osobowym (...) co jest sprzeczne z (...) katolicyzmem.
Zatem uważasz, że idea boga osobowego jest nielogiczna tylko z powodu braku tożsamości układu bóg-przedmiot stworzenia? Bardzo trudno jest mi znaleźć jakąś spójną logikę tego wywodu, jak możesz to wyjaśnij dlaczego tak uważasz i gdzie zachodzi sprzeczność.

Przeczytałem twój link, facet sam stawia sobie tezy, które potem obala, nie przejmując się faktem, że niewiele one mają wspólnego z wnioskami, które usiłuje wyciągnąć. Odkrywa Amerykę rozprawiając się z problemami które kilkaset lat wcześniej zgrabnie wyjaśnił Immanuel Kant. Przeczytaj sobie co napisał o ludziach widzących w mechanice kwantowej cuda na kiju w przedostatnim nr naszego SF&Co Baron13, czyli Adam Cebula. Im dalej czytam, tym bardziej włos mi się jeży. To jest jakiś bełkot.
Zauważ, że Budda nigdy nie przeczył istnieniu Boga, ani poglądowi, że świat posiada stwórcę, a samo pojęcie nirwany też posiada boskie atrybuty.

madhavendra - 10 Marca 2010, 11:24

Rafał napisał/a
facet sam stawia sobie tezy, które potem obala, nie przejmując się faktem, że niewiele one mają wspólnego z wnioskami, które usiłuje wyciągnąć. .


To się w buddyźmie nazywa klaskanie jedną ręką :wink:

Ambioryks - 10 Marca 2010, 11:46

dalambert napisał/a
cos mi sie wydaje , że Dobry Bóg ma w głębokim poważaniu te wszystkie dywagacje, wierzta sobie jak tam chceta i tyle

Czyli w chrześcijaństwie na pewno nie ma dobrego Boga, bo Jezus mówił, że kto nie uwierzy, będzie potępiony.
A Bóg starotestamentowy to w ogóle był zwolennikiem karania śmiercią za odwrócenie się od niego. Księga Powtórzonego Prawa 13,7-11 mówi:: "Jeśli cię będzie pobudzał skrycie twój brat, syn twojej matki, twój syn, twoja córka albo twoja żona, co na łonie twym spoczywa albo przyjaciel tak ci miły, jak ty sam, mówiąc "Chodźmy, służmy bogom obcym", bogom, których nie znałeś ani ty, ani przodkowie twoi - jakiemuś spośród bóstw okolicznych narodów, czy też dalekich od jednego krańca ziemi do drugiego - nie usłuchasz go, nie ulegniesz mu, nie spojrzysz na niego z litością, nie będziesz miał miłosierdzia,, nie będziesz taił jego przestępstwa. Winieneś go zabić, pierwszy podniesiesz rękę, aby go zgładzić, a potem cały lud. Ukamieniujesz go na śmierć, ponieważ usiłował cię odwieść od Pana, Boga twojego, który cię wywiódł z ziemi egipskiej, z domu niewoli."
Rafał napisał/a
Budda nigdy nie przeczył istnieniu Boga, ani poglądowi, że świat posiada stwórcę, a samo pojęcie nirwany też posiada boskie atrybuty.

Jednak stwórca to nie to samo, co Bóg transcendentny, wszechmogący, ingerujący w wydarzenia na Ziemi, bez którego udziału lub przyzwolenia żadne wydarzenie na Ziemi nie może zajść. Buddyzm, jeśli nie jest ateistyczny, jest nie bardziej "pobożny" niż deistyczny.

Rafał - 10 Marca 2010, 11:49

Ambioryks napisał/a
Czyli w chrześcijaństwie na pewno nie ma dobrego Boga,
To by wymagało przyjęcia wspólnej definicji "dobra" szczególnie w kontekście atrybutów Boga. Chcesz spróbować?
Ambioryks - 10 Marca 2010, 12:00

Rafał napisał/a
To by wymagało przyjęcia wspólnej definicji dobra

Przyjmijmy, że dobro oznacza:
1) Sprawiedliwość, czyli oddawanie każdemu tego, co mu się należy, i ocenianiu człowieka po jego czynach,
2) Łagodność i wyrozumiałość wynikającą ze znajomości przez Boga faktu niedoskonałości ludzkiej natury, a także faktu, że wg doktryny chrześcijańskiej to Bóg stworzył ludzi, więc wobec dzieci powinien być łagodny i cierpliwy.
3) Sprzeciwianie się czynienia krzywdy stworzonym przez siebie istotom, w tym zwierzętom.

Tymczasem starotestamentowy Bóg zrobił potop, kazał swoim wyznawcom rytualnie zabijać zwierzęta i to nawet nie dla pokarmu, tylko dla złożenia w ofierze całopalnej, zrobił plagi egipskie, zabijając niczemu nie winne zwierzęta Egipcjan i ich pierworodne dzieci, które też niczego złego nie zrobiły (jakby nie mógł zabić samego faraona i sprawić, by jego następcą został ktoś, kto wypuści Egipcjan), kazał Jozuemu mordować wszystkie żywe istoty po zdobyciu Jerycha oraz w czasie wszelkich innych kampanii wojennych - mimo że przecież w Dekalogu zakazał zabijania. Najpierw zakazał zabijać, a potem nakazał zabijać. Czy to nazwiesz dobrym?

Oczywiście, w oryginale było raczej "nie morduj" niż "nie zabijaj", i możliwe, że Żydzi nie uznawali za mordowanie zabijania gojów, których uznawali za gorszych od siebie. Ale patrząc z perspektywy gojów - czyli m.in. nas samych - było to złe.

Rafał - 10 Marca 2010, 12:05

1 - zgoda,
2 - zgoda, ale proponuję pojemniejsze słówko "miłosierdzie" o ile nie stoi w sprzeczności z 1,
3 - brak zgody - przypadek szczególny, który nie może definiować.
Ponadto stawiasz wartość życia ponad wartość zbawienia, które to dla wierzących w hierarchii ważności stoi na samym szczycie. Jeżeli definicja ma być wspólna powinna to zwierać :wink:

madhavendra - 10 Marca 2010, 12:13

Ambioryks napisał/a


Tymczasem starotestamentowy Bóg zrobił...


Rozdzieliłbym Boga starotestamentowego od Boga Jezusowego. Pomijając dogmaty katolicyzmu, patrząc jedynie na nauki Jezusa, można zobaczyć jak koncepcja osobowego Boga ewoluowała. Od mściwego Boga starożydowskiego, który kojarzy się raczej z prymitywnym bóstwem pasterzy, do Boga współczucia i miłości, o którym nauczał Jezus. Łatwo krytykować Chrześcijaństwo (i jakąkolwiek inną religię) opierając się tylko na wyrywkowych informacjach. Inna rzecz, że sami wyznawcy, promując jedną stronę medalu, kompromitują własne wyznanie.

Weźmy Kościół Katolicki z jego naciskiem na działanie misyjne za wszelką cenę, nawet za cenę krwi - takie podejście całkowicie odcięło go od prstych i pięknych założeń pierwotnego Chrześcijaństwa.

Podobnie nachalne i "z lekka" aroganckie nauczanie buddyzmu sprawia, że ludzie nie czują inspiracji, żeby przyswoić sobie niektóre z jego pięknych idei i tradycyjnej tolerancji. Damian nie waha się atakować wierzeń i światopoglądu innych osób, gdy tymczasem oglądałem wczoraj film, w którym Dalaj Lama bierze udział w festiwalu hinduistycznym i czci Ganges. Myślę, że zachodni buddyzm został niestety skażony zachodnią mentalnością.

Ambioryks - 10 Marca 2010, 12:14

Rafał napisał/a
proponuję pojemniejsze słówko miłosierdzie o ile nie stoi w sprzeczności z 1,

Może być.
Rafał napisał/a
3 - brak zgody - przypadek szczególny, który nie może definiować.

Współcześnie nawet Żydzi, czyli wyznawcy starożytnego okrutnego Boga Jahwe, mają zasadę, że zwierzę powinno być zabite humanitarnie, i już nie składają ofiar całopalnych. Czyli widać nawet oni uznali, że zabijanie w tym celu jest złe.
BTW, zawsze zastanawiało mnie, dlaczego o ile ludzie tak się oburzają na wieść, że (pseudo)sataniści składają w ofierze zwierzęta, o tyle nie oburzają się na fakt, że starożytni Żydzi robili to samo - tyle że w imię Jahwe.
Rafał napisał/a
stawiasz wartość życia ponad wartość zbawienia, które to dla wierzących w hierarchii ważności stoi na samym szczycie.

Dla wierzących. Co nie daje wierzącym prawa do zabijania ani prześladowania niewierzących tylko za fakt ich niewiary.
Jezus nie mówił, że każdy musi być zbawiony ani że jego uczniowie powinni zmuszać innych do przyjmowania wiary w niego. A jednak późniejsi chrześcijanie tak właśnie postępowali. Jakby zwracali się w stronę Boga starotestamentowego raczej (który wszak pochwalał zabijanie gojów) niż w stronę nauk Jezusa, choć to pod jego "szyldem" działali.

Co do sprzeczności między ST a NT, można dodać jeszcze całkowicie różne role i znaczenia szatana, który w Genesis był jedynie wężem, w Księdze Hioba był niepokornym sługą Boga mogącym zawierać z nim układy i "pakty o nieagresji", a w NT stał się uosobieniem wszelkiego zła i nikczemności. Czyli definicja szatana nie jest w chrześcijaństwie tak jednoznaczna - ze względu na pozostałości po judaizmie, z którego po części się wywodzi.

dzejes - 10 Marca 2010, 14:17

Ambioryks napisał/a

Przyjmijmy, że dobro oznacza:


:shock: Rany boskie, ty naprawdę wziąłeś się za definiowanie dobra? Weź się może do jakiejś pracy, albo cuś.

A odnośnie interpretacji Biblii, to

Cytat

KO 12. Ponieważ zaś Bóg w Piśmie św. przemawiał przez ludzi, na sposób ludzki, komentator Pisma św. chcąc poznać, co On zamierzał nam oznajmić, powinien uważnie badać, co hagiografowie w rzeczywistości chcieli wyrazić i co Bogu spodobało się ich słowami ujawnić.
Celem odszukania intencji hagiografów należy między innymi uwzględnić również rodzaje literackie.
Całkiem inaczej bowiem ujmuje się i wyraża prawdę o tekstach historycznych rozmaitego typu, czy prorockich, czy w poetyckich, czy innego rodzaju literackiego.
Musi więc komentator szukać sensu, jaki hagiograf w określonych okolicznościach, w warunkach swego czasu i swej kultury zamierzał wyrazić i rzeczywiście wyraził za pomocą rodzajów literackich, których w owym czasie używano. By zdobyć właściwe zrozumienie tego, co święty autor chciał na piśmie wyrazić, trzeba zwrócić należytą uwagę tak na owe zwyczaje, naturalne sposoby myślenia, mówienia i opowiadania, przyjęte w czasach hagiografa, jak i na sposoby, które zwykło się było stosować w owej epoce przy wzajemnym obcowaniu ludzi z sobą.
Lecz ponieważ Pismo św. powinno być czytane i interpretowane w tym samym Duchu, w jakim zostało napisane, należy, celem wydobycia właściwego sensu świętych tekstów, nie mniej uważnie także uwzględnić treść i jedność całej Biblii, mając na oku żywą Tradycję całego Kościoła oraz analogię wiary. Zdaniem egzegetów jest pracować wedle tych zasad nad głębszym zrozumieniem i wyjaśnieniem sensu Pisma św., aby dzięki badaniu przygotowawczemu sąd Kościoła nabywał dojrzałości. Albowiem wszystko to, co dotyczy sposobu interpretowania Pisma św., podlega ostatecznie sądowi Kościoła, który ma od Boga polecenie i posłannictwo strzeżenia i wyjaśniania słowa Bożego.


Konstytucja dogmatyczna o Objawieniu Bożym Dei Verbum

Khorne_S - 10 Marca 2010, 19:49

Piech napisał/a
Khorne_S napisał/a
Wybaczcie bo może już ktoś o to pytał...
Ale gdzie jest w Biblii napisane że zbawienie to kościół ??
Znam Obie księgi nigdzie tam tego nie ma a nawet jest coś przeciwnego...

Nie wiem jak rozumieć Twoją wypowiedź. Pytasz i sam sobie odpowiadasz?

Ty jesteś Piotr, czyli Skała i na tej Skale zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne go nie przemogą. I tobie dam klucze królestwa niebieskiego: cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w niebie.(Mt 16, 16-20).


Nie nie odpowiadam tylko pytam.Taki styl.
A cytat który przedstawiłeś dotyczy osoby. Dokładniej osób nie zgromadzeń i religii. Chrystusa czy jak zwać innego Boga należy czcić w sercu duszy nie w budynkach. Czym się rożni budynek od Wc np ? Czy w wc gorzej się czci Boga ?

Piech - 10 Marca 2010, 21:09

W Kościele raczej nie chodzi o budynki, tylko o to:

"Gdzie dwóch albo trzech gromadzi się w Moje Imię, tam jestem pośród nich." (Mt 18,20).

Khorne_S - 10 Marca 2010, 21:14

Wiec idąc tym torem widać że nie trzeba być w żadnym Kościele i religii by wierzyć w Boga. Prawda ?
Fidel-F2 - 10 Marca 2010, 23:22

Ambioryks napisał/a
Przyjmijmy, że dobro oznacza:
dżiz, nie wierzę
Piech - 10 Marca 2010, 23:47

Khorne_S napisał/a
Wiec idąc tym torem widać że nie trzeba być w żadnym Kościele i religii by wierzyć w Boga. Prawda ?

Nie widzę tego Twojego toru. Cytat jaki podałem podkreśla wagę zbiorowości. Generalnie funkcjonujemy jako jednostki, a także jako społeczność. Z Biblii wynika to samo - oba aspekty człowieczeństwa.

Z jednej strony jest osobisty stosunek do Boga:

"A gdy się modlicie, nie bądźcie jak obłudnicy, gdyż oni lubią modlić się, stojąc w synagogach i na rogach ulic, aby pokazać się ludziom; zaprawdę powiadam wam: Otrzymali zapłatę swoją. Ale ty, gdy się modlisz, wejdź do komory swojej, a zamknąwszy drzwi za sobą, módl się do Ojca swego, który jest w ukryciu, a Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odpłaci tobie." Mt 6,1-6.16-18

Z drugiej strony właśnie słowa do Piotra o ustanowieniu Kościoła, instrukcje dla uczniów i wysłanie ich "aby szli i nauczali" i właśnie to, że "gdzie dwóch albo trzech gromadzi się w Imię Moje..."

Dabliu - 11 Marca 2010, 03:25

Ambioryks napisał/a
Jeśli cię będzie pobudzał skrycie twój brat, syn twojej matki, twój syn, twoja córka albo twoja żona, co na łonie twym spoczywa albo przyjaciel tak ci miły, jak ty sam, mówiąc Chodźmy, służmy bogom obcym, bogom, których nie znałeś ani ty, ani przodkowie twoi - jakiemuś spośród bóstw okolicznych narodów, czy też dalekich od jednego krańca ziemi do drugiego - nie usłuchasz go, nie ulegniesz mu, nie spojrzysz na niego z litością, nie będziesz miał miłosierdzia,, nie będziesz taił jego przestępstwa. (...)


W takim razie Mieszko I popełnił straszliwy grzech. Wszak oddał siebie i cały swój naród w służbę bogu obcemu, którego nie znał ani on, ani przodkowie jego; jakiemuś bóstwu z dalekiego krańca ziemi :twisted:



Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group