To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Powrót z gwiazd - Być zielonym, a może raczej niebieskim?

hrabek - 20 Października 2011, 16:30

Mroziłbyś chleb, który ma np. 2 dni, bo "się nie dojadł"? Albo wędlinę, która nie może być zamrożona, bo to jedyna wędlina, którą synek zje, a ten na złość przez tydzień nie chce jej tknąć, a codziennie sam jej nie jem, żeby dla niego była? Wierz mi, zupełnie inaczej zagląda się do lodówki i sięga po swoje, a zupełnie inaczej, gdy to jest tego, a to tamtego. Uczysz się przelatywać wzrokiem nad takimi "zachowanymi" dla innych członków rodziny produktami i nagle się okazuje, że są tydzień po terminie.
ilcattivo13 - 20 Października 2011, 16:43

hrabek - u mnie w rodzinie są różne: małe i duże - dziewięcio- i więcej osobowe gospodarstwa domowe i w żadnym nie spotkałem się z takimi problemami. I pewnie dlatego tak dziwię się Twojej sytuacji, że jest ona dla mnie zupełnie obca.

Edit: kilkudniowy chleb zajefajnie smakuje, gdy się go zwilży wodą i wsadzi na 15 minut do piekarnika. Ew. można z niego zrobić zapiekanki. albo cokolwiek. Wędlina, jeśli zacznie się robić "śliska", może być przywrócona do używalności poprzez ugotowanie jej. I tak dalej. I tylko sposobu na spleśniałe jogurty mi brakuje (na szczęście, nie jadam) :wink:

Godzilla - 20 Października 2011, 16:59

No nie, zepsuta wędlina to zepsuta wędlina, i przychodzi moment kiedy nie próbuję jej ratować. Zwłaszcza że jest nieprzytomnie napakowana wodą, ocieka zanim się ją ze sklepu do domu przyniesie i psuje się raz-dwa. Rzeczy spleśniałe są spleśniałe i rzadko ulegam pokusie aby je ratować. Macki pleśni sięgają głęboko i zatruwają spleśniałą rzecz znacznie dalej, niż sięga widoczne "futerko". Staramy się kupować małe porcje i ograniczać straty. No i cóż, wybierać rzeczy, które wyglądają na mniej napakowane wodą niż pozostałe.
ilcattivo13 - 20 Października 2011, 17:06

Godzilla, ja piszę o wędlinie, która zaczyna byś "śliska", a nie o takiej, która wygląda jak uprawa rzeżuchy :wink:
Ziemniak - 20 Października 2011, 17:23

Jeżeli chodzi o chleb, to robię odwrotnie, świeży wrzucam do zamrażarki i wyjmuję w razie potrzeby. Tak samo robię z lekko przechodzoną wędliną, jak się uzbiera więcej, robię jakąś potrawę "nawinie".
Agi - 20 Października 2011, 18:15

Świeży bochenek chleba dzielę na połowę, jedną część zamrażam i wyjmuję po zjedzeniu pierwszej.
Lis Rudy - 20 Października 2011, 19:12

hrabek napisał/a
Lis Rudy nic nie pisał o tym, że jest to kwota decydująca o życiu i śmierci

No niby nie pisałem, ale czy wolisz mieć czy nie mieć 50 zeta ?
Zawsze możesz je spożytkować kupując żonie kwiaty, dziecku zabawkę a sobie piwo. Dla mnie dobry powód by je zarobić.

hrabek napisał/a
Trochę inaczej to wygląda, gdy robi się zakupy dla cztero-pięcio osobowej rodziny, bo nie da się przewidzieć ile każdy zje na śniadanie, obiad i kolację i jakie przekąski pomiędzy posiłkami pochłonie

Ale jak nie będzie jogurtu o smaku guawy tylko bananowy, to nie będzie wyjścia, dzieciaki zjedzą bananowy. Albo w ogóle bo właśnie się skończył.

nimfa bagienna, nie mogę się nie zgodzić z tym co napisałaś. Chcesz pyfka w nagrodę ?

ilcattivo13 napisał/a
hrabek, ale lodówkę z zamrażalnikiem posiadasz?

+1 :mrgreen:

Godzilla, Ziemniak, lekko oślizłą wędlinę zesmażam i robię z niej np. zapiekankę, jajecznicę czy inne cóś. Jedzenie z pleśnią (z wyjątkiem sera) zdecydowanie wywalam, już raz się strułem. Salmonellą wprawdzie, ale upiorny TYDZIEŃ w kibelku na sedesie mi wystarczył.

Agi, kiedyś 1-sza żona próbowała zaszczepić mi zwyczaj mrożenia chleba ale przeszczep został odrzucony. Wolę kupić pół bochenka który u nas schodzi w jakieś 3, max 4 dni, a potem dokupić kolejeną połówkę. Chleba off cors. :mrgreen:
Bułki to inna bajka-kajzerki, paryska, bagietka rewelacyjnie sprawdzaja się w zapiekankach.

Agi - 20 Października 2011, 19:15

Lis Rudy napisał/a
Agi, kiedyś 1-sza żona próbowała zaszczepić mi zwyczaj mrożenia chleba ale przeszczep został odrzucony. Wolę kupić pół bochenka który u nas schodzi w jakieś 3, max 4 dni, a potem dokupić kolejeną połówkę. Chleba off cors. :mrgreen:

Mój ulubiony chleb słonecznikowy (z jednej piekarni) dość trudno upolować, jak już się trafi na wszelki wypadek kupuję cały i robię sobie zapas, nie muszę się później martvić.

Lis Rudy - 20 Października 2011, 19:27

Agi, w opisanej przez Ciebie sytuacji ma to sens. Ale u nas je się raczej białe pieczywo, żona nie lubi innego a ja mam problemy trawienne z ciemnym pieczywem, więc kupiowanie 1/2 bochenka jest najbardziej racjonalnym rozwiązaniem. Czasem zresztą kupuję ciemne pieczywo, z tym że mam komfortową sytuację, bo w Wawie można kupić takie maciupeńkie bochenki, bodaj po 400 gram.
U moich rodziców dla odmiany, w chlebaku potrafi leżeć 4,5,6 bochenków różnego pieczywa a każdy zaczęty i w większości nie skończony.
Tylko ja jak do nich przyjadę, to dojadam te końcówki.

juk - 20 Października 2011, 19:55

Lis Rudy napisał/a

Wolę kupić pół bochenka który u nas schodzi w jakieś 3, max 4 dni, a potem dokupić kolejeną połówkę. Chleba off cors. :mrgreen:
Bułki to inna bajka-kajzerki, paryska, bagietka rewelacyjnie sprawdzaja się w zapiekankach.
U mnie w domu również czerstwy chleb ma swoje drugie życie - moczy się go w rozbełtanym jajku a potem na patelnię. Są różne taktyki jedzenia - sam, z solą, z miodem, z szynką, z dżemem... Wszystko w zależności od stanu portfela ;)
Kostucha Drang - 22 Października 2011, 10:24

Lis Rudy potrafi zjeść ten sam chleb nawet trzy razy 8)
Lis Rudy - 22 Października 2011, 13:55

Kostucha Drang napisał/a
Lis Rudy potrafi zjeść ten sam chleb nawet trzy razy

A tobie o co chodzi ???

Martva - 22 Października 2011, 14:23

Zapewne o to że Twoja niechęć do wywalania jedzenia to lewactwo podszyte zawiścią albo coś w ten deseń. Nie przejmuj się.
Lis Rudy - 22 Października 2011, 15:25

Martva, ja tam się nie martvię ;P: czy Kostucha Drang pomyśli sobie o mnie lewak czy prawak, bo to się ma tak do mnie, jak nazwanie mnie niskiego wzrostu blondynem :mrgreen:
Ale od jakiegoś czasu odnoszę wrażenie, że nasz kościsty kolega pracowicie się stara zasłużyć sobie na tytuł forumowego błazna i prowokatora. A tych jakby ostatnio mniej, może mu smutno :twisted: :?:

charande - 22 Października 2011, 16:36

Staramy się z mężem nie wyrzucać jedzenia z dokładnie tego samego powodu, o jakim pisze nimfa :) Sporadycznie zdarzy się "fail" typu przeoczony, przeterminowany serek, hodowla moli na resztce suchej kaszy :roll: czy jakieś resztki, których się nie dojadło.

Patenty na spożytkowanie czerstwego ciemnego chleba (ja to jestem dziwadło - mogłabym się żywić głównie chlebem, ale tylko dobrym razowym z piekarni):
- TOSTER 8) i ser żółty, pleśniowy albo miód...
- polewka z chleba pachnąca średniowieczem ;) Zeszklić 1-2 pokrojone cebule na 2 łyżkach oleju, dodać starte pół selera, 1 startą marchewkę i/lub 1 pietruszkę, nalać ze 2 l wrzątku, wrzucić kostkę rosołową, podgotować, wkruszyć "na oko" kilka kromek czerstwego razowca i gotować, aż warzywa będą miękkie, a chleb rozgotuje się na maź. Przyprawić: czosnek w proszku, majeranek, lubczyk, cząber, pieprz;
- na śniadanie: chleb wkruszony do gorącego mleka + albo ser żółty, albo miód
- na obiad: chleb i ser pleśniowy wkruszone do zupy jarzynowej...

Natomiast zjadaniu w imię oszczędności rzeczy nieświeżych, podpleśniałych etc. mówimy zdecydowane nie.

Martva - 22 Października 2011, 16:43

Nie no, od początku rozmowa była o żywności pełnowartościowej, nie zepsutej/spleśniałej. Czerstwy chleb też uznaję za pełnowartościowy, bo da się z niego zrobić dużo fajnych rzeczy.

Polewka z chleba się mi podoba, kiedyś spróbuję :)

charande - 22 Października 2011, 21:33

Przepis na polewkę jest do modyfikowania wg upodobań, bo ja ją robię zawsze "na oko" - można dosolić, więcej selera, można dołożyć sera pleśniowego itp.

W dawnych czasach w ogóle popularne było zagęszczanie zup chlebem i jest to zaskakująco smaczny patent pod warunkiem, że chleb jest razowy, taki "lepki". Z kolei dzieciom i chorym podawano zupę chlebową zwaną "panada": chleb rozgotowany w mleku rozcieńczonym 1:1 z wodą. Tego nie próbowałam, bo nie brzmi zachęcająco :)

BTW ja się potrafię żywić chlebem, nabiałem i zupą jarzynową nie ze skąpstwa, a dlatego, że tak lubię (daawno temu jako dziecko wzbudziłam konsternację opiekunek na pewnym wyjeździe, ponieważ byłam chudzinka, a na obiady jadłam wyłącznie zupę z chlebem. Biedne myślały, że ani chybi w domu nigdy kotleta na oczy nie widziałam ;) ).

Wcześniej była mowa o granicach utylizowania wędliny, więc wolałam zastrzec, że nie zjem czegoś podejrzanego w imię oszczędzania. Z wędliną i produktami typu mięso w sosie bardzo uważam. Natomiast jogurt, kefir itp. przeterminowany o 1-2 dni zjem, jeśli był przechowywany w lodówce, ładnie pachnie i dobrze smakuje, bo fermentowane produkty mleczne w hermetycznym opakowaniu są wbrew pozorom dość bezpieczne.

A gdy chodzi o twórczą utylizację tego, co zostało z poprzedniego dnia - hehe, niektóre rodziny mają dyplomowanych "wyjadaczy" lodówkowych, co to sobie odgrzeją pierogi w bigosie albo kotleta w zupie :mrgreen:

Rafał - 22 Października 2011, 23:54

IMO nie można nie wyrzucać jedzenia. Sam jestem przykładem: chleb i pokrewne co prawda zbieram do bawełnianego worka i jak uzbieram pełny to wieszam go na zewnątrz podwórka na paszę, ale cała reszta odkąd psa oddałem ląduje w koszu. Myślałem o kozie, ale nie lubię dojenia. Natomiast całkiem na poważnie myślę o zaadoptowaniu jednego z garaży na kurnik. Wtedy kwestia wyrzucania resztek jedzenia sama się rozwiąże.
ilcattivo13 - 23 Października 2011, 02:48

Rafał napisał/a
...Myślałem o kozie, ale nie lubię dojenia...
Spraw se kozła - jego doić nie będziesz musiał :mrgreen:
Martva - 23 Października 2011, 09:56

charande napisał/a
W dawnych czasach w ogóle popularne było zagęszczanie zup chlebem i jest to zaskakująco smaczny patent pod warunkiem, że chleb jest razowy, taki lepki.


Ubóstwiam razowca w zupie cebulowej. Nawet nie musi być w formie grzanek ;)

aniol - 23 Października 2011, 11:54

ilcattivo13 napisał/a
Spraw se kozła - jego doić nie będziesz musiał :mrgreen:


leze pod stolem i kwicze :bravo :bravo :mrgreen: :bravo :bravo

nimfa bagienna - 23 Października 2011, 12:08

Charande, przepis na zupę chlebową wygląda obiecująco, już wiem, co zrobię z tymi wszystkimi suchymi przylepkami chleba na zakwasie. Dzięki!
khamenei - 24 Października 2011, 17:47

Rafał napisał/a
Natomiast całkiem na poważnie myślę o zaadoptowaniu jednego z garaży na kurnik.

zaadaptowaniu ;]

Rafał - 24 Października 2011, 20:57

+1 :D
Kostucha Drang - 26 Października 2011, 19:44

Lis Rudy napisał/a
Martva,
Ale od jakiegoś czasu odnoszę wrażenie, że nasz kościsty kolega pracowicie się stara zasłużyć sobie na tytuł forumowego błazna i prowokatora.


Zjedz coś świeżego dla odmiany bo wcinanie przeterminowanej żywności wyraźnie ci nie służy.

Ziemniak - 27 Października 2011, 19:50



:mrgreen:

Fidel-F2 - 27 Października 2011, 19:59

Ziemniak, :mrgreen:
ilcattivo13 - 27 Października 2011, 20:03

You're my man, Ziemniak :D
feralny por. - 28 Października 2011, 07:38

Ziemniak, that's the spirit! :bravo
dalambert - 28 Października 2011, 09:02

Ziemniak, no to chlup - Twoje Zdrowie i goloneczka na zakąskę :mrgreen:


Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group