Blogowanie na ekranie - Rooshoffy blogasek Martvuni
Martva - 16 Marca 2007, 21:27
Nie o to chodzi, że chcę się na Ciebie obrażać, tylko że... nie rozumiem.
Czy Tobie się wydaje, że ja ślęczę z ołówkiem codziennie rano i zastanawiam się czy lepiej zjeść kanapkę z serem, czy z masłem orzechowym, żeby mi sie wyrównał bilans kalorii/wapnia/witaminy Z?
I czy wegetarianie bardziej myślą nad tym, co jedzą?
Sioooostra! wypowiedz się też, bo mi tu łyso samej. Tequilla, Ty też bo mnie to normalnie zaczęło intrygowac
A jedzenie jest bardzo ważną czynnością w moim życiu, owszem, Warunkuje zdrowie, urodę, dobre samopoczucie i sprawia masę przyjemności. Powinnam się zacząć tego wstydzić i jeść fasfoody?
Piech - 16 Marca 2007, 21:33
Cytat | I czy wegetarianie bardziej myślą nad tym, co jedzą? |
Myślę, że tak. Skoro przestali być wszystkożercami, to nawet powinni.
Fidel-F2 - 16 Marca 2007, 21:50
może i jestem barbarem ale szczerze nie dbam co sobie myśli lubo czuje świnka
ważne jest tylko to, ze boczek na ten przykłąd zaliczam do najgenialnieszych wynalazków cywilizacji
gdyby do tej pory go nie było koniecznie trzeba by go jak najszybciej wynaleźć
uważam również, że dobrze zrobione kurze udko ze stosownymi przyprawami można postawić na równi z boczkiem
zaś smażony dorsz z cytrynką i bułeczką zasuguje na wszelkie nagrody i tytuły
lubię też kasznkę przysmazoną z cebulką ( to danie w zasadzie wegetariańskie, gdyby nie ta odrobinka krwi)
Ponbucek wymyślił to tak, że większy zjada mniejszego. I to jest dobre.
joe_cool - 16 Marca 2007, 21:54
Fidel-F2 napisał/a | lubię też kasznkę przysmazoną z cebulką ( to danie w zasadzie wegetariańskie, gdyby nie ta odrobinka krwi) |
o matko, Fidel-F2, ale mi narobiłeś smaka
Martva - 16 Marca 2007, 22:08
Piech napisał/a | Cytat | I czy wegetarianie bardziej myślą nad tym, co jedzą? |
Myślę, że tak. Skoro przestali być wszystkożercami, to nawet powinni. |
Ale Ty naprawdę wierzysz w tę przedśniadaniową kalkulację z ołówkiem?
Ja tam wierzę w mój instynkt i jem to, na co akurat mam ochotę. Co nie zmienia faktu, że wiem jakie składniki gdzie można znaleźć - zawsze sie starałam wiedzieć, nawet za wszystkożernych czasów. A gdybym nie wiedziała wcześniej, musiałabym sie dowiedzieć na zaliczenie zajęć z dietetyki.
A tak z ciekawości: czytał ktoś 'Dzieciznę' Gaimana? Ze zbioru 'Dym i lustra'?
elam - 16 Marca 2007, 22:41
ja bardzo baaaardzo duzo mysle o jedzeniu.
bo lubie
myslec.
i jesc
Martva - 16 Marca 2007, 22:46
Bratnia... yyy, siostrzana duszo!
Czy myślenie o jedzeniu uważasz za marnotrawienie czasu?
Fidel-F2 - 16 Marca 2007, 22:51
rzekłbym raczej, że to marnotrawienie jedzenia
elam - 16 Marca 2007, 22:53
nie no, nic sie przy mnie nie zmarnuje
Fidel-F2 - 16 Marca 2007, 22:58
bo to grzech marnowac jedzenie
Do kraju tego, gdzie okruszek chleba, podnoszą z ziemi, przez uszanowanie, dla darów nieba, tęskno mi Panie
Tequilla - 16 Marca 2007, 23:53
Z pracy wróciłem, a tu taka dysputa...
Jeśli mogę to sobie porobię takie podpunkty, bo już nie wiem od czego zacząć.
1. Myślenie o jedzeniu? No jak jestem głodny to myślę. Jak chyba każdy - przyznam szczerze, że tak dziwnego argumentu już dawno nie słyszałem ( ostatni podobny to kiedyś na stronie jakiegoś chrześcijańskiego harcerza, który stwierdził, że wegetarianizm prowadzić może do agresji, bo doktor Mengele był wegetarianinem )
2. Jeśli ktoś jest mięsożerny i w pełni akceptuje fakt skąd bierze się mięso to ok. Ale okazuje się, że większość ludzi nie poradziłaby sobie, gdyby dla pozyskania mięsa mieli zabijać zwierzęta ( czyli np. poszli do rzeźni)
3. Słynni wegetarianie : min. Platon, da Vinci, Szekspir, Newton, Bernard Shaw, Lew Tołstoj, Clive Barker... minister Kołodko:), Eddie Vadder z Pearl Jamu - bez ładu i składu podaje i to w rzeczy samej tylko kilka nazwisk które potrafię wynaleźć po całym dniu pracy... ( kiedyś na liście spotkałem nawet Einsteina, ale co do niego nie mam pewności, w jego biografii nigdzie się to nie przewijało)
4. Co do krów i świń - przemysł mięsny, tak, jak powiedział Dunadan to straszne matnotrastwo. Żeby otrzymać 100 g wołowiny trzeba zużyć 13 razy tyle soi. A więc teoretycznie problem głodu na świecie da się rozwiązać. Czy jednym sensem istnienia tych gatunków jest produkcja na mięso? Zapewne w dniu dzisiejszym tak, ale to nie znaczy, że przestałyby istnieć, gdybyśmy przestali jeść mięso. Z pożytkiem dla środowiska populację możnaby stopniowo zmniejszać utrzymując jakiś jej minimalny poziom. Dlaczego nie? Czy nie trzymamy zwierząt w zoo, albo różnego rodzaju parkach?
5. Nasi przodkowie byli wegetarianami, były jakieś badania, które wskazywały, że homo habilis nie polował, co najwyżej jadł padlinę. Dopiero potem to się zmieniło. Zasadniczo do dziś posiadamy cechy zarówno mięso, jak i roślinożerców, co świadczy o tym, że wegetariański styl życia towarzyszy ludzkości od bardzo dawna.
6. A na koniec takie rozważanie teoretyczne - od kilkunastu lat naukowcy próbują porozumieć się z delfinami. Wielu ludzi bulwersuje to, że Japończycy zabijają delfiny, podobnie, jak i polowania na wieloryby w różnych czesciach świata. Krzywimy się, gdy myślimy o jedzeniu małp np. goryli, czy szympansów. Wyobraźmy sobie, że jakiś superhipermądracki naukowiec wymyślił maszynę, która pozwala na tłumaczenie mowy dowolnych zwierząt ( dobra, upraszczając dowolnych ssaków) - porozumieliśmy się z delfinami, małpami i przyszła kolej na świnie. Jak zmieniłby się wasz punkt widzenia, gdybyście mogli posłuchać co mówi świnia kiedy idzie pod nóż?
Gdzieś na poczcie mam "Dzieciznę" Gaimana, to jutro wkleję, bo to fajny kawałek ( jak zresztą cały zbiór "Dym i lustra" polecam). Przy okazji taka reklama w związku z jego przyjazdem.
P.s. wegetariańskie żarcie, jak się tylko ma trochę pomysła jest naprawdę dobre i nie ogranicza się wcale do soi. Śmiem twierdzić, że jest bardziej zróżnicowane od mięsnego
Sorki za ewentualne literówki.
Ixolite - 17 Marca 2007, 00:15
Na chybcika jeszcze odpowiem:
3 - A ilu jest słynnych nie-wegetarian? Dla mnie to żaden argument.
4 - Nie orientuje się dokładnie, ale roślinek chyba trzeba więcej wtrząchnąć niż mięsa, żeby zasymilować tyle samo składników/energii? Jest jeszcze sprawa wegetarian i wegan - co ze zwierzątkami trzymanymi na mleko i jajka?
Idąc dalej, co z przemysłowym wykorzystaniem niekomsumpcyjnych elementów pozostałych po uboju, tudzież co ze zwierzętami hodowanymi w celach przemysłowych: na skóry, włosie, rogi, kości itd.? Co z perłopławami, co z jedwabnikami, co ze zwierzętami wykorzystywanymi do różnych eksperymentów? Nie są hodowane do przeszamania, ale klawego życia też nie mają... Argument marnego losu zwierząt, z których robi się potem kotlety, jakoś traci na wartości.
5 - Większość zwierząt może żywić się zarówno roślinami jak i innymi zwierzętami, tyle że jedne są lepiej przystosowane do przeżuwania trawy, a inne do łykania mięcha. Mówiąc o przodkach naszych nie możesz też powiedzieć, że byli wegeterianami, co najwyżej, że byli roślinożerni, co prawdą nie jest. Byli wszystkożerni, a że rośliny zasadniczo nie uciekają i zwykle nie robią krzywdy napastnikowi, to i były głównym składnikiem diety. Świnie też żywią się głównie roślinami, a są wszystkożerne jednak.
6 - Dylemat czysto moralny i kulturowy, są kultury gdzie praktykowany jest kanibalizm, który w świecie "cywilizowanym" jest nie do przyjęcia.
corpse bride - 17 Marca 2007, 01:10
martva, moze powiedz cos o tych stanikach, bo ta dyskusja jest bezowocna. siedze z boku i patrze tylko. nie spotkalam jeszcze ludzi, ktorym by tak wegetarianizm przeszkadzal. nawet jak sami jedza mieso, co im przeszkadza, ze ktos nie je? dżizzzzzzz...
merula - 17 Marca 2007, 01:12
Co do zróżnicowanie jadła, to tylko kwestia kucharza i inwencji.
A i owszem wegetarianizm to nie tylko soja, zwłaszcza, ae ona akurat jest potwornie słabo przyswajalna. Większość jej treści przelatuje przez nas nietknięta.
I bywa wegetarianizm w miarę naturalny w klimacie sprzyjającym bogatej florze, ale tacy Eskimosi chybaby mieli z tym problem. A i nasz klimat nie sprzyja.
Nie agituję, broń Boże, to takie spostrzeżenie na marginesie życia zgodnego z naturą.
Tequilla - 17 Marca 2007, 07:20
Ixolite to ja też tak na chybcika, bo akurat czasu mam nie za wiele.
Po pierwsze ja tych wegetarian nie wymieniałem, żeby ci pokazać jakie to sławy i jak ich wielu, tylko, że ktoś tam zastanawiał się nad filozofami greckimi i innymi, więc wymieniłem parę osób, które przyszły mi do głowy. Jasne, że mięsożerców było więcej, a gdybym stosował taki argument, że i ten i tamten mięsa nie jedli byłoby to samo co ze wspomnianym przez mnie doktorem Mengele ( który faktycznie wegetarianinem był i co z tego?)
Być może mięso jest bardziej wydajne, ale i tak ne do tego stopnia, żeby pokryć straty związane z tym, że nie jemy soi, tylko karmimy niż zwierzęta rzeźne. Zapewniam cię, że po zjedzeniu 13 kg soi przytyłbyś znacznie więcej, niż po kilogramie mięsa. Zresztą jak chcesz sprawdź empirycznie
Cele przemysłowe też nie są koniecznością wszystkie składniki takie jak skóra, rogi itp. można zastąpić z powodzeniem syntetykami. Badania w laboratoriach, jak się okazuje też nie wymagają obecności zwierząt, ale niestety tak jest chyba najtaniej, a pieniądze zawsze w takich przypadkach wygrywają.
Co do przodków - wcale nie zaprzeczam ludzkiej wszystkożerności, ale z tego co pamiętam twoim zdaniem wegetarianizm to wymysł ostatnich kilkudziesięciu lat. Więc chciałem ci pokazać, że tak nie jest.
6. Jak rozumiem więc w środowisku pedofili to też jest dylemat moralny i kulturowy? Miałem tylko na celu fakt, żebyś się zastanowił nad tym, jak byś postąpił w momencie, gdyby nastąpiła taka nagła personifikacja powiedzmy świni, która niczym nie zawiniła i prosi o darowanie życia ( już po ludzku, dzięki urządzeniu doktora X)
Co do kuchni - jasne że wszystko zależy od kucharza. Ja na przykład ostatnio żywię się od przypadku do przypadku, głównie naleśnikami - ale często jest tak, że ludzie bardzo się do schabowego przywiązują i niewiele więcej im się chce ( co jak widzę nie dotyczy forumowiczów
Soja nie jest aż tak słabo przyswajalna. A białko sojowe jest bardzo dobrym zastępnikiem.
( nawet magazyny dla kulturystów je polecają
Eskimosi? Mogą jeść śnieg:)
A na poważnie kwestia myśliwych, takich jak eskimosi ( a nie tych biegających po lesie z najnowocześniejszą strzelbą ) jest dla mnie trochę inna niż kwestia gospodarczej hodowli zwierząt. Ale powiem szczerze już się nie chcę zagłębiać w ten akurat temat.
A poza tym smacznego sobotniego śniadanka życze wszystkim
Fidel-F2 - 17 Marca 2007, 09:16
Tequilla, a gdyby naukowcy przetłumaczyli mowę zwierząt i okazało się że świnie mówią tylko yhyyhyhyh eeee yhyhyheeee, to co by było? CZy wegetarianie zaczęli by je jeść?
I jeśli na kilkanaście miliardów ludzi jest tylko sześciu czy siedmiu znanych wegetarian to z tym wegetarianizmem musi być coś nie tak. Tequilla napisał/a | Jeśli ktoś jest mięsożerny i w pełni akceptuje fakt skąd bierze się mięso to ok. Ale okazuje się, że większość ludzi nie poradziłaby sobie, gdyby dla pozyskania mięsa mieli zabijać zwierzęta ( czyli np. poszli do rzeźni) | ja akceptuję fakt przeprowadzania operacji na człowieku ale gdyby ktoś mi kazał otwierać skalpelem pacjenta to pewnie bym zemdlał. jak rozumiem wg Ciebie jest to argument przeciw operacjom na człowieku. Poza tym jest to efekt cywilizacyjny. Kiedyś rzezanie zwierząt było normą w każdym domu(jeśli kogo było stać albo sobie złapał)i nikt nie wydziwiał poza jakimiś nieprzystosownymi wyjątkami.
pkt 4. A czy sztuka nie jest marnotrastwem? czy nie lepiej zamiast wydawać pieniadze na filmy galrie, poematy i różne dziwne dźwięki wydać je na jedzenie dla głodującej afryki? a czy zamiast cudować z kabaczkami , sałatami, awokado i winogronami przeznaczyć wszystkie wysiki na produkcję kaszy? Przecież to najtaniej wyjdzie.
Tequilla napisał/a | 5. Nasi przodkowie byli wegetarianami, były jakieś badania, które wskazywały, że homo habilis nie polował, co najwyżej jadł padlinę. Dopiero potem to się zmieniło. Zasadniczo do dziś posiadamy cechy zarówno mięso, jak i roślinożerców, co świadczy o tym, że wegetariański styl życia towarzyszy ludzkości od bardzo dawna. | jak sam widzisz kiedyś jedliśmy roślinki bo nie uciekały, padlinę bo też nieruchawa ale z czasem dzięki rozumowi trochę sie rozwinęliśmy i się zmieniło. A Ty chcesz sie cofać do czasów gdy rozum dopiero sie rodził.
strasznie zabawne te Twoje argumenty ale niestety bez sensu.
Anonymous - 17 Marca 2007, 11:00
Uwielbiam mięcho, bo jestem uzależniony od cholesterolu. Nieuleczalnie. A warzywa lubię jako surówki do sosów i pieczeni.
elam - 17 Marca 2007, 11:00
hmmm, padlina jest niedobra wole swieze.....
Ixolite - 17 Marca 2007, 11:33
corpse bride napisał/a | nie spotkalam jeszcze ludzi, ktorym by tak wegetarianizm przeszkadzal. nawet jak sami jedza mieso, co im przeszkadza, ze ktos nie je? dżizzzzzzz... |
Pfff, biorę tylko udział w interesującej dyskusji, jak widzisz nie napadam na nikogo, tylko wymieniam się spostrzeżeniami i argumentami
Tequilla napisał/a | Co do przodków - wcale nie zaprzeczam ludzkiej wszystkożerności, ale z tego co pamiętam twoim zdaniem wegetarianizm to wymysł ostatnich kilkudziesięciu lat. Więc chciałem ci pokazać, że tak nie jest. |
Wymysł to takie negatywnie nacechowane słowo, celowo napisałem per "pomysł". Wegetarianizm natomiast jest świadomym wyborem, a nie przystosowaniem ewolucyjnym. Roślinożerność nie jest tożsama z wegetarianizmem. Wegetarianizm to jednak pewien światopogląd, którego jednym z efektów jest niespożywanie mięsa.
Czy nazwałbyś naszych przodków pacyfistami? Nie zabijali, a byli zabijani. Pacyfiści jak sie patrzy.
Tequilla napisał/a | Po pierwsze ja tych wegetarian nie wymieniałem, żeby ci pokazać jakie to sławy i jak ich wielu, tylko, że ktoś tam zastanawiał się nad filozofami greckimi i innymi, więc wymieniłem parę osób, które przyszły mi do głowy. Jasne, że mięsożerców było więcej, a gdybym stosował taki argument, że i ten i tamten mięsa nie jedli byłoby to samo co ze wspomnianym przez mnie doktorem Mengele ( który faktycznie wegetarianinem był i co z tego?) |
No właśnie - i co z tego? Dodam jeszcze, że mogę wymienić kilku sławnych ludzi, którzy należą do scjentologów. I co? I nic.
Tequilla napisał/a | Cele przemysłowe też nie są koniecznością wszystkie składniki takie jak skóra, rogi itp. można zastąpić z powodzeniem syntetykami. Badania w laboratoriach, jak się okazuje też nie wymagają obecności zwierząt, ale niestety tak jest chyba najtaniej, a pieniądze zawsze w takich przypadkach wygrywają. |
To ma znacznie szerszy kontekst - czy jesteś w stanie powiedzieć, jaki wpływ na przemysł, środowisko, zatrudnienie i masę innych rzeczy miałoby całkowite przestawienie się na produkcję syntetyków? Niektórych badań też nie można przeprowadzic bez użycia zwierząt, zwłaszcza w medycynie. Pamiętaj też, że syntetyki i komputery to zdobycze ostatnich lat. Co do kosztów, to też jest skomplikowana sprawa. Weźmy takie badania nad lekami, na raka na przykład. Symulacje komputerowe nie załatwią wszystkiego - czy jesteś w stanie przewidzieć skutki wstrzymania badań na zwierzętach? Koszta, wbrew pozorom, to też istotna sprawa, bo jeśli coś jest nieopłacalne, nie zwróci się, to się tego zwyczajnie nie robi.
Tequilla napisał/a | Jak rozumiem więc w środowisku pedofili to też jest dylemat moralny i kulturowy? | W pewnym sensie - tak. Są kultury, gdzie może zostać żoną i rodzić dzieci dziewczyna tak młoda, że w naszej nadal traktowana jak dziecko. Dużo zależy od przyłożonej miary.
Tequilla napisał/a | Miałem tylko na celu fakt, żebyś się zastanowił nad tym, jak byś postąpił w momencie, gdyby nastąpiła taka nagła personifikacja powiedzmy świni, która niczym nie zawiniła i prosi o darowanie życia ( już po ludzku, dzięki urządzeniu doktora X) | To już niestety pytanie z cyklu co by było gdyby, na które nikt nie jest w stanie odpowiedzieć, nie znalazłszy się w takiej sytuacji. Ale, powrócę do kanibalizmu, niektórym nie przeszkadza, że inny człowiek nie chce być zjedzony
Martva - 17 Marca 2007, 12:43
Ixolite napisał/a | Nie orientuje się dokładnie, ale roślinek chyba trzeba więcej wtrząchnąć niż mięsa, żeby zasymilować tyle samo składników/energii? |
Wszystko zależy, jakich roślinek. Strączkowe mają kaloryczność i zawartość np białka porównywalną do mięsa.
Ixolite napisał/a | tudzież co ze zwierzętami hodowanymi w celach przemysłowych: na skóry, włosie, rogi, kości itd.? |
Nie mów że są zwierzęta hodowane tylko na rogi i kości? To przecież produkt uboczny przy produkcji mięsa?
Tequilla napisał/a | Eskimosi? Mogą jeść śnieg:) |
Byle nie żółty!
merula napisał/a | A i owszem wegetarianizm to nie tylko soja, zwłaszcza, ae ona akurat jest potwornie słabo przyswajalna. Większość jej treści przelatuje przez nas nietknięta. |
Oj, z tą słabą przyswajalnością to bym się kłóciła. A to że coś przelatuje przez nas nietkniete oznacza, że ma dużo błonnika, błonnik jest potrzebny człowiekowi mimo że nie jest trawiony. Ale soja ma też białko o korzystnym składzie aminokwasowym i sporo żelaza.
Fidel-F2 napisał/a | I jeśli na kilkanaście miliardów ludzi jest tylko sześciu czy siedmiu znanych wegetarian to z tym wegetarianizmem musi być coś nie tak. |
Sześciu czy siedmiu zostało tutaj wymienionych, było ich więcej; jak Ci bardzo zależy to mogę poszukać, są całe długaśne listy. Tylko po co?
Ale chciałam zaznaczyc, że nie liczy się ilość, tylko jakość
Fidel-F2 napisał/a | a czy zamiast cudować z kabaczkami , sałatami, awokado i winogronami przeznaczyć wszystkie wysiki na produkcję kaszy? Przecież to najtaniej wyjdzie. |
Wcale nie jestem taka pewna czy produkcja kaszy jest najtańsza, trzeba mieć duży kawał ziemi, żeby się to opłacało, przydałby się jakiś park maszyn etc. Kabaczka sadzisz w słonecznym miejscu na pryzmie kompostowej i nie musisz z nim robić nic więcej
corpse bride napisał/a | martva, moze powiedz cos o tych stanikach, bo ta dyskusja jest bezowocna. siedze z boku i patrze tylko. |
No więc obraziłam się na moją ulubioną panią od staników, bo jakaś taka strasznie nieprzyjemna była. Poza tym bardzo, ale to bardzo potrzebuję czegoś nowego, teraz zaraz. Z kasą jest równie ciężko jak zwykle, bez przerwy mnie namawiają na nowe zamówienia koralikowe; ostatnio w porywie desperacji zajrzałam do Galerii Krakowskij i obejrzałam dział z bielizną w H&M. I czuję się dyskryminowana, bo znalazłam parę wieszaków opisanych jako mój rozmiar, ale wisiały na nich inne. A ceny były całkiem atrakcyjne, uch.
Poza tym odbiegając od tematu bieliźnianego, a wracając do koralików, zajrzyj na to Forum i zerknij na górę, masz tam adresy większości sklepów, niektórych chyba jeszcze nie podawałam
joe_cool - 17 Marca 2007, 12:56
o, temat bieliźniany, dołączę się
otóz staniki w H&M są owszem, niedrogie i czasami całkiem ładne, ale jakieś takie niewymiarowe przymierzam, rozmiar niby mój, a w ogóle nie leży. tu odstaje, tam ciśnie, rozstaw nie ten, no jakoś mi nie podchodzą. za to Triumph - duuuużo lepiej, ale cena też duuuuużo wyższa...
Martva - 17 Marca 2007, 13:07
Ja nie przymierzałam, a nuż by się coś znalazło.
Ja nie wiem czy ja jestem niewymiarowa, czy producenci cos kombinują, grunt że staniki pasujące na mnie i leżące idealnie (tak że mogę się przebierać przy ludziach i nie bać się że to nieprzyzwoicie wygląda) mam całe dwa, zresztą identyczne, tylko w różnych kolorach. Są polskiej firmy Ava, bardzo fajne. Problem w tym, że jak w moim do niedawna ulubionym sklepie mierzyłam 6 różnych modeli, to przynajmniej 2 były tej samej firmy i leżały zupełnie inaczej i stanowczo źle. A ja jestem w stanie zrozumieć, że rozmiarówka może być różna w różnych firmach, ale żeby w obrębie jednej?
Na Triumpha to nawet nie patrzę, leży poza moim przedziałem cenowym. Pod tym względem polska bielizna jest sympatyczniejsza, a jakości też wcale nie ma złej, tylko że nie wiem gdzie ją można znaleźć w duuuuużym wyborze, internetowe sklepy wysyłkowe nie wchodzą w grę.
joe_cool - 17 Marca 2007, 13:24
nie wyobrażam sobie kupowania bielizny przez internet czy wysyłkowo - muszę zmierzyć.
a z tymi róznicami - wiesz, różne modele mają rózny krój, więc mimo, że rozmiar ten sam, to leży zupełnie inaczej. a o tym, że mam staniki w co najmniej trzech różnych rozmiarach (i wszystkie pasują) to już nawet nie wspomnę...
Martva - 17 Marca 2007, 14:05
No ja właśnie też bym nie mogła, niby mozesz sobie zamówić 3, zmierzyć i w razie czego odesłać 2, albo i wszystkie, ale to za dużo fatygi.
Swoją drogą, nie jestem do końca pewna jaki ja mam do cholery rozmiar, poczytałam sobie jedno forum ostatnio i zwątpiłam
I poluje ostatnio na same ramiączka, ale w nietypowych kolorach, bo nie lubię jak spod turkusowej koszulki mi wyłazi czarne albo białe, a dobrania czegoś pasującego z możliwością noszenia bezramiączkowego nie jestem w stanie sobie wyobrazić.
May - 17 Marca 2007, 20:42
O rany, a ja ostatnio przytylam ku radosci mojego prosiaka i mam problem, bo wyroslam ze wszystkich moich stanikow. A w Wells sklepow z bielizna za bardzo nie ma... Tzn jest jeden, ale ceny (nawet wyprzedazowe) ma powalajace. Mam jeszcze new look, gdzie ostatnio wyladowalam w przymierzalni z nareczem stanikow na dobra godzine i udalo mi sie dobrac jeden (!) w cenie w miare przystepnej i odpowiadajacy mi kolorem/modelem...
Ech, pojechalabym do Holandii, tam mialam ulubiona siec sklepow bieliznianych hunkemoller, gdzie zawsze znalazlam cos dla siebie, zwlaszcza na wyprzedazach
Martva - 17 Marca 2007, 20:51
Te, a jak Ci sie gdzieś rzuci w oczy H&M u Was, to zobacz czy tam funkcjonuje coś takiego jak miseczka D, z ciekawości... Bo angielska numeracja jest jakaś dziwna, ale literki mają takie same, nie? U nas nie zauważyłam poza napisem na wieszaku, ale był wprowadzający w błąd.
Poszłam do jednego sklepu li i jedynie z bielizną, nazwy nie pamiętam; cuda, ale 90 zł za stanik to dużo
elam - 17 Marca 2007, 20:54
ach te miseczki D, tez to znam
Martva - 17 Marca 2007, 21:04
A masz problemy z nabyciem czegoś sensownego?
Ja do tej pory nosiłam głównie B, a potem się mi wzięło i urosło. Prawdopodobnie mam D, ale nie na 100% Akurat jak zaczęłam dojrzewać do poprawiania sobie humoru fajną bielizną. I w rozmiarze B fajnej bielizny jest mnóstwo, gładkiej, nakrapianej, w kwiatki i w Garfieldy, a D albo nie ma wcale albo jest mało fajna
elam - 17 Marca 2007, 21:12
wiesz, ostatnio przymierzylam w jakims sklepie bielizniarskim jakis-tam wloski stanik, zadna znana marka, ale fajny oliwkowy kolor mial i w miare lezal, poza tym "tylko" 25 zeta kosztowal.. pochodzilam w nim tydzien i okazalo sie, ze lezy jak ulal - wiec poszlam jeszcze raz, zeby kupic wszystkie mozliwe kolory coz, rozmiar "Duze D" byl jeszcze tylko w bialym i bordo (a mialam taka nadzieje na czarny ) ale juz wiem, z doswiadczenia, ze jak cos dobrze lezy, trzeba kupowac na zapas i szybko, zanim inni wykupia
ja ogolnie mam wszystko duze (oprocz wzrostu ) ale ty moze masz miszeczki C? trzeba mierzyc, chociaz to troche mnie brzydzi, szczerze mowiac - bo faktycznie, nie wiem nie raz, na kogo oni szyja te biustonosze i z jakich modeli biora ksztalty... kupilam sobie raz cos przeslicznego z DIMa, ale coz z tego, kiedy mi w tym staniku piersi zezuja i uciekaja gdzies pod pachy
Martva - 17 Marca 2007, 21:46
C nosiłam przez jakiś rok, ale przestałam się mieścić Ale poczytałam sobie jedno forum o stanikach i jak kiedyś dorwę 70E to też przymierzę, żeby się upewnić że to nie to i już nie mieć wątpliwości
Znalazłam kiedyś dziką wyprzedaż w jakimś sklepiku, wszystkie modele po 10 zł (chińszczyzna), kolory obłędne łącznie z różem i turkusem (marzę o różowej bieliźnie, myślę że wyglądałabym jak budyń z soczkiem ) ale rozmiary kończyły się na C i było to małe C zresztą. Generalnie na polską bym jeszcze zapolowała, muszę pogrzebać w sieci, a nuż mają jakieś sklepy/stoiska w Krakowie? Bardzo znane marki są znane i drogie, więc nawet nie oglądam...
|
|
|