To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Melodie przestrzeni [muzyka] - Co nam w duszy gra.

Fidel-F2 - 8 Marca 2014, 00:57

A ja dziś w nocy Led Zeppelin na zmianę ze starym Depeche Mode. Dobrze mi tak. Jeszcze mam w odwodzie Guns'n'Roses i Marillion.
Dunadan - 8 Marca 2014, 14:10

Agi napisał/a
Dunadan, co chciałeś nam powiedzieć? Może spróbuj jeszcze raz i powoli.

Sorry, pisałem na szybko i mi się polskie literki wyłączyły i nie zauważyłem :roll:
Fidel-F2 napisał/a
A ja dziś w nocy Led Zeppelin na zmianę ze starym Depeche Mode. Dobrze mi tak. Jeszcze mam w odwodzie Guns'n'Roses i Marillion.

O widzisz, mnie Marillion np. cholernie nudzi. LZ czy GNR wprost przeciwnie a do DM mam mieszane uczucia choć ten kawałek mi się bardzo podoba, zwłaszcza w takie oprawie wizualno-fabularnej: http://www.youtube.com/watch?v=76FcnpOht_0

A tu pełen utwór: http://www.youtube.com/watch?v=6QSQjDZgUw4

Fidel-F2 - 8 Marca 2014, 15:27

Fugazi Marillion to jedna z najważniejszych płyt w moim życiu.
m_m - 8 Marca 2014, 15:35

Tak, Fugazi to wspaniała płyta, ale dopiero kiedy poznałem dorobek Genesis z lat 70tych, zrozumiałem jak wiele Marillion ,,zawdzięcza" tej grupie.
Godzilla - 8 Marca 2014, 21:25

Vabank mi się przypomniał:

http://supercatsan.wrzuta...bank_soundtrack

Fidel-F2 - 8 Marca 2014, 21:41

Zastanowiłem się Dunadan, nad tym co powiedziałeś o Marillion. Może to zależy od stanu ducha, od ulotnej chwili, szczególnego momentu kiedy dotkną nas te a nie inne dźwięki? Jest mnóstwo rewelacyjnej muzyki i szczególnych płyt. Pierwsze płyty Led Zeppelin czy King Crimson, Kind of Blue Daviesa, szereg innych, genialnych dokonań które dla mnie się nie starzeją i nieustająco słucham z ogromną przyjemnością ale Fugazi Marillion jest nawet w tym towarzystwie wyjątkowe. Ile razy bym jej nie słuchł, za każdym razem jest jednakowo świeża. Za każdym razem, każda pojedyncza nuta tej płyty, każdy wers wyśpiewany przez Fisha szarpie mi duszą. Gdy jestem szczęśliwy potęguje moją radość, gdy jestem wk*rwiony powoduje, że muszę się siłą woli powstrzymywać przed praniem wszystkich, którzy podejdą w zasięg cepa. Są różne świetne płyty ale tak działa na mnie tylko Fugazi. Powiedzieć o niej że nudna jest dla mnie tym samym co powiedzieć o afrykańskim słońcu w bezchmurny dzień, że słabe, mdłe i bez blasku. Mnie ta płyta zachwyca. Może trzeba nastoletniej naiwnej wrażliwości i niedoświadczenia, braku szeregu porównań i odniesieńby być w ten sposób potraktowanym przez muzykę. Może gdybym natknął się na Dream Theater w liceum, może wtedy znalazłbym w nich świeżość i oryginalność. Niestety dziś to obrazek złożony z fragmentów, które już nierazzłyszałem, w, moim zdaniem, lepszych kontekstach i wykonaniach. Dlatego dziś ta muzyka nie boli ale i nie zachwyca. No i nudzi.
gorbash - 9 Marca 2014, 13:03

Fidel-F2, nie znam Marillion. Chętnie się zapoznam. Lubię progresywną muzykę w każdym klimacie chyba właściwie

Co byś polecił na początek?

Fidel-F2 - 9 Marca 2014, 14:19

Misplaced Childhood uznawane jest za najlepszą płytę z okresu z Fishem. Uważam, że to bardzo dobra płyta ale jak widać wyżej za szczytowe osiągnięcie mam Fugazi. Tak czy siak cztery pierwsze imho są bardzo dobre, piąta Seasons End nagrana z nowym wokalistą zawiera część utworów tworzonych jeszcze z Fishem i jest niezła ale słabsza. Znam jeszcze dwie kolejne Holidays in Eden i Brave już zupełnie bez Fisha i wg mnie to totalny zjazd w dół. Zniechęcony tą tendencją nie przesłuchałem już potem żadnego z później tworzonych przez zespół albumów więc nie mogę nic powiedzieć. Ale zaraz przyjdzie Chal i powie, że rzeczy z Fishem to słabizna a zespół bierze wiatr w żagle dopiero z Hogartem na wokalu.

Podsumowując, wydaje mi się, że najlepiej zacząć po kolei, tak jak płyty wychodziły. Myślę, że fajna przygoda przed Tobą.

Dunadan - 9 Marca 2014, 15:55

Fidel-F2 napisał/a
Może to zależy od stanu ducha, od ulotnej chwili, szczególnego momentu kiedy dotkną nas te a nie inne dźwięki?

Coś w tym jest, są kawałki które jak je włączę przypominają mi od razu konkretną chwilę albo stan emocjonalny w jakim byłem w danej chwili. Waiting in vain Marleya jest niewiarygodnie pięknym kawałkiem ale przynosi złe wspomnienia i nie lubię go słuchać :-/

Zapoznam się z tym Fugazi - Marillionu próbowałem parę lat temu, może mi się zmieniło.

gorbash - 9 Marca 2014, 16:29

Dzięki Fidel-F2.
gorbash - 9 Marca 2014, 19:57

Fidel-F2, a co do Dream Theater, to jeśli masz w ogólę chęć jeszcze próbować to polecam "Metropolis Pt. 2: Scenes from a Memory". Ja jestem zakochany w tej płycie. Trzeba się skupić, bo to concept album z mroczną historią w tle, ale moim zdaniem warto.
Jest wersja koncertowa (Metropolis 2000: Scenes from New York) z aktorami odgrywającymi fragmenty historii.

Przepraszam za dwa posty pod rząd.

Fidel-F2 - 11 Marca 2014, 22:07

Znowu Fugazi

ciary oczywiście

Co do DT, to może dam im jeszcze szansę i kiedy sięgnę po ten album.

Matrim - 11 Marca 2014, 22:23

A za mną, od seansu American Hustle chodzi Long Black Road - ELO.
gorbash - 13 Marca 2014, 07:20

Tyczy się Marillion.
Dwa dni spędziłem z "Script for a Jester's Tear" (przesłuchałem jakieś 8 - 10 razy). Na początek - strasznie dużo klawiszy tam jest! Przez chwilę się zastanawiałem czy mają w ogólę gitarzystę, ale potem jakiś solo poleciało więc ok. Cholernie śmierdzi latami 80tymi i bardzo mi się to podoba. Uwielbiam też bas! Są kawałki właściwie poprowadzone basem. Trochę nudna perkusja, nie zauważyłem żeby się czymś popisywali. Taki "łups....łups...łups....psssss". Skojarzenie od razu z Joy Division. Wokal też mi się kojarzy z Curtisem chociaż nie wiem właściwie czemu, może ze względu na lekki obłęd w głosie. Albo ze Smithem z The Cure.
Mam ochotę wrócić do tej płyty.

Potem zacząłem "Fugazi" ale na razie przesłuchałem dwa razy także wiele nie mam do powiedzenia. Chyba więcej gitar, subtelniejsze klawisze i jakaś perkusja się wreszcie pojawiła.

Generalnie impreza trwa.

Fidel-F2 - 13 Marca 2014, 07:58

Na Fugazi jest nowy bębniarz i dla mnie perkusja na tej płycie jest świetna (szeroko rozumiana, bo również te różne trele i przeszkadzajki), oprócz standardowej funkcji w sekcji rytmicznej jest pełnoprawnym instrumentem, który ma swoje do powiedzenia raz, a dwa jest odpowiedzialny za tworzenie przestrzeni - te kawałki dla mnie są bardzo przestrzenne i to w dużej mierze dzięki perkusji właśnie (warto słuchać na czymś co robi dobrą robotę bo produkcja jest świetna i szkoda zmarnować te dynamikę). Uderzenia bębnów widzę na kształt wybuchających na nocnym niebie kulistych fajerwerków, każde uderzenie to eksplozja i stopniowe wygaszanie czaszy kolorowych światełek.

Co do wokalu Fisha to dla mnie jest świetny dzięki ogromnemu ładunkowi emocjonalnemu i takiej trochę teatralności. Fish rzadko śpiewa w sposób tradycyjnie pojmowany, to są okrzyki, deklamacje, frazy wywarkiwane, jęczące, niosące ze sobą groźby, oskarżenia, czuć ogromne zaangażowanie, precyzyjnie przemyślaną konstrukcję znaczeniowo-brzmieniową (dlatego chyba nie podszedł mi Hogart, bo on ładnie i tradycyjnie śpiewa, ładne i tradycyjne piosenki, nuuuuda).

No ale ja tą płytę słyszałem już chyba grube setki razy.

gorbash - 13 Marca 2014, 09:27

Fidel-F2, a próbowałeś kiedyś Toola słuchać? Aenima i późniejsze.
Bo to są właśnie dla mnie takie płyty, które na początku nie robiły wrażenia, a potem jak się obsłuchasz, jest taki jeden moment kiedy idąc ulicą, zatrzymujesz się i szeroko otwierasz oczy i od tej pory całość już jest genialna. I 90% tego robi sekcja basowa i wokal Maynarda.

Fidel-F2 - 13 Marca 2014, 12:27

Nie próbowałem. Znaczy Toola na pewno słyszałem pojedyncze rzeczy ale nigdy żaden kawałek nie zachęcił mnie do sięgnięcia po coś większego a tej drugiej nazwy nigdy nawet nie słyszałem. Problem głównie polega na tym, że muzyki jest moc przeogromna a czasu do dyspozycji bardzo mało, nie ma szans ogarnąć wszystko. Może kiedy spróbuję. Dzięki oczywiście.
Iwan - 16 Marca 2014, 22:59

przed paroma chwilami na trójce słyszałem

moby

Fidel-F2 - 19 Marca 2014, 13:39

gorbash napisał/a
Fidel-F2, a co do Dream Theater, to jeśli masz w ogólę chęć jeszcze próbować to polecam Metropolis Pt. 2: Scenes from a Memory
Przesłuchałem kilka razy, porobiłem notatki do każdego kawałka, ale w sumie nie chce mię się wszystkich po kolei analizować. Ogólne wrażenie. Nie jest to zła płyta ale nie mój gust i jesli to ich najlepsza rzecz to dobrze, że sobie odpuszczam. Drażni mnie wokal, czasem tak sobie, czasem bardzo mocno. Gitarzysta imho z marną wyobraźnią, gitarowe brzmienie często zbliżone do Rush, co mam za minus jak stąd do Kopenhagi. Ogólnie mają parę przyjemnych pomysłów ale bardzo to ze sobą niezgrane. Brak jakiejś koherencji, poszczególne elementy nie za bardzo do siebie przystają. Pink Floyd, Waters, nieszczęsny Rush, The Doors, Jesus Christ Superstar (8. "Scene Six: Home" -najfajniejszy, orientalny fragment ze świetnym motywem basu zapchany później niepotrzebnie watą). Rzecz za długa o 20 minut. Raczej nie będę wracał.

gorbash, nie wiem czy znasz ale polecam Amused to Death Watersa. Śliczne.

gorbash - 19 Marca 2014, 13:45

Fidel-F2 napisał/a
gorbash, nie wiem czy znasz ale polecam Amused to Death Watersa. Śliczne.

Nie znam, dopisane, dzięki.

Fidel-F2 - 19 Marca 2014, 13:48

jedna z moich najulubieńszych rzeczy, zaraz odpalam
Agi - 19 Marca 2014, 14:21

Fidel-F2 napisał/a
jedna z moich najulubieńszych rzeczy, zaraz odpalam

Włączyłam. Dziękuję za polecankę.

gorbash - 21 Marca 2014, 10:06

Death "Sound of Perseverence". Genialna jest ta płyta. Za każdym razem jak jej słucham, znajduję coś nowego.
Fidel-F2 - 21 Marca 2014, 17:01

gorbash napisał/a
Death Sound of Perseverence
zaglądam na youtube i mam obawy, jak to często bywa, wokalista przeszkadza zespołowi ale jeszcze poniucham
gorbash - 21 Marca 2014, 17:30

Fidel-F2, wokalista (czyli Chuck) to mózg całego zespołu. Odpowiadał za gitary (uwielbiam), wokal i całą koncepcję. Niestety mu się przedwcześnie zeszło no i "Sound..." to ostatnia płyta Death.
Jeśli jednak wokal nie pozwoli Ci się cieszyć resztą, to obczaj sobie Control Denied i ich jedyną płytę "Fragile Art of Existence". Tam Chuck tylko grał i myślał. Chociaż mnie właśnie tamten, lżejszy wokal dużo bardziej przeszkadza i milion razy wolę Death.

Fidel-F2 - 21 Marca 2014, 18:17

Sprawdzę. Lubię ostre metalowe dźwięki z charakterem, ale jeśli wokalistę męczy 'śpiewanie' to to zwykle nie daję rady tego słuchać.
gorbash - 21 Marca 2014, 18:27

Mam tak samo. Dużo potrafię znieść jeśli w danej muzyce jest coś ciekawego, ale jeśli wokal mi przeszkadza to jest pozamiatane.
thinspoon - 22 Marca 2014, 14:10

Ballada o cyckach
Fidel-F2 - 22 Marca 2014, 14:49

gorbash napisał/a
Control Denied i ich jedyną płytę Fragile Art of Existence
No niestety nie przemawiają do mnie ani jedni ani drudzy za bardzo,
gorbash - 23 Marca 2014, 10:46

Życie.
Pozostaje mi się cieszyć że mnie się podoba ;-)



Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group