Park marzeń [gry] - Co robić? Czyli w co grać?
Fidel-F2 - 12 Września 2016, 13:32
Grafika to najmniej istotna rzecz w grze.
mesiash - 13 Września 2016, 10:59
Fidel-F2 napisał/a | Grafika to najmniej istotna rzecz w grze. | To jest bardzo przestarzałe hasło.
Kiedyś, gdy miały dobrą lub bardzo dobrą grywalność, faktycznie grafika nie wpływała aż tak bardzo. Natomiast od pewnego czasu, gdy zaczęto tworzyć klony i kolejne części tych samych słabych tytułów, które przyciągają dzieciaki zafascynowane grafiką a nie innymi aspektami gry, dużo ciężej jest się z nim zgodzić.
Mając 50 równie marnych tytułów do wyboru, wezmę ten najatrakcyjniejszy wizualnie - prosta sprawa. Co nie zmienia faktu, że średnia wieku gier na moim kompie jest pewnie w okolicach 10 lat
Kruk Siwy - 13 Września 2016, 11:02
Walczę właśnie w Dłoni Seldarine i dobrze mi z tym. Hihi!
Fidel-F2 - 13 Września 2016, 11:04
mesiash, bzdury pleciesz. Mając 50 równie marnych tytułów do wyboru, sięgnę po ten sprzed dziesięciu lat w düpie mając wizualną stronę nawet tego najlepszego z 50.
Luc du Lac - 13 Września 2016, 13:15
hmm, w sumie podpisał bym się pod tym...
ale...
ostatnio odpaliłem Fallouta 1.5 - niby wszystko po staremu, ale nie wciągnąłem się, coś mnie jednak odrzuca - może właśnie grafika sprzed 20 lat.
Dunadan - 13 Września 2016, 13:23
gorat napisał/a | Przecież układ graficzny jest wbudowany w procesor, to o czym miałbym pisać? |
Sprawdzanie
gorat napisał/a | co się w grafice w ciągu ostatnich 15 lat działo, najlepiej na przykładzie FPP. |
tylko przy udziale haswellowskiej mainstreamowej integry może być... karkołomne (choć nie powiem, w Metal Gear Rising pograłem na full detalach tylko z i5 4570 ). Już lepiej kupić jakąś używane GPU za 300-400zł.
gorat - 14 Września 2016, 00:05
Rzecz w tym Dunadan, że nie wiem, czy będzie mi tak naprawdę użyteczna Dlatego tak ostrożnie "a może by tak sprawdzić"...
Jeszcze jest kwestia monitorów 2160p, ale gdy widzę, że do jednego potrzebuję przynajmniej 2500 PLN... poczekam, postoję jeszcze z rok czy dwa
Dunadan - 14 Września 2016, 08:25
gorat napisał/a | Rzecz w tym Dunadan, że nie wiem, czy będzie mi tak naprawdę użyteczna |
Jeśli chcesz pograć w nieco bardziej wymagające tytuły to będzie użyteczna. Integra nada się tylko do "lekkich" gier.
gorat napisał/a | Jeszcze jest kwestia monitorów 2160p, ale gdy widzę, że do jednego potrzebuję przynajmniej 2500 PLN |
To nie tylko kwestia monitora ale sprzętu który to udźwignie - do 4K potrzebujesz conajmniej GTX 1080 a to już wydatek powyżej 3000tys zł. To ciągle technologia pod którą nie ma "infrastruktury" jeszcze.
Kup sobie kartę za ~400-500zł, Crysis 3 i Metro: Last Light i baw się dobrze to gry z chyba najładniejszą grafiką od lat. Obie gry są do dostania za 30-40zł.
ilcattivo13 - 15 Września 2016, 09:16
gorat - tak sobie pomyślałem, że jeśli tylko chcesz zobaczyć, co się zmieniło w grafice gier w ostatnich 15 latach, to najlepiej będzie załadować na lapka jakiegoś starocia z okolicy roku 2000, Kwaka, albo Unreala (CS 1.6 jest wciąż popularny i poza promocjami kosztuje nawet ponad 50 dyszek, więc odpada), i przejść się na jakieś targi gier komputerowych, parę razy do roku coś takiego się Polsce w różnych miejscach (Katowice, Poznań, Warszawa) odbywa, albo nawet na dowolny większy konwent, gdzie jest stoisko sprzętowe, i tam będziesz mógł porównać Ale jeśli chcesz grać i chcesz, żeby grafika w nowej grze wyglądała tak, jak ma wyglądać, to szykuj minimum 1500pln na nową kartę graficzną Na rok czy dwa będziesz miał spokój
Dunadan - 16 Września 2016, 08:21
ilcattivo13 napisał/a | Ale jeśli chcesz grać i chcesz, żeby grafika w nowej grze wyglądała tak, jak ma wyglądać, to szykuj minimum 1500pln na nową kartę graficzną |
To nie jest prawda. Na PPC był fajny artykuł o tym jak wystarczy zmniejszyć odbrobinę kilk austawiań graficznych zęby się cieszyć płynną rozgrywką i piękną grafiką nawet na słabszym sprzęcie.
2 lata temu kupiłem używanego GTX560OC za 300zł i do dziś daję radę pograć w większość gier. Jasne, muszę zmniejszyć ustawienia do medium a i nie we wszystkich tytuła to przechodziale kurde... 300zł teraz za tę samą cenę kupi się GPU o klasę wyższe, za nie wiele więcej o dwie-trzy klasy wyższe.
Sądzę że na integrze pójdzie Half Life: Black mesa - warto. HL to legenda.
EDIT: a chyba jednak nie pójdzie na integrze... w dodatku gra jest w jakimś dziwnym stanie - można za darmo ściągnąć "Legace release" które kończy się bez ostatnich 15% fabuły ale gra jest ciągle rozwijana i można KUPIĆ "early access" za 20$ eh... no to w takim razie lepiej chyba kupić Crysis 3 albo Metro: Last Light.
ilcattivo13 - 16 Września 2016, 08:45
Każda gazeta czy portal o grach puszcza taki artykuł raz na kilka lat. Ja mam taki poradnik w którymś z numerów CDA, z zeszłego roku, albo jakoś tak. Tylko czy jeśli ktoś chce zobaczyć, jak to wygląda teraz w pełnej krasie, warto sobie tę pełną krasę przycinać?
Dunadan - 16 Września 2016, 09:34
ilcattivo13 napisał/a | Tylko czy jeśli ktoś chce zobaczyć, jak to wygląda teraz w pełnej krasie, warto sobie tę pełną krasę przycinać? |
Ale to się tyczy najnowszych najbardziej wymagających tytułów. Jak ktoś nie chce wydawać 1500zł na GPU to nie ma wyboru. Czasem wystarczy zmienić jakąś opcję nie koniecznie na gorszą tylko na inaczej wyglądającą i voila
ilcattivo13 - 16 Września 2016, 11:45
Dunadan napisał/a | ... nie koniecznie na gorszą tylko na inaczej wyglądającą i voila |
Ehe. "Ta dziewczyna niekoniecznie jest brzydka jak ćwierć tony rozjechanych ropuch, tylko jest inaczej wyglądająca. I włala"
Jeśli dobrze zrozumiałem, to gorat nie chce grać cały czas. On chce tylko sprawdzić, jaki przez piętnaście lat zaszedł postęp w grafice komputerowej, a nie jaki przez piętnaście lat zaszedł postęp, ale po okrojeniu i wykastrowaniu rezultatu Stąd będę obstawał przy swoim, stary FPS na lapku, wyprawa na konwent/targi, porównanie
Dunadan - 16 Września 2016, 13:37
ilcattivo13, w ten sposó to lepiej doradzić włączenie YT w 4k - mniej zachodu. Są bardzo fajne filmy np. z Elite: Dangerous albo Star Citizen. Nie widzę sensu w takim kombinowaniu.
A żeby grę poczuć to trzeba zagrać i tyle...
ilcattivo13 - 16 Września 2016, 16:19
I dlatego właśnie cały czas mówię o targach/konwentach Wiesz, jak się producenci sprzętu na takich imprezach wystawiają, to zawsze jest hajendowy sprzęt z hajendowymi grami w na hajendowych ustawieniach I można pograć (jak się odstoi swoje w kolejce) bez kupowania Tadam!
Dunadan - 17 Września 2016, 11:33
ilcattivo13, ty tak serio? nie widzisz różnicy w graniu w domowym zaciszu na spokojnie zamiast pogrania 10-15 minut w głośnej hali z setką osób w kolejce za tobą?
ilcattivo13 - 17 Września 2016, 16:57
Widzę Widzę też różnicę między chęcią sprawdzenia, jak się rozwinęła grafika gier w ostatnich 15 latach, a chęcią codziennego grania
ilcattivo13 - 30 Września 2016, 23:16
Avadon 3 za mną. W dwójkę nie grałem, bo jedynka mnie troszkę rozczarowała, a po trójkę sięgnąłem, bo miałem ochotę na coś ze SpiderWebu. Geneforge też niedawno udało mi się przejść (za drugim razem), nawet drugą część zacząłem, ale czegoś mi w tych grach brakuje. Jakieś są takie zbyt proste fabularnie, a kierowanie jednoosobową drużyną (nawet jak się stworzy gościa na miarę Gandhiego III, Jednoosobowej Załogi Niszczycielskiej) było jakieś takie absolutnie pozbawione frajdy (w przeciwieństwie do pierwszych Falloutów, gdzie kierowanie drużyną zawsze mnie bolało).
Enyłej, jak już wspomniałem, pierwszy Avadon mnie rozczarował, podobnie jak Geneforge, fabularnie i rozwiązaniem odwiecznego problemu walki turowej. Nie wiem, dlaczego twórca gry zdecydował się na inną mechanikę niż w seriach Exile/Avernum, tamta była klasycznie prosta, intuicyjna, ta w seriach Geneforge/Avadon ssie prawie jak ta z ostatnich X-Comów i ich klonów. Pewnie to jakiś objaw pomroczności jasnej, albo co.
Zainstalowałem trzeciego Avadona tak dla sprawdzenia, co tam tym razem, panie, w polityce, i wsiąkłem, tudzież wsiąknąłem. Od strony graficznej wiadomo - to indyk, od strony mechaniki dalej ździebko ssie, ale od strony fabuły jest co bardzo dobrze. Wyborów, których musimy dokonywać, jest na pęczki. Dobrych i złych. Często do wyboru będą tylko te złe. Te drobniejsze wpływają na te większe, te większe zadecydują o losie całego kontynentu. Państwa związane Paktem są ze wszystkich stron atakowane przez hordy dzikusów, na zachodzie trwa rebelia, Avadon zaś, który został stworzony dla zapewnienia spokoju i pokoju Paktu, jest jednym wielkim burdelem politycznym, bo Redbeard został zdetronizowany, ale żyje i zachowuje się, jakby dalej był przywódcą, a to sprawia, że sytuacja prawna Avadonu jest mocno niejasna. W tym wszystkim lądujemy my, Dłoń Avadonu, który/a musi rozwiązać wszystkie problemy usiłując przeżyć rozgrywki polityczne i wojnę.
Zawsze w RPGach gram tymi dobrymi, albo praworządnymi dobrymi, albo neutralnymi dobrymi (to drugie wybieram, jak w lokacjach jest masa fajnego lootu w szafkach w zamieszkanych i niewrogich miejscach). Bo przeważnie gry są robione właśnie pod takie postacie - kto próbował skończyć jakiegokolwiek Fallouta grając wybitnego skurczysyna, żeby przy takim wyborze zakończenie gry miało jakikolwiek sens? Nawet w KOTOR'ach granie złym Jedi było mało sensowne (i na dobra sprawę to sprowadzało się tylko do innego zestawy mocy). W Avadonie 3 jest inaczej. Ale nie odwrotnie inaczej (że tu się da grać wyłącznie złym), tylko inaczej. Już pomijając fakt, że nie wiadomo, która strona jest tą naprawdę dobrą (o praworządności nie wspominając), to niby da się grać moralnie dobrą/złą postacią, ale będzie to cholernie trudne. A na koniec i tak pozostaje pytanie, czy rzeczywiście było się tak dobrym/złym, jak się wydaje, że było. I czy krew na rękach jest w 100% krwią tych złych/dobrych. Do tego dochodzi kwestia przekonywania innych (pięć innych Dłoni, którzy będą nam pomagali) do akceptacji naszych wyborów. Pod tym względem Vogel mnie totalnie zaskoczył. Zawsze robił gry moralnie proste, a tu takie zaskoczenie - myślę, że to jedna z najbardziej dojrzałych gier, jakie kiedykolwiek powstały.
Przyznam bez bicia, że ostatnimi czasy coraz mniej w RPGach czytałem - w trzecim Falloucie dialogi przelatywałem właściwie na czuja (dobre są przeważnie te na górze, złe te na dole). W Mass Defektach w ogóle nie czytałem dialogów - tam się bodajże klikało kolorki. FONV była jedyną grą w ostatnich latach, która mnie zmusiła do czytania dialogów, ze zrozumieniem. Przynajmniej ich większości. A Avadon 3 sprawił, że czytałem wszystko i długo się zastanawiałem, co powinienem odpowiedzieć, lub zrobić. Rzadko kiedy ma się w grach wrażenie, że to, co powiemy lub zrobimy, jest ważne.
Dlatego myślę, że choć mechanika gry jest do bani, to gra zasłużyła na 9/10. Choć od razu trzeba też powiedzieć, że to nie jest gra, w którą można grać więcej, niż raz. Jeśli ktoś liczy na to, że będzie mógł Avadon 3 przechodzić milion razy, jak Fallouta 2, i za każdym razem być zaskakiwanym odkrywając coś nowego, to figa. Tu się nie da. To gra, którą się kupuje, raz przechodzi, na maksa, i kasuje na wieki wieków. Amen.
Garść trzech porad bez spoilerowania:
1. Najlepsza postać w grze, znaczy, którą warto stworzyć, to Tinkermage. Stawiane przez niego pylony są dość mocne (odciągają wrogów od członków drużyny) i zadają sporo obrażeń nawet ostatniemu, najtrudniejszemu przeciwnikowi. Jako dopełnienie drużyny wybierałem Shadowwalkera i Magiczkę. Dzięki temu miałem sześć silnych ataków obszarowych (w tym pięć dalekiego zasięgu), a jednocześnie Shadowwalker jest bardzo niezły w starciach bezpośrednich. Szaman jest dobry dopiero w końcówce, gdy ma na maksa rozwinięte Earthquake, ale to tylko jeden mocny czar i nigdy nie potrzebowałem jego umiejętności uzdrawiania (Shadowwalker ma takie na swój użytek, Tinkermage może postawić uzdrawiający pylon, a poza tym są skarabeusze, no i po walce i tak momentalnie zdrowie się odnawia, bez konieczności używania czarów czy eliksirów). A Blademaster to w ogóle pomyłka. Może się przydawać jedynie na początku, gdy inne postacie są niedorozwinięte i trzeba stawiać na brutalną przemoc. Choć ciekawiło mnie przez chwilę, a co by było, gdyby dać mu (a właściwie, to jej) skarabeusze umożliwiające teleportację i przyciąganie wrogów.
2. Nie opłaca się marnować kul modyfikacji przedmiotów, które dodają STR, DEX, czy INT, na przedmioty zdobyte w pierwszych 2/3 gry, bo tych kul jest mało (może po dyszce każdego rodzaju), a co misja/lokacja będą nowe, coraz to potężniejsze przedmioty. Lepiej zostawić te kule sobie na końcówkę gry, gdy już się ma rzeczy warte 600gc i więcej. Najsensowniej jest modyfikować takie, które same z siebie dodają punkty do atrybutów, wtedy bonus jest jeszcze większy, albo takie, które dodają punkty do umiejętności.
3. Choć mamy sześciu ludzi, to na misje rusza tylko trójka, więc nie trzeba każdego na maksa wyposażać. Zwłaszcza że ceny na skupie są tak tragiczne (dostajemy 1/5 wartości przedmiotów), że trzeba po lokacjach szabrować wszystko, co się tylko da sprzedać, żeby jakoś wiązać koniec z końcem. Jedyne przedmioty, które można zostawić nieużywanym na ogół członkom załogi, to te, które są przypisane tylko do ich klasy i które są naprawdę dobre.
thinspoon - 1 Października 2016, 08:30
Nie zgodzę się, że w KotOR nie ma sensu grać po ciemnej stronie. Skończyłem jedynkę dwa razy, za każdym bawiłem się tak samo dobrze. A Spiderweb faktycznie robi dobre RPG. Tylko że zawsze je rozgrzebię, nie kończąc :/
ilcattivo13 - 1 Października 2016, 11:15
W obu KotORach nie ma sensu grać po złej stronie, bo odpada Ci spora część questów związanych z członkami drużyny/załogi, z której to zgrai tylko jedną czy dwie postacie na grę można by wsadzić do worka "między neutralny a zły"...
Ale główny zarzut jest taki, że przez calutkie obie gry fabuła sprowadza się do podróżowania po wszechświecie i napierdziulania złych. Gdyby te gry były zrobione rzeczywiście tak, żeby dało się w nich sensownie grać również ciemną stroną, to na każdym kroku byłaby oferowana możliwość dogadania się ze złymi, żeby napierdziulać dobrych. A tu nawet z najbardziej złymi i zdegenerowanymi przestępcami nie idzie się dogadać i granie nawet najbardziej złą i ciemną postacią sprowadza się w sumie do pomagania dobrym
I tu jest jedna rzecz, która mi się w Mass Defektach podoba. W tych wywodzących się z KotORów grach zwyczajnie okrojono możliwość grania postacią o złym charakterze. Co prawda zastąpiono to równie debilnymi wątkami gejowskimi i zoofilskimi, ale to w sumie da się przeżyć.
thinspoon - 1 Października 2016, 17:45
ilcattivo13 napisał/a | W obu KotORach nie ma sensu grać po złej stronie, bo odpada Ci spora część questów związanych z członkami drużyny/załogi, z której to zgrai tylko jedną czy dwie postacie na grę można by wsadzić do worka między neutralny a zły...
|
Ty grałeś w jedynkę KotORa po ciemnej stronie, czy tak sobie opowiadasz? Nie ma sensu? Przecież pisałem, że kończyłem dwa razy i różnice były na tyle znaczne, że nie uważam tego czasu za zmarnowany. Zwłaszcza, że kilka scen było naprawdę mocnych. Właśnie związanych z członkami załogi.
ilcattivo13 - 3 Października 2016, 15:09
W obu grałem po obu stronach. Reklamowali, że można, to sprawdzałem. Swojej opinii nie cofnę
Dopuszczam możliwość, że z przyczyn psychologicznych nie moglem się dostatecznie dobrze wczuć w rolę złego w kontaktach z załogantami (widocznie za bardzo przyjacielska ze mnie dusza), ale to nie rozwiązuje kwestii ogólnej - to znaczy rozpieprzania złych i pomagania dobrym. Sama końcówka, z tym przejmowanie władzy po złej stronie, to ciut za mało.
Dunadan - 5 Października 2016, 13:13
Zacząłem grać w Far Cry Blood Dragon - ależ czadzior!
ilcattivo13 - 5 Października 2016, 14:17
Mówiłem to już pierdyliard lat temu, ale jak zawsze nikt mnie nie słuchał
Mogliby całą grę w tych klimatach zrobić, bo ma nośność, jak cholera Choć pewnie tylko dla tetryków pamiętających kino radosnej rozpierduchy lat osiemdziesiątych
Dunadan - 5 Października 2016, 23:07
Cytat | Choć pewnie tylko dla tetryków pamiętających kino radosnej rozpierduchy lat osiemdziesiątych |
Ale takie coś jest teraz przecież na fali. Expendables, Turbo Kid czy Kung Fury... Takie rzeczy robią furorę. IMHO niewykorzystany potencjał.
ilcattivo13 - 6 Października 2016, 17:26
To są cztery tytuły plus jeden fanowski, powstałe na przestrzeni prawie dziesięciu lat. Ludziom się to już widocznie nie podoba
Dunadan - 7 Października 2016, 10:35
ilcattivo13, to tylko przykład. New Retro to cały nurt w kulturze. To może nie taka kasa jak superbohaterowie ale jednak. Weź taki Drive, albo muzykę: M83, Kavinsky, Daft Punk. Można by jeszcze wymieniać i to dość długo Stranger Things, o.
ilcattivo13 - 7 Października 2016, 13:53
Nie lubię tych wszystkich neo-cośtam i new-cośtam. Twórcy biorą sobie ze starego to, co im się podoba, a nie to, co było w tym starym czymśtam najważniejsze i co nadawało temu czemuśtam charakteru
Dunadan - 10 Października 2016, 12:06
ilcattivo13, cały urok szeroko pojętej sztuki akurat new-retro jest fajne i często prześmiewcze co kto woli. Ja się tam cieszę bo powstało sporo fajnych rzeczy (wymienone filmy, gry, muzyka)...
ilcattivo13 - 12 Października 2016, 16:01
Właśnie, co kto woli
Wrzuciłem sobie na kompa Rome II Total War, bo cena Emperor's Edition spadła to względnie rozsądnego poziomu, a ja chciałem zmyć lekki niesmak po czarnoprochowych Empire i drugim Shogunie i wrócić do starszych klimatów. Ale w sumie, to wrażenia mam mocno mieszane i chce mi się w to grać jeszcze mniej, niż w drugiego Shoguna :/
Niby wreszcie, po kilkunastu latach doczekałem się możliwości niszczenia całych sekcji murów, a nie tylko przebijania dziur, no i wreszcie można odciąć sporą część obrońców na niezniszczonym kawałku muru, ale twórcy za to okroili ilość amunicji dla machin oblężniczych i teraz trzeba armię oblężniczą składać prawie w całości z machin :/
Na pewno fajne jest to, że wreszcie miasta i osiedla są bardziej zróżnicowane (po drugim Szogunie to może przyprawić o prawdziwy szok, że jest więcej niż pięć czy sześć map oblężniczych).
Świetną sprawą jest też to, że można dokonywać desantu. Znaczy, byłoby jeszcze fajniej, gdyby komputer nie był tak beznadziejnie głupi i nie pozwalał na desantowanie tysiąca żołnierzy w centrum miasta (tylko raz mi się zdarzyło, w Quart Hadasht, że wróg pilnował i murów, i portu). I gdyby nie to, że włączająca się do walki flota jest tak uporządkowana, jak kibole w czasie naprawdę solidnej zadymy. Twórcy ewidentnie niespecjalnie przemyśleli dodanie niektórych opcji. W tym przypadku umożliwili użycie w oblężeniu posiłkowej floty, ale nie umożliwili ustawienia jej szyku przed wkroczeniem na "pole" bitwy. W efekcie dostaje się totalną siekę - desantowe barki i okręty wsparcia na przedzie, a za nimi totalnie przemieszane okręty artyleryjskie i szturmowe, przeznaczone do taranowania wroga. Zanim to się rozpląta, zanim poustawia na właściwych pozycjach, to już część okrętów jest zniszczona/uszkodzona przez wroga (jeśli ma w tej bitwie silną flotę), albo przez własny ostrzał z okrętów artyleryjskich. A właśnie - poważnie ograniczono celność "artylerii". Jeszcze nigdy w TW nie było tak ciężko w cokolwiek trafić z balisty czy onagera.
Nie wiem, czy da się to obejść ten problem uszykowania floty najpierw oblegając miasto armią, a potem wywołując bitwę atakiem floty, ale jakoś nie chce mi się sprawdzać, czy podciągnięcie posiłkowej artylerii lądowej przez pół mapy, z krawędzi pod mury, przez tereny podmiejskie, lasy i inne takie przeszkadzajki, zajmie całe pół wieczora, czy tylko godzinę :/
Fajne jest też to, że bohaterowie mają dużo więcej możliwości działania. Nawet głupie niepokoje można wywołać na trzy sposoby - klasycznie szpiegiem, niepokoje związane z kulturą emisariuszem, a jeszcze można użyć czempiona, by podrażnił niewolników. I jeszcze wreszcie widać dokładnie, jaką szansę mamy na jaki wynik. To jest jak najbardziej miodzio.
Teraz minusy. Przede wszystkim, totalnie pogmatwano kwestie polityczne. Granie Rzymianami to mordęga. Łatwiej byłoby podbić świat jakimiś głupimi Estami, niż Rzymianami. Totalny bezsens.
Rozbicie dzielnicowe, znaczy, prowincjonalne. Nie wiem, po co to, czy to miało ułatwić zarządzanie prowincjami, bo mamy większą ilość budynków do wybudowania (może w ten okrężno-pokrętny sposób chcieli wrócić do jedynie słusznej koncepcji rozbudowy miast z pierwszych części TW), czy raczej wszystko zagmatwać, żeby Total War zmienić w Simcity, przepraszam, Simprowincję. Totalny bezsens.
Okrojenie ilości posiadanych armii, brak możliwości powoływania armii bez "generałów" (chyba powinno być legatów), a co gorsza, po raz pierwszy w TW, zero wpływu lokalnego garnizonu na porządek w mieście (przynajmniej przy budynkach z poziomu I-III, dalej na razie nie dotarłem), choć już obecność legionu poprawia ład i zadowala ludność. Totalny bezsens.
Pewnie jak się przemogę do grania, to jeszcze coś tu dopiszę, ale na razie mam wielką ochotę wywalić z dysku dwójkę, a zainstalować pierwszy Rome TW.
Na razie Rome II TW dostaje u mnie 5/10, z dużymi minusami za pchanie łap i zmienianie tego, co było w starszych odsłonach dobre, za niepotrzebne gmatwanie kwestii mało w TW istotnych i za wprowadzanie nieprzemyślanych nowości.
|
|
|