Melfka - 16 Kwietnia 2016, 06:47 Mam Underrail na wishliście, będę pamiętać następnym razem, gdy będę wydawała pieniądze. ketyow - 16 Kwietnia 2016, 08:11 To jak zaczęła być grywalna, to chętnie zagram. Tylko ile ja jeszcze mam gier do przejścia...konopia - 16 Kwietnia 2016, 10:40 The Wolf Among Us dali za darmo w goldzie na xboxa, nie wiem co mnie skusiło by w ogóle odpalić tę grę, wcześniej nie grałem w tego typu gry.
ostatnio wszystkie gry szybko mnie nudzą, zaczynam i nie kończę, a tutaj ten interaktywny film tak mnie zassał, że oderwać się nie mogłem, zresztą ciężko się oderwać gdy nie można zrobić save kiedy się chce, masakra, IMO wielka niedogodność i niedopracowanie ze strony twórców gry.
Ale gra dobra!
Przez 3 dni nie przeczytałem ani kawałka książki ale ukończyłem grę.
Muszę rozejrzeć się za podobnymi grami, wcześniej omijałem gry tego typu.thinspoon - 16 Kwietnia 2016, 14:23 A co to ten Wolf Among Us? Gra?Luc du Lac - 16 Kwietnia 2016, 16:06 Z tego co widzę - to film interaktywny, była na to moda w połowie '90
Leci film a ty czasami klikasz. Toroche jak prosta paragrafowka - Wehikuł czasu, czy Wojownik autostradythinspoon - 16 Kwietnia 2016, 17:04 Luc, to żarcik był
Ze swojej strony z tego samego studia mogę polecić The Walking Dead.konopia - 16 Kwietnia 2016, 20:01 thinspoon, taki sam rodzaj rozgrywki?thinspoon - 16 Kwietnia 2016, 20:30 Jasne. Zrobili tego więcej - Gra o tron, Powrót do przyszłości, Park Jurajski, Borderlands. Zdaje się, że nawet Minecrafta wzięli na tapetę. Następny w kolejce jest Batman. Fani już trochę kręcą nosem, że nie wychodzą poza schemat, ale trzeba przyznać, że fabularnie są bardzo przyzwoite i można się wciągnąć.
A. O jednym trzeba pamiętać. Przechodzić tylko raz ilcattivo13 - 16 Kwietnia 2016, 22:08 ketyow - mam ponad dwadzieścia tytułów kupionych na promocjach w muve.pl i do tej pory odpaliłem tylko dwa Teraz sobie myślę, że zamiast tego mogłem kupić połowę tego w GOGu, przynajmniej bym się ze Steamem nie szarpał
thinspoon - Borderlands to, jak dobrze pamiętam, fps, a nie interaktywny film thinspoon - 17 Kwietnia 2016, 06:50
ilcattivo13 napisał/a
thinspoon - Borderlands to, jak dobrze pamiętam, fps, a nie interaktywny film
Ano jest fps, nawet dwie części. Oprócz tego jest również przygodówka.
Oficjalna strona Telltale Gameskonopia - 17 Kwietnia 2016, 09:26 Borderlandsy fps'y są trzy, genialne spacerówki taki fallout 3 ale bez niepotrzebnej fabuły czy raczej taki lepszy diablo, się zwiedza i odkrywa, zmienia broń, wykonuje misje, bardzo fajny jest borderlands i grafikę ma świetną, taka komiksową.
Jedna z moich ulubionych gier.
Muszę popatrzeć na te inne filmowe przygodowki, trzeba będzie spróbować ich na tablecie.ketyow - 17 Kwietnia 2016, 10:42 ilcattivo13, ja mam na steamie ponad 150 tytułów, w które nie grałem gorat - 17 Kwietnia 2016, 14:12 ^ Na emeryturę zbierasz?Magnis - 17 Kwietnia 2016, 15:05 ketyow pewnie co jakiś czas dochodzą nowe nabytki .
Gram sobie tak relaksacyjnie w Green City 2 i pierwsza część była łatwiejsza od obecnej. Trochę trzeba pogłówkować, bo albo kasy miałem za mało lub środowisko miałem ciut zanieczyszczone i ile było kombinowania aby doprowadzić do wygranej. Może gra nic wielkiego nie oferuje, ale miło można spędzić czas podczas grania. Grafika ładna, muzyka też i wciąga.ilcattivo13 - 20 Kwietnia 2016, 13:01 ketyow, wychodzi na to, że ja jeszcze mam szanse na uleczenie, ale Ty...
Zwłaszcza, że gdy wypłyniesz, to i tak bez cracka nie zagrasz
Tak sobie przeglądając neta znalazłem coś takiego - 303
Prościutka gra, dla dwóch osób lub z kompem (niestety, nie sposób z nim przegrać). W sam raz na "mam dziesięć minut i nie mam co zrobić" ketyow - 20 Kwietnia 2016, 13:36 Steam się ogarnął i można już normalnie grać offline, przez ostatnie dwa rejsy mi się udało bez żadnych przygód. W gry z Originu już nie bardzo.ilcattivo13 - 20 Kwietnia 2016, 13:55 Ostatnio nie udało mi się zagrać oflajnowo w drugiego Szoguna, więc pewnie jeszcze nie do końca się ogarnęli :/ A szkoda, bo to fajansiarski Steam tak tę grę mi spowalniał :/ilcattivo13 - 1 Maj 2016, 22:32 Underrail zakończony. Utwierdziłem się w przekonaniu, że to godny następca dwóch pierwszych Falloutów.
Choć ma wady. Najgorsza to to, że twórcom się śpieszyło i końcówka jest zrobiona trochę po łebkach. Poza tym, ździebko zgrzytało mi w niektórych questach - czasami jest kilka dróg dojścia do celu, a czasami zrobisz coś nie tak i żopa blada. Ja tak sobie załatwiłem wątek terrorystów z Free Drones. W dodatku w końcowych napisach (jak w Falloutach) pojawił się jako zrobiony na niekorzyść Protektoratu jeden z wątków, którego w ogóle nie ciągnąłem. Że niby ich jedna z lokacji została zniszczona, ale przecież ja nic tam nie robiłem. Chyba, że to ci Free Drones poszli z nimi na noże...
Enyłej, gra wymaga bardzo dużo czytania, ciągłego zwracania uwagi na to, co się czyta, i zapamiętywania tych wszystkich informacji - na ich późniejszym wykorzystaniu polega część questów. W końcówce leciałem przez te wszystkie teksty już ździebko po łebkach i przez to ugrzęzłem w jednym z zadań (mieszanie mutagenów), na, bagatela, dobre trzy godziny. I nawet wikia nie pomogła, bo robili ją jacyś dziwni ludzie, co to to w ogóle nie zdradzali żadnych szczegółów. Goście z zaparowanego forum zresztą też. Ale w końcu rozgryzłem, o co kaman i mogłem posłać bad bossa do wszystkich czartów
Ewidentnie można się podziewać kontynuacji gry, co mnie bardzo cieszy. Mam tylko nadzieję, że będzie ona ciut bardziej dopracowana. Z drugiej strony... Kto grał w pierwsze dwa Fallouty przed 2000 rokiem i pojawieniem się pierwszych fanowskich patchy, i pamięta, jakie były szopki z bugami, ten teraz nie powinien narzekać
Ocenę podtrzymuję.Nocturn - 2 Maj 2016, 08:05 Kilkukrotnie sie ostatnio przeprowadzałem, wiec pudełek mam sporo z różnymi dziwnymi rzeczami.
W zeszłym tygodniu szukajac czegoś trafiłem na Arcanum I znowu wsiąkłem.
Tak ma bugi, tak wyglada jak Fallout 2, tak ma kijowa muzyke.
Ale wciąga jak ......
Zaczałem dwoma postaciami I gram na przemian te same kawałki:
Zły Elf Czarownik nekromanta/demonolog- bardzo łątwo sie gra
Dobry Kranoslud Technolog snajper -dużo trudniej, bardziej wymagająco I zawsze kasy brak.ilcattivo13 - 2 Maj 2016, 12:49 Krasnolud technolog snajper nie ma kasy? I ma trudno?
Snajperka to najlepsza broń w grze - największych twardzieli rozwala 3-4 strzałami. Dopełniając ją granatami, nawet koktailami mołotowa, idzie się przez dowolnych wrogów jak nóż przez masło
Już w czasie wizyty w Shrouded Hills na produkcji eliksirów uzdrawiających i dodających many miałem tyle kasy, że nie było co za nią kupować
Ewidentnie źle rozwijasz umiejętności technologiczne. Parę lat temu gdzieś tu wrzucałem mój sposób na przejście gry Nocturn - 2 Maj 2016, 12:58 ilcattivo13,
Jeszcze nie doszedłem do tego poziomu
I na razie nie mam kasy - mnóstwo wydaje na amunicję.
Ale mam duyżo mocnych kumpli którzy juz sa na tyle ogarnięci ze zaczynają mordować wszystko po drodze.
O jeszcze potem zrobie półogra debila I zainwestuje w persuade. Jestem ciekawy co z tegho wyjdzie.
WsiąkłemMelfka - 2 Maj 2016, 15:40
ilcattivo13 napisał/a
Ocenę podtrzymuję.
Zachęciłeś.
A miałam już gier nie kupować... ilcattivo13 - 2 Maj 2016, 19:16 Nocturn - zainwestuj w granaty. Naprawdę robią różnicę
Melfka - zaczekaj jeszcze trochę, może dopracują końcówkę, albo jaki dodatek wyjdzie thinspoon - 2 Maj 2016, 21:21 Też już mam Underrail . Jak zwykle na starcie testuję buildy. Mam już czterech bohaterów, którymi ciągnę równolegle ilcattivo13 - 3 Maj 2016, 01:05 Podpowiem, że w Underrail z atrybutów bardzo mocno się liczą Perceprion, Agility, Dexterity i Intelligence. Te cztery przydają się w największej liczbie testów, przy skradaniu, walce i craftingu. A jak walka, to tylko strzelanie - w pewnym momencie pojawiają się wrogowie mający i po 700 życia i nawet najlepsze młotki z nożami można sobie wtedy wsadzić w bum-ta-ra-ra W dalszej kolejności Strength - komponenty do craftingu potrafią sporo ważyć
Z umiejętności:
- broń - tylko Guns i Crossbows. Mój gostek przeszedł grę używając wyłącznie kuszy i wyciszonego smg Impala. Znaczy, gdy już do mnie dotarło, że hałas ściąga wrogów
- difens absolutnie cały - Dodge i Evasion przydają się bardzo-bardzo. Bez nich postać zbyt szybko łapie jakiegoś zaraźliwego criticala i jest po ptokach
- Subterfuge - wszystko oprócz kradzieży kieszonkowej. Jest bardzo dużo zamków do otwarcia, tak mechanicznych, jak i elektronicznych, a największe miały trudność 130, przy czym najlepsza maszynka do otwierania, Huxkey dodawała tylko +15. Jest naprawdę bardzo dużo pułapek, pewnie ze trzy razy tyle, co we wszystkich Falloutach razem Poza tym, po co walczyć, skoro mając dobrze rozwinięte pułapki i absolutnie niezbędny Stealth można unikając walki i ran podkładać wrogom pułapki, albo wręcz pułapki w pułapkach - wykorzystując właściwą kombinację pułapek kwasowych (absolutny de best w tej grze), lub tych na niedźwiedzie, w połączeniu z minami HE (odłamkowe są o klasę gorsze i w późniejszym stadium gry zbyt wielu jest na nie zbyt dobrze opancerzonych), można tworzyć przepiękne pułapkowe combosy wycinające w pień wrogów na mapie
Spoiler:
Najpierw się patrzy, czy ktoś nie patroluje terenu - taki ktoś posłuży za wabik - na jego drodze trzeba położyć miny HE lub odłamkowe. Ale zanim się to zrobi, na wszelkich dojściach z miejsc, gdzie są inni wrogowie, do miejsca, gdzie planujemy podłożyć świnię patrolującemu wrogowi, kładziemy inne pułapki. Jeśli jest szerokie przejście, a wrogów wielu, można ich załatwić blokując część przejścia pułapkami spowalniającymi (pułapki na niedźwiedzie, pułapki kwasowe), a w jednym jedynym możliwym korytarzu wsadzić miny HE, które obejmą zasięgiem też tych tkwiących w pułapkach spowalniających. Można tak załatwić bezproblemowo trzech, czterech gości z jednego pokoju na raz
Jeśli się trafi lokacja, w której nie ma żadnego szwędaczka, to się wywabia jednego gostka podkradając się do niego i czekając aż wskaźnik odkrycia zrobi się bursztynowy, wtedy gostek ruszy za nami i tylko od nas zależy, w jaką pułapkę go wmanewrujemy Powiem szczerze, że ta zabawa minami podobała mi się bardziej, niż możliwe z Fallouta 3 i NV wsadzanie wrogom materiałów wybuchowych w gacie
- Technology - zawsze gram crafterem, więc wybierałem wszystko. I to się opłaciło. Jak już dobiłem do limitu poziomów i miałem chatę z warsztatami w Core City, to udało mi się stworzyć płaszcz ze wzmacnianej skóry Siphonera, wypełniaczy z miękkiej pianki i ciemnej tkaniny, który dodawał mi ponad setkę do Evasion, Dodge i Stealth Do tego porządne Tabi boots z ciemnej tkaniny i miałem w sumie jakieś 300 bonusu do Stealth - mogłem włazić dosłownie wszędzie (choć czasami trafiał się ktoś z wysokim Detection i trzeba było się mocno sprężać przy przeszukiwaniu szafek czy minowaniu pokoju) Poza tym, Tabi boots dają też bonus do prędkości poruszania (tak w walce, jaki i ogólnie - około 100% w najlepszym przypadku), a w tej grze się naprawdę dużo łazi
- PSI można sobie odpuścić. Naprawdę dobrych jest jedynie kilka "czarów" i perków: Locus of Control (immunity na stun, fear, incapacitation i mind control, usuwa także już działające na postać) i Neural Overload (jedyna rzecz zdolna zagrozić duchom - choć to ewidentny błąd, bo wg. opisu zadaje obrażenia tylko żywym istotom - w dodatku można go używać raz za razem), plus ewentualnie jeszcze Thermodynamic Destabilization (tworzy z przeciwnika żywą bombę - zabity w ciągu dwóch tur wybuchnie zadając wszystkim wokół tyle obrażeń, ile miał życia przy rzucaniu czaru) i Telekinetic Punch (jeden z pierwszych czarów możliwych do nauczenia, przy wysokim poziomie inteligencji, woli, psychokinezy i perkach może zadawać nawet ponad 400 punktów obrażeń, ale za to można go użyć tylko raz na trzy tury).
- Social - Intimidation i Persuasion przydają się parę razy w grze, ale że więcej EXP dostaje się za trupy, więc... Handel przydaje się tylko kilka razy do podbicia wynagrodzeń, lub obniżenia opłat u NPCów, bo, jak już wspominałem, i tak nigdy nie sprzedamy tego wszystkiego, co znajdziemy (chyba, że robiąc rundy po wszystkich sklepach w Underrail - najlepszy szlak to łódką do Camp Hathor, potem łódką do Junkyard, potem łódką do SGS [Blain z sąsiedztwa SGS przydaje się tylko na samym początku gry, potem nie opłaca się już do niego chodzić, bo inni mają to samo, a on mało co chce od nas kupować], stamtąd metro do Foundry, dalej metrem do Rail Crossing, a w końcu też metrem do Core City, skąd łódką do Camp Hathor ).
Poza tym, czasami opłaca się "zrzucić" Stealth przed rozpoczęciem walki, aby w jej trakcie móc go włączyć znowu i zwiać, albo wykorzystać perka Snipe i zadać wrogowi obrażenia kilkukrotnie przekraczające moc broni (kuszy lub snajperki) - udawało mi się w ten sposób trafić nawet za ponad tysiąc punktów Choć były potwory, które unikały nawet 90% z tego (miały bardzo wysokie Evasion i Dodge, plus solidny pancerz). W początkowym stadium gry opłaca się używać kuszy i shock bolts, ale po jakimś czasie, gdy się człowiek dorwie do blueprinta na shock bullets do smg i kilku perków (np. wspomniany Snipe z 5 poziomu), więcej można zaszkodzić zwykłymi bełtami lub serią z broni automatycznej.
W przeciwieństwie do Arcanum, gdzie granaty to podstawa, tu granaty ssą Gra ma dziwny (pewnie tak naprawdę to realny, ale inne gry mnie od tego odzwyczaiły) sposób traktowania szans na trafienie, przy granatach jest to 90% max., co oznacza, że naprawdę dużo granatów upuścimy sobie pod nogi, albo rzucimy za siebie. W dodatku możemy rzucić granat tylko raz na dwie tury! Normalny zdrowy houou...
Przy starciach najważniejsze jest, aby najpierw pozbyć się Psioników (tych z fioletowym paskiem). Oszczędzicie tym sobie sporo akcji z gatunku "restore from the last save"
Kolejna rzecz - obowiązkowe Night Vision Googles, najlepiej w wersji Smart (dodają wtedy 20% do obrażeń w atakach specjalnych) albo Motion Tracking (lepsza Detekcja - wykrywanie skradających się wrogów i NPCów - np. ukrytych strażników w lokalach, które chcemy obrobić ). Bez takich gogli można zapomnieć o wysokiej szansie trafienia przy strzelaniu/rzucaniu (z goglami będzie to max. 95%, bez tego nawet i o połowę mniej) i o wykrywaniu ukrytych przejść czy postaci/potworów. Albo o poruszaniu się po szczególnie ciemnych lokacjach, gdzie siedzą crawlery.
Cloacking device'a używałem tylko wtedy, gdy miałem dużo baterii i wyjątkowo upierdliwych gostków (z jeszcze bardziej upierdliwie wysoką Detekcją). Poza tym, pomagało tylko w starciach z dużą ilością strzelających wrogów, bo dodawało bonus i do Evasion, i do Dodge
Na pewno częściej przyda się emiter tarczy - najlepiej zrobić taki z 2x medium frequency modulator i 1x high frequency modulator. Zapewni odpowiednią ochronę i przed obrażeniami z walki wręcz i przed kulami Do walk z Beztwarzowcami można zrobić inną - same high - bo oni lubią korzystać z broni energetycznej, a tej "kule" mają najwyższą prędkość
I to z takich podstawowych podpowiedzi chyba będzie wszystko. Jakby co, pytajcie thinspoon - 3 Maj 2016, 10:16 E, no właśnie wydaje mi się, że tutaj można zrobić skuteczną postać na sporo sposobów. I lepiej się specjalizować niż robić postać wszechstronną. Robię gościa od unaermed melee wspomaganego psioniką, dam znać jak sobie radzi.Melfka - 3 Maj 2016, 20:27
ilcattivo13 napisał/a
Melfka - zaczekaj jeszcze trochę, może dopracują końcówkę, albo jaki dodatek wyjdzie
Albo wyprzedaż na GoGu będzie.
Ale rady cenne, wrócę do wątku jak już będę grać.ilcattivo13 - 11 Maj 2016, 16:33 Nadrabiam czas zmarnowany na pracę, więc kolejny tytuł za mną
Lords of Xulima. Deluxe Edition. Śrdnio krótka gra, da się przejść w jakieś 40 godzin. Wizualnie jest ok, ładniej niż w Underrail czy Eschalonach.
Za to mechanika bardzo uproszczona - dla nowicjuszy w cRPGach. Np. mag może rzucać czary nosząc zbroję płytową i walczyć halabardą. Takie buty. Poza tym, gra jest słabo zbalansowana. W ogóle nie opłaca się brać do drużyny złodzieja, bo główny bohater ma wszystkie najważniejsze złodziejskie umiejętności (pułapki i otwieranie zamków). Poza tym można olać klasy pośrednie, np. wojownik/mag, bo mają zbyt okrojone i umiejętności magiczne, i wojskowe. A gra nie pozwala nauczyć się nowych - można tylko rozwijać te, które są przypisane na sztywno i to tylko do konkretnego poziomu.
Tak w sumie, to nie wiem, czy opłaca się w ogóle brać do drużyny maga. Jego najlepsze czary można rozwinąć dopiero na bardzo wysokim poziomie, powyżej 40 levelu, kiedy gra jest już praktycznie ogarnięta. No i zużywają takie ilości many, że to się w głowie nie mieści Czar, pięć tur odnawiania many, czar, pięć tur... Identycznie z klerykiem - ale ten ma Promień Boga, czy coś takiego, czar głównie do koszenia demonów i nieumarłych (ale na innych tez się nadaje - kolosy, tytani tez go potrafią odczuć), a to jakieś 95% przeciwników w końcówce gry. W każdym bądź razie, w początkowych stadiach gry mag czy kleryk nie przydają się nic a nic. No, może jedynie po to, żeby postawić ich w pierwszej linii dla odciągnięcia uwagi wroga od naszych wojów
Atrybuty postaci są ździebko dziwnie dobrane. Siła, Zręczność i Szybkość przydają się w walce, Kondycja podnosi jedynie ilość HP i udźwig (zero wpływu na odporności), a Energia MP (bez wpływu na skuteczność czarów i modlitw, choć Siła wpływa na skuteczność uderzenia). Udźwig jest tak sobie potrzebny, bo liczony jest dla całej drużyny wspólnie, a że jest pełno teleportów stacjonarnych i jeszcze można używać przenośnych kamieni teleportacyjnych, więc bez problemu można kursować w tę i z powrotem nosząc loot. A zamiast dużej ilości punktów życia, lepiej jest podbijać Zręczność i Szybkość, dzięki którym mamy wysoką inicjatywę (dużo częściej wypada nasza kolej ruchu) i uniki (jak wróg nie da rady nas trafić, to i po co te wszystkie punkty życia ).
Z broni opłaca się używać bardziej tej, która ogłusza i powoduje, że przeciwnik traci kolejkę, niż tej, które powoduje krwawienia czy rany (rany są w grze oznaczane symbolem pękniętej kości, więc to albo błąd w tłumaczeniu, albo twórcy nie uważali na biologii ). I to mimo tego, że im więcej ran odniesie wróg, tym bardziej spada jego zdolność do uników, szansa trafienia nas i siła jego ciosów. Jeśli mamy szybkich bohaterów, uzbrojonych w broń ogłuszającą, to czasami w ogóle wrogowie nie zdążą wziąć udziału w walce Łuki i kusze ssą. Im cięższy kaliber broni (w mieczach to idzie jakoś tak: krótki, długi, bastardowy, katana, dwuręczny), tym trudniej się nią posługiwać i trudniej trafić, ale za to skutki trafień są bardziej satysfakcjonujące Z tym, że przy wysokiej Zręczności i Szybkości (100+) ujemne modyfikatory do trafienia prawie przestają mieć znaczenie.
Moja drużyna wyglądała tak, że w pierwszej linii miałem maga, paladyna (jest dobry w ogłuszaniu i tylko dlatego warto go mieć), podróżnika (główny bohater, klasa stała i wyłącznie dla niego, takie coś między złodziejem a wojownikiem plus trochę umiejętności, które tylko on może mieć) i kleryka, a drugiej linii trzymałem wojownika/maga i złodzieja. Teraz sobie myślę, że zamiast tego lepiej było dodać do podróżnika dwóch paladynów, dwóch kleryków i maga (może używać broni drzewcowej i łomotać nią wrogów z drugiej linii). Choćby dlatego, że w walce wręcz nie ma znaczenia klasa postaci (znaczy, klasa ogranicza umiejętności, ale każda klasa jest dobra w jakiejś broni zręcznej), tylko kombinacja Siły, Zręczności i Szybkości.
Questy nie odbiegają niczym od tego, do czego nas przyzwyczaiły takie gry. Może troszkę więcej jest łażenia, bo nie da się za jednym odwiedzeniem mapy jej całej przejść. Pewnie dlatego twórcy dali możliwość teleportacji Questy poboczne są też standardowe - zabij, znajdź, przynieś, pozamiataj, postaw bańki... Klasyka.
Najgorsza rzecz, to sposób poruszania się po mapie. Albo symbol ekipy porusza się za kursorem, albo można sterować WSADem. Ale sporo malutkich lokacji, skarbów i innych takich jest ukrytych w gęstwinach, przez których labirynty trzeba się przedrzeć i takie sterowanie, w połączeniu z kiepsko dopracowaną "ciężkością" modeli drzew i krzaków, sprawia, że poruszanie się w takich miejscach jest wybitnie upierdliwe. I na koniec już mi się nie chciało wszystkiego przeszukiwać. Wydaje mi się, że na to samo narzekałem przy okazji Eschalonów, albo jakiegoś innego cRPG. Nie mogę zrozumieć, dlaczego, skoro twórcy wiedzą, że to jest upierdliwe, to się na takie rozwiązanie decydują. Przecież jest tyle innych możliwości... :/
Ogólnie daję jakieś 5.5/10. Żopy nie urywa i widać, że twórcy nie do końca sobie wszystko przemyśleli. W sumie, to gdyby nie historia, której zakończenia byłem ciekaw, to pewnie bym gry nie skończył.ilcattivo13 - 18 Maj 2016, 22:35 I jeszcze jeden, i jeszcze raz...
Warhammer 40000 Deathwatch. Konwersja gry ze smartfona. Co widać, słychać i czuć, mimo że całość zrobiona jest na silniku Unreal 4 :/
Pierwsza sprawa, to okrojenie funkcjonalności. Kto pamięta bogactwo Chaos Gate, ten niech jak najszybciej owe wspomnienia wyprze z pamięci. Po co sobie rozczarowań dodawać...
- brak opcji save/load;
- okrojona jest lista dostępnych "profesji" bohaterów - do Assault, Tactical, Devastator i Apothecary, każda może być w jednym z czterech poziomów unikalności (od zwykłego przez Veteran i Champion po postacie herosów z czwartego poziomu) dla podstawowych trzech zakonów (Space Wolfes, Blood Angels i Ultramarines), poza tym w edycji rozszerzonej są jeszcze dostępni (ale tylko dwa najniższe poziomy) Imperial Fist, Dark Angels i Black Templars;
- brak opcji save/load;
- w rozgrywce bierze udział tylko jeden, pięcioosobowy Kill Team;
- można zapomnieć o kucaniu, leżeniu czy bieganiu;
- postacie mają tylko trzy wskaźniki - zdrowie, celność i szansa na trafienie krytyczne - plus kupowane za EXP umiejętności podstawowe (trzy na łba), specjalne (od trzech do sześciu, im wyższy poziom unikalności, tym więcej) i trzy sloty na przedmioty;
- brak opcji save/load;
- nie możemy wojownika wyposażyć w inną broń, niż pozwala mu na to jego klasa - w Chaos Gate na pewno można to było zrobić w przypadku szeregowych gostków - Tacticali i Devastatorów;
- brak opcji save/load;
- brak opcji save/load;
- brak opcji save/load;
- mapy jednopoziomowe;
- pole widzenia ogranicza wszystko - od olbrzymich potworów, po najmniejszego pełzacza - śmiesznie to wygląda, gdy taki drągal chowa się za maluchem
- całkiem inne inventory - brak amunicji, granaty są traktowane jako funkcja z cooling time, a nie jako rzeczy fizyczne;
- brak opcji save/load, niech twórcy smażą się w piekle po wsze czasy.
Rozgrywka składa się z dziewięciu aktów podzielonych na cztery rozdziały, w sumie 36 potyczek, część na tych samych, lub lekko zmodyfikowanych mapach. Najczęściej występujące misje to obrona pozycji i wymiatanie. Oprócz tego są jeszcze podkładania bomb, minowania i takie tam sabotaże, a i jeszcze z raz możemy zrobić zasadzkę. Potyczki toczymy w trybie turowym. Przeważnie jest brak limitu tur - jedynie w kilku misjach, gdy musimy uciekać, tam czas ma znaczenie.
Nowy sprzęt (również w czteropoziomowej skali) dostajemy po wykonanych misjach, po jednej sztuce naraz. Dodatkowo dostajemy też punkty, za które można wykupić pakiety trzech kart - w każdym są dwa przedmioty i jeden Marine. Średnio da się kupić jeden-dwa takie pakiety na akt, więc zasoby są nieco ograniczone. Ale tu wyłazi pierwsza niedoróbka - skrypt losowej generacji jest do bani. Kupując kilka pakietów jeden po drugim, jak się wstrzelić, to można dostać kilka identycznych pod rząd. Raz się trafiło mi w takiej serii dostać trzech identycznych Ultrasów na najwyższym, czwartym poziomie. W tym dwóch było o tym samym imieniu Niewykorzystane przedmioty i Marines można opylić (cztery punkty za przedmiot, sześć za Marine)
Klimat nie ten - w Chaos Gate muza była posępna i mroczna jak sam Posępny Czerep, a jak w filmikach dowódca się odzywał, to grzmiało. I to ciągłe "FAIL ME NOT. FAIL NOT THE EMPEROR!". A tu słychać w menu jakieś orkiestrowe pliumkanie (dobrze, że w czasie misji prawie w ogóle nie ma muzyki), a Marines mają głosy jak żule spod budki z piwem. Jedyna dobra rzecz, to dźwięk w czasie misji - szelesty, drapania, człapanie - od razu wiadomo, że coś się do nas zbliża.
Wizualnie jest super - efekty strzałów, zwłaszcza z blasterów, są zarąbiste. Gorzej z animacjami wrogów - każdy umiera tylko w jeden sposób, niezależnie od tego, czym go potraktujemy. Dalibóg, już osiemnaście lat temu w Falloucie to załatwili... Poza tym, ikony przedmiotów, w które wyposaża się Marinesów, mają inne ikonki, niż przyciski do ich uruchamiania w trakcie misji. I żeby było ciekawiej - nie ma podpowiedzi, co się klika. Pozostaje więc jedynie dedukcja i metoda prób i błędów. A, przypominam, save/load nie istnieje :/
Sterowanie - w sam raz na smyranie kciukiem po szybce. Ale na pececie to nie przechodzi. Zanim się nauczyłem obsługi gry, to tyle było pomyłek, że szok. A save/load nie istnieje.
Poziom trudności wcale nie wzrasta liniowo. W dużej mierze trudność misji zależy to od tego, jakich wrogów tą razą zafundują nam twórcy i czy będziemy się bronili, czy atakowali. Obrona jest dużo łatwiejsza, może poza kilkoma ostatnimi misjami, gdzie atakują nas najgorsze potwory.
Ergo - jak ktoś pamięta Chaos Gate i nie cierpi na nagłe napady tęsknoty za tymi klimatami, to niech sobie da spokój. Z drugiej strony, dla tych, których przygoda z taktycznymi, turowymi odsłonami WH40K ogranicza się do ostatniego Space Dziadulka (ale to był badziew), Deathwatch może być objawieniem... Ja daję 5/10. Raz przeszedłem, potem pierwszą misję drugi raz (za każdym kolejnym razem można na wyższym poziomie) i już mi się nie chce.
Aż mnie kusi, żeby sobie Chaos Gate na GOGu kupić... Tylko cena ździebko chora...
Edyta:
Cena ździebko chora i, sądząc po komentarzach, gogowa wersja nie ma zaimplementowanego nieoficjalnego patche'a, bez którego grać się da jedynie w CTDeki :/ Mam go gdzieś na którymś ze starych dysków, ale którym... I pewnie jeszcze nie będzie kompatybilny... :/ Ech.... :/ilcattivo13 - 8 Czerwca 2016, 22:25 Klimatów Warhammerowych ciąg dalszy, tym razem postawiłem na fantasy
Mordheim: City of the Damned. Turowo-taktyczne RPG, albo turowo-erpgowy tactical na podstawie planszówko-bitewniaka. Jak na razie to najciekawsza pozycja z ostatnich Warhammerowych gier, w które grałem. Ma niedorobienia (i przestali już ją patche'ować), ale da się grać.
Najgorsza w tej grze jest praca kamery. Ewidentnie robiona pod graczy konsolowych. Jest na tyle źle opracowana, że w połączeniu z TPP i debilnym skryptem ruchu postaci - obracając się zawsze muszą robić kółka - można zapomnieć o precyzyjnym wędrowaniu po mapach. A te są całkiem spore i wyglądają jak drewniana wersja Stalingradu pod koniec walk o to miasto. Pełno jest kluczenia między ruinami unikając zasadzek i pułapek (oczywiście przez to głupie sterowanie zawsze się wpierdzielimy w którąś właśnie wtedy, kiedy nie możemy tego zrobić, bo życie naszej drużyny wisi na włosku), skakania, wdrapywania się. Dałoby się tego uniknąć, gdyby grało się w trybie FPP, albo gdyby taki tryb byłby możliwy. To by wymusiło normalne sterowanie i od razu wszelkie kłopoty by przeszły. Ale że to konwersja konsolówki...
Druga duża wada gry, prawdopodobnie bezmyślnie skopiowana z planszówko-bitewniaka i niedostosowana do potrzeb gry komputerowe, to skrypt walki. Żeby załatwić dobrze rozwiniętego (znaczy, wylevelowanego) przeciwnika, trzeba mu zadać 8-10 krytycznych ciosów z maksymalnymi punktami obrażeń. Zwykłych ciosów o połowę więcej. A jak ma heavy armor i helmet, to jeszcze więcej. Przypomina to otwieranie ruskiej konserwy mięsnej (takiej robionej z blachy z burt sowieckich tanków) przy pomocy małego, jednoręcznego drewnianego wałka do ciasta. W efekcie wzajemne okładanie się przeciwników trwa kilka tur, bo liczba akcji ofensywnych na turę jest ograniczona i w sumie sprowadza się do tego, kto kogo pierwszy stunned'uje. Przy czym walenie w bezbronnego i klęczącego z opuszczonymi rękoma przeciwnika nie oznacza wcale, że każdy cios będzie krytyczny, będzie zadawał więcej obrażeń, albo coś takiego - reguły tłuczenia konserwy pozostają bez zmian. Będę miał czas, to poszperam w plikach, może da się ten debilizm zmodyfikować samemu.
Trzecia wada - samouczek jest naprawdę mocno podstawowy. Nigdy nie grałem w planszówkowo-bitewny oryginał, nie znalazłem sensownych manuali w sieci, więc potrzebowałem około dziesięciu bitew, żeby rozumieć, o co kaman z tymi wszystkimi statystykami (a te są ważne, bo pozwalają na dodatkowy rozwój drużyny). Na przykład, żeby wygraną zaliczyć jako decisive victory, trzeba załatwić wszystkich gości z drużyny przeciwnika. A tego nie da się zrobić, bo po każdym ubitym przeciwniku morale wrogów spada i gdy przekroczy pewien poziom, wrogowie uciekają. Nie wiem, czy to nie kolejny baboł. Z tym wiąże się też zbieranie lootu - zabiera się tylko to, co się zdąży w czasie walki wsadzić do plecaka, lub przynieść do skrzyni na drużynowym wozie. Po zabiciu ostatniego gostka gra jest przerwana. A że szeregowcy noszą przeważnie słabszy sprzęt niż dowódcy czy bohaterowie, więc szeregowców trzeba zabijać na końcu.
Druga rzecz kompletnie niewyjaśniona, to czas na wykonanie zadań zleconych przez wybraną frakcję. Znaczy, na zebranie żądanej liczby odłamków Wyrdstone'a jest określony czas, ale nigdzie nie zostało powiedziane, że zlecenia związane z fabułą są bezterminowe. I że w ich przypadku wcale nie trzeba się śpieszyć. A nawet nie powinno, bo po każdym poziom idzie w górę, a nasza drużyna potrzebuje naprawdę dużo czasu, żeby okrzepnąć.
I to na tyle z wadami. No, może jeszcze trzeba mieć naprawdę mocnego kompa - u mnie GTX970 nie udźwignęła cieni, kiedy wszystko inne zrobiłem na maksa. Choć to dla mnie nie problem, dla mnie liczy się tylko jeden Shadow No i wczytywanie map trwa na tyle długo, że można w tym czasie czytać książkę Poza tym wszystkim, gra ma kapitalny klimat i potrafi zaskoczyć, na przykład wrzucając pomiędzy dwie walczące frakcje jakiś pomiot chaosu - Pink Hououa, Chaos Ogra, albo co innego Pod względem taktycznym to na pewno jedna z fajniejszych gier, w jakie ostatnio grałem
Na razie, po jakichś dwudziestu pięciu potyczkach, daję grze 6.5/10. Żopy nie urywa, ale i nie jest tak słaba, jak poprzednie komputerowe wcielenia mołotoka