Mechaniczna pomarańcza [film] - Ostatnio oglądane filmy
hrabek - 13 Marca 2007, 16:50
Wow, James Cameron scenariusz pisal. To rzeczywiscie w drodze powrotnej do domu trzeba bedzie zahaczyc o jakas wypozyczalnie DVD.
Adashi - 13 Marca 2007, 17:15
Dokładnie tak, chyba nawet miał to pierwotnie wyreżyserować, ostatecznie zajęła się tym Kathryn Bigelow.
corpse bride - 14 Marca 2007, 14:24
pachnidło - chory film - rzekł ktoś. dlaczego? na co???
wczoraj: krótki film o miłości - chyba w końcu dojrzałam do filmów kieślowskiego...
gorbash - 14 Marca 2007, 14:26
Mnie pachnidlo tez sie raczej nie podobalo.
Chyba za bardzo nie zrozumialem o czym jest ten film...
hrabek - 14 Marca 2007, 15:22
Chory w sensie tego, co gosciu robil. A probowal wydobyc ekstrakt zapachowy z czlowieka. Facet mial wech idealny - potrafil rozpoznac wszystkie zapachy, nawet w perfumach, ktore skladaly sie z 10 i wiecej skladnikow. Ekstrakt z czlowieka (konkretnie z kobiet) wydobywal poprzez tzw. "killim" (za Rewinskim). Zreszta generalnie jego zachowanie wskazywalo na kompletna degeneracje w swietle panujacych standardow, chociaz on po prostu mial inny sposob postrzegania swiata.
Poza tym, ze film byl chory, byl tez bardzo wciagajacy.
gorbash - 14 Marca 2007, 15:44
No tak... to rozumiem... Nie rozumiem co miala znaczyc akcja na jego egzekucji i po co dal sie zjesc...
corpse bride - 14 Marca 2007, 15:46
si, wiem, o czym był film, bo oglądałam, książkę czytałam takoż.
z tego, co piszesz wynika, że to bohater był 'chory' (nienormalny, zdegenerowany, a- czy antyspołeczny, nieprzystosowany), a nie film. pokazywanie w filmach jednostek wyjątkowych (geniuszy, morderców, bohaterów) to chyba stara konwencja. z resztą książka się tak zaczyna, że będzie to opowieść o jednym z najobrzydliwszych morderców...
am i right?
hrabek - 14 Marca 2007, 15:48
UWAGA: SPOJLER!!!
Akcja na egzekucji byla proba. Pamietaj, ze on stworzyl perfumy idealne. Majac idealny wech mogl stworzyc zapach doskonaly, taki, ktory jeszcze nigdy nie istnial. Udowodnil swiatu i sobie, do czego moze byc zdolny, w zasadzie udowodnil przed soba, ze zapach naprawde jest idealny.
Ostatnia scena byla w zasadzie dobrze wyjasniona przez narratora. Doskonale zdawal sobie sprawe ze swojej mocy i tego, ze moze miec wszystko. Wszystko oprocz milosci, ktorej nigdy nie zaznal, a skrycie pragnal. Stwierdzil, ze nie ma po co zyc, skoro nie dane mu bylo skosztowac tego co najlepsze.
hrabek - 14 Marca 2007, 15:52
corpse bride: nie tylko. Pamietasz scene porodu? Straszna byla, podobnie pierwsze zabojstwo. Masz racje, ze w wiekszosci chodzilo o pokazanie zachowania bohatera i to on powodowal uczucie obrzydzenia, ale dodatkowo plastycznosc tego przekazu, bardzo dobrze oddany mroczny klimat miasta tez robil swoje. Dlatego tez uwazam, ze film mimo iz moze nie dla osob o slabych nerwach, to bardzo ciekawy i wart obejrzenia.
Słowik - 14 Marca 2007, 15:53
gorbash napisał/a | No tak... to rozumiem... Nie rozumiem co miala znaczyc akcja na jego egzekucji i po co dal sie zjesc... |
A mnie scena z egzekucją oczarowała tak jak wszystkich ludzi na placu w filmie. Kombinowałem co takiego może się stać, czy/jak bohater ocaleje, a tu proszę, on po prostu
sobie wyszedł...
<jak już opowiadamy cały film... >
Kluczem była oczywiście esencja zapachów tych wszystkich kobiet, która powodowała nieodpartą miłość do drugiego człowieka, przyciąganie jakieś, magię...kto wie.
A że się na samym końcu nie bronił. Moim zdaniem zrobił swoje, osiągnął wszystko co mógł osiągnąć w życiu w swoim 'zawodzie' i tyle
Anonymous - 14 Marca 2007, 16:47
Skłaniałabym się raczej ku interpretacji Counta - że mimo, iz osiągnąc swój cel, do którego przecież obsesyjnie dążył, a może własnie dlatego , uznał, ze w jego zyciu jest pustka, której nie wypełni, ze nie jest jak inni ludzie - nie jest zdolny do miłości, której jednocześnie pragnąl. Sorki, count, że powtarzam po Tobie, przynajmniej częściowo.
corpse bride - 14 Marca 2007, 20:39
właśnie tu chyba widać przewagę książki, bo czytając to wszystko było bardziej oczywiste. i było też więcej tych obrzydliwych rzeczy - opis smrodu miasta zajmował wiele stron, podobnie jak opis ciężkiego dzieciństwa bohatera.
Fidel-F2 - 15 Marca 2007, 08:25
Regulamin tłoczni win wg. powieści Irwinga. Bardzo fajny film, o czyś mówi a nie tylko błyska. W zasadzie wcale nie błyska. Kiedyś zamierzałem sie do książki a potem jakoś sie rozeszło. Teraz znów intensywnie zaczne poszukiwać tej pozycji.
hrabek - 15 Marca 2007, 08:35
Adashi napisał/a | Dokładnie tak, chyba nawet miał to pierwotnie wyreżyserować, ostatecznie zajęła się tym Kathryn Bigelow. |
...ktora zupelnym przypadkiem byla jego zona. Wszystko zostalo w rodzinie.
Kruk Siwy - 15 Marca 2007, 12:00
Fidel-F2, Irwing jest ok. Książka bardzo mi się podobała. Filmu jeszcze nie oglądałem...
corpse bride - 15 Marca 2007, 14:43
Fidel-F2 - czy ten film się nie nazywa 'wbrew regułom'? z takim śmiesznym aktorem i blond panią?
hrabek - 15 Marca 2007, 14:53
Wbrew regulom bylo wedlug prozy Irvinga, ale sie nazywalo Wbrew Regulom wlasnie (Cider House Rules), rez. Lasse Halstrom, w rolach glownych Spiderman i Aeon Flux. W roli "support" m. in. Alfred z Batmana.
Adashi - 15 Marca 2007, 16:02
Plan Doskonały - fajna historia niezwykłego napadu na bank, zakręcona intryga tak jak lubię, Owen i Washington całkiem nieźle, Foster na dokładkę. Podsumowując: ok.
P.S. count, obejrzałeś Dni?
corpse bride - 15 Marca 2007, 17:11
count - thx
czy plan doskonały to to samo, co inside man? jeśli tak, to też mi się podobało.
Szenute - 15 Marca 2007, 18:33
Czas Apokalipsy-Powrót
Adashi - 15 Marca 2007, 22:38
Tak, corpse bride. "Plan doskonały" to "Inside Man". Pozdrawiam.
Ziuta - 15 Marca 2007, 23:17
"Wyzwolenie" Jurija Ozierowa. Pięć około dwugodzinnych odcinków. Jestem w połowie trzeciego.
Fidel-F2 - 16 Marca 2007, 08:43
corpse bride, zgadza sie Regulamin tłoczni win po polsku jest pod tytułem Wbrew regułom
hrabek - 16 Marca 2007, 09:01
Adashi, jeszcze nie widzialem. Moze w weekend.
Widzialem za to Casino Royale. Bardzo fajne, troche bardziej statyczne od filmow z Brosnanem, ale moze i przez to bardziej wiarygodny. Ciete odpowiedzi Bonda zdecydowanie lepsze niz Brosnana, ogolnie ogladalo sie super. Szkoda tylko, ze samochod nie pokazal na co go stac. Swoja droga takiego Astona rozwalic, powinni mi dac, juz ja wiedzialbym, jak go porzadnie trzasnac
Inside Man bedzie mial kontynuacje, tak apropo .
Kruk Siwy - 16 Marca 2007, 09:39
count, wątek romansowy byl żałosny. Zwłaszcza bulgotanie w końcówce. Błe!
Ziemniak - 16 Marca 2007, 09:57
count, to chyba oglądaliśmy dwa różne filmy Najpoważniejsze zarzuty wobec nowego Bonda:
kompletny brak stylu, facet przypomina wszystko, tylko nie angielskiego gentelmana
Jest mdły jak flaki z olejem i gra z finezją kołka w płocie
O scenie pod prysznicem rzekomo "epatujacej erotyzmem" przez litość nie wspomnę
hrabek - 16 Marca 2007, 10:14
A mi sie wlasnie watek romantyczny podobal. Bo byl najpelniejszy z wszystkich Bondow, poprzednie watki byly krotkie i do bani.
Ziemniak: pamietaj, ze to chronologicznie pierwszy Bond. Duzo rzeczy bylo surowych, bo takie mialy byc. Mi sie to wlasnie podobalo - dopiero co awansowany na 00 zoltodziob, ktory jeszcze nie nauczyl sie oglady. Film pewnie ogladalismy ten sam, tylko widocznie co innego po nim oczekiwalismy.
gorbash - 16 Marca 2007, 10:20
count napisał/a | ktory jeszcze nie nauczyl sie oglady |
dokladnie tak na to patrze. Wreszcie gosc mial charakter.
Moja ulubiona scena to gdy pan na lotnisku sie wysadzil a James bedac skutym przez ochrone powolutku i zlosliwie sie usmiechnal...
hrabek - 16 Marca 2007, 10:28
A najlepszy tekst: to ostatnie rozdanie prawie mnie zabilo.
NURS - 16 Marca 2007, 11:28
Ksiązkowy bond nie był Rogerem Moore, jak pamiętam.
|
|
|