To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Piknik na skraju drogi [książki/literatura] - POWIEŚĆ W ODCINKACH!

Agi - 1 Lutego 2007, 14:36

Tomcich,
Cytat
A tych kilka trupów, którzy próbowali dostać się do jego zamczyska tylko umocniło tę legendę.

Ratunku! :shock: Gramatyka :!:
Ale poza tym, niezła jazda :mrgreen: :bravo

Haletha - 1 Lutego 2007, 15:06

BO TO JEST WOJNA, RZEŹ I RĄBANKA

Ba’al uśmiechnął się triumfalnie i powiódł wzrokiem po zgromadzonych w kaplicy gościach. Był pewien, że tym razem nikt nie odważy mu się przeciwstawić. Nie docenił jednak Tom Cicha. Ksenolog przekazał nieprzytomną narzeczoną trzymającej tren Adze, po czym przyskoczył do rywala i z mocą walnął go w nos.
- Nigdy! – echo ryku długo jeszcze niosło się pod sklepieniem – Nie masz tu czego szukać, ciemiężycielu panien. Uciekaj czym prędzej, jeśli nie chcesz przejść tu i teraz do historii.
- Właśnie – sapnął Mawete kierując w stronę Ba’ala pełne nienawiści spojrzenie – Odejdźcie obaj, nic tu po was. Elam i Pako zostaną z nami.
Na znak dany przez Barona 13 żołnierze zdjęli z pleców miotacze. Duke patrzył z bólem, jak reprezentacyjny witraż w głównej nawie rozpryskuje się na tysiąc drobnych kawałeczków. Następnie rozprysnął się jeden z trzymających kwiaty majtków i wytworna klamra do włosów lady Lu. Złociste loki rozsypały się po plecach właścicielki. To był błąd.
- Strzeliłeś mi we włosy... – wysylabizowała złowrogo Lu zbliżając się do winowajcy – Nikt nigdy nie uczył cię grzeczności wobec dam? No to ja cię nauczę!
Millenium Falcon, jedna z córek Duke’a, patrzyła z zachwytem na piratkę gromiącą krzyczącego i zasłaniającego się sługę Imperium. Istna Załatwiaczka... Młodą księżniczkę przygody pociągały zawsze bardziej niż ściąganie podatków od poddanych. Zakasała więc rękawy odświętnej sukni i także ruszyła w bój.
- Matka gromów... – szepnął do siebie Sebastian i zanotował coś w kajeciku.
Ręczny miotacz Rodiona bezlitośnie zdjął kilku nowych żołnierzy, którzy wbiegli do kaplicy. Potem jednak do akcji wkroczyła połowa weselników i zrobiło się za ciasto na strzelanie. Graf Grahf pobiegł z pomocą Madzik i Nexusowi, wokół których rósł zgrabny stosik pokonanych szturmowców. Gorat pluł kwasem, osłaniając chwilowo bezczynnego Pako, po którego zewsząd wyciągały się ręce porywaczy. Pomagał mu w tym Słowik ze swym nowym mieczem. Anko wymontowała klęcznik z ławy jednego z panów młodych, mogła więc ruszyć w sukurs MrMorgensternowi. Martva i Dareko wiązali jeńców przy użyciu sznurów korali. Dookoła krążył Ixolite ze swym nieodłącznym aparatem.
- Przepraszam, czy moglibyście nie ruszać się przez moment? – postukał w plecy Tom Cicha. Ksenolog zamarł nad przyciśniętym do ołtarza Ba’alem. Dopiero po błyśnięciu flesza opuścił pięść na twarz antagonisty, sam obrywając w splot słoneczny.

Walka była długa i zaciekła, szala zwycięstwa przesuwała się już jednak na stronę weselników. Baron 13 siedział przywiązany w kij do własnej szabli. Pilnował go zwycięzca pojedynku, miejscowy szlachcic Jacek. Giertychus poddawał się otoczony przez córki Duke’a. Dracena i Selithita dowodziły parą morderczo skutecznych Romususów. Nagle jednak wydarzyło się coś, czego nikt z obecnych nie mógł przewidzieć...
Szarpiący Sasoriego żołdak wyleciał w powietrze ciśnięty parą silnych rąk. Dookoła natychmiast uczyniło się cicho. Wszyscy, tknięci nagłym a niepokojącym przeczuciem, odwrócili głowy w stronę drzwi. Po to, by ujrzeć kobietę uzbrojoną w kosę.
- Jestem Samanta, Kosiarz Umysłów – rzekła nieznajoma. Głos jej jak zgrzyt żelaza po szkle przejął wszystkich dreszczem – Przybyłam po załogę Małpilusa...
- Kosiarz Umysłów? Mózgojadka – zadowolony Sebastian uśmiechał się do własnych myśli. Tymczasem Ba’al i jego ludzie roztrącając tłum uciekali z kaplicy.
- ... Stoczę teraz pojedynek z połączoną siłą waszych umysłów. Jeśli przegracie, pochłonę was jak wielu przedtem. Pożywię się waszymi mózgami, przejmując talenty literackie. Szykujcie się. Nadszedł już czas.
- A co się stanie, jeżeli wygramy? – Ziuta uniósł w gorę dwa palce.
- To niemożliwe. Nikt jeszcze nigdy mnie nie pokonał.
Starli się w mentalnym boju. Corpse Bride westchnęła, a Giertychus rozdziawił końską szczękę, nigdy bowiem nie widział niczego podobnego. Bez bohaterstwa, bez trąb i bębnów. Tylko przymknięte oczy i zmarszczone czoła, na które występowały kropelki potu. Gdzieniegdzie grymas wysiłku. Niestety przybyła, silna mocą licznych pożartych myślicieli, powoli zaczęła brać górę. Widać to było po rosnącym na jej obliczu uśmiechu, oraz plazmowym ostrzu kosy, coraz bardziej zniżającym się nad głowami dzielnych Holeryków. Graf Sosnechristo wspiął się na palce, by nie uronić nic z widowiska.
Wtedy do kaplicy weszła jeszcze jedna postać. Rodzaju ludzkiego, odziana w smętne resztki białego niegdyś munduru. Zdecydowanym krokiem podeszła do piratów i połączyła z nimi swą wolę. Samanta jęknęła i złapała się za głowę. Później... żaden z kronikarzy i historyków opisujących całe zajście nie umiał sprecyzować co właściwie się stało. Dość powiedzieć, iż demonica rozpłynęła się w powietrzu i wszelki ślad po niej zaginął.

- Co... Jak... – Mawete nie mógł uwierzyć w to, co widzi.
- Kiedy zobaczyłem przez okno co się dzieje, nie mogłem dłużej zwlekać – Logan skłonił się po żołniersku, przyciskając pięść do ramienia – Myślałem ukrywać się ze swoją misją, w tym jednak wypadku po prostu nie mogłem nie zareagować. Tak naprawdę jestem bowiem po waszej stronie. A w każdym razie nie przeciwko wam.
- Chwileczkę – Gorat i Haletha chwycili komandora za łokcie i usadzili w najbliższej ławce – Może by tak trochę konkretniej? I od początku?
- Dokładnie to nawet ja sam nie wiem – zaczął Logan, gdy już wróciło mu czucie w rękach, a zgromadzony tłum zmęczył się wiwatowaniem – Wychowałem się bez ojca. Matka za to od maleńkości wpajała mi wstręt do tyranów uciskających lud, a także przyuczała do honorowej walki. Gdy dorosłem, zrozumiałem jednak, że nie zawsze będę w stanie pokonać zło w uczciwym pojedynku. Dlatego zamiast lwem postanowiłem być lisem. Zatrudniłem się u lorda Nursa jako jego wywiadowca. Chciałem służyć mu wiernie, by nie wzbudzać żadnych podejrzeń, a w odpowiednim momencie zwrócić się przeciw niemu.
- Nieźle pomyślane... – mruknął z uznaniem Iscariote.
- Przymierze z piekłem – ucieszył się Sebastian – Czytał pan moje „Radując się z wczoraj”?
- Gdy Nurs nakazał, bym dokonał sabotażu na pokładzie Holery, nie sprzeciwiałem się. Czym bowiem jest życie kilku osób wobec życia miliardów obywateli Zjednoczonych Galaktyk? Zamierzałem wykonać zadanie do końca. Potem zrozumiałem jednak, iż zabicie was byłoby błędem mogącym zaważyć na losach świata. Jesteście Wybranymi. Mam przeczucie, że to dzięki wam znów będziemy cieszyć się wolnością. Zrozumiałem to już wówczas, gdy piękna, cudowna, szlachetna panna Aga wraz z drugą szlachetną panną Asiontko mężnie wyciągały mnie z czarnej dziury... A propos: nigdzie ich nie widzę.
- To zaczyna już być nudne... – mruknął Krisu, gdy wszyscy rozbiegli się w poszukiwaniu Agi. Zagadka jednak szybko wyjaśniła się za sprawą barona Barona 13.
- Urocza dzieweczka, z którą tańczyłem wczoraj kozaka, została uprowadzona przez pana Ba’ala wraz z panną młodą - gremlinkiem. Myślałem nawet, czy ich nie ratować, ostatecznie jednak przeważyła świadomość, iż jesteście wszyscy nieprzyjaciółmi LechoJara – arystokrata wykonał szybki unik przed pięścią zrozpaczonego Tom Cicha - No ale teraz już mi wszystko jedno. Macie mój miecz.
- I mój topór! – pisnął chytrze Giertychus, wijąc się w koralikowych więzach – Tylko mi go najpierw oddajcie.
- Jakoś sobie poradzimy – zadecydował Mawete. Musimy ratować dziewczyny. Przeklętnik na pewno porwał Agę, by zwrócić ją ojcu, chwilowo więc nic jej nie grozi. Gorzej z Elam... Nieszczęsna będzie teraz odpierać zaloty cholernego zoofila, a może nawet sodomity. Jak ona to zniesie? Śpieszmy się! Logan, idziesz z nami?



Hej, pozostali autorzy! Gremlinek, Aga, fafarazzo, Studnia, agenci lorda! Co z wami?

Ixolite - 1 Lutego 2007, 15:42

Yyy, nadrabiam zaległości i szukam wolnego czasu ;P:
Tomcich - 1 Lutego 2007, 17:54

:oops:
Miało być
... trupów ludzi, którzy...

Ale co fakt, to fakt - z języka ojczystego jestem cienki. :|

Fearfol - 2 Lutego 2007, 21:19

OoooO, tylko żołnierze imperium nie są chyba po stronie Ba'ala i Lorda Nursa, Przymierze walczy z nimi, a przewodniczy im feralny porucznik.

Haletha tak szybko rozprawiłaś się z najbardziej tajemniczą i najpotężniejszą bronią Nursa (Samantą), chyba ma coraz mniej sprzymierzeńców i tajnych broni. A został jeszcze Czarny.

Haletha - 3 Lutego 2007, 10:11

Żołnierze Imperium przyszli z Baronem 13 wiernym LechoJarowi;)
Tomcich - 3 Lutego 2007, 10:17

Ba'al chciał odzyskać gremlinka, a wiadomo cel uświęca środki. :mrgreen: A że Baron13 ma swoje konszachty z Ba'alem poza plecami imperium, to inna sprawa. :wink:
Fearfol - 3 Lutego 2007, 16:24

Niezła pajęczyna powiązań, dobrze że Ixolite zrobił ten słowniczek.
aqulka - 12 Lutego 2007, 14:12

Postanowiłam się do was przyłączyć. Na razie taka krótka zajawka, ale bedzie więcej. Mam też prośbę, żeby chwilowo nie wtracac się w moją postać i opowieść - bo i tak na razie nie ma związku z waszą częścią. A ja muszę jeszcze pewne kwestie przemysleć i dopracować.
Aha - gdyby ktoś miał wątpliwosci, to mam pozwolenie Halethy;))

a zatem:

Pani Aqulka spojrzała na zebrany tłum - czuła ich radość, radość, która przepełniała także jej serce. Nareszcie - pomyślała - po latach poszukiwań, prób i błędów udało się. Odzyskaliśmy recepturę płynnego złota. Zerknęła na koziołka, który zgasił szluga i wspł się na winorośl. W tym samym momencie zebrany tłum zaśpiewał jednym wielkim głosem:
NAJLEPSZE PIWO TO LUBELSKI FULL
GULL, GULL, GULL,
GULL, GULL, GULL...

A potem zaczął skandować: PERłA CHMIELOWA, TO PIW JEST KRóLOWA!!!
Pani Aqulka odchrząknęła i tłum natychmiast zamilkł:
- Najmilsi! - zawołała - nadejszła wilkopomna chwila! Po latach błedów, prób i wypaczeń odnieśliśmy sukces! Własnie w tej chwili odkręcany jest kurek, którym popłynie najwspanialsze piwo wszechświata!
Ogromne wzruszenie malowało się na twarzach wszystkich, nawet koziołek otarł łezkę.
Tłum zaczął skandować: PERłA, PERłA, PERłA, PERłA....
Ale kiedy na plac zaczęły wjeżdżać wózki z charakterystycznymi pekatymi kuflami, wypełnionymi niepowtarzalnym złocistym płynem zapadła pełana uroczystego oczekiwania cisza. Kiedy juz wszyscy mieli kufle i pociągneli zdrowy łyk po placu przetoczyło się westchnienie rozkoszy tysięcy gardeł. Westchnienie przemieniło sie w pomruk zadowolenia kota nad miseczką śmietanki. Plac okazał się za mały, więc westchnienia i pomruki wyrwały się z ciasnej przestrzeni i rozbiegły się po całej planecie. Ale planeta też okazała się za mała, żeby pomiescić ich ogrom, więc wystrzeliły w przestrzeń i zalały wszechswiat falą niewysłowionej rozkoszy, sprawiając, że na ten niewykły moment zamarły wszystkie istoty, a po twarzach niektórych z nich - choc kiedy je później pytano to nie wiedziały dlaczego - popłynęły łzy wielkiego wzruszenia, a ich serca wypełniła przeogromna radość i przeczucie, że od teraz świat będzie o wiele piękniejszy...

Haletha - 12 Lutego 2007, 14:19

Witamy Aqulkę wśród załogi!!!
p. s. Niestety musisz sobie wybrać inny kolor: zielony, jasnoczerwony i pomarańczowy są zastrzeżone dla rzondzoncych;)

Czarny - 12 Lutego 2007, 14:45

Zmieniłem kolorek 8)
aqulka - 12 Lutego 2007, 15:14

ok. sorki, ale chciałam się jakos odróżniać od innych piszących i pierwsze co mi przyszło do głowy to zielony:)) ale niech zarem zostanie bordowy (czy jaki on tam jest;))
Czarny - 12 Lutego 2007, 17:07

to jest "maroon"
Fearfol - 15 Lutego 2007, 16:07

Ciemnoniebieskiego używa ( choć sporadycznie) też kilka osób, więc ostrożnie.
Może temat odżyję, a może nie.

Zobaczymy jak się to potoczy dalej.

gorim1 - 15 Lutego 2007, 16:19

ajk to dobrze że tylko raz mnie męczyliście uff :P
;P:

Haletha - 15 Lutego 2007, 19:41

Dobra, dobra, jeszcze się na pewno pomęczysz;)
joe_cool - 27 Lutego 2007, 21:52

matko, aleście naprodukowali... czytam cały wieczór, a dopiero na 10tej stronie jestem...

produkujcie dalej :mrgreen:

gorim1 - 2 Marca 2007, 21:55

joe_cool, dobrze że się na razie wypalili
Haletha - 3 Marca 2007, 11:21

Nie przejmuj się, to tylko stan przejściowy;o)
hrabek - 8 Marca 2007, 12:00

Chyba tez musze temat z ignorowanych wywalic. PRzypomnialo mi sie o nim wlasnie i poczytalem kilka stron wstecz, bo cos gorat napomknal, ze mnie tu wkrecaja. Prawie sie poplakalem ze smiechu. A juz scena z Sebastianem zapisujacym w kajecie "Matka Gromow" to w ogole mnie powalila na kolana. Chyba musze jakis literacki kontratak przygotowac ;)
Haletha - 8 Marca 2007, 12:09

Count, napisz dalszy odcinek! Możesz się zemścić za wrobienie w szwarcharaktera, ruszając tym samym Holerę z miejsca:)
hrabek - 8 Marca 2007, 13:06

Na poczatek musi wam wystarczyc. Siedze w robocie i ciagle mi dzwonia, wiec nie mam weny na pomysly. Zobaczymy, czy ktos rozwinie, jak nie to pewnie przemysle wieczorem i moze cos jutro dopisze.

Hrabia chodził w kółko energicznym krokiem, głośno myśląc.
- Nie daruję, nie daruję, nie dość, że mi porwali przyszłą żonę, za którą dostałbym ¾ ziem, to jeszcze ten zapchlony skryba ode mnie uciekł. Dobrze, że chociaż Baron 13 sie sprawił i w ostatniej chwili ślub przerwał. Nie wszystko jeszcze stracone. Jak ja nie cierpię intrygantów. Pokażę wam! Jakem zły czarownik Gar... – tu ugryzł się w język.
„No dobra, zagalopowałem się trochę” – pomyślał.
- Janie! Przyprowadź smoka!


Poszukiwania nie trwały długo.
„Dyletanci, prymitywy” – myślał count przecinając niebo siedząc okrakiem na swoim smoku Milusiu w czapce pilotce i goglach, które kiedyś zwędził z muzeum II wojny światowej. Ślad brygady ratunkowej był znakomicie widoczny, gdyż nikt nie pomyślał o jego zatarciu. Dlatego też nie minęło zbyt wiele czasu, a zza horyzontu wyłonił się dach kaplicy. Smok przysiadł na krawędzi, skąd hrabia miał doskonały widok na główne wejście. Niedoszli nowożeńcy zaczęli sie właśnie wysypywać, niektórzy nosili na sobie ślady walki. Między nimi dało sie dostrzec Sebastiana i corpse bride.
„I ze mnie d*pa, kiedy wrogów kupa”, pomyślał przytomnie i postanowił przeczekać kolejne pospolite ruszenie, aż peleton ruszy w las i się trochę rozciągnie. Wtedy bez przeszkód będzie mógł odzyskać brankę i pisarza. Uśmiechnął się do siebie na tę myśl.
Grupa ruszyła przed siebie. Hrabia spokojnie czekał, aż zniknie z horyzontu. Ziuta zamykał pochód. Już, już prawie zniknął za drzewami, gdy tknięty jakimś przeczuciem odwrócił się.
„Ale brzydki ten gargulec”, pomyślał.
„Sam jesteś brzydki”, pomyślał w odpowiedzi Miluś i pokazał mu język. Ziuta zrobił wielkie oczy i popędził za drużyną. Możliwe, że kopnął się ze dwa razy pietą w zadek.

Agi - 8 Marca 2007, 14:51

count, całkiem przyjemnie się czytało, ale z kopiowaniem do pliku poczekam, jęśli chcesz robić poprawki.
hrabek - 9 Marca 2007, 07:20

Nie chodzilo mi o robienie poprawek, raczej o dopisanie czegos nowego w nowym poscie. Ale spoko. W ogole to myslalem, ze tak duzo napisalem, a tu wyszlo 10% tego co Tomcich zwykl wrzucac. Musze sie chyba bardziej postarac.
Agi - 9 Marca 2007, 09:19

Staraj się Hrabio :D
Tomcich - 9 Marca 2007, 18:55

Dawaj count dalej, Tom Cich by wreszcie ukochaną chciał odzyskać. :mrgreen:
hrabek - 12 Marca 2007, 15:23

Wiec niech ja sam odzyska, w swojej fabule. Ja mam zemste do obmyslenia ;)
elam - 19 Maj 2007, 22:19

LATAJACA HOLERA : REAKTYWACJA ;P:

Planeta Krzemionka leżała gdzieś na peryferiach galaktyki ; omijały ją wojenne zawieruchy i techniczne nowostki. Krzemionkę zamieszkiwali głównie prości rolnicy i robotnicy, wydobywający krzem w wieklich kopalniach. Niektórzy do końca nie wiedzieli, po co to robią – ot, płacono im za to, robota jak każda inna, dziedziczona z dziada – pradziada…
Regularnie, kilka razy w miesiącu, na planetę przylatywały wielkie transportery Imperium, by zabrać urobek ; przywoziły za to trochę technologii, przebojów kinowych i wiadomości z wielkiego wszechświata. Lecz to wszystko rzadko docierało na prowincję, wchłaniane szybko i egoistycznie przez stolicę Krzemionki – Kozy Wielkie, jedyne naprawdę duże miasto na planecie.
Kozy Wielkie – a cóż to nazwa dla stolicy? – powiecie. Ano, i macie rację; brzmi okropnie. A jednak mieszkańcy Krzemionki nie uchwalili zmiany tej nazwy. Kozy Wielkie były bowiem najstarszą osadą na planecie i jej mieszkańcy byli z niej dumni.
Pierwszą była oczywiście Nowa Ziemia 3216, baza założona po pierwszym lądowaniu ludzi na planecie; została ona jednak szybko opuszczona, gdy okazało się, że w miejscu rozbicia obozu regularnie, co cztery ziemskie lata występują wielkie powidzie. Wówczas przeniesiono osadę do Kozich Pól, miejsca nazwanego tak... no, łatwo się domyślić, dlaczego. A potem – powstały Kozy Wielkie i Podpagórek.
Kozy Wielkie stały się z czasem stolicą planety, na pobliskich polach nadal można było zobaczyć pasące się białe stadka, a Podpagórek ma do tej pory swoją drużynę skukarra, której kibice regularnie biją się ze stolicznymi.
A życie toczyło się dalej, spokojnie, powoli i po prostu.

Aż do dnia, kiedy Gorbash i Lump Kałmukowie, obaj synowie pasterza kóz, dorabiający okazyjnie zbieraniem makulatury i puszek po piwie, zapuścili się z nudow w zapuszczone tereny koło starego wysypiska śmieci, w nadziei na znalezienie tam jakiegoś porzuconego, starego telewizora lub czegoś w tym rodzaju, z czego możnaby wymontować trochę rzadkich metali.
Od kilku godzin błądzili w zaroślach, podnosząc stare opony, kopiąc w przerdzewiałe koła rowerowe lub przeglądając na wpół zgniłe, stare czasopisma; Gorbash przysłuchiwał się śpiewającym ptakom, obserwował kwiatki i drzewa, Lump zaś zwracał większą uwagę na sprawy przyziemne: ślimaki, pijawki, dżdżownice i mrówki. No i oczywiście na wszystko; co mogłoby okazać się metalowe.
Podeszli do opuszczonych torów kolejowych; pociągał ich niewielki tunel pod nasypem, przez który przesączał sie brudny strumyczek.
- Jak się pochylimy, powinniśmy się przecisnąć. – stwierdził Gorbash.
- Ale jak się nie pochylimy, to na pewno się nie zmieścimy – odparł Lump.
- Zawsze warto spróbować.
Pochylili się i przeszli. Świat po drugiej stronie tunelu był taki sam. Właściwie, to był ten sam świet, orzekli obaj. Po prostu, znaleźli się po drugiej stronie torów i mieli mokro w butach, to wszystko.
- Ee tam, taka przygoda... – rozczarowany Lump machnął ręką i już miał wracać, gdy wtem jego uwagą przykuł kawałek metalu, sterczący z ziemi na kika centymetrów. Malutki, ale jak błyszczał!! A przecież nikt tędy nie chodził od dawna.
- Kawałek jest stary – pomyślał Lump. – A nadal błyszczy. Czyli, to coś drogiego musi być. – Pociągnął brata za rękaw.
- Musimy to odkopać !

Odkopywanie zabrało im ponad tydzień; sterczący pręt okazał się być częścią jakiejś większej całości. Gdy wykopali już w ziemi dziurę na ponad trzy metry głębokości, natrafili na jakiś właz. Koło włazu mieściła się niewielka konsola. Po oczyszczeniu jej przy pomocy kilku litrów coca-coli stwierdzili obaj, ze na jednym z pokręteł napisano : OPEN.
Lump uśmiechnął się, wysunął język z ciekawości i przekręcił wajchę.


_ SYSTEM WINDOWS 3999 _
_SYSTEM : OK_
_ WITAJ _
_AKTYWOWANO PROGRAM PODTRZYMYWANIA ZYCIA _
_PROGRAM PODTRZYMYWANIA ZYCIA : OK _
_AKTYWOWANO PROGRAM BUDZĄCY_
_ PROGRAM BUDZĄCY W TOKU PROSZE CZEKAC _
_ PROGRAM BUDZĄCY ZAKONCZONY_
_WITAJ_
_ TRWA SPRAWDZANIE DATY I GODZINY _
_ TRWA SPRAWDZANIE USTAWIEN REGIONALNYCH_
_TRWA UAKTUALNIANIE BAZY DANYCH SYSTEMU ORIENTACYJNEGO STATKU_
_ WYSLANO 126,5 GB ZAPYTAN_
_LOKALIZACJA W TOKU_
_OTRZYMANO 18 ODPOWIEDZI :
125875005 PULSAR ZF4X65
542111105 PULSAR K2U4VI <JAMAICAN>
855404789 PULSAR 875MAJ7
004574632 <WHIRPOOL GALAKTYKA>
870050624 PULSAR RE55 OVAL
...
_LOKALIZACJA ZAKONCZONA_
_CZY CHCESZ ZAPISAC ZMIANY W USTAWIENIACH_
_ Y / N _

- Holera, ale mi łeb nawala! – Kapitan mawete wygramolił się z jękiem i stękiem z kapsuły hibernacyjnej, podrapał się po głowie, po czym sięgnął po stojącą w kącie puszkę Perły. – ktoś wie, ile spaliśmy? I co to za zadupie? Gorat?
- Zaraz sprawdzę...
- I zobacz, co się działo w międzyczasie. Może zdarzyło się coś strasznie ważnego, co trzeba wiedzieć, zanim wyjdziemy... – poradził gremlinek.
- I co się działo w modzie - dorzuciła Lu. – jeśli królewski blond już nie jest w modzie, muszę wiedzieć, żeby zdążyć się przefarbować.
- Czy mają tu oberżyny ? – chciała wiedzieć Martwa. – Muszę nakarmić Romulusa...
- Czy mają tu gollumy? Muszę nakarmić siebie ! – zawołał Sasori, który zdążył już zająć kosz na śmieci.
- Czy rosną tu gumijagody ? – zapytał Tom Cich, jak zwykle troszcząc się o dobro swojego gremlinka.
- Czy są tu czarni rycerze ? – wyraziła swoje obawy Aga.
- CISZA !!!! – ryknął zdenerwowany kapitan. – najważniejsze pytanie, to czy mają tu Perłę i Oriońskie mocne. Resztę się jakoś załatwi.


- Yyy…Cześć, przybywamy w pokoju… - powiedział Gorbash, który właśnie trafił do kabiny hibernacyjnej, zajmowanej w tej chwili przez najważniejszych członków załogi Małpilusa. Lump zawtórował mu ruchem głowy i trdycyjnym gestem Młodych Startrekowców, szkolno-pionierskiej organizacji Krzemionki. Na nic wiecej nie bylo ich na razie stac. w koncu nie codzien spotyka sie statek kosmiczny zagrzebany w ziemi, i to w dodatku z zyjaca zaloga...
- A piwo macie ? – zapytał Rodion groźnym głosem.
- Mamy, mamy – energicznie potwierdził Lump Kałmuk – tatusiek robi bardzo dobre piwo z jęczmienia, a wujcio Savikol robi bimber jeszcze lepszy…
- No to prowadź do tatuśka. – rozkazał mawete. – dajmy kobietom trochę czasu na ogarnięcie się, a my rozejrzymy się w sytuacji geopolitycznej i zaczerpniemy języka, to jest, nawiążemy przyjazne stosunki z tubylcami. No, rebjata, idiom !
- Zabierzcie mnie też! – zawołał za nimi Ba’al, zamknięty w złotej klatce. Ale gremlinek tylko pogroził mu palcem.
- Byłeś bardzo niedobry. Chciałeś mnie porwać, ty... zoofilu ty!
- Ale... to z miłości! ... ty wiesz!
- Przykro mi – elam ostentacyjnie odwróciła głowę – ale wyszłam za Toma Cicha. Jeśli będziesz grzeczny, to cię wypuścimy. Ale, a, a, A! Łapy precz od mojego futerka!
- No dobrze – chlipnął Ba’al. – Postaram się, obiecuję.
- No. Niech ci będzie. Ale i tak to zależy od mawete, czy cię wypuści... a na razie, zostań z paniami i bądź miły.
- O, bez obaw, my się nim zajmiemy.... – odparły co poniektóre panie, łypiąc głodnymi oczkami na byłego Mister Universe...

_PEŁNA REAKTYWACJA WSZYSTKICH SYSTEMOW ZAKONCZONA_
_




nie pamietam, czy Savikol juz sie pojawil wczesniej, jakby co, to edytuje :)

Tomcich - 20 Maj 2007, 00:53

O fajnie, załoga nam wraca do życia. :bravo :mrgreen: Kilka nowych postaci pojawiło się na forum, to można ich użyć. :twisted: Choć teraz to bym musiał chyba sobie całą Holerę przypomnieć. :?

Savikola nie pamiętam, :roll: za to gorim był jako kosmiczny listonosz opisany. :D

Adanedhel - 20 Maj 2007, 08:42

W takim razie gorim zmienił zawód :mrgreen: Pasterze kóz są w pewnych kręgach kulturowych niezmiernie szanowani :D


Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group