To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Mistrzowie i Małgorzaty - Tomasz Bochiński

A. Pilipiuk - 30 Listopada 2012, 18:03

illianna napisał/a
Pan W w W czyli W do trzeciej :wink:
Kryminał w realiach historycznych to nie jest łatwy kawałek chleba, wymaga wszechstronnej wiedzy z danego okresu i obszaru, łącznie z panującymi wówczas metodami śledztwa oraz wiedzą z zakresu kryminalistyki. Już samo oddanie realiów danej epoki nie jest łatwe, autor mierzy się z ogromem szczegółów codziennego życia, języka, mody,.


Powiedzmy tak - jeśli mamy realia historyczne niezbyt odległe to materiału jest masa - przede wszystkim gazety z epoki. Jeśli fabuła rozgrywa się w większych ośrodkach - są przedstawienia ikonograficzne, czasem nawet trafią się użyteczne pamiętniki z epoki. Im większe miasto tym więcej ma własnych historyków - którzy ryją po archiwach.

Problem w tym że większość tfu!-rców leje na to równo - tym większa chwała tym którzy przykładają się do odrobienia pracy domowej...

Kruk Siwy - 30 Listopada 2012, 18:08

Paradoks jest taki, że jak jest mało danych to można pofantazjować byle w "stylu" i nikt ci nie zarzuci maniany, a jeśli jest dużo danych to byle "krytyk" guglnie coś i już za mistrza od epoki robi.
illianna - 30 Listopada 2012, 19:52

Kruk Siwy napisał/a
Paradoks jest taki, że jak jest mało danych to można pofantazjować byle w stylu i nikt ci nie zarzuci maniany, a jeśli jest dużo danych to byle krytyk guglnie coś i już za mistrza od epoki robi.
dokładnie.
nureczka - 30 Listopada 2012, 20:24

Jotha napisał/a
A ja dalej mam wątpliwosci wobec tej biedoty na Rynku

Teksty źródłowe mówią wyraźnie o dzielnicy biedoty. Ja raczej obstawiam, że fotografia wygładziła rzeczywistość. Dobre ujęcie czyni cuda - są zdjecia, na których nawet ja jestem piękna, młoda, szczupła i wysoka. A Kruk ma bujną czuprynę.

A. Pilipiuk - 30 Listopada 2012, 23:42

Paradoks jest taki że człowiek żyły z siebie wypruje a potem książka trafia w łapy świra który 20 lat ryje w temacie i zagina nawet profesorów... :roll:
A. Pilipiuk - 30 Listopada 2012, 23:44

nureczka napisał/a
są zdjecia, na których nawet ja jestem piękna, młoda, .


każda kobieta na 17 lat + vat. :wink:
a pretensje odnośnie vatu to do pana premiera... ;P:

Adon - 30 Listopada 2012, 23:54

A. Pilipiuk napisał/a
Paradoks jest taki że człowiek żyły z siebie wypruje a potem książka trafia w łapy świra który 20 lat ryje w temacie i zagina nawet profesorów... :roll:

Problem w tym, że większość świrów, która się czepia, nie ma pojęcia o tym, czego się czepia. Ale czepia się, bo "wie lepiej". Ci, którzy rzeczywiście mają wiedzę, zwykle się tak nie zachowują.

W temacie zaś: dziś dotarły do mnie "Opowieści praskie". Jak skończę "Szewca..." Andrzeja, to właśnie one będą mi umilać drogę z i do pracy. ;P:

charande - 1 Grudnia 2012, 16:13

Z opóźnieniem odnośnie do "Opowieści praskich": Kruku, mnie się zawarte tam emocje nijak z romansami nie kojarzyły, nie ten klimat :D

Aha - świetna jest postać Profesory. Co najzabawniejsze, znam IRL osobę w bardzo podobnym typie (łącznie z grzebaniem zawodowo po archiwach), tylko rocznikowo młodszą o jakieś 10 lat :) Poza tym zgadza się wszystko: i wygląd, i sposób mówienia, i wredny (oczywiście mówię to z przymrużeniem oka) charakter.

Kruk Siwy - 1 Grudnia 2012, 16:57

To zabawne, przypomniała mi się wypowiedź Witchmy że takie kobitki jak Profesora nie występują w przyrodzie i lepiej żebym się o niewiastach nie wypowiadał bo nie mam zielonego pojecia o tychże.
Rozbawiło mnie to wtedy bardzo.

nureczka - 1 Grudnia 2012, 18:37

Adon napisał/a
Ale czepia się, bo wie lepiej.

O to, to!
Dlaczego tłumacz nie przetłumaczył "używany absolutnie" przecież w oryginale stoi jak wół "a transitive verb used absolutely "
I dlaczego zgubił nazwisko rodziny zastępczej, przecież w ścieżce dźwiękowej oryginału słychać, że to Fosterowie!
I dlaczego mówią do niego kapitanie jak słychać, że to porucznik? (Czasem pretensja zgłaszana na odwrót :) )

charande - 1 Grudnia 2012, 22:10

Cytat
przypomniała mi się wypowiedź Witchmy że takie kobitki jak Profesora nie występują w przyrodzie


Ojej :D A ja w trakcie lektury przecierałam oczy i miałam ochotę spytać, skąd autor zna moją koleżankę fandomową :D

A. Pilipiuk - 1 Grudnia 2012, 22:17

powiem tak: szczawiki które "wiedzą lepiej" oczywiście występują w przyrodzie i po prostu należy lać na ich "opinie" długą ciepłą strugą.

Ale piszemy jednak dla elit intelektualnych kraju - więc musimy się poważnie liczyć z reakcjami tych którzy faktycznie wiedzą lepiej :?

*

Swoją drogą w "opowieściach praskich" cholernie zabrakło mi Cyganów. :roll: Nie powiem że ich lubię - bo za długo mieszkałem w pobliżu ich skupisk. :twisted: Stanowili jednak pewien integralny element Szmulek - więc bez tego kamyczka w bucie obraz dzielnicy jest jakby trochę niepełny...

Druga rzecz: to co pamiętam z dzieciństwa z lat 80-tych - małe sklepiki, ale też warsztaciki usługowe. Szewc, szklarz, krawiec, magiel, rymarz (działa jeszcze warsztat kaletniczy koło wejścia na bazar Różyckiego?) te wszelakie punkty przezwajania silników gdzie potrafiono zrobić cuda z pozornie martwym odkurzaczem...

Bazar Różyckiego - też mógłby trochę mocniej zgrać - cała ta malownicza mętownia od gry w trzy karty, naręczaki, baby sprzedające pyzy ze słojów owiniętych gazetą etc.

Przemysł - w końcu w sercu Szmulek produkcja szła nadal pełną parą Drucianka, masarnia w dawnych PePeGach, Pollena przy Szwedzkiej, Wedel na Kamionku.

Długo by o tym. Same gołębie i chlory na podwórkach nie oddają w pełni tego specyficznego klimaciku.

Albo np. kapliczki w podwórzach i ich historia.

*

Przepraszam - wygląda jakbym się czepiał. Po prostu widzę cudzą książkę i zaczynam dumać jak bym ją napisał po swojemu. A może faktycznie słusznie się czepiam? ;P:

Kiedy kontynuacja?

Kruk Siwy - 2 Grudnia 2012, 01:58

Cyganie mało występują w "Opowieściach" ale jednak są, nie chce mi się teraz szukać, ale z pewnością się pojawiają. Rzeczywiście powinno być o nich wiecęj. Bazar rozgrywam, wspomniane są pyzy, opisani niektórzy z handlarzy. Co do tzw. infrastruktury a tak naprawdę życia codziennego tu mnie masz. Czytelnicy pytali już "a gdzie prawdziwe życie?" Jedyne co mam na swoją obronę to fakt, że nie tworzyłem całościowego fresku, raczej małe obrazki. Fragmenty. Starałem się przekazać nastrój z pozycji konkretnych środowisk. I nie oszukujmy się w opowieści wojennej jednak przyjemniej pokazać szarżę a nie szare życie taborytów. Tak i tu raczej piszę o cwaniakach niż rzemieślnikach, aczkolwiek występują - jak choćby złotnik mający zakład niedaleko Bazyliki czy też facet od naprawy maszyn do szycia z "Cudownego wynalazku" niedaleko "Czterech śpiących". Kapliczki a przynajmniej jedną też pokazałem.
Może to mało, ale Andrzeju nie zlekceważyłem tak do końca wspomnianych przez ciebie elementów. Nie same jak to określiłeś "chlory i gołębie" poznajesz w moich tekstach. Przejrzyj uważnie a przyznasz mi rację.
Kontynuacji nie przewiduję, nie szybko w każdym razie. Aczkolwiek... jak już wspominałem niedługo będzie można poczytać kolejne opowiadanie w praskich klimatach.

Edit. Dodane rano. Cała ta powyższa epistoła jest zbędna aczkolwiek usprawiedliwiona: w końcu na Skofie można ulec "zmęczeniu". Tak to prawda, opowiadania nie obejmują wielu dziedzin życia na Pradze. I tak prawdą jest, że wiele jeszcze można opowiedzieć a temat należy pojmować jako lekko "napoczęty". I pewnie będę wgryzał się w dzieje i barwy Pragi ale z wolna, nic na gwizdek wolę by opowieści dojrzały nim się urodzą.

A. Pilipiuk - 2 Grudnia 2012, 11:16

wiem, czepiam się - to zwykłe zderzenie dwu wizji - każdy inaczej "czyta" klimat - na co innego zwraca uwagę...

a akurat jestem przy pisaniu kontynuacji "Wampira..." wiec sobie odświeżam w pamięci to i owo...

charande - 2 Grudnia 2012, 11:41

Hmm, nie znam Pragi, ale chyba właśnie takich elementów, o jakich pisze Andrzej, brakowało mi w "Opowieściach..." Zapachów i szczególików. Trochę tego jest, ale mogło być więcej :)
Kruk Siwy - 2 Grudnia 2012, 12:57

Przy takich opisach i smaczkach trzeba uważać, by czytelnik nie odniósł wrażenia że autor odrobił lekcje a teraz na siłę będzie dzielił się całą posiadaną w temacie wiedzą. Teksty pisane z pozycji kogoś kto mieszka na Pradze (nawet w narracji trzecioosobowej zazwyczaj stosuję jej odmianę tzw. pozornie zależną) nie mogą olśniewać nadmierną szczegółowością. "Tutejsi" wielu rzeczy nie zauważają, to dla nich oczywiste, że coś jest. A chciałem osiągnąć wysoki poziom realizmu. Dla kontrastu z elementami niesamowitymi.

Oczywiście rzecz można uszczegółowić i moją (autora) jest sprawą jak to zrobię by nie wprowadzić sztuczności i wrażenia wykucia przewodnika po mieście "na blachę". Detale w migawkach i fragmentach lepiej wg. działają niż sążniste i liczne opisy. Dają pole wyobraźni.

Agi - 2 Grudnia 2012, 13:28

Kruk Siwy napisał/a
Przy takich opisach i smaczkach trzeba uważać, by czytelnik nie odniósł wrażenia że autor odrobił lekcje a teraz na siłę będzie dzielił się całą posiadaną w temacie wiedzą.

Takie wrażenie miałam przy lekturze "Galeonów wojny". Dla mnie "Opowieści praskie" stanowią fabularną całość. Oczywiście chętnie przeczytam inne teksty z Pragą w tle. Kruku, planujesz kontynuację, czy przedstawisz nam nowych bohaterów?

Kruk Siwy - 2 Grudnia 2012, 13:46

Dla mnie historia tej Pragi o której chcę opowiadać kończy się gdzieś około roku 2010. Jedno opowiadanie wybiegło lekko w przyszłość, ale to wyjątek. W najbliższym opowiadaniu już gotowym przypomnę jedną z postaci. Może też za jakiś czas poznamy kolejny epizod z życia Zenona. Będą i nowe postaci, ale kiedy i w jakich okolicznościach je poznamy to jeszcze skrywa mgła. Także przede autorem.
Generalnie będę się poruszał pomiędzy 1939 rokiem a 2010. Możliwe są odstępstwa wstecz w retrospekcjach.

Agi - 2 Grudnia 2012, 14:22

Oczywiście, że historia Pragi jest bogata i wielowątkowa. Pisząc o fabularnym zamknięciu miałam na myśli to, że książka "Opowieści praskie" z finałowym opowiadaniem stanowi zamkniętą całość.
charande - 2 Grudnia 2012, 16:21

Cytat
Przy takich opisach i smaczkach trzeba uważać, by czytelnik nie odniósł wrażenia że autor odrobił lekcje a teraz na siłę będzie dzielił się całą posiadaną w temacie wiedzą


Mnie by to nie zgrzytnęło, lubię prozę nasyconą szczegółami świata. Możliwe, że to moje prywatne skrzywienie (lubię literaturę XIX-wieczną, np. Balzaka, u którego drobiazgowe opisy świata są znakiem firmowym: dla kreacji bohatera może mieć znaczenie to, jakie wazy stoją u niego na kominku).

nureczka - 2 Grudnia 2012, 18:05

charande, tu nie chodzi o ilość szczegółów, tylko o sposób ich podania. Czasami autor napełniony wiedzą na nowy temat tak, że aż mu się ulewa, nie może się powstrzymać coby się szczęściem swym z czytelnikiem nie podzielić. I potem dostajemy siedem razy powtórzony w jednej powieści dokładny opis przygotowania sprzętu do nurkowania włącznie z oddzielnym przedstawieniem prawej i lewej płetwy.
Nie wiem na czym to polega, ale na kilometr można wyczuć, czy to jest zamysł literacki (vide Balzac) czy niepohamowany entuzjazm neofity.

A. Pilipiuk - 3 Grudnia 2012, 00:51

cholercia - moim zdaniem jest tak: każdy autor pisze po swojemu. Po prostu zwarliśmy się dwaj przy jednym theatrum fabularum mając odmienne wizje jak to ugryźć.

*

nic na siłę - wszystko młotkiem.
:wink:

*

Ja lubię się zadumać nad detalem, zrobić nawet dygresję by pokazać jakiś drobiazg.
Radość detalu - jak u mojego bohatera Storma.

Praga ma masę ciekawych detali. Gołębniki na dachu. Drewniane domy. Resztki carskich napisów na tynkach. Katownie NKWD i UB. Opuszczone fabryczki. Rudery. komórki. Kible w podwórzach. To nadal tam jest z 30 lat temu było tego nieporównywalnie więcej.

No to opisuję. Np. tynki na kamienicach przy Wileńskiej i Kłopotowskiego (kiedyś Wójcika) - sztukaterie skute w latach 50-tych by się budynki nie "pańszczyły". Syf, smród, trzask drewnianego stopnia pod stopą, nawet gdy akcja generalnie jest o czymś innym.

Oczywiście jeśli można przy okazji ośmieszyć komunę albo kopnąć jakiegoś komucha fabuła przestaje być tak bardzo istotna i dygresja się wydłuża :twisted:

Bywałem na zasyfionych podwórkach, raz mało nie dostałem wpier... od cyganów - ale znałem dzielnicę równie dobrze jak oni - smyrgnąłem przez przechodnią kamienicę. Swoją drogą ciekawostka - na klatce wisiał okazały święty obraz z lampką - a coś jakby ćwiartka cegłówki za mną nadleciało - widać bydło zapomniało stare praskie zasady by nie atakować od tyłu i nie pod kapliczką! Ciekawe jakby się leszcze wytłumaczyli gdyby to zobaczył jakiś stary honorny kizior... :roll:

Ale wychodzę z założenia: czytelnik Pragi może kompletnie nie znać. I takiej jaką pamiętamy na szczęście już nie pozna. Więc siłą rzeczy nawet w błahym i rozrywkowym "Wampirze z M3" piszę taki trochę przewodnik. Więc i zapachy będą i syf i Cyganie zbiorą bęcki...

I coś grubszego warto by o tym napisać. Nie mówię od razu by robić Gospodarzowi wątku konkurencję z własnymi opowieściami praskimi... :twisted: ale coś, kiedyś...

*

Czepiam się i jestem trolem. Już mi o powiedzieli na kilku forach. :wink:
Do tego jestem ponoć faszystą, nazistą, rasistą, ksenofobem, moherem etc. etc. :roll:

Dobranoc.

Fidel-F2 - 3 Grudnia 2012, 01:08

ale przede wszystkim narcyzem
Kruk Siwy - 3 Grudnia 2012, 08:40

Andrzeju nie czuję abyś był konkurencją. Piszesz zupełnie inaczej a wątpię byś nagle zechciał podrabiać mój styl. Zresztą gdybym ja po swojemu napisał coś o Krakowie albo Wojsławicach byłbym konkurencją?

Jeśli masz siły przerobowe by napisać coś grubszego o Pradze to świetnie! Bo ja chwilowo (2 do 5 lat) pewnie nie usiądę do takiego czegoś a temat wart by o nim nie zapominać. Nie odbieram też wypowiedzi jednego autora w wątku drugiego jako trolowania. To jakieś durne jest...

Nasze podejście do Pragi szanowny A. różni się już na "starcie". Ja i moja rodzina jesteśmy z niej, ty byłeś przez wiele lat ale nie tu twoje korzenie, no i nienawidzisz tego miejsca. A ja go tylko nie lubię czasami a tak na codzień było/jest dekoracją w której żyłem od zawsze jest częścią mnie, doceniam to teraz. Kojarzy mi się trochę z Dzikim Zachodem. Było niebezpiecznie ale i ciekawie.

Fidel-F2, większość "tfurcuw" jest w większym lub mniejszym stopniu narcyzami.
A oprócz tego bucami i nawet dupkami bywają. I co z tego? Czy ja pytam kowala o jego zalety ducha? Podkowę ma dobrze wykuć i założyć, tyle.

Fidel-F2 - 3 Grudnia 2012, 08:51

A po co pytać?
Kruk Siwy - 3 Grudnia 2012, 08:53

A bo bywają ludkowie co to wcinają się między wódkie a zakonskie z opiniami jak fachowcy sobie rozmawiają o klepaniu i kuciu a nawet o dmuchaniu.
Nie Fidel-F2, nie o to dmuchanie chodzi.

charande - 3 Grudnia 2012, 09:12

Cytat
większość tfurcuw jest w większym lub mniejszym stopniu narcyzami


Ee...
E-e. Not true.

Kruk Siwy - 3 Grudnia 2012, 09:19

charande, nie powiedziałem "wszyscy".
Pucek - 3 Grudnia 2012, 11:00

Jakby mnie Bozia dała trochę talentu literackiego, to bym o Pradze pisała z jeszcze innego punktu widzenia. No bo też jestem "tambylec". Też mieszkałam i pracowałam.
I z cyganami zupełnie inne zaszłości. W życiu bym nie miała w łapkach takich precjozów i takich robót do wykonania, gdyby nie ta nacja. I ich, nazwijmy to - zaufanie, do mojego pracodawcy. To działka rzemieślnicza na dodatek :)

A malowniczych opowieści tez by się sporo znalazło :)

charande - 3 Grudnia 2012, 12:44

Kruku, częstotliwość i intensywność występowania cech narcystycznych u twórców (w zestawieniu z ogółem populacji) mogłaby być ciekawym tematem na pracę naukową z psychologii :) Niewykluczone, że ktoś już to badał.

Zaryzykuję mimo wszystko stwierdzenie, że autorzy wcale nie bywają narcyzami (w potocznym znaczeniu tego słowa, czyli po prostu jednostkami zapatrzonymi w siebie i przekonanymi, że są super, naj i ach) częściej, niż statystyczny delikwent. BTW w pełni rozwinięte narcystyczne zaburzenie osobowości (na szczęście niezbyt często spotykane) raczej utrudnia bycie autorem, bo narcyz ma m.in. upośledzoną zdolność rozpoznawania emocji.



Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group