Mistrzowie i Małgorzaty - Dawid Juraszek
Gustaw G.Garuga - 20 Września 2007, 20:49
Słowik
Chcesz powiedzieć, że do tej pory czytali mnie tylko raz?!
joe_cool
Pierwszy czytelnik i już dobre słowo Dzięki serdeczne i czekam na szerszy komentarz tu albo w wątku Tekst numeru
elam
Wypraszam sobie! To nie bródka, tylko broda, i jeszcze nie powiedziała ostatniego słowa Pozdrów siostrę, nie było czasu zamienić więcej niż krótkie "Cześć"
Agi - 22 Września 2007, 08:46
Gratuluję tekstu. Ubawiłam się, chociaż puentę odgadłam przed doczytaniem do końca.
Nawiązanie do Chin, wydaje mi się, że znalazłam:
"...oraz tysiące ludzi chroniących się pod parasolkami, zmierzających ku budkom tlenowym..."
Gustaw G.Garuga - 22 Września 2007, 09:13
A zatem MAMY ZWYCIĘZCĘ Wczoraj przeszukałem tekst na okoliczność ryżu, jedwabiu itd., ale parasolki - niewątpliwie z metką Made in China, a nawet jeśli nie, to samą swą budową nawiązujące do składanych chińskich bambusowych parasolek z początków naszej ery - przeoczyłem. Proszę adres na priva, książkę-niespodziankę wyślę w pierwszy dzień roboczy. Coś mi się wydaje, że przy następnych tekstach też będą konkursy, ale już bardziej zaplanowane, niźli niniejszy
Cieszę się, że tekst się podobał
Agi - 22 Września 2007, 12:48
Diękuję Bardzo, bardzo się cieszę! Adres podaję czem prędzej.
Gustaw G.Garuga - 22 Września 2007, 17:07
Chyba czym później, bo jak na razie go nie dostałem
Myślę teraz usilnie nad taką formułą konkursu, by trwał dłużej i bardziej angażował uwagę szerokich mas czytelniczych
Tequilla - 22 Września 2007, 17:16
Przy kilku opkach rocznie w różnych czasopismach... całkiem się spłukasz na nagrody...
Gustaw G.Garuga - 22 Września 2007, 17:25
Mam zniżkę w Ępiku, jakoś wyjdę na swoje
Agi - 22 Września 2007, 18:47
Gustaw G.Garuga napisał/a | Chyba czym później, bo jak na razie go nie dostałem
Myślę teraz usilnie nad taką formułą konkursu, by trwał dłużej i bardziej angażował uwagę szerokich mas czytelniczych |
Ale ja mam wiadomość w wysłanych napisałam zaraz po wysłaniu posta z zapowiedzią, że napiszę.
Zatem wysyłam ponownie.
mawete - 22 Września 2007, 19:05
Przeczytałem. Lepsze niż "chińskie opowieści", ale można powiedzieć, że bardzo przewidywalne. Pomysł fajny, sprawnie napisane. Co więcej można powiedzieć?
elam - 22 Września 2007, 19:21
a propos opowiadania w nr 23, powtorze, tym razem KROCEJ :
przedobrzyles ...
Gustaw G.Garuga - 22 Września 2007, 20:47
Agi55 napisał/a | Zatem wysyłam ponownie. |
Dotarło
mawete napisał/a | Co więcej można powiedzieć? |
Że chcesz więcej moich tekstów w SFFiH Dzięki za niezłe słowo
elam napisał/a | przedobrzyles ... |
Co jak gdzie w czym dlaczego...?!
elam - 22 Września 2007, 20:50
w strukturze nawet Proust pisal krocej
Gustaw G.Garuga - 22 Września 2007, 20:58
Ale nie Durrenmatt Jednak masz rację - niektórzy w sześciu zdaniach piszą shorta
elam - 22 Września 2007, 21:08
Durrenmatt? co, gdzie, kiedy?
znaczy sie, nie kojarze, zeby Durrenmatt tak... ale daawno nie czytalam...
i widze, znowu cos nas laczy
Gustaw G.Garuga - 22 Września 2007, 21:17
Daaawno temu dzięki recenzji w NF przeczytałem opowiadanie Durrenmatta "Zlecenie, czyli o obserwacji obserwatora obserwatorów". Całość składała się z 24 zdań, jedne długie na stronę, inne na kilkanaście stron. Przypomniałem sobie to niedawno, kiedy szukałem pomysłu na odpowiednią oprawę dla "Twarzą w twarz..." Bo tych sześć zdań nie służy tylko zabawie słowem - tu treść współgra z formą. Nie zdradzę, w jaki sposób, choć nie przewiduję nagrody książkowej za prawidłową odpowiedź
Tequilla - 22 Września 2007, 21:19
Nie będzie nagrody?
Gustaw G.Garuga - 22 Września 2007, 21:21
Sam mnie ostrzegałeś, że się spłukam
Jolietka - 26 Września 2007, 08:51
bardzo podoba mi się to opowiadanie, a zwłaszcza jego forma wymagająca zdecydowanie skupienia i proszę się nie śmiać czytania z odpowiednim akcentem i intonacją: interpunkcja odgrywa (moim zdaniem) rolę istotną: pozwala odnaleźć się w tekście.
JohnDoe - 26 Września 2007, 14:44
Dawno nie widziałem udanego eksperymentu z formą, która w wypadku "Twarzą w twarz" świetnie się wpasowuje w atmosferę pośpiechu i niepewności otaczającą głównego bohatera, właściwie nie mam się do czego przyczepić, mimo szczerej chęci, bo choć uznaję czepiactwo, czy jeśli ktoś woli krytykę opowiadań w SFFH za jedno ze swoich pobocznych hobby, to muszę przyznać że tym razem Autor celnie trafił w mój gust, i na eksperymencie nie ucierpiała ani wiarygodność, ani plastyczność opowiadania, co więcej, muszę przyznać że dobrze trzymało w napięciu i mimo długaśnych zdań czytało się jednym tchem, co pewnie Autora kosztowało długie godziny poprawiania i dopieszczania tekstu, mogę tylko właściwie pogratulować warsztatu, podkreślając go nieudolnością własnej imitacji stylu
To mówiłem ja - introwertyk ;]
Arlon - 26 Września 2007, 15:41
Niewiele mam czasu, więc bezczelnie podpiszę się tylko pod postem JohnDoe'a, który wyraża to, co sam bym napisał. Dawno nie czytałem opowiadania wychodzącego poza schematy, w których grzęźnie fantastyka, w tak udany sposób. Gratulację, Dawidzie. Od czasu "Ronda" i "Nie-świętego Poznania" nic mi się chyba tak w SFFH nie podobało.
PS. I nieważne, że z góry wiadomo jaka będzie puenta, że historia jakby żywcem skądś przepisana; klimat i forma - one tu są ważne
Gustaw G.Garuga - 26 Września 2007, 22:10
Bardzo mnie cieszy, że rzecz się Wam podoba Zastanawiałem się, jak forma opowiadania i jej rola w tymże zostaną przyjęte. Póki co -
Agi - 27 Września 2007, 20:12
Wszem i wobec ogłaszam, że dostałam nagrodę od GGG
Piękna książka - Kubiłaj - Chan Johna Mana. Serdecznie dziękuję
Gustaw G.Garuga - 27 Września 2007, 20:26
Proszę bardzo, cała przyjemność po mojej stronie Bardzo ciekawa lektura, a i nie bez związku z moim nowym cyklem fantasy
Czarny w wątku Tekst numeru napisał/a | Coś nikt nie potrafił mnie tym razem przekonać swym bohaterem. Co to za straszliwe lęki co znikają po pół godzinie Domyślam się, że bohater spędził wyalienowany niejeden miesiąc a może i rok, a tu rach ciach i po krzyku. Wstydzi się sprzątaczki i sąsiadów na korytarzu, a potem jeździ taksówką, rozmawia otwarcie z panią w firmie. Nie, no nie jest wiarygodny, sorry GGG. Forma - ciekawostka ani mnie ziębi ani grzeje, ale domyślam się, że wymagała sporo pracy i tu wyraz uznania. |
Dzięki za uwagi. Rozumiem, że przedstawiona recepta walki z nieśmiałością ("Weź się w garść, wyjdźże do ludzi!" ) wydawać się może wątpliwa... i taka pewnie jest, choć nie zawsze i nie u każdego. Ale gdzie tu "rach ciach i po krzyku"? Podczas rozmowy z A. przecież zemdlał, co zaś do taksówek, to tamże kontakt twarzą w twarz jest ograniczony do minimum w porównaniu np. z przechadzką po ulicy czy jazdą metrem (co Ł. bierze pod uwagę). No i determinacja, a potem alkohol też chyba trochę pomogły
Co do formy, to należy się parę słów wyjaśnienia. Rzecz pisało mi się zaskakująco szybko (ponad połowa roboczego tekstu powstała w jeden dzień), także dlatego, że miałem bardzo szczegółowy konspekt - opowiadanie, które napisałem lat temu trzy czy cztery, a które nie znalazło podówczas uznania żadnej redakcji. Niedawno podczas remanentu w plikach trafiłem na ten tekst i stwierdziłem, że jest w nim parę fajnych scen, tylko całość trzeba uzwięźlić (oryginał był trzy razy dłuższy!), a najlepiej napisać na nowo. Potrzebowałem jednak klucza. I tym kluczem okazała się jednozdaniowość. JohnDoe pisze powyżej o atmosferze pośpiechu i niepewności, ja dorzucę wizję potoku słów, jaki wydają czasem z siebie osoby nieśmiałe, kiedy zmuszą się (lub zostaną zmuszone) do przełamania milczenia. Taki monolog nie ma wtedy końca, bo monologujący obawia się zakończyć i usłyszeć reakcję. A że taka forma okazała się zabiegiem świeżym i stymulującym sama w sobie, to tym lepiej. Warto było szlifować te wszystkie spoiny i zworniki
Jolietka - 28 Września 2007, 12:24
Gustaw G.Garuga napisał/a | aki monolog nie ma wtedy końca, bo monologujący obawia się zakończyć i usłyszeć reakcję. |
faktycznie Osoby nieśmiałe, jak wpadną w słowotok to nie mogą skończyć ! Dlatego pierwsze trzy dni są krótsze. Potem kulminacja. Ilość bodźców wzrasta, stres, i pewien postęp, bo ten stres mobilizuje. No a szósty dzień? Ulga
Gustaw G.Garuga - 28 Września 2007, 16:21
"I żyli długo i szczęśliwie"
Martva - 1 Października 2007, 11:48
Ha, normalnie mi sie nie zdarza komentować opowiadań w wątkach autorskich, ale...
Cóż. Przeczytałam pierwsze zdanie ( ) i pomyślałam sobie 'Co to w ogóle do cholery jest?!'. Ale potem przeczytałam je po raz drugi i 'zaskoczyło'. Ja nie przepadam za eksperymentami literackimi (chociaż wspominany wyżej Rogoża podobał mi się bardzo), ale ten po początkowym 'szoku' przyswoiłam. Natomiast bardzo mi się spodobało studium chorobliwej nieśmiałości, czy wręcz fobii społecznej głównego bohatera. Możecie się śmiać, ale ja jeszcze całkiem niedawno byłam w dość podobnym stanie, i czasem takie jazdy miewam do dziś - na przykład jak trzeba pojechać w jakieś obce miejsce coś załatwiać, brrr. I rzeczywiście, w jeden dzień nie bardzo da się z tego wyjść - ale irytacja i wściekłość naprawdę bardzo pomaga
Tak że podobało mi się, mimo pierwszej reakcji
Gustaw G.Garuga - 1 Października 2007, 22:25
Ja śmiać się nie będę, bo moje nastoletnie lata to obmyślanie przemówienia do wygłoszenia np. przed lekarzem już dwa dni przed wizytą, by twarzą w twarz zapomnieć języka w gębie - i nawroty jeszcze raz na ruski rok mi się zdarzają! Mimo więc uproszczeń wymuszonych przez charakter opowiadania, trochę prawdy psychologicznej chyba udało mi się w tekście pomieścić.
Martva - 1 Października 2007, 22:37
Moim zdaniem tak
Jolietka - 2 Października 2007, 08:09
co by nie mówić opowiadanie jest dobre. Taka forma wymaga skondensowanej treści i zarzuty, że niemożliwym jest aby ktoś wyleczył się z notorycznej nieśmiałości w ciągu jednego dnia (ktoś o tym pisał, ale nie pamiętam na którym forum ), są przesadzone.
Rafał - 2 Października 2007, 12:27
Przejadę się po Gustawie niczym walec drogowy, Gustaw się już zacznie bać, dobrze Gustawie?
Otóż umiesz pisać zajmująco. Obserwuję jak się rozwijasz i całkiem fajnie jest to zajęcie. Najbardziej sobie cenię teksty spoza kręgu Xiao, który to w ogóle do mnie nie przemawia. Bardzo dobre było "Obywatelstwo w standardzie" (gdyby nie skopane zakończenie ), bardzo dobre jest "Twarzą w twarz" (gdyby tylko traktowalo o czymś istotniejszym ). Wydaje mi się, że posiadasz dobry warsztat tylko tematów ci brak. Twarzą w twarz przeczytałem całe pomimo odstraszającej formy (tylko jedno podobne tez zmogłem, było to Metro (podzoimka) w jakieść starej Fantastyce) bo było ciekawie pisane. Niestety piękne, nieprzeciętne opakowanie kryło całkiem przeciętne wnętrze. Nie zrozum mnie źle, ja cie chwalę w tym momencie, bo rzecz mnie ruszyła, chciałbym tylko poprzeczkę nieco podnieść - bo jak się dostaje jabłko, to pierwsza myśl czemu nie skrzynkę jabłek, a najlepiej całą przetwórnie owocową
Co do rzeczy wymagających przemyśłenia, to końcówki. Jest to chyba twoja pięta. W "Twarzy" potraktowałeś ja znów zbyt pobieżnie, jakbyś chciał już tekst na szybko zakończyć i mieć go odfajkowany - znaczy sie finezja ucierpiała.
Co do Xiao ect. inc. to teksty denerwują mnie. Nie można zarzucić im nic od strony warsztatowej i historiograficzno-etnograficzno-sinologicznej ale rozwój nieszczęsnika Xiao jest irytujący - stworzyłeś postać, która prosi się o kopa.
|
|
|