To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Blogowanie na ekranie - Z ogródka

merula - 19 Marca 2008, 22:24

Wykopałam u babci w ogródku kwitnące przebiśniegi i wsadziłam w donice. Ciekawe, czy się na mnie nie obrażą i przeżyją.
Martva - 19 Marca 2008, 22:30

E, jak były z bryłą ziemi to nie powinny. Moja Mama tak dostała od kogoś.
Ja przyniosłam z (Agi, nie czytaj) lasu kilka kokoryczy z cebulkami, znalazłam w kretowinach i mi się zal zrobiło ;) A jak mijałam taki teren 'niczyj' z którego niektórzy okoliczni mieszkańcy sobie zrobili pryzmę kompostową, to rzuciło mi sie w oczy coś czerwonego, patrzę - piwonia :shock: . musiał sie kawałek kłącza zaplątać w czasie jakichś prac ogrodowych, bo kiełkowała z takiej kupy ziemnopiaskowogruzowej. Co miałam zrobić, wykopałam, przecież by tam długo nie przetrwała... :roll:

Martva - 8 Kwietnia 2008, 20:51















Reszta tam gdzie zwykle
A u Was co?

Agi - 8 Kwietnia 2008, 21:17

też mam takie roślinki, ale nie mam dobrego aparatu
Martva - 9 Kwietnia 2008, 09:34

Ja też nie mam :) Ale z aparatem siostry (duużo lepszy od mojego) jestem niekompatybilna i zupełnie nie umiem złapać ostrości.
Martva - 8 Maj 2008, 20:29

Mam mutanty w ogrodzie. Znaczy, mam rośliny z genami, to obrzydliwe.
Białe miesiącznice (Lunaria) funkcjonują od paru lat, w zeszłym roku pojawiły się pierwsze różowe niezapominajki, a w tym doczekałam się również białych. Muszę uważać żeby ich nie skosić, bo oczywiście w trawniku rosną.
Oczywiście cuda wyczyniają tulipany, zakwitając na zupełnie dziwne kolory, ale w tym przypadku chodzi raczej o pomieszanie cebul jesienią. No i się rozsiewają, zołzy, nie widzę innego wyjścia.
Jeden taki klasyczny, czerwony (podejrzewam że to Apeldoorn, ale nie mam 100% pewności) ma natomiast po 8 płatków i pręcików, zamiast normalnie i po bożemu 6. Przy czym nie są 'rozłożone' równomiernie, tylko tak jakby było po 4 normalne i dwa podwójne. Dodatkowo najwyższy listek na łodydze jest przebarwiony i chyba do ostatniej chwili się nie mógł zdecydować czy chce zostać płatkiem kwiatowym czy listkiem.
Normalnie mutant, że hej. Z genami. I chromosomami pewnie. Kto wie, może nawet ma jakieś DNA...
Wrzucę fotki jeśli komp przeżyje. Ciekawa jestem czy takie zjawiska się często zdarzają i skąd sie biorą.

Agi - 19 Maj 2008, 19:52

U mnie w ogrodzie glicynia pięknie rozkwitła i krzewuszka też. Bzy duże już więdną, ale za kilka dni zacznie kwitąć miniaturowy - przepięknie pachnie. No i piwonia krzewiasta też kwitnie, szkoda, że tak krótko.
Napracowałam się dziś okrutnie przy flancowaniu i pieleniu. Mój kręgosłup mówi, że mnie nie lubi.

gorat - 20 Maj 2008, 10:03

Martva, uparcie czekamy na zdjątka.
Martva - 13 Czerwca 2008, 13:32

ihan napisał/a
w ogóle wyprowadzam z ogrodu żółcie i pomarańcze zostając przy czerwieniach, różach, fioletach i niebieskościach.


A tę zasadę wprowadziłam w kawałku ogrodu od południa. New Dawn na płocie, fioletowe i różowe tulipany (głównie, bo się strasznie pomieszały cebulki), różowa róża Queen Elizabeth, Veichenbalu którą trzeba będzie gdzieś wyprowadzić, poliant którego nazwy nie pamiętam, miał być malinowy a jest czerwony i się gryzie, róża pomarszczona w białej wersji, szałwia lekarska, piwonie, dzwonki jakieś, bodziszki, dąbrówka (którą mam ochotę wyrzucić stamtąd bo się rozrasta jak dzika). Wysiałam jeszcze trochę jednorocznych w odcieniach różu fioletu i bieli (plus rezeda), ale ślimaki zeżarły :( A, w zeszłym roku posadziłam akebię - dolazła do balkonu i chce wyżej, ale nie kwitła w tym roku, paskuda. A w zeszłym miała kwiatki.

W innych częściach bywa różnie, żółte pnące róże zestawiłam z kontrastowymi powojnikami i zobaczymy co z tego wyjdzie :)

ihan napisał/a
Mam słabość do niebieskich kwiatów.


A to ja też. Wiosną cały ogród jest w chmurach niezapominajek (rozsiewają się jak dzikie), a ja żałuję że ostróżki są pożerane przez te wstrętne mięczaki w ciągu doby :(

ihan napisał/a
I staram się iść teraz głównie w biele


Biele są trudne, strasznie dużo użerania się z nimi jak przekwitają. Trzeba bardziej zwracać uwagę na brązowiejące płatki i je obrywać, bo inaczej paskudnie wyglądają.

Martva - 13 Czerwca 2008, 21:14

Rozruszanie tematu się znów nie udało... To trochę staroci:











I obiecany mutant:

ihan - 15 Czerwca 2008, 10:18

Martva, uda się lepiej to poruszanie jak zakupię w końcu aparat.
Wiem, że biele są trudne, nie lubie na przykład białych bzów. Nie lubie i już. Ale bez czarny ma dla mnie jedne z piękniejszych kwiatów. A teraz zaczął się sezon kwitnienia jaśminów. Ja chcę ciągłą wiosnę !!!!

Martva - 15 Czerwca 2008, 11:04

Ja za jaśminami jakoś tak nie przepadam, chociaż pełne są fajne. Lubię żylistki. A białe bzy... cóż, chyba lubię je najmniej ze wszystkich bzów, ale kupiłam, żeby się ładnie uzupełniał/komponował z liliowym i fioletowym ;)
Czarny bez natomiast uwielbiam, pięknie pachnie. Znów przegapiłam sezon i nie zrobiłam syropu :(

ihan napisał/a
uda się lepiej to poruszanie jak zakupię w końcu aparat.


Ale mógłby ktoś ze mną czasem porozmawiać na temat, no :)

ihan - 15 Czerwca 2008, 11:10

Alez rozmawiam właśnie.
Pełnych jaśminów nie lubię, bo przeważnie są jakieś takie łyse. Mniej ulistnione i byle jakie. Skuszona i naiwna (choć wiedziałam jaki będzie skutek) posiałam na balkonie nasturcję. I teraz na 4 piętrze ma hodowlę mszyc. Jakieś domowe, niechemiczne sposoby?
A, ostatnio widziałam nowa odmianę, purpurowolistną z jasnoróżowymi kwiatami bzu czarnego. Teraz intensywnie szukam miejsca gdzie mogłabym go posadzić.

Martva - 15 Czerwca 2008, 11:27

ihan napisał/a
Alez rozmawiam właśnie.


No i bardzo mnie to cieszy :)

ihan napisał/a
Pełnych jaśminów nie lubię, bo przeważnie są jakieś takie łyse.


Ale mają ładniejsze kwiatki i (chyba) nie pachną. Co w przypadku jaśminu jest plusem, jak uwielbiam zapach wiciokrzewów, bielunia, tytoniu ozdobnego czy innej rezedy, tak za jaśminem nie przepadam.

ihan napisał/a
Jakieś domowe, niechemiczne sposoby?


Oj, nie wiem. Moje mszyce na różach są spasożytowane przez jakąś muchówkę, ale wiadomo że nie wszystkie... poza spłukiwaniem wodą nic mi nie przychodzi do głowy.

Cytat
A, ostatnio widziałam nowa odmianę, purpurowolistną z jasnoróżowymi kwiatami bzu czarnego.


Też ją widziałam, ale byłam twarda ;) w ogóle jest kilka fajnych odmian bzu, widziałam w jakiejś gazecie - purpurowa, żółta, jakaś taka powycinana strzępiasto...

ihan napisał/a
Teraz intensywnie szukam miejsca gdzie mogłabym go posadzić.


To jest ból. Gdyby rok temu nam nie padł wielki dąb, to nadal nie miałabym na nic miejsca, a tak mogę przesadzić jaśminowiec (dostałam parę lat temu na Festiwalu Recyclingu za jakąś makulaturę czy inne puszki), tawułę (to samo) i wysadzić trzy lilaki. I mam straszną ochotę na rabatkę z irysami ;) A tak naprawdę chodzi o to żeby zmniejszyć powierzchnię trawnika :P

ihan - 15 Czerwca 2008, 14:11

Irysy kocham miłością nieodwzajemnioną, nie chcą u mnie rosnąć. A to boli mocno. W ogóle mam jakąś 7 czy 8 klasę, piach i sucho. Więc żyją tylko ekstrema.
Martva - 15 Czerwca 2008, 15:33

Irysy u mnie mają liście, ale kwitnąć nie chcą, pewnie mają za ciemno :|
Bo z kolei ja mam glinę, sądzę że wytworzoną z wapieni (od dawna się kłócę z rodzicami, bo ono mówią że mamy kwaśną glebę, a ja że niekoniecznie, bo w okolicy w cholerę wapienia, a na trawniku stokrotki, trzeba wreszcie jakiś test kupić), ale bardzo suchą i do tego duuużo cienia. A przeważnie jak coś lubi glinę, to wilgoć, a jak sucho, to słońce. Więc sadzę i zostawiam, albo się rozsiewa jak dzikie i rośnie w różnych dziwnych miejscach (niezapominajki, orliki, złocień maruna, melisa, trochę naparstnice), albo marnieje i zostaje pożarte przez ślimaki. Więc ogród mam półdziki. Delikatnie mówiąc ;) ale przynajmniej to jest ogród, a nie zieleń przydomowa (trawnik i tuje).

Martva - 19 Czerwca 2008, 15:42

Nareszcie została zbudowana krata ogrodowa, o której myśleliśmy od kilku lat. Będzie zasłaniać kompost. Wczoraj i dziś malowałam ją drewnochronem, a teraz kombinuję czym obsadzić i kiedy :) Mam maleńką New Dawn w doniczce, drugą sporą ale wyłysiałą w wiadrze, Veichenblau do przesadzenia i Bournonville kupioną wczoraj, chyba jakaś straszna nowość bo jej Google nie zna (ale etykietkę miała ładną). Póki co rośnie tylko jakaś biała okrywowa, mająca obecnie postać skłębionej masy pędów, kolców i kwiatów o wymiarach 1,5*1,5*1,2 m i ani odrobinę nieprzypominająca tych półmetrowych różyczek ze zdjęć w pismach ogrodniczych ;) Trzeba ją będzie bardzo solidnie ciachnąć jesienią.
W każdym razie trzeba je będzie zacząć sadzić, nie wiem w jakiej kolejności i która gdzie. A w przyszłym roku bym dodała jakiegoś powojnika dla towarzystwa, a co! :) tylko nie wiem jakiego, poza tym że ma być polski, odporny i pasujący (nie żółty i nie czerwony).

ihan - 19 Czerwca 2008, 15:54

Ale kiedy chcesz żeby powojnik kwitł? osobiście lubię Jana Pawła II , róże i powojniki są dobrym pomysłem, bo clematisy lubią łysieć od dołu.
Aha, jak ma wyglądać ta nowa zakupiona róża?

Martva - 19 Czerwca 2008, 16:24

Nowo zakupiona róża jest różowa, ma ładny kształt kwiatów (na etykietce) i nazywają ją 'mini-climberem'. Znaczy do 200cm ma mieć maksymalnie, znaczy posadzę ją z brzegu. Wyprodukowała ją firma Poulsen i j jest to odmiana pochodząca z linii Courtyard. Nawet jest fotka :)

Nad Janem Pawłem II się wczoraj zastanawiałam, ale było to w markecie Leroy Merlin, rośliny strasznie stłoczone i nie wyglądały specjalnie zdrowo. Udam się do którejś z moich byłych prac. A masz go? Rzeczywiście jest odporny i obficie kwitnący? Bo ja mam powojnika odmiany niewiadomej który ma lat ze dwadzieścia a od ok. siedmiu zakwita jednym kwiatem w październiku (podejrzewam Warszawską Nike), i zawsze mi się wydawało że to trudna roślina, ale w zeszłym roku zakupiłam 'Warszawską Nike', 'Blue Angel' i 'Polish Spirit' (nie liczę 'Lorda Herschell'a', bo on jest inny) i jakoś sobie radzą.
Więc z Janem Pawłem II jestem wstępnie na tak, ale może jeszcze jakiś. Różowy albo fioletowy. Może Kacper, jak by sie trafił ;)

ihan - 19 Czerwca 2008, 21:57

Posiadam tylko jakieś botaniczne clematisy, krzaczaste. Mam ochote na jakies pnące, ale boje się, że u mnie nic rosnąć nie będzie chciało. A taki alpina byłby mniamuśny. Albo taki/
Martva - 20 Czerwca 2008, 09:42

No, ten z linka wygląda fajnie :)
Może jakbyś wykopała naprawdę duży dół i dała mu dużo dobrej ziemi? One nie potrzebują strasznie dużo miejsca dla korzeni, w końcu jak jest sporo odmian nadających sie do pojemników...

saszka - 20 Czerwca 2008, 21:13
Temat postu: Powojnik tangucki
Tak o powojnikach ładnie piszecie, aż też coś dodam :)

Zasiałam dwa tygodnie temu nasionka (koło 80 sztuk) powojnika tanguckiego i nic - nie wykiełkowało ani jedno. Myślicie, że jeszcze dać im szansę z tydzień czy dwa?

Pozdrawiam

ihan - 20 Czerwca 2008, 21:20

Tak całkiem w ciemno, bo w życiu nie siałam nasion powojnika tanguckiego: czy były stratyfikowane (przechłodziłaś je)? Czy moczyłaś przed wysianiem? osobiście nie ryzykowałabym z nasionami, chyba, że pragniesz wyhodować nowa odmianę. Za duży rozrzut i nie muszą powtarzać cechy rosliny matecznej. Wyłącznie sadzonki.

Martva, spróbuję z clematisami jakimiś fajnymi. Chciałabym coś błękitnego, ale obawiam się, że wszystkie opisywane jako błekitne będą w rzeczywistości fioletowe. U mnie nie tylko kwestia ziemi,ale i tego, że sucho. Tarnów - biegun ciepła, fakt. Ale co jeszcze mało kto mówi, bardzo mało opadów, gdy leje w całej małopolsce to u nas raczej nie. A mój ogród to jeszcze dodatkowo mikroklimatyczny, leje wokół, ale nie u nas. Bywam tylko w weekendy, więc problem z podlewaniem.

Martva - 20 Czerwca 2008, 21:39

saszka, nie mam zielonego pojęcia o siewie z nasion. Może zapytaj na forum 'Ogród' na gazecie.pl, tam nie takie rzeczy sieją :) aczkolwiek stratyfikacja też mi przemknęła przez głowę.

ihan napisał/a
osobiście nie ryzykowałabym z nasionami, chyba, że pragniesz wyhodować nowa odmianę. Za duży rozrzut i nie muszą powtarzać cechy rosliny matecznej.


Ale jak to jest czysty gatunek, nie odmiana?

Poza tym przy okazji pobytu w supermarkecie pokazałam Mamie te nieszczęsne Jany Pawły. Wyciągnięte, stłoczone, uschnięte do połowy - mówię: odmiana może być, ale jakość jest straszna, dopłacę dwa złote i kupię ładną roślinkę która miała więcej miejsca. A Mama: zabierzmy jednego, uratujemy go...
Tak więc posadziłam dziś New Dawn z wiadra, Bournonville z doniczki, jak się okazało, w dolnej części totalnie wypełnionej mrowiskiem, i Jana Pawła II. Nie przejmując się specjalnie drenażami, piaskami, obornikami etc. Przeżyją to przeżyją.

ihan napisał/a
Chciałabym coś błękitnego, ale obawiam się, że wszystkie opisywane jako błekitne będą w rzeczywistości fioletowe


Błękitny Anioł jest błękitno-liliowy. Chyba mu w końcu żadnej foty nie cyknęłam :|

ihan napisał/a
Ale co jeszcze mało kto mówi, bardzo mało opadów, gdy leje w całej małopolsce to u nas raczej nie. A mój ogród to jeszcze dodatkowo mikroklimatyczny, leje wokół, ale nie u nas.


To warunki na dziewannę i macierzankę, nie na clematisy, rzeczywiście...
Miałam taki patent na podlewanie kiedyś, żeby po podlaniu rośliny umieścić przy niej 1,5litrową butelkę, napełnioną wodą, tak żeby szyjka była wbita w ziemię. Hortensje tak ratowałam jak mi się nie chciało codziennie biegać z konewką. Ale na piaszczystej ziemi się to nie musi udać...

ihan - 20 Czerwca 2008, 22:08

Jeśli jest czysty gatunek, to przecież nie jest homozygotyczny. Rozrzut ogromny może być.
Martva - 20 Czerwca 2008, 22:16

No niby tak, ale jak to dzikusy, to kwitnąć (a chyba głównie na kwiatach nam zależy) powinny podobnie. W okolicy mam taki niemiłosiernie zakrzaczony teren, chaszcze porośnięte dodatkowo powojnikiem pnącym (tak mu jest? małe kwiatki, mnóstwo pylników, puszyste owocostany). I wnioskuję że się z nasion rozmnaża, nawet się zastanawiałam czy nie zebrać, ale nie zdecydowałam się (podobno trudne do wytępienia, a ja już mam przejścia z kolczurką).

Z innej beczki wiesz że są ludzie którzy zbierają nasiona ze sklepowych pomidorów i je wysiewają? Teraz, w epoce odmian F1? Chyba by mi się nie chciało ryzykować. Ale to dlatego że ja wiem, a oni nie :)

ihan - 20 Czerwca 2008, 22:28

Może ci ludzie też wiedzą i liczą na coś jeszcze bardziej niezwykłego?
Dzikusy, niby kwitnąć powinny podobnie. Ale gdyby tak było nie miałaby sensu żadna selekcja i zeru postępu hodowlanego by było, bo sztuczną mutagenezę chemiczną czy promieniowaniem dopiero od niedawna robić umiemy :wink:

Martva - 21 Czerwca 2008, 07:25

Cytat
Może ci ludzie też wiedzą i liczą na coś jeszcze bardziej niezwykłego?


Wątpię, raczej 'zawsze tak robiłem i było dobrze'.

ihan napisał/a
Ale gdyby tak było nie miałaby sensu żadna selekcja i zeru postępu hodowlanego by było,


Ale z drugiej strony wiesz, clematis nie tuja, nie musisz mieć rządka takich samych, różnorodność jest pożądana ;)

May - 21 Czerwca 2008, 12:43

Martva, a pomidory, ktore same nam na komposcie wyrastaly, to jakie odmiany byly?
Martva - 21 Czerwca 2008, 12:44

A co ja jestem, jasnowidz? :shock:


Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group