To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Piknik na skraju drogi [książki/literatura] - Z życia tłumoka, ooops, tłumacza

Gustaw G.Garuga - 19 Sierpnia 2010, 16:08

Mam na tapecie książkę obyczajową z dużą zawartością terminologii z dziedziny robienia na drutach. Nie moja branża niestety. Żeby chociaż sprawa ograniczała się do działań bohaterów... ale te robótki ręczne są motywem przewodnim, podstawą gier słownych w tytułach rozdziałów, nawet w samym tytule! :evil:

Aha - to jedna z miliarda anglojęzycznych książek, w której autor musi, no po prostu musi podziękować wszystkim razem i każdemu z osobna, od najbliższej rodziny po sprzedawcę bułek na rogu. I to na samym początku, żeby żadnemu czytelnikowi nie umknęło, że autorka spotkała w życiu aż tylu ciekawych ludzi, a od jednego z nich pożyczyła nawet chusteczkę do nosa! (autento) Ciekawa rzecz, że u nas takie podziękowania drukuje się sporadycznie...

Witchma - 19 Sierpnia 2010, 16:09

Gustaw G.Garuga, ale czy na pewno jest to gorsze of sam-wiesz-kogo? :lol:
Kai - 19 Sierpnia 2010, 16:32

Witchma, u nas stosowało się określenia odpowiednio "supervisory signalling control" i "interlocking control", ale wiele zależy, kto to ma czytać. U nas czytali / pisali Szwedzi.

Ale skoro umiałaś narysować to :bravo

Gustaw G.Garuga - 19 Sierpnia 2010, 16:34

Przed sama-wiesz-kim byłbym załamany takim tekstem do przetłumaczenia, ale po - jestem tylko podirytowany :mrgreen:
NURS - 19 Sierpnia 2010, 18:25

Gustaw G.Garuga napisał/a
Godzilla napisał/a
Czy to jest libański angielski? Dobre :mrgreen: Restless steel, jak słowo daję :bravo

Dobre. Ale Chińczyków nikt nie przeskoczy:
http://www.chineseenglish...verage/page/30/


The Fishy Tournament - na Bali :-)
autentyk, na własne oczy widziałem :-)

Witchma - 19 Sierpnia 2010, 20:24

Kai, jakbym ja to narysowała...

Mnie wyszło "the main signal box" "the dispatching signal box", tekst z Muzeum Tradycji Niepodległościowych, więc pewnie dla turystów wszelakich :)

Gustaw G.Garuga napisał/a
Przed sama-wiesz-kim byłbym załamany takim tekstem do przetłumaczenia, ale po - jestem tylko podirytowany :mrgreen:


Widzisz? Nie ma tego złego, co by na robótki ręczne nie wyszło ;)

Gustaw G.Garuga - 19 Sierpnia 2010, 21:01

NURSie, we Frydku-Mistku na rynku pod zamkiem jest Cheesy Boutique - doceniam samokrytykę, ale sera to ja u nich raczej nie kupię :mrgreen: A ten link się zdezaktualizował, bo dorzucili nowych przykładów. Powinno być to: http://www.chineseenglish...verage/page/32/

Witchmo, koszt tej egzystencjalno-translatorskiej nauki był wysoki, ale z perspektywy czasu patrząc, wiele się nauczyłem - przede wszystkim cierpliwości ;)

Kai - 19 Sierpnia 2010, 21:20

Witchma, ot i widzisz, jakie cyrki są, kiedy tłumaczysz to samo z różnych angielskich. Twoja wersja jest ok, tylko zamiast main dać supervisory, to co dałaś jako wykonawcze to stara wersja, sprzed zautomatyzowanych urządzeń torowych, ot i cała filozofia :D

W robótkach ręcznych nie pomogę, mutant jestem. Ale w ciężkim przemyśle zawsze :D

Moim największym wyzwaniem była książka kucharska do mikroweli, kiedy jeszcze mikrowele były tylko w peweksie. Znałam nazwy wszystkich części statku kosmicznego, ale nie wiedziałam, jak jest po angielsku pietruszka.

nureczka - 19 Sierpnia 2010, 21:40

Gustaw G.Garuga, jakby co, to się nie krępuj i pisz do mnie na PW. Ja się specjalizuję w tłumaczeniu książek robótkowych z angielskiego. Przetłumaczyłam już tego multum.
NURS - 20 Sierpnia 2010, 07:48

Gustaw G.Garuga napisał/a
NURSie, we Frydku-Mistku na rynku pod zamkiem jest Cheesy Boutique - doceniam samokrytykę, ale sera to ja u nich raczej nie kupię :mrgreen: A ten link się zdezaktualizował, bo dorzucili nowych przykładów. Powinno być to: http://www.chineseenglish...verage/page/32/

Witchmo, koszt tej egzystencjalno-translatorskiej nauki był wysoki, ale z perspektywy czasu patrząc, wiele się nauczyłem - przede wszystkim cierpliwości ;)


A co powiesz na sieć sklepów z obuwiem sportowym Athlete's Foot :-)
U nas też są.
http://en.wikipedia.org/wiki/Athlete's_foot

NURS - 20 Sierpnia 2010, 07:49

Kai napisał/a
[Znałam nazwy wszystkich części statku kosmicznego, ale nie wiedziałam, jak jest po angielsku pietruszka.


Pietruszka po angielsku to proszek do prania. :twisted:

Witchma - 20 Sierpnia 2010, 07:56

Kai, to tekst historyczny, nie podejrzewam ich o zautomatyzowanie...
Gustaw G.Garuga - 20 Sierpnia 2010, 08:01

nureczko, dzięki wielkie, bardzo się przyda :D Będę pamiętał i w odpowiedniej chwili się do Ciebie zwrócę :)
NURS napisał/a
A co powiesz na sieć sklepów z obuwiem sportowym Athlete's Foot :)
U nas też są.

Tak, widywałem taki sklep w Bielsku swego czasu. Tu mnie jednak zastanawia, że to amerykańska sieć, i wciąż działa! (Choć do potentatów raczej nie należy.)

NURS - 20 Sierpnia 2010, 08:09

Gustaw G.Garuga napisał/a
nureczko, dzięki wielkie, bardzo się przyda :D Będę pamiętał i w odpowiedniej chwili się do Ciebie zwrócę :)
NURS napisał/a
A co powiesz na sieć sklepów z obuwiem sportowym Athlete's Foot :)
U nas też są.

Tak, widywałem taki sklep w Bielsku swego czasu. Tu mnie jednak zastanawia, że to amerykańska sieć, i wciąż działa! (Choć do potentatów raczej nie należy.)


No ja się nie dziwię, żeby za własną kasę fundować sobie grzybicę.

A z naszego podwórka:

Little Green Hurt.

Autentyk. Hurtownia kwiatów gdzieś na Śląsku :twisted:

ihan - 20 Sierpnia 2010, 08:12

W ramach tłumaczenia: hurt-detal: zraniony szczegół.
nureczka - 20 Sierpnia 2010, 08:41

NURS napisał/a
Little Green Hurt

To powinno się chyba znaleźć w "Kosmicznych jajach";)

Kai - 20 Sierpnia 2010, 08:46

Angielska wersja wizytówki ogrodnika: Plant manager.
Gustaw G.Garuga - 20 Sierpnia 2010, 08:54

Wszystko się zgadza - wykwalifikowany polski specjalista jedzie do Anglii do roślin (np. zbierać owoce).
Rafał - 20 Sierpnia 2010, 08:55

Sie śmiejecie, a u mnie na wichurce gdzieś tak chyba w '89 normalny, zwykły szklarz przemianował się na Glass Service ;P: :lol:
hrabek - 23 Sierpnia 2010, 13:07

NURS napisał/a
A co powiesz na sieć sklepów z obuwiem sportowym Athlete's Foot :-)


A ja nie czaję. Ktoś zechce objaśnić, w czym tu problem?

Kai - 23 Sierpnia 2010, 13:15

Inaczej - grzybica stóp. :mrgreen:
sneer - 26 Sierpnia 2010, 08:49

Dodam dwa kwiatki z mojej branży (tłumaczem nie jestem, ale spotykam się z różnymi przejawami radosnej twórczości). Otóż na początku lat 90 zaczął się boom na ekonomię. Skutkiem tego, że wcześniej nie było odpowiedniego języka narodziły się różne potworki językowe. Np. "maksymalizacja zysku ujemnego" - po polsku: minimalizacja strat. A drugi, jest już bardziej współczesny, ale w swoim czasie głośny i dość mocno na szczęście obśmiany: moral haard tłumaczono jako hazard moralny :D
Kai - 24 Wrzeœśnia 2010, 12:24

Nowe doświadczenie - województwo = departament. Słyszał ktoś takie tłumaczenie? Bo to ze strony internetowej międzynarodowej korporacji.
nureczka - 24 Wrzeœśnia 2010, 12:45

Twórczość ludowa w tej dziedzinie jest powalająca. Spotakłam tłumaczenia: province, district, state (!) i różne, mniej lub bardziej udane zapisy fonetyczne. Departament widzę po raz pierwszy, ale w świetle opisanych doświadczeń specjanie mnie to nie dziwi. :twisted:

Edit: literówka

dalambert - 24 Wrzeœśnia 2010, 12:48

nureczka, ale we Francji DEPARTAMENTY / i to numerowane co by szowinistycznie nie było/ są , pi razy drzwi, odpowiednikami naszych województw. szczególnie gdy było ich 49, więc w czym problem. Można i tak.
nureczka - 24 Wrzeœśnia 2010, 13:09

Można jakkolwiek, byle konsekwentnie. Skąd biedny Angol lub Ameryaniec ma wiedzieć, że state=province=district=department=vojvotstvo=.....
Fidel-F2 - 24 Wrzeœśnia 2010, 13:16

nureczka, a jak według Ciebie powinno być?
nureczka - 24 Wrzeœśnia 2010, 13:19

Fidel-F2, szczerze, to nie wiem. Optowałabym za zapisem fonetycznym, tak jak my używamy; stan, dystrykt, departament. Ale to jest moja, prywatna opinia.
Edit: umieszczony powyżej zapis fanetyczny specjalnie jest na poziome ... takim jakim jest, coby podkreślić bałagan lingwistyczny.

dalambert - 24 Wrzeœśnia 2010, 13:21

nureczka, a słowniki anglo-polskie to każdy daje inną propozycję, czy jednak cos wspólnego ?
nureczka - 24 Wrzeœśnia 2010, 13:23

W słownikach też jest bałagan.
Myślę, że najlepiej by było, gdy MSZ wydał jakieś wyttyczne dla tłumaczy, podobanie jak wydano bardzo szczegółową instrukcję dotyczącą tranliteracji nazwisk (w dokumentach oficjalnych uzywa się zawsze transliteracji, nie transkrypcji).



Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group