Mechaniczna pomarańcza [film] - Ostatnio oglądane filmy
feralny por. - 20 Lipca 2009, 09:19
Tam były tygrysy zrobione z T 44, bardzo fajnie się prezentowały.
Frantic - całkiem fajne, świetny Harrison, zwłaszcza tlące się w oczach szaleństwo. No i ta dziewczyna Michell, rewelacyjna była.
Dark City - ale dziwaczny film, już dawno czegoś takiego nie widziałem. Stylistyka rodem z drugiego Batmana trochę mnie drażniła, ale całość była osobliwie fascynująca.
Ziuta - 20 Lipca 2009, 11:24
feralny por. napisał/a | Feralny porucznik i Dalambert zapewne większość uwagi poświęciliby realiom wojskowym, broni... |
A jest tam coś innego prócz broni, broni, broni, czołgów, samolotów i Żukowa?
Zgaga - 20 Lipca 2009, 12:13
No jak to, a młody, śliczniutki Olianin.
Poza tym piękni i młodzi Englert, Olbrychski, Brylska.
Parę humorystycznych scen z Pieczką.
Parę humorystycznych scen z propagandą w tle.
Ale fakt - wojsko, broń, czołgi i.... niezwyciężony ZSRR.
dalambert - 20 Lipca 2009, 12:41
Ziuta, jest Zbawca Ludzkosci Dobry i Madry Józef Wisarionowicz
feralny por. - 20 Lipca 2009, 12:44
Ziuta, to nie ja napisałem.
dalambert, i zły Churchil, tam jest.
dalambert - 20 Lipca 2009, 12:47
feralny por., że o gupim wrzaskliwym Adolfie nie wspomnę
Zgaga - 20 Lipca 2009, 13:12
No proszę, jaka ładna wyliczanka się zrobiła.
A Roosevelt? A Duce? A Tito?
Ozzborn - 20 Lipca 2009, 23:43
Prestiż... całkem mi się podobał, świetnie spiętrzone intrygi i kolejne zwroty akcji - jak w dobrym przedstawieniu magicznym. Motyw fantastyczny jakoś nie bardzo mi pasował do całości, szczególnie, że był rzeczywiście mocno "wyfantazjowany". Ale niech im będzie, przyjemnie się oglądało. Scarletta jak mi się nie podobała, tak mi się nie podoba. A nawiązując do niedawnej rozmowy o Christianie Bale'u - tutaj całkiem nieźle mu poszło, no w każdym razie nie był gorszy od Jackmana.
Zgaga - 21 Lipca 2009, 10:00
2001: Odyseja kosmiczna. Cóż... Wizualnie genialne. Muzycznie też (ach gdybyż lepsza kopia była). Scena dryfowanie statków kosmicznych w rytmie walca (zwanego popularnie Nad pięknym i modrym Dunajem) Straussa - rozwalająca. A i scena zbliżania się do Jowisza też.
Natomiast kochani moi, niech mi ktoś wytłumaczy, jakie znaczenie ma scena końcowa, jakby ilustracja idei koła życia? Mogę sobie różne rzeczy gdybać, ale nie do końca mi się to składa.
Kruk Siwy - 21 Lipca 2009, 10:02
To tak jakbyś zapytała co to są sepulki?
Zakończenie jest otwarte i musisz podłożyć pod nie własne przemyślenia.
Witchma - 21 Lipca 2009, 20:45
Wrogowie publiczni, jeszcze nie wiem, czy mi się podobał film. Na pewno podobał mi się Depp, na pewno nie podobał mi się Bale. Różnica stu klas pomiędzy tymi dwoma aktorami, poza tym, jak słyszę sposób, w jaki Bale mówi, to mnie krew zalewa.
Hubert - 21 Lipca 2009, 21:36
Bale jest spoko, tylko za długo przebywa pod maską nietoperza.
Obejrzałem Alien vs. Predator 2. O tym jak obcy z predatorem sięgnęli dna. Przebolałbym dęty scenariusz. Przebolałbym nawet to, że film nie jest straszny w żadnym momencie. Nie mogę wybaczyć twórcom jednego. Obaj przeciwnicy stali się tylko maskotkami. Groźnie wyglądającymi, robiącymi zadymę, ale tylko tyle. Kiedy nie grali w duecie, biła od nich moc, czuło się, że górują nad ułomnymi i słabymi ludźmi. A tu... ot, kolejne straszydła ze śmiesznego horrorku klasy z. Może Predator 3 coś zmieni.
Hanckock. Pocieszny film, sceny w więzieniu bezbłędne
Witchma - 21 Lipca 2009, 21:38
Sosnechristo napisał/a | tylko za długo przebywa pod maską nietoperza. |
W masce mu najlepiej
Dunadan - 21 Lipca 2009, 22:14
Witchma napisał/a |
W masce mu najlepiej |
I w bardziej ambitnych filmach o niższym budżecie też. IMHO Bale idzie zupełnie nie w tym kierunku co trzeba :-/
hrabek - 22 Lipca 2009, 08:50
Stan jego konta mówi coś zupełnie przeciwnego
Dunadan - 22 Lipca 2009, 09:11
hrabek, nie wiem, nie mam dostępu do jego konta
Witchma - 22 Lipca 2009, 09:12
Co nie zmienia faktu, że go nie lubię i tyle. Nie muszę. Nie kręci mnie jako facet, nie porywa jako aktor. Jest drewniany i wiecznie natchniony.
hrabek - 22 Lipca 2009, 09:21
Kiedyś bardzo go lubiłem, ale po Batmanie wszystkie jego kolejne role są na jedno kopyto i tym mnie denerwuje.
Virgo C. - 22 Lipca 2009, 09:53
hrabek napisał/a | Stan jego konta mówi coś zupełnie przeciwnego |
Bo na chwile obecną jest na fali wznoszącej. Ale jak sobie obejrzeć jego ostatnie dokonania (głównie blockbustery) to wychodzi na to, że albo reżyserów rozstawia po kątach jak chce, albo te niezłe role w produkcjach niskobudżetowych mu przypadkowo wychodzą.
Pluję na Twój grób
Pluję na twój grób to naprawdę zamaszysty kopniak. Jeśli szukacie w horrorze czegoś więcej niż bezpodstawnej erupcji krwi i oczekujecie filmu grozy, który nie tylko szokuje, ale i zmusza do myślenia, to wiedzcie, że Zarchi nakręcił ten obraz właśnie dla Was.
Po przeczytaniu powyższego akapitu w recenzji na łamach Grabarza Polskiego postanowiłem sobie film przypomnieć. I niestety, nadal owego zamaszystego kopniaka nie odczuwam. Baa, twierdziłbym nawet że film to nie tyle horror co thriller (zresztą jakiś czas temu już chyba sami filmoznawcy produkcje spod znaku rape & revenge tam przenieśli). Czy zaś zmusza do myślenia ? Może odrobinę, ale tylko w przypadku osób, które nie miały wątpliwej przyjemności czytać wypowiedzi różnych osób (często policjantów), którzy tłumaczyli że to kobieta sprowokowała napastników zbyt wyzywającym ubiorem bądź zachowaniem. Jak widać przez te 31 lat nic się pod tym względem nie zmieniło. Jedno trzeba filmowi przyznać - w momencie wyjścia na ekrany musiał być sporym szokiem dla wszystkich, zarówno krytyków jak i zwykłych widzów. Obecnie już takiego wrażenia nie robi, co niezbyt dobrze świadczy o nas jako społeczeństwie (albo tylko o mnie).
Godzilla, King of the Monster
Sympatyczna ramotka, w której po raz pierwszy pojawia się słynny potwór demolujący ducha winną Japonię. I, jak przystało na pierwowzór, niewiele ma wspólnego z późniejszymi produkcjami spod znaku kaiju. Film bardziej skupia się na ludziach, postawionych przed koniecznością walki z bestią, której przebudzenie sami spowodowali testowymi wybuchami nuklearnymi. Walk z Godzillą niewiele,a efekty specjalne zrobione w sumie dość siermiężnie, ale dla fana gumowych potworów możliwość zobaczenia od czego zaczęła się legenda - bezcenne. Gdyby jeszcze tylko główna bohaterka nie grała tak, że za każdym razem będąc przerażoną wyglądała jakby się miała roześmiać...
Gigantis: The Fire Monster
Kilka lat po wydarzeniach z pierwszego filmu, na małej bezludnej wysepce dwóch pilotów jest świadkiem pojedynku potworów - Gigantisa (i tak wszyscy wiedzą, że to Godzilla ) i Anguirusa. Ludzkość, pozbawiona destruktora tlenu wydaje się skazana na porażkę w obliczu pojawienia się dwóch nowych monstrów. A te dość szybko trafiają do Osaki. Czyli pierwsza przymiarka do tego, co pokochali fani - dwa potwory toczące pojedynek na terenie ludzi. Co prawda sam pojedynek jeszcze zbyt spektakularnie nie wygląda, ale i tak stwory niszczą wszystko równie sprawnie. Oglądałoby się nad wyraz przyjemnie gdyby nie sposób narracji - wspomnienia zza kadru jednego z pilotów. Denerwujący strasznie. Poza tym w kilku momentami uśmiech sam wkrada się na twarz (np gdy szacowny profesor z podręcznika akademickiego wyczytuje, że Angiurus to jeden z tych potworów mogących zgładzić całą ludzkość)
hrabek - 22 Lipca 2009, 10:24
Virgo C. napisał/a |
Bo na chwile obecną jest na fali wznoszącej. Ale jak sobie obejrzeć jego ostatnie dokonania (głównie blockbustery) to wychodzi na to, że albo reżyserów rozstawia po kątach jak chce, albo te niezłe role w produkcjach niskobudżetowych mu przypadkowo wychodzą.
|
Ja też wolałem jak grał rzadziej i długo przygotowywał się do każdej roli. Ale macie mu za złe, że wykorzystuje swoje 5 minut? Już teraz, podejrzewam mógłby spokojnie do końca życia wylegiwać się na Bahamach. Ale każda rola to kolejne miliony. A kto wie, czy za dwa-trzy lata wciąż ktokolwiek będzie chciał z nim rozmawiać?
Artystycznie mnie wkurza, bo maniera mówienia konspiracyjnym szeptem z Batmana przeszła na wszystkie jego inne filmy. A i aktorsko gra w kółko te same trzy miny. Ale producenci wciąż płacą mu kupę szmalu, a filmy z nim zarabiają na siebie. Ma specjalnie odrzucać blockbustery, żeby grać w niskobudżetowych krapolach, bo to by było artystycznie rozwijające? Młody jest, jeszcze się nagra, jak już nie będą go chcieli do wysokobudżetowych produkcji zatrudniać.
Ziuta - 22 Lipca 2009, 11:30
Oglądam sobie Frakna Caprę
Arszenik i stare koronki, To wspaniałe życie, Ich noce, Pan Smith jedzie do Waszyngtonu i Pana z Milionami.
Wspaniałe kino. Miejscami naiwne (zwłaszcza Pan z milionami i Smith). Czuć i widać, że Pan z milionami i Pan Smith jedzie do Waszyngtonu to dwa razy ten sam film, przy czym Smith bardziej rozbudowany i poprawiony.
Ale i tak jest wspaniale. Na mój obecny nastrój wręcz zbawiennie. To wspaniałe życie jest boskie i cudowne, a James Stewart gra genialnie. Zaś Pana Smitha... powinno się u nas puszczać na jedynce co roku, 3 maja, by ludzie zajarzyli na czym polega demokracja i duch obywatelski.
Virgo C. - 22 Lipca 2009, 12:44
hrabek napisał/a | Ja też wolałem jak grał rzadziej i długo przygotowywał się do każdej roli. Ale macie mu za złe, że wykorzystuje swoje 5 minut? Już teraz, podejrzewam mógłby spokojnie do końca życia wylegiwać się na Bahamach. |
Bynajmniej, jednak jak pokazuje przykład Johna Malkovicha nie ma problemu z pogodzeniem gry w produkcjach kasowych za sporą kasę oraz występach w produkcjach niszowych. Najwidoczniej jednak podejście to mówi sporo o samym aktorze - kto w nich faktycznie gra, a kto jedynie chałturzy.
Edit:
@Sosne
Czego nie nakręcą miejmy nadzieje, że nie będzie wg tego scenariusza
ihan - 22 Lipca 2009, 21:27
Witchma napisał/a | Nie kręci mnie jako facet, nie porywa jako aktor. Jest drewniany i wiecznie natchniony. |
Widziałaś go w American psycho? I dalej cię nie kręci?
Swoją drogą to film który mi uzmysłowił, że istnieje coś takiego jak genialnie uszyty garnitur. Ba, że w ogóle garnitur może być genialny. Tak samo jak żarcie może być dziełem sztuki.
Fakt, w Batmanie był wkurzający, sepleniący szept może sprawić, że człowiek ma ochotę wyjść z kina. Z kolei w Equilibrium nie szeptał, co mocno pomogło.
IMHO ma potencjał, a czy go wykorzysta, cóż zobaczymy.
NURS - 22 Lipca 2009, 21:31
W Mechaniku też był niezły. Zagłodzić się tak dla roli...
Chal-Chenet - 22 Lipca 2009, 21:34
Oj racja, film jest przedni. Sam Bale także gra w nim nieźle.
Dunadan - 22 Lipca 2009, 22:18
W Equilibrium też był "sztywny" ale akurat o to w tym filmie chodziło w "Imperium słońca" jako mały chłopczyk też był genialny. Po tych filmach bardzo go polubiłem ale teraz...
Co do superprodukcji - spoko, nikt nie zabrania mu grania w nich ale fajnie jak aktor dodaje coś od siebie do nich. A Bale nie dodaje w Batmanie czy Terminatorze NIC. Nie wiem jak Wrogowie... ale słyszę ze jest podobnie... do trzech razy sztuka?
Witchma - 22 Lipca 2009, 22:21
ihan, widziałam i nie. Myślisz, że coś mi jest?
ihan - 22 Lipca 2009, 22:23
Niewykluczone, że to raczej coś jest mi. Na razie bądź spokojna.
mad - 22 Lipca 2009, 22:44
Czas na małe wspominki. Wczoraj sobie zapuściłem "Test pilota Pirxa". Hm, chyba 15 lat tego nie widziałem. Trudno powiedzieć, żeby film przetrwał próbę czasu. Albo cokolwiek zresztą... Bardzo sztuczna gra aktorów.
Dzisiaj przed spaniem czeka mnie seans "Solaris" Tarkowskiego - tu na pewno wspomnieniowe wrażenia będą ciekawsze. Jutro natomiast jadę ze "Stalkerem".
Gdzieś w necie udało mi się znalleźć film kandydujący do miana ramotki wszech czasów - "Earth vs The Flying Saucers" z lat 50-tych. Nawet napisy były. Będzie jazda!
NURS - 22 Lipca 2009, 22:55
Indiane Jonesa sobie przypomniałem w HD i taka myśl mnie naszła. Wiecie jak on by się nazywał po polsku? Znaczy Indy.
Bo mnie wychodzi, że Henryk Jankowski
|
|
|