Planeta małp - Co nas wk***wia, znaczy się, irytuje
Selithira - 30 Czerwca 2008, 14:50
Bo obecny Dżem to marny cień po nagraniach z Riedlem. Byłam na koncercie w zeszłym roku, rozczarowałam się.
Gg w dalszym ciągu. I paskudnie parna pogoda.
Martva - 30 Czerwca 2008, 18:00
Selithira, ale ja nie mówię o nowych nagraniach, tylko właśnie o starych, za którymi kiedyś przepadałam, a teraz jak lecą w radio to wyciszam.
Agi, coś poważnego?
Agi - 30 Czerwca 2008, 18:45
Pani doktor powiedziała, że jeszcze trochę pożyję dała nowy lek i ma być dobrze.
Selithira - 30 Czerwca 2008, 22:02
Martva, może Ci się jeszcze zmieni, ja Dżemu zwykle słucham w ramach odskoczni od nadmiaru trash metalu
Agi, głask, głask
Rafał - 1 Lipca 2008, 07:07
Dżem Tak ogólnie, czy któreś kawałki szczególnie? Pytam, bo co prawda nie jestem fanem Dżemu (chociaż zaraz zaraz, byłem na jakichś 6-7 koncertach z Ryśkiem R., mam kilka płyt ) ale to ciekawe co piszesz.
Martva - 1 Lipca 2008, 07:58
Rafał, to pytanie do mnie, czy do Selithiry? Bo jak do mnie to Dżem ogólnie. Denerwuje mnie. Strasznie mnie denerwuje. Często leci na RMF Polski Rock i wtedy wyciszam. Nawet Comy nie wyciszam, chociaż też mnie denerwuje. Ale nie aż tak bardzo
A słuchałam kiedyś, naprawdę.
Rafał - 1 Lipca 2008, 08:26
No tak, czytam i od razu piszę, nie patrząc na następne posty
Nie sądzę, że Dżem znudzi mi się kiedyś, może za dużo nasłuchałem się będąc w innych stanach świadomości dlatego trochę się zdziwiłem.
Godzilla - 1 Lipca 2008, 08:31
Praca, praca i jeszcze raz praca. Zastanawiam się jak ją zmienić, żeby trochę odżyć i finansowo wydolić.
Rafał - 1 Lipca 2008, 09:33
Idź na swoje, nie bój się.
ihan - 1 Lipca 2008, 09:36
To zależy w jakiej branży działa Godzilla. I swoje to też sporo minusów, całkiem inaczej patrzy sie na urlop i dni wolne od pracy gdy jest się na swoim. A i ZUS może się nie do końca opłacać. Tym niemniej, w pracy spędza się tyle godzin, że szkoda życia na nerwy. Godzilla, nie zastanawiaj się, tylko zmieniaj.
Godzilla - 1 Lipca 2008, 09:45
Dzięki za wsparcie. Od lat pracuję na pełen etat w biurze, które z wolna stało się korporacją. W domu jestem nie wcześniej niż pół do siódmej. Pobądź tu człowieku z dziećmi. Ale finanse się kłaniają - na swoim zacznę pewnie od rozpaczliwego poszukiwania jakichkolwiek zleceń.
Rafał - 1 Lipca 2008, 10:03
ihan, pierwsze dwa lata płacisz niecałe 300 zeta do ZUSu, na ryczałcie nie zapłacisz złotówki podatku. Jak przez dwa lata nie wykręcisz sobie siana na pełny ZUS (chyba 800 zł), to faktycznie należy dać sobie spokój.
Godzilla, nie bardzo wiem co robisz, ale jak to usługi to złap kilku klientów i jedziesz na nich. Zadowoleni klienci mają tendencje do niekontrolowanego rozmnażania się
Godzilla - 1 Lipca 2008, 10:05
Potłumaczyłabym, Rafale. Nie mam zbyt dobrych papierów, raczej zamiłowanie, doświadczenie i dobrą rękę. Robiłam w życiu dużo tekstów biologicznych, trochę technicznych i medycznych. Nie narzekali na jakość.
Martva - 1 Lipca 2008, 10:09
To zależy od branży, ja się zastanawiałam nad legalizacją mojej biżuterii, ale dopłacałabym do interesu. Za dużo papierkowej roboty, kasa fiskalna, brrr. Nie wiem jak jest z tłumaczeniami (dobrze pamiętam?)
EDIT: dobrze pamiętam
Rafał - 1 Lipca 2008, 10:38
Godzilla, jakiś problem z papierami? Tłumacze przysięgli zaczepiają się po sądach i różnych instytucjach z notariatami na czele. Możliwości chyba jest sporo, co?
Kruk Siwy - 1 Lipca 2008, 10:40
Nie trzeba być przysięgłym żeby utrzymać się z tłumaczenia, choć oczywiście z początku zamówienia nie spadają z nieba. Trzeba się przy tym pokręcić, ale to jest wykonalne.
Godzilla - 1 Lipca 2008, 10:41
Nie jestem przysięgła, do tego jest długa droga. Kiedyś w ogóle nie miałam szans, bo przyjmowali tylko po dyplomie anglistyki, a ja akurat kończyłam arabski. Teraz jest egzamin, ewentualnie koszmarnie drogie studium na lingwistyce stosowanej, żeby się do niego przygotować. Zresztą nie każdy tłumacz jest przysięgły.
Kruk Siwy - 1 Lipca 2008, 10:52
Tylko z arabskiego masz papiery?Ale jeżeli nawet to w obecnym czasie naszych dziejowych misji militarnych i politycznych to cenna umiejętność. Na co dzień tłumaczenia z angielskiego i rosyjskiego potrafią zapewnić papu.
Godzilla - 1 Lipca 2008, 10:53
Nie odważyłabym się tłumaczyć z arabskiego. To tak jakbym próbowała zostać tłumaczem po przestudiowaniu mini-rozmówek, przy moim obecnym stanie wiedzy.
ihan - 1 Lipca 2008, 11:40
Różniście jest z tym zarabianiem na życie tłumaczy. Znam przysięgłą tłumaczkę z rosyjskiego i białoruskiego, która pracuje w szkole (jako polonistka), bo nie ma zleceń. Zależy od czasu i miejsca niestety.
Chal-Chenet - 1 Lipca 2008, 13:30
Pogoda. Człowiek pojeździ chwilkę dosłownie na rowerze i już cały spływa...
Gustaw G.Garuga - 1 Lipca 2008, 14:34
W temacie własnych firm i tłumaczeń - w zeszłym roku poszedłem "na swoje" i do teraz spłacam długi Za to rozkręcam się jako tłumacz, mam nadzieję, że w przyszłym roku będą już z tego w miarę stałe i w miarę znośne pieniądze.
Godzilla - 1 Lipca 2008, 15:03
Ale to "swoje" to jeszcze coś innego niż tłumaczenia? Czy długi powstały właśnie w związku z instalowaniem się jako tłumacz?
Gustaw G.Garuga - 1 Lipca 2008, 21:27
Porwałem się z narzeczoną na szkółkę językową; niestety brak doświadczenia biznesowego plus przesycenie lokalnego rynku spowodowały, że straciliśmy dotychczasowe oszczędności i popadliśmy w długi. Z najgorszego udało nam się już wyjść, ale trochę jeszcze zostało do spłacenia. Ja w każdym razie w biznesy już nie idę. No chyba, że będę musiał
ilcattivo13 - 2 Lipca 2008, 17:50
Okazało się, że moje zeszłotygodniowe boje z Internetem jednak sponsorowała TPSA - szlag by ich jasny trafił Mogliby sami raz na jakiś czas restartować porty.
ihan - 2 Lipca 2008, 23:09
Coraz większą moją agresję wywołują motocykliści. Albo idioci na motorach, bo normalni motocykliści chyba zachowują się w miarę odpowiedzialnie. A do odpowiedzialnych nie należy jazda poboczem (prawą stroną) wzdłuż stojącego korku z prędkością 80 km/hw górę. Wczoraj na Brożka w Krakowie był wypadek . Gdy wracałam z pracy tuż przed 23 ruch był dalej zatrzymany, autobus stał w poprzek ulicy i pogotowie na sygnale. Wpadł w autobus, nikomu więcej się krzywda nie stała (oprócz kierowcy autobusu, który pewnie będzie do końca życia myślał, co by było gdyby...), ale gdyby to była osobówka, wolę nie myśleć.
Rafał - 3 Lipca 2008, 07:31
No, coś na czasie, ostatnio jakiś debil na motorze piratuje po mojej ulicy o 1 - 2 w nocy, przypieprzyłem z okna z wiatrówki, chyba pomogło na rozum.
Gustaw G.Garuga - 3 Lipca 2008, 08:04
Mam czasem wrażenie, że owi motocykliści specjalnie "pogłaśniają" silniki, żeby móc przejechać z rykiem główną ulica miasta. Góry też nie są wolne od tej plagi. Pamiętam w zeszłym roku w niższych partiach Beskidów do codzienności należał ryk silników i widok obłoconych kretynów, lawirujących po szlakach między piechurami.
Anonymous - 3 Lipca 2008, 08:57
| Rafał napisał/a | | No, coś na czasie, ostatnio jakiś debil na motorze piratuje po mojej ulicy o 1 - 2 w nocy |
U mnie to samo, tyle, że z pewnością nie jeden. Jakieś wyścigi sobie w nocy urządzają, czy co?
| Gustaw G.Garuga napisał/a | | Mam czasem wrażenie, że owi motocykliści specjalnie pogłaśniają silniki, żeby móc przejechać z rykiem główną ulica miasta. |
Hałas jest niesamowity. A ludzie - nie wiem czy można tu mówić o braku wyobraźni, upośledzeniu słuchu raczej. Sąsiad mojej mamy kupił synowi na komunię mini quada. Dzieciak jeździ nim sobie po podwórku. Zaznaczam, że mini quad nie jest specjalnie cichszy od standardowego quada.
ilcattivo13 - 3 Lipca 2008, 09:22
Rafał - proca do tego celu jest lepsza. Jako amunicję polecam kamyczki. U mnie nocni raidersi przestali się pojawiać...
|
|
|