To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Mistrzowie i Małgorzaty - Romuald Pawlak.

mawete - 22 Grudnia 2005, 13:58

A "Miodosytnia Ramzes" jest całą minutę drogi od Polconu... :D
Romek P. - 22 Grudnia 2005, 14:06

mawete napisał/a
A Miodosytnia Ramzes jest całą minutę drogi od Polconu... :D


Teraz to przez ciebie będę myślał, dlaczego tak daleko do tego Polconu! :(

Ale za to konwent, owszem, zapowiada się... miodnie :D

mawete - 22 Grudnia 2005, 14:48

Miodu! Karczmarzu! A miodek tam podają wyśmienity...
Anko - 22 Grudnia 2005, 15:16

Ponawiam pytanie: jako osoba publikująca tak w "Runie" jak i w "Fabryce Słów" (dwóch chyba najprężniej promujących polską fantastykę wydawnictwach), jak widzisz współpracę z nimi, jakie pułapki czekają na kogoś, kto by im wysłał tekst? Bo czasem zastanawiam się, czy jeśli zbierze mi się materiał na książkę, to chociaż nie spróbować tego wydać. Ale przyznam, że napędziłeś mi stracha, bo większość mojej twórczości to jeden cykl i gdyby umowa miała mi zamknąć drogę do kontynuacji, to może lepiej nawet nie wypełzać ze swojej szuflady...
Romek P. - 22 Grudnia 2005, 15:37

Anko napisał/a
Ponawiam pytanie: jako osoba publikująca tak w Runie jak i w Fabryce Słów (dwóch chyba najprężniej promujących polską fantastykę wydawnictwach), jak widzisz współpracę z nimi, jakie pułapki czekają na kogoś, kto by im wysłał tekst? Bo czasem zastanawiam się, czy jeśli zbierze mi się materiał na książkę, to chociaż nie spróbować tego wydać. Ale przyznam, że napędziłeś mi stracha, bo większość mojej twórczości to jeden cykl i gdyby umowa miała mi zamknąć drogę do kontynuacji, to może lepiej nawet nie wypełzać ze swojej szuflady...


Cały czas pamietam o odpowiedzi. Ale sprawa jest skomplikowana, a ja w tej chwili, tuż przed świetami i siedząc nad redakcja książki, nie mam zbyt wiele czasu, aby rozwijać temat.
Wrócę do tego, a w razie czego przypomnij sie - albo tutaj, albo na priv, dobrze?

Niemniej, problem jest właśnie nie z pojedynczymi książkami, tu trzeba pilnować tylko, aby zachować prawa do tekstu i nie sprzedać go np. na 25 lat wydawcy.
Natomiast przyznam, że po doświadczeniach z poprzednim wydawcą, umowę na kolejne tomy swojego cyklu o pogodniku Rosselinie mam tak skonstruowaną, że z każdym kolejnym tomem mogę pójść do innego wydawcy. Inna sprawa, otwarcie powiem - mnie się z Fabryką współpracuje badzo dobrze, więc się nie wybieram :)

Inna sprawa, że już wiem, jak ten zapis o prawie wydawcy do kontynuacji obejść, ale publicznie tego nie mogę napisać :)

Warto teksty układać w cykl, warto mieć jednego wydawcę na nie, bo ja do tej pory mam niesmak względem samego siebie, że pozostawiłem czytelników Fillegana w takiej sytuacji, choć w mojej ocenie krok, jakiego sie dopuściłem, był usprawiedliwiony.

Po prostu trzeba zacząć nie od znalezienia wydawcy, tylko od pomyślenia, który z wydawców obecnych na rynku zapewni to, czego twój tekst potrzebuje. Na własnej skórze to przećwiczyłem :(

Anko - 22 Grudnia 2005, 18:19

Romek P. napisał/a

Po prostu trzeba zacząć nie od znalezienia wydawcy, tylko od pomyślenia, który z wydawców obecnych na rynku zapewni to, czego twój tekst potrzebuje. Na własnej skórze to przećwiczyłem :(

Wiesz, obawiam się, że w dzisiejszej sytuacji taki początkujący jak ja myśli tylko o tym, żeby ktoś go łaskawie dostrzegł i opublikował, a każdą ofertę weźmie z pocałowaniem rączki. I na tym żerują wydawcy narzucając niekorzystne umowy - a człowiek boi się, że jeśli poprosi o zmiany, to odeślą go z kwitkiem na amen.

Przyznam się, że trochę mnie to przeraziło, kiedy przeczytałam wywiad z pewną młodą autorką, okraszony też wypowiedziami innych osób, m.in. z ramienia redakcji - i ta redaktorka stwierdziła, że bardzo dobrze jej się z autorką pracuje, bo ta zgadza się na wszystkie poprawki i nie kłóci, bo wie, że to dla dobra tekstu. Cóż, z całym szacunkiem dla doświadczonych redaktorów i z poszanowaniem ich prawa do redakcji nadesłanych tekstów, wolałabym jednak mieć ostatnie słowo w kwestii swoich tekstów. A tu pochwala się postawę siedzenia jak trusia - problem w tym, że jak coś skreślą albo dopiszą, co zmieni mój zamysł na zamysł redaktora to i tak ja firmuję utwór swoim nazwiskiem i to ja ponoszę konsekwencje tego, co sobie czytelnik pomyśli - bo pomyśli sobie coś tam pod adresem autora, nie redaktora. I tego się ze strony wydawnictw boję - wykorzystywania uprzywilejowanej pozycji i narzucania własnej woli. Może to objaw paranoi, a moje obawy są nieuzasadnione, ale po tym, co powiedziałeś...

Romek P. - 22 Grudnia 2005, 18:30

Anko napisał/a
Romek P. napisał/a

Po prostu trzeba zacząć nie od znalezienia wydawcy, tylko od pomyślenia, który z wydawców obecnych na rynku zapewni to, czego twój tekst potrzebuje. Na własnej skórze to przećwiczyłem :(

Wiesz, obawiam się, że w dzisiejszej sytuacji taki początkujący jak ja myśli tylko o tym, żeby ktoś go łaskawie dostrzegł i opublikował, a każdą ofertę weźmie z pocałowaniem rączki. I na tym żerują wydawcy narzucając niekorzystne umowy - a człowiek boi się, że jeśli poprosi o zmiany, to odeślą go z kwitkiem na amen.

Przyznam się, że trochę mnie to przeraziło, kiedy przeczytałam wywiad z pewną młodą autorką, okraszony też wypowiedziami innych osób, m.in. z ramienia redakcji - i ta redaktorka stwierdziła, że bardzo dobrze jej się z autorką pracuje, bo ta zgadza się na wszystkie poprawki i nie kłóci, bo wie, że to dla dobra tekstu. Cóż, z całym szacunkiem dla doświadczonych redaktorów i z poszanowaniem ich prawa do redakcji nadesłanych tekstów, wolałabym jednak mieć ostatnie słowo w kwestii swoich tekstów. A tu pochwala się postawę siedzenia jak trusia - problem w tym, że jak coś skreślą albo dopiszą, co zmieni mój zamysł na zamysł redaktora to i tak ja firmuję utwór swoim nazwiskiem i to ja ponoszę konsekwencje tego, co sobie czytelnik pomyśli - bo pomyśli sobie coś tam pod adresem autora, nie redaktora. I tego się ze strony wydawnictw boję - wykorzystywania uprzywilejowanej pozycji i narzucania własnej woli. Może to objaw paranoi, a moje obawy są nieuzasadnione, ale po tym, co powiedziałeś...


Nie, Anko, ja w tej chwili mam problem z kontynuacją Fillegana gdzie indziej. W Runie mogę - o ile nic się nie zmieniło. Zakładając rzecz jasna, że przyniosę drukowalna książkę.

Ale co do redakcji, chcę to jasno podkreślić - słyszałem o paru patologiach, ale one są właśnie patologiami. Jeżeli chodzi o mnie, to zarówno w Runie, gdzie współpracowałem z p. Ewą Guttmejer, jak i teraz w Fabryce, z Marcinem Wrońskim, mam bardzo dobre doświadczenia. Właśnie siedzę nad redakcją kolejnej książki i rozmawiamy z Marcinem o ksztalcie poprawek. I rzecz wygląda tak, że on ma świeże spojrzenie, ale ja mogę sie uprzeć nawet przy czymś niefajnym, choć nie w obszarze "poprawnościowym" j.polskiego, co oczywiste.

Tu raczej mogę cię uspokoić. Nie jest norma, że redaktor czy redaktorka tupią noga i mówią, że ma być po ichniemu, albo wcale :)

Anko - 22 Grudnia 2005, 18:49

Romek P. napisał/a
Nie, Anko, ja w tej chwili mam problem z kontynuacją Fillegana gdzie indziej. W Runie mogę - o ile nic się nie zmieniło. Zakładając rzecz jasna, że przyniosę drukowalna książkę.

Ale właśnie była mowa o tym, że nie możesz odpalić żadnego tekstu o Filleganie do SF? Dobrze aby zrozumiałam? Bo jeśli tak, to to jednak jest problem.

Romek P. napisał/a

Ale co do redakcji, chcę to jasno podkreślić - słyszałem o paru patologiach, ale one są właśnie patologiami. (...)
Tu raczej mogę cię uspokoić. Nie jest norma, że redaktor czy redaktorka tupią noga i mówią, że ma być po ichniemu, albo wcale :)

Uff, uspokoiłeś mnie. :roll: Troszkę. Zwłaszcza po tym, co rozpętało się w dziale "nadsyłanie prac" zaczynam się zastanawiać, czy rzeczywiście nie przejawiam cech paranoika. :?

Romek P. - 22 Grudnia 2005, 19:05

Anko napisał/a
Romek P. napisał/a
Nie, Anko, ja w tej chwili mam problem z kontynuacją Fillegana gdzie indziej. W Runie mogę - o ile nic się nie zmieniło. Zakładając rzecz jasna, że przyniosę drukowalna książkę.

Ale właśnie była mowa o tym, że nie możesz odpalić żadnego tekstu o Filleganie do SF? Dobrze aby zrozumiałam? Bo jeśli tak, to to jednak jest problem.


No właśnie to jest problem szerokiego omówienia sytuacji :) mea culpa.

Bo opowiadania mogę sobie publikować jak chcę i gdzie chcę. Tu decyduję _tylko_ ja i redaktor pisma, któremu złożyłem propozycję.
Tyle, że ja pisałem o tym, iż chciałbym z takich tekstów złożyć książkę. Widzisz, nie ma co kłamać: ja już przestałem myśleć w kategoriach pojedynczych opowiadań. Jeżeli je napiszę, to jest spora szansa, że móglbym je wydać później w postaci książkowej. I tu jest problem, bo do książki o Filleganie prawa ma Runa, przynajmniej tak uważa to wydawnictwo. Bo to kontynuacja cyklu.

[quote="Anko"]
Romek P. napisał/a

Ale co do redakcji, chcę to jasno podkreślić - słyszałem o paru patologiach, ale one są właśnie patologiami. (...)
Tu raczej mogę cię uspokoić. Nie jest norma, że redaktor czy redaktorka tupią noga i mówią, że ma być po ichniemu, albo wcale :)

Uff, uspokoiłeś mnie. :roll: Troszkę. Zwłaszcza po tym, co rozpętało się w dziale "nadsyłanie prac" zaczynam się zastanawiać, czy rzeczywiście nie przejawiam cech paranoika. :?

Powiem tak: mam trochę własnych doświadczeń z różnymi pismami i wydawcami. Nie wszystkie są pozytywne, ale ogólnie, raczej mnie zachęcają do pisania niż zniechęcają. Serio. Na przykład ludzie mają dziwne obawy, że wydawca to nic, tylko czyha, aby ukraść książkę biednemu autorowi... albo coś tam...

Nawet pewien zgrzyt z Runą nie zmienia mojego zdania, że ja się sporo tam nauczyłem, i że poza - to moje zdanie :) - nieumiejętnością sprzedawania książek, jest to całkiem fajne wydawnictwo.

Ale jedna rzecz jest pewna: trzeba wiedzieć, co sie robi. Każdą umowe trzy razy obejrzeć... a tak naprawdę, przydałoby sie mieć jakiegos prawnika wyspecjalizowanego w prawie autorskim, albo też, jak postuluje Huberath, na jakimś konwencie jako jeden z punktów programu zrobić takie szkolenie...

Anko - 27 Grudnia 2005, 12:38

Romek P. napisał/a
Tyle, że ja pisałem o tym, iż chciałbym z takich tekstów złożyć książkę. Widzisz, nie ma co kłamać: ja już przestałem myśleć w kategoriach pojedynczych opowiadań. Jeżeli je napiszę, to jest spora szansa, że móglbym je wydać później w postaci książkowej. I tu jest problem, bo do książki o Filleganie prawa ma Runa, przynajmniej tak uważa to wydawnictwo. Bo to kontynuacja cyklu.

Czyli mam rozumieć, że nikt nie chce wydać tekstów, które gdzieś już wcześniej poszły? A przecież "standardem" jest, że zbiór opowiadań składa się z tekstów publikowanych + jakieś 2, 3 nowe. :roll:

Romek P. napisał/a

Na przykład ludzie mają dziwne obawy, że wydawca to nic, tylko czyha, aby ukraść książkę biednemu autorowi... albo coś tam...

Ja mam raczej "coś tam". Nie myślę o pieniądzach (więc kwestie kradzieży odpadają). Mam raczej obsesję na punkcie własnej wizji. Tak więc wściekałabym się, gdyby mi w redakcji dopisano coś nie po mojej myśli ("bo tak będzie lepiej"), a myśląc w kategorii książki, a nie opowiadania - np. nie cierpię okładek nieadekwatnych do treści oraz ohydnych ilustracji wewnątrz, przywodzących na myśl, tfu, awangardę. No, ta sprawa mnie teraz nie dotyczy, choć na przyszłość chyba będę musiała się pogodzić z faktem - o ile to prawda, co słyszałam - że na takie sprawy autor nie ma wpływu, bo to polityka wydawnicza i marketing.

W każdym razie - o ile to nie podpada pod paragraf, albo co (zniesławienie) - napisz, dlaczego Runa niezbyt dobrze sobie radzi z kwestią sprzedaży. Jeśli tego lepiej nie ujawniać publicznie, to wyślij na priv, albo co. :wink:

Romek P. - 27 Grudnia 2005, 12:47

Anko napisał/a
Czyli mam rozumieć, że nikt nie chce wydać tekstów, które gdzieś już wcześniej poszły? A przecież standardem jest, że zbiór opowiadań składa się z tekstów publikowanych + jakieś 2, 3 nowe. :roll:


W obecnym stanie rzeczy ja raczej nie widzę innej książki o Filleganie w Runie, w tym problem.

Tu małe sprostowanie - z tym standardem. Co najmniej połowa nowych, albo ludzie będą omijać książkę. No, są ze trzy osoby, które moga sobie pozwolić na lekceważenie czytelnika. Ale dla reszty to ryzykowna droga.


Anko napisał/a
Romek P. napisał/a

Na przykład ludzie mają dziwne obawy, że wydawca to nic, tylko czyha, aby ukraść książkę biednemu autorowi... albo coś tam...

Ja mam raczej coś tam. Nie myślę o pieniądzach (więc kwestie kradzieży odpadają). Mam raczej obsesję na punkcie własnej wizji. Tak więc wściekałabym się, gdyby mi w redakcji dopisano coś nie po mojej myśli (bo tak będzie lepiej), a myśląc w kategorii książki, a nie opowiadania - np. nie cierpię okładek nieadekwatnych do treści oraz ohydnych ilustracji wewnątrz, przywodzących na myśl, tfu, awangardę. No, ta sprawa mnie teraz nie dotyczy, choć na przyszłość chyba będę musiała się pogodzić z faktem - o ile to prawda, co słyszałam - że na takie sprawy autor nie ma wpływu, bo to polityka wydawnicza i marketing.


Wiesz, Anko, bywa tak, że autor jednak nie ma racji. Nie chodzi o ordynarne dopisywanie, ale mądry redaktor zauważy rzeczy, których Ty - zbyt silnie przywiązana do tekstu - nigdy nie dostrzeżesz. Warto czasem takiej osoby posłuchać. Choć to tylko moje zdanie.

O okładkach w ogóle szkoda mówić...

[quote="Anko"]W każdym razie - o ile to nie podpada pod paragraf, albo co (zniesławienie) - napisz, dlaczego Runa niezbyt dobrze sobie radzi z kwestią sprzedaży. Jeśli tego lepiej nie ujawniać publicznie, to wyślij na priv, albo co. :wink:

No dobra: po prostu mają, moim zdaniem, kiepską dystrybucję. Bardzo kiepską. Taką formułę przyjęły, ich sprawa, ale ja mam teraz niezbyt mnie satysfakcjonującą sytuację, że ludzie usiłują kupić moje stare książki wydane w Runiei, po przeczytaniu "Czarem" - i nie mają gdzie! To chyba wyjaśnia, dlaczego nie chcę kontynuować Fillegana w Runie. Dobre wydawnictwo, ale... Rzecz w tym, że literatura popularna powinna trafiać do jak największej ilości księgarń. A w przypadku książek Runy - przykro to pisać - nie trafia.

Anko - 27 Grudnia 2005, 13:06

Romek P. napisał/a
Tu małe sprostowanie - z tym standardem. Co najmniej połowa nowych, albo ludzie będą omijac książkę. No, są ze trzy osoby, które moga sobie pozwolić na lekceważenie czytelika. ale dla reszty to ryzykowna droga.

No to bez ogródek: wspominam akurat o książce "Ani Słowa Prawdy", będącą klonem "Arivalda z Wybrzeża" + 2 nowe opowiadanka. I to właśnie traf chciał, że to z Runy...

Romek P. napisał/a

Wiesz, Anko, bywa tak, że autor jednak nie ma racji. Nie chodzi o ordynarne dopisywanie, ale mądry redaktor zauważy rzeczy, do których Ty - przywiązana do tekstu - nigdy nie dostrzeżesz. Warto czasem takiej osoby posłuchać. Choć to tylko moje zdanie.

Nie chodzi o to, czy warto posłuchać, ale czy mogę nie posłuchać. Bo zazwyczaj staram się być otwarta na uwagi, ale kiedy się słyszy "proszę już nic nie zmieniać, poszło do druku" (bez skonsultowania poprawek) albo "nie mamy w zwyczaju rozmawiać z debiutantami", to się przykro robi. Co nie znaczy, że akurat same zmiany i poprawki mnie zdenerwowały. Mogłam nie mieć do nich żadnych zastrzeżeń, uważać, że wręcz poprawiają tekst. Ale sposób traktowania drugiego człowieka pozostawił mi niesmak. Oczywiście, bywają różne redakcje, zatem zbieram różne doświadczenia - te dobre i te złe (nie napiszę, skąd złe, bo jeszcze by ktoś miał żal do mnie).

Romek P. - 27 Grudnia 2005, 13:27

Anko napisał/a
Romek P. napisał/a
Tu małe sprostowanie - z tym standardem. Co najmniej połowa nowych, albo ludzie będą omijac książkę. No, są ze trzy osoby, które moga sobie pozwolić na lekceważenie czytelika. ale dla reszty to ryzykowna droga.

No to bez ogródek: wspominam akurat o książce Ani Słowa Prawdy, będącą klonem Arivalda z Wybrzeża + 2 nowe opowiadanka. I to właśnie traf chciał, że to z Runy...


I zobaczymy, jak się będzie ta książka sprzedawała...

[quote="Anko"]
Romek P. napisał/a

Wiesz, Anko, bywa tak, że autor jednak nie ma racji. Nie chodzi o ordynarne dopisywanie, ale mądry redaktor zauważy rzeczy, do których Ty - przywiązana do tekstu - nigdy nie dostrzeżesz. Warto czasem takiej osoby posłuchać. Choć to tylko moje zdanie.

Nie chodzi o to, czy warto posłuchać, ale czy mogę nie posłuchać. Bo zazwyczaj staram się być otwarta na uwagi, ale kiedy się słyszy "proszę już nic nie zmieniać, poszło do druku" (bez skonsultowania poprawek) albo "nie mamy w zwyczaju rozmawiać z debiutantami", to się przykro robi. Co nie znaczy, że akurat same zmiany i poprawki mnie zdenerwowały. Mogłam nie mieć do nich żadnych zastrzeżeń, uważać, że wręcz poprawiają tekst. Ale sposób traktowania drugiego człowieka pozostawił mi niesmak. Oczywiście, bywają różne redakcje, zatem zbieram różne doświadczenia - te dobre i te złe (nie napiszę, skąd złe, bo jeszcze by ktoś miał żal do mnie).

Rany, ależ miałaś koszmarne doświadczenia!!! No to krótka piłka: jeżeli o to chodzi, to zarówno 2 książki z Runy, jak i 2 z Fabryki (jedna wydana, 2 w osatniej fazie redakcji) były/są redagowane w porozumieniu ze mną i mam ostateczną decyzję co do kształtu tekstu. Te trzy opublikowane ja ostatecznie akceptowałem.

I tu akurat powiem dobre słowo o Runie. Zdarzyło się, że przy "Rycerzu" Ania Brzezińska znalazła w jednym miejscu lepsze określenie, a tekst był już w składzie, po redakcji. Zadzwoniła specjalnie, aby mi zaproponowacć małą, ale smaczną poprawkę. Widać z tego, że jeżeli wydawca chce, to nawet już po redakcji potrafi udoskonalać tekst. Chociaż z przyczyn technologicznych to jest możliwe tylko do pewnego etapu...

Edit:
A kiedy poprosiłem Maćka Parowskiego o podesłanie tekstu "Róż w maju" do ostatecznego zatwierdzenia, też nie robił problemów. I obaj z tego opowiadania jesteśmy zadowoleni.

Piotrek Rogoża - 27 Grudnia 2005, 14:12

Romek P. napisał/a
A kiedy poprosiłem Maćka Parowskiego o podesłanie tekstu Róż w maju do ostatecznego zatwierdzenia, też nie robił problemów. I obaj z tego opowiadania jesteśmy zadowoleni.


Kiedy korektorka NF niechcący podmieniła w moim opowiadaniu jedno słowo (!), red. Parowski napisał do mnie maila z przeprosinami... Byłem w szoku, bo sam pewnie bym tak drobnej zmiany nie wyłapał.
Również otrzymywałem zredagowane teksty do zatwierdzenia. Chociaż był to na dobrą sprawę mój debiut, wcale nie potraktowano mnie jak autora gorszej kategorii. I nie sądzę, aby traktowano tak kogokolwiek. Anko, demonizujesz koszmarnie, albo naprawdę pechowo trafiłaś.

Romek P. - 27 Grudnia 2005, 14:19

Piotrek Rogoża napisał/a
Romek P. napisał/a
A kiedy poprosiłem Maćka Parowskiego o podesłanie tekstu Róż w maju do ostatecznego zatwierdzenia, też nie robił problemów. I obaj z tego opowiadania jesteśmy zadowoleni.


Kiedy korektorka NF niechcący podmieniła w moim opowiadaniu jedno słowo (!), red. Parowski napisał do mnie maila z przeprosinami... Byłem w szoku, bo sam pewnie bym tak drobnej zmiany nie wyłapał.
Również otrzymywałem zredagowane teksty do zatwierdzenia. Chociaż był to na dobrą sprawę mój debiut, wcale nie potraktowano mnie jak autora gorszej kategorii. I nie sądzę, aby traktowano tak kogokolwiek. Anko, demonizujesz koszmarnie, albo naprawdę pechowo trafiłaś.


Dzieki za wsparcie, bo ja właśnie też uważam, że Anko miała pecha. A przykład nas obu w starciu z Maćkiem Parowskim - który uchodzi za nieomal wariata i dyktatora - świetnie pokazuje, że regułą jest jednak współpraca na linii autor/wydawca.

Piotrek Rogoża - 27 Grudnia 2005, 14:27

Romek P. napisał/a
A przykład nas obu w starciu z Maćkiem Parowskim - który uchodzi za nieomal wariata i dyktatora - świetnie pokazuje, że regułą jest jednak współpraca na linii autor/wydawca.


Dokładnie. Wiesz, naczytałem się różnych bzdur, z których wynikało, że red. Parowski to wcielony demon, postrach autorów, że mieli teksty jak snopowiązałka... Guzik prawda. Nie jestem tu od robienia nikomu reklamy ani pozytywnej opinii, ale współpraca z tym człowiekiem była - i jest - dla mnie prawdziwą przyjemnością. On naprawdę zna się na tym, co robi, i dokłada starań, aby opowiadanie wypadło jak najlepiej.
A jeśli jest się otwartym na dobre rady i nie idzie w zaparte - nie wiem, jak może dojść do konfliktu na linii autor/redaktor.

Orbitoski - 27 Grudnia 2005, 14:49

Piotrek ma rację. Bardzo cenię sobie współpracę z Maćkiem - przeglądam czasem swoje wydrukowane opka i dochodzę niezmiennie do wniosku, że korekta z NF bardzo dobrze im robi.
Romek P. - 27 Grudnia 2005, 14:57

Orbitoski napisał/a
Piotrek ma rację. Bardzo cenię sobie współpracę z Maćkiem - przeglądam czasem swoje wydrukowane opka i dochodzę niezmiennie do wniosku, że korekta z NF bardzo dobrze im robi.


Jasne :) Ale to właśnie napisałem wyżej Anko: jeżeli redaktor/redaktorka ma w głowie olej zamiast trocin, potrafi tekst rzeczywiście pięknie doszlifować.

Tu jest jeszcze jeden problem: mimo, że napisałem tekst, w niektórych miejscach moja koncepcja może być niespójna. Więc obrona własnej wizji jest niekoniecznie słuszna.
Żeby nie być gołosłownym: "Czarem i smokiem" miało pierwotnie inny, roboczy tytuł, do którego się przywiązałem. I już. Dopiero inni mnie przekonali, że może i dobry, ale... trzeba wymyślić lepszy :) I na chłodno patrząc, to nie ja w ramach swojej autorsko-swentymentalnej skorupy, tylko oni mieli rację.

Anko - 29 Grudnia 2005, 16:19

Romek P. napisał/a

Jasne :) Ale to właśnie napisałem wyżej Anko: jeżeli redaktor/redaktorka ma w głowie olej zamiast trocin, potrafi tekst rzeczywiście pięknie doszlifować.

Tu jest jeszcze jeden problem: mimo, że napisałem tekst, w niektórych miejscach moja koncepcja może być niespójna. Więc obrona własnej wizji jest niekoniecznie słuszna.
Żeby nie być gołosłownym: Czarem i smokiem miało pierwotnie inny, roboczy tytuł, do którego się przywiązałem. I już. Dopiero inni mnie przekonali, że może i dobry, ale... trzeba wymyślić lepszy :) I na chłodno patrząc, to nie ja w ramach swojej autorsko-swentymentalnej skorupy, tylko oni mieli rację.

Dobra, przyznam się bez bicia: demonizuję strasznie. :evil: Cóż, jednakże tych 2 przykładów nie zmyśliłam. Może po prostu źle się zabrałam do dyskusji, dałam za łatwo spławić. I nie, nie dotyczyły one NF, jakby ktoś podejrzewał. Może po prostu akurat zadałam się (przez przypadek, bo wtedy SF przechodziło trudności i zaczęłam szukać alternatywy) ze zbyt mało poważnymi ludźmi. No i w końcu nie chodziło o książkę, tylko sprawę o wiele drobniejszą.

Ale też zdarzyło mi się (akurat po konfertencji naukowej), że ktoś zaproponował mi publikację tekstu, pod warunkiem, że zmienię tytuł "na mniej odstraszający". Niestety, wszystkie moje propozycje były drętwe. I bardzo się cieszę, że w końcu autor serwisu internetowego, który mi to zaproponował, znalazł tytuł frapujący, na który sama bym nie wpadła. Ale to akurat inna działka, dlatego o tym nie wspomniałam.

Aha, chyba już pisałam, że nie przeczę wcale, że poprawki pomagają tekstowi. To zupełnie inny aspekt, niż kwestia stosunku do autora - debiutanta. Może po prostu - kiedy zadzwoniłam do pewnego redaktora, którego nazwiska nie przytoczę, bo może akurat ja miałam pecha, a innych potraktował lepiej - źle podeszłam do tej rozmowy (sprawiałam niepoważne wrażenie albo co), albo trafiłam na zły dzień redaktora...

mawete - 30 Grudnia 2005, 19:59

Anko: z Iką pogadaj, Ona dobrego tekstu nie wypóści z rąk... :)
Anko - 30 Grudnia 2005, 20:24

mawete napisał/a
Ona dobrego tekstu nie wypóści z rąk... :)

"Dobry" to pojęcie względne, jak wszystkim wiadomo. :?: A poza tym, cokolwiek rozumiesz przez "wypóści" przez "ó" :lol: to nie wiem, czy to do końca o to chodzi. :P Np. Runa chwyciła przygody Fillegana i puścić nie chce, ale Romek z tego zadowolony jest jakoś nieszczególnie.

Niemniej, dzięki za radę, miło, że ktoś o mnie pomyślał. :oops:

Romek P. - 30 Grudnia 2005, 20:31

Anko napisał/a
mawete napisał/a
Ona dobrego tekstu nie wypóści z rąk... :)

Dobry to pojęcie względne, jak wszystkim wiadomo. :?: A poza tym, cokolwiek rozumiesz przez wypóści przez ó :lol: to nie wiem, czy to do końca o to chodzi. :P Np. Runa chwyciła przygody Fillegana i puścić nie chce, ale Romek z tego zadowolony jest jakoś nieszczególnie.

Niemniej, dzięki za radę, miło, że ktoś o mnie pomyślał. :oops:


Na sekundkę z otchłani się wyłonię: mawete dobrze radzi. Ika odpowiada za debiuty w Fabryce, warto posłać. Albo Runie...
Wiesz, ja się morduję z Filleganem, fakt, ale jednak jakbym miał alternatywę: wydać - nie wydać, sprawa jest prosta. Bo jakoś na tym rynku wydawniczym trzeba zaistnieć.

mawete - 31 Grudnia 2005, 09:35

Anko napisał/a
A poza tym, cokolwiek rozumiesz przez wypóści przez ó :lol: to nie wiem, czy to do końca o to chodzi. :P


Heheh... polonista ze mnie... sorki :D literówka.. :D

Pako - 31 Grudnia 2005, 09:58

:lol: literówka ;)
Romek, a Ty jak zaczynałeś? Gdzie publikowałeś pierwsze opowiadania?

mawete - 31 Grudnia 2005, 10:21

Romek dzięki za e-maila! Świetny! Chcę jeszcze... :bravo :mrgreen:
Romek P. - 31 Grudnia 2005, 10:22

Pako napisał/a
:lol: literówka ;)
Romek, a Ty jak zaczynałeś? Gdzie publikowałeś pierwsze opowiadania?


O matko! W "Na przełaj" wygralem jakiś konkurs, to znaczy wygrałem za Tomkiem Kołodziejczakiem - i chyba ze cztery opowiadania tam poszly pod koniec lat 80-tych.
No i w takim fajnym pismie "Młody Technik"...
Koniec lat 80-tych, w każdym razie. Nawet już wtedy zapowiadało się, że zostanę wybitnym publicystą :D :D :D Parę recenzji z książek fantastycznych też w "Na przełaj" puściłem... ech, co to były za czasy :) Jak mi zadzwonił Klawiński z MT, że cenzura puściła takie jedno opowiadanko, to upadłem z wrażenia :) bo ja w nim nic nie widziałem antypaństwowego, a jakiś A-84, kto wie? :)
Ale teraz jest lepiej i łatwiej :)

[ Dodano: 31 Grudzień 2005, 10:23 ]
mawete napisał/a
Romek dzięki za e-maila! Świetny! Chcę jeszcze... :bravo :mrgreen:


Pacjenta ze stanu ciężkiego nalezy wyprowadzć powoli :P

Anko - 4 Stycznia 2006, 16:41

mawete napisał/a
Romek dzięki za e-maila!

Ja też dziękuję! :mrgreen: Odpiszę niebawem. :mrgreen:
Wiesz, Romku, podziwiam Cię za to, że na tle tych wszystkich, którzy "nie mają czasu" i "nie bawią się w prywatną korespondencję" stanowisz miły wyjątek. Zwłaszcza, że brak czasu dotyka chyba nas wszystkich... :(

Romek P. - 4 Stycznia 2006, 16:55

Anko napisał/a
mawete napisał/a
Romek dzięki za e-maila!

Ja też dziękuję! :mrgreen: Odpiszę niebawem. :mrgreen:
Wiesz, Romku, podziwiam Cię za to, że na tle tych wszystkich, którzy nie mają czasu i nie bawią się w prywatną korespondencję stanowisz miły wyjątek. Zwłaszcza, że brak czasu dotyka chyba nas wszystkich... :(


Stosuję zasadę: "Pamięta wół, jak cielęciem był" :)

Wiedźma - 4 Stycznia 2006, 17:42

Anko napisał/a
mawete napisał/a
Romek dzięki za e-maila!

Ja też dziękuję! :mrgreen: Odpiszę niebawem. :mrgreen:
Wiesz, Romku, podziwiam Cię za to, że na tle tych wszystkich, którzy nie mają czasu i nie bawią się w prywatną korespondencję stanowisz miły wyjątek. Zwłaszcza, że brak czasu dotyka chyba nas wszystkich... :(


Zazdroszczę Wam :( Jesteście szczęściarzami :)
Cóż jak się nie chciało zostać pisarką, tylko Wiedźmą...

mawete - 4 Stycznia 2006, 17:45

Wiedźma: lubię wiedźmy :D
Zresztą ja też nie jestem pisarzem... można powiedzieć, że wręcz przeciwnie... :mrgreen:



Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group