To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Historia - Anegdoty historyczne i inne smaczne kąski

Fidel-F2 - 25 Listopada 2009, 12:48

a tu nie anegdotki miały byc?
dalambert - 25 Listopada 2009, 13:09

Fidel-F2, miały i moze jeszcze będą, ja się nieopatrznie w polemiki tu wdałem, ale więcej teo nie zrobię.
Może by te dywagacje o lewactwie w hameryckim kinie i bidnej Afryce przenieść gdzie indziej !

hrabek - 25 Listopada 2009, 13:21

Wesprę autorytetem i całą mocą moda: wracać mi do anegdotek!
Ozzborn - 25 Listopada 2009, 13:30

Ambioryks napisał/a
dzejes napisał/a:
ekranizują bo tak naprawdę nazywa się Mosze Goldblum

Naprawdę? Nie wiedziałem, skąd ta informacja?

:mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:

dzejes - 25 Listopada 2009, 14:13

podpis Ozzborna można traktować jako naturalne uzupełnienie posta :wink:
Zgaga - 25 Listopada 2009, 14:46

Jak anegdotki- to trochę ja poprzynudzam.
Parada oszustów czyli ciąg dalszy ze Wspomnień z sali sądowej Olgierda Missuny. Cały rozdział został im poświęcony.

Królem przedwojennych oszustów był Cynian vel Kubiak. On to miał sprzedać jakiemuś naiwniakowi Kolumnę Zygmunta i tramwaj nr 18, wydzierżawić na dancing poczekalnię Dworca Głównego. Udało mu się również najzupełniej jawnie, przy pomocy wynajętych robotników zdemontować trzy kilometry kolejki wąskotorowej, a policjanci pobliskich posterunków pilnowali zdemontowanych części, aby ich nikt nie ukradł.

Inne przykłady naiwności:
Cytat
Sądy uniewinniły przed wojną człowieka, który ogłaszał, że sprzedaje nowy frak i cylinder za jednego rubla... i dotrzymywał słowa dostarczając papierowy frak i cylinder.
Sąd stanął na stanowisku, że nikt rozsądny nie mógł przypuszczać, żeby prawdziwy frak i cylinder kosztował rubla.

Cytat
Inny spryciarz rozesłał ogłoszenie: „Kto chce uwolnić się od trudu codziennego golenia, niech nadeśle 50 gr., a otrzyma niezawodny środek”. Osoby, które nadesłały masowo 50-groszówki, otrzymywały kartki: „Nie chcesz się golić – zapuść brodę”. Sąd go uniewinnił ze względu na niedorzeczność oferty.


A jak ktoś chce się dowiedzieć jak oszukiwano „na konsula” lub „na kantmaszynkę” – to chyba polecam lekturę wspomnień.

Kruku – polecam gorąco – doskonałe klimaty do opowiadań praskich.

dalambert - 25 Listopada 2009, 15:00

Zgaga napisał/a
Udało mu się również najzupełniej jawnie, przy pomocy wynajętych robotników zdemontować trzy kilometry kolejki wąskotorowej, a policjanci pobliskich posterunków pilnowali zdemontowanych części, aby ich nikt nie ukradł.

Wpadl na tym numerze podobno, po entuzjastycznym artykule w którejś z ówczesnych gazet wychwalającym sprawność i tempo prec demontażowych. :wink:

Kruk Siwy - 25 Listopada 2009, 15:19

Zgaga, dzięki ale mam coś równie dobrego "Szemrane towarzystwo niegdysiejszej Warszawy" Stanisława Milewskiego. Przytoczone przez Ciebie anegdoty znajduję w swojej książeczce...
A oto garść dowcipów
Sędzia śledczy:
- Przyznajcie się od razu, to uprości sprawę.
Bandzior:
- Aha, chciałoby się panu sędziemu lekuchną ręką brać pensyjkę. Ale ze mną się to nie uda!

Sędzia:
- Jak pan otworzył tę kasę?
Bandyta:
- Nawet jak pnu sędziemu powiem, to pan i tak nie potrafi...

Na Marszałkowskiej
- Wieczne pióro za jednego złocisza...
-Idę po policjanta!
- A dziedzic myśli, że on kupi?

Itd.

Zgaga - 25 Listopada 2009, 15:33

Widziałam to cudo w Trafficu. Trzeba ściągnąć do biblioteki :mrgreen:
Zgaga - 30 Listopada 2009, 15:45

Kolejna partia anegdot znalezionych we Wspomnieniach z sali sądowej Olgierda Missuny. Ostatnia już. Ich bohaterem będzie sędzia Zenon Poklewski-Koziełł, którego powiedzonka i wystąpienia szeroko były znane i komentowane wśród międzywojennej palestry. Sędzia, który kierował się raczej zdrowym rozsądkiem niż kodeksem. Np. łagodnie traktował tzw. „pyskówki” i sprawy o bójki, wychodząc z założenia, że „Baby muszą się kłócić – chłopy muszą się bić – rzecz ludzka”.


Poklewski sądził sprawę kasjera, który „pożyczył” pieniądze z kasy firmy, a następnie przegrał je na wyścigach w czasie gonitwy o nagrodę Wielką Warszawską, stawiając na „murowanego zwycięzcę”. Jeszcze na sali sądowej sędzia upewnił się u siedzącego obok w komplecie sędziowskim, znawcę koni i wyścigów, Kazimierza Chwaliboga, czy rzeczywiście wymieniony koń był pewniakiem. Po naradzie ogłosił wyrok pozbawienie wolności na dwa lata w zawieszeniu, jeżeli w ciągu sześciu miesięcy kasjer pieniądze do kasy zwróci, a następnie skomentował:
„Sąd wziął pod uwagę, że rzeczywiście koń, na którego oskarżony postawił, jest dobrym koniem i powinien był ten wyścig wygrać, ale dowiedz się, głupi człowieku, że na wyścigach nie ma pewniaków i jeżeli, draniu, pójdziesz jeszcze raz w życiu na wyścigi i znajdziesz się potem na sali sądowej, to ci tak zaleję sadła za skórę, że popamiętasz.

Sądząc sprawę babiny oskarżonej o sprzedaż sera o zbyt małym procencie tłuszczu, Poklewski zmniejszył karę grzywny do jakiejś minimalnej kwoty, uzasadniając swój wyrok:
"Za okoliczności łagodzące sąd przyjął to, że nie lubi tłustego sera".

Po wydaniu wyroku w sprawie złodzieja, wielokrotnego recydywisty, Poklewski, wbrew obowiązującym nowym przepisom, kazał wyprowadzić oskarżonego. Prokurator delikatnie zwrócił mu uwagę, że zgodnie z nowym kodeksem, oskarżony powinien usłyszeć uzasadnienie wyroku. Złodziej został cofnięty do sali i usłyszał co następuje:
"Sąd ogłasza zgodnie z wymaganiami Kodeksu Postępowania Karnego ustne motywy wyroku : Byłeś złodziejem, jesteś złodziejem, będziesz siedział!"


Wszystko. Podobną tematyka być może was za moment ilcattivo13 uraczy. Chwalił się ostatnio, że zacną książkę nabył: Ze wspomnień warszawskiego adwokata Nowogródzkiego

ilcattivo13 - 30 Listopada 2009, 19:26

tyle, że tamtejsze historyjki są nieeeco dłuższe. I najpierw musiałbym jakiegoś "protokolanta" zwerbować :wink: Ale jak znajdę coś krótkiego, to obiecuję, że dam.
Ambioryks - 6 Grudnia 2009, 22:47

W czasie wojny sowiecko-fińskiej 1939-1940 fiński strzelec wyborowy Simo Häyhä zabił 505 czerwonoarmistów, co jest światowym rekordem wszechczasów. Sowieci wielokrotnie, ale bezskutecznie, próbowali go zlikwidować, zarówno nasyłając na niego swoich snajperów, jak i przeprowadzając naloty bombowe i używając ciężkiej artylerii. 6 marca 1940 jednemu sowietowi udało się ranić go w twarz, ale Häyhä zastrzelił go, zanim sam chwilę później stracił przytomność.

W ogóle to w czasie tej wojny sowieci według oficjalnych danych, często uznawanych za zaniżone, stracili 126 875 zabitych i 264 908 rannych, przy stratach fińskich wynoszących 26 662 zabitych i 39 886 rannych - z czego zginęło 40% wszystkich fińskich oficerów; Finowie wzięli 5 000 jeńców, a sowieci 1 000. Tylko że cały naród fiński liczył wówczas 4 miliony ludzi - co oznacza, że ich opór był niesamowicie zaciekły i skuteczny.

Dla porównania, Polska jako państwo liczące przed wojną 35 milionów mieszkańców, w czasie wojny obronnej 1939 stracili 66 000 zabitych i 133 700 rannych, a ponadto 694 000 jeńców przy stratach niemieckich wynoszących (według Burkharta Mullera-Hillebranda) 16 343 zabitych i 36 473 rannych i stratach sowieckich wynoszących (według Kriwoszejewa) 996 zabitych, 2383 rannych i 479 zaginionych - przy czym, odnośnie strat sowieckich, to wiele strat sowieci ponieśli nie w czasie walk z regularnym wojskiem polskim (wszak Rydz-Śmigły wydał rozkaz, by z bolszewikami nie walczyć, i tylko niewielu nie posłuchało tego rozkazu - z ACz walczył głównie KOP, a nie WP), tylko w walkach z resztkami polskiej policji, uzbrojonymi osadnikami wojskowymi i na skutek wzajemnych ostrzałów wywołanych paniką, nerwami i nierozpoznawaniem własnych oddziałów w ciemnościach. Słowacja, która odegrała marginalną rolę w tej wojnie, poniosła straty jedynie symboliczne względem pozostałych: 18 zabitych, 46 rannych i 11 zaginionych.

Co prawda niektórzy polscy autorzy, jak Jerzy Ślaski czy Wojciech Roszkowski, podają liczbę 2 500 - 3 000 zabitych i prawie 8 000 rannych żołnierzy sowieckich, to oni biorą to z sufitu - nie dysponują żadnymi materiałami. Mołotow na nadzwyczajnej sesji Rady Najwyższej ZSRS 31 października 1939 podał, że straty ACz wyniosły 737 zabitych i 1862 rannych - Ślaski napisał, że Mołotow znacznie obniżył te straty - owszem, te straty obniżył, ale nie aż tak znacznie. Płk dypl. Kazimierz Globisz, pisał nawet o 91 000 zabitych i 150 000 rannych żołnierzy niemieckich - te dane powtórzył Wojciech Roszkowski - ale wydaje się to niewiarygodne.

O ile jak najbardziej 17 września 1939 miała miejsce agresja sowiecka na Polskę, o tyle raczej nie można mówić o wojnie polsko-sowieckiej - bo te starcia nie były elementami zorganizowanej obrony.

Polski opór w 1939 jest często określany jako heroiczny, ale to uogólnienie - owszem, akty heroizmu były, ale jak całość - w tym proporcje strat atakujących i obrońców - porówna się z oporem fińskim wobec sowietów, to Polska wypada bardzo blado. Finowie, choć formalnie przegrali wojnę, zadali agresorom co najmniej 5 razy większe straty niż sami ponieśli. A w wojnie obronnej 1939 stosunek strat wynosił 1:4 na niekorzyść Polaków.

Sowieci mieli w 1939 trzy konflikty zbrojne - i konflikt z Polską kosztował ich najmniej strat. Już bardziej można nazwać wojną konflikt przygraniczny z Japonią nad rzeką Chałchin-Goł - sowieci i wspierający ich Mongołowie stracili 7 632 zabitych, 2 028 zaginionych i 15 251 rannych, a Japończycy i Mandżukuoczycy (nie wiem, czy tak winno się nazywać mieszkańców Mandżukuo) - 8 440 zabitych, 8 766 rannych i 3 000 wziętych do niewoli.

Fidel-F2 - 6 Grudnia 2009, 23:03

Ambioryks, zapomniałeś dodac, że Polska walczyła z doskonale działającą machiną wojenną (pod względem organizacyjnym bezkonkurencyjną w owym czasie) a Finowie z ogromnym, uzbrojonym stadem przygłupich małp.
Sandman - 7 Grudnia 2009, 00:21

Nie wspominając o takich detalach jak ukształtowanie terenu i warunki klimatyczne wspierające mocno obronę, ale cyferki bez kontekstu wyglądają ładnie i da się teorie na tym stawiać.
Zgaga - 7 Grudnia 2009, 10:24

Ambioryks - skąd dokładnie wziąłeś dane do pierwszych dwóch akapitów? (to nie jest pytanie złośliwe, to prośba o ukazanie źródła - chętnie bym zajrzała).
Fidel-F2 - 7 Grudnia 2009, 10:29

Zgaga, liczby akurat sie zgadzają
Zgaga - 7 Grudnia 2009, 10:37

Fidel-F2 - nie mam zamiaru ich podważać - chcę znać źródło, aby dowiedzieć się czegoś więcej.
Fidel-F2 - 7 Grudnia 2009, 10:47

rzeczywiście bardzo ciekawy kawałek historii

poszukaj jakiegoś opracowania o wojnie zimowej, pełno tego w sieci a poza tym w wiki masz spis pozycji książkowych

Ambioryks - 7 Grudnia 2009, 10:58

Fidel-F2 napisał/a
Finowie z ogromnym, uzbrojonym stadem przygłupich małp.

Nie powiedziałbym - przecież jesienią 1929, w czasie konfliktu o kolej w Mandżurii, przy minimalnych stratach własnych (281 zabitych) sowieci zadali Chińczykom straty w wysokości ponad 2 000 zabitych i 10 000 rannych. W 1939 zaś pokonali Japończyków pod Chałchin-Goł, mimo że rok wcześniej przegrali z nimi nad jeziorem Chasan. Czyli jednak takimi małpami nie byli.
Sandman napisał/a
o takich detalach jak ukształtowanie terenu i warunki klimatyczne wspierające mocno obronę

Jasne, że to też miało swój wpływ na straty sowieckie (szacuje się, że zamarzło 20 000 czerwonoarmistów - ale i tak trzeba przyznać, że Finowie walczyli wyjątkowo walecznie. Różnica w proporcjach strat między Polską a Finlandią względem strat przeciwnika jest dwudziestokrotna - a tego sam mróz i inne czynniki obiektywne by nie sprawiły.
Zgaga napisał/a
skąd dokładnie wziąłeś dane do pierwszych dwóch akapitów?

Mój wykładowca z historii wojskowości na jednym z wykładów cytował tak dokładne dane z książki niejakiego Kriwoszejewa - rosyjskiego generała i historyka. O ile mi wiadomo, jego książka "Россия и СССР в войнах XX века. Потери вооруженных сил. Статистическое исследование" nie została przetłumaczona na polski. W niej Kriwoszejew zamieszcza dane na temat strat Armii Czerwonej poniesionych w całej historii ZSRS - od wojny domowej w Rosji poczynając, a na Afganistanie kończąc.

Można się z tego dowiedzieć m.in., że na wojnie w Korei zginęło 120 sowieckich pilotów MIG-ów - mimo że oficjalnie sowieci nie brali w tej wojnie udziału. Oraz że jesienią 1956, w czasie tłumienia powstania na Węgrzech, zginęło 720 sowieckich żołnierzy, a 1540 zostało rannych. Zaś w 1968 w Czechosłowacji w walce zginęło 11, w wypadkach 85, a rannych zostało 87.
W wojnie w Algierii zginęło 25 sowietów, w Egipcie (do 1974 włącznie) 21, w Jemenie 1962-1963 1, w Wietnamie do 1974 roku 16, w Syrii w latach 1967-1973 35, w wojnie domowej w Angoli 7, w Mozambiku 6, w Etiopii 34 (brak informacji o rannych).

W Afganistanie od grudnia 1979 do lutego 1989 w walce poległo 12 150 sowietów, rannych zostało 469 685, a 1740 popełniło samobójstwo.

dalambert - 7 Grudnia 2009, 11:21

Ambioryks, to ciekawe dane / acz być może co nieco "poprawione" nie przez samego autora , ale w dokumentach na których się opierał/
A czy są informacje o stratach na terenie Polski po 8 maja 1945 ?
I tak ogólnie do jakich stra przyznają się w czasie II wojny ?

Fidel-F2 - 7 Grudnia 2009, 11:24

Ambioryks, nie chce mi sie wdawać w obszerne dyskusje z Tobą. Jest jak zwykle. Nabijasz sobie głowę danymi lecz nie potrafisz ich wiązać i wyciągać wniosków.

powiem tylko tyle

chwilę przed wojną zimową Stalin dokonał czystek wśród kadry oficerskiej (myślałem, że to fakt ogólnie znany), w efekcie ACz dowodzona była w dużej mierze przez oficerów bez jakigokolwiek doświadczenia
Rosjanie przekonani byli, ze pójdą jak na majówkę, w związku z tym darowali sobie planowanie wojny, zaopatrzenie w perspektywie dłuższej niż tydzień-dwa nie było brane pod uwagę
sprzęt i wyposażenie były kompletnie nieprzygotowane do walk w zimie
morale kiepsko wyszkolonego żołnierza po kilku dniach osiągnęło głebokość rowu mariańskiego

tyle co do stada małp

warunki

myślenie o warunkach pogodowych i terenowych jedynie w kategoriach tego ilu żołnierzy zamarzło to jakieś kuriozum
te warunki wpływały ponadto na zaopatrzenie (Rosjanie nie dawali rady dotrzeć do oddziałów frontowych)
mróz i lasy powodował, że kolumny wojsk posuwały sie wąskimi drogami mocno rozciągnięte, lekkie siły Finów blokowały te drogi niszcząc rosyjski sprzęt w kilku miejscach powodując , że kolumny pojadów nie mogły poruszac się w żadną stronę
sprzet Rosjan był nieprzygotowany do walki w zimie i przy mrozach odmawiał posłuszeństwa, lekko uzbrojeni Finowie poruszając się błyskawicznie na nartach permanantnie zaskakiwali rosjan i siali spustoszenie w tak unieruchomionych oddziałach wroga

oczywiście nie odmawiam bohaterstwa i poświęcenia żołnierzom fińskim choć i w ich oddziałach pojawiały sie kryzysy morale i szczerze mówiąc było to ciągłe zmartwienie dowództwa

dalambert - 7 Grudnia 2009, 11:56

Hej może jednak by ktoś z modów otwarł nowy wątek np' "Druga Wojna w ogólności a sowiety,niemce i my w szczególności" -
bo tu to jednak anegdotki się opowiada / byle dobre, lub choć średnie/ a dywagacja która się nam zaczyna moze być fajna , lecz mało anegdotyczna!
Czyli Agi RATUJ :!:

Kruk Siwy - 7 Grudnia 2009, 11:59

Nie przesadzasz? To się jednak mieści w anegdotach.
dalambert - 7 Grudnia 2009, 12:04

Kruk Siwy, na razie, ale chetnie bym sie czegoś więcej dowiedział jak własne straty ruskie przedstawiają i pogadał co z tego wynika.
a tu to wspomnieć można tego bojowego soldata co to z uczuciem westchnął :
=Tjażołyje czasy!" kradnąc zegar z koscielnej wieży ;P:

Kruk Siwy - 7 Grudnia 2009, 12:05

A to se chłopie do źródeł sięgnij. Coś taki leniwy. Jakby co to Ci pewna Zgaga może w tym pomóc...
Sandman - 7 Grudnia 2009, 13:58

Ambioryks, Ukształtowanie terenu sprawia, że natarcia pancerne, które w Polsce się świetnie sprawdzały odpadają, pomijam fakt jakości oddziałów pancernych rosyjskich i niemieckich, ciężka artyleria też jest zdecydowanie mniej skuteczna w takim terenie. Porównaj sobie do tego jeszcze siłę Luftwaffe szalejącej nad Polską i może wreszcie zacznie docierać do Ciebie, że te kampanie są nieporównywalne w liczbach. Ten sam problem mieli ruscy w Afganistanie. Szybki, mobilny dobrze wyszkolony i uzbrojony oddział w górach na własnym terenie, w dodatku zimą, to istny koszmar dla atakujących, a Finowie mieli takich oddziałów mnóstwo.
Zgaga - 7 Grudnia 2009, 14:09

Ambioryks - dzięki, ściągnęłam sobie e-booka, postudiuję.
Ambioryks - 7 Grudnia 2009, 18:14

dalambert napisał/a
informacje o stratach na terenie Polski po 8 maja 1945

Dokładnych danych nie ma, ale np. w latach 80. liczbę czerwonoarmistów poległych w walce z polskim podziemiem obliczano na 980 - przy czym, ponieważ nie ujawniano obecności NKWD na ziemiach polskich do 1947 roku, to te straty są raczej łączne - dotyczą zarówno ACz, jak i NKWD. Autorzy piszący po 1989 raczej nie kwestionują tej liczby.
Natomiast od 9 sierpnia do 2 września 1945 w wojnie z Japonią zginęło 12 031 czerwonoarmistów, a prawie 25 000 zostało rannych. A skoro już mowa o Japonii, to dość mało znanym w Europie faktem jest, że oprócz kamikadze powietrznych, atakujących samolotami, byli też naziemni kamikadze przeciwpancerni, atakujący czołgi - wszak na jednego zabitego kamikadze przypadało czterech lub pięciu członków załogi czołgu. Co więcej, podejmowano też szkoleń psów-kamikadze, z nałożonymi ładunkami wybuchowymi, mającymi wbiegać pod czołgi i wysadzać się razem z nimi. Ale ta metoda zawiodła, bo nie udało się nauczyć psów odróżniać emblematów na czołgach i niekiedy psy wbiegały pod własne czołgi i je wysadzały.

Co do strat sowieckich w Afryce i na Bliskim Wschodzie, to większość posyłanych tam sowietów to nie zwykli szeregowi żołnierze, tylko instruktorzy i różnej klasy specjaliści-oficerowie wspomagający reżimy prosowieckie.

Co do strat w okresie II WŚ.
Od 22 czerwca 1941 do 2 września 1945 poległo, zmarło z ran i zaginęło 8 688 400, czyli prawie 8,7 mln czerwonoarmistów - przy czym, do tych strat wliczają się nie tylko mieszkańcy "właściwego" ZSRS, ale również obywatele polscy wcieleni do ACz po wrześniu 1939 i obywatele Besarabii i północnej Bukowiny Litwy, Łotwy i Estonii Besarabii i północnej Bukowiny wcieleni po czerwcu i sierpniu 1940, którzy też byli potem wysyłani na front przeciwniemiecki i też ginęli jako obywatele ZSRS - mimo że sami się za sowieckich obywateli nie uważali.

Notabene, na froncie niemiecko-sowieckim walczyło m.in. sporo późniejszych ubeków, w tym "kujbyszewiaków", a także żołnierzy i oficerów politycznych armii Berlinga (zwłaszcza 1. Dywizji Piechoty im. Tadeusza Kościuszki) - zresztą często jedno pokrywało się z drugim. Przynajmniej jeden późniejszy oficer UB walczył w wojnie z Finlandią jako dowódca plutonu - Aleksander Pietraszkiewicz, major w Wojewódzkich Urzędach Bezpieczeństwa Publicznego w Lublinie i Bydgoszczy. Był Białorusinem urodzonym w Ostropaszkach w powiecie Tołoczyn - o dziwo deklarującym wyznanie rzymskokatolickie, członkiem WKP(b), a później PPR. Na froncie fińskim został ciężko ranny. Miał wyłącznie obywatelstwo sowieckie, nigdy nie przyjął polskiego, i po zakończeniu służby w Polsce w 1947 powrócił do ZSRS.
Generalnie wielu ubeków będących sowieckimi żołnierzami - a niekiedy nawet NKWD-ystami - powracało do ZSRS. Do wyjątków należał płk Faustyn Grzybowski (m.in. szef WUBP w Białymstoku, Lublinie i Wrocławiu i szef ochrony Bieruta), zmarły w Białymstoku w roku 1999 - swoją drogą bandyta, zbrodniarz i szabrownik.
Fidel-F2 napisał/a
chwilę przed wojną zimową Stalin dokonał czystek wśród kadry oficerskiej (myślałem, że to fakt ogólnie znany)

Jak najbardziej znany. Co więcej, tu też mogę podać dokładniejsze dane: otóż w drugiej połowie lat 30. na 899 wyższych dowódców ACz aresztowano 613, z czego stracono 564. W tym trzech marszałków (na pięciu), 48 dowódców korpusów (na 55), 125 dowódców dywizji (na 199) oraz 200 kombrigów.
Tylko że nadal nie jest to argument na to, że czerwonoarmiści byli małpami, a sowiecka machina wojenna nie była potężna.
Fidel-F2 napisał/a
sprzęt i wyposażenie były kompletnie nieprzygotowane do walk w zimie

Fakt - wiele jednostek sowieckich walczących przeciw Finlandii walczyło wcześniej na stepach ukraińskich - a tam klimat raczej inny niż na dalekiej północy.
Fidel-F2 napisał/a
mróz i lasy powodował, że kolumny wojsk posuwały sie wąskimi drogami mocno rozciągnięte, lekkie siły Finów blokowały te drogi niszcząc rosyjski sprzęt w kilku miejscach powodując , że kolumny pojadów nie mogły poruszac się w żadną stronę
sprzet Rosjan był nieprzygotowany do walki w zimie i przy mrozach odmawiał posłuszeństwa, lekko uzbrojeni Finowie poruszając się błyskawicznie na nartach permanantnie zaskakiwali rosjan i siali spustoszenie w tak unieruchomionych oddziałach wroga

Nie neguję tego.
Sandman, masz rację.

feralny por. - 7 Grudnia 2009, 18:57

Ambioryksie, czy jest Ci znanym fakt, że przeciwko Finom wysłano jednostki złożone głównie z żołnierzy z południowych rejonów ZSRR? Miało to w założeniu zapobiec dezercjom. Pokombinuj jak wyglądała sprawność bojowa południowców w czasie arktycznej zimy. Podobno jakiś sztabowy spryciarz wpadł na pomysł, żeby przed natarciem zabrać żołnierzom płaszcze, bo w płaszczach to zalegną w śniegu, a bez płaszczy będą przeć do przodu. Jakie mieli mieć straty, skoro byli tak dowodzeni?
Fidel-F2 - 7 Grudnia 2009, 23:34

Ambioryks napisał/a
Tylko że nadal nie jest to argument na to, że czerwonoarmiści byli małpami, a sowiecka machina wojenna nie była potężna.
Ambioryks, na wszystkich bogów Hadesu, to pewne uproszczenie biorące pod uwagę całokształt zdolności bojowej ACz wysłanej przeciw Finom. Przypadkowo zebrany tłum radziłby sobie pewnie lepiej niż ta, pożal się boże, armia.


Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group