To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Powrót z gwiazd - Być zielonym, a może raczej niebieskim?

Kai - 28 Czerwca 2011, 15:37

A co z produktami pochodzenia zwierzęcego takimi jak żelatyna, niektóre białka? Może w tym tkwi różnica, moja koleżanka nie jada mięsa, ale serki na żelatynie już tak. Lakto-owo wyraźnie ogranicza spożycie do jaj i mleka oraz pochodnych.

Miria, no właśnie, bo chyba Ty podawałaś kiedyś przepis na coś z krewetkami, zaintrygowało mnie to.

Anonymous - 28 Czerwca 2011, 15:43

No proszę, to nawet jest nazwa na takich, jak ja: pescowegetarianizm (również zwany ichtiwegetarianizmem). Nieźle. :wink:
EDIT: Kai, przez pewien czas byłam wegetarianką, potem zaczęłam znów jeść ryby i owoce morza, ale mnie to coraz bardziej uwiera. Nie nazywam siebie wegetarianką, na ogół upraszczam do "nie jem mięsa" na potrzeby praktyczne (np. ktoś mnie czymś mięsnym częstuje). Na co dzień tłumaczenie, co jem a czego nie, wymaga za dużo czasu. :wink:

jewgienij - 28 Czerwca 2011, 15:45

Miria napisał/a
No proszę, to nawet jest nazwa na takich, jak ja: pescowegetarianizm (również zwany ichtiwegetarianizmem). Nieźle. :wink:


Ale nie przedstawiaj się tak na przyjęciach, jeśli nie chcesz siedzieć sama do końca imprezy :mrgreen:

Anonymous - 28 Czerwca 2011, 15:47

No właśnie. 8)
Tequilla - 28 Czerwca 2011, 15:53

Kai wzorowy ( Bosz, jak to brzmi ;) ) laktootow nie je nic z uboju. Żelatyna, podpuszczka, czy koszenila ( rozgniatane żuki jakieśtam) nie. Podpuszczka obecnie bywa tez już mikrobiologiczna, taka włąśnie jest chyba w większości tanich serów ( naturalna jest w drogich) . Koszenila też bywa chemiczna. Jest jeszcze parę podobnych związków ( szelak bodajże). Generalnie - nic z zabitego zwierzęcia.
Większość laktoowo, któych znam tego się trzyma.

Kai - 28 Czerwca 2011, 16:03

Tequilla, od lat jestem na diecie i gotuję na kilka "frontów" sama nie jedząc różnych rzeczy, do sklepu chodzę z lupą (bo oczy nie te, a skład muszę przeczytać, zanim coś kupię), ale z tego, co piszesz, to Wy macie jeszcze gorzej, bo podejrzewam, że 90% produktów "wegetariańskich" to pic na wodę, jak i większość "zdrowej żywnosci".
Tequilla - 28 Czerwca 2011, 16:42

niee, gorzej to mają weganie :) oczywiście w rachubę wchodzą jeszcze produkty zwierzece używane w trakcie technologii produkcji, ale i tu krąży mnóstwo bzdurnych mitów. Trochę posiedzieć trzeba na necie i już wiadomo mnie więcej co bzdura, a co nie. :) Zawsze tez można napisać do producenta, jeśli są poważną firmą to odpiszą.
Bardzo przydałby się znaczek, jak w Anglii "suitable for Vegetarians", ale chyba jeszcze w Polsce wegetarian za mało, żeby to przeszło.

Martva - 28 Czerwca 2011, 17:01

Miria napisał/a
Nie nazywam siebie wegetarianką, na ogół upraszczam do nie jem mięsa na potrzeby praktyczne


Masz megaplusa :)

Kai napisał/a
ale z tego, co piszesz, to Wy macie jeszcze gorzej, bo podejrzewam, że 90% produktów wegetariańskich to pic na wodę,


E, nie przesadzajmy, wystarczy czytać składy i już. Fakt że czasem się człowiek zdziwi jak znajdzie smalec na mrożonej pizzy z pieczarkami, ale cóż.

Tequilla napisał/a
Bardzo przydałby się znaczek, jak w Anglii suitable for Vegetarians, ale chyba jeszcze w Polsce wegetarian za mało, żeby to przeszło.


Fajnie by było. W UK to w ogóle chyba oznaczają produkty dla wegetarian i jeszcze dodatkowo dla wegan takie zupełnie bez substancji odzwierzęcych. Na sosie Uncle Bens znalazłam ostatnio informację że jest odpowiedni dla wegetarian, ale miał coś mlecznego w składzie i mi się nie spodobał ;)

Ziuta - 28 Czerwca 2011, 17:20

Tequilla napisał/a
Bardzo przydałby się znaczek, jak w Anglii suitable for Vegetarians, ale chyba jeszcze w Polsce wegetarian za mało, żeby to przeszło.

Proponuję nazwy:
(1) koszer
(2) trefne

Martva - 28 Czerwca 2011, 17:22

Bezzwłoczne! :mrgreen:
jewgienij - 28 Czerwca 2011, 18:39

Ja jem, co mi dadzą, bo jestem zgorzkniały i często gęsto ostatnio muszę iść do fizycznej pracy, więc na sojowej sałacie bym nie wytrzymał.
Ale problem rozumiem, żal mi zwierzaków, ale co one mają z mojego żalu? Odmawiając sobie czegoś najwyżej sobie samemu poprawię samopoczucie. Jesliby był pomysł skuteczny na to, żeby rzecz przerwać, to ręcami i nogami się podpiszę i zadziałam.

Kai - 28 Czerwca 2011, 18:50

Martva napisał/a
wystarczy czytać składy i już

Poczekaj, jak będziesz miała moje lata, czytanie składów pisanych czcionką drobniejszą niż drobny druczek na umowach... :mrgreen:

Mnie zaskakuje cukier, wszechobecny, nawet w wędlinach.

Wegetariańskie i wegańskie potrawy bardzo by mi odpowiadały - lubię jedzenie lekkie, oryginalne, dobrze przyprawione. Dodawanie zwierzęcych tłuszczy i żelatyny wszędzie, gdzie się da, pozbawia mnie apetytu. Jeśli będę chciała zjeść mięso, to je zjem, przemycanie produktów zwierzęcych w pozornie wegetariańskich potrawach jest chamskie.

czterdziescidwa - 28 Czerwca 2011, 19:05

A w tym tekście podlinkowanym przez Tequille to nie było o vege, tylko o ograniczeniu jedzenia mięsa. Może w tym chociaż się zgodzimy? Że mięsa ogólnie powinno się jeść mniej i wybierać takie mniej okrutne? Jaja z wybiegu itp?
Anonymous - 28 Czerwca 2011, 19:06

jewgienij, nie musisz rezygnować z mięsa przecież, ale wybierać choćby jajka 1 lub 2, na początek. Chyba nic się nie da zrobić dla radykalnej zmiany sytuacji, ale jak pisał Tequilla - zmiany następują powoli, ludzie robią się wrażliwi na krzywdę zwierząt (choć na konsumpcję i dokonywanie wyborów w sklepach ma to mizerne przełożenie), ale przecież wprowadza się nowe normy, jak choćby te związane z chowem klatkowym, mające na celu poprawić los zwierząt. Dobre i to na początek. Głosujemy portfelem, to najlepszy możliwy sposób.
jewgienij - 28 Czerwca 2011, 19:20

Miria, ja za mięsem w ogóle nie przepadam, a tłustego do ust nie wezmę, ku zdumieniu rodziny i znajomych. Żyłbym bez tego. Ale jak dostanę szynkę do kanapki z serem, to jej nie wyrzucę.

Ryby, jajka i sery to mój świat kulinarny, ale czasami coś mięsnego tam zahaczy delikatnie. Jakby mi ktoś narzucił dietę, to pewnie bym jej przestrzegał, ale samemu mi się nie chce, bo za mało myślę o jedzeniu :D

Kai - 28 Czerwca 2011, 19:50

Mnie w ogóle niewiele poza drobiem wchodzi - właśnie owoce morza najlepiej. Nie z przyczyn ideologicznych, po prostu mięso mi jako takie nie smakuje. Natomiast kalmary... mrrrr....

Ale miesiącami żyję na mieszance owoce morza-gotowane warzywa plus surowe warzywa - skrzydełka kurze. Wychodzi na zbilansowaną dietę, bo wyniki mam dobre. Mięso w postaci kawałka karkówki z grilla, a nawet kurzej piersi z grilla przekracza moje możliwości. Wydaje mi się, że właśnie o ten bilans chodzi. Każdy ma inny i to decyduje, kto co je. Natomiast mięso niestety jest wciąż najszybszym i najbardziej akceptowanym obiadem. W końcu kotlet, ziemniaki albo kluski i surówka zadowolą większość. Ale to już sprawa kulturowa.

Kiedy kolega zrobił mięsnego grilla, na kolejnego przywlokłam tonę wegetariańskich (naprawdę!) szaszłyków. Cukinia, papryka, cebula, pieczarki i marynata z oliwy z oliwek i przypraw. :) Równowaga musi być.

Ale tak jakoś widzę, że się strony porozumiały. :D

Tequilla - 28 Czerwca 2011, 20:24

jewgienij moim zdaniem samo zauważenie kwestii jest bardzo wazne.
Kai bez agresyji też się da :) A może koniec dnia, wszyscy już zmęczeni i dlatego ;)

Kai - 28 Czerwca 2011, 20:38

Tequilla, a może to nie tak, że wszyscy się chcą nawracać, tylko sporo jest ludzi przewrażliwionych (ukryte poczucie winy? A diabli wiedzą). Mnie się agresor włącza w sprawie futer - skoro tyle zwierzaków cierpi przy produkcji chemikaliów niezbędnych w innych dziedzinach życia, futra... cóż, to jakiś sztandar, ale nie jądro sprawy. Ale jeśli chodzi o jedzenie - każdy ma swoje gusta, potrzeby.
Ja agresywna z natury nie jestem :D tylko czasem nie mogę ludzi pojąć.

Tequilla - 29 Czerwca 2011, 06:55

Kai może włąśnie to jest sposob na dyskusję tutaj - podjąc inne tematy np. futra, polowania, cyrk itp. Inaczej bowiem polaryzują społeczność ( można być mięsożernym, a przeciwko futrom, lub polowaniom). No i zarzutów o zaglądanie do talerza też nie będzie :)
Kai - 30 Czerwca 2011, 11:34

Zaczną się o zaglądanie do szafy ;)

Ludzie są przewrażliwieni na punkcie pewnych spraw.

Tequilla - 30 Czerwca 2011, 12:55

Ludzie są na wszystko przewrażliwieni :)

może więc tak:


http://en.wikipedia.org/wiki/Great_Ape_Project

Sprawa dotyczy naszych najbliższych kuzynów, czyli Wielkich Małp. Great Ape Project stawia sobie za cel przyznanie wielkim małpom specjalnych praw, uchwalenia czegoś na kształ Deklaracji Praw Człowiekowatych. Oczywiście nie chodzi o przyznanie im praw wyborczych :) , ale praw do unikania cierpienia, śmierci, czy niewoli. Badania naukowe dowiodły, że wielkie małpy ( goryle, szympansy, szympansy bonobo i orangutany) są bardzo inteligentne i samoświadome (co do tej pory było przypisywane tylko ludziom). Niektóe z nich potrafią operować jezykiem dla niesłyszących AMESLAN, np. gorylica Koko, znająca około 2000 słów ( jej IQ jest niewiele poniżej IQ przeciętnego człowieka). Strona o Koko ( już chyba kiedyś ją podawałem):

http://www.koko.org/index.php

Koko jest chyba najbardziej utalentowana w tej kategorii, posiada nawet pewne wyobrażenie na temat życia pozagrobowego ( na pytanie jej opiekunki Penny Patterson, gdzie goryle idą po śmierci odparła: Przyjemna jama).

Dla kogoś, kto uważał zwierzęta za bezmyślne wydawać się to może szokujące. Zresztą, czy w odniesnieu do wielkich małp nadal powiniśmy używać określenia zwierzę? Czy ten zbiór nie jest zbyt szeroki skoro obejmuje tak nieskończenie wręcz odległe od siebie byty, jak mikroskopijne roztocze i goryla?
Co myślicie o specjalnym traktowaniu wielkich małp?

Kai - 30 Czerwca 2011, 13:47

Tequilla napisał/a
Ludzie są na wszystko przewrażliwieni :)

Zauważyłam. :D

Tequilla, za moment zacznie się dyskusja w jakim zakresie i jakie małpy (chyba że już ustalono, że tylko te cztery gatunki) uznać za najbardziej "ludzkie", a skoro one, to czemu nie delfiny, które są również bardzo inteligentne. I czy status humanoida nie skończy się tylko papierową deklaracją.

Sam pomysł jest bardzo dobry, ale IMHO jest też bardzo idealistyczny i niewykonalny. Natomiast sam zakres tego "uczłowieczenia" wydaje mi się skonstruowany nieco na siłę.

Tequilla - 30 Czerwca 2011, 13:59

Projekt wspomina w zasadzie tylko o wielkich małpach. Czyli, jeśli się nie mylę są to cztery podane przeze mnie wyżej gatunki. Twórcy pomysłu to działacze praw zwierząt Peter Singer i Paola Cavalieri, ale popiera go wielu intelektualistów, na pewno Richard Dawkins, Jane Goodall i nie wiem , czy przypadkiem też nie Terry Pratchett.
Projekt jest najbardziej realistyczny i ma największą szansę powodzenia, znacznie większą, niż w przypadku delfinów, czy innych waleni z racji, że wiekie małpy są naszymi najbliższymi krewnymi, a co więcej nie łączą nas z nimi powiązania kulinarne, czy inne ( przynajmniej na zachodzie). Na dzień dzisiejszy na wielkich małpach nie testuje się również leków, czy tym bardziej innych rzeczy. Tak więc ustępstwo ze strony ludzkiej społęczności jest niewielkie, co najwyżej ideologiczne ( jak to? Małpom prawa ludzi? To grzech! - powie pewnie niejeden katolik ;) )

Kai - 30 Czerwca 2011, 14:08

Tequilla napisał/a
co najwyżej ideologiczne

A to już całkiem inna broszka.
Tyle, że z mojego punktu widzenia sprawa wygląda tak, że w tym projekcie ujęta została większość zdrowych i rozsądnych postulatów, jakie wysuwają obrońcy zwierząt i właściwie to, co napisał Blakemore ma wiele sensu. Powinniśmy dążyć do tego, żeby zadawać jak najmniej cierpień wszystkim zwierzętom, ale ten projekt podzieli ludzi jeszcze bardziej. A jeżeli te małpy już są objęte pewną ochroną, to o ile nie zamierzamy włączyć je do społeczeństwa, chyba cel i tak został osiągnięty. Może tylko dalsza ochrona prawna?

Tequilla - 30 Czerwca 2011, 14:25

Ileś tam wielkich małp ciągle przebywa po ośrodkach, choć raczej w charakterze obiektów do badań nad inteligencją i psychologicznych ( BTW niech nikogo nie zwiedzie ta nazwa, na wielkich małpach w latach 60 i 70- tych przeprowadzano naprawdę obrzydliwe eksperymenty psychologiczne min. z tzw. wyuczonej bezradności). W 2008 w Hiszpanii debatowano nad przyznaniem Wielkim Małpom specjalnego statusu i parlament, jako pierwszy na świecie miał zatwierdzić to ustawowo. Widac więc, że pomysł działa. Zreszą na Costa Blanca bodaj zbudowano ośrodek emerytalny dla wielkich małp, które służyły jako obiekty badawcze w różnych laboratoriach, widać wiec już, że traktujemy je całkiem inaczej, niż resztę zwierząt ( mówiąc brzydko "zużyte" psy, koty, cokolwiek innego po prostu się usypia). Dla obrońców praw zwierząt GAP jest trochę wtyczką do podjęcia podobnych działań w stosunku do innych zwierząt, ale to absolutny śpiew przyszłości, choć nie wiem, czy czegoś takiego nie ma juz odnośnie waleni - tyle, że tu będzie znacznie trudniej ( od razu zaprostestują Japończycy, Duńczycy, Norwegowie i inni smakosze mięsa waleni)
dalambert - 30 Czerwca 2011, 14:34

Skonczy się na tym, ze większość owych małp w niewoli właściciele wytłuką, nim prawo wejdzie w życie co by kłopotu zbyć, a w dżungli to same wyzdychają z powodu zatrucia środowiśka . I tyle tego będzie :!:
Kai - 30 Czerwca 2011, 14:35

No i o to chodzi. Osobiście nie miałabym nic przeciwko "uczłowieczeniu" małp, w sumie mnie to nie dotyczy, ale zwiększona ochrona prawna, a wchodzenie na odcisk właściwie wszystkim religiom - no, ryzykowny pomysł.
Zresztą - zobacz, jak "działa" w praktyce prawne zrównanie płci, ras, wyznań itp.

Natomiast gdyby to miało rzeczywiście pomóc w urzeczywistnieniu (bo na papierze jest w sumie to co trzeba) praw zwierząt w ogóle, to niechby tam.

Mam po prostu wątpliwości co do ogólnego oddźwięku moralnego takiego postawienia sprawy.

Tequilla - 30 Czerwca 2011, 14:44

Wiecie, "wolnoć Tomku w swoim domku", ewentualni sygnatariusze takie prawa pewnie będą przestrzegać, ale na Afrykę, Azję Poł Wschodnią, inne kraje, które to oleją, nijak nie wpłyniemy. No, ale o czym tu mowa, skoro i do szanowania praw człowieka nie da się ich zmusić.
Generalnie, pewnie by to oznaczało także inne warunki trzymania wielkich małp, w zoo i zakaz ich "używania" przez cyrki.
Religie.. hmm, chciałbym zobaczyć, jak Papież oficjalnie ustanawia, że wielkie mały mają jednak nieśmiertelną duszę ;) :D

edit: a co do dżungli i środowiska zawsze możecie zbojkotować Nestle, które olej palmowy do swoich słodkości kupuje z plantacji na Borneo, gdzie są one tworzone kosztem wycinania lasów deszczowych i naturalnych siedlisk orangutanów.

Kai - 30 Czerwca 2011, 14:50

Ja bojkotuję słodkości ogólnie, więc można uznać, że już zaczęłam :D

Tequilla napisał/a
zakaz ich używania przez cyrki.

Przekorny argument - ludzie też w cyrkach występują... ;)

Tequilla - 30 Czerwca 2011, 14:55

Ale raczej z własnej woli :)
Może inaczej - zbadać, czy nie dochodzi do bicia, znęcania się ( choć w sumie to zwykła ustawa o ochronie zwierząt już reguluje)



Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group