To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Blogowanie na ekranie - moje śmietnisko

Koniu - 17 Listopada 2007, 14:23

Ja też do knajpy. I to tej samej. Ale piwo musi być.
corpse bride - 17 Listopada 2007, 16:12

ja do innej. znalazłam fajną knajpę na mecze jakiś czas temu (znaczy: dwa mecze temu) na karmelickiej. ma coś z chocolate i alexander w nazwie. i ma tą zaletę, że nie jest mordownią. do tego ma salę dla niepalących. no i dobry telewizor.

a piwu mówię nie nie dlatego, że bym nie mogła. po 2 litrach soczku, hektolitrze kranówy, śniadaniu i relaksującej kąpieli już mi lepiej. rzecz w tym, że nie znoszę siebie po piwie i bardzo mi przykro, że wczoraj niewinni ludzie musieli mnie znosić w takim stanie.

Koniu - 17 Listopada 2007, 16:22

Byłaś urocza ^^. Nasz stan (tzn mój) też pozostawiał wiele do życzenia.
red91 - 17 Listopada 2007, 16:23

Alkohol jest dla ludzi, więc nie ma się co przejmować :wink:
Martva - 17 Listopada 2007, 17:18

corpse bride napisał/a
bardzo mi przykro, że wczoraj niewinni ludzie musieli mnie znosić w takim stanie.


Eeeeej, to ja bełkotałam, a nie Ty :D

corpse bride - 21 Listopada 2007, 01:34

no i przyszła kryska na tygryska (bo nie lubię oryginalnej wersji tego porzekadła).
niby wiedziałam od zawsze, że jakoś do 15. grudnia muszę oddać pracę mag. na socjolo, ale była to zawsze data oddalona, mgłą przyszlości okryta. no i przekraczalna. a teraz podobno ktoś obtapetował instytut informacjami, że jak się prac nie złoży to masakra.
tak więc zmuszona zostałam do zrobienia czegoś więcej niż tylko myślenia o pisaniu. teraz kończę artykuł do psychologii rozwojowej, a potem sru, popłynę z pracą mag.
życzcie mi szczęścia, bo mi się przyda.

aha, i oczywiście postaram się mniej bywać na forum, bo to uzależnia. i mam pomysł, żeby wykorzystać na to godziny poranne, kiedy moje IQ jest jeszcze zbyt obniżone snem, abym mogła się czymś intelektualnym parać.

Martva - 21 Listopada 2007, 08:48

O rany.
Szczęścia, umiejętności zmobilizowania się i samozaparcia życzę :)

Koniu - 21 Listopada 2007, 08:54

Wytrwałości i natchnienia.
corpse bride - 23 Listopada 2007, 01:29

dzięki. przyda się.

na rozgrzewkę skleciłam artykuł z fragmentów mojej pracy mag. z psycholo. zrobiłam to tak sprytnie, że wystarczy materialu na dwa. ten będzie o twórczości i płci psychologicznej a drugi, jak bozia da, o motywacji osiągnięć i płci psychologicznej. pierwszy poszedł właśnie do korekty. może korektorowi uda się z niego wyciąć jakieś niepotrzebne słowa/zdania/akapity, bo mi było szkoda kastrować tekst z własnych błyskotliwych myśli. a jest ciut przydługi...

no, a teraz już tylko praca mag. :twisted:

aha, chciałam sobie dać avatara z karin (anime o bloodmaking vampire), żeby zaakcentować naiwną stronę mojej osobowości, ale nie znalazłam niczego, co by mnie urzekło, więc dałam klatkę z wayward cloud. to też część mojej osobowości, ta bardziej kinky 8)

corpse bride - 23 Listopada 2007, 19:09

dlaczego to wszystko musi tak być? dlaczego nie mogę być w tym zaje***ym życiu szczęśliwa? nie żadne fajerwerki, tylko tak przeciętnie, jak normalny człowiek. takie małe, ale stabilne szczęście. szczęściusio. szczęściątko.

ale nie - bo k'wa po co?

i nie jest tak, że marudzę. nie jest tak, że nie doceniam tego, co mam. doceniam. tylko to mi nie daje szczęścia. każdy malutki kawałeczek, każdy dzień i sekundę. nie chcę, żeby czas płynął szybciej, nie spieszę się, bo doceniam. i dziękuję za wszystko dobre, co mnie w życiu spotkało. każdego dnia spotyka mnie coś dobrego. tylko czemu to się układa w niedobrą całość?

Cytat
I can do whatever I want
I can see whomever I choose
I can eat my dinner in a fancy restaurant
But nothing
I said nothing can take away these blues


i to wcale nie prawda, że sobie lepiej radzę z życiem, niż np. w lutym, czy w listopadzie 2005. lepiej niby, bo co - bo mniej płaczę? bo się śmieję? coś próbuję robić? *beep* prawda. coraz bardziej mam dość. im dłużej to trwa tym bardziej jest bez sensu.

Cytat
I went to the doctor n'guess what he told me
Guess what he told me
He said girl u better try to have fun
No matter what you'll do
But he's a fool


dziś siedzę sama w domu. krystian poszedł, kasia wyjechała na weekend od razu po pracy. a ja miałam się zająć pracą mag. za to zmieniłam pościel, odkurzyłam, obejrzałam jakieś hentai, czytałam w łóżku książkę, którą dostałam na urodziny. łażę cały dzień w różowych majtkach i koszulce na ramiączkach. nawet próbowałam zrobić jakieś zdjęcia tym majtkom, bo są śliczne, ale trudno trochę. na nasza-klasa znalała mnie przyjaciółka z liceum, z którą straciłam kontatk. cholernie mnie to ucieszyło. ofkors się żeni w przyszłym roku. też fajnie. może tylko niepotrzebnie pytała, co u mnie.

Cytat
I could put my arms around every boy I see
But they'd only remind me of you


pewnie powinnam tak zrobić, jak poradziła mi bliska osoba. zacząć się z kimś spotykać, zacisnąć zęby i jakoś dać radę. albo wybrać promiskuityzm. żadnych związków.

samotność to jest dominujące uczucie w moim życiu odkąd skończyłam 15 lat. pewnie to dlatego, że się nie umiem przytulać.

Fidel-F2 - 23 Listopada 2007, 21:11

faktycznie niewesoło
corpse bride napisał/a
dlaczego nie mogę być w tym zaje***ym życiu szczęśliwa?
bo nie chcesz, szczęście to nie jest coś z zewnątrz, to jest stan umysłu
jasne, że wydarzenia zewnętrzne mają wpływ ale raczej krótkotrwały
na dłuższą metę to najwiecej do powiedzenia mamy my
w obozach koncentracyjnych szczęściem była dodatkowa, niespodziewana kromka chleba
myśl pozytywnie, to działa

Martva - 23 Listopada 2007, 21:20

Ja się zastanawiam, co to znaczy 'szczęście'.
Czy szczęście oznacza 'nie jest źle'?
Czy jak leżę z głową na piersi quasi-mojego faceta i jest mi błogo, to mogę powiedzieć 'jestem szczęśliwa'?
Jak zdefiniować szczęście?
Bo ze mną jest czasem tak, że wszystko jest niby OK, a potem zaczynam się zastanawiać, rozbijać moje życie na czynniki pierwsze i wpadam w doła prawie natychmiast. Bo znajduję pustkę i budowanie zamku na plaży tuż przy morzu.

corpse bride - 23 Listopada 2007, 21:39

proste, że szczęście jest w nas. dla mnie szczęście to czuć sens. to budzić się rano i cieszyć się z kolejnego dnia. to nie bać się starości i śmierci, bo wcześniej jest jeszcze tyle do zrobienia. to widzieć coś przed sobą. mieć jakiś plan. nie zaplanowane życie, od tego mi daleko, ale mieć rzeczy, które się chce robić. nie umiem tego wytłumaczyć. czasem tak jest i wtedy jest inaczej. to, że czas mija wtedy nie martwi, bo mijają kolejne dobre dni. wczoraj był dobry dzień. dziś jest dobry i jutro też będzie. to jest szczęście.
Fidel-F2 - 23 Listopada 2007, 21:52

corpse bride napisał/a
ale mieć rzeczy, które się chce robić. nie umiem tego wytłumaczyć. czasem tak jest i wtedy jest inaczej. to, że czas mija wtedy nie martwi, bo mijają kolejne dobre dni. wczoraj był dobry dzień. dziś jest dobry i jutro też będzie
no właśnie
Piech - 23 Listopada 2007, 22:24

Mieć tę wrażliwość, żeby zadawać sobie takie pytania i zastanawiać się nad sobą, życiem i w ogóle, to też jest dar, który warto w sobie docenić.
Fidel-F2 - 23 Listopada 2007, 22:31

Piech, mądrze gada, jestescie opozycją do szczęścia typu piwo+czipsy+TV+wyro

corpse bride napisał/a
dla mnie szczęście to czuć sens. to budzić się rano i cieszyć się z kolejnego dnia. to nie bać się starości i śmierci,

dla mnie ideałem szczęścia jest Machulski w ogrodzie w początkowych scenach Vabank II

Martva - 23 Listopada 2007, 22:50

No mam wrażliwość i co? Po cholerę mi wrażliwość? Po cholerę mi zastanawianie sie nad sobą? Po cholerę mi umiejętność współczucia? Po cholerę mi ściskanie w gardle po każdych wiadomościach i łzy w oczach na kreskówkach?
Wrażliwość jest głupia, boli i utrudnia życie. Wyłącznie :(

Fidel-F2 - 23 Listopada 2007, 22:54

nie od dziś wiadomo, że najłatwiej w życiu zimnym *beep*
Martva - 23 Listopada 2007, 22:57

Nie masz pojęcia jak czasem żałuję, że nie jestem zimnym *beep*.
Fidel-F2 - 23 Listopada 2007, 23:02

też mi się zdarza
Agi - 23 Listopada 2007, 23:08

Fidel-F2, być, czy żałować?
Fidel-F2 - 23 Listopada 2007, 23:10

Agi55, a czy Martva, powiedziała, że bywa?
Agi - 23 Listopada 2007, 23:13

Martva, nie powiedziała
corpse bride - 23 Listopada 2007, 23:32

Piech napisał/a
Mieć tę wrażliwość, żeby zadawać sobie takie pytania i zastanawiać się nad sobą, życiem i w ogóle, to też jest dar, który warto w sobie docenić.


doceniam, dzięki temu życie jest ciekawsze. ale w chwilach takich jak dziś to marne pocieszenie.

ihan - 24 Listopada 2007, 09:44

martva napisał/a
No mam wrażliwość i co? Po cholerę mi wrażliwość? Po cholerę mi zastanawianie sie nad sobą? Po cholerę mi umiejętność współczucia? Po cholerę mi ściskanie w gardle po każdych wiadomościach i łzy w oczach na kreskówkach?Wrażliwość jest głupia, boli i utrudnia życie. Wyłącznie :(


Całkowita zgoda. Jasne, można doceniać coś co cię unieszczęśliwia, powoduje, że wciąż szuka się czegoś nowego, innej jakości życia, swojego miejsca. Tylko szczerze, jest to raczej sposób na dowartościowanie się, szukanie wyjaśnienia, dlaczego nie potrafię tak jak inni ludzie wokół, mieć takie same cele, potrzeby i styl życia. Wytłumaczenie sobie: jestem lepszy/a; czuje więcej, nie jestem zwykłym przeciętniakiem. Tylko co z tego? Każdy chciałby być szczęśliwy i pewnie bez żalu oddałby tą swoją wyjątkowość za poczucie spokoju, jeśli ktoś twierdzi inaczej nie bardzo mu wierzę. Bo tym wg mnie jest szczęście: poczuciem spokoju i spełnienia: nie szukam niczego innego i niczego więcej, bo tu, z tym co mam jest mi dobrze. Nie miotam się wokół próbując coś zmienić.
Corpse, czasem spokój odnajduje się dzięki wielu zbiegom okoliczności, dzięki pracy, która cię naprawdę cieszy, dzięki hobby, któremu poświęcasz sporo wolnego czasu, dzięki przyjaciołom, którzy są wokół, ale nie jesteś z nimi w formalnych związkach, dzięki czemu możesz czasem od nich zwyczajnie odpocząć, gdy nie masz ochoty by był ktoś obok, gdy czyjaś obecność cię drażni. Takiej możliwości w innych układach raczej nie możesz mieć, na spokojnie pomyśl, czy to nie jest coś co warto docenić? Co lubisz Corpse, z czego byś nie zrezygnowała nigdy, jakie są twoje własne, prywatne priorytety? Twoje, w oderwaniu od zwyczajów i norm społecznych, które byś chciała realizować zapomniawszy na chwile jakie są definicje szczęścia podawane w telewizyjnych serialach. Bo to one w dużej części wpływają na to jak widzimy siebie i jak widzą nas inni, jakie mamy wyobrażenie o tym jak powinniśmy postępować i co decyduje o tym czy my i nasze życie jest wartościowe. Nie zawsze większość ma racje, ale trzeba sporo odwagi, żeby świadomie żyć inaczej.

corpse bride - 24 Listopada 2007, 12:36

ihan napisał/a
Bo tym wg mnie jest szczęście: poczuciem spokoju i spełnienia: nie szukam niczego innego i niczego więcej, bo tu, z tym co mam jest mi dobrze. Nie miotam się wokół próbując coś zmienić.


podoba mi się, jak dochodzimy do definicji szczęścia. dodałabym jeszcze bezpieczeństwo i poczucie kontroli nad tym, co się dzieje. żeby nie miotać się, jak to ujęłaś, jak szczur w eksperymencie nad wyuczoną bezradnością stosując metodę prób i błędów...

dzięki, ihan :) tylko nie kasuj tego posta ;)

właśnie staram się zabrać, za to, co ważne, znaczy za studia. chcę zdawać na doktoranckie we wrześniu. i dużym ułatwieniem byłoby, gdybym skończyła socjologię. za drugi skończony kierunek jest sporo punktów. mam tylko nadzieję, że to nie zabrzmiało, jakbym studiowała socjolo z wyrachowania. o nie, studiowałam psycholo, bo to mi się wydało pod koniec liceum ciekawe, a potem całe 5 lat socjolo to była czysta przyjemność studiowania. tylko teraz muszę tą pracę napisać.

Piech - 24 Listopada 2007, 13:15

ihan napisał/a
Bo tym wg mnie jest szczęście: poczuciem spokoju i spełnienia: nie szukam niczego innego i niczego więcej, bo tu, z tym co mam jest mi dobrze.

No nie wiem. To jest dobre uczucie i ono się zdarza - ale jak długo można wytrzymać w poczuciu spokoju i spełnienia? Dobrze jest wspiąć się na górkę, postać sobie, popatrzeć. Ale ile można? Za tą górką jest następna. I następna. I następna. Póki pompka pracuje i stawy, i szara materia, i te inne potrzebne rzeczy.

corpse bride - 24 Listopada 2007, 14:29

piech, nie chodzi o taki spokój. tylko o to - tak mi się wydaje - żeby się nie rzucać na oślep w różne strony. żeby widzieć sens i cel w zdobywaniu następnych górek. przynajmniej od czasu do czasu. wtedy samo zdobywanie jest wartością, a nie - wspinasz się w pocie i znoju, bo może za następną będzie lepiej.

czy ja bredzę?

Anonymous - 24 Listopada 2007, 15:09

Jak dla mnie, wcale nie bredzisz. I ihan napisała dokładnie to, co myślę.

Ja czuję się szczęśliwa, gdy bliscy mi ludzie są szczęśliwi. Szczęście nie zależy tylko od nas samych i naszego nastawienia. Tak mi się wydaje, bo własciwie to nie wiem, czym ono jest. Nie umiem go zdefiniować.

Piech - 24 Listopada 2007, 15:10

corpse bride, nie, nie bredzisz. Egzystencjalne rozterki, to coś co bardzo trudno sobie wyperswadować (o ile w ogóle jest to możliwe, bo kiedy mijają, to nie wiadomo dlaczego - czy sobie to zawdzięczamy, czy może samo przeszło). Straszakiem numer jeden jest czas. On mija nieubłaganie, a my co? Kręcimy sie w kółko. Trzeba wybierać - a co jak źle wybierzemy? Tego się nie da cofnąć. Inną sprawą jest poczucie własnej nieadekwatności. A co jak nie podołamy, sprawa się rypnie, inni będą nami zawiedzeni, będzie wstyd. Itd, itp. Strach w umiarkowanych dawkach mobilizuje, pcha do przodu, a w większych dawkach zaczyna przeszkadzać.

Jeżeli to strach, ze strachem nie warto walczyć. Niech sobie będzie skurczybyk. A co jak nie podołam? No to co? Korona mi z głowy spadnie? A jak ktoś będzie zawiedzony? To trudno.

Nie wiem tylko czy stoicyzm przychodzi, gdy się go potrzebuje, czy może trzeba na niego czekać swoje lata.



Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group