To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Park marzeń [gry] - Co robić? Czyli w co grać?

Magnis - 1 Listopada 2012, 22:32

Obecnie pogrywam sobie w Tropico 3 gdzie jako El Presidente rządzę wyspą :mrgreen: . Trzeba spełniać zachcianki nacji politycznych by zdobyć ich poparcie podczas wyborów. Zresztą możemy nie dopuścić do samych wyborów, ale trzeba uważać by USA nie najechało wyspy. Zapewniamy miejsca zamieszkania. pracy i gdzie mogą zarobione pieniądze wydawać jak na przykład restauracja, kino lub kabaret. Do tego możemy trzymać wszystko i wszystkich twardą ręką za pomocą wojska lub udostępnić pełną swobodę obywatelską. Również stawiamy by zarobić na turystykę i eksport towarów. Gra ma fajna i dobrze dobraną muzykę oraz historie potraktowaną trochę z humorem i bardzo wciąga.
ilcattivo13 - 4 Listopada 2012, 03:13

Pożyczylim i przejszlim - dla tzw. "śniętego spokoja". Znaczy, o XCOMie EU będzie mowa.

Szybkość riserczu zależy prawie wyłącznie od ilości scientystów. Dodatkowe laby dają oficjalnie dwudziestoprocentowy bonus do szybkości odkrywania i dodatkowe 10% jeśli dwa laby stykają się ze sobą. Ale nieoficjalnie mogę stwierdzić, że praktycznie nie opłaca się ich budować, bo żadnej widocznej zmiany w szybkości riserczu po wybudowaniu wielu labów i ich zgrupowaniu - nie stwierdziłem.

Workszopy są po to, żeby do budowy urządzeń zużywano jak najmniej surowców, a nie żeby szybciej budowano. Jakoś mi ta pokrętna logika niespecjalnie się w głowie mieści, ale widocznie Amierikańce wiedzą lepiej. Albo biorą lepsze prochy :roll: Enyłej, podobnie jak laby, jeśli workszopy będą budowane jeden obok drugiego, to przyznany będzie dodatkowy, bonusowy bonus.

Wracając do riserczu - jest pięćdziesiąt technologii do obcykania, przy czym chyba ze dwadzieścia jeden, to przesłuchania obcych i sekcje. Sorki, ale nawet zjechany przeze mnie Extraterrestial był w tej materii ździebko lepsiejszy. Na dodatek, jeśli mamy satelity we wszystkich dwóch krajach Ameryki Południowej, czyli Argentynie i Brazylii (albo na początku gry wybierzemy ten dwukrajowy kontynent jako naszą bazę - BTW. możemy mieć tylko jedną bazę, z jednym transportowcem żołnierzy), to dostajemy bonus i przesłuchania (a chyba też i sekcje - nie chce mi się włączać gry, żeby to sprawdzać) są w riserczu traktowane jako "instant", czyli odkrywane natychmiast. W związku z tym, w ciągu pierwszego miesiąca w grze nasi wojacy mogą już mieć w łapkach najlepsiejsza plazmową broń... Jedynym, co nas może spowalniać w dokonywaniu odkryć i budowaniu sprzętu, są surowce, które pozyskujemy w czasie misji. A tych jest od dwóch do czterech w ciągu miesiąca. Nigdy mniej, nigdy więcej...

W międzyczasie twórcy najprawdopodobniej zorientowali się, że jeśli chodzi o risercz, to gra jest ubożuchna i dodali coś, co się nazywa The Foundry. Jedna z odkrytych technologii pozwala nam ten budynek wybudować, a przy odkrywaniu kolejnych technologii albo dostajemy możliwość ich upgrade'u w TF, albo rozwinięcia jakiejścik nowej technologii. Razem z kilkanaście technologii. Niby fajnie, ale twórcowo-amierikański duch budownictwa dalej straszy - niezależnie od ilości posiadanych inżynierów, rozwijanie technologii w TF, tak jak budowanie sprzętu czy budynków, trwa zawsze tyle samo i co najwyżej może zmniejszyć zużycie surowców.

Jeśli chodzi o rodzaje budynków, to możemy ich wybudować 13: 5 związanych z fabułą (pokój przesłuchań, The Foundry, Hyperwave Relay, Psionic Lab i Gallop Chamber - nie rozumiem dlaczego, ale nie ma w nim koni), 7 ogólnych (lab, workszop, power generator, generator geotermalny, generator Elerium - czy jakoś tak się ten surowiec nazywa - satelite uplink i satelite nexus) i windę, dzięki której możemy zagospodarowywać poziomy w głąb ziemi. Każdy z czerech poziomów głębi, to siedem komór, w których możemy coś wybudować, ale że jeden zawsze odpada na windę, która zajmuje środkową, czwartą kolumnę bazy, więc w sumie wychodzi po dwanaście komór z każdej strony wind do zagospodarowania. Jeśli chodzi o zabudowanie bazy, to tutaj ograniczają nas surowce, technologia, moc generatorów (każdy budynek, oprócz generatorów, zużywa energię i trzeba budować generatory, żeby jej starczyło dla wszystkich budynków) i budowa wind. Kiedy już mamy windę, to najpierw musimy przeprowadzić w najbliższej dostępnej komorze wykopki (excavations) i dopiero wtedy możemy komorę zabudować. W każdej grze generowana losowo jest pozycja i ilość źródeł geotermalnych (steam), na których można wybudować bardzo niekiepskie generatory (trzy generatory geotermalne i jeden Elerium i mamy moc na caluśką bazę). Tyle, że mi się w obecnej i najprawdopodobniej ostatniej grze zdarzyło, że steamy pojawiły się tak, że nie mogłem budować czworaków z labów i workszopów (czworak, to wbrew temu, co sama nazwa wskazuje, kwadrat złożony z czterech budynków), co jest najefektywniejszą metodą budowy takich budynków. Oprócz labów i workszopów także generatory mają bonusowe bonusy, jeśli sąsiadują z innymi generatorami.

Dla tych, którym nie chce się sięgnąć po dostępne w sieci screenshoty, a mój arcyprzejrzysty opis wydaje się być bełkotliwym (i ręka boska mi świadkiem, że ma prawo) wrzucam schemat zabudowy bazy (x - możliwa pozycja windy, x - winda wybudowana, e - wykopki, b - budynki wybudowane lub w budowie, k - komory niezagospodarowane, g - przykładowe źródła geotermalne):

bbbxbbb
kebxbek
kgexegk
kkkxkkk

;P:

Misje. Są różne. Możemy wysłać żołnierzy, żeby zbadali zestrzelone, albo wylądowane (jak nie zdążyliśmy go zestrzelić) ufo. W takich misjach mamy najlepszą możliwość pojmania zróżnicowanych ufoków do przesłuchania/autopsji (ufok nigdy nie przeżywa przesłuchania i dzięki temu zawsze mamy kogo po przesłuchaniu wybebeszyć). Możemy wysłać żołnierzy, żeby kogoś znaleźli i ochraniali (ważni oficjele oenzetowsko-xcomowscy, albo przyjaciele "firmy"), albo tylko ochraniali na trasie (naukowcy, zdrajcy, itp.) do punktu ewakuacji. W tych misjach wrogami są tylko Thin Mani, czyli ludziopodobni, plujący trującymi oparami ufocy. Rada Starszych może nam też zlecić misję rozbrojenia bomby, albo odbicia opanowanego przez ufoków centrum obliczeniowego. Tu też wrogami będą wyłącznie Thin Mani. Kolejny typ misji, to Stop Terror, czyli obcy lądują gdzieś na świecie i zaczynają zabijać cywili. Tych ostatnich jest osiemnastu i mamy ich jak najwięcej uratować - to najtrudniejsza z misji, ale nigdy nie zszedłem poniżej 15 saved/3 dead (a raz nawet miałem 18 saved/0 dead) - dużo tu zależy od rodzaju terenu, jakości wrogów i naszego uzbrojenia. Jeśli trafimy na położoną na estakadach autostradę lub ulicę w wysokiej zabudowie (nie można wchodzić do budynków), czyli mapa będzie wyglądać jak długa kiszka, to mamy przerąbane, bo nie zdążymy jej całej przejść zanim ruszą do akcji ufocy. Jeśli trafmy na "kwadratową" planszę, z jednopiętrowym budynkiem pośrodku, to mamy szansę uratować wszystkich zakładników. Są jeszcze misje związane z fabułą - najpierw musimy opanować bazę obcych (dzięki czemu wyraźnie spadnie aktywność obcych na Ziemi i obniży się wszędzie poziom paniki), potem rozwalić statek-przeoryszę ufoków. Najpowszechniejszą jednak misją są "Stop abdukcjom" - obcy lądują w jakiejś okolicy i mamy ich wszystkich kilim. Tu jednak problem jest inny - takie miejsca "abdukcji" są zawsze trzy - porozrzucane po całym świecie, z różnymi nagrodami za wykonanie), a możemy wybrać tylko jedną. W krajach, które olejemy, poziom paniki skoczy o dwa oczka w wierch.

Enyłej - niestety, w przeciwieństwie do Extraterrestials, mamy dostępny tylko jeden transporter na sześciu żołnierzy (tam ich mogliśmy zabrać dziesięciu) i jeśli np. wyślemy go do USA w miejsce zestrzelenia ufo, a w międzyczasie w Brisbane (dla niekumatych - Australia) obcy zaczną porywać cywili, to żopa blada. Pewnie żeby ograniczyć takie właśnie sytuacje twórcy zdecydowali się na przyspieszenie transportera (Brazylia - Japonia to jakieś 1,5h lotu), ale nie zawsze to pomaga. Efektem niewykonania jakiejś misji jest wzrost paniki o dwa oczka w "olanym" regionie świata. Kiedy panika w jakimś kraju dojdzie do piątego poziomu, to kraj rezygnuje w członkostwie w XCOMie i mamy jedno źródło pieniążków (i misji) mniej. Kiedy z XCOMu zrezygnuje zbyt dużo krajów, mamy game over.

Przy okazji paniki wychodzi na jaw kolejny słaby balans gry. Na samym początku (pierwszy i część drugiego miesiąca, ale to może zależeć od postępów w riserczu) gra pędzi w zawrotnym tempie - miałem nawet tak, że wszystkie kraje miały trzeci lub czwarty poziom paniki. Na tym etapie nie mamy satelitów, którymi jednorazowo możemy zbić panikę o dwa poziomy w dół i sytuacja robi się bardzo ciężka. Aż do momentu, w którym zdobędziemy ziemską bazę obcych - wtedy gra zwalnia i dalej już tylko się ślimaczy, a poziom paniki we wszystkich krajach spada i już nigdy nie przekroczył mi trzeciego poziomu.

Kolejny myk, którym twórcy usiłowali sztucznie załagodzić początkową trudność gry, to to, że misje pojawiają się w tych krajach, gdzie aktualnie poziom paniki jest największy. Jeśli to będzie "Stop Abdukcjom", to jednym z trzech krajów zlecających misję będzie ten z największą paniką, a pozostałe dwa będą miały niższy jej poziom. Oczywiście, kiedy we wszystkich krajach mamy co najmniej trzeci poziom paniki, wybór tego, do którego polecimy, robi się mało oczywisty (możemy się sugerować kasą, która kraj wpłaca co miesiąc za działającego nad nim satelitę, albo bonusem płynącym z "osatelitowienia" wszystkich krajów w danym regionie, ale to na dobrą sprawę rzecz drugorzędna) i lepiej mieć nadzieję, że komputer nam takiej misji nie wygeneruje. Bo strata dwóch z wszystkich szesnastu możliwych krajów będzie bolesna. A że takie misje mogą nam "spłynąć" przynajmniej dwie miesięcznie, to w dwa miechy możemy zaliczyć game over.

Jak kilka dni temu pisałem, w czasie walki opłaca się robić jedynie szybki ruch i czuwanie. Ale jest jedno ale - jeśli ustawimy żołnierzy w jednej linii i nagle wyskoczy jakiś najbardziej pierdułowaty selektoid z trzema punktami życia, to wszyscy żołnierze, w których polu widzenia się ten pierdułowaty selektoid pojawi i którzy mają włączone czuwanie, wystrzelą do niego jednocześnie. Może to i realistyczne, ale przy grze turowej i przy takich okolicznościach przyrody, w których obcy są porozsiewani po mapie grupkami po dwóch-trzech, a my leziemy kupą, bo mapa jest wąska i długa, przez co my nie możemy wykorzystać "czuwania" obcych, zwłaszcza, że oni stoją cały czas w miejscu i "uruchamiają" się dopiero, gdy znajdą się na krawędzi naszego pola widzenia, jest to tak żałośnie dziadowską próbą podniesienia trudności walki, że aż głowa mała.

Wspominałem, że niektóre misje można przejść w dziesięć minut i tego nie zmieniam. Na moim kompiku najdłuższa rozegrana misja trwała maks czterdzieści minut, ale była to misja końcowa (ta ze statkiem-przeoryszą). Reszta trwała nie dłużej niż dwadzieścia pięć minut, przy czym z reguły czas trwania misji wydłużały loady save'ów. Grając na włączonym Ironmanie misje będą trwały dużo krócej.

Wspominałem też o dziadowskiej pracy kamery i wysokich wymaganiach gry. No to na moim kompiku (i7 2600k, 16GB RAM, Geforce 580GT; płyta i grafika w wersjach ROGowych, czyli fabrycznie dopalonych), gra się cięła na wszelkich ustawieniach powyżej średnich. Najprawdopodobniej jest to spowodowane ekstremalnie dużą ilością świateł, których odbicia (na wszystkim) i cienie musi obrobić kompik. Dla mnie to porażka tysiąclecia, bo odpalałem na swoim kompiku gry, których grafika była nieporównywalnie lepsza i nie miałem takich problemów. Tu jeszcze pogarsza sprawę fakt, że gra jest przystosowana do NVidii i PhysXa, a ta mam zainstalowane w wersjach, które oficjalnie są zoptymalizowane pod XCOMa. Głupio to zabrzmi, ale współczuję posiadaczom AMD - u nich gra musi chodzić jeszcze gorzej niż u mnie... Kolejna rzecz, która "marnuje" moc sprzętu, to animacje. Wyglądają fajnie, ale tylko dopóki się nie krzaczą - po którymś razie, kiedy mój żołnierz strzelał do wroga znajdującego się na jego "ósmej" celując w kierunku swojej godziny "pierwszej", miałem ogromną chęć przestać używać snajperów - nie dość, że niedorzecznie wygląda to ich strzelanie w bok, to jeszcze samo celowanie zajmuje im przynajmniej ze dwie sekundy. I to z wyłączoną kamerą w trzeciej osobie. A poza tym, wszytko jest animowane - płomienie, postacie nawet jak stoją, to się bujają i komp musi obrobić te wszystkie zmiany oświetlenia na ich pancerzach... Nastepna rzecz, która strasznie obciąża kompy, to filmiki - te z misji są tworzonymi na bieżąco animacjami z żołnierzami występującymi w grze. Finałowy filmik tak się ciął na moim kompie, że mało mnie szlag nie trafił. Co gorsza - za pierwszym razem nie można ominąć animacji (Mass Defekt się kłania) i musimy cierpliwie czekać, aż wszystko się skończy... Argh...

A kamera? Oficjalnie poziom mapy, w który jest wycelowana, możemy precyzyjnie ustawić klawiszami F i C (bodajże). Zdaje to egzamin dopóki nie musimy przesunąć kamery w którąkolwiek stronę. Załóżmy, że penetrujemy statek obcych. Poziom 0 to ziemia, poziom 1 to pokład, poziom 2 to góra statku. Jeśli nasz żołnierz stał na poziomie 1 i ruszyliśmy kamerę, to od razu będziemy widzieli tylko "dach" statku. A jak się robi upierdliwie, kiedy próbujemy strzelać gościem, który stoi na zewnątrz statku na poziomie 0, do ufoka na 1 poziomie statku... Pół biedy, że możemy kliknąć na ikonce wroga znajdującego się w polu widzenia naszego żołnierza i od razu wrzuci nas do "strzelania", ale przy samym strzelaniu zobaczymy już tylko górne poszycie statku... Ale to jeszcze nic. "Zabawa" zaczyna się dopiero wtedy, kiedy żołnierza ubierzemy w "archaniołowa kufajkę" i każemy mu latać... O, wtedy to dopiero zaczyna się "jazda"...
Inna "fajna" rzecz związana z kamerą. Załóżmy, że jest "trzypiętrowa", tarasowo zbudowana górka. Kamera jest nad jej wierzchołkiem i "patrzy w dół zbocza". I teraz chcemy żołnierza ustawić na krawędzi środkowego tarasu. Myślicie, że się uda? Oczywiście, że tak. Ale dopiero, gdy przekręcicie kamerę w bok, najlepiej o dwa "skoki", czyli o 180 stopni. Bo w przeciwnym razie nie ma bata - automatyka gry sprawi, że postawicie żołnierza na samym dole, obok górki, gdzie nie ma żadnej osłony i wszystkie ufoki będą do niego pruły z plazmowych "ryfli" jak do przysłowiowego "kaczuka" na przysłowiowym stawie. To samo będzie we wnętrzach statków. Tylko, że tam dopadnie Was jeszcze problem wiecznie zasłaniającego świat dachu.
I żeby już nie przedłużać tematu kamery powiem tylko tak - automatyczna praca kamery w XCOM Enemy Unknown jest najgorzej rozwiązaną spośród wszystkich kamer, z jakimi w mojej karierze gracza się zetknąłem. Może gdyby gra była ciekawsza, to bym próbował się bawić jej ustawieniami w plikach gry, ale że nie jest, to sobie daruję...

Trochę zawiodła mnie też "różnorodność" i przygotowanie map. Wg. twórców gry na świecie dominują lasy iglaste (zwłaszcza w Afryce i Ameryce Płd.), Egipt ma silnie rozwinięte rolnictwo (na jednej farmie stało chyba z pięć traktorów, plus masa przyczep samozbierających i innych takich), a Kanada to jeden wielki śmietnik - wszystkie mapy, które zwiedzałem w Kanadzie, a było ich co najmniej cztery, wyglądały jak dzikie megawysypisko śmieci. Przeważnie samochodowych, bo dominowały zużyte opony i felgi. Jeśli chodzi o wygląd miast, to tak samo wygląda Paryż, Nowy Jork, wioska w Nigerii i jakieś (nie pamiętam nazwy) miasto w Egipcie. Może tak właśnie losowo mój kompik mi wygenerował te mapy, ale faktem jest, że tylko budowa wysokościowca w Chinach różniła się od innych map. Za sprawą tablic z "krzaczkowymi napisami".

Enyłej, w związku z powyższym oraz faktem, że po raz pierwszy w życiu udało mi się ukończyć strategię w ciągu dwudziestu godzin z małym hakiem, obniżam ocenę grze na 3/10. XCOM EU ma ten sam problem co nowy Jagged Alliance - gigantyczny przerost formy nad treścią. Wizualnie jest świetnie (przynajmniej dopóki kamera nie zacznie Wam wyłącznie dachów pokazywać), ale optymalizacja engine'u i reszta woła o pomstę do nieba. Twórcy chcieli zrobić remake turowego UFO/X-COMa w połączeniu z dynamiczną pracą kamery rodem z Mass Defekta, ale obie te rzeczy im nie wyszły. Próbowali to troszkę nadrobić fabułą (jest nieco bogatsza niż w pierwowzorach), ale wyraźnie robili to przeważnie pod kątem wykorzystania animacji i jak na mój gust, takim działaniem strzelili sobie w lewe jądro (jedynie to jest dobre, że teraz nie będą już mieli męskich potomków). Może za jakieś dziesięć - piętnaście patchy gra stanie się średnia, ale na razie, po dwóch patchach (razem "ściągło" mi ponad 3GB danych), jest ciągle żałośnie słabiutko.

I jeszcze tak na prawie sam koniec garść luźnych różnic pomiędzy XCOMem EU, a, jak już wspominałem na początku - zjechanym przeze mnie - Extraterrestialem: XC - jedna baza, ET - więcej baz; XC - 13 budynków, ET - ździebko więcej niż 13 budynków; XC < ET jeśli chodzi o ilość technologii do riserczu; XC - dwa myśliwce do wyboru (standardowy i riserczowany), ET - więcej niż dwa myśliwce do wyboru (w ET, o ile dobrze pamiętam, możemy także zbudować lepszy, szybszy transportowiec); XC - 6 żołnierzy w drużynie, ET - 10 (i mimo tego walka w tym drugim była bardziej wymagająca); XC - fabuła szczątkowa, ET - kompletny brak fabuły; XC ma duuuuuuuużo lepszą grafikę od ET; XC - zbyt duża i zbyt durna automatyka działań żołnierzy, ET - żołnierze robią dokładnie i tylko to, co im każemy robić (i co jest zgodne z enginem, ofkors)... I tak dalej....

I stąd wniosek jeden: nie warto tej gry kupować za kasę większą niż 15 pln. Pojawi się w CDA czy inszej gazecie - bierzcie i grajcie. Nie pojawi się - olejcie. Nie ma co sobie czasu marnować. Lepiej już jakiegoś indyka odpalić. Albo, jak się ma starszego kompa, to za grosze kupić na GOGu, czy w inszym sklepie, Warhammera 40K: Chaos Gate - tam walka jest rozwiązana bardzo podobnie, ale jednocześnie dużo, dużo lepiej. I przynajmniej kamera raz ustawiona na jakiś poziom, nie skacze ponad dachy.

A gdybym złapał złota rybkę i uzyskał możliwość spełnienia swoich trzech życzeń, to (poza piwem w kranach i nietuczącym boczkiem, ofkors) zażyczyłbym sobie ET z grafiką XC. Tak skomponowana gra byłaby co najmniej dobra. Ale tak... I jedna, i druga, to zwykły... hmmm... badziew :/

Edit: Oczywiście zapomniałem o jeszcze jednej rzeczy. W XC nie można sprzedawać (albo demontować) wyposażenia. Co zrobimy, to będzie nam się w kieszeniach przewalało do "skupionego" końca. Wobec małej ilości surowców, które możemy zgromadzić w ciągu jednej gry, to mocno bezsensowne rozwiązanie. Choćby z tego powodu, że nie opłaca się budować sprzętów osiągniętych z riserczu tych wszystkich "pośrednich" technologii, które nie są ostatnim szczeblem rozwoju w danej dziedzinie. Tak jak np. lasery - po co je budować, skoro za tydzień czy góra dwa będziemy mogli wyprodukować o połowę mocniejsze plazmy. Albo pancerze. Albo te wszystkie dziwne przedmioty, z których tak naprawdę przydaje się nam tylko arc thrower i medkit. A skoro nie opłaca się budować tego sprzętu, to po jaką cholerę w ogóle musieliśmy robić risercz tych technologii? Wspominałem już, jak bardzo jest do żopy balans gry? :/

Farin - 4 Listopada 2012, 18:28

Hehehe ilcattivo13 - ja po demie już wiedziałem, że to nie dla moich oczu ;]
BTW próbował ktoś grać w Sword of the Stars 2" ?

ilcattivo13 - 4 Listopada 2012, 20:11

Ja. Całe 15 minut w Lords of Winter. Nie chwyciło i się odinstalnęło :wink:
ilcattivo13 - 6 Listopada 2012, 14:42

Farin - zainstalnęło się znowu - może teraz się przebiję przez te wszystkie miliony średnioczytelnych opcji :wink:

Edit: na RPGCodex pojawił się komentarz do bardzo pozytywnego artykułu o DA i DA2 umieszczonego na popmatters.com.
Cytat
Instead of building points in either a paladin or badass category, the warden had to earn the admiration of each individual teammate. - with gifts, f*cking ingenious. Best morality system, like, ever.
:twisted:
Taselchof - 7 Listopada 2012, 21:22

Pożyczyłem od kolegi Ps3 i wraz z grą Heavy Rain zachęcony okrzykami świetna przygodówka , pierdyliard zakończeń w rzeczywiście grafika może nie powala i grało się nie źle , ale co z tego jak scenariusz tej gry się kupy nie trzyma chyba że ja coś pokiełbasiłem. ;P:
Matrim - 9 Listopada 2012, 09:00

W sklepie muve.pl jest weekendowa promocja. M.in. Fallout New Vegas Ultimate Edition PC za 50 zł (konsolowe za 70) i L.A. Noire za 70 zł. Na drugie się skusiłem.
Farin - 10 Listopada 2012, 13:26

ilcattivo13 napisał/a
Farin - zainstalnęło się znowu - może teraz się przebiję przez te wszystkie miliony średnioczytelnych opcji :wink:
UI jest inne i oryginalne ale po pewnym czasie idzie się przyzwyczaić. Ja bym z chęcią z kimś zagralł w multi - jest tak rozwiązane jak stare gry turowe, powoli bez pospiechu. Przypomina mi stare sesje :]
Tym bardziej, że mogę odpowiedzieć na pytania co gdzie i jak się robi w tej grze :]

ilcattivo13 - 10 Listopada 2012, 14:26

Doszedłem do wniosku, że przed Falkonem i tak nie będę miał kiedy w to zagrać. Zwłaszcza, że się może jeszcze w tym czasie na jedną sesyjkę Borderlands załapię i trzeba by było ździebko moją "syrenkę" podpakować ;P:
illianna - 10 Listopada 2012, 20:44

Nie wiem czy to ten wątek, bo debiutuję pisząc na ten temat, rzadko gram w takie gierki, ale wczoraj przeszłam całą House of 1000 Doors1 po angielsku (po polsku też jest) i polecam ją wszystkim lubiącym zabawę z odnajdowaniem przedmiotów i rozwiązywaniem zagadek, piękna grafika, klimat nieco upiorny, świetna zabawa :) .
ilcattivo13 - 10 Listopada 2012, 22:39

illianna - a to Twoje pierwsze spotkanie z tego typu grami? :wink: Bo ja przeszedłem jakąś część piracką, potem coś w klimatach grozy, a potem było coś kryminalnego, w stylu Herlaka Szolmsa i przy tym trzecim tytule stwierdziłem, że mam dość tego typu gier do końca życia ;P:
illianna - 11 Listopada 2012, 11:45

ilcattivo13, kiedy garałam w Larego 7, trochę w Machinarium i Arcane, Kings Quest, ale mój angielski był słabszy i nie do końca sobie radziłam, teraz też nie jest super, ale lepiej mi idzie, a nawet całkiem dobrze. Zwykle grywam raczej w gierki Time Menagement: Rescue Team, Roads of Rome e.c.t. Z tym znudzeniem pewnie masz rację, ale kilka można przejść.
Memento - 11 Listopada 2012, 13:12

Komputer płata mi figle (zawieszki, restarty, brak reakcji na 'wyłącz') i nie pozwala uruchamiać gier, więc pykam sobie na telefonie w Dead Trigger. Polecam.
ilcattivo13 - 11 Listopada 2012, 13:21

illianna - wybacz nieporozumienie. Sprawdzając w googlu screeny z House of 1000 Doors 1 pomyślałem, że to jedna z tych gier za piątaka, w których chodzi tylko o odnalezienie przedmiotów na ekranie na czas i dopasowanie ich do innych. A Ty przecież pisałaś o normalnych przygodówkach :oops:

Z przygodówek najmilej wspominam dwie pierwsze części Monkey Island (nie tak dawno temu wyszły wersje "zremasterowane"). I starusieńkie KGB, które też miało niezły klimat.

dzejes - 11 Listopada 2012, 13:54

Wczoraj dostałem maila, że przecena w GOG. Wszedłem, poszperałem. Nic ciekawego. Pomyślałem - ciekawe, czy Colonization mają. Mieli po $2,99. Pomyślałem, że nie będę kupował gry, w którą i tak pewnie nie da się już grać (18 lat!). Ale przecież to jest abandonware, więc sobie ją ściągnąłem za darmo i odpaliłem przygotowany na głębokie rozczarowanie.

40 minut później siedziałem wściekły, że mi Hiszpanie zodupcali Indian, z którymi non stop handlowałem.

:mrgreen:

ilcattivo13 - 11 Listopada 2012, 15:18

dzejes - a grasz w oryginał, pod dosboxem, czy w jednego z kilku nieoficjalnych remake'ów?
Magnis - 11 Listopada 2012, 15:32

ilcattivo13 napisał/a
Z przygodówek najmilej wspominam dwie pierwsze części Monkey Island (nie tak dawno temu wyszły wersje zremasterowane). I starusieńkie KGB, które też miało niezły klimat.


Nie miałem przyjemności grać przez Ciebie wymienione gry, ale słyszałem dużo dobrego na ich temat :wink: .
Swoją przygodę zacząłem od gry przygodowej dodanej kiedyś do CDA czyli Syberia cz. 1 i 2.
Po prostu jest to gra, która wciąga klimatem i jeszcze raz klimatem oraz muzyką. Posiada ciekawą historie, przesympatyczne postacie jak Oscara czy Kate Walker, z którymi szkoda się rozstawać. Oprócz tego świetnie zrealizowane cut scenki. Wyglądają jak żywe i ta sytuacja z ptakiem robi wrażenie (jak ktoś grał to wie o co chodzi) aż miło jest pooglądać animacje. Zagadki nieraz dają w kość nawet podczas korzystania z podpowiedzi, ale uważam, że naprawdę warto zagrać w Syberię i ze swej strony polecam :D .
Zresztą lubię gry jak najbardziej grywalne, do których można wracać wielokrotnie :D .

agrafek - 16 Listopada 2012, 13:49

Nie chciałem zakładać nowego wątku, więc wrzucam tutaj.
Bo można, jeśli ktoś chce, zagrać w dowolną strzelankę, chwycić za klawiaturę i zgarnąć bon na stówę do wydania w takim jednym złym sklepie.

Tutaj wszystkie niezbędne informacje.

illianna - 18 Listopada 2012, 12:19

ilcattivo13, tak czy siak, i tak miałeś rację :mrgreen: , przeszłam też drugą część, jeszcze szybciej niż pierwszą, bo jak się odkryje algorytm to już leci, podoba mi się nadal, ale za dużo w to się nie da grać, nudne się robi. :mrgreen:
Anix - 23 Listopada 2012, 01:59

Może to zabrzmi zabawnie i dziecinnie, ale odgrzebałam klasykę: Zeus Pan Olimpu + Posejdon. Gierka mojego dzieciństwa, ale wtedy miałam demo. Pełnowartościówka jest naprawdę fajna, no i wreszcie opanowałam funkcje, których wtedy nie ogarniałam :D Misje bardzo fajne, a głosy bogów genialne. Chociaż to kolorowa gierusia z cyklu "Build all city!", to nie mogę się od niej oderwać ^^
Magnis - 30 Listopada 2012, 16:54

Anix ja tam lubię starsze gry i klasykę :wink: . Zeus Pan Olimpu + Posejdon mam bo zdobyłem niedawno trochę przypadkowo i ze względu, ze lubię gry strategiczne kiedyś na pewno zagram.
Po dłuższym czasie powróciłem do Torchlight ponownie by razem z moją postacią i psem powalczyć z hordami przeciwników, którzy na każdym kroku próbują mnie zabić. Jak na razie wygrywam z nimi :D . Gra bardzo wciągająca i fajna :D .

ilcattivo13 - 30 Listopada 2012, 17:29

Odpaliłem sobie Panzer Corps. Nie jest to tylko zwykły remake starego, klasycznego Panzer Generala w swojej pierwszej odsłonie, bo dołożono kilka rzeczy. A kilka obcięto.

Przede wszystkim, za osiągnięcia w boju oddziały są nagradzane medalami, a kiedy jakaś akcja szczególnie im się uda, w oddziale pojawiają się bohaterzy, którzy podnoszą niektóre statystyki. Zajęcie przez oddział strategicznej lokacji wiąże się nie tylko z dodatkowymi punktami prestiżu, ale i z dodatkowymi punktami doświadczenia dla oddziału.

Wycięto też te wkurzające w oryginale animacje walk pomiędzy oddziałami. Zastąpiły je animowane ikonki oddziałów.

Opcje rozgrywki ograniczono do jednego z pięciu poziomów trudności, a z innych opcji zachowały się tylko cztery: pogoda, zaopatrzenie, FoW i cofanie ruchu.

Z rzeczy, które spartolono, najbardziej wkurzająca jest minimapa. W starym PG oddziały nieruszane można było odróżnić od tych, które już wykonały ruch, po migających/świecących wskaźnikach. Tutaj tego nie ma. Za to na głównej mapie, pod ikonkami oddziałów mamy znaczki mówiące, czy oddział może jeszcze ruszać się i strzelać.

A poza tym - mapy w podstawce to idealne kopie map ze starego PG. Chyba nawet w ogóle nie zmieniono kampanii.

corpse bride - 30 Listopada 2012, 20:10

Po tygodniu poszukiwań udało mi się znaleźć temat o grach i to tylko dlatego, że ktoś coś tu napisał.
Mam pytanie, grał ktoś w grę RockSmith? Jak to się ma do zaawansowania gitarowego gracza? Tzn. czy to gra tylko dla początkujących gitarzystów, czy tacy, co już ładnie grają też mogą mieć z tego jakąś przyjemność?

ilcattivo13 - 30 Listopada 2012, 20:17

Co prawda nie grałem, ale mogę się założyć (powiedzmy, że o piwo), że to działa na tej samej zasadzie co wszystkie inne "komputerowe" karaoke (np. SingStar albo UltraStar) - czyli nie ważny jest sam dźwięk, tylko jego siła i wstrzelenie się z nim w odpowiedni moment :wink:
dzejes - 30 Listopada 2012, 20:21

No to chyba byś przegrał.
dzejes - 30 Listopada 2012, 21:07

Osobny post, rozwinę temat, bo akurat interesowałem się (co widać w innym poście na forum ;) ) tematem gier muzycznych. Tak więc jeśli chcesz kupić grę dla kogoś, kto ma gitarę elektryczną, jakoś tam umie na niej grać i chciałby użyć jej dodatkowo do rozrywki, to Rocksmith będzie super. Do nauki gry się niezbyt nadaje - z tego, co czytałem przynajmniej. Do tego lepiej się sprawdza Rock Band 3 i okropnie droga gitara PRO.
ilcattivo13 - 30 Listopada 2012, 22:14

I dlatego byłem gotów założyć się tylko o piwo :wink:
Matrim - 30 Listopada 2012, 22:15

dzejes napisał/a
grę dla kogoś, kto ma gitarę elektryczną

Lub elektro-akustyczną, byle Duży Jack był :)

Będzie, że się ciągle nie zgadzam, ale niech tam:
dzejes napisał/a
Do nauki gry się niezbyt nadaje

Na GryOnLine.pl jest recenzja (niestety już "płatna"), w której wniosek wyciągnięto właśnie przeciwny. Argumentami było: że posługujesz się prawdziwą gitarą, a nie plastikiem z przyciskami; że musisz trafić i strunę i próg, a nie sam moment; że program w locie dobiera poziom trudności, czyli jeśli nie nadążasz, to każe trafić przynajmniej raz na pół minuty, a jeśli idzie lepiej, to zmienia nutki jak szalony - co za tym idzie gracz "ćwiczy" grę, chwyty, uderzenia.

dzejes - 30 Listopada 2012, 22:16

A wspominali o lagach?
Matrim - 30 Listopada 2012, 22:27

Owszem, że jest ryzyko przy niektórych modelach. Doradzając sprawdzenie wiosła przed kupnem gry :) Lub zakup dedykowanego Les Paula.


Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group