To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Blogowanie na ekranie - moje śmietnisko

corpse bride - 10 Marca 2013, 23:02

Jestem po zajęciach, więc mam prawo być zregresowana i napisać to, na co mam ochotę, czyli:

Wszystko jest gupie.

Martva - 11 Marca 2013, 11:17

A Koszerną zdobyłaś?
corpse bride - 12 Marca 2013, 00:43

Nie :( U nas w sklepie już spakowali gazety, kiedy do niego dotarła, więc jak masz koszerny magazyn świąteczny, to możesz dla mnie zachować.
Martva - 12 Marca 2013, 11:38

Nie obiecuję, ale postaram się :)
corpse bride - 12 Marca 2013, 20:53

Dziś rano nadal miałam kijowy humor, natomiast dwie rzeczy poprawiły mi humor potem, w pracy. Raz, że dostałam znowu w ramach bonusu szkolenie - tym razem z behawioralno-poznawczej. Bardzo chciałam na nie pójść, ale nie wiedziałam, skąd wziąć kasę i już zamierzałam się na oszczędności. Dwa, że szefowa powiedziała, że jak chcę, to mogę tam przyjmować prywatnie pacjentów, jak będę jakichś miała, co mnie tym bardziej cieszy. Myślałam też o tym, bo mnie ojciec pacjenta zapytał, czy przyjmuję prywatnie, żeby go zapisać do mnie jak wyjdzie ze szpitala, ale jakoś nie śmiałam jej pytać. Fajnie, że się takie rzeczy pojawiają w momencie, kiedy wydaje mi się, że donikąd nie zmierzam :D
Fidel-F2 - 13 Marca 2013, 01:23

będzie dobrze, jeszcze będziesz zarabiac grubą kasę
nimfa bagienna - 13 Marca 2013, 09:48

No i git.
Najważniejsze to przestać siedzieć w domu na rzyci i użalać się nad sobą, jak to nie ma perspektyw. Kiedy już zrobi się ten pierwszy, najtrudniejszy krok, zawsze dochodzą nowe możliwości. Zawsze.
Brawo i tylko tak dalej!

illianna - 13 Marca 2013, 19:04

nimfa bagienna, mimo że generalnie się zgadzam, to akurat w tej branży mam niejakie doświadczenie, Kraków jest dość trudny, ale nawet nie o to chodzi, często jest tak że mamy tylu klijentów żeby jakoś tam z tego żyć, dopóki nie odejmiemy od tego zusu ;-) , na początku zus jest preferencyjny (o ile coś się nie zmieniło), ale jak się płaci pełen, to już nie jest wesoło, chyba że pracujemy gdzieś i ten ktoś płaci za nas, ale tu znowu jest warunek musi to być od kwoty nie mniejszej niż..., zmienia się to co roku. To nie tak że ja narzekam, ale to taki rynek, nie da się zarobić więcej niż pewną kwotę w godzinę, nie da się obciąć pewnych kosztów. No zawsze jest szara strefa, ale ja osobiście się tego boję, bo jakby co, to sąd nie będzie zbyt liberalny a błędy w sztuce zdarzają się wszystkim, klienci i ich rodziny bywają potwornie roszczeniowi, różnie bywa.
nimfa bagienna - 13 Marca 2013, 19:59

Ilianna, rynek pracy jaki jest, każdy widzi. Że bezrobocie rośnie, też każdy widzi. W każdej dziedzinie. Można załamywać ręce, szlochać i udawać, że się szuka pracy, a w rzeczywistości liczyć, że cię ktoś pogłaszcze, powie, że jesteś słodziutką biedusią i będzie cię utrzymywał w nieskończoność - dla wielu osób jest to doskonały sposób na życie. Można też szukać - ale naprawdę szukać. Jeśli się nie ma tatusia prezesa, który ciepłą rączką da ci posadkę-synekurę albo będzie łożył na dzieciątko, któremu stuknęła trzydziestka, to łatwo nie będzie. Nikomu.
Podczytuję bloga corpse od czasu do czasu, kiedy mi się chce. I uważam, że umysłowo i motywacyjnie zrobiła olbrzymi krok naprzód, niezależnie od specyficzności rynku, specyfiki zawodu itp. Nawet mały sukces to sukces. I dlatego wolę się cieszyć niż wyszukiwać minusy.
e. Sorry, corpse, może nie jest ci specjalnie przyjemnie, że obca kobita robi ci analizę osobowości, ale choć mam dość zdecydowany charakter(ek), staram się być sprawiedliwa dla ludzi.

ihan - 14 Marca 2013, 22:48

nimfo, to chyba nie jest aż tak proste. Ot, znam osoby, które uważają, że ludzie histeryzujący z nerwów (w znaczeniu, że łamie im się głos, są na granicy płaczu przy publicznych wystąpieniach) powinni wziąć się w garść. A ja wiem, że z nerwów albo złości ryczę i nie jestem w stanie tego opanować, jak bardzo bym tego nie chciała. A ty dajesz taką radę, a idźcież wy wszystkie baby do roboty zamiast rozpaczać. I prostą analizę. Gdyby takie proste było, nie byłoby komu takich rad dawać.
nimfa bagienna - 14 Marca 2013, 22:57

Ihan, jak dla mnie to żadna baba nie musi iść do roboty, to nie na mnie będzie spoczywał zaszczytny obowiązek utrzymywania ich do śmierci - mojej lub ich.
Pozwoliłam sobie ucieszyć się, że komuś coś wychodzi - i okazuje się, że prawdopodobnie czynię źle. Bo powinnam raczej trochę poubolewać i zwrócić uwagę na trudności, przeciwności, kłody pod nogami i tym podobne.
Być może niebawem, ale póki co jeszcze nie dziś. Dziś jeszcze stać mnie na luksus radości z cudzego sukcesu.

corpse bride - 14 Marca 2013, 22:57

To jest tak, że ja sama widzę u siebie różne zmiany, więc tu z nimfą się zgodzę. Natomiast jeśli chodzi akurat o sytuację zawodową, to mam tu dużo dołków i górek dlatego, że spora część sytuacji jest poza moją kontrolą i czasem robię, co mogę, a efekty żadne i wtedy czuję się jeszcze gorzej, niż nic nie robiąc, bo kiedy nic nie robię to też nie spodziewam się efektów. Miałam taki dół po świętach, na przełomie grudnia i stycznia, kiedy po tym, jak zaczęłam szkołę i skoncentrowałam się na poszukiwaniu pracy psychologicznej, a potem już tylko stażu dostawałam same odpowiedzi odmowne albo żadne. Wysyłałam CV, dzwoniłam, pytałam znajomych, po prostu wychodziłam z siebie. I to jest ryzyko działania i dlatego też rozumiem ludzi nie podejmujących aktywności tylko czekających na nie wiadomo co, bo przynajmniej nie czują się tak jak ja wtedy. Teraz mam akurat jakieś małe sukcesy i to mnie cieszy (bardzo), ale też ch. wie, co będzie za tydzień czy dwa, ilianna ma rację, co do tego rynku u nas. Kraków jest przesycony psychologami wszelkiej maści (ujot wypluwa ich ze dwie setki rocznie), a na razie nie mam widoków na przeniesienie się gdzieś indziej. Zresztą, gdzieś indziej może i psychologów jest mniej, ale też mniej jest potencjalnych pacjentów.
ihan - 14 Marca 2013, 23:20

nimfo, nie odwracaj kota ogonem, bo nie napisałam, że czynisz źle ciesząc się, że corpse jest szczęśliwa. Nie masz pochylać się nad trudnościami i nieszczęściem innych. Ale, oczywiście masz prawo tak to interpretować, pochylając się nad swoim nieszczęściem i tym, że na ciebie napadam :wink:

Ludzie są różni. Nie wyobrażam sobie nie pracować. Acz, ponieważ ogólnie zastanawiam się żeby wyplątać się z obecnej sytuacji, nie mam pojęcia gdzie indziej pracować bym mogła. Wśród moich koleżanek najczęściej stany depresyjne ma ta, która nie pracuje, mimo, że finansowo mąż zarabia super i obiektywnie nie ma powodów, rodzinnie rewelacja. Tylko naprawdę trudno mówić o obiektywnych powodach, bo ludzie czasem czują niezależnie od nich.

Co do psychologów, właśnie zaczęłam czytać Efekt Lucyfera Zimbardo. I znów mnie złości, że nic z tego, że wiedza się poszerza nie wynika. Ot, pedagogika idzie do przodu, a szkoły wyglądają tak samo, sposób nauczania się nie zmienia. Zimbardo opisał co się dzieje z psychiką człowieka uwięzionego, a ileś tam osób bywa wsadzanych do więzienia i przetrzymywanych w aresztach bezpodstawnie. I co z tego, że wychodzą, jak psychike maja zrypaną. Czy was, psychologów to nie denerwuje?

nimfa bagienna - 14 Marca 2013, 23:24

ihan napisał/a
nimfo, nie odwracaj kota ogonem, bo nie napisałam, że czynisz źle ciesząc się, że corpse jest szczęśliwa. Nie masz pochylać się nad trudnościami i nieszczęściem innych. Ale, oczywiście masz prawo tak to interpretować, pochylając się nad swoim nieszczęściem i tym, że na ciebie napadam :wink:

Dialog prowadzony z człowiekiem, który lepiej ode mnie wie, co mam na myśli, nad czym się pochylam i do czego mam prawo, zawsze poprawia mi humor. Serdecznie dziękuję, uczyniłaś mi wieczór. Lubię korzystać z czystych radości mojego życia, które znajduję na drodze. :)

ihan - 14 Marca 2013, 23:33

Oj nimfo, nimfo.
illianna - 15 Marca 2013, 11:30

nimfa bagienna napisał/a
Pozwoliłam sobie ucieszyć się, że komuś coś wychodzi - i okazuje się, że prawdopodobnie czynię źle. Bo powinnam raczej trochę poubolewać i zwrócić uwagę na trudności, przeciwności, kłody pod nogami i tym podobne
cóż może i sprawiedliwa ale jak każdy interpretujesz po swojemu, ja ci ubolewać nie każę, dzielę się doświadczeniem w określonej dziedzinie, bo je mam, w przeciwieństwie do ciebie, a co Corps z tym zrobi jej sprawa. Ja tam nie uciekam od rzeczywistości i nie wierzę, że z samej motywacji będzie chleb, wolę znać i jasne i ciemne strony zanim się za coś wezmę, nie działa to na mnie deprymująco, ale informująco. Jak się planuje buissnes, trzeba mieć świadomość kosztów, ja bardzo żałuję, że nikt mnie kiedyś nie poinformował o pewnych cechach tutejszego rynku, realiach i kosztach, mialabym o wiele mniej stresu i nie musialabym do wszystkiego sama dojść, co bynajmniej nie było rozwojowe.
Jestem też przekonana, że Corps nie podejrzewa mnie o takie złe intencje.

nimfa bagienna - 15 Marca 2013, 12:35

Dziękuję, dziewczyny. Ustawiłyście mnie do pionu. Jeszcze parę takich jak wy i na każdą wieść z tego świata, obojętne, pozytywną czy negatywną, będę miała jedną odpowiedź: "a co mnie to obchodzi".
illianna - 15 Marca 2013, 12:44

nimfa bagienna, to zupełnie nie tak. Ja też się cieszę ze zmian u Corps, a ponieważ widujemy sie, ona o tym wie. Z tego powodu moja wypowiedź miała nieco inny wydzwiek niz. Twoja interpretacja i o to mi chodziło.
ihan - 15 Marca 2013, 12:55

nimfo, jednak wybrałaś, że na ciebie napadam. ;P:
Chodzi o to, że twoja wypowiedź mogła być odebrana jako: super corpse, widzisz, wystarczyło się postarać zamiast być ponad trzydziestoletnią pierdołą na utrzymaniu tatusia-prezesa albo szlochającą bidusią nad którą użalają się inni. Nie ma takiej łatwej zależności, czasem są ludzie będący na utrzymaniu, mimo, że starali się, brali w swoje ręce itd. Bo naprawdę nie zawsze znajdzie się jakieś rozwiązanie. Nie zawsze. A czasem się nie udaje.
To jednak różnica w stosunku, a co mnie to wszystko obchodzi.

nimfa bagienna - 15 Marca 2013, 13:08

Dla mnie najważniejsze jest, że corpse zrozumiała mnie właściwie, czemu dała wyraz kilka postów temu. A na prostowanie mi światopoglądu jestem już od dawna uodporniona, więc reszta głosów w tej uroczej dyskusji w sumie ani mnie zieje, ani grzębi, może tylko trochę zobojętnia, ale da się żyć.
e. I proponuję przestać zaśmiecać bloga corpse podobnymi przepychankami. Ona zrozumiała mnie zgodnie z moją intencją, i przy tym pozostańmy.

ihan - 15 Marca 2013, 13:13

Pewnie, że da się żyć. Ba, zawsze możesz potem, siedząc przy kominku z wnukami snuć opowieści, wiecie, byłam kiedyś strasznie empatyczna, cieszyłam się z radości innych. Ale, niestety, czytałam też pewne forum i po lekturze pewnych postów zmieniłam się w głaz, którego nic nie obchodzi. Więc drogie dzieci, pamiętajcie, internet to zło. :mrgreen:
nimfo, naprawdę cię lubię, więc luz, bo strasznie poważnie traktujesz tą jakże uroczą dyskusję :mrgreen: .

edit: a corpse może potraktować lekturę swego bloga jako zawodowe wyzwanie.

nimfa bagienna - 15 Marca 2013, 13:24

Wiesz, dla mnie pewne sprawy - a osobliwie te, które dotyczą drogi życiowej i miejsca w życiu - SĄ poważne. Staram się wspierać, bodaj słowem, ludzi, którzy ciągle tej drogi i miejsca szukają. Ja już przez to przeszłam, ja już wiem. Wiem, ile takie wsparcie znaczy, nawet od obcych ludzi, których na oczy się nie widziało. Wiem także, jak łudzące i mamiące potrafi być radosne pustosłowie, które tak chętnie serwują pochlebcy i rozmaici "przyjaciele". TAK, uważam to za rzeczy poważne, a może nawet fundamentalne. Wiem, jak trudno czasami się zmobilizować, ruszyć tyłek i wziąć się do działania. Mały sukces to sukces i należą się za niego gratulacje.

Czegoś jednakowoż mnie ta pogawędka nauczyła. Siedzenia cicho, mianowicie. Bo zawsze znajdą się ludzie, którzy każdemu zdaniu nadadzą kilka różnych znaczeń i zechcą mnie o nich poinformować, zwłaszcza o tych negatywnych. A że poczuję się wtedy jak chlaśnięta brudną ścierą przez pysk? Kogo to obchodzi.
Jeszcze raz serdecznie dziękuję. Nadałaś rzeczy właściwe proporcje.

ihan - 15 Marca 2013, 13:35

OK pasuje. Siedząc cicho możesz oczywiście zawsze powspominać, szepcząc pod nosem, że to przez ihan pozbyłaś się empatii, wbijając szpileczki w laleczkę voodoo. Lepiej? Uśmiechnęłaś się choć przez sekundę? No, przyznaj, przyznaj :wink:
Fidel-F2 - 15 Marca 2013, 13:37

Same fajne kobiety tu gadają i nie mogą się dogadać. Ogrnąć się!
ihan - 15 Marca 2013, 13:40

Hej, będziesz nam rozkazywał :?: :mrgreen:
nimfa bagienna - 15 Marca 2013, 13:43

ihan napisał/a
OK pasuje. Siedząc cicho możesz oczywiście zawsze powspominać, szepcząc pod nosem, że to przez ihan pozbyłaś się empatii, wbijając szpileczki w laleczkę voodoo. Lepiej? Uśmiechnęłaś się choć przez sekundę? No, przyznaj, przyznaj :wink:

Nie, jest mi zwyczajnie przykro.

ihan - 15 Marca 2013, 13:59

A to przepraszam, naprawdę szczerze. Nie przypuszczałam, że wpisy o tym, że nie jest aż tak prosto spowodują u kogoś refleksje, że lepiej siedzieć cicho i nie cieszyć się szczęściem innych. Naprawdę, naprawdę przepraszam i też jest mi przykro, i na przyszłość będę ostrożniejsza. :oops:
illianna - 15 Marca 2013, 14:34

nimfa bagienna napisał/a
No i git.
Najważniejsze to przestać siedzieć w domu na rzyci i użalać się nad sobą, jak to nie ma perspektyw. Kiedy już zrobi się ten pierwszy, najtrudniejszy krok, zawsze dochodzą nowe możliwości. .
Brawo i tylko tak dalej!


a może dyskusja dotyczy jednak tego postu? Oczywiście można się w nim dopatrzeć wielu pozytywów, tak jak i w dzieleniu się doświadczeniem przeze mnie, ale ja w nim widzę niestety negatywne wartosciowanie osób bez pracy, które nie mają jej bo się uzalaja i siedzą w domu. Nie wiem czy taki post można uznać za gratulacyjny dla osoby, która nie mogła znaleźć pracy w zawodzie mimo intensywnych prób. Corps jest jak widać wyluzowana, ja bym jednak nie chciała gratulacji typu, o jak się cieszę, że przestałaś być leniem.

nimfa bagienna - 15 Marca 2013, 14:45

Toteż tobie ich nie składam. Poza bieżącym wątkiem nie odpowiadam na twoje posty, nie ustosunkowuję się do poruszanych przez ciebie kwestii. Nawet jeśli czasem uważam je za szkodliwe bądź pozbawione sensu.
Jak już napisałam - mam nauczkę. Dziękuję. Interpretuj sobie moje wypowiedzi jak ci po duszy.
Ja pasuję.

e. A dla Ihan potężny szacun za to, co zrobiła. Już ona wie, o czym myślę.

illianna - 15 Marca 2013, 15:04

nimfa bagienna, nie bawie się w interpretacje, zauważ, że wlasciwie cie tylko zacytowalam. Nie napadam też na Ciebie. Napisałam o rynku pracy nie po to by Ci dokuczyc. Owszem moglabym odnieść sie do jeszcze kilku negatywnie wartosciujacych stereotypów w twoich powyższych wypowiedziach, bo jest ich mnóstwo. Ale nie mam takiego hobby, po prostu zrobiło mi sie przykro ze ktos w taki negatywny sposób niby gratuluje, chcialam to złagodzić swoją wypowiedzia o rynku pracy, a wyszło co wyszlo. Ja też szukałam pracy w Krakowie, też przeszłam przez różne trudnosci, ale to nie skłania nnie do wyciągania uogolnien, że jak ktoś nie pracuje to zawsze tylko jego wina bo nie rusza rzyci. ;P:


Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group