To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Blogowanie na ekranie - Wnimanje! Gawra wirtualnego suwalskiego niedźwiedzia!

ihan - 23 Sierpnia 2010, 10:16

Po raz kolejny okazało się, ze nie jestem kobietą. Standard. W niezrozumieniu solidaryzuje się z ilcatttivo.
Tequilla - 23 Sierpnia 2010, 10:40

mantis religiosa świetna, fajne zdjęcia sam bym chciał ją zobaczyć na żywo, ale w Polsce to rzadki widok. ilcattivo miałeś sporo szczęścia, że ci się trafiła.
One wcale takie małe nie są - ponoć potrafią osiągać 7-8 cm. Może ta jakaś nieurosnięta jeszcze? ;)
A przy okazji modliszek - nieprawdą jest, że samica musi zjesc samca. Zdarza się, że samiec ucieka - jeśli jest dostatecznie szybki. Ale miłosne uniesienia z taką to jednak ryzykowny sport :)

Ja ostatnio pilnie podpatruję owady, z ciekawych to mam sporo obserwacji żagnic - mają teraz sezon lęgowy czy cuś, bo latają w te i z powrotem. Dużo też świtezianek ( dla mnie osobiście chyba jedne z najładniejszych polskich ważek) i szalbaków, a oprócz tego z innej pary kaloszy mnóstwo wszelkich błonkówek, chrząszczy, muchówek, czy motyli. Raj dla entomologa :)

Martva - 23 Sierpnia 2010, 10:51

O, te szafirowe piękności nad pobliską rzeką to świtezianki? dobrze wiedzieć :)
Agi - 23 Sierpnia 2010, 10:57

Tequilla napisał/a
Ale miłosne uniesienia z taką to jednak ryzykowny sport

Oj tam, oj tam. :mrgreen:
Wczoraj nad jeziorem widzieliśmy mnóstwo ważek, między innymi czarną

dzejes - 23 Sierpnia 2010, 11:29

Tequilla napisał/a
A przy okazji modliszek - nieprawdą jest, że samica musi zjesc samca. Zdarza się, że samiec ucieka - jeśli jest dostatecznie szybki. Ale miłosne uniesienia z taką to jednak ryzykowny sport :)


Z tym że:
- samiec i tak ma minimalne szanse na zapłodnienie kolejnej samicy, bo po ostatniej wylince nie ma zbyt długiego życia przed sobą
- zjadając samca samica zalicza bardzo wartościowy posiłek, co wpływa na szanse wydania na świat licznego potomstwa
- samica zwykle zaczyna od głowy, co nie przeszkadza reszcie ciała samca kontynuować ;)

Więc w interesie samca jest tak naprawdę dać się zjeść.

Tequilla - 23 Sierpnia 2010, 12:35

dzejes napisał/a


Z tym że:
- samiec i tak ma minimalne szanse na zapłodnienie kolejnej samicy, bo po ostatniej wylince nie ma zbyt długiego życia przed sobą
- zjadając samca samica zalicza bardzo wartościowy posiłek, co wpływa na szanse wydania na świat licznego potomstwa
- samica zwykle zaczyna od głowy, co nie przeszkadza reszcie ciała samca kontynuować ;)

Więc w interesie samca jest tak naprawdę dać się zjeść.


A to się zgadza:) Chodziło mi tylko o to, że nie jest to imperatyw.
Podobne kulinarno- seksualne upodobania miewają też samice omomiłków ( chrząszcze), no i oczywiście dużo, dużo pajęczyc.

Agi nie jestem ekspertem od ważek, ale wygląda to na świeteziankę błyszczącą.

Co ciekawe u świtezianek dziewic samica jest zielona, samiec zaś ciemnoniebieski

Kai - 23 Sierpnia 2010, 14:52

ihan, wcale się nie dziwię, pewnie pomysł przemawiania do rośliny i pokazywania jej fotek wydałby Ci się śmieszny.
Martva - 23 Sierpnia 2010, 15:02

Kurczę, może powinnam moim doniczkowym pomidorom pokazać zdjęcia dojrzałych, czerwonych i żółtych pomidorów, bo w sumie koniec sierpnia a one są w kolorze trawiastym. Może nie wiedzą?
Tequilla napisał/a
Co ciekawe u świtezianek dziewic samica jest zielona, samiec zaś ciemnoniebieski


A jak się już ten, no :oops: , to co wtedy?

Tequilla - 24 Sierpnia 2010, 10:36

Martva napisał/a

Tequilla napisał/a
Co ciekawe u świtezianek dziewic samica jest zielona, samiec zaś ciemnoniebieski


A jak się już ten, no :oops: , to co wtedy?


Znaczy? :)

u świtezianek zachodzi ciekawe zjawisko w "trakcie" :) - samiec najpierw dokładnie oczyszcza drogi rodne samicy, żeby przypadkiem nie zostało obce nasienie, zanim odda swoje geny:)

Potem pani ważka wiele ryzykuje i składa jajka do wody gdzie czają się rozliczne potwory ( np. 6 cm wielce drapieżne larwy pływaka żółtobrzeżka, albo larwy ważek również)

Kolorów po spotkaniu nie zmieniają :D

ilcattivo13 - 24 Sierpnia 2010, 12:29

Tequilla napisał/a
Kolorów po spotkaniu nie zmieniają :D


ino rozmiar :D

**************************************************

byłem wczoraj na "Jak ukraść księżyc 3D" (oceniłem we właściwym wątku). I zastanowiła mnie jedna rzecz - z jak małym dzieckiem można przyjść do kina na półtora godzinny seans. Bo przed nami siedziała kobieta z dzieckiem, którego główka mieściła się w dłoni. Bratowa stwierdziła, że dzieciak nie mógł mieć więcej niż 6 - 8 miesięcy. I tak się zastanawiam, czy hałas jaki panuje na sali nie wpływa niekorzystnie na słuch takiego małego, rozwijającego się malucha.

illianna - 24 Sierpnia 2010, 14:21

ilcattivo13 napisał/a
którego główka mieściła się w dłoni. Bratowa stwierdziła, że dzieciak nie mógł mieć więcej niż 6 - 8 miesięcy.
to chyba jednak mniej ;P:
ilcattivo13 - 24 Sierpnia 2010, 18:26

tak w sumie, to każdy może mieć różne dłonie (ależ dziś odkrywczy jestem). Myślę, że to było jakoś tak z dziesięć cm od ucha do ucha. Najpierw myślałem, że babka urodziła w kinie - tak to wyglądało: wzięła małe, piszczące coś z okolic ud i podała dla męża...
Kai - 25 Sierpnia 2010, 07:56

ilcattivo13, może jestem dinozaur i konserwa, ale swoboda, z jaką rodzice czasem wloką swoje dzieci, zwłaszcza te malutkie, według mnie ociera się o głupotę. Przecież to nawał dźwięków i obrazów, taki malec niekoniecznie musi się przy tym dobrze bawić.
ilcattivo13 - 25 Sierpnia 2010, 12:51

Kai - tu chyba bardziej chodzi o "zawartość" głowy, a nie o wiek czy poglądy rodzica.
Kai - 25 Sierpnia 2010, 18:06

Wiesz, trudno powiedzieć. W sumie wszystkie moje koleżanki "młode mamy" tak się zachowują, więc albo jest to jakaś epidemia, albo właśnie takie kreowanie sobie poglądów "mam dziecko, ale to mnie nie będzie w niczym ograniczać".
ilcattivo13 - 28 Sierpnia 2010, 09:18

Allah dammit. Dorwałem nową płytę Darkseed, przesłuchałem pierwsze trzy kawałki i padły głośniki przy firmowym kompie :evil: A w domu będę dopiero za ~5 godzin :( Już mi się ręce trzęsą...
ilcattivo13 - 28 Sierpnia 2010, 21:59

Tak sobie siedzę, popijam półwytrawną Kadarkę z wodą, słucham Sarah McLachlan (przeplatanej innymi piosenkami z "Due South") i zastanawiam się nad swoim życiem. A konkretniej, nad ostatnimi dwoma miesiącami. Zastanawiam się i zastanawiam. I zastanawiam. A im bardziej się zastanawiam, to tym bardziej mi wychodzi, że to najbardziej spierdziulone lato mojego życia... I udane cztery (a w sumie to trzy, bo niedzieli nie ma co liczyć) dni Avangardy to zdecydowanie za mało, żeby zmienić to wrażenie. Miałem trzy tygodnie urlopu, z czego dwa kompletnie zmarnowałem. Nie powiem, uwielbiam swoją familię z Francy, ale to był mój urlop. Na który zapracowałem i który powinienem spędzić inaczej niż siedząc w domu. Nie pojechałem na żaden biwak, ominąłem festiwal w Węgorzewie, kąpałem się w jeziorze "aż" cztery razy (z czego dwa zakończyły się infekcją zatok, bo za późno uświadomiłem sobie, że muszę pływać z "zainstalowaną" zatyczką nosa albo z maską do nurkowania zamiast okularków). Znowu nici wyszły ze spływu kajakowego (kumplom coś wypadło), z kursu spadochronowego (za drogo), z kursu nurkowania (infekcja zatok). O zwiedzaniu doliny Loary nie wspominam, bo już zimą wiedziałem, że nic z tego (znowu) nie będzie...

<i jeszcze musiałem właśnie zamknąć okno, bo niecały kilometr dalej, na polu "przy komendzie" zaczęło się kwiczenie w rytmie d-p. Urwał nać. Co jeszcze mnie dziś spotka...>

I tak sobie siedzę, zalewam "chrzczonym wińskiem" "jesienną depechę" i zastanawiam się, co muszę zrobić, żeby następne lato, a w sumie to i cały rok, nie były znowu zmarnowane.

Na początek plany. Czyli co bym chciał zrobić w tym roku "szkolnym" i w następne wakacje. Żeby było bardziej upier... uszczegółowiono, niech będzie chronologicznie.

1. Falkon. Cztery dni. Może pięć, jak mi się uda zerwać z roboty dzień wcześniej. Zawsze chciałem zwiedzić Lublin, a nigdy nie było czasu. Trzeba będzie pokombinować w robocie.

2. Sylwester. Pierwotny plan, to wynająć chatę w dzikich rejonach Suwalszczyzny i posiedzieć ze trzy dni. Zaliczyć nocny kulig (z pochodniami), połazić na biegówkach po lesie, pojeździć na sankach i takie tam.
Jak się nie uda, to wynająć lokal (a w ostateczności wysłać mamę do rodziny :twisted: ) i zrobić imprezę. Taką jak te, z których do niedawna wśród rodziny i znajomych słynąłem (co mi zresztą coraz częściej rodzina i znajomi wypominają).

3. Kolberg. Przynajmniej dziesięć dni. Morze latem może i jest dobre. Ale dla kogoś kto lubi wąchać czyjeś spocone stopy i jaja, walające się na piachu pół metra dalej. I kogoś kto lubi kąpiele w zimnym, słonym ścieku. Ale to nie dla mnie. Wolę morze zimową porą. Jest mniej tłoczno, ceny są normalniejsze i jest po prostu spokojniej. I piękniej. I nie śmierdzi. Nawet od "łabondziołaków". Termin - styczeń/luty. Może połączyć to z Sylwestrem?

4. Pyrkon/Nidzica. Jak się uda to obydwa konwenty. Ale szczerze mó... pisząc, tegoroczny Pyrkon raczej mnie nie zachęcił. Nawet zeszłoroczny gorimokon był fajniejszy i ciekawszy. Za to coraz bardziej przekonuję się do Nidzicy. I chyba nie tylko ja... Co nie, Virgo?

5. Gorimokon'2011. Z roku na rok jest fajniej. Coraz więcej forumowej braci można spotkać. Jest coraz więcej atrakcji. I co najważniejsze - najmniej czasu muszę zmarnować, żeby się na gorimokon dostać. Co pięć godzin drogi, to nie dziesięć czy dwanaście.

6. Biwak/spływ kajakowy. Przynajmniej 10 - 14 dni. Może trasa wiodąca przez Polskę i Litwę? Tym razem nie daruję. Choćbym miał spędzić ten czas gdzieś w lesie, nad jeziorem, sam jeden, jak jakiś "Szymon niekoniecznie Słupnik", to pojadę. Może do "znajomego" leśniczego, nad moje drugie ulubione jezioro. Ponoć zrobił pokoje dla gości i można je wynająć (ale kto by tam mieszkał w czymś innym niż w namiocie). Z tego co pamiętam, "wymiotowe" ceny były zawsze minimalne - 2,5 peelena za dobo-głowę, więc i pokoje pewnie nie będą jakieś strasznie koszmarnie drogie. Nic to, trzeba zadzwonić i się spytać.
Ewentualnie, zamiast spływu, zrobiłbym sobie wakacyjny, dwutygodniowy kurs jeździecki. Tyle teraz tego jest w moich okolicach, że nic tylko wybierać-przebierać. A może sobie zimą zrobię kurs, a latem wybiorę na rajd konny? Hmmm...

Lista zapasowa.

I. Majowo lub czerwcowo - zamki nad Loarą. Trzeba zaplanować trasę. Muszę konkretnie policzyć, ile by to mnie (albo "na łba") kosztowało (bo może wyjść jak ze skakaniem "na prześceradłach"). Noclegi na polach kempingowych. Paliwo od samochodu/ów. Jedzenie. Ew. bilety, choć poza sezonem wstęp jest najczęściej darmowy. A poza tym, przy kilkudziesięciu, czy nawet kilkuset miejscach do odwiedzenia, te płatne można olać. No i te prawie-że-darmowe wino :D

II. Kurs nurkowania. Niby mógłbym pogadać z ojcem. W końcu ma wszystkie możliwe w Polsce uprawnienia, instruktorskie chyba jeszcze też (bo nie pamiętam, czy mogą się przeterminować). Ale po tym co spotkało stryja wątpię, by chciał mnie szkolić. W końcu ile rodzin w Polsce może się pochwalić tym, że jej członek został zdekapitowany przez wodolot :| Mimo, ze minęło już 30 lat, to nie wiem czy ojcu przeszło. Jakoś nie mam odwagi się spytać. Tyle czasu poświęciłem na choćby częściowe odbudowanie więzi rodzinnych, że nie chcę teraz tego psuć.

III. Kurs spadochronowy. Najważniejsza przeszkoda - jakieś 7000 peelenów. Nieco tylko mniejsza - problemy z zatokami i alergiami. Czort jeden wie, czy by mnie dopuścili. W sumie, to mógłbym spróbować zrobić to na Litwie, a w skrajnym przypadku w Kaliningradzie (przynajmniej warunki zdrowotne byłyby "łagodniejsze"). Ale dopóki nie nazbieram i nie zarezerwuję kasy - mogę sobie pogdybać.

No, od poniedziałku trzeba się brać do roboty. Najważniejsze - wiejska chata/lokal na "sylwka". Teraz jest najlepszy termin, żeby to wszystko załatwić. Drugie w kolejce - zarezerwować wolne na Falkon. Mam "ździebko" nadgodzin, więc chyba nie będzie problemu.

Aha - gdyby ktoś się chciał przyłączyć, np. do "zamkowo-loarowej", albo do biwakowo-spływowo-rajdokonnego wypoczynku - dajcie znać. O konwentach nawet nie wspominam, bo i tak wiadomo, że tam każdy jeździ :wink:

No. I już po "jesiennej depesze". Cele jasno wytyczone. Teraz już "tylko" trzeba zakasać rękawy i "w imię Marksa, Engelsa, Lenina, Stalina - rabotać, rabotać, rabotać" ;P:

I byłbym zapomniał - już z dziesięć dni nic nie wstawiałem... A akurat mam pod ręką coś rajdokonnego. I to dla takich "dziadków" jak ja :D Ride forever - śpiewa sam Paul Gross (tak, ten z "Due South"), a akompaniuje mu "siakiś zepsół" :mrgreen:
Jakby co, tekst jest tu.

Anonymous - 29 Sierpnia 2010, 10:43

Fajne plany. Życzę udanej realizacji. :)
dzejes - 29 Sierpnia 2010, 10:54

ilcattivo13 napisał/a
III. Kurs spadochronowy. Najważniejsza przeszkoda - jakieś 7000 peelenów.


Czemu tak drogo liczysz?

Virgo C. - 29 Sierpnia 2010, 11:14

ilcattivo13 napisał/a
4. Pyrkon/Nidzica. Jak się uda to obydwa konwenty. Ale szczerze mó... pisząc, tegoroczny Pyrkon raczej mnie nie zachęcił. Nawet zeszłoroczny gorimokon był fajniejszy i ciekawszy. Za to coraz bardziej przekonuję się do Nidzicy. I chyba nie tylko ja... Co nie, Virgo?

Nie wiem, ustaliłem sobie roczny plan konwentowy na Pyrkon, Ave i Falkon. Jeśli kasa/czas pozwoli to może coś jeszcze. Wszystko rozbija się zresztą o kase i czas (kota samego nie zostawie, poza tym może w końcu się z jakaś pracą/kobietą znajdę?)

ilcattivo13 - 30 Sierpnia 2010, 21:12

Miria - dzięki :)

dzejes napisał/a
Czemu tak drogo liczysz?


sam kurs około 5000. Do tego koszty badań, paliwo do samolotu, wypożyczenie "prześcieradła" i reszty wyposażenia. Nie wspominając o tym, że przez dziesięć dni trzeba gdzieś mieszkać i coś jeść (u siebie mieszkam za darmo i jem resztki po kocie).
Mój znajomy (wynajmował kiedyś u nas mieszkanie) dentysta, wykupił Aeroklub Suwalski i m.in. chce organizować kursy spadochronowe. Może będzie taniej.

Virgo - jak znajdziesz pracę (o kobicie nie wspominając), to pewnie tegoroczny gorimokon był Twoim ostatnim konwentem ;P: Chyba, że trafisz na luzackiego i wyrozumiałego szefa, ew. będziesz miał nienormowany czas pracy.

feralny por. - 30 Sierpnia 2010, 21:16

ilcattivo13, w warsiawie jest znacznie taniej cały kurs (badania ubezpieczenie i skoki) około 4000 PLN. Przynajmniej tak się reklamują, zobaczy się za rok.
Martva - 30 Sierpnia 2010, 21:18

ilcattivo13 napisał/a
(o kobicie nie wspominając)


Kobitę mozna zawsze zabrać ze sobą.

dzejes - 30 Sierpnia 2010, 22:02

Ja jak feralny, znaczy uważam, że te 7000 to bardzo drogo i możesz wyszukać coś znacznie tańszego.
Virgo C. - 31 Sierpnia 2010, 10:06

Dziękuje Martva że mnie wyręczyłaś w uświadamianiu ilcattivo co się robi z kobietą ;P:
ilcattivo13 - 1 Wrzeœśnia 2010, 09:35

Martva napisał/a
Kobitę mozna zawsze zabrać ze sobą.


no, to widać po tym, ilu ludzi przyjeżdża na konwenty z życiowymi partnerami/partnerkami... Choć każdemu życzę z całego serca, żeby trafił na taką druga połówkę, która będzie miała te same zainteresowania i tak samo będzie lubiła spędzać wolny czas.

****************************************************

Grypa. W poniedziałek dopiero mnie brało, ale już w nocy miałem prawie 39'C i nogi tak mi wykręcało, że mało mnie schlagg nie trafił. Po dwóch grypexach zbiłem temp. do 37,7 - 38'C. ale stawy w kolanach to mi nadal wykręcało jak cholera. Dwa razy sprawdzałem, czy gdzieś w pobliżu nie ma jakiegoś pająka ;P:
Dziś już jest ździebko lepiej - głowa boli umiarkowanie, temperatura 37,5, stawy kręcą ale siedzę w "kalisonach" i jest w miarę o.k.

Oby do końca tygodnia przeszło, bo jak nie przejdzie, to znów się zatoki odezwą...

Martva - 1 Wrzeœśnia 2010, 11:13

Widzisz, zimno się zrobiło i od razu chorujesz ;>
ilcattivo13 - 1 Wrzeœśnia 2010, 11:43

bo się w te cholerne upały przegrzałem. I organizm się odzwyczaił od rześkości powietrza. Chyba trzeba będzie na lato zmieniać półkulę, albo wyjeżdżać na daleką północ.
Zgaga - 1 Wrzeœśnia 2010, 12:01

Cytat
4. Pyrkon/Nidzica. Jak się uda to obydwa konwenty. Ale szczerze mó... pisząc, tegoroczny Pyrkon raczej mnie nie zachęcił. Nawet zeszłoroczny gorimokon był fajniejszy i ciekawszy. Za to coraz bardziej przekonuję się do Nidzicy. I chyba nie tylko ja... Co nie, Virgo?

A to w przyszłym roku Pyrkon będzie? Nie zamienili tego na Polcon?


Aaaaa... Pomysł Sylwestrowy w jakiejś leśnej dziurze - super.

ilcattivo13 - 1 Wrzeœśnia 2010, 13:29

Zgaga - tutej napisali, że chcą zrobić dwie imprezy.

A z tym Sylvkiem, to w razie co pisać Cię na wstępną, na razie bazzobowiązaniową, listę? :wink:



Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group