Mechaniczna pomarańcza [film] - Ostatnio oglądane filmy
Stormbringer - 11 Maj 2009, 09:07
Nowy Star Trek faktycznie daje radę. Młoda obsada poradziła sobie bardzo dobrze - obawy niektórych malkontentów o "Beverly Hills w kosmosie" były bezpodstawne. Kirk zabawny, charyzmatyczny - będzie z Chrisa Pine'a gwiazdor, oj będzie. Spock, McCoy, Scotty itd. - wszyscy świetnie dobrani. Brawa dla ludzi od castingu, bo jeśli chodzi o dopasowanie aktorów do ról, spisali się pierwszorzędnie. Tak, Uhura również bardzo przyjemna.
Fabularnie też źle nie jest. Historia jest trochę poszarpana, ale w sumie ma ręce i nogi, nawet jeśli służą one głównie temu, by doczłapać od jednej efektownej sekwencji do drugiej.
Ogólnie na plus. Film jest żwawy i nakręcony z jajem, a o takie podejście seria aż się prosiła. Nie, żeby wcześniej nie bywało żwawo, czy zabawnie, ale teraz faktycznie tchnięto w ST nowe życie. Czekam na dokładkę!
PS. Nie sądziłem, że zdarzy mi się usłyszeć w Star Treku kawałek Beastie Boys.
feralny por. - 12 Maj 2009, 09:05
Ladies – taka sobie komedyjka, trochę śmieszna, trochę poważna, w sumie niezła, jeżeli nie wymaga się zbyt wiele. Dziewczyny ładne, fabuła jakaś i niesamowity Kot w roli Isztfana. „Gosza ja cze kocham” – wymiękałem za każdym razem jak się pojawiał.
Fidel-F2 - 12 Maj 2009, 09:18
dla mnie najfajniesza była relacja Korby z Edgarem....wrrróć, Erwinem a tak poza tym film przeciętny bez celu i specjalnie fabuły
shenra - 13 Maj 2009, 11:58
Iron man o dziwo mi się podobało. Animację zawsze lubiłam, ale jakoś nie miałam przekonania do Downey'a w roli Iron mana. Czuję się pozytywnie rozczarowana i efektami i nawet fabułą, do której nie wrzucili wszystkiego po trochę.
Babilon A.D. jak lubię Diesela to nawet nie będę się zastanawiać po co zrobiono ten film, ani o czym on tak właściwie traktuje. Poza sceną w łazience nie chce pamiętać nic więcej z tego "dzieła" .
joe_cool - 13 Maj 2009, 17:44
Casino Royale - jak większość w sobotę w sumie podobało mi się, nie było tak źle, jak się spodziewałam. było trochę za dużo zbliżeń na facjatę Craiga, no ale nobody's perfect. duży plus za mojego ulubionego aktora Madsa Mikkelsena - monsieur Le Chiffre
Dunadan - 13 Maj 2009, 23:09
Star Treck
Właśnie wróciłem z kina. Tak w sumie króko tylko bo nie ma potrzeby się rozpisywać.
Co mi się nie podobało:
Ucięcie całego niemal pobytu Kirka w akademii... "po trzech latach..." Chyba sobie jaja robią...
Sceny walki wręcz - takie na poziomie filmów z lat 70'
Fabuła - kolejny odcinek Star Treka, absolutnie nic szczególnego, nawet powtórzyli ten sam motyw ( nie będę spoilował ) który już się pojawił parę razy w serii... bardzo się zawiodłem. To nie to co w pierwszy Star Treku gdzie bohaterowie muszą stawić czoła nieznanej mocy przybyłej z odmętów kosmosu... ehh...
Romulanie to debile. Pozwalają na takie rzeczy że inaczej nie można ich nazwać... ich zachowanie posiada całą masę luk niestety :-/
Co mi się podobało:
W gruncie rzeczy kawał dobrego sci-fi.
Pokazanie żyjącej, oddychającej Ziemi z przyszłości ( choć szkoda że tak mało ).
Pierwsza połowa filmu. Parę scen z życia młodego Kirka i Spocka.
Sama końcówka z narracją Spocka - mniam.
Hmm... sma nie wiem, ale film ogólnie robił wrażenie. Efektami też. Ale nie tylko. Gra aktorska całkiem niezła...
Film mógłby trwać 30 minut dłużej, nawet i godzinę dłużej - chętnie pooglądałbym więcej przygód Kirka w akademii czy ziemię przyszłości...
Ogólnie:
Warto obejrzeć jednak, mimo, że właściwie się zawiodłem. Przede wszystkim jeśli chodzi o fabułę. Było ciut za mało eksplorowania kosmosu, spotykania zupełnie nowych, czasem dziwnych problemów niewyjaśnionych nigdy przedtem - w paru częściach filmu i serialu tak było. Sama końcówka filmu jednak mówi nam że będzie tak w kolejnych częściach.
Podsumowanie
Bardzo się cieszę że ktoś odrodził Star Trek który chyba przezywał stagnację. Wielka seria ( największa w historii! ) została mocno odświeżona - i dobrze!
EDIT:
Nie podobało mi się:
Brak fazerów tzn, były ale zupełnie inne jak w starym ST - szkoda
Podobało mi się:
Chechov cała sala ryła ze śmiechu, choć tak naprawdę niby czemu..
Był nawet dr. Carson z SG: Atlantis! choc tylko przez dwie sekundy...
"Spock prime" i w ogóle fajna obsada.
Szara opończa - 14 Maj 2009, 11:14
Twilight
mile zaskoczenie
glowny antagonista strasznie sztampowo, ale poza tym nie mam zastrzezen - kolorystyka, muza super..
czy warto ksiazke polknac czy jednak nie?
Martva - 14 Maj 2009, 11:22
Jak planujesz jakąś podróż pociągiem, to możesz - przeczytałam, poprawne miłe czytadło. Fantaści plują, znajome niefantastyczne sikają po nogach i zarywają noce żeby skończyć
hrabek - 14 Maj 2009, 11:37
Na HP też plują, włosy z głowy rwą, w lament uderzają i na klęczkach pielgrzymki wyprawiają, a moim zdaniem HP zrobił dla fantastyki ogromną pracę. Twilighta nie czytałem, ale podejrzewam, że może być podobnie.
Dunadan - 14 Maj 2009, 11:53
Szara opończa, obejrzeć "Pozwól mi wejść" zmienisz zdanie co do Zmierzchu... tzn. film tragiczny nie jest, ot byle jakie filmidło.
Szara opończa - 14 Maj 2009, 12:59
mam ten przywilej ze moge obejrzec w oryginale, moze cos jeszcze wylapie ciekawego...
tyle ze horrory to chyba nie moja dzialka...
hrabek - 14 Maj 2009, 13:09
To nie jest horror. To dramat z wampirami w tle.
Witchma - 14 Maj 2009, 16:35
Tatarak. Chyba nie ma sensu komentować, trzeba obejrzeć.
nureczka - 14 Maj 2009, 18:43
Stormbringer napisał/a | Brawa dla ludzi od castingu, bo jeśli chodzi o dopasowanie aktorów do ról, spisali się pierwszorzędnie. |
Oj, to, to.
Jak tylko ktoś się pokazywała na ekranie, od razu wiedziałam kto to. Zanim jeszcze się przedstawił. I dotyczy to nie tylko Spocka i Uhury
Iwan - 14 Maj 2009, 18:51
U pana boga w ogródku wczoraj w tv, całkiem zgrabna komedia o polskiej prowincji, przyjemnie się oglądało no i pośmiałem się co przy większości nowych polskich komedii nie zdarza mi się często
Szara opończa - 14 Maj 2009, 22:21
hrabek napisał/a | To nie jest horror. To dramat z wampirami w tle. |
a to siegne moze
co do twilight - ja nie jestem fanem ani rozbeczana nastolatka
dostalem ten film, mowie - obejrze, cos o nim wczesniej slyszalem - pozytywnie mnie po prostu zaskoczyl, bo nie spodziewalem sie rewelacji i juz:) rownie dobrze mogl byc o chomikach:D vide disaster movie:)
Duke - 15 Maj 2009, 13:13
Punisher War Zone w sumie to trzecie podejście do tematu pogromcy i jak mawiają: do trzech razy sztuka. Tym razem fabułę filmu oparto o komiks i wniele w nim nie zmieniają. Akcja zaczyna się gdy Frank Castle (Ray Stevens - pamiętny Pullo z "Rzymu") ogląda wiadomości gdzie głównym newsem jest zakończenie procesu przeciwko bossowi mafii. Proces zakończył się uniewinnieniem ponieważ główny świadek oskarżenia został zastrzelony. Oczywiście zanim zostanie wyświetlona lista płac Frank pozbiera graty i ruszy na łowy. Od tego momentu czekają nas widowiskowe strzelaniny, mordobicie, spora dawka brutalności i wszystko to do czego przyzwyczaił nas komiks. Wyjątkowo historię samego Franka poznajemy pobocznie - tak jakby ktoś nie czytał komiksu - Frank Castle to były instruktor sił specjalnych specjalista od tzw. MOUNT Ops którego rodzina została zabita podczas pikniku w parku w trakcie wymiany ognia między gangsterami. Tak jak było w komiksie - nie ma żadnych bzetów o pracy z policji FBI, rozterek, zapijania wspomnień itp. Frank to maszyna do zabijania, robi to sprawnie i brutalnie. Zero finezji czy wyrzutów sumienia - winni muszą ponieść karę. Dodatkowo po raz pierwszy pojawia się Mikro - pomocnik Franka. Aktor który go gra bardzo przypomina tego komiksowego - taki kolejny ukłon. W filmie jest parę niedociągnięć, ale nie wpływają one specjalnie na odbiór filmu. Szwankują trochę ci żli - Jigsaw jest jak dlamnie trochę zbyt przerysowany, a Looney stara się być świrem ale poprzeczka ustawiona przez Jockera w nowym Batmanie jest za wysoka.
Generalnie jeżeli ktos jest fanem Dzienników Wojennych to będzie się dobrze bawił, ci co nie znają komiksu też mogą obejżeć. Ostrzegam film jest brutalny i raczej nie nadaje się na romantyczne wieczory, ale na męski wieczór przy piwku i skrzydełkach w sam raz.
Osobnym watkiem jest ściezka dzwiękowa - mocna, ostra, agresywna Splinkot, Rob Zombie i wielu innych wymiatają. Polecam fanom cięzszych klimatów.
hrabek - 15 Maj 2009, 13:30
Ja chyba inny film widziałem. W moim była drewniana pseudogra aktorska, kretyńskie strzelaniny i kompletne zero sensu.
Słowik - 15 Maj 2009, 13:49
E no co ty, fajnie ustrzelił tego freerunnera rakietą
Duke - 15 Maj 2009, 14:39
hrabek napisał/a | Ja chyba inny film widziałem. W moim była drewniana pseudogra aktorska, kretyńskie strzelaniny i kompletne zero sensu. |
No Bergman czy Kieślowski to to nie jest , co do gry aktorskiej to Oskara też bym nikomu z obsady nie dał, ale hej, to jest tylko kino akcji w dodatku typowo na DVD. Solidna robota bez fajerwerków. Co do braku sensu to bym polemizował, ale wiesz jak to jest z gustami. Tak na marginesie to jaki powninien być Punisher żeby dla Ciebie było z sensem?
@Słowik to nie była rakieta tylko granat
hrabek - 15 Maj 2009, 14:45
Wersja z Thomasem Jane była z sensem. Podobała mi się.
Oczywiście mówiąc "sens" nie mam tu na myśli głębokich rozważań filozoficznych nad przyczyną istnienia. Ale jakaś myśl musi być. W tym filmie fabuła była tylko pretekstem do mega rozwałki, w dodatku potraktowanej bardzo brutalnie. Mam przesyt filmami, które epatują gore, nie oferując nic w zamian.
Znane aktorki bardzo często mówią, że rozbiorą się na ekranie, jeśli będzie to uzasadnione z punktu widzenia scenariusza. Ja tak samo uważam odnośnie do skrajnej brutalności. Zgadzam się na nią, o ile jest uzasadniona. W tym filmie Punisher to odpychający psychopata, który w niczym nie jest lepszy od swoich ofiar. Wali w nie równo, nie zważając, czy tak naprawdę są winni, czy nie (znaczy oczywiście główny mafioso, po którego przyjechał, jest winny, ale już nawet w pierwszej scenie - czy wszyscy, których zabił byli jednakowo winni?).
Wersja Jane pokazała, że Punisher to gość, który ma możliwości wymierzyć sprawiedliwość, ale korzysta z niej tylko w uzasadnionych przypadkach. Wersja Stevensona trąci mitem nadczłowieka, który wali wszystkich równo, bo nie są godni sprostać jego standardom. Przy czym to że wycina dziesiątki osób sam uważa za usprawiedliwione.
Duke - 15 Maj 2009, 15:20
hrabek, taki własnie zgodnie z komiksem powinien być Punisher. To jest człowiek opętany żądzą zemsty, hardkorowy psychol dla którego świat jest czarno biały i jestes albo dobry albo zły. Wersja z Thomasem Jane była miałka - bohater przez 3/4 filmu zastanawiała się co dalej robić. Film w zasadzie miał się do komiksu w ten sposób że bohater nosił koszulkę z trupią czachą i tyle. W komiksie Mikro był głosem rozsądku Franka i często go hamował argumentując że niedługo zacznie wywalać serię za rzucenie papierka na ulicę... Wiesz jeżeli robisz adaptację komiksu to musisz się go trzymać, a nie zmieniać bo inaczej wychodzi popierdółka a nie Punisher. To jakby ktos robił na nowo "Imperium kotratakuje" gdzie nagle Vader postanowił zabrać Luka do kina aby nadrobić z nim stracone dzieciństwo i w trakcie sesji terapeutyczznej odbudować więzi rodzinne... Frank Castle to szalony mściciel dla którego albo jesteś dobry i żyjesz, albo popełniasz przestępstwo i giniesz. Polecam komiks, zwłaszcza serię Born - tam zobaczysz jak się narodził Pogromca. Tak jak pisałem film jest oparty na komiksie i jest kierowany do jego wielbicieli - pozostali albo niech się nastawią na jatkę, albo ominą film szerokim łukiem. Jeżeli już na siłę chcesz poszukać filmu o Pogromcy który jednocześnie porusza kwestie moralne i psychologiczne to obejzyj sobie "Regulators" - tam zobaczysz czym by się zakończyła działalność Franka gdyby działał w realnym świecie i nikt nie ubierał Seana Beana w koszulke Pogromcy
Co do pierwszej sceny to giną tam ci którzy sięgają za broń - staruszka też, policjant nawet nie został draśnięty
hrabek - 15 Maj 2009, 15:24
No nie wiem, nie jestem hardcorowym czytelnikiem Punishera, trochę komiksów czytałem, ale nie aż tyle. Według mnie właśnie wersja z Jane jest wierna oryginałowi. W tych komiksach, które czytałem nie wydało mi się, że Punisher to człowiek ogarnięty żądzą zemsty. Wymierza sprawiedliwość - tak, ale robi to w sposób przemyślany, na zimno, a nie wali do wszystkiego, co się rusza. Brutalność przekazu na pewno nie pomaga.
Dunadan - 16 Maj 2009, 11:01
Mnie też się ta najnowsza odsłana podobała najbardziej. Poprzednia to zwykle filmidło niczym się nie wyróżniające. Komiksu nie czytałem, ale to nie ma znaczenia.
Cytat | robi to w sposób przemyślany, na zimno, |
I tak właśnie było w tej nowej wersji. Tam wszystko jest spójne, postać ma IMHO znacznie więcej sensu, jest jednolita ( w pozytywnym znaczeniu ).
Cytat | Brutalność przekazu na pewno nie pomaga. |
Ja nie bardzo rozumiem o co chodzi z brutalnością. Jak tego nie lubisz to nie oglądaj takich filmów. To tak jakbyś chciał powiedzieć, że nie lubisz gore a jednocześnie oglądasz Piły i inne Hostele...
Adashi - 16 Maj 2009, 11:20
Duke ma rację, komiksowy oryginał to psychol ogarnięty żądzą zemsty, nie cacka się z przeciwnikami tylko ich fizycznie eliminuje, miał przez to często spięcia z innym mścicielem Marvela, a mianowicie z Daredevilem, chociaż oboje walczyli z Kingpinem.
Duke napisał/a | Polecam komiks, zwłaszcza serię Born - tam zobaczysz jak się narodził Pogromca. |
I bezwzględnie Punisher: Year One
Dunadan - 16 Maj 2009, 11:36
Adashi, i ze Spidermanem też - pamiętam jeden odcinek
Ziuta - 16 Maj 2009, 12:34
Lemoniadowy Joe albo końska opera. Genialny film. Komedie przeważnie, a zwłaszcza komedie kultowe, nie są filmami robionymi artystycznie. Wystarczy sobie przypomnieć sobie Monty Pythona i świętego Graala – pamiętamy teksty, piosenki i motywy, a nie sprawność reazlizacyjną, bo jej zwyczajnie nie ma.
Z Lemoniadowym Joe. Odjechana komedia zrobiona jest sposobami, któe równie dobre widziałbym w poważnych wetsernach Leone i Peckinpaha. Spora część humoru opiera się na genialnych zabiegach formalnych.
Teksty oczywiście tez są. "Alkohol pity w małych dawkach nie szkodzi nawet w duzych ilościach".
To je ano.
Comar - 16 Maj 2009, 13:00
A moim zdaniem ten najnowszy Punisher jest zdecydowanie najgorszym z dotychczasowych. Zwłaszcza dzięki tandetnym przeciwnikom, którzy zachowywali się jakby się urwali z jakiejś kretyńskiej komedii. Zresztą w ogóle z aktorów sprawdza się jedynie Ray Stevenson.
A najlepszy jest oczywiście Punisher z Dolphem. Może i nie trzyma się kurczowo komiksu, ale najlepiej oddaje jego klimat.
Adashi - 16 Maj 2009, 13:12
Comar napisał/a | A najlepszy jest oczywiście Punisher z Dolphem. |
Też fakt Mimo ewidentnych zmian w stosunku do pierwowzoru.
Sandman - 16 Maj 2009, 15:14
Widział już kto Anioły i demony, bo mam obowiązek iść i nie wiem ile środków uspakajających przyjąć.
|
|
|