To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Blogowanie na ekranie - moje śmietnisko

corpse bride - 17 Lutego 2013, 19:00

Martva, dzięki :D

ilcattivo, gotowe w słoiczkach kupujesz? Podobno to straszne.

fealoce - 17 Lutego 2013, 19:05

corpse bride, wcale nie takie straszne- zdarzają się też przyzwoite rzeczy w słoikach :)

A co do muffinek, to podobnie jak Martva używam podstawowego przepisu ŻGC.

ilcattivo13 - 17 Lutego 2013, 20:16

corpse bride - zdarzało się kupować, jak robiłem w hurtowni. Przy kilkunastu godzinach na mrozie fajnie jest zjeść coś ciepłego :wink: Choć częściej sami gotowaliśmy - fasolkę po bretońsku ;P:

A straszne było tylko raz, jak walczyłem z wciórnościami (wyłaziły ze mnie 4 z hakiem promile alkoholu) na długim, samotnym, sobotnim dyżurze, a w fasolce znalazłem kawał skóry ze szczeciną :mrgreen: Ale to był tylko raz i przeżyłem :D

Fidel-F2 - 17 Lutego 2013, 21:23

A co jest niezwykłego w skórze ze szczeciną?
Ziemniak - 17 Lutego 2013, 21:24

Nieprzyzwyczajonych łaskocze w gardło ;P:
corpse bride - 17 Lutego 2013, 21:26

Puszek raz kupił sobie coś w słoiku co się nazywało 'kociołek do syta' czy jakoś tak i choć je on zazwyczaj wszystko i wszystko prawie mu smakuje, to ten kociołek do tej pory wspomina z obrzydzeniem. Trudno mi więc sobie nawet wyobrazić, jak paskudne to musiało być, skoro moja ostatnia zupa ogórkowa mu smakowała. Z drugiej strony pamiętam z biwaków z rodzicami słoikową fasolkę po bretońsku, która była pyszna. Fasola w sumie fajna sprawa, szkoda, że porcja fasoli kosztuje 8-12 zł :| bo bym ugotowała.
fealoce - 17 Lutego 2013, 21:28

corpse bride, fasolki po bretońsku z puszki to bym jednak nie ryzykowała ;-)
Ale na biwakach/w górach wszystko inaczej smakuje.

corpse bride - 17 Lutego 2013, 21:37

A sentyment pozostaje... Piliśmy wtedy kawę zbożową Turek z papierowej torebki gotowaną w garnku na ognisku i do tej pory piję odpowiednik, kawę Anatol... Tyle, że Anatol jest w saszetkach, więc nie ma się pełno fusów w pysku.
ihan - 17 Lutego 2013, 21:55

corpse, zależy jak długo pracujesz. Wszelkiego typu sałatki są dobrą alternatywą. Jak chcesz coś na letnio, niekoniecznie ciepło, kuskus z warzywami (albo na przykład z ogórkiem, pomidorem i kaparami) jest super, bo można sobie zalać gorącą wodą z czajnika i gotowy. Osobiście uwielbiam zupki chińskie, albo knorrskie, z kubka, ale zdaje sobie sprawę, że to dla koneserów. Gotowych w słoiczkach nie kupuję, ale koleżanka jada i nie narzeka, pewnie trzeba wypróbować co człowiekowi podchodzi, ale to trzeba mieć gdzie podgrzać, mikrofala to jednak genialna sprawa.
ilcattivo13 - 17 Lutego 2013, 23:42

Fidel - Ziemniak prawie gada (DMW) :)

Na biwakach, to się je wyłącznie mielonkę i pije wyłącznie alkohol. Raz odstąpiłem od tej zasady dla ugotowanej w garnku herbaty i potem musiałem węgle z wygasłego ogniska żreć, żeby wylot zatkać :roll:

A słoiczki nie są złe, ale na dłuższą metę zbytnio waliły po kieszeni. Jak się zarabiało 500 - 600 pln na rękę, to wywalenie stówki miesięcznie na słoiczki nie przychodziło lekko. Dlatego gotowaliśmy sami.

Ino nie rozumiem, jak porcja fasoli może kosztować 9-12 pln. Za tyle, to można kilogram kupić, a z kilograma fasoli, to wychodzi gar-trzydniówka bretońskości :wink:

corpse bride - 18 Lutego 2013, 09:53

Pracuję ok. 8h. Około, bo nikt mnie nie pilnuje i jeśli zrobię, co mam zrobić to mogę wyjść. Ale do tego trzeba doliczyć 2,5h na dojazdy, więc się robi 10h poza domem. W domu od razu po przyjściu nic mi się nie chce, więc jeśli nie zacznę gotować z rozpędu, jeszcze w kurtce niemal, to nic z tego, chyba, że po drzemce. Raz upadłam tak nisko, że po przyjściu pożarłam parówki z chlebem i poszłam spać. (Później wstałam). No, ale mniej więcej co drugi raz gotuje Puszek i zazwyczaj raz w tygodniu idziemy jeść do jego rodziców, czasem dostajemy tam coś na wynos :)
Teraz mamy nową patelnię do naleśników (starej ułamała się rączka) z powłoką ceramiczną i wszystko, co mówili o tej powłoce to prawda! Mam ochotę kupić jeszcze kilka (w kauflandzie były za 50% ceny). No i w weekend mieliśmy 2x naleśniki (naleśniki też można zabrać do pracy, nawet na zimno), a ja dziś planuję racuszki (tj. pancakes).

Idzie wiosna. Koty zaczęły zrzucać funty kłaków.

Martva - 18 Lutego 2013, 10:44

corpse bride napisał/a
Fasola w sumie fajna sprawa, szkoda, że porcja fasoli kosztuje 8-12 zł


Ale mówimy o takim wstępnie moczonym Jasiu, a nie suchej fasoli (na wagę bądź niekoniecznie) tak? Wydawało mi się że suchą kupowałam taniej, i to sporo taniej, ale to było w zeszłym roku i mam wrażenie że ostatnio sporo rzeczy jakoś tak podrożało.

Rafał - 18 Lutego 2013, 10:57

corpse bride napisał/a
Teraz mamy nową patelnię do naleśników (starej ułamała się rączka) z powłoką ceramiczną i wszystko, co mówili o tej powłoce to prawda!
Znaczy brać? Bo chodzimy wokół jak pies przy jeżu i się zastanawiamy co to i czy warte to to takiej kasy.
Pako - 18 Lutego 2013, 17:36

corpse bride napisał/a
Teraz mamy nową patelnię do naleśników (starej ułamała się rączka) z powłoką ceramiczną i wszystko, co mówili o tej powłoce to prawda! Mam ochotę kupić jeszcze kilka (w kauflandzie były za 50% ceny)

Cóz więc takiego fajnego w tej powłoce ceramicznej? Ja naleśniki smażę na zwykłej teflonowej i jest ok, to ciekawym co fajnego daje powłoka ceramiczna. Bo patelnia do naleśników to tyle tylko, że niższa, nie?

corpse bride - 20 Lutego 2013, 18:38

Rafał, weź jak będzie tania (ja kupiłam za 20zł a w sklepie specjalistycznym z ceramicznymi naleśnikowa kosztowała ponad 100zł) i zobaczysz. Pewnie te tańsze mają cieńszą warstwę albo coś, ale nie sądzę, żeby różnica była aż taka. Znajomi mają te drogie i mówią, że po dwóch latach ciągłego używania środek woka się trochę porysował, ale nie dużo i ogólnie polecają.
Pako, patelnia do naleśników jest dość duża i płaska. Do tego lekka i łatwo się ją dzięki temu podnosi, czego nie można powiedzieć o naszej standardowej patelni berghoff z grubym dnem...

Witchma - 20 Lutego 2013, 18:40

Ja mam dość płaską patelnię ceramiczną (ale jeszcze nie tak płaską jak te typowe do naleśników) i póki co dobrze się sprawdza.
Agi - 20 Lutego 2013, 18:45

Mam teflonową patelnię do naleśników. Jest lekka i płaska. Bardzo dobrze się sprawdza.
illianna - 20 Lutego 2013, 20:15

A ja tam smażę na tej co wszytko i mimo to nie używam niczego do przewracania, bo umiem podrzucać, czasem niechcący robi mi się pełny obrót nawet ;P: wtedy muszę podrzucić drugi raz :mrgreen:
Pako - 20 Lutego 2013, 21:10

Ja podrzucanie dopiero trenuję, ale widać postęp ;)
No ale ja nie o patelnię naleśnikową pytałem w sumie, tylko o powłokę ceramiczną. W czym lepsza od teflonu? Bo ja teflon sobie chwalę bardzo na przykład ale warto poszerzać horyzonty ;)

ilcattivo13 - 20 Lutego 2013, 21:21

W sumie, to też myślałem, na co innego by się z teflonowych patelni "przesiąść". Nie wolno ich szorować niczym szorstkim, łopatka może być tylko z miękkiego drewna albo z oznaczeniem, że jest "do teflonu", nie wolno na gorącą patelnię lać zimnych płynów, a już broń Panie Boże, żeby ją prosto spod kotletów pod kran wsadzać. A i tak z czasem teflon zaczyna odłazić i razem z żarciem trafiać do żołądka... Kiedyś miałem stalową patelnię, ale po jednym solidnym przypaleniu zaczęła rdzewieć, a że kosztowała nieco więcej niż "ździebko drożej" niż teflonowa, więc dałem sobie z nimi spokój.
corpse bride - 20 Lutego 2013, 21:33

Powłoka ceramiczna działa podobnie jak teflon, ale ma być bardziej trwała. Że niby można nie tylko miękkim drewnem itd. Nasza patelnia do naleśników z teflonem sprawdzała się nieźle, ale ułamała jej się rączka, więc chciałam z tej okazji spróbować czegoś nowego :D
ilcattivo13 - 20 Lutego 2013, 23:49

Ciekawi mnie też, jak się taka ceramiczna patelnia sprawuje na zwykłej kuchence gazowej. Tyle teraz różnych garnczanych wynalazków i nie każdy do każdego rodzaju kuchenek można stosować.

Edit: corpse bride - na drugi raz, jak będziesz chciała walnąć patelnią Puszka, to nie trzymaj za koniec rączki. Może siła uderzenia nie będzie większa, ale za to mniejsze szanse na uszkodzenie patelni ;P:

corpse bride - 21 Lutego 2013, 00:40

Ja mam gazową kuchenkę i patelnia sprawuje mi się dobrze, co ma się nie sprawować?
I to Puszkowi patelnia rozpadła się w rękach, a nie mi. On u nas jest od smażenia naleśników. Ja co najwyżej racuszki albo jajka sadzone w weekend. A Puszka nie bije się nawet kwiatkiem, nie wiesz? :D

Zapomniałam się pochwalić, że załatwiłam sobie zajęcie kilka-w-jednym. Tłumaczę filmy (no, na razie jeden film) na Off Camerę, mój ulubiony festiwal, żeby dostać karnet, bo kosztują w tym roku 300zł i chyba musiałyby te pieniądze spaść z nieba, żeby sobie mogła na niego pozwolić. Więc się zgłosiłam i tłumaczę :D Fajna rzecz.

illianna - 21 Lutego 2013, 10:40

Pako, są różne typy teflonu, ja przekonałam się do złotego, mam już takie dwie patenie od lat, w tym zasie wyrzuciłam po kolei dwa garnki do mleka pokryte czarnym teflonem, bo zaczął odłazić, fakt że teflonu nie da się szorować, ale ja jakoś się z ni nie patyczkuję, owszem używam drewna i miękkich łopatek, ale już z myciem nie cuduję, czasem zalewa zimną wodą od razu i nic. Rączki już kilka razy w tych dokręcałam a teflon trzyma. Tyle że są to dość ciężkie patelnie z grubym dnem, mam też taką bardzo lekką z powłoką ceramiczną, fajna jest, ale bez szału, zauważałam, że jak się dużo używa do smażenia i skrobie po nie niej łopatką to robią się małe ryski, ponieważ jest cienka, szybo się nagrzewa i łatwiej coś palić, a akurat naleśniki lepiej smaży mi się na tej małej złotej teflonowej, jajecznicę zresztą też. Natomiast mam jeden emaliowany garnek z grubym dnem, taki jak poleca Makłowicz i on jest rewelacyjny, zwłaszcza do mleka, nie przywiera, łatwo myć.

garnki z Olkusza.

ilcattivo13 - 21 Lutego 2013, 18:30

Dzięki za info :D
corpse bride - 25 Lutego 2013, 21:46

Przetłumaczyłam swój pierwszy film :) Nosi tytuł Xingu i będzie na Off Camerze. To film o kolonizacji puszczy amazońskiej w zupełnie nieodległych czasach.

Pomyślałam właśnie, że może męczyłam się niepotrzebnie i że po prawie całym weekendzie spędzonym na tłumaczeniu kliknę teraz w napiprojekt i okaże się, że napisy już są. Ale nie, nie było, jestem pierwsza!

Czyli niniejszym karnet jest już mój. Za półtora dnia pracy 10 dni oglądania filmów. Orgia, orgia. Szkoda, że w jeden festiwalowy weekend mam szkołę, ale i tak zostaje sporo czasu na FILMY!

illianna - 25 Lutego 2013, 21:55

corpse bride, gratulacje!, a który to weekend?
corpse bride - 25 Lutego 2013, 22:35

Festiwal jest w dniach 12-21 kwietnia, a ja mam szkołę zawsze w drugi weekend miesiąca, czyli wtedy akurat 13-14.
corpse bride - 5 Marca 2013, 09:35

Wiosna, wiosna! I dobrze, bo już dłużej bym tego nie wytrzymała. A teraz budzi mnie słoneczko, w ogródku wyrastają liczne tulipany, pokrzywki się ładniej wybarwiły i w ogóle jakiś lepszy klimat emocjonalny zapanował.

U mnie po staremu, w poniedziałki i wtorki chodzę sobie do pracy, gdzie przepisuję akurat sesje terapii rodzinnej, więc też się uczę. W środy, czwartki i piątki jestem w Kobierzynie i jest tam na tyle fajnie, że mogę nawet wstawać o szóstej (co nie oznacza, że potem nie jest mi trudno, czasem podsypiam w szatni albo w sali terapeutycznej w przerwach między pacjentami). W najbliższy weekend znowu mam szkołę, więc znowu się nie wyśpię, ale za to się czegoś nauczę. Mam straszny głód wiedzy teraz... I jeszcze w czwartek w drodze na konferencję odwiedzi mnie kuzynka z Lublina. A w ogóle to mam straszną ochotę gdzieś pojechać, bo już dawno nigdzie nie byłam.

corpse bride - 7 Marca 2013, 00:00

Dziś na blogu (tym o życiu, link w podpisie) o pacjentach. Gdyby ktoś był ciekaw.


Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group