Mechaniczna pomarańcza [film] - Ostatnio oglądane filmy
shenra - 30 Kwietnia 2009, 11:38
Słowik, zgadzam się. Wrażenie jest świetne. Jeden z lepszych horrorów jakie widziałąm ostatnimi czasy.
hrabek - 30 Kwietnia 2009, 11:41
Eee tam, przesadzacie. Nic ciekawego w tym filmie. Numer z workiem na głowie mocny, ale to w zasadzie tylko jeden moment. A reszta wtórna. Chociaż klimatem rzeczywiście się wyróżnia, szczególnie w porównaniu do taśmowych amerykańskich produkcji.
dareko - 30 Kwietnia 2009, 11:51
hrabek, marudzisz. Wlasnie o klimat chodzi. Malo takich horrorw sie juz kreci.
Jesli chcesz czegos mniej wtornego to polecam El Espinazo del diablo
Tez hiszpanski, tez sierociniec, tez swietny klimat, ale fabula oryginalniejsza. Chyba nawet lepszy od Sierocinca.
shenra - 30 Kwietnia 2009, 12:01
Mnie już przestały nawet bawić horrory, gdzie głównym motywem niby strasznym mają być latające kończyny i flaki.
hrabek - 30 Kwietnia 2009, 12:06
Takie filmy jak Sierociniec krecono juz 30 lat temu. Sam Sierociniec, to praktycznie zzynka z The Changeling, ktorego fragment plakatu zresztą miałeś w avatarze (i dlatego go obejrzałem).
Może i marudzę, ale wciąż można zrobić świetny horror, nie będąc wtórnym. Można zrobić także dramat, który udaje że jest horrorem, a mimo to zachwyca (szwedzki Pozwól mi wejść). Można także zrobić wtórny horror w rewelacyjny sposób, przez co wtórności w ogóle nie widać (wreszcie po półtora roku od światowej premiery oficjalnie u nas 30 dni mroku).
Nie zamierzam achać i ochać na przeciętnym filmie tylko dlatego, że nie wyszedł spod ręki Amerykanów. A mam ostatnio wrażenie, że tak się dzieje - obojętnie jaką jakość prezentuje sobą europejski horror, jest świetny, bo jest europejski, a nie amerykański.
Po części to prawda, szczególnie francuskie, epatujące bezsensowną przemocą, produkcje, nie zasługują na taki rozgłos, co nie zmienia faktu, że jak coś jest dobre, to o tym mówię. A jak nie jest, to nie.
Dobry, szczególnie w pierwszej części jest na przykład inny hiszpański film grozy: Escalofrio (Dreszcz). Druga połowa filmu to niestety jakościowa równia pochyła, ale pierwsza godzina jest naprawdę mocna.
Ziemniak - 30 Kwietnia 2009, 12:21
Dobry jest też 'labirynt fauna'
hrabek - 30 Kwietnia 2009, 12:24
Oczywiście, o tym nawet nie wspominałem, szukałem raczej nowszych od Sierocińca produkcji.
Słowik - 30 Kwietnia 2009, 12:57
hrabek napisał/a | Nie zamierzam achać i ochać na przeciętnym filmie tylko dlatego, że nie wyszedł spod ręki Amerykanów. A mam ostatnio wrażenie, że tak się dzieje - obojętnie jaką jakość prezentuje sobą europejski horror, jest świetny, bo jest europejski, a nie amerykański. |
Kurczę, nie wiedziałem przed oglądaniem, że będę musiał się zachwycać bez względu na to czy mi się spodoba, czy nie
hrabek - 30 Kwietnia 2009, 13:19
Dobrze, że nie wiedziałeś, dzięki czemu możesz się zachwycać za friko, a nie, bo taka panuje moda
Chal-Chenet - 30 Kwietnia 2009, 13:42
hrabek dobrze prawi. Mnie też się "Sierociniec" aż tak bardzo nie podobał. Był po prostu miejscami nudny, sama atmosfera nie wystarczy, dreszczyku żadnego też niestety nie czułem.
dareko - 30 Kwietnia 2009, 13:47
hrabek, marudzisz
Dla kazdego cos milego. Dla mnie podobienstwo do Changeling to atut, nie wada. Tym bardziej, ze to podobienstwo opiera sie na klimacie, bo przecie nie na czyms innym.
Malo ostatnio robi sie takich filmow i kazdy nastepny witam z radoscia.
hrabek - 30 Kwietnia 2009, 13:59
Nie na czyms innym? Znaczy nie na straszacym duchu dziecka? Hmm...
Zgadzam sie natomiast, ze dobry horror nie jest zly, a dobrych nigdy za wiele.
corpse bride - 30 Kwietnia 2009, 14:53
słowik, polecam w takim razie darkness i fragile. i jeszcze los sin nombre, ale tem mi się akurat mniej podobał.
hrabek - 30 Kwietnia 2009, 15:00
Fragile nie było raczej przeciętne, chociaż fajnie zrobione. Darkness to jeden z moich ulubionych horrorów, a Los Sin Nombre chyba muszę obejrzeć. Może być niezłe.
Virgo C. - 30 Kwietnia 2009, 15:55
Darkness jest miodzio i warte obejrzenia, jeśli jeszcze ktoś tego nie zrobił
Jeśli zaś chodzi o Sierociniec - oglądałem w ciemnym, starym kinie więc miałem dodatkowe efekty dźwiękowe zapewnione. I być może dlatego film mnie nie znudził, a sama atmosfera wystarczyła, by filmem się zachwycić
Dobra, to teraz marudzenie na ostatnio obejrzane filmy
Babylon A.D.
Wcześniej feralny.por bardzo chwalił pierwszą część filmu (w Rosji) i muszę się z nim zgodzić. Gdyby dalej dbano w takim samym stopniu o szczegóły film mógłby się nawet obronić. A tak im dalej w fabułę tym więcej dziur w scenariuszu, by na sam koniec reżyser trzasnął widza między oczy "gorzkim" happy endem. Zmarnowane półtorej godziny życia.
X-men 3
Im więcej czasu upłyneło od seansu tym bardziej jestem przekonany, że film warto było obejrzeć dla Ellen Page. I tylko dla niej. Cała reszta nawet nie warta wspomnienia - słaba gra aktorska, dylematów po pojawieniu się lekarstwa prawie nie stwierdzono, bohaterowie jak zwykle są tylko cieniami komiksowych pierwowzorów. A scena finałowa - bez komentarza.
x men origins: wolverine
Będąc małym szkrabem czytałem (o ile w tym wypadku można mówić o czytaniu) komiks Weapon X - krwawy, duszny, mroczny. Będąc już dużym szkrabem przeczytałem Wolverine: Origins - historia nawet ciekawa, przedstawiająca losy Jamesa Howlett zanim stał się Wolverinem. Obydwa komiksy mi się podobały, próba ich pożenienie - ani trochę. Zbyt dużo zmian, relacje z Viktorem od razu wyłożone na stół. Poza tym jeśli traktować Genezę jako wstęp do pierwszej trylogii X-men to dziwi, że nikt Logana nie rozpoznał jako tego, który ratował młodych mutantów. A że to jeszcze była wersja workprint to i efekty specjalne były w powijakach. Ale przyjamniej było zobaczyć jak wygląda film zanim się za niego zabiorą graficy komputerowi na poważnie
Wpadka
Spodziewałem się komedii na poziomie, dostałem dramat z durnymi gagami, które miały chyba śmieszyć, a mnie niespecjalnie ruszały (chociaż kilka momentów faktycznie dobrych). Postacie schematyczne, plus obowiązkowy happy end. Ogólnie tytuł znamienny - to faktycznie wpadka reżysera. Teraz boje się obejrzeć Supersamca
Mumia: Grobowiec Cesarza Smoka
Nie mam szczęścia ostatnio do filmów, oj nie mam. Za pierwszym razem bawiło, za drugim razem też. Ale przy trzecim pojawieniu się Mumii (dobrze chociaż, że znowu Imhotepa nie wykopali) już nie miało prawa się podobać. Humoru mniej, bzdurny scenariusz, finałowa bitwa to cień tego co można było oglądać w drugiej części. A patrząc na Jeta Li ciągle przed oczyma miałem bohatera, którego grał w Hero. Nie wiem kto uznał ten film za horror, ale rozminął się z definicją o kilka jednostek astronomicznych przynajmniej.
Dead snow
Przykład filmu, który fajnie wygląda na trailerze, a jak już oglądasz całość to masz ochotę puścić pawia. Grupa studentów medycyny (wśród nich jeden, którego przeraża krew) wyjeżdza w góry się zabawić. A w górach grasuje od wojny oddział nazistów zombie. Oczywiście dwie grupki wpadają na siebie i zaczyna się walk o przetrwanie. Czyli klasyka, ale jedna scena przejdzie do historii zombie - movies jak nic
hrabek - 30 Kwietnia 2009, 16:00
Supersamiec jest o wiele lepszy od Wpadki.
A Mumia 3 rzeczywiscie slaba jak piwo bezalkoholowe. Albo my sie za starzy i za wybredni zrobilismy...
A ktora to scena z Dead Snow? Jeszcze nie widzialem, to bede zwracal uwage.
Comar - 30 Kwietnia 2009, 16:10
hrabek napisał/a | Supersamiec jest o wiele lepszy od Wpadki. |
A moim zdaniem duuuuużo gorszy. Obok Forgetting Sarah Marshall zdecydowanie najgorszy film ze "stajni" Apatowa. W zasadzie jedyny pozytywny aspekt filmu to dwójka wyjątkowo wyluzowanych policjantów, bo reszta jest raczej żenująca niż zabawna.
Aha. Przyłączam się do dareko w polecaniu Kręgosłupa Diabła. To imho zdecydowanie najlepszy film Guillermo del Toro.
hrabek - 30 Kwietnia 2009, 16:12
Forget Sarah Marshall również mi się podobało. O tyle, o ile. Na pewno lepsze od Wpadki, w której przez godzinę nie było nic śmiesznego, tylko odczuwałem zażenowanie, aż dałem sobie spokój, bo po co się męczyć.
Iscariote - 30 Kwietnia 2009, 16:14
Gustaw G.Garuga napisał/a | Generał Nil. Ten film naprawdę porusza, i czyni to bez taniego patosu, z jakąś surową, lakoniczną prawdziwością |
Zgadzam się. Byliśmy w kinie całą rodziną i miło było mi popatrzeć jak babcia i dziadek przeżywają film.
Jaden Kast napisał/a | Jednak w szczegółach już się tracą i tak np. |
No traci traci po całości... ale dla mnie to nie były szczegóły Też nie polecam. Kaszanka straszna ii chyba moje najgorzej wydane 15 zł w historii kina xP Adanedhel napisał/a | Obejrzałem sobie Juno. |
Wszystko świetnie. Muzyczka, krajobrazy, tematyka, humor... tylko główna bohaterka miała bardzo irytujące momenty
Zgaga napisał/a | Uffff.... Film, który dla mnie osobiście jest wytworem zbyt chorej wyobraźni. |
Hehe... a ja sobie dzisiaj nabyłem całą trlogię na DVD
Co do Sierocińca to wizualnie przepiękny... a tak to nuda.
No to teraz ja.
Wczoraj powtórzyłem sobie Stardust - Piękna przygoda, świetny scenariusz, świetni aktorzy (w szczególności Mark Strong). Od czasu do czasu warto sobie przypomnieć.
Paul Blart Mall Cop - człowiek spodziewa się durnowatej komedyjki, a tu miłe zaskoczenie. No i te wyczyny na sagewayu ^^
Appaloosa - oryginału nie znam... przyzwoicie zagrane ale jakoś mnie nie wciągnęło. Nie ma nawet co porównywać do 3:10 do Yumy.
What Just Happened - pamflet na hollywoodzkich producentów? Chyba nie załapałem o co chodzi w tym filmie.
Waltz with Bashir - wizualnie jest bardzo komiksowo. Spokojna animacja i wstrząsający obraz wojny. Podobało się.
Seven Pounds - niby wydaje się nudny i długi... ale pod koniec potrafił mnie poruszyć. Jeszcze nie odkryłem co ten film ma w sobie ale coś ma.
To chyba tyle jak na ostatni tydzień.
dzejes - 30 Kwietnia 2009, 16:17
Iscariote napisał/a |
Hehe... a ja sobie dzisiaj nabyłem całą trlogię na DVD
|
Ile dałeś? Pytam, bo sam się zbieram do zakupu - oglądałem Oldboya na C+, reszty nie, ale już ten jeden film wystarczył, żeby narobić mi chęć na więcej. I na replay zresztą też.
Iscariote - 30 Kwietnia 2009, 16:19
Po dwie dychy chodzi każda z części w Media.
Jorlanda - 30 Kwietnia 2009, 16:44
Adanedhel napisał/a | Obejrzałem sobie Juno.
Świetne (...) inteligentne, momentami błyskotliwe. |
Świetne, zgadzam się. A jak oceniłasz bohaterkę? Gdybyś był jej ojcem lub matką?
Hubert - 30 Kwietnia 2009, 17:23
Jeśli wierzyć Filmweb - rosną szanse na ponowne sfilmowanie Spawna, ponoć Todd ma już kilka ciekawych propozycji na biurku. Fajnie, jakby za tę produkcję wziął się reżyser pokroju Nolana.
Iwan - 30 Kwietnia 2009, 20:28
Jumper- taki sobie film, nie trawię gościa który grał głównego bohatera i to mi przeszkadzało w oglądaniu, parę scen było niezłych, ale ogólnie średnie
Hubert - 1 Maj 2009, 20:31
Wolverine. Mnie się film podobał, mimo że niemal bezkrwawy, miał pazura. W Jackmanie też siedzi jakiś zwierz. Chciałbym mieć taką klatę, jak on. Oczywiście, obraz jest słabszy od np. Mrocznego Rycerza, ale lepszy niż Iron Man czy kolejne części Spider-mana.
Dziwiły tylko pustki w kinie, przecież to pokazy premierowe. No, ale może to dlatego, że weekend się zaczął. A może dlatego, że wszyscy boją się iść na premierę, bo tłok...
Adashi - 2 Maj 2009, 13:30
Wczorajsza majówka miała upłynąć pod znakiem Nowego Zoo i sławetnych trąbowców, niestety utknęliśmy w kilometrowym (albo i większym) korku, co więcej - perspektywa półtoragodzinnego oczekiwania w kolejce do kasy zmusiła nas do diametralnej zmiany planów. Skoro już byliśmy po tamtej stronie rzeki to czemu nie wybrać się do najlepszego kina w tym pięknym nadwarciańskim kraju to znaczy do CinemaCity Kinepolis (dawniej po prostu Kinepolis)
A obejrzeliśmy Co jest grane?, komedio-dramat z Robertem De Niro w roli producenta filmowego borykającego się z coraz to nowymi problemami zarówno osobistymi jak i okołofilmowymi. Obraz Hollywood bez ogródek, lecz z lekkim przymrużeniem oka. Świetne role (zagrali samych siebie ) Seana Penna a zwłaszcza Bruce’a Willisa. Niezły drugi plan w osobach: Johna Turturro, Robin Wright Penn, Michaela Wincotta, czy Stanleya Tucci.
Virgo C. - 2 Maj 2009, 14:31
Sosnechristo napisał/a | lepszy niż Iron Man |
No toś mnie Sosne właśnie mocno zaskoczył. Kreacja bohatera moim zdaniem o wiele lepiej wyszła Downey'owi młodszemu niż Jackmanowi. Rosomak w jego wydaniu jest niemal pozbawiony tak charakterystycznego dla tej postaci cynizmu. Lepiej swoją postać odtwarzał w poprzednich filmach.
Homer - 2 Maj 2009, 23:11
Wolverine
Oj cienizna straszna.... Popsuli biednego Rosomaka... Koło ambitnych ekranizacji to to nawet nie stoi. Gorsze od serii Xmen... Miejscami - fajna akcja, ale cała historia - sztampa i sklejanka. Coś na miarę "Ghost Ridera". Brak niestety czaru.., a i rozrywka nie z najwyższej półki.
Plus: początkowe napisy .
dalambert - 2 Maj 2009, 23:29
A na kiepskiej stacji T4 popatrzyłem na film znakomity czyli stary SOBOWTÓR Kurosawy genialna plastyka i mądra o powieść , acz ciężko się oglądało, bo wstawki *beep* zwanego reklamami mąciły koszmarnie narrację - cóż śmierdzące czasy , ale film zacny - szkoda , że wykorzystywany do prania mózgu widza
Hubert - 3 Maj 2009, 12:03
Virgo C. napisał/a | No toś mnie Sosne właśnie mocno zaskoczył. Kreacja bohatera moim zdaniem o wiele lepiej wyszła Downey'owi młodszemu niż Jackmanowi. Rosomak w jego wydaniu jest niemal pozbawiony tak charakterystycznego dla tej postaci cynizmu. Lepiej swoją postać odtwarzał w poprzednich filmach. |
Możliwe, dwójkę i jedynkę słabo pamiętam.
Jednak to akurat wina scenarzysty, jak mi się zdaje, nie o wszystkim Jackman decyduje.
Co ja poradzę, że mi się film podobał?
|
|
|