To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Park marzeń [gry] - Co robić? Czyli w co grać?

ilcattivo13 - 14 Sierpnia 2012, 22:16

No przeca nie będę zostawiał dobra na zmarnowanie :roll: :mrgreen: Zwłaszcza, że bez tego, co wyniese temi renkami, nie będę mógł nabić sobie pięćsetnego poziomu metalurgii :mrgreen:

A na serio, chodziło mi o to, że na początku FO:NV masz misje w Goodsprings, które lekką rączką zajmują jakieś 60 - 120 minut (w zależności od postaci, przy czym na pewno trafiasz na "W samo południe"). A potem masz o rzut beretem do Primm (nie więcej niż 3 minuty drogi), gdzie czekają kolejne questy (w tym przynajmniej dwa jajcarskie i nigdy wcześniej nie eksploatowane w innych cRPGach).

Tymczasem w Skajrimie, masz 10 minut jazdy furmanką, 2 minuty filmika ze smokiem, 15 minut akcji, potem godzinę błądzenia po lesie (jak tniesz na marker, bo jeśli masz moda, który wyłącza markery, to może to potrwać i z kilka dni) i dopiero potem trafiasz do jakiejś wioski, w której mieszka 5 osób na krzyż (w tym jeden kowal, jeden karczmarz, jeden sklepikarz i jedna aptekarka), jakiś dzieciak i pies, i są jakieś questy i fabuła zaczyna się rozwijać, choć ciągle jest bardzo wtórnie i nieświeżo. Pfff...

agrafek - 16 Sierpnia 2012, 09:23

Ilt napisał/a
To nie jest prawda. Za taki stan rzeczy odpowiadasz tylko i wyłącznie ty i twój styl gry, który z tego co pamiętam polegał na tym, że jak wchodzisz do lochu/jaskini/gdziekolwiek, to wyniesiesz z niej wszystko co nie jest łańcuchem do ściany przytwierdzone. :)

.
A to można inaczej grać w cRPGi? Podważasz filozofię, na której się wychowałem:D

ilcattivo13
Cytat
Tymczasem w Skajrimie, masz 10 minut jazdy furmanką, 2 minuty filmika ze smokiem, 15 minut akcji, potem godzinę błądzenia po lesie (jak tniesz na marker, bo jeśli masz moda, który wyłącza markery, to może to potrwać i z kilka dni) i dopiero potem trafiasz do jakiejś wioski (...)

Właściwie wystarczyłoby pójść drogą. Ja tak zrobiłem. ;P:
Z innej - nieco - beczki. Po tym, jak opisałeś Two Worlds2 poczułem się zachęcony i kupiłem w koszu na odpadki... pierwszą część serii. Tak, wiem - ma bugi, niedostatki itd. Ale przez dwa dni i tak grało mi się w nią radośnie (tym radośniej, że zapłaciłem mniej niż dychę) z jednego jedynego powodu.

Tam nie ma skalowania poziomów. Jak gnany beztroską nabytą w Elder Scrollsach zapędziłem się do nieco dalszej wioski, to zwiewałem stamtąd zakosami przez las, sporą część drogi pokonując środkiem rzeki, bo tam nie docierały dinozaury. Dzięki temu, gdy dotarłem do wsi spokojnej, wsi wesołej, to czułem satysfakcję z faktu, że przeżyłem:D. Dawno nie czułem tego w cRPG.

No i jeszcze - ponieważ nie ma skalowania poziomów rozwój postaci sprawia satysfakcję już na tak podstawowym poziomie, jak zainwestowanie w siłę i zmiana mieczyka na solidną pałę, dzięki której to ja roztrącam zbójców, a nie oni mnie.
Tym bardziej unaoczniło mi to jak skalowanie zamordowało jedną z najlepszych cech cRPG.

ilcattivo13 - 16 Sierpnia 2012, 10:45

agrafek napisał/a
A to można inaczej grać w cRPGi? Podważasz filozofię, na której się wychowałem:D
uff, a już myślałem, że tylko ja tak mam ;P:

Co do Skajrima - najsamprzód szedłem drogą, ale przy drodze stały jakieś draby, potem pojawił mi się marker kopalni, a potem jakoś tak wędrowałem od jagódki do jagódki i od ziółka do ziółka i droga mi się znikła, za to pojawiła się rzeka, łoś i rybki - i u kolejny wielki zarzut w stronę twórców Skajrima, że dali rybki, a nie dali dynamitu :roll:

A co do TW1 - po spatche'owaniu gra chodziła mi praktycznie bez żadnych problemów. A siłą tej gry jest według mnie to, że łączy ona w sobie najlepsze cechy Gothiców i serii Elder Scrolls, przy okazji omijając większość popełnionych w nich błędów. Szkoda, że w dwójce twórcy nieco od tego schematu uciekli - gdyby do niezłej fabuły dwójki pozostawili bez zmian mechanikę i sposób gry z jedynki, to mogliby pogrążyć i Wiochmena i Skajrima.

agrafek - 16 Sierpnia 2012, 11:07

Ja tych bugów bardzo wielu też nie stwierdziłem, pewnie dlatego, że kupiłem gold edyszyn, albo coś w tym guście. Niemniej zdarzają się takie sytuacje, że tracę rumaka, który potrafi się zaciąć bo tak i ani mu we łbie drgnąć.

Inna sprawa, że i tak wolę podróżować pieszo, bo z konia nie mogę używać mocarnej pały, która póki co jest moją ulubioną i wciąż ulepszaną bronią. Niby kupiłem jakiś Miecz Przeklętych, ale pała to pała :twisted: .

ilcattivo13 - 16 Sierpnia 2012, 11:32

ano, pała jest dobra, ale tylko dopóki walczysz głównie ze szkieletami/pokurczami. Potem, kiedy przychodzi czas na orki i insze plugastwa, najlepsze okazują się topory :wink:

A koń dla mnie służył tylko jako przewoźny magazyn. Trzeba znaleźć sobie takiego, który ma ponad 520 czy 560 udźwigu (są takie na pewno przy obozowiskach orków na południe od rzeki), parkować go blisko teleportu, a najbliższą okolicę penetrować pieszo. W sumie, to nawet za często do sklepu nie musiałem skakać, bo przedmioty można łączyć i sporo miejsca się tym oszczędza. I tak sobie myślę, że tego łączenia stufu (razem z możliwością całkowitej swobody łażenia gdzie się chce) właśnie brakowało mi w TW2 najbardziej.

Matrim - 16 Sierpnia 2012, 20:04

New Vegas nabiera rumieńców. Dotarłem do "stolycy" i na dzień dobry udaremniłem zamach bombowy. I kupiłem lunetę, więc jestem snajprem pełną gębą.

A w ogóle to mody są fajne ;P:

ilcattivo13 - 16 Sierpnia 2012, 23:11

A nie mówiłem? x2 :wink:
ilcattivo13 - 22 Sierpnia 2012, 14:08

Miałem nic nie instalować do końca miesiąca, ale tak jakoś wyszło i w ogóle i nie wiadomo skąd pojawił się na moim dysku DLC do Two Worlds 2 - Pirates od the Flying Fortress :roll:

Mamy do zwiedzenia archipelag przeklętych małych wysepek, pomiędzy którymi poruszamy się wpław, łódką, metodą "O Jezu! Tam ktoś chodzi po wodzie :shock: " albo teleporterami. Wysepki są małe, ale wrogów na nich masa i poza wilkami i misiami są oni raczej z gatunku tych wymagających.

Fabuła jest taka: zły piracki kapitan Ed Teal (nie mylić z Edwardem Teachem) w dość nietypowy sposób wynajmuje nas do znalezienia legendarnego skarbu, którym potrafi spełnić każde życzenie właściciela. Jednak dość szybko okazuje się, że kapitan nie do końca jest sobą... A poza tym załoga, nad którą wisi widmo tytułowej Latającej Fortecy (w kształcie podróżującego na burzowej chmurze i miotającego pioruny okrętu), przejawia jakiś dziwny brak zaufania do swoich oficerów i stoi na skraju buntu...

Subquesty. Jest bardzo nieźle. Chłopcy pojechali po bandzie - mam silne wrażenie, że poszli w ślady Obsidianu i ichniego Old World Blues. Ale wyłącznie, jeśli chodzi o klimat. Bo w subquestach dostajemy masę kaprawo czarnego humoru, ździebko Easter Eggów (jest i Wiedźmin, ale na szczęście nie ten komputerowy) i w ogóle jest klawo jak cholera, Egon.

Na razie powstrzymam się z oceną, bo mam odkryte tylko 1/3 mapy i zaliczyłem dopiero dwa zwroty akcji, ale myślę, że 8/10 będzie na pewno.

ilcattivo13 - 24 Sierpnia 2012, 16:28

Two Worlds 2: Pirates od the Flying Fortress.

Fabuła jest bardziej zakręcona niż w wanilii i choć liniowa jak diabli (dopiero na samiutkim końcu można wybrać jedno z trzech zakończeń), to grało się bardzo dobrze, choć druga połowa gry jest zdecydowanie zbyt ponura i przejście od przepełnionej wisielczym humorem intrygi w pierwszej połowie do posępnych zmagań w drugiej połowie bardzo mocno daje się odczuć.
Szkoda, że nie wykorzystano potencjału subquestów - pozwalają one opowiedzieć się "po jasnej lub ciemnej stronie mocy", ale dla fabuły praktycznie nic to nie wnosi.

Im dalej w dodatek, tym potwory stają się coraz bardziej wymagające, ale w zamian dają tyle doświadczenia, że z 42 poziomu skoczyłem na 60. Twórcy zrównoważyli to troszkę przy pomocy częstszej niż raz na dzień wymiany towarów w sklepach (przy każdej wizycie w lokacji towar jest odświeżany), ale problemem stał się brak kasy. Zwłaszcza, że nie mamy tu bonusów i rabatów płynących z reputacji u jakiejś gildii (jak to było w wanilii). Kolejny problem, jaki się tu pojawił - poziom można nabić do 60 poziomu, ale najbardziej zaawansowane przedmioty dostępne w grze, są z poziomu 51. Z jednej strony daje to możliwość szybkiego skompletowania najlepszego wyposażenia, ale z drugiej - wizyty w sklepach sprowadza do sprzedawania zdobyczy i w wyjątkowych przypadkach, kiedy mamy kasę, ew. kupowania kryształów.
Jeśli chodzi o kompletnie nowe typy wyposażenia, to pojawiają się kusze (i bełty). Zadają trzy razy większe obrażenia niż łuki, ale ze względu na długi czas ładowania (4,5 sekundy) i beznadziejnie krótki zasięg (30 metrów) stają się prawie bezużyteczne.

Możliwych do zebrania składników alchemicznych jest dużo mniej niż w podstawce, ale za to można wreszcie tworzyć napoje niewidzialności (niestety, duża część bossów i tak nas widzi) i najbardziej chyba przydatne w grze - chodzenie po wodzie. Dlatego opłaca się choć trochę wyszkolić w alchemii.

Czary chyba nic się nie zmieniły w stosunku do wanilii. Piszę "chyba", bo ich nie używałem. Podobnie jak wanilia, dodatek ździebko bardziej "wspiera" grę wojownikiem lub łucznikiem. Zwłaszcza łucznikiem, bo w drugiej części można zdobyć łuk, który może strzelać co sekundę.

Podsumowanie - pierwsza połowa gry jest super i zasługuje śmiało na co najmniej 8,5/10. Niestety, druga połowa gry jest słabsza fabularnie, a w dodatku ze względu na specyfikę "terenu", który przyjdzie nam odwiedzać, ma dużo mniej czytelną grafikę, co nieźle męczy oczy. Dlatego dostaje ona 7,5/10, a ocena całościowa dodatku to 8/10. Aha - PotFF można przejść w jakieś 10 - 15 godzin.

ilcattivo13 - 1 Wrzeœśnia 2012, 12:27

Odkopałem Warlock: MotA, bo wyszedł patch 1.2.2.1. Niby ma być lepiej, ale na dwie godziny "gry" miałem dwa blue screeny (w tym jeden pad totalny, ze zrzucaniem pamięci i innymi takimi), a CTDki przestałem liczyć po dziesiątym razie.

Same zmiany pomiędzy wersją 1.1.4.28, w która grałem poprzednio, a obecną, są całkiem spore. Nieco bardziej rozbudowana dyplomacja, wrogowie są mniej statyczni, mamy możliwość zdobycia bohaterów do swojej armii, pojawiły się przedmioty, których mogą używać bohaterowie, jest nowa rasa (elfy) i jeszcze parę innych rzeczy. I stąd moje nieodparte wrażenie, że znowu twórcy robią wała z graczy sprzedając im wczesną betę zamiast produktu finalnego.

I dlatego gra powędrowała na swoje miejsce w archiwum.

Fidel-F2 - 1 Wrzeœśnia 2012, 12:35

ilcattivo13, czy to jest jaka strategia?
ilcattivo13 - 1 Wrzeœśnia 2012, 13:14

Tak, Warlock: Master of the Arcane. To miał być stary Master of Magic na nowym silniku Civilizacji V. Trochę już o niej pisaliśmy razem z Iltem. W maju, albo w czerwcu.
Ilt - 1 Wrzeœśnia 2012, 13:52

ilcattivo13 napisał/a
Odkopałem Warlock: MotA, bo wyszedł patch 1.2.2.1. Niby ma być lepiej, ale na dwie godziny gry miałem dwa blue screeny (w tym jeden pad totalny, ze zrzucaniem pamięci i innymi takimi), a CTDki przestałem liczyć po dziesiątym razie.

Same zmiany pomiędzy wersją 1.1.4.28, w która grałem poprzednio, a obecną, są całkiem spore. Nieco bardziej rozbudowana dyplomacja, wrogowie są mniej statyczni, mamy możliwość zdobycia bohaterów do swojej armii, pojawiły się przedmioty, których mogą używać bohaterowie, jest nowa rasa (elfy) i jeszcze parę innych rzeczy. I stąd moje nieodparte wrażenie, że znowu twórcy robią wała z graczy sprzedając im wczesną betę zamiast produktu finalnego.


To nie jest pacz per se, to jest płatny (5 euro łącznie) DLC.

ilcattivo13 - 1 Wrzeœśnia 2012, 13:58

Ilt - to co piszesz, to jest w wersji bodajże 1.2.0.coś tam. Wersja 1.2.2.1 pojawia się jako efekt instalacji patcha ściągniętego ze steama.
Ilt - 1 Wrzeœśnia 2012, 15:47

Hm? Nie łapę. Znaczy, ja teraz nie mam W:MotA, ale jak patrzę na Steama to widzę elfy - 3, artefakty - 2 euraki.

A! Wiem! Darmowy patch 1.2.2.1 zawiera w sobie płatne DLC! Tak? W sumie bardzo bym się nie zdziwił.

ilcattivo13 - 1 Wrzeœśnia 2012, 17:00

Widzisz, to wcale nie było takie skomplikowane :D
Dunadan - 2 Wrzeœśnia 2012, 18:43

Dark Souls wyszło na PC: http://uk.ign.com/article...-edition-review - ktoś grał?
ilcattivo13 - 2 Wrzeœśnia 2012, 18:49

Mnie zniechęciły kiepskie recenzje i fakt, że to konsolówka.
Dunadan - 2 Wrzeœśnia 2012, 18:50

ilcattivo13, :?: jakie recenzje?... :shock:

Na IGN dostało 9/10... no i co z tego że konsolówka, nie kumam. To samo mój jeden kumpel mówi "e, to konsolówka, nie gram". Nie rozumiem czemu...

ilcattivo13 - 2 Wrzeœśnia 2012, 18:52

Na RPGCodex. IGN prowadzą ludzie, którzy się na SNESie wychowali, więc im nie wierzę :wink:
Dunadan - 2 Wrzeœśnia 2012, 18:53

ilcattivo13, ale DS nigdzie nie miało złych recenzji ( mówię o wersji konsolowej, na PC jest nowa i tylko na IGN póki co jest recenzja)
ilcattivo13 - 2 Wrzeœśnia 2012, 20:18

e tam, była też na PC Gamerze, gdzie napisali (cytuję za RPGCodex):

Cytat
First, I’ll give you something Dark Souls never does: a warning. Brought to PC by From Software, this port of the Japanese fight-heavy action-RPG is just that: a port. A straight port.

It plays like someone took an Xbox 360, packaged it up small, and slid it into your PC when you weren’t looking. The HUD is huge, the textures muddy, and such luxuries as control over field of view and vsync are nonexistent.

Ask yourself how you pronounce ‘PC game’. If your emphasis is on the ‘PC’, then run. Run far from Dark Souls and don’t look back. There is nothing for you here.

no cóż, cholernie nie lubię biegać, więc tylko się okopałem i czekam z bazooką na pierwsze objawy zbliżania się DS :twisted:

Dunadan - 3 Wrzeœśnia 2012, 07:53

ilcattivo13, dla mnie PCtowcy mają jakieś kompleksy na punkcie gier które najpierw wyszły na konsole. Grałem w parę takich i jakoś problemu nie widziałem. Mam uciekać od gry bo, podobno, nie ma VSynch?... :shock:
ilcattivo13 - 3 Wrzeœśnia 2012, 12:27

Blaszakowcy uciekają od portów gier konsolowych, bo wleką one za sobą wszelkie ograniczenia wynikające ze środowiska, dla którego były projektowane w pierwszej kolejności. Engine, mechanika, kompleksowość świata gry i fabuła - wszystko to dostaje w pupę, kiedy ktoś wpada na genialny pomysł przeniesienia konsolówki na pecety.
Dunadan - 3 Wrzeœśnia 2012, 12:45

ilcattivo13, jakoś nie zauważyłem grając w parę "portów" ;P:
Matrim - 3 Wrzeœśnia 2012, 12:57

Też mi się wydaje, że z czterech wymienionych rzeczy, tylko mechanika może cierpieć, ale tylko pod względem kontroli postaci. Jak może na przenosinach ucierpieć fabuła?

A poza tym... ilcattivo13, wiesz, że pierwszy KOTOR to jest port z konsoli? ;P:

ilcattivo13 - 3 Wrzeœśnia 2012, 13:58

Dunadan - bo grasz też na konsolach i dlatego nie widzisz różnicy.

Matrim - fabuła cierpi na przykład wtedy, gdy w cRPGu mamy dialogi rozwiązane na sposób konsolowy - dwie, trzy kwestie na krzyż, żeby broń Boże się konsolowcom nie myliło przy klikaniu.

Co do KOTORa, to zanim przywołujesz go jako argument, mógłbyś choć sprawdzić, ile mu dałem punktów :twisted:

A poza tym, podobnie jak Dunadan, jesteś skazony graniem na konsoli, więc odgórnie nie masz racji. O! ;P:

Dunadan - 3 Wrzeœśnia 2012, 14:06

ilcattivo13 napisał/a
Dunadan - bo grasz też na konsolach i dlatego nie widzisz różnicy.

Skąd ten wniosek?... pobawiłem się kiedyś PlayStation u kolegi, 15 lat temu, to wszystko...

ilcattivo13 - 3 Wrzeœśnia 2012, 14:26

widocznie masz słaby układ odpornościowy i to wystarczyło ;P:
Matrim - 3 Wrzeœśnia 2012, 15:18

ilcattivo13 napisał/a
żeby broń Boże się konsolowcom nie myliło przy klikaniu

Konsolowcy nie klikają, konsolowcy mają gałkę, którą ruszają w górę i w dół. Może być więc i dziesięć kwestii i konsolowiec nie chybi ;P: Poza tym większość obecnych tytułów, to pozycje multiplatformowe i wielkich różnic w mechanice w nich nie ma.

Dunadan napisał/a
pobawiłem się kiedyś PlayStation u kolegi, 15 lat temu, to wszystko...

Ale Guns of the Patriots przecież jest nowsze :)



Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group