To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Konwenty, te fandomowe i te forumowe - Towarzyskie spotkania w Grodzie Kraka

REMOV - 10 Listopada 2009, 23:11

illianna napisał/a
REMOV, złamałeś moje milczenie, też tam byłam i uważam, że rolą moderatora nie jest brniecie w specjalistyczny język zawodowy nieprzekazywalny intersubiektywnie
Pozwolisz, że sie nie zgodzę? Zacznijmy od tego, że dobrze jest postrzegać imprezę w pewnym kontekście. Spotkanie w "Lokatorze" nie było jakąś tam quasikonwentowym spotkaniem krewnych i znajomych królika, a elementem I Międzynarodowego Festiwalu Literatury im. J. Conrada, całkiem poważnej imprezy. Stąd taki, a nie inny prowadzący, stąd takie, a nie inne pytania. Jaki poziom miały pytania publiczności sama zauważyłaś. To, że prowadząca nie "wstrzeliła" się w gusta w 99-procentach fantastycznego ludku, co to przyszedł pooglądać swoich idoli na żywo i poprosić o zabazgranie strony tytułowej książki odpowiednią ręką - najczęściej Dukajową - naprawdę tego nie zmienia.
Cytat
Cieszy nas bardzo, że przynajmniej przeczytała książki, o których mówiła, szkoda, że jak widać z powyższego, fantastyka nadal jest mało zrozumiała dla osób, które jej zwykle nie czytają. Prawdopodobnie wymaga to faktycznie zmiany pokoleniowej.
Jakiej znowu zmiany pokoleniowej? Po pierwsze prowadząca jest młodsza ode mnie, a po drugie, to żadnej zmiany w żargonie technicznym nie będzie, z racji tego, że jest to właśnie język nauki, kształtowany przez lata i zrozumiały dla - znajdujących się również na sali - kolegów panny Marchewki po fachu. I ona nie przeczytała książek, ona je p r z e c z y t a ł a, tak jak czytają filologowie, a z czym zwykły śmiertelnik sobie najczęściej nie radzi. Tak jak ja nie radzę sobie z szydełkowaniem. Wiesz, trochę mnie bawi pogarda w Twojej wypowiedzi dla osoby zajmującej się literaturą profesjonalnie, a nie amatorsko, o ile można tak rzec. "Przynajmniej przeczytała", "fantastyka jest mało zrozumiała" i tak dalej - skąd Ci się wzięła podobna arogancja, co?
Cytat
Na koniec dodam, że ja osobiście uważam, iż wąsko specjalistycznego języka powinno się używać w gronie wąskich specjalistów
To jest spotkanie w ramach festiwalu literatury, a nie dla publiki z liceum, pragnę przypomnieć. I powtórzę, że dobrze wiedzieć, jak wygląda kontekst zdarzenia - bo inaczej, prostym i relatywnie prymitywnym językiem, mówi się o prozie na konwentach, a inaczej na spotkaniach podobnej rangi, gdzie właśnie cała zabawa polegała na wyciągnięciu twórców z pewnego getta, w czym zresztą duża zasługa organizatorów. Postrzegasz to zdarzenie w dosyć uproszczony, trywialny wręcz sposób.
Cytat
Może jest to ryzykowne porównanie, ale mi bardzo bliskie, kiedy przychodzi do mnie pacjent nie używam w komunikacji z nim psychologicznych terminów, staram się mówić zrozumiale i dostosować poziom do możliwości rozmówcy, bo inaczej nie ma to sensu.
To jest nie tyle ryzykowne porównanie, co porównanie fałszywe. Jakim językiem chciałabyś się posługiwać na festiwalu literackim - z brukowców? Z programu o celebrytach w telewizji? Prowadząca używała takiego samego języka, jakim posługiwała się na innych spotkaniach, w innym gronie. To, że niespecjalnie wyrobiona publiczność - a i autorzy również - nie bardzo ją rozumiała, to raczej świadczy o naszej słabości, a nie jej "niezrozumieniu" i "przynajmniej przeczytaniu". Przecież ona stosowała dosyć podstawową terminologię ze swojej branży.
Cytat
Jak idę superwizować swoją pracę
Idziesz co robić? Przepraszam, ale mam kłopot z slangiem dziecięco-młodzieżowym. Coś n a d z o r u j e s z, tak?
Cytat
Dodam jeszcze złośliwe, że osoba z wykształceniem filologicznym, czyli zajmująca się językiem, nie powinna mieć aż takich problemów z komunikacją werbalną, ale cóż szewc bez butów chodzi....
Cóż, napiszę nieco ironicznie, że osoba, która przychodzi na spotkanie na festiwalu literatury raczej powinna siedzieć cichutko i zastanawiać się, ile jeszcze na dany temat nie wie, ile nie rozumie i jak bardzo nie zna się na tematyce, a może niekoniecznie z punktu widzenia autorytetu rozprawiać na temat specjalistów w branży, która jest jej obca. Wiesz, czasy, kiedy sprzątaczka mogła zostać dyrektorem firmy, bo tak postrzegano równość, mamy już na szczęście za sobą.
Ziemniak - 10 Listopada 2009, 23:39

REMOV napisał/a
Spotkanie w Lokatorze nie było jakąś tam quasikonwentowym spotkaniem krewnych i znajomych królika,

Poważnych spotkań filozoficzno-filologicznych nie organizuje się raczej w knajpie, nieprawdaż?
REMOV napisał/a
cała zabawa polegała na wyciągnięciu twórców z pewnego getta

To jest sztuczny podział, wymyślony przez "głównourtowców"
REMOV napisał/a
To, że niespecjalnie wyrobiona publiczność - a i autorzy również - nie bardzo ją rozumiała, to raczej świadczy o naszej słabości

Jeżeli na festiwalu filmowym zacznę omawiać budowę kamery i nikt mnie nie zrozumie, to świadczy o niewyrobieniu widzów czy o mojej ignorancji?
REMOV napisał/a
osoba, która przychodzi na spotkanie na festiwalu literatury raczej powinna siedzieć cichutko i zastanawiać się, ile jeszcze na dany temat nie wie, ile nie rozumie i jak bardzo nie zna się na tematyce

To nie było spotkanie w katedrze filologii polskiej czy też specjalistyczne sympozjum tylko spotkanie autorskie, a w ramach jakiej imprezy to już mało ważne. Charakter spotkania powinien determinować tematykę i sposób zadawania pytań.

dalambert - 10 Listopada 2009, 23:40

Nie byłem, nie słuchałem, ale jednego tu nie rozumiem;
REMOV napisał/a
elementem I Międzynarodowego Festiwalu Literatury im. J. Conrada, całkiem poważnej imprezy.

czy mam rozumieć, że TEN FESTIWAL jest miejscem dla ober guru, super naukowców i kapłanów nauki o literaturze, a publika jest dodatkiem co ma siedzieć cicho i łykać z otwartą gęba hermetyczne frazy z języka wtajemniczonych?
REMOV napisał/a
że osoba, która przychodzi na spotkanie na festiwalu literatury raczej powinna siedzieć cichutko i zastanawiać się, ile jeszcze na dany temat nie wie, ile nie rozumie i jak bardzo nie zna się na tematyce,

No no czy aby od tego nie są wykłady, seminaria i sympozja uniwersyteckie?
REMOV napisał/a
Jakim językiem chciałabyś się posługiwać na festiwalu literackim - z brukowców?

Może nie zbrukowców , ale na pewno nie żargonem "naukowym", takie jest moje zdanie. Jeżeli robi sie Festiwal nawet międzynarodowy to jest on dla ludzi, a żargonem naukowy należy sie posługiwać wobec tych co go rozumieją na naukowych sympozjach.

REMOV - 11 Listopada 2009, 00:15

Ziemniak napisał/a
Poważnych spotkań filozoficzno-filologicznych nie organizuje się raczej w knajpie, nieprawdaż?
Dlaczego nie? Sporo ze znanych z historii spotkań i rozmów tego rodzaju było własnie w jakiejś knajpie. Napisałbym nawet, że w tradycji literackiej i zarazem stereotypie jest to raczej oczywiste miejsce dla tego rodzaju polemik.
Cytat
To jest sztuczny podział, wymyślony przez głównourtowców
Mogę się ironicznie uśmiechnąć? Pamiętam debaty na ten temat w latach 1990. No, ale oczywiście masz prawo do własnych kategorycznych, jedynych i ostatecznych sądów i przekonań ;)
Cytat
Jeżeli na festiwalu filmowym zacznę omawiać budowę kamery i nikt mnie nie zrozumie, to świadczy o niewyrobieniu widzów czy o mojej ignorancji?
A co to ma do rzeczy? Tutaj miała miejsce dyskusja o literaturze językiem literatury. Czy spodziewasz się na festiwalu filmowym, że ktoś będzie tłumaczył Ci ab ovo, co to jest film, scenariusz, klatka i tak dalej? Mylisz pojęcia - język (żargon) techniczny nie służy tylko do opisu techniki, a wszystkiego rodzaju zjawisk. Musisz posiadać takowy, aby precyzyjnie się wypowiadać na dany temat, a sam żargon jest skodyfikowany, aby zrozumieli Cię inni zajmujący się tym samym. To, że na typowych konwentowych spotkaniach toczy się dyskusje językiem potocznym nadal nie usprawiedliwia stosowania go w warunkach międzynarodowego festiwalu literatury. Swoją drogą, cieszę się bardzo, że nastąpiło takie niezrozumienie środowisk, bo może niektórym pozwoli to zrozumieć, że z literaturą to nie jest tak, że każdy Jaś, Małgosia czy Grześ, co to ma jakąś opinię, natychmiast staje się znawcą i ekspertem. Jak każda dziedzina naukowa i ta wymaga wiedzy. Nawet wiedzy, jak rozprawiać o literaturze popularnej - choć Dukaj poza te ramy już dawno wyszedł.
Cytat
To nie było spotkanie w katedrze filologii polskiej czy też specjalistyczne sympozjum tylko spotkanie autorskie, a w ramach jakiej imprezy to już mało ważne.
I tutaj się zupełnie mylisz, przenosząc jakieś swoje schematy myślowe i wzorce na cały świat. To nie było żadne spotkanie autorskie, takie konwentowe, to było spotkanie w ściśle określonym miejscu, w ściśle określonych ramach. To, że publiczność okazała się skrajnie niewyrobiona, to dla mnie powinno być sygnałem dla tychże nieboraków, że powinni się wiele jeszcze nauczyć, a nie, że pogardliwie powinni wypowiadać się o czymś, czego... nie zrozumieli. No, ale może ja mam inne podejście do świata, gdzie nagradza się wiedzę, a nie jej brak ;)
Cytat
Charakter spotkania powinien determinować tematykę i sposób zadawania pytań.
I to właśnie miało miejsce. Dokładnie to. To, że większości publiczności się wydawało, że jest gdzieś indziej, a spotkanie dotyczy czegoś innego, nadal tego nie zmienia. To nie działa na zasadzie vox populi vox dei. I nawet nie powinno. Mieliśmy do czynienia z fantastyką podaną w oprawie filologicznej, ale najwyraźniej nie wszyscy do tego dorośli. Moim zdaniem i takie spotkania są potrzebne, obok tłoczenia się w konwentowej sali z nadzieją ujrzenia, jak mistrz dykteryjkę zabawną opowiada. Wszystko jest dla ludzi - można sobie wybrać rodzaj kontaktu z autorem, tutaj mieściło się to dokładnie w ramach konwencji festiwalu. No, ile osób udało się na jakieś inne spotkanie w jego ramach i posłuchało, jakim językiem tam się posługiwano? A te spotkania gdzie były - w murach akademii, czy w innych lokalach, w jakich zazwyczaj życie kulturalne kwitnie, kwitło i będzie kwitnąć? ;)



dalambert napisał/a
Nie byłem, nie słuchałem, ale...
...wiesz lepiej? ;)
Cytat
czy mam rozumieć, że TEN FESTIWAL jest miejscem dla ober guru, super naukowców i kapłanów nauki o literaturze, a publika jest dodatkiem co ma siedzieć cicho i łykać z otwartą gęba hermetyczne frazy z języka wtajemniczonych?
Nie wiem, co chcesz rozumieć, ale wiem, że spotkanie w ramach festiwalu literatury jest czymś odmiennym od promocji książki w eMPiKu. Pomijając już Twoje dosyć prymitywne podzielenie świata na mądrych kapłanów i głupią resztę, co nie miało miejsca nawet w "Lokatorze", bo część z obecnych była świetnie przygotowana do rozmów o literaturze na uniwersyteckim poziomie, co wychodziło później - nazwijmy to w kuluarach - to, gdy bywa się w określonym miejscu, to jakieś podstawy do rozmowy powinno się mieć. Owe podstawy muszą, moim zdaniem, obejmować nieco więcej niż resztki wiedzy wyniesionej ze szkoły średniej oprócz kredy ;)
Cytat
No no czy aby od tego nie są wykłady, seminaria i sympozja uniwersyteckie?
Również. Jak i festiwale literackie.
Cytat
Może nie zbrukowców , ale na pewno nie żargonem naukowym, takie jest moje zdanie.
Cóż, jakbym dotarł na miejsce, gdzie ma się dyskutowac o literaturze i robiono to na poziomie szkoły średniej, to czułbym się, jakbym stracił czas i pieniądze na dojazd, bo traktuje się mnie, jak idiotę, a nie jak kogoś, kto - a niech będzie, że aspiruje.
Cytat
Jeżeli robi sie Festiwal nawet międzynarodowy to jest on dla ludzi, a żargonem naukowy należy sie posługiwać wobec tych co go rozumieją na naukowych sympozjach.
Alez to b y ł o spotkanie dla ludzi. Tyle tylko, że może nie do końca wszyscy rozumieli, gdzie się znaleźli. Zresztą, podejrzewam, że dla autorów było to ciekawe przeżycie, bo dla nich - jak wyszło w rozmowach - zetknięcie się z takim żargonem było dosyć inspirujące. Zamykanie się w jakimś środowisku - jak to ma często miejsce w przypadku fanów fanatastyki, a i twórców - wcale nie jest dobrym pomysłem.
Ziemniak - 11 Listopada 2009, 00:30

REMOV napisał/a
To, że publiczność okazała się skrajnie niewyrobiona

No cóż, mam wrażenie, że jedyną wyrobioną osobą na sali okazała się pani prowadząca. Ale przecież po "getcie" można było się tego spodziewać :?
REMOV napisał/a
Pamiętam debaty na ten temat w latach 1990

Wyobraź sobie, że ja też. A jeżeli już to w latach '90, aż tak stary nie jestem.

REMOV napisał/a
Czy spodziewasz się na festiwalu filmowym, że ktoś będzie tłumaczył Ci ab ovo, co to jest film, scenariusz, klatka i tak dalej

na festiwalu filmowym omawia się raczej artystyczne znaczenie dzieła, a nie techniczne szczegóły jego powstania. Jeżeli w przypadku Dukaja analiza filologiczna jego książek ma dla czytelników jakiś sens, bo autor bawi się słowotwórstwem i materią języka, to w przypadku innych autorów może to zainteresować wyłącznie akademików.

REMOV - 11 Listopada 2009, 00:45

Ziemniak napisał/a
No cóż, mam wrażenie, że jedyną wyrobioną osobą na sali okazała się pani prowadząca.
Nie da się ukryć, że zetknęły się na sali dwa style rozmowy o literaturze, ale to w sumie dobrze - jak już pisałem - dla uświadomienia sobie, że można o "tych sprawach" rozmawiać również językiem technicznym, a nie jedynie potocznym. Taka lekcja wiedzy.
Cytat
Wyobraź sobie, że ja też. A jeżeli już to w latach '90, aż tak stary nie jestem.
Jeżeli już, to w latach 1990. I jeżeli pamiętasz, to jesteś tak stary.
Cytat
na festiwalu filmowym omawia się raczej artystyczne znaczenie dzieła, a nie techniczne szczegóły jego powstania.
Na festiwalu filmowym omawia się różne rzeczy, łącznie - bo to dla filmówców istotne - z technicznymi szczegółami.
Cytat
Jeżeli w przypadku Dukaja analiza filologiczna jego książek ma dla czytelników jakiś sens, bo autor bawi się słowotwórstwem i materią języka, to w przypadku innych autorów może to zainteresować wyłącznie akademików.
Albowiem Ty tak twierdzisz ex cathedra i to musi być prawda? Mam taką prośbę, czy możesz nie przenosić swoich osobniczych odczuć na wszystkich ludzi dookoła i nie starać się przekonać rozmówcę w dyskusji, że to co Ty czujesz czuje cały świat? Jest to, moim zdaniem, spore nadużycie. Wiesz, naprawdę jeżeli komuś styl spotkania nie odpowiadał, to mógł sobie pójść do domu i odwiedzić, dajmy na to Dukaja, następnego dnia na targach. Też miał szansę go dotknąć ;)
Ziemniak - 11 Listopada 2009, 00:56

REMOV napisał/a
Mam taką prośbę, czy możesz nie przenosić swoich osobniczych odczuć na wszystkich ludzi dookoła i nie starać się przekonać rozmówcę w dyskusji, że to co Ty czujesz czuje cały świat?

Jak ty możesz, to czemu ja nie mogę? Poza tym niczego nie twierdzę ex cathedra, po prostu taka jest moja osobista opinia, nikogo nie zmuszam żeby ją podzielał, na tym chyba polega dyskusja.
REMOV napisał/a
dla uświadomienia sobie, że można o tych sprawach rozmawiać również językiem technicznym, a nie jedynie potocznym

O literaturze również można, tylko po co?
REMOV napisał/a
Na festiwalu filmowym omawia się różne rzeczy, łącznie - bo to dla filmówców istotne - z technicznymi szczegółami.

Dla filmowców może, ale dla publiczności już niekoniecznie.
REMOV napisał/a
Jeżeli już, to w latach 1990

Którego wieku? :mrgreen:

Virgo C. - 11 Listopada 2009, 10:25

@Remov
Inspirujące dla zaproszonych autorów może i było, ale też może gdybyś siedział tak, by widzieć szanowne grono to zauważyłbyś ich reakcje. Podobnie jak z powodu spóźnienia nie słyszałeś wstępnego pytania, które było długie i na tyle zawiłe, że większość osób na sali zapewne już w połowie nie wiedziała o co chodzi, a gdy w końcu padło sakramentalne "co państwo na to?" Dukaj zrobił wielkie oczy, a Orbit wyglądał jakby go ktoś przed chwilą pobił.
Panele na konwentach pokazują (nie wszystkie rzecz jasna), że można niegłupio podyskutować o literaturze bez wyciągania całego aparatu pojęciowego jaki filolog otrzymuje na studiach. Tylko że, tak się do Twojej branży odwołam, wyjaśnienie komuś jak działa pistolet jeszcze nie zrobi z niego strzelca wyborowego. Podobnie tutaj było - za mało doświadczenia (albo kompletny jego brak) w spotkaniu z osobami o wykształceniu innym niż moderatora. To, że pani Anna Marchewka rzucona na konferencje filologiczną nie zginie już wiemy, teraz z chęcią bym się przekonał że potrafi też innych oczarować swoją wizją literatury.

I jeszcze o zmianie pokoleniowej o której wspominała illianna. Z kilku niezależnych od siebie źródeł parokrotnie słyszałem, że na studiach jeszcze niedawno literaturę fantastyczną traktowano jak taki ubogi krewny - idiota, którym nie ma sensu się interesować bo nic ciekawego sobą nie prezentuje. Dopiero od niedawna akademicy zdają się dostrzegać, że w całej tej masie literatury czysto rozrywkowej trafiają się książki które można rozpatrywać na różnych płaszczyznach, a nie tylko proste historie o Miećku, co to smoka wychędożył, a królewnę ubił.

dalambert - 11 Listopada 2009, 11:37

REMOV napisał/a
.wiesz lepiej? ;)

Nie, nie wiem lepiej, ale odnosze sie do Waszych wypowiedzi które dość dokładnie, opisując spotkanie , naświetliły dylemat.
REMOV napisał/a
Jak każda dziedzina naukowa i ta wymaga wiedzy

Która dziedzina naukowa? Literatura ? wolne żarty, literatura NIE jest nauki dziedziną, jest SZTUKĄ, i jako taka nie poddaje się "mędrca szkiełku i oku".
Owszem nauką bywa literaturoznawstwo, filologia, czy inna historia literatury, więc był to Festiwal naukowców , czy literatury?

Martva - 11 Listopada 2009, 11:43

Chłopcy moi drodzy, ja Wam jakiś kisiel może zorganizuję?

A jak nie, to może jakieś wyjście zbiorowe? W przyszłym tygodniu?

dalambert - 11 Listopada 2009, 11:46

Martva, najlepiej żurawinowy, do oscypka i pomyśl o jakimś pifku. :)
Martva - 11 Listopada 2009, 11:49

Żurawinowy, w duuuuużej wannie, żeby sie mogli pokłócić bardziej widowiskowo ^^
Virgo C. - 11 Listopada 2009, 11:53

Martva napisał/a
A jak nie, to może jakieś wyjście zbiorowe? W przyszłym tygodniu?

Czwartek czy piątek?

ihan - 11 Listopada 2009, 12:21

Oczywiście getto jest tylko wymysłem głównonurtowym, dlatego tylko i wyłącznie w tekstach krytyków, pisarzy i czytelników głównonurtowych można o nim czytać i poświecaja mu sporo czasu i energii. Fantaści nie widzą w ogóle tego problemu, dlatego nim się nie zajmują, nie wartościują też osób wg ich *beep*- i niegłównonurtowości, w nawiązaniu do przekonania, że należy oceniać jak jak literaturę czy jest dobra, czy zła.
Ziuta napisał/a
Pod względem umysłowy była to typowa głównonurtówka. Czasem nawet taki mózg jak Dukaj nie łapał o co jej chodziło.


Nie byłam na spotkaniu i nie rozumiem kompletnie całej dyskusji. Z jednej strony żale do głównonurtowców, z drugiej jak zaczynają traktować jak równych sobie, to ojlaboga. Wejście w specjalistyczny język jest traktowaniem jak równocennego dyskutanta. Widocznie niesłusznie.

Rudus - 11 Listopada 2009, 12:24

<przekrzykuje dyskusje>
Czwartek bylby chyba dobry !

Martva - 11 Listopada 2009, 12:31

nie wiem co robie w czwartek :)
Ziuta - 11 Listopada 2009, 13:14

ihan napisał/a
Z jednej strony żale do głównonurtowców, z drugiej jak zaczynają traktować jak równych sobie, to ojlaboga. Wejście w specjalistyczny język jest traktowaniem jak równocennego dyskutanta. Widocznie niesłusznie.

Spotkanie było w knajpie, widzowie to byli szarzy czytacze (nie tylko fantaści) z piwem w ręku, z trzech autorów dwoje ubrało się odświętnie (choć, sądząc ze zdjęć, Dukaj zawsze idzie do ludzi z czarnym golfem i szarą marynarką), a trzeci (zgadnijcie kto ;P: ) w zwykłym tiszercie. I w takiej oto sytuacji pani Marchewka zadaje pytania jak z sympozjum.
To pierwsze, o którym gdzieś wspominała ilianna, było do zrozumienia. Pozostałe zresztą też. Sęk w tym, że albo narzucały odpwiedź, albo były złożone z kilku zdań podrzędnych, przez co zaciemniały swój sens.

A jak ktość łaskawie dopuszcza fantastów do polonistycznego dyskursu, niechaj zaciśnie zęby i przeczyta pulpę w krzykliwych okładkach. Nie trzeba by za każdym rzem wyciągać Lukiana z Samostaty i powieść gotycką.

REMOV - 11 Listopada 2009, 13:15

ihan napisał/a
Oczywiście getto jest tylko wymysłem głównonurtowym, dlatego tylko i wyłącznie w tekstach krytyków, pisarzy i czytelników głównonurtowych można o nim czytać i poświecaja mu sporo czasu i energii.
A gdzie tam. Widać, że tutaj raczej brakuje kontaktu z licznymi sporami w gronie fantastów, czy oni są z getta czy nie, jak to w środku fajnie, kto to getto wymyślił i tak dalej. To wszystko miało miejsce na łamach Fantastyki/NF w latach 1980. i 1990., jak również Feniksa. Wówczas jeszcze RAZ męczył coś innego, niż politykę. Innych periodyków wówczas nie było, pomijając jakieś przelotne zjawiska. I z pewnością nie jest to wymysł głównonurtowy, jak to się niektórym wydaje. Polecam młodym wizytę w bibliotekach i przyglądnięcie się, jak to wyglądało dekadę, dwie dekady temu. Stąd bawi mnie powrót tego przekonania do obecnego dyskurusu ;)
Cytat
Fantaści nie widzą w ogóle tego problemu, dlatego nim się nie zajmują, nie wartościują też osób wg ich *beep*- i niegłównonurtowości, w nawiązaniu do przekonania, że należy oceniać jak jak literaturę czy jest dobra, czy zła.
Oczywiście, że widzą, oczywiście, że nim się zajmują i zajmować będą, oczywiście, że wartościują, oczywiście, że mają kompleksy (choćby ze względu na niedocenienie, stąd też taka duma środowiska z Dukaja - że wyszedł z kręgu, że został zauważony, że nagroda Kościelskich i tak dalej - to widać gołym okiem, jak getto się cieszy, że ktoś od nich jest na piedestale) i oczywiście, że chcą jakoś z nich wybrnąć przejmując inne schematy, w tym takie, jaki został opisany. I oczywiście, że to wszystko było i jest widoczne w poważniejszych tekstach w niektórych periodykach poświęconych fantastyce, tych magazynach czy artykułach, które większość pomija.

Stąd też wybacz, ale nie zgadzam się z Twoim wywodem w całości, co więcej jest on w całości fałszywy. Bazujący trudno nawet powiedzieć na czym, bo z pewnością nie na obserwacji światka fantastycznego w naszym kraju.
Cytat
Z jednej strony żale do głównonurtowców, z drugiej jak zaczynają traktować jak równych sobie, to ojlaboga. Wejście w specjalistyczny język jest traktowaniem jak równocennego dyskutanta.
No własnie. To jest najbardziej zabawne - tutaj nikt nie aspiruje, nikt się nie rozwija, nikt nie chce zrozumieć, natomiast to, czego chce to prymitywnego wyłożenia kawy na ławę, językiem zrozumiałym nawet dla ośmiolatka. Takie żale tutaj wypisują niektórzy. Bo tak było na konwencie, to ma być tak i teraz. Miało być śmiesznie, a wyszło poważnie. "Nie loziumiem, maaaaaaamo, ojejku!"

Nie wiem, ja zawsze lubiłem rywalizować z kimś lepszym, a nie kimś gorszym - tak podczas walki, bo tylko od kogoś lepszego można się czegoś nauczyć, jak też podczas obcowania z literaturą, jak i opisem tejże językiem technicznym. To mnie przynajmniej uczy (choćby pokory), rozwija, pokazuje drogi, czy też kierunki w których do tej pory nie szukałem odpowiedzi. A tutaj nic - marudzenie, że miało być, jak na konwencie, gdy autor dykteryjkę rzuci, na dwa czy trzy głupawe pytania odpowie ("w tym jedno moje!", jak ktoś tutaj z dumą rzucił - sic!), podpisze książkę, a następnie będzie można pójść na piwo i opowiadać z dumą, że "spotkałem Dukaja!". No i co z tego?

Ziuta - 11 Listopada 2009, 13:21

REMOV napisał/a
A tutaj nic - marudzenie, że miało być, jak na konwencie, gdy autor dykteryjkę rzuci, na dwa czy trzy głupawe pytania odpowie, podpisze książkę, a następnie będzie można pójść na piwo i opowiadać z dumą, że spotkałem Dukaja!. No i co z tego?

Ja oczekiwałem jakiejś światłej dyskusji dwóch bystrych facetów i mądrej kobiety, moderowanej przez uczoną doktorant z UJ. Wyszło natomiast, że Dukaj odmawiał odpowiedzi na pytania, Orbitowski sadził konwentowe wice o nemeickim disco, a Brzezińska prawie w ogóle się nie odzywała.
Być może nasi eksportowi autorzy fantastyki, którzy w ostatnich latach awansowali z Nowej Fantastyki i Polconu do Lampy i Conrad Festival, wcale nie są tacy artystyczni, mądrzy oraz literaccy.

REMOV - 11 Listopada 2009, 13:26

Pierwsze zderzenie środowisk zazwyczaj tak wygląda. A to był pierwszy raz, kiedy fantastów na podobną imprezę zaproszono. Obie strony się uczą - i obie się sporo nauczyły, w kuluarach właśnie. Sam byłem świadkiem - moderowanej przez osobę łączącą w sobie obie środowiska (doktorat z fantasy!) - rozmowy pań Marchewki i Brzezińskiej, wyjaśniającej sobie pewne postawy. Sensownej, zresztą. Tyle tylko, że ludek zdążył umknąć od tego czasu, pił piwo gdzieś tam dalej i miał to gdzieś. A przecież można było posiedzieć i posłuchać, nikt nie bronił. Na tym zresztą siła takich kontaktów polega. A to, czego oczekiwałeś - jak zresztą większość - to typowe spotkanie fandomowe, z całą jego fandomową oprawą. Sorry, nie wyszło. Skądinąd, ciekawe, jakie będą w przyszłości reakcje autorów ;)
shenra - 11 Listopada 2009, 13:31

Matko jedyna. Ludzie, możecie przestać udowadniać wyższość orzechów nad kasztanami? Jak nagle wszyscy nie zaczniemy myśleć tymi samymi kategoriami i posiadać ten sam zasób wiedzy, to zawsze będzie tak lub srak. I basta. Żadne z was nie ma racji i jednocześnie macie ją wszyscy. Możemy już skupić się na tym kisielu na żywo, bodajże w czwartek jak zostało zasugerowane? :mrgreen:
REMOV - 11 Listopada 2009, 13:34

Skupić się... na... kisielu? :mrgreen:
shenra - 11 Listopada 2009, 13:39

REMOV, no brawo :mrgreen: kolega od razu zaskoczył 8) :bravo :mrgreen:
ihan - 11 Listopada 2009, 13:46

REMOV, co do twojego nie zgadzania się ze mną, to widzę, że pisanie ironii nawet kursywą (bo podpis nie pomaga jak widać) nie odniosłoby oczekiwanych rezultatów :lol: .

Ziuta napisał/a
Spotkanie było w knajpie, widzowie to byli szarzy czytacze (nie tylko fantaści) z piwem w ręku, z trzech autorów dwoje ubrało się odświętnie (choć, sądząc ze zdjęć, Dukaj zawsze idzie do ludzi z czarnym golfem i szarą marynarką), a trzeci (zgadnijcie kto ) w zwykłym tiszercie. I w takiej oto sytuacji pani Marchewka zadaje pytania jak z sympozjum.


A skąd to przekonanie, że rozmowy naukowe mają się toczyć w sztywnych ramach z ludźmi odświętnie ubranymi jak na jakimś spotkaniu biznesowym co najmniej? Wszystkie konferencje naukowe na których byłam nie wymagały żadnego stroju wyjściowego, nawet na obiedzie/kolacji część osób (w tym mła) była w dzinsach, tiszertach czy czymś tam. Skąd to sztywne przekonanie o tym jak wygląda nauka?

illianna - 11 Listopada 2009, 14:26

REMOV napisał/a
Idziesz co robić? Przepraszam, ale mam kłopot z slangiem dziecięco-młodzieżowym. Coś n a d z o r u j e s z, tak?

Nie traktuj mnie jak *beep*, jesteśmy w podobnym wieku, a Ciebie cechuje wyjątkowy brak kultury, jak jesteś takim cwaniakiem, to sobie sprawdź, co to są superwizje w zawodzie psychoterapeuty. To Ci uświadomi pewien aspekt, o którym napisałam. Wystarczyło jedno nieznane Ci sowo, żebyś mnie kompletnie zdewaluował. Czego spodziewasz się po większych głupkach niż Ty Panie Wszechwiedzący? Ja się nie mienię ekspertem od literatury. Natomiast jestem ekspertem od zachowań międzyludzkich i z tej perspektywy jestem jak najbardziej uprawniona do tego, aby stwierdzić, że panna A.M. kompletnie sobie nie radziła w roli moderatora i nic tu nie ma do rzeczy niczyje wykształcenie. Była sztywna, niespostrzegawcza i uparta, zamiast podążać za rozmówcami i ukierunkowywać, co jest podstawową rolą moderacji. Rolą moderatora nie jest natomiast wprowadzanie w nieustanną konfuzję rozmówców, jest to wyraz nieporadności. Spotkanie tego typu, niezależnie od tego jakiego festiwalu jest częścią, ma na celu przybliżanie czegoś i zbliżanie do czegoś, skoro chciała dyskutować na swoim poziomie mogła to zrobić, ale z uwzględnieniem rozmówców i odbiorców. Skończyłam kilka uczelni i kursów, uczestniczyłam w konferencjach i panelach na trudniejsze tematy, ale z takim nieprofesjonalizmem jakoś się w świecie naukowym nie spotkałam, może to cecha niektórych filologów. Można wciągnąć innych na swój wyższy poziom w taki sposób, by nie czuli się wiejskimi głupkami, a na dodatek skorzystali i się czegoś nauczyli. Dobrzy prelegenci i moderatorzy to potrafią.

REMOV napisał/a
Nie wiem, ja zawsze lubiłem rywalizować z kimś lepszym, a nie kimś gorszym - tak podczas walki, bo tylko od kogoś lepszego można się czegoś nauczyć, jak też podczas obcowania z literaturą, jak i opisem tejże językiem technicznym.

Nie sądzę, abyś mógł się czegokolwiek od kogoś nauczyć, bo stosujesz jedną taktykę w walce: dewaluowanie przeciwnika, na nic więcej jak widać Cię nie stać. A poza tym nie jesteśmy na ringu, tylko na forum i tu się dyskutuje, a nie pluje jadem, a szacunek dla dyskutantów to podstawa dobrej dyskusji.

REMOV napisał/a
Mieliśmy do czynienia z fantastyką podaną w oprawie filologicznej, ale najwyraźniej nie wszyscy do tego dorośli.

Najbardziej niedorośli atakowani pisarze, którzy wbijali momentami wzrok w sufit i zasłaniali się sztandarową formułką o nieanalizowaniu swojego pisania. Nie odniosłam wrażenia, by w jakikolwiek sposób ich to nobilitowało i wyciągało z getta.

REMOV napisał/a
duma środowiska z Dukaja - że wyszedł z kręgu, że został zauważony, że nagroda Kościelskich i tak dalej - to widać gołym okiem, jak getto się cieszy, że ktoś od nich jest na piedestale)

Na mnie to bynajmniej nie robi żadnego wrażenie, wręcz przeciwnie, nigdy nie klaskam nagrodzonym tylko dlatego, że takimi są. Nie mam też poczucia, że jestem w jakimś strasznym gettcie. Czytam najróżniejszą literaturę w tym fantastykę, która traktuję jako dział literatury i tyle. Chciałaby, żeby był szerzej zanany, bo go doceniam, a nie dlatego, że mam kompleksy z powodu czytania go. Jedak jeśli inni tak tego nie widzą, nie mam potrzeby rzucania się na barykady ani szlochania w kąciku, oj jaki świat jest zły.

A przy zmianie pokoleniowej będę się upierać i tyle. Ta zmiana zaszła już bardziej w kinematografii. W literaturze też zajdzie. Virgo dokładnie opisał, to co mam na myśli. Poza tym każda nowa idea w sztuce wymaga czasu by dotrzeć do szerszego odbiorczy, dlaczego fantastyka miałaby być wyjątkowa, ona też potrzebuje czasu. Nie jest to kwestia braków językowych autorów, wielu głównonurtowych autorów, których czytałam było gorszych językowo, ale ludzie ich chwalą. A fantastykę nadal stawia się w jednym rzędzie z kryminałami i powieściami sensacyjnymi i jest wiele osób, które nigdy nie czytały fantastyki, ale na przykład stwierdzają: nie czytam fantastyki tak jak nie czytam westernów. Nie wiedzą po prostu co tracą.

Możesz mi nie odpisywać. Szkoda czasu na rzucanie kolejnych obelg. Ja nie chcę z Tobą walczyć. Nie mam takich potrzeb. Potwierdzam swoją wartość inaczej. Zwykłą spokojna dyskusja z przyjaciółmi na temat literatury mi w zupełności wystarczy. Nie potrzebuję być odsądzana od czci i wiary i wyzywana od smarkul i sprzątaczek, tylko dlatego, ze Ci adrenalina buzuje.
Dziękuję za zrozumienie mojej małości i niedouczenia Mister Big.

E.:lit

jewgienij - 11 Listopada 2009, 14:30

Nauka?
Patrzę na ten nasz reprezentatywny UJ, czwarta setka w rankingu, po niektórych krajach Trzeciego Świata, ani jednego noblisty, zapytam prowokacyjnie: mamy myśl naukową czy uczoną fasadę?

shenra - 11 Listopada 2009, 14:35

Cieszy mnie niezmiernie, że ustaliliśmy termin i godzinę spotkania :evil:
illianna - 11 Listopada 2009, 14:37

ihan napisał/a
A skąd to przekonanie, że rozmowy naukowe mają się toczyć w sztywnych ramach z ludźmi odświętnie ubranymi jak na jakimś spotkaniu biznesowym co najmniej? Wszystkie konferencje naukowe na których byłam nie wymagały żadnego stroju wyjściowego, nawet na obiedzie/kolacji część osób (w tym mła) była w dzinsach, tiszertach czy czymś tam. Skąd to sztywne przekonanie o tym jak wygląda nauka?
jak najbardziej Cię popieram, model wykładów na zielonej trawie bardzo by mi się podobał, a jeszcze jak jakaś dobra przegryzka by była, aż chce się być wtedy naukowcem, no i sprzyja to ciekawym pomysłom. :D ;P:
Virgo C. - 11 Listopada 2009, 14:41

Czwartek, godzina 17:00, miejsce - testujemy pub Katedra na Poselskiej ;P:
1. Virgo C.
2. shenra
3. Rudus
4. Martva
5. nikto&gorbash
6. ?

gorbash - 11 Listopada 2009, 14:54

Z dużym prawdopodobieństwem wpadniem z nikto.


Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group