To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Blogowanie na ekranie - moje śmietnisko

nimfa bagienna - 18 Stycznia 2013, 14:26

A takie NASA... łał, ile ono wydaje na paliwo rakietowe. :mrgreen:
gorbash - 18 Stycznia 2013, 14:29

Ale NASA rzadko tankuje.
ihan - 18 Stycznia 2013, 14:34

Ciekawe czy też się zastanawiają, czy komunikacją publiczną byłoby taniej.
Fidel-F2 - 18 Stycznia 2013, 17:19

Od czasu gdy zacząłem jeździć samochodem na kompub nie mogę patrzeć bez względu na różnicę kosztów. Znaczy czasem, sporadycznie korzystam ale bardzo sporadycznie. Samochód jest kosmicznie wygodny i zawsze po ręką. Oszczędza masę czasu i ma mnóstwo różnych rzeczy w bagażniku. Np. Cztery pary butów.
Martva - 18 Stycznia 2013, 17:26

A mój ojciec się w zeszłym roku przesiadł z samochodu na MPK. Taniej, bywa że szybciej, nie trzeba się zastanawiać gdzie zaparkować.
illianna - 18 Stycznia 2013, 18:56

Martva napisał/a
Taniej, bywa że szybciej, nie trzeba się zastanawiać gdzie zaparkować.
i za ile, bo stref przybywa w kraku.
ilcattivo13 - 18 Stycznia 2013, 20:53

W Suwałkach też już całe centrum jest objęte strefa płatną. I czasami sobie myślę, że to dobrze, bo dzięki temu więcej spaceruję :roll:
corpse bride - 18 Stycznia 2013, 21:10

No właśnie 200zł, bo silnik mały, a Puch ma do pracy blisko. Gdybym jeździła do Kobierzyna pewnie byłoby jeszcze drożej. Jemu w MPK przeszkadza głównie to, że ludzie śmierdzą. Czasem jeździmy, na przykład do knajpy czy na imprezę i wtedy zawsze mówi: "Widzisz, właśnie dlatego nie cierpię MPK" :D
Fidel-F2 - 18 Stycznia 2013, 21:16

Martva napisał/a
Taniej, bywa że szybciej
He, he, he, to mnie ubawiłaś. Taniej i szybciej. :P
Martva - 18 Stycznia 2013, 21:29

Cóż, bilet miesięczny emerycki na wszystkie linie - 47zł, mpk omija korki na niektórych trasach bo ma osobne pasy ruchu, więc śmiga. Gdyby mu się nie opłacało, nadal jeździłby samochodem, jak sądzę.
Fidel-F2 - 18 Stycznia 2013, 21:36

W miejscowościach powyżej 50 tys mieszkańców spędzam śladowe ilości czasu.
ihan - 18 Stycznia 2013, 22:21

W dużych miastach z w miarę funkcjonująca komunikacją korzystanie z samochodu nie musi być lepsza opcją, i pasy dla busów, i książkę poczytać można. Ale już w mniejszych miasteczkach, lub na terenach podmiejskich, proporcje się zmieniają. Mieszkając w Wieliczce i pracując w Krakowie jednak na busach bym nie polegała, chyba, że pracowałabym na trasie np. w okolicach poczty głównej. I problem z powrotami nocnymi jednak, gdy człowiek gdzieś wyjść chce. Mieszkając w Tarnowie, bez samochodu ani bym nie dotarła do stajni, ani do własnego ogrodu. A w weekend, gdy jeździ jeden autobus na 3 godziny, albo nie jeździ żaden, kompletnie bez szans. Samochód ma też plus dla ludzi nie mających czasu/możliwości/ochoty na codzienne zakupy. No, nie udźwigam na pleceńkach jabłek, bananów, mandarynek, mrożonek, soków marchwiowo-selerowych Marvitu i innego dobra. A nie gotuję, więc sporo mi odpada. Bez szans.
corpse bride - 19 Stycznia 2013, 10:22

Kiedy Puszek pracował w centrum miał tramwaj jadący ok. 17-20 minut pod samą pracę. A kiedy się przesiadł do samochodu żeby bez problemu parkować jechał 10-15 minut i szedł co najmniej 10 z parkingu. To jest dla mnie główny problem w tym mieście, że wiele miejsc będących przedmiotami mojego zainteresowania nie ma parkingu. My przynajmniej mamy możliwość wykupienia strefy i kiedy trzeba, to możemy parkować w centrum (co, powtarzam, nie jest wtedy łatwe, tylko legalne). Bez strefy komunikacja miejska może być szybsza i tańsza jak napisała Martva.

Dziś mam imprezę urodzinową jednej z dziewczyn z klubu. Najpierw idziemy na obiad (i wino) do Del Papa, a potem będziemy clubbingować :D Obowiązują czarne sukienki i czerwone paznokcie, więc muszę coś zaraz wybrać. Tyle, że obawiam się konfliktu, bo druga dziewczyna z klubu zapowiedziała wczoraj, że nie ma czarnej sukienki i że chce, żeby jej chłopak chodził z nami po tym clubbingu, choć ostatecznie miało być bez chłopaków...

corpse bride - 21 Stycznia 2013, 08:03

Jest 7:54 i nie śpię (zresztą od jakiegoś czasu). Czuję się w związku z tym fatalnie, tym gorzej, kiedy pomyślę, że jak zacznę staż to o tej godzinie będę już prawie na miejscu, czyli wolę nie myśleć, o której będę musiała wstawać... Plan jest taki, że Mat będzie mnie podwoził na przystanek autobusu i to zaoszczędzi mi jednej przesiadki i jednego iścia na przystanek i czekania.

Dziś też tam jadę przed pracą żeby załatwić formalności. Mam nadzieję, że wszyscy mi podpiszą podanie. W sumie czemu mieliby nie zgodzić się na darmową siłę roboczą?

gorbash - 21 Stycznia 2013, 08:44

Jeśli Ci to poprawi humor, to o 7:54 ja już jestem po godzinie pracy.
Ale w sumie to mój wybór.

Fidel-F2 - 21 Stycznia 2013, 16:10

corpse bride napisał/a
Jest 7:54 i nie śpię (zresztą od jakiegoś czasu). Czuję się w związku z tym fatalnie, tym gorzej, kiedy pomyślę, że jak zacznę staż to o tej godzinie będę już prawie na miejscu, czyli wolę nie myśleć, o której będę musiała wstawać...
bez obrazy i z całym szacunkiem ale zwyczajnie przydałby Ci się regularny kop w sempiternę tak ze trzy razy w tygodniu podkutym, spiczastym, tak cobyś łapała kontakt z rzeczywistością bo wyraźnie Ci go brak
Agi - 21 Stycznia 2013, 21:02

Fidel-F2, szczególny masz sposób troszczenia się o bliźnich i ich kontakt z rzeczywistością.
Ta chamska wiązanka to prezent imieninowy dla corpse? Kiepski trochę.

corpse bride - 21 Stycznia 2013, 22:50

Spoko, moja mama ma podobne poglądy do Fidela i całe moje życie z nią pod jednym dachem próbowała przestawić mnie na wstawanie wcześniej i chodzenie spać wcześniej. Ojciec zresztą też. W niedzielę o szóstej czy siódmej puszczał na cały regulator audycję z muzyką ludową Podkarpacia z radia Rzeszów.
Zdarzało mi się pracować na rano, potrafię zmobilizować się do codziennego wstawania i po jakimś czasie nawet chodzę (padam) wcześniej spać, ale przyzwyczajenie nie sprawia, że jestem z tego powodu szczęśliwa. Po prostu lepiej funkcjonuję później i tyle. Potrzebuję też ewidentnie dużo snu, bo kiedy pracuję w weekendy odsypiam cały tydzień. Jedni mają tak, inni inaczej.

Fidel-F2 - 22 Stycznia 2013, 08:45

to detal, o której wstajesz, problem, że w ogóle się nad tym zastanawiasz, pada śnieg to trzeba odśnieżyć, zamarzła szyba to trzeba oczyścić, pękła rura to trzeba wymienić, do pracy na szóstą to trzeba wstać o piątej, nad czym tu dywagować?
Rafał - 22 Stycznia 2013, 09:43

Praca w piekarni, tylko to przychodzi mi do głowy jako idealne zajęcie dla corpse. Idziesz na 12, a pewnie jest możliwe przyjście na 22, kończysz o 6 rano, kładziesz się spać i śpisz do południa, albo i dłużej. Tak, to jest to! :wink:
Kruk Siwy - 22 Stycznia 2013, 10:21

To już przeżycie ekskremalne. Wystarczy księgarnia albo inszy sklep. Jedenasta zaczynasz dziewiętnasta kończysz.
Rafał - 22 Stycznia 2013, 10:51

Księgarnia, księgarnia, a cóż to .... A! Już wiem, chodzi o sklep nocny z alkoholem?
corpse bride - 22 Stycznia 2013, 11:14

Fidel-F2 napisał/a
to detal, o której wstajesz, problem, że w ogóle się nad tym zastanawiasz, pada śnieg to trzeba odśnieżyć, zamarzła szyba to trzeba oczyścić, pękła rura to trzeba wymienić, do pracy na szóstą to trzeba wstać o piątej, nad czym tu dywagować?


Fidel, skąd ty właściwie wiesz, nad czym ja się zastanawiam, a nad czym nie? Nie mam czego odśnieżać, bo mieszkam w bloku. Kiedy rura mi pęknie, to pomyślę o tym, żeby ją wymienić, podobnie, jak psuje się coś innego. Zastanawiam się może trochę, czy autobus przyjedzie na czas i mój plan przesiadania się zadziała (wczoraj pierwszy autobus stanął w korku i to sprawiło, że na dwóch kolejnych przystankach stałam dużo dłużej w mało przyjemnym marznącym deszczu).
Nie dywaguję, tylko piszę o pewnej nowości w moim życiu. Gdybym mając do pracy na 8.15 mogła wstać o 7.15 to byłoby w ogóle super. Ale nie mogę, bo potrzebuję ponad godziny na drogę i w najlepszym wypadku godziny, żeby się wybrać. I wiem, że będzie mi ciężko wstawać tak rano i że ta droga z przesiadkami też do najprzyjemniejszych nie należy. Tyle.

Sklep z alkoholem nie, bo z moją gracją strąciłabym połowę butelek, a potem wywaliła na stertę szkła i wykrwawiła :D Wczoraj potknęłam się o własną nogawkę idąc po dzwoniący telefon...

Kruk Siwy - 22 Stycznia 2013, 11:17

A wyobrażasz sobie jak byś szła po nie dzwoniący? Dumzdej po prostu! Swoją drogą omal się nie zabiłem kiedyś gdy modne były "dzwony" Spadłem ze schodów, tylko lądowanie na głowach innych ludków mnie ocaliło.
merula - 22 Stycznia 2013, 22:17

dowcip trochę branżowy - może Cie ubawi:

- Chcesz usłyszeć dowcip o psychologach?
- Tak.
- A dlaczego?

corpse bride - 22 Stycznia 2013, 22:51

:D

Okazuje się, że Puszek tu czasem wpada poczytać, co u mnie i się o tym dziś dowiedziałam, kiedy dostałam smsa, żeby napisać Fidelowi, że cośtam cośtam. Nie będę tego pisać, bo to by brzmiało jak szczucie Puszkiem, czego nie zamierzam robić :)

joe_cool - 22 Stycznia 2013, 23:21

corpse bride napisał/a
szczucie Puszkiem

:lol:
Pięknie to brzmi :mrgreen:

Słowik - 23 Stycznia 2013, 08:49

To teraz konkurs. Co Puszek chciał napisać Fidelowi. Max 100 znaków ze spacjami :P
Fidel-F2 - 23 Stycznia 2013, 08:59

imho 10 znaków wystarczy
Agi - 23 Stycznia 2013, 09:05

Też tak sądzę.


Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group