Powrót z gwiazd - Cisza wyborcza.
Fidel-F2 - 21 Lutego 2007, 11:16
to że Ty nie widzisz nie znaczy, że go nie ma a jedynie, że z jakiegoś powodu masz ograniczoną percepcję
Czarny - 21 Lutego 2007, 11:16
Rafał - 21 Lutego 2007, 11:17
Żeby zanalizować moją percepcję zapodaj go jeszcze raz. Serio.
Czarny
Fidel-F2 - 21 Lutego 2007, 11:26
Cytat | IMHO szkoła nie powinna służyć indoktrynacji religijnej i uczenie jakiejkolwiek religii w szkole jest sprzeniewierzeniem pieniędzy z podatków. Kościł katolicki jest tak potężną i zasobną finansowo instytucją, że jeśli potrzebuje miejsca do głoszenia swych prawd dzieciom powinien zorganizować je własnym sumptem. Jeśli uważa, że nie stać go na ten wydatek powinien poprosić wiernych którym zalezy na tej działalności o dofinansowanie poprzez datki zbierane najlepiej w kościele. Jeśli cześć moich podatków idzie na naukę religii to uważam, że zostały zmarnowane, a ponieważ jest to czynione z premedytacją to jest to kradzież. |
Rafał - 21 Lutego 2007, 11:43
Fidel-F2 napisał/a | IMHO szkoła nie powinna służyć indoktrynacji religijnej |
Pełna zgoda. I zdaje się, ze nie służy? Zajęcia religii, nie są obowiązkowe, chodzi kto chce, kto odczuwa taką potrzebę, kto nie chce nie chodzi. Więc o co chodzi? Jaka indoktrynacja grozi naszym szkołom? Pierwszy zaprotestuje.
Fidel-F2 napisał/a | uczenie jakiejkolwiek religii w szkole jest sprzeniewierzeniem pieniędzy z podatków | Moje pieniądze, moja sprawa, wara od moich pieniędzy. Kto jest uczony w szkole? Emigranci z Bangladeszu? I tak jestem niezadowolony z poziomu nauczania religii, jest skandalicznie niski, jakby go w ogóle nie było. Kiedyś było tak, że jeżeli ktoś nie korzystał z lekcji religii, uczony był etyki - już tak nie jest? Jeżeli nie to źle, jakaś etyka powinna być nauczana. Jeżeli nie chrześcijańska, to przynajmniej świecka.
Fidel-F2 napisał/a | Kościł katolicki jest tak potężną i zasobną finansowo instytucją |
To ile set tysięcy hektarów ma? Przesadzasz, zresztą procent składany po 2000 lat coś tam dorzucał, ale tyle było sekularyzacji, upaństwowień, że niewiele z tego majątku zostało. Ot czasami jakiś księżulo merca sobie sprawi, na Bali wyskoczy poopalać się, bywa.
Fidel-F2 napisał/a | jeśli potrzebuje miejsca do głoszenia swych prawd dzieciom powinien zorganizować je własnym sumptem | No przecież są te salki katechetyczne po domach parafialnych, o czo chodzi?
Fidel-F2 napisał/a | Jeśli uważa, że nie stać go na ten wydatek powinien poprosić wiernych którym zalezy na tej działalności o dofinansowanie poprzez datki zbierane najlepiej w kościele |
Tak się dzieje. To się nazywa taca i służy do kupna nowego mercedesa dla siostry katechetki.
Fidel-F2 napisał/a | Jeśli cześć moich podatków idzie na naukę religii to uważam, że zostały zmarnowane |
Twoje prawo uważać co tylko chcesz, ja mam inne zdanie na ten temat.
Fidel-F2 napisał/a | ponieważ jest to czynione z premedytacją to jest to kradzież. |
Jeśli tak to nie rób wyjątków, pieniądze idą również na inne cele, z których nie korzystam - emeryci, służba zdrowia, straż graniczna, sejm - to są dopiero zmarnowane pieniądze, wszak nie jestem emerytem, leczę się prywatnie, granic dawno nie przekraczałem, na posła się nie wybieram. Kradzież, czysta kradzież
Jak powiedziałem oczekuję na sensowne argumenty.
Fidel-F2 - 21 Lutego 2007, 11:51
ok EOT, myślałem, że powaznie pogadamy
Rafał - 21 Lutego 2007, 11:52
Ot i masz ci los. Co jest grane?
NURS - 21 Lutego 2007, 12:30
Pewnie to Bali tak wszystkich ujęło
Rafał - 21 Lutego 2007, 12:31
Pewnie tak, ech szkoda.
NURS - 21 Lutego 2007, 12:32
Nastepnym razem waż przekleństwa w myśli
Pako - 21 Lutego 2007, 17:12
Bosz... śmieszne gadki się ostatnio na forum pojawiają, aż radość poczytać
Indoktrynacja? Gdzie? Kiedy? Pokażcie, a będę lał... Od kiedy do szkoły chodzę, nikt mnie na religii nie indoktrynował. Zdarzało się wmawiać mi ideały feministyczne na historii, ale to inna sprawa. Na religię chodził, kto chcial. Obowiązku nie było. Kto nie chciał, chodził na zajęcia z etyki i już. Paru było. Reszta widać chciała, albo nie chcialo jej się swoich poglądów przedstawić. "Indoktrynowani" byli więc tylko ci, którzy sami przyleźli na katechezę, bo sami sobie tego zażyczyli, ew. zażyczyli sobie tego ich rodzice. Siłą katechetka czy ksiądz nikogo nie zaciągnął, ba, kilka razy nawet wspominali, zę jak ktoś ma Kościół w de to może iść na etykę i po problemie.
Krzyż na ścianie? A czemu nie? Gwiazda dawidowa? Jak najbardziej. Tylko, żę nie było u mnei w szkole żyda żadnego, to i się nie upomniał. Byli ewangelicy, ale oni też krzyż lubią raczej, to im nie przeszkadzało. Niewierzącym krzyż szczególnei przeszkadzać nie powinien. Zdrową praktyką w szkołąch, do któych miałem przyjemność mniejszą lub większą uczęszczać, było przyonoszenie krzyża przez opiekunów klasy, czy to był nauczyciel, ksiadz, czy uczniowie. Nie pamiętam, żęby szkoła krzyże fundowała, jeśłi o to chodzi.
A czemu mam nie mieć krzyża w klasie, gdzie masę czasu spędzam? Niewierzącym krzyż nie powinien przeszkadzać moim zdaniem, bo co to? Dwa skrzyżowane paliki, ewentualnie facet w kąpielówkach na nim, co w tym złego? No chyba, że ciężar krzyża odczuwają, a wzrok Chrystusowy pali
Nie rozumiem samej idei dyskusji po prostu, co ten krzyż na ścianie, ew. te dwa skrzyżowane kawałki deski, komuś przeszkadzają? Mi nie przeszkadza gwiazda dawidowa, nie przeszkadza mi żaden inny symbol religijny, więcej, nawet mnie fascynuje. A tu krzyż to zło, makabra i w ogóle polowanie na czarownice powoli...
NURS - 21 Lutego 2007, 17:31
Pako, bo to nie dwie deski, tylko sumbol. U ciebie zydów nie ma, ale gdzie indziej moga być, i na przykład muzułmanie. No i powiedz im, że to tylko dwie deski.
Adashi - 21 Lutego 2007, 17:35
Oj Pako, Pako tu chodzi o równość wszystkich obywateli, obojętnie jakiego są wyznania, czy też jeśli są ateistami; a w Polsce wg prawa istnieje rozdział między państwem a kościołem, gwarantuje to konstytucja, samo wprowadzenie nauczania religii do szkół było/jest już niezgodne z konstytucją, tak samo jak ten krzyż na ścianie.
Pako - 21 Lutego 2007, 17:36
No dobra. Muzułmanom krzyż nie powinien szczególnie przeszkadzać, wszak to ich prorok na tym umarł, dla nich może to też być symbol jakiś.
Żydom czy by przeszkadzał? Może... ale szczerze powiedziawszy wątpię. Religie nasze żyją obok siebie od circa 2k lat i fakt, gryzą się czasem (znaczy my ich częściej chyba ) ale jednak jakoś się trzymamy.
I w takiej sytuacji nie miałbym absolutnie nic przeciwko temu, żeby obok krzyża zawisnęła gwiazda Dawida, a w rogu sali (bo nie pod tablicą czy na tablicy) ustawić można Koran, Biblię i Torę, co by nie było, że muzułmanie pominięci.
A niewierzący? Dla niewierzącego ten symbol przecież nie znaczy zbyt wiele, to czemu go nie olać, nie zostawić w spokoju. Chcą? Niech mają, co mi szkodzi, ich sprawa ich życie.
Ogólnie to wszystko wydaje się być bardzo proste, przy odrobinie dobrej woli.
NURS - 21 Lutego 2007, 17:39
Tja... w sumie racja, tylko o co te wszystkie wojny i zamachy?
dzejes - 21 Lutego 2007, 17:44
Pako napisał/a |
Ogólnie to wszystko wydaje się być bardzo proste, przy odrobinie dobrej woli. |
Której Ty absolutnie nie wykazujesz, ot co.
Fidel-F2 - 21 Lutego 2007, 17:45
Pako, ja wielokrotnie pisałem, że Ty nieprzecietny człowiek jesteś i z tego powody Twoje poglądy i zapatrywania są mało reprezentatywne dla ogólności. Gdyby kto powiesił gwiazdę w szkole to zaczał by sie taki dym, ze w głównych dziennikach w USA relacje by miały prime time. Przemowy, protesty, palenie flag, walki demonstracji na ulicach i bóg wie co jeszcze. Poza tym ateistom przeszkadzają nie dwie listewki i gość w kąpielówkach tylko fakt, że na opowiadanie dzieciom klechd, legend i bajań idą pieniądze z podatków przy czym kościół ma na te cele masę kasy i miejsca.
Pako - 21 Lutego 2007, 17:54
Dzejes - twoje zdanie, moim zdaniem jest dokładnie odwrotnie
NUSRie - wiesz, też mnie to cholernie dziwi. Chyba coś w tym jest, żę jestem niereprezentatywny, taki trochę głupi, trochę idealista może, bo ja wiem, jak to nazwać? W każdym bądź razie dla mnie sprawa jest stosunkowo prosta i sam się nadziwić nie mogę, jakiego syfu ludzie potrafią z czegoś takiego narobić.
Adashi - ludzie są równi. Ateiści uczą się etyki, katolicy chodzą na katechezę połączoną z etyką. Nikt nikogo do niczego nie zmusza. Problemem jest tylko ten krzyż, o czym dalej.
Fidel - żem nieprzeciętny to i dzięki, przeciętnym nigdy być nie chciałem. A czy powieszenie gwiazdy dawidowej na ścianie spowodowałoby takie reakcje jak opisałeś? Śmiem wątpić... Ale możliwe, że i tak by było, nad czym ubolewam.
Chodzi jednak o coś innego. Spróbujmy spojrzeć na to z innej strony.
Lekcje religii są odpowiednikami lekcji etyki. Nie chcesz, by twoje dziecko chodziło na religię - będzie chodziło na etykę, w każdej szkole do której chodziłem (a było ich trzy), tak była sprawa ustalona. Jednocześnie znaczna większośc osób deklaruje siebie jak i swoej dzieci jako katolików/chrześcijan. W takim razie jako ludzie wyznający taką religię chodzą na takie zajęcia, nie widzę przeciwwskazań ku temu po prostu. Katolik chodzący na religię - normalna sprawa. a że rodzice boją się przyznać w jakiego Boga wierzą, czy też że nie wierzą - co ja na to poradzę? Ja wyznaję w co wierzę, wy wyznajecie, że nie wierzycie i już.
Mówisz, zę to opowiadanie klechd, legend i bajań. Primo - te klechdy to nielichy kawał kultury, w jakiej żyjemy i nie sposób uczyć, pomijając te bajania własnie. Ale nie o to chodzi przecież, chodzi o to, że ten zły ksiądz pracuje w szkole jako nauczyciel i uczy te dzieci, indoktrynując je, bo do tego to wszystko zmierza, prawda?
dzejes - 21 Lutego 2007, 18:00
Pako - czytałeś artyukuł Konstytucji, który wkleiłem? Co to za państwo, które nie przestrzega naczelnego aktu prawnego?
Ja na religię chodziłem najpierw do salki przy kościele, a potem do szkoły - i wierz mi, że po przeniesieniu do szkoły religia bardzo dużo straciła. Z czegoś odrębnego, czegoś faktycznie innego stałą się kolejnym przedmiotem do zaliczenia i zapomnienia. Ale spoko, mi to pasuje, dorasta nowe, ześwieczczone pokolenie, za 20-30 lat będzie podbnie, jak na Zachodzie - czyli w kościołach babcie i turyści.
Adashi - 21 Lutego 2007, 18:03
Pako, indoktrynacja w katolicyzmie rozpoczyna się od kołyski, maleństwem będąc zostałeś ochrzczony, czy nie tak? Powiedz, że to był Twój świadomy wybór, a ja Ci piwo postawię!
Obywatele są równi, owszem wg prawa, problem polega na tym, że prawo nie jest przestrzegane, ba jest łamane nawet. Są przecież pomysły, żeby ocena z religii liczyła się do średniej, może jeszcze maturę z 10 przykazań będzie można zdawać, a co tam
A tak na marginesie, Pako, byłeś Ty czasem na Pyrkonie kiedyś, a tam na spotkaniu z Sapkowskim, tylko powiedz prawdę jak na spowiedzi
Pako - 21 Lutego 2007, 18:06
Artykuł czytałem, z tym, że ja go interpretuję w sposób bardziej podobny do Rafałowego niestety Tu się po prostu nie zgodzimy chyba, chociaż może to i ty masz rację, ja kszatłcony w tym kierunku nie jestem po prostu. Piszę jak czuję.
dzejes napisał/a | Ja na religię chodziłem najpierw do salki przy kościele, a potem do szkoły - i wierz mi, że po przeniesieniu do szkoły religia bardzo dużo straciła. Z czegoś odrębnego, czegoś faktycznie innego stałą się kolejnym przedmiotem do zaliczenia i zapomnienia. Ale spoko, mi to pasuje, dorasta nowe, ześwieczczone pokolenie, za 20-30 lat będzie podbnie, jak na Zachodzie - czyli w kościołach babcie i turyści. |
Co to to tak. Nie żyłem w czasach kiedy religia była dla tych co chcieli, poza szkołą. Dziś religia z pewnością dużo straciła, poziom jest tragicznie niski, miałem dwóch dobrych belfrów od religi, reszta to przeciętniacy albo kiepscy. Zdecydowanie trzeba by to zmienić.
Ale wątpię, żeby wywalenie religii ze szkoły dalo tu cokolwiek. To chyba nie w tym rzecz jednak...
NURS - 21 Lutego 2007, 18:07
Pako, ty idealista jesteś. to widac, dopiero zetkniecie z prawdziwym zyciem pozwoli ci na wyrobienie bardziej osobistych pogladów, albo zostaniesz kolejnym świętym.
Problem polega na tym, że państwo, jako takie powinno byc neutralne wobec wielu czynników dla obywateli osobistych.
Powiadasz, że religia jest dobrowolna i mozna ja olac, a czy zdajesz sobie sprawę, jak wiele osoby, które ja oleja moga stracic w przyszłości, skoro oceny z religii znajda sie na świadectwach i w danych osobowych?
Bo w życiu nie ma altruistów, zalezy jaka klika bedzie nami rządzić, ale jesli to bedzie jakies rydzykowo-pisoidalne forum, to człowiek o takim życiorysie będzie mógł sprzatac kible.
NURS - 21 Lutego 2007, 18:08
I jeszcze jedno, religii, ani wiary nie nauczysz, jak przedmiotu.
Pako - 21 Lutego 2007, 18:16
Adashi napisał/a | A tak na marginesie, Pako, byłeś Ty czasem na Pyrkonie kiedyś, a tam na spotkaniu z Sapkowskim, tylko powiedz prawdę jak na spowiedzi |
Szczerze, z ręką na sercu (a drugą na klawiaturze) - nie byłem. Poznań, to ja ledwo na mapie odnajduję. A konkretniej czemu pytasz :> ?
NURS napisał/a | oceny z religii znajda sie na świadectwach i w danych osobowych? |
Ano, jest ocena: Religia/Etyka. Nie jest podkreślone, na co kto chodził, jest ocena z tego przedmiotu po prostu. jeśli ktoś nie chodzi na religię, a chodzi na etykę (co powinien robić) będzie tam miał równie ładny stopien, jak ja, chodząc na religię.
Do świętego zresztą to mi trochę brakuje, ale się staram
Adashi - tak to już jest, że w początkowej fazie naszego życia wszystkim kierują rodzice, aż staniemy się wystarczająco odpowiedzialni (jedni koło 15, inni koło 18, jeszcze inni niestety nigdy). Oni też, jako katolicy/chrześcijanie, obiecują wychowywać własne potomstwo w wierze katolickiej, czyli rodzi się dziecko, chrzczą je, posyłają na lekcje religi i tym podobne. Osiągając dojrzałość wybierasz, czy chcesz tą drogą podążać, czy nie i tam już nikt ci nic nie zrobi, nie wierzysz w Boga, to ten chrzest ci krzywdy nie zrobi.
A może sporo uratować, jeśli potem nagle zmienisz zdanie. Albo nie daj Boże, jeśli dziecko zemrze młode i niezdolne do samodzielnej decyzji.
NURSie - zaryzykuję stwierdzenie, że wiary można nauczyć. Znaczy, może nie do końca wiary, ale można do wiary przekonać, wiarę udowodnić. raz jest to łątwiejsze, raz trudniejsze, ale jest to możliwe. Kwestia nauczyciela i tym podobnych spraw. Chociaż fakt, wiara jako taka ciągle jest nieopisywalna i nienauczalna, to jednak zdecydowanie się może pogłębić w miarę nauki i tym podobnych. Ale to temat na osobną dyskusję, albo i trzy
NURS - 21 Lutego 2007, 18:19
Tak, Pako, ale nie przekonasz do wiary w taki sposób, zwłaszcza, że całe to katechetyczne towarzystwo, to samo siebie nie potrafi do niczego przekonac, a w wielu przypadkach swoja agresją odstręcza młodych ludzi od ideałów.
Adashi - 21 Lutego 2007, 18:22
Pako napisał/a | Szczerze, z ręką na sercu (a drugą na klawiaturze) - nie byłem. Poznań, to ja ledwo na mapie odnajduję. A konkretniej czemu pytasz :> ? |
Tak mi się jakoś skojarzyła Twoja podobizna z fotki (w wątku dot. Pakonu chyba), ale jeśliś nie był to nieważne
NURS - 21 Lutego 2007, 18:23
Pako to nie Sapkowski, naprawdę
Pako - 21 Lutego 2007, 18:32
Ale, kurde, chciałbym ^_^ w przyszłości kto wie? Chociaż najpierw przytyć i osiwieć bym musiał lekko
Że do wiaery przekonać cięzko to wiem, NURSie, ale czy gdyby było łatwo, ta cała wiara miałaby sens? Wiara to rzecz tak skomplikowana, że nieogarnialna umysłem. Dlatego włąśnie wiara... a że kadry są w Polsce takie a nie inne to tylko ubolewam, dwóch dobrych katechetów (jedna pani doktor i jeden ksiądz, co robi doktorat, a wyglądem przypomina Heńka, co garnki lepił) dało mi masę wiedzy. Reszta tylko regułki, ogólniki. I płączę nad tym, bo cholernie ciekawa dziedzina nauki, teologia, mnie strasznie pociąga. Ale też cięzka i niewdzięczna, dlatego planuję zostać informatykie, a to i owo samemu się poduczyć
Adashi - 21 Lutego 2007, 18:33
poważnie bo podobny jest Nie, jeden z konwentowiczów był podobny do Pako
dzejes - 21 Lutego 2007, 18:35
Pako: mnie też bardzo pociąga, bardzo bym nawet powiedział. Co wcale nie przeszkadza mi być agnostykiem
|
|
|