To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Blogowanie na ekranie - moje śmietnisko

Agi - 5 Grudnia 2012, 17:09

corpse bride napisał/a
Fidelowi zawsze się coś nie podoba i komentuje robiąc ruch w interesie

Nie mogę obiecać godnego zastępstwa, bo mnie na ogół podoba się to co piszesz, a przynajmniej nie kłóci się zbyt mocno z moimi poglądami.

fealoce - 5 Grudnia 2012, 23:14

Ale corpse, jesteś absolutnie pewna, że tego właśnie chcesz? :mrgreen:
hrabek - 6 Grudnia 2012, 07:44

Może wprowadzimy zasadę, że każdy forumowicz musi w tym wątku napisać co najmniej jeden konstruktywny komentarz dziennie, bo jak nie to ban? Nie potrzebujemy martwych dusz :twisted: :mrgreen:
dzejes - 6 Grudnia 2012, 08:06

hrabek napisał/a
Nie potrzebujemy martwych dusz


Wyganiasz i gospodynię wątku i Martvą za jednym zamachem. Ccccombo!

hrabek - 6 Grudnia 2012, 08:08

Wyganiam tylko tych, co nie piszą. Sprytnie właśnie podarowałeś sobie immunitet na dzisiaj.
fealoce - 6 Grudnia 2012, 08:34

Znaczy do powrotu Fidela? :wink:
Blue Adept - 6 Grudnia 2012, 08:42

Na Forum wybuchło powstanie przeciw Fidelowi. Powstańcy zbliżyli się do jego siedziby. Fidel spojrzał na swój status i zadał mu pytanie:
- I co teraz będzie?
- Ano nic - odpowiedział status - mnie zmienią, a ciebie zawieszą.

:wink:

P.s. Trochę obowiązkowego spamu. ;P: :wink:

corpse bride - 6 Grudnia 2012, 09:38

Blue Adept jak zwykle kreatywny :twisted:

Wstałam dziś o 8:45, okazuje się, że to jednak za późno, żeby zrealizować ambitny plan na dziś :( Spadam więc z forum odhaczać kolejne punkty. Życzcie mi szczęścia o 10.15.
Aha, no i udanych mikołajek wszystkim. Mam nadzieję, że byliście grzeczni.

merula - 6 Grudnia 2012, 10:20

kogo byś nie zapytała, zawsze powie, że był grzeczny. zwłaszcza w taki dzień, jak dzisiaj :twisted:
fealoce - 6 Grudnia 2012, 10:45

Był taki odcinek Futuramy z oszalałym św. Mikołajem-robotem, który uznał że wszyscy są niegrzeczni więc próbował ich pozabijać :lol:
corpse bride - 6 Grudnia 2012, 23:31

No, marzyłam dziś momentami o czymś w tym stylu... Zamiast tego o 10.15, kiedy po miesiącu udało mi się dodzwonić do ordynatorki z Kobierzyna, dowiedziałam się, że na staż nie przyjmują osób bez doświadczenia. Just made my day.
Potem już nie było tak strasznie, ale za to dziwnie. Z mieszkania naprzeciw mojej pracy (mieści się w kamienicy) wyszedł facet z gołębiem w przenośnej klatce. Potem na poczcie pan chciał wysłać telegram, a w rezultacie wysłał gdzieś na zaplecze panią z okienka, która go obsługiwała. Wróciła skonsternowana na chwilę i zapytała, jak szybko ma dojść ten telegram, czy 6 czy 36 godzin, on odpowiedział, że 36 jest OK i ona znowu poszła i już nie wróciła. Ja w tym czasie doczekałam mojej kolejki, nadałam paczkę i wyszłam, a pan nadał czekał... Potem przez judasza oglądałam dramatyczną scenę w drzwiach mieszkania naprzeciwko. Facet (nie wiem, czy ten sam, co niósł gołębia) zapraszał do środka dziewczynę, która stała poza moim polem widzenia, daleko na schodach i bała się wejść, bo w mieszkaniu był kot. Kot siedział za facetem i gapił się centralnie na mnie. Dziewczyna histerycznie zapytała, jak mógł ją zaprosić, kiedy wiedział, że ON tam będzie. Facet był skonsternowany, ale w końcu zaproponował, że zamknie kota w pokoju, co też zrobił. Potem przekonywał ją, że już jest bezpiecznie, na co ona zapytała (przerażona), co będzie kiedy ON wyjdzie. Facet powiedział, że na razie jeszcze nie potrafi otwierać drzwi. Potem wyszedł po dziewczynę i zaprowadził ją do środka. Moja szefowa powiedziała, że w tej kamienicy mieszkali pracownicy ASP i że są to często bardzo dziwni ludzie.
Na plantach natknęłam się na pochód Mikołajów i musiałam zmienić trasę, czego nie lubię.
Potem dostałam obiad za darmo i prezenty mikołajowe i poszłam na spotkanie klubu, na którym wszystkie trzy się farbowałyśmy. Przyszedł też po bransoletki mój nowy klient, bardzo uroczy chłopiec z niebieską grzywką.
Kiedy wróciłam do domu okazało się, że zamknęłam Petronelę w sypialni przed wyjściem. Ona, podobnie jak TAMTEN kot nie potrafi otwierać drzwi, ale na szczęście niczego nie skalała :)
Czyli dzień zaczął się katastrofalnie, a skończył raczej dobrze, ale niepewność sensu mojej egzystencji mimo to czai się gdzieś za parawanem szczęśliwych wydarzeń.
Buahahaha :bravo

Blue Adept - 7 Grudnia 2012, 09:04

corpse bride - Wszystko zależy od kota. Niektóre są słodkie, ale też nieco duże:



Waldemar Kocoń i Jego serwal

:D :wink:

corpse bride - 7 Grudnia 2012, 10:36

Ojej, strasznie miły ten kotek! Ja bym mogła mieć takiego dużego, o ile byłoby mnie stać na 70 dag mięsa dziennie :)
Martva - 7 Grudnia 2012, 11:02

Historia z kotem boska :D
fealoce - 7 Grudnia 2012, 12:06

Wow, i ona naprawdę bała się kota? Może to był przerośnięty gołąb a nie dziewczyna? :lol:
ihan - 7 Grudnia 2012, 22:50

hrabek napisał/a
Wyganiam tylko tych, co nie piszą.

No dobrze, ale jak w praktyce to zrobić? Zahasłować bloga?

illianna - 8 Grudnia 2012, 12:10

corpse bride, a wąchałaś kiedyś takiego "kotka"? :wink:

fealoce napisał/a

Wow, i ona naprawdę bała się kota? Może to był przerośnięty gołąb a nie dziewczyna? :lol:
cóż, a jakby to był pyton? albo szczur?, względnie duży pająk? ja tam ją rozumiem, różnych rzeczy ludzie się panicznie boją. :mrgreen:
corpse bride - 9 Grudnia 2012, 07:03

Mam koleżankę, która boi się czy też raczej brzydzi guzików.
fealoce - 9 Grudnia 2012, 20:51

illianna napisał/a
corpse bride, a wąchałaś kiedyś takiego kotka? :wink:

fealoce napisał/a

Wow, i ona naprawdę bała się kota? Może to był przerośnięty gołąb a nie dziewczyna? :lol:
cóż, a jakby to był pyton? albo szczur?, względnie duży pająk? ja tam ją rozumiem, różnych rzeczy ludzie się panicznie boją. :mrgreen:


No tak, w sumie racja :)

corpse bride - 11 Grudnia 2012, 01:56

Miałam aktywny weekend, byłam w dwóch miejscach na raz - w szkole, którą będę chyba nazywać spotkaniem sekty i na kiermaszu rękodzieła.

Szkoła była jak zwykle fantastyczna, pomimo zmian, jakie powoduje w moim mózgu. Poza wykładami, które rozpoczynają spotkanie na wszystkich zajęciach trzeba koncentrować się na swoich emocjach związanych np. z oglądaną (na żywo lub na filmie) scenką terapeutyczną. W życiu nie byłam tak blisko swoich emocji ;)

Kiermasz dla odmiany był kosmiczną porażką, ale przynajmniej nie z mojej winy, bo przygotowałam się dobrze. Jako, że nie mogłam na nim być, załatwiłam sobie zastępstwo w postaci siostry. Zrobiłam trochę nowej biżuterii, pozbierałam już zrobioną, przygotowałam ulotki, metki, tło dla ekspozycji (czarną szmatę) itd. Tylko na kiermasz nikt nie przyszedł, jakieś marne parę osób na krzyż. A za stoisko zapłaciłam 40 zł, które poszły na reklamę. Bywam z biżuterią na różnych wydarzeniach i nawet przy dużo krótszych zarobienie 40 zł nie jest jakimś problemem. A tu w całe dwa dni sprzedałam jedne kolczyki za 15 zł. Moja siostra z początkiem infekcji gardła musiała siedzieć i słuchać przez półtora dnia starych sprośnych bab. No w ogóle *beep*. Za tydzień, w niedzielę, kolejny kiermasz:
http://www.facebook.com/e...?ref=ts&fref=ts
Mam nadzieję, że tu jednak ktoś przyjdzie.

Przede mną kolejny aktywny tydzień, ledwo ogarniam wszystko, co się dzieje. Do świąt muszę jeszcze wyhaftować pseudomakatki na prezenty. W tym roku bieda, więc będzie hendmejd. Na kiermaszu okazało się, że Rołz chciałaby szydełkowy pokrowiec na telefon, co mnie ucieszyło, bo to też mogę przecież zrobić.

ilcattivo13 - 11 Grudnia 2012, 03:23

corpse bride - a nie można się dogadać tak, żeby kupować na takie kiermasze stoisko wspólnie z innym twórcą? I obsługiwać je na zmianę?
corpse bride - 11 Grudnia 2012, 10:37

Pewnie można, jeśli ktoś też ma biżuterię czy inne drobiazgi. Niektórzy mieli większe formy. No ale ja nie wiedziałam, że pójdzie tak źle, bo nic na to nie wskazywało, akcja reklamowa była dość szeroko zakrojona, więc myślałam nawet, że będzie lepiej niż zwykle.

Kurde, na zewnątrz ciemno jakoś dziwnie, ni to dzień ni wydra :| Zaraz muszę wyjść w plener...

Martva - 11 Grudnia 2012, 11:11

O, a ja go trochę zaczynałam żałować, tego kiermaszu - myślałam że kosmiczna porażka mojego pierwszego i ostatniego wynikała z dziwnego terminu (to chyba jakiś czerwiec był), kiedy to nie poszło mi nic, bo okazało się że raz, jestem za droga, dwa, i tak nikogo nie ma a ci co są to tylko oglądają :) I wszystkie inne wystawiające dziewczyny mówiły że świąteczne są lepsze - ale również że najlepiej schodzą okolicznościowe rzeczy, maskotki w kształcie reniferów albo pisanki; uznałam że okolicznościowa biżuteria mnie przerasta i dałam sobie spokój.
dalambert - 11 Grudnia 2012, 11:25

corpse bride, Martva, to wystawiajcie dziewczyny razem, taniej Wam wyjdzie i będzie weselej.
Kasiek - 11 Grudnia 2012, 16:10

Fajnie, że w ogóle coś jest, u nas nie mogę niczego znaleźć :( Ale 40 zł to rzeczywiście porażka.
Ja zrobiłam akcję charytatywną i wyszło mi jakieś 300 zł - w tydzień,. Chciałabym tyle zarabiać (bo to pójdzie na dobry cel) i najlepiej co miesiąc. Choć dziewczyny zaczęły mówić, że będą się przyglądać następnym rzeczom. Zobaczymy.

ilcattivo13 - 11 Grudnia 2012, 16:14

Kasiek - zrób akcję charytatywną dla siebie :wink:
Kasiek - 11 Grudnia 2012, 16:50

Ha! Dobre :D

Martva napisał/a
bo okazało się że raz, jestem za droga

Tak się okazuje przy każdej niemal sprzedaży u mnie...

corpse bride - 12 Grudnia 2012, 09:34

Kasiek, ja się wystawiałam na bardzo rożnych imprezach, np. na organizowanej przez studentów uczelnie na której pracowałam wymianie ciuchów czy organizowanej prze dj-a z mojego wesela imprezie z okazji dnia kobiet. Byłam tam wtedy jedynym stoiskiem z biżuterią, co miało dodatkowy walor, bo jeśli ktoś coś kupował, to u mnie. Kiermasz rękodzieła jest fajny, bo to wydarzenia na większą skalę, ale ten akurat nie. Tu nawet nie mogło chodzić o cenę, bo po prostu było za mało ludzi.
corpse bride - 14 Grudnia 2012, 10:53

Od chyba dwóch tygodni mam wrażenie życia w galopie... W ostatnim tygodniu nawet nie miałam czasu gotować i jedliśmy co popadnie. Ale za to byłam na rekolekcjach, wyszydełkowałam dwa pokrowce na telefon (jeden dla siostry pod choinkę, a drugi jeszcze nie wiem), sporo pracowałam, do czego jeszcze wrócę i jakoś nawet idzie interes z biżuterią pomimo spektakularnej klęski kiermaszu.

W pracy wczoraj przeżyliśmy wizytację z kuratorium, co oznacza, że po pierwsze zrobiłam wszystko, co do mnie należało (miałam przygotować dokumenty na tę wizytację), a po drugie szkole przyznana została akredytacja, więc mogę tam zostać zatrudniona w nieco większym wymiarze kiedy skończy mi się zasiłek (czyli wkrótce). A w ramach premii - o czym dowiedziałam się dzisiaj - dostałam bezpłatny udział w szkoleniu z podejścia Gestalt w psychoterapii, z czego się bardzo cieszę, bo chciałam się na to zapisać, ale żywcem nie miałam kasy.

Teraz czeka mnie jeszcze większość przygotowań do świąt. Dziś spora część zakupów i malowanie krzeseł drugą warstwą farby (wczoraj cały dzień chodziłam z litrową puszką farby w torebce; o dziwo zmieściła się wespół z ostatnim tomem Lodowego ogrodu - mam wrażenie, że ta torebka jest jak torebka Hermiony :D ). Jutro rodzinne pieczenie pierniczków, a pojutrze dzień na targach rękodzieła. Jakoś w międzyczasie muszę wyszyć 4,5 makatki (prezenty podchoinkowe). Nie bardzo wiem, co na nich wyszywać i powinnam się wybrać do muzeum w NCK - mają tam taką ekspozycję z wsiowymi rzeczami (ogromna ilość rzeczy w małym w sumie pomieszczeniu) m.in. pół metra makatek, licząc na wysokość kiedy leżą na stercie. Na razie mam tylko 'Kto wiesza makatki ten piękny i gładki'.

ilcattivo13 - 14 Grudnia 2012, 14:05

Przydają się makatki, gdy masz dziurawe gatki ;P:


Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group