To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Mistrzowie i Małgorzaty - Romuald Pawlak.

Pako - 15 Grudnia 2005, 19:53

Wątek poetyczny by się przydał :)
Poezja - tak, ale tylko dobra i z treścią. Kto słucha Disturbed'a i zna teksty z The Sickness ten wie, że poezja możę być narapwdę fajna :) _
Romek - prezes, a z firmą się nie identyfikuje :)
No i co z flanelowymi beretami? Jest ktoś ejszcze, czy tylko ja, Ty i Margot (bodajże)?

Margot - 15 Grudnia 2005, 19:54

Romek P. napisał/a
Margot napisał/a
Stanęłam w obronie struktury, bo ładna była, cokolwiek by mówić o treści. Pięęęękna! Nadal mi się podoba! :D :D:D

No właśnie - nie. To jak z tymi dywanami, które muszą mieć maleńką skazę

Dywanów nie lubię, a Ty mówisz o treści. A struktura mi się podobała, bo wyraźna. Nic na to nie poradzę - ślicznej jest urody i tyle => dobrze zrobiona. Wiesz, jak dawno nie widziałam wyrazistej?! Musiała mi się spodobać :mrgreen:
Napisz kiedyś jakieś opowiadanie z ostro zarysowaną strukturą => recenzja w stylu peanu pochwalnego murowana :mrgreen:
Tylko zrób jeszcze ładniejszą od tej u Browna. :D

Nic nie poradzę, struktury to moje fetysze... 8)

Romek P. - 15 Grudnia 2005, 19:54

mawete napisał/a
hmmm... kilka osób odwołuje się do mojego posta...
OŚWIADCZAM WSZEM I WOBEC...!!
Nie znoszę poezji... w jednym zgadzam się z RAZ-em - Mickiewicz był fajnym wariatem, który spaczył polskie widzenie realiów historycznych...


Łeee tam, Mickiewicz. Sienkiewiczowi do pięt nie dorasta :)

mawete napisał/a
Jak się komuś nie podoba moja opinia, może mnie nie lubic - nie obrażę się... :twisted:


mawete, ale wtedy będziesz cierpieć za _poezję_, zdajesz sobie z tego sprawę? :P

Margot - 15 Grudnia 2005, 19:56

Romek P. napisał/a
mawete napisał/a
Jak się komuś nie podoba moja opinia, może mnie nie lubic - nie obrażę się... :twisted:

mawete, ale wtedy będziesz cierpieć za _poezję_, zdajesz sobie z tego sprawę? :P

Zostanie WIESZCZEM :mrgreen:

Romek P. - 15 Grudnia 2005, 19:59

Margot napisał/a
Romek P. napisał/a
Margot napisał/a
Stanęłam w obronie struktury, bo ładna była, cokolwiek by mówić o treści. Pięęęękna! Nadal mi się podoba! :D :D:D

No właśnie - nie. To jak z tymi dywanami, które muszą mieć maleńką skazę

Dywanów nie lubię, a Ty mówisz o treści. A struktura mi się podobała, bo wyraźna. Nic na to nie poradzę - ślicznej jest urody i tyle => dobrze zrobiona. Wiesz, jak dawno nie widziałam wyrazistej?! Musiała mi się spodobać :mrgreen:
Napisz kiedyś jakieś opowiadanie z ostro zarysowaną strukturą => recenzja w stylu peanu pochwalnego murowana :mrgreen:
Tylko zrób jeszcze ładniejszą od tej u Browna. :D

Nic nie poradzę, struktury to moje fetysze... 8)


A nie, bo ja mówię o _formie_, Ty też. O treści to w ogóle nie warto gadać, jak myślę, to Daeniken historii :)

Nb. nie czyta się formy, tylko treść właśnie :D oczywiście, wkraczamy w obszar gustów suwerennych, ale ja np. wolę chaotyczną, ale ciekawą książkę od napisanej z matematyczną precyzja, ale pustej. Już nie mówiąc, że od głupiej jak teflonowy but :P

Margot - 15 Grudnia 2005, 20:10

Ty się nie czepiaj, pewnie, że czyta się treści, to oczywiste, ale jak są formalnie ciekawie podane, to po prostu pięęęknie jest => taki Potocki niesamowity mi się wydał, gdy pierwszy raz czytałam. Nie tylko danie smaczne, ale i fantastycznie piękna zastawa :twisted:
A w Brownie była - i absolutnie nie mogę jej nazwać plastikową - forma wyraźna. Niemniej - gusta suwerenne, jak ładnie ująłeś - nie ma się co spierać. Mnie ta forma, struktura, między oczy walnęła, moze właśnie dlatego, że treści tam takie typowo hollywoodzkie (co nie znaczy, że źle mi się czytało, o nie, choć dyskurs "moralny" wykrzywił mnie koszmarnie => takie uczucie wewnętrznego politowania zostawił, coś, jak niesmak, ale chyba luźniejsze) - ładna była, bo mi się takie rzeczy po prostu podobają. A na struktury miałam wtedy, gdy czytałam, akurat niezłego świra. Teraz już mi trochę fanatyzm puścił, ale sentymenta zostały. :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:

Romek P. - 15 Grudnia 2005, 20:18

Margot napisał/a
Ty się nie czepiaj, pewnie, że czyta się treści, to oczywiste, ale jak są formalnie ciekawie podane, to po prostu pięęęknie jest => taki Potocki niesamowity mi się wydał, gdy pierwszy raz czytałam. Nie tylko danie smaczne, ale i fantastycznie piękna zastawa :twisted:


Z prawdziwą przykrością przyznam, że trafiłaś w słabiznę, bo Potocki to mistrz nad mistrze...

Margot napisał/a
A w Brownie była - i absolutnie nie mogę jej nazwać plastikową - forma wyraźna. Niemniej - gusta suwerenne, jak ładnie ująłeś - nie ma się co spierać. Mnie ta forma, struktura, między oczy walnęła, moze właśnie dlatego, że treści tam takie typowo hollywoodzkie (co nie znaczy, że źle mi się czytało, o nie, choć dyskurs moralny wykrzywił mnie koszmarnie => takie uczucie wewnętrznego politowania zostawił, coś, jak niesmak, ale chyba luźniejsze) - ładna była, bo mi się takie rzeczy po prostu podobają. A na struktury miałam wtedy, gdy czytałam, akurat niezłego świra. Teraz już mi trochę fanatyzm puścił, ale sentymenta zostały. :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:


Wiesz, odchodząc od Browna, ja lubię ciekawe struktury, znajdziesz ślad takiego lubienia w moich "Innych okrętach", gdzie w linearną narrację wrzuciłem trzy wizje bohatera pokazujące przyszość tej alternatywnej historii, swoistą rzekę czasu.
Też szukam oryginalności, i jako autor, i jako czytelnik. Z drugiej strony, powiem coś starsznego: przyglądałem się amerykańskim programom do produkcji fabuły. Wrzucasz elementy i jazda! Dostajesz coś właśnie teflonowego. Pozostaje wypełnić zdaniami. No wiesz, mnie to nie kręci. A wydaje mi się, że nawet nie ułatwia pisania :)

Margot - 15 Grudnia 2005, 21:47

Romek P. napisał/a
Margot napisał/a
taki Potocki niesamowity

Z prawdziwą przykrością przyznam, że trafiłaś w słabiznę, bo Potocki to mistrz nad mistrze...

To był cios podstępny, przyznaję. :D
Bo struktury tak wyraźne nie są ani częste, ani "naturalne". W literaturze najczęściej struktury się nie postrzega przy czytaniu, nie jest ona wyrazista, nie ma też dużego lub nawet nie ma żadnego znaczenia dla interpretacji. U Potockiego jest inaczej - treść i forma splatają się bardzo wyraźnie, i obie są nośnikiem znaczeń dla odbiorcy. Ale też treść w pewien sposób tak wyrazistą strukturę wymuszała :)

[quote="Romek P."] powiem coś starsznego: przyglądałem się amerykańskim programom do produkcji fabuły. Wrzucasz elementy i jazda! Dostajesz coś właśnie teflonowego. Pozostaje wypełnić zdaniami. No wiesz, mnie to nie kręci. A wydaje mi się, że nawet nie ułatwia pisania :)
Nie wiem, pewnie każdym narzędziem trzeba się umieć posłużyć. I wszystko zależy od autora - jego sposóbu komunikacji z czytelnikiem, jego wizji, którą przekazuje, języka i metajęzyka, stylu... Struktury są zapewne częścią indywidualnego warsztatu autorskiego => Ty wiesz lepiej ode mnie, praktykujesz przecież. :D
A do tego, że ktoś sformalizował sprawdzone schematy, nie uprzedzam się. Pamiętaj, że np. epos, szkatułki, labirynt, to też są gotowce - do wypełnienia zdaniami.

elam - 16 Grudnia 2005, 11:20

Dla mnie dan brown (przeczytalam 3 pozycje) to pisarz akordowy :)
struktura - owszem, moze i piekna i nie plastikowa :) inox seryjny, wszystkie ksiazki na jedno kopyto, dialogi i akcja, jak ktos powyzej napsal - holywoodzkie, jednym slowem, superczytadla. owszem, polyka sie to z przyjemnoscia, szybko i bez bolu, jak popcorn albo czekolade, i nic zupelne z ksiazki w czlowieku nie zostaje.
tez bym chciala taki kurs pisania bestsellerow przejsc. :lol:

a tymczasem mam pytanie; watek sie zrobil dlugi, nie mam czasu wszystkich poprzednich postow przegladac i moze gdzies mi umknelo - Romku, czy rycerz bezkonny zagosci jeszcze na stronach syfka w najblizszym czasie?

Romek P. - 16 Grudnia 2005, 11:40

Tak uczciwie - chciałbym. Jednak prawa do książki "Rycerz bezkonny" i prawo pierwokupu kolejnych tekstów serii są w ręku Runy, przynajmniej na razie, a ja, gdybym pisał dalszy ciąg przygód Fillegana, choćby jako opowiadania, chciałbym je potem w jakiejś książce wydać. Więc na dziś sytuacja jest patowa. Niczego nie napiszę, póki prawa do "Rycerza..." nie wrócą do mnie. Wtedy - tak, prawdopodobnie kilka opowiadań domknie cykl, tak postanowiłem. I oczywiście... dużo wczesniej zaproponuję je Robertowi :)
elam - 16 Grudnia 2005, 11:46

o, szkoda...
a jak jest z tymi prawami? zastrzegli sobie i nie miales nic do gadania?
i kiedy wroca do ciebie? jakis termin jest???

Haletha - 16 Grudnia 2005, 11:57

A ja się tak trochę wtrącę ze swoim.
Przeczytałam "Inne okręty". Całkiem fajne:) Bohaterowie nie są Wielkimi Bohaterami, co stanowczo należy zaliczyć do plusów. Kampania wojenna poprowadzona sprawnie. Wątek romantyczny (który normalnie nie jest konieczny, ta książka jednak z założenia opowiada o miłości) jest opisany dość oszczędnie i osobiście dodałabym parę słów wyjaśnienia dlaczego oni się właściwie kochają itp.;) Rozumiem jednakże, iż zjawisko zakochania może przybierać różne formy i wcale nie musi spływać na bohaterów z towarzyszeniem błyskawic i muzyki w tle. Właściwie całkiem rozumiem:) Jeśli miałabym się czegoś czepiać, to IMHO troszkę niedokończonego wątku z wizjami. De Manjarres nie ratuje świata i chwała mu za to; wydaje mi się jednak, że sprawa poszła całkowicie w drugą stronę i nic z niej w ogóle nie wynika. Tak mogłoby być w normalnym życiu (a do ukazania takiego wyraźnie dążysz, Romku), literatura ma jednak swoje wymogi i interesujące wizje powinny poprowadzić do czegokolwiek. Aczkolwiek możliwe, że nie zrozumiałam i tak naprawdę wcale się nie skończyly, co sugerowałby końcowy wątek z tymi kamieniami i decyzją o pozostaniu w Piru. Czy dobrze kombinuję?
Czepiłabym się jeszcze redakcji. Jestem uczulona na tego rodzaju błędy, a co chwilę potykałam się o 'nie-cośtam' pisane razem, kiedy powinno być oddzielnie, i vice versa. Ale tak ogólnie książka jest przyzwoita i spokojnie przemyślana, nie ma w niej żadnych zaburzeń, zwalniania i popędzania, co czasem zdarza się w tego typu powieściach. To dobrze i ode mnie masz plus:)

Romek P. - 16 Grudnia 2005, 12:03

elam napisał/a
o, szkoda...
a jak jest z tymi prawami? zastrzegli sobie i nie miales nic do gadania?


Wiesz, nie przewidywałem, że kiedyś odejdę z Runy, więc umowa z tego punktu widzenia jest OK, nie mogę mieć żadnych pretensji do wydawcy.
Kłopot pojawił się teraz, kiedy chciałbym przebudować "Rycerza", a w każdym razie drugim tomem tę historię zamknąć. Sęk w tym, że - i to jest moje osobiste odczucie, a nie wina wydawcy, co podkreślę, bo nie mam w tej sprawie pretensji do Runy - nie bardzo widzi mi się wydaje jej na zasadach zbliżonych do "Rycerza". W sumie idzie o dostępność książki.

Zobaczymy, co życie przyniesie... na razie musze uregulować kwestię "Rycerza", potem pomyślę, co dalej.

elam napisał/a
i kiedy wroca do ciebie? jakis termin jest???


Cóż, wydawca twierdzi, że może miec w dystrybucji książkę do 2009. Prawnicy, z którymi rozmawiałem, maja inne zdanie. Kiedy więc wróci, okaże się w przyszłym roku :)

elam - 17 Grudnia 2005, 14:16

no, mam nadzieje, ze wszystko ulozy sie po Twojej mysli. Jezdziec bezkonny oczarowal mnie bowiem i bede sie za nim rozgladac na kazdym rozdrozu jeszcze dluuugo.. :)
Czarny - 17 Grudnia 2005, 14:31

Jeszcze rycerza bez konia to idzie sobie wyobrazić, ale jeźdźca bezkonnego :shock:
To na czym/kim on jeździł?

elam - 17 Grudnia 2005, 14:36

ups!
to dlatego, ze niewyspana jestem..
jasne, ze rycerz.
o ja glupia nimfomanka, czarownica bezmiotelna :)

Haletha - 17 Grudnia 2005, 15:05

Słowo rycerz oznacza jeźdźca, a więc Elam ma rację:)
mawete - 17 Grudnia 2005, 15:06

elam napisał/a
o ja glupia nimfomanka, czarownica bezmiotelna :)


hmmmm..... :mrgreen: :bravo :twisted:

Romek P. - 17 Grudnia 2005, 15:11

elam napisał/a
no, mam nadzieje, ze wszystko ulozy sie po Twojej mysli. Jezdziec bezkonny oczarowal mnie bowiem i bede sie za nim rozgladac na kazdym rozdrozu jeszcze dluuugo.. Smile



Dzięki :)
Może kiedyś powróci :) pomysłów nie brakuje, to tylko kwestia wyjaśnienia sytuacji :)

Czarny napisał/a
Jeszcze rycerza bez konia to idzie sobie wyobrazić, ale jeźdźca bezkonnego Shocked
To na czym/kim on jeździł?


Na przykład na smoku. W "Wojnie balonowej", którą właśnie zacząłem redagować - brrrr - pewna mała dwórka jeździ na Filipponie.
Inna sprawa, że jej ojciec z trudem to przeżywa :)

Czarny - 17 Grudnia 2005, 15:12

Rycerz «w średniowieczu: członek uprzywilejowanej warstwy wojowników stanowiących elitę społeczeństwa feudalnego, obowiązanych do służby wojskowej; później szlachcic, żołnierz stanu rycerskiego»
Gdzie tu mowa o jakimś jechaniu? Może źródłosłów jest taki, ale definicja niekoniecznie.

Haletha - 17 Grudnia 2005, 15:17

Samo słowo 'rycerz' (z niemieckiego 'ritaere') znaczy 'jeździec'. Może z czasem słowo to stało się szerszym pojęciem, faktem jednak jest, iż rycerz zawsze występował z koniem;P Tytuł powieści Romka z założenia (tak mi się wydaje:)) miał być chwytliwym oksymoronem.
Romek P. - 17 Grudnia 2005, 15:34

Haletha napisał/a
Samo słowo 'rycerz' (z niemieckiego 'ritaere') znaczy 'jeździec'. Może z czasem słowo to stało się szerszym pojęciem, faktem jednak jest, iż rycerz zawsze występował z koniem;P Tytuł powieści Romka z założenia (tak mi się wydaje:)) miał być chwytliwym oksymoronem.


Masz trzysta procent racji :) tym bardziej, że zaraz w pierwszych akapitach książki biedny Bucefał nie sprostał rzeczywistości - i padł pod Filleganem :P

Zresztą, z tymi rycerzami - mnie bawią ci kupcy, którzy zostawali rycerzami nie "nakonnymi", tylko "nałodziowymi", bo zdarzało im się spędzać parę miesięcy w podróży jakąś łajbą...

O ile się nie mylę, to Bloch w kanonicznym "Społeczeństwie feudalnym" pisze, iż do obowiązków rycerza należało wystawienie siebie i pocztu wraz z końmi do usług swego pana :) więc koń może był ważniejszy od jakiegoś pachołka? :P

Teofil - 17 Grudnia 2005, 16:40

Rycerz walczył konno (poza szczególnymi przypadkami). Słowo "rycerz" oznaczało jeźdźca nie tylko w niemieckim. W językach romańskich też. Tak więc rycerz bezkonny to taki niezbyt rzucający się w oczy, ale jednak oksymoron.
A tak przy okazji: Zastanawiam się, ilu czytelnikom Fillegan z Wake z czymkolwiek się kojarzy...

Romek P. - 17 Grudnia 2005, 16:47

Teofil napisał/a
Rycerz walczył konno (poza szczególnymi przypadkami). Słowo rycerz oznaczało jeźdźca nie tylko w niemieckim. W językach romańskich też. Tak więc rycerz bezkonny to taki niezbyt rzucający się w oczy, ale jednak oksymoron.


Nie jest tak źle :) sporo czytelników wychwyciło ten żart... :)

Teofil napisał/a
A tak przy okazji: Zastanawiam się, ilu czytelnikom Fillegan z Wake z czymkolwiek się kojarzy...


... a ten, to prawda, znacznie mniej :P

Haletha - 17 Grudnia 2005, 16:55

Teofil napisał/a
Słowo rycerz oznaczało jeźdźca nie tylko w niemieckim.

No tak, w polskim też, bo pochodzi od niemieckiego. I w polskich ksiązkach również:-)

Teofil napisał/a
A tak przy okazji: Zastanawiam się, ilu czytelnikom Fillegan z Wake z czymkolwiek się kojarzy...

Kurczę... z niczym ;(

Ziuta - 17 Grudnia 2005, 17:25

Teofil napisał/a
A tak przy okazji: Zastanawiam się, ilu czytelnikom Fillegan z Wake z czymkolwiek się kojarzy

Nie kojarzy się, bo Słomczyński nie zdążył przetłumaczyć...

Rodion - 18 Grudnia 2005, 12:01

W języku francuskim zachodzi podobna analogia.
Fillegan, kojarzy mi się ze swojskim, chrobrym rycerzem Eustachym Dreptakiem. Choć ten, mógłby pozazdrościć Filleganowi rozumu i obycia.! :lol:

Romek P. - 18 Grudnia 2005, 12:12

Rodion napisał/a
W języku francuskim zachodzi podobna analogia.
Fillegan, kojarzy mi się ze swojskim, chrobrym rycerzem Eustachym Dreptakiem. Choć ten, mógłby pozazdrościć Filleganowi rozumu i obycia.! :lol:


No i tak mięknę jak ten wosk ze świecy... Może jakąś małą przygódkę jednak wykroję, nie czekając na obroty sfer niebieskich?...
A Fillegan rzeczywiście, takich właśnie ma przodków :)

Rodion - 18 Grudnia 2005, 12:27

Romek P. napisał/a
Może jakąś małą przygódkę jednak wykroję,


A wykrawaj! Jak najbardziej wykrawaj! I w SFFiH zamieszczaj! Inaczej przyjdzie "motywator" dla Eustachego kupić i kierunek mu wskazać! :twisted:

elam - 19 Grudnia 2005, 21:54

po francusku slowo rycerz, chevalier, od kon, cheval pochodzi.
i chyba mial rycerz obowiazek w razie "powolania" do sluzby konia wystawic. tzn zglosic sie z wlasnym koniem, jakims giermkiem i paroma pacholkami... wiec rycerz jezdzcem chyba musial byc. rycerz bezkonny to taki bardzo fajny paradoks. bardzo mi sie podobaly jego przygody i czekam..



Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group