To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Historia - Anegdoty historyczne i inne smaczne kąski

Godzilla - 29 Czerwca 2009, 11:15

Wśród moich przodków też się szlachty nie dopatrzyliśmy, a ojciec księgi przepatrzył aż do drugiej połowy XVIII wieku. Wcześniej trudno śledzić, bo nazwisk chłopi nie mieli, same imiona. A jakieś plotki o drobnej szlachcie po rodzinie chodziły. Fajne poszukiwania - w pewnym momencie kończą się zapisy w księgach po polsku a zaczyna rosyjski (w starej pisowni), a potem łacina z różnymi dziwnymi skrótami.
Rafał - 29 Czerwca 2009, 11:17

Wiesz, przemarsze wojsk, de droity itd ;P:
Martva - 29 Czerwca 2009, 11:27

Navajero napisał/a
W sumie wartałoby znać przodków, mieć kompletne drzewo genealogiczne rodziny


Mam, ale tylko po mieczu, od strony mamy się rozłazi. A w rodzinie ojca, tej dalszej niż bliższej, gubię się strasznie bo tych ludzi jest straszna masa ;)

Fidel-F2 - 29 Czerwca 2009, 11:30

Navajero, przez setki lat okazja albo dwie jesli nie 27 mogły się zdarzyć
gorat - 29 Czerwca 2009, 18:02

Farciarze, mieć tyle źródeł pod ręką...
Godzilla - 30 Czerwca 2009, 08:45

gorat, ojciec aby się dostać do tych ksiąg wielokrotnie jeździł po Polsce. To się da zrobić, ale najlepiej być już na emeryturze :wink: Chyba, że pochodzisz rzeczywiście z bardzo daleka.
gorat - 30 Czerwca 2009, 12:23

Skądże daleka, pół rodziny po drugiej stronie Lwowa :P:
Godzilla - 30 Czerwca 2009, 13:00

Ano, ano. To rzeczywiście gorzej, choć bywają zapaleńcy, co i tego się nie ulękną.
Kostucha Drang - 18 Lipca 2009, 16:23

Przypomniała mi sie fajna anegdota. Nie jestem pewien, ale przeczytałem ją chyba u Jasienicy. Niestety, nie pamietam nazwiska bohatera tej historii. A oto ona.
Rzecz dzieje się w czasie gdy Rzeplita chyli sie juz ku upadkowi, wydaje mi się że za Sasa. Kraj zrujnowany, wsie wyludnione itp. Pewien ksiądz zbiera datki dla sierot z założónej przez siebie ochronki. Trafia do karczmy i podchodzi do stołu przy którym żołdacy grają w kości (karty ? ). Na stole duża sumka, nerwy graczy napięte. Ksiądz podchodzi z miseczka na datki i prosi o jałmużne dla dzieciaków. Ponieważ przeszkadza w grze jeden z żołdaków zrwywa się i trzask go w gębę. Na to ksiądz spokojnie: "To było dla mnie. A co dla moich dzieci ?" Poruszeni tym żołdacy oddają mu całą kasę... Historia fajna i mam nadzieję, że prawdziwa. :mrgreen: Czy może ktoś ja słyszał i zna nazwisko księdza?

pozdr.

Fidel-F2 - 31 Lipca 2009, 09:10

W czasie wojennym wiele statków pasażerskich zajmowała armia i przerabiała na transportery sprzętu i wojsk. Ten los nie ominął tez najwiekszego statku świata Queen Elizabeth. Pewnego razu gdy transportowała żołnierzy na szkolenia na kontynent amerykański wpływając do Nowego Jorku natknęla się na mały stateczek strażniczy który nie rozpoznał kolosa i nie pofatygował się by przeczytać nazwę z burty. Stateczek rozdarł się megafonami:
- What a ship? What a ship?
Na pokładzie QE pomysleli, że to jakieś głąby i nie odpowiedzieli a tłumy zołnierzy na pokładzie rechotały w najlepsze. A stateczek swoje:
- What a ship? What a ship?
W pewnym momencie jakiś bystrzak z pokładu QE znalazł megafon i odkrzyknął:
- And what's the town?

dalambert - 6 Sierpnia 2009, 08:28

A'propos wypowiedzi ilcattivo13 w innym watku dotyczącym higieny dworskiej w XVIII wieku. Może zresztą już tu było, ale niech tam.
Pewien rosyjski magnat z czasów Kaśki urwy bawił kilka lat na dworze wersalskim, a po powrocie do ojczyzny postanowił własny Wersal wystawić. Jak postanowił tak i zrobił, ale oglądając nowo postawioną rezydencję stwierdził, ze czegoś jej stanowczo brakuje.
Po namyśle uznał iż nie ma ona tego specyficznego cudownego aromatu prawdziwego Wersalu, więc spedzil chłopstwo ze swych dóbr i nakazał wielotygodniowe obszczywanie i obsrywanie murów nowej rezydencji.
Po miesiącu pałac cechował się prawdziwie "wersalskim" aromatem :mrgreen:

illianna - 6 Sierpnia 2009, 10:14

:bravo
no zapach jest podstwą dobrej atmosfery :mrgreen:

dalambert - 15 Sierpnia 2009, 19:45

Agi w "Jak nas widzą..." rozkręciła kiedyś niezłą dykusyjkę o żarówkach, to mi przypomniało stara opowiastkę:
Marszałek Piłsudski podejmował kiedyś emira Afganistanu. Ten jadąc pociągiem przez Polskę z zainteresowaniem obserwował ogromne napisy i transparenty na kolejnych stacjach.
Wysiadajac więc z pociągu wzniósł radosny okrzyk; "ewedel Polska, ewedel Polska"
Marszałek bez zmrużenia oka odkrzyknął: "tungsram osram Afganistan" :wink:

illianna - 15 Sierpnia 2009, 20:10

:lol: pękłam ze śmiechu, została w całości tylko ręka do klepania postów :mrgreen:
dalambert - 15 Sierpnia 2009, 22:24

illianna, Marszałek podejmował również kiedyś z wizyta państwowa Królewską Parę Rumuńska - Król odbywał spotkania oficjalne i dyplomatyczne, a do towarzystwa Królowej został oddelegowany Bolesław Wieniawa-Długoszowski, przy wyjeździe Królowa ofiarowała mu piękną bransoletę.
Marszałek przy spotkaniu z wiernym oficerem rzucił :
- Pokaż
- Zakuta! - odparł Wieniawa.
- Za co to ja wiem. Pokaż!

Owca.von.Kozic - 16 Sierpnia 2009, 19:47

Tytułem reinkarnacji, o Wieniawie krążyły setki jeśli nie tysiące anegdotek. Najpopularniejsza z nich, powtarzana w dziesiątkach różnych wersji głosiła iż dwie panny szły Alejami Ujazdowskimi w stronę Belwederu, gdy ukazał się samochód wiozący Marszałka i Wieniawę. Na ten widok jedna panna pyta drugiej;
-Kim jest ten starszy pan, który jedzie z Wieniawą?

Insza jeszcze, z roku 1938, kiedy to Wieniawę wysłano do Rzymu na ambasadora.
Niedawno wcześniej doszło do konferencji monachijskiej, gdzie Hitler uzyskał poparcie Mussoliniego dla swych planów - i podziękował duce telegramem:
- Mussolini, Rzym. Duce, ja Ci tego nigdy nie zapomnę! Hitler.
Wyjeżdżając do Rzymu Wieniawa posłał następujący telegram:
- Dymsza, Warszawa. Adolfie, ja Ci tego nigdy nie zapomnę! Wieniawa.

pzdr.
O.v.K.

dalambert - 16 Sierpnia 2009, 21:31

:bravo Owca.von.Kozic, mnie znane, ale o Wieniawie zawsze można, szczególnie ku młodzi pouczeniu,
a tak oto Wieniawa bronił pewnego oficera ułanów oskarżonego iz w stroju mocno niekompletnym burde jakąś wywołał:
" Panowie Sędziowie Sadu Oficerskiego,
Tak prawda oskarżony rozebrał się do pasa i usniósł stolik a następnie cisnął nim przez sale, ale wspomnijmy tu wyczyn najświetniejszego polskiego kawalerzysty Księcia Józefa któren koczobrykiem w stroju adamowym od Pałacu pod Blachą do św. Krzyża kościoła przejechał, a przecie wdzięczni rodacy pomnik mu wystawili nie w generalskim mudurze, a gółką jeno na rumaku siedzącemu.
Tak ze nie wiem czy śmierć bohaterska Księcia w nurtach Elstery pomnik ów upamiętnia, czy inne Jego dokonania z fantazji ułańskiej idące"
Oficer został uniewinniony :D

baranek - 17 Sierpnia 2009, 08:23

a kto kazał sobie zrobić wizytówki: "generał X. były pułkownik". bo 'pułkownik' bardziej szpanerski był? gdzieś czytałem o tym.
dalambert - 17 Sierpnia 2009, 18:48

baranek, jak to KTO, toż to pytanie retoryczne - oczywiście, ze Wieniawa po generalskim awansie i tym samym opuszczeniu i oddaniu płk. Albrechtowi, dowództwa 1 pulku szwoleżerów Marszałka Józefa Piłsudskiego.
baranek - 17 Sierpnia 2009, 18:53

no nie byłem pewien, a nie chciałem się wygłupić.
dalambert - 23 Października 2009, 09:24

Międzywojnie, Cmetarz Powązkowski wielki pogrzeb jakiegoś tuza, wśród żałobników Dama w gustownej czarnej kiecce, otulona srebrnym lisem, kapelusz z czarnymi cekinami, woalem i czarnym opalizującym rajerem, dlugie rekawiczki - cudo!
Po ceremonii Franc Fiszer podchodzi do Damy i całując w dłoń huczy na całą nekropolię:
Pani dziś jest niewątpliwie KRÓLOWĄ PODRZEBU :!:

ilcattivo13 - 23 Października 2009, 22:13

kapitalna anegdota :D
baranek - 23 Października 2009, 22:17

a kto wręczył żałobnej wdowie pudełko czekoladek ze słowami: 'nie dostałem nigdzie kwiatów'?
cholera, pomięć mam jak sito!

Agi - 23 Października 2009, 22:21

Z anegdot opowiadanych o Francu Fiszerze pamiętam jeszcze jedną cmentarną:
Pogrzeb znanej osobistości, mówca wygłasza mowę nad grobem i pod koniec myli imię zmarłego. Fiszer donośnym półgłosem:
I cały pogrzeb na nic!

feralny por. - 23 Października 2009, 22:24

Agi, padłem. Rewelacja.
dalambert - 23 Października 2009, 22:29

Towarzystwo a tarasie kawiarnianym, króluje Fiszer, gdy nagle szept na widok przechodzącej sylwetki:
- Kusociński, o Kusociński
Fiszer
- A kto to?
-No przecież Kusociński !
-Ale co on robi !
- No jak to biega ...
Fiszer - A dokąd :?:

Agi - 23 Października 2009, 22:29

feralny por., jest świetna książka o Fiszerze: "Na rogu świata i nieskończoności"
http://www.biblionetka.pl/book.aspx?id=48159

dalambert - 31 Października 2009, 22:42

Franc Fiszer;
-Panowie ! Cudowna impreza! Bylem na imieninach u węglarzy :!:
Wódka, ogórki kiszone , śledzik i... i NIE było konwersacji! Żadnej :D

Nutzz - 8 Listopada 2009, 04:37

Przepraszam bardzo, ale czy ktoś się orientuje, czy warto się wybierać na przemarsz wojsk/rekonstrukcje 11 listopada?
Jaka jakość zazwyczaj soba prezentują?
Jak jest z dostępnością, tzn. czy możliwy jest w miarę komfortowy widok, czy tez trzeba będzie się liczyć z możliwością stratowania przez tłumy?

dalambert - 8 Listopada 2009, 12:46

Nutzz, Którą i gdzie? jest taki portal Polonia Militaris - bodajże tam są również informacje o Grupach Rekonstrukcyjnych i rekonstrukcjach/


Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group