Mechaniczna pomarańcza [film] - Jakich filmów unikać...
elam - 16 Października 2006, 22:23
a mi twarz aflecka jakos tak obrzydza te wieczory jesienne....
jeden jedyny film z benem, ktory trawie: armageddon. ze wzgledu na odtrutke w postaci bruce willisa
Ariah - 16 Października 2006, 22:36
elam, ale Bruce tam ustępuje miejsca Benowi... To takie smutne...
Armageddon lubię za muzykę, Steva Buscemiego, Liv Tyler i dobry tekst o komputerach wygłoszony przez kosmonautę...
A także za koncept, że prom kosmiczny może wystartować z powierzchni asteroidy (na której mamy ciążenie niemal jak na ziemi) po uprzednim pokiereszowaniu się na polu ostrych odłamków skalnych -- i to bez wyrzutni i zbiornika ze specjalnym paliwem... Ech, ta technika...
NURS - 16 Października 2006, 22:37
E, skąd przyciąganie na asteroidzie, jak na ziemi?
NURS - 16 Października 2006, 22:40
I znowu postulujecie aby filmować podręcznik fizyki!
Ariah - 16 Października 2006, 22:54
Cytat | E, skąd przyciąganie na asteroidzie, jak na ziemi? |
No ja właśnie też zachodze w głowę -- skąd?
Własciwie to zmienne było to przyciąganie: gdy bohaterowie chodzili sobie, to normalnie, jak na spacerku. Nikt nawet nie wspominał, że gdyby któryś zechciał mocniej podskoczyć, mógłby już nie wrócić tak łatwo...
Ale gdy łazik 'przelatywał' nad rozpadliną, to już przyciąganie było mniejsze...
Ej, tam zaraz podręcznik fizyki...
Ale jak taki prom, bez pasa startowego i z powyginanymi płozami... No jak?... Na pych szkoda że go nie uruchamiali
NURS - 16 Października 2006, 22:58
w takim kinie nie mozna szukać logiki
tu chodzi o efekty, przecież juz na poczatku, odlamek asteroidy uderza wziemie i co, gosciu stojący metr obok zaglada do dziury
to jak manga, ttrzeba sie poddać magii obrazu a nie myslec
mnie najbardziej rozwalają autostrady zapchane w jedną strone na kazdym filmie katastroficznym
A osiem pasow w druga strone puste. ostatnio w War of the Worlds to było
Ariah - 16 Października 2006, 23:29
Pewnie w drugą stronę jest na Wschód... A do Czerwonych to w US nie uciekają...
Węże w Samolocie polecam z rodzaju filmów tak złych, że aż warto je zobaczyć.
Spojler...
Gdy na sam koniec ostatni z ostatnich węży wbija się w pierś głównego świadka, Samuel L. strzela do węża (i persi świadka, a jakże) ze swojej giwery... Lecz nic to, ponieważ świadek ma kamizelkę kuloodporną!
No to teraz zagadka: czemu Sammy strzelał?
A nie mógł podejść do gościa, trzepnąć węża i wyjąć go z kamizeli (zakładając, że zęby jadowe zdołały przebić wierzchnią jej warstwę... Acha.) i dać po łbie mówiąc "głupi wąż. Głupi."
Wogóle sama idea kamizelki kuloodpornej w filmach z Hollywood jest moooooooocno naciągnięta... Chyba w trzech po postrzale ktoś wspominał o obrażeniach wewnętrznych typu pęknięte żebra i krwotoki... W pozostałych bohaterowie dziarsko zdejmują z siebie kamizelki i prezentują nienaruszone torsy.
hjeniu - 17 Października 2006, 07:18
W Hollywood robią po prostu najlepsze kamizelki kuloodporne na świecie
Adaam - 17 Października 2006, 09:04
Węże w samolocie są filmem złym, banalanym, ale podobno takim miały właśnie być. Jeśli po Hollywood krążył ktoś z bezensownym scenariuszem, podobno sfrustrowany producent miał mu mówić - "Ta...i jeszcze dorzuć może węże w samolocie." To miał być, pewnie też i jest, obraz wychodzący naprzeciwko wszystkim zagrywkom kina klasy B, i to tego w tym najlepszym wydaniu
Ariah - 17 Października 2006, 10:18
Zdecydowanie wolę 'Airplane!' i 'Airplane: the Sequel!' w tematyce 'około-samolotowej'...
Adaam, jeśli w Hollywood krążył ktoś z bezsensiwnym scenariuszem... Oj, to chyba często i gęsto pada to zdanie o dorzuceniu węży
Aga - 23 Października 2006, 14:41
NURS:
Cytat | ostatnio w War of the Worlds to było |
Jak już jesteśmy w temacie... Oglądałam ten film w drodze do Anglii i w połowie zasnęłam. Dawno nie oglądałam już takiej nudy
Fidel-F2 - 23 Października 2006, 18:45
Powaliła mnie ostatnio "Mumia". Nigdy więcej. I proszę mi nie tłumaczyć, że to taka konwencja.
Argael - 23 Października 2006, 18:51
Ale Fidelu... bo widzisz... to właśnie taka konwencja
Fidel-F2 - 23 Października 2006, 18:52
Nigdy więcej takiej konwencji.
hjeniu - 23 Października 2006, 19:00
W takim razie polecam Mumię 2 - ambitny film historyczny
Dunadan - 23 Października 2006, 19:10
A mnie sie podobalo fajnie sie bawilem, efekty niczego sobie... czego tu wiecej wymagac? powazniejszego kina? a kto by to ogadal?
joe_cool - 23 Października 2006, 19:22
ja od filmów typu "mumia" oczekuję: a) ładnych plenerów (check), b) fajnych efektów (check), c) ciacha, na którym można oko zawiesić (check), d) fabuły na tyle nieskomplikowanej, że jak podczas filmu wyjdę po fajki albo pogadam kwadrans przez telefon, to i tak będę wiedziała, o co chodzi (check)
czyli film był okej
a o wężach w samolocie słyszałam... chyba sobie daruję...
Angelus - 23 Października 2006, 19:35
Ja ostatnio obejrzalam Mumie z 1932r z Borisem Karloffem i ten film nadal mi sie podoba. Boris to najlepszy Inhotep jaki chodzil po tasmie filmowej i chyba bardziej mi sie podoba w tej roli niz jako potwor Frankensteina, bo w Mumii mowil i to jak! Glos mial zaiste wyrazisty i te oczy! Ten film to klasyk, od ktorego wziely swoj poczatek wszystkie filmowe mumie. Milo tak czasem powrocic ad fontes...
asiontko - 23 Października 2006, 19:45
Mumia owszem, ale ta najnowsza. pan z tatuazami na policzkach jest zabojczo przystojny, wiecej o nim napisze w temacie o przystojnych aktorach
mumii z 1932 roku z elam nie znamy. warto obejrzec??
Angelus - 24 Października 2006, 13:10
Trzeba obejrzec! Oczywiscie tylko jesli:
- lubicie klasyke kina
- ciekawia Was poczatki kultowego potwora(mumii)
- chcecie poznac Borisa Karloffa w jednej z jego najlepszych kreacji
- czarno-bialy ekran Was nie przeraza
- potraktujecie ten film jako pierwowzor wszelkich nastepnych mumii i nie bedziecie sie spodziewac kina akcji czy horroru mrozacego krew w zylach(pod tym wzgledem niestety horrory Universalu nie spelniaja juz swej roli u wspolczesnego widza)
Ja uwielbiam kino i bardzo mnie fascynuje jego historia, dlatego jak tylko moge, wracam do klasykow i ogladam, uczac sie wiele na temat owczesnej kinematografii. Fajnie jest tez wiedziec od czego wszystko sie zaczelo...
Słowik - 31 Października 2006, 14:56
Dawno temu oglądałem film pt. "Efekt motyla", który mnie zachwycił. Więc w sumie nie powinienem tutaj o tym wspominać
Ale dzisiaj dowiedziałem się przypadkiem, że jest sequel. Tak jak poprzednik, ten również przeszedł bez echa i został już nawet wydany na DVD.
Obejrzałem sobie trailer i doszedłem do wniosku, że "Butterfly effect 2" może się nadawać do tego wątku. Nie chciałbym sobie psuć obrazu pierwszego filmu, czy ktoś oglądał 'dwójkę' i mógłby potwierdzić moje wrażenie albo może jednak zachęcić ?
lavojtek - 1 Listopada 2006, 20:08
Film jest slaby, duzo slabszy od czesci pierewszej, jednak nie jest AZ tak zly zeby nie dalo sie go ogladac
Słowik - 3 Listopada 2006, 19:19
Dzięki
Ale w takim razie, z uwagi na dużą ilość innych filmów czekających w kolejce, ten sobie odpuszczę.
corpse bride - 4 Listopada 2006, 00:28
REEKER - ohyda. wymiotować mi się chciało. nie widziałam straszniejszego horroru. no, może tylko HOSTEL go bije pod paroma względami...
lavojtek - 4 Listopada 2006, 00:52
Wole juz Reeker'a od Hostelu. Takiej kaszany jak Hostel to dawno nie widzialem a Reekera da sie jeszcze ogladnac!
Pako - 4 Listopada 2006, 07:47
Ano, Hostel to kaszana pod każdym względem.
Ale ostatnio looknąłem na Constantine. Sam film w iście amerykańskim stylu. Ale Boże... to się kupy nie trzyma. Kiepski, oj kiepski.
lavojtek - 4 Listopada 2006, 08:08
A tutaj sie z toba Pako nie zgodze. Constantina nawet lubie (no moze po wycieciu paru fragmentow ) i chociaz wole komiks to uwazam ten film za kawalek rozrywkowego kina.
Pako - 4 Listopada 2006, 08:12
Rozrywkowe kino- jak najbardziej.
Ale kurka, jak już idą w wierzenia chrześcijańskie, to niech u licha trochę się postarają Nie wiem, czy to z komiksu zaczerpnięte wszystko, czy nie. Ale po prostu lubię, jak mi się chociaż trochę trzymają rzeczy oparte na wierzeniach kupy. Sam o tym większego pojęcia nie mam. Ale odrobinkę... odrobinkę się postarać
lavojtek - 4 Listopada 2006, 08:23
It's america baby! To prawda ze amerykanie niezbyt dbaja o wiarygodnosc swoich produkcji.
Jesli juz mowimy o rzeczach opartych na wierzeniach to przychodzi mi na mysl supergniot p.t. Kod DaVinci. O ile ksiazka naladowana jest bzdurami to jednak trzeba przyznac ze akcja w niej toczy sie wartko i jezeli tylko zapomnimy o opisanych tam tam "faktach", czyta sie calkiem dobrze. Natomiast film to totalna porazka i kaszana. Najlepiej swiadczy o tym fakt ze nie ogladnalem go do konca a mam zboczony nawyk ogladania do konca nawet komedii romantycznych
Pako - 4 Listopada 2006, 08:30
Komedie romantyczne uwielbiam, także spadaj!
Zaś co do kodu... booka nie przeczytałem, ale jak film z bratem oglądaliśmy... heh... no panowie... no panie.... to śmiechu było co nie miara
|
|
|