Powrót z gwiazd - Dręczenie dietą i ćwiczeniami 
						
												 Lowenna - 1 Marca 2016, 17:52
  Ech... Czytanie tego topicu już mnie dręczy   
												 mesiash - 2 Marca 2016, 14:04
  burk, po pierwsze primo - to duży skrót myślowy  z tym spalaniem tłuszczu. Po drugie primo - Capoeira angola jest wcale nie mniej wymagająca niż regional, ale ani jedna ani druga nie zastąpią ćwiczeń kierunkowych. O wspomnianym przez Ciebie treningu nic nie powiem ponad to, że raczej Twój problem, że przez 3-4 lata nie trenujesz a nie trenera grupy. Po trzecie primo - ultimo, spróbuj przeczytać swoje posty przed wysłaniem z założeniem, że nie każdy je pisał i musi wiedzieć gdzie jest literówka, gdzie brak polskiego ogonka, a gdzie celowo zrobiłeś błąd.
 
 
A ja dla odmiany sobie znowu kuku zrobiłem. Zobaczymy co tym razem  
												 Anonymous - 2 Marca 2016, 16:52
  No, nie wiem. Mam pewne porównanie z niegdysiejszym capowrockiem. Tam w rhoda ludzie kręcili się jak dobrze naoliwione koła zębate. W Unicar bardziej przypominało mi tó rąbanie drewna, zgrzyty jak w skrzyni biegów przy nauce jazdy. Co do wycisku to spoko, nie podobał mi się sposób gry, ale ogólnie ludzie mili.
												 Lynx - 2 Marca 2016, 21:52
  Od lipca 2015r -15 kg. Dieta: MŻ , mniej chlebka, więcej owsianki i mleka. Mleko tłuste, od wiejskiej krowy, z litra mogłabym odciągnąć ok. 250 ml. śmietany. Ruch przeciętny. Słodycze spożywam chwilami i pasjami. Obraziłam się na ziemniaki, ale bez przesady.
												 Martva - 10 Marca 2016, 19:06
  Wczoraj ósmy dzień treningowy i już kryzys    Zmusiłam się do ćwiczeń przed porą obiadową (drżenie wszystkiego w pakiecie), dzisiaj dopiero wieczorem, przed chwilą. Jutro trzeba będzie się zmobilizować rano, bo potem nie zdążę.  A od poniedziałku nowy zestaw, uff.
												 bio - 10 Marca 2016, 22:50
  To jeszcze nie masz wyrzutu serotoniny i endorfin, że labidzisz? To chyba niewłaściwy gryplan masz.
												 Martva - 10 Marca 2016, 23:01
 
 | bio napisał/a |  | To jeszcze nie masz wyrzutu serotoniny i endorfin |   
 
 
Już nie mam  
												 bio - 10 Marca 2016, 23:17
  Zła odpowiedź, jak i gryplan - znaczy. A może zjedz steka wołowego. Coś się rozjeżdża w planach i osiągach. Ćwiczę, jest coraz lepiej. Skoro nie, to jakiś błąd do wyśledzenia. Nie szukaj wymówek.
												 Martva - 11 Marca 2016, 09:39
  Jest coraz lepiej - jestem w o wiele lepszej formie/kondycji niż kiedy zaczynałam. Niemniej, nie lubię tego.
 
 
Stek wołowy zrobiłby mi krzywdę w żołądek, tak poza wszystkim.
												 mesiash - 11 Marca 2016, 10:44
  bio, upraszczasz.
 
Martva, kryzys zazwyczaj oznacza, że trzeba zrobić sobie lżejszy dzień, na przykład samo rozciąganie czy nawet to nie.
												 Martva - 11 Marca 2016, 11:25
  Odpada, jak sobie zrobię lżejszy dzień to zacznę od nowa za miesiąc     
 
Skończyłam dziś pierwszy etap. Muszę zreorganizować pokój przed poniedziałkiem, bo drugi etap wymaga więcej miejsca, o ile się nie mylę. Potem trzeci i to oznacza że już za cztery tygodnie mogę spróbować ćwiczyć coś, co bardziej lubię.
												 mesiash - 11 Marca 2016, 15:01
  Martva, aaa, no to jak Ty robisz według jakiegoś wielkiego gestapowskiego planu, to faktycznie - trzeba zaciskać zęby i robić   
 
Ja pierwszy raz od siedmiu tygodni miałem codzienie trening, i czuję, że niedziela będzie najlepszym dniem ever, bo nie będę musiał wstawać przed szóstą  
												 Martva - 11 Marca 2016, 15:20
  Bez planu bym nie dała rady. I tak naciągam, bo on jest na 30 dni pod rząd, a ja ćwiczę tylko od poniedziałku do piątku, więc zamiast 30 dni mam sześć tygodni    Ale jak się próbowałam wcześniej zmobilizować do lżejszej aktywności w ramach rozgrzewania galaretki, to nic z tego nie wychodziło. Potrzebuję konkretnego rozpisanego treningu i chyba potrzebuję tej wrednej baby, którą darzę szczerą antypatią.
												 mesiash - 11 Marca 2016, 15:31
  Martva, albo musisz za to zacząć płacić  
												 Martva - 11 Marca 2016, 16:26
  Gdyby mnie było stać, to bym płaciła. I nie bawiła się w ćwiczenia w pokoju z panią Michaels, tylko poszłabym na siłownię rzucać żelastwem. Ale mnie nie stać, więc szkoda klawiatury na gdybanie  
												 Fidel-F2 - 11 Marca 2016, 16:37
  po prostu potrzebujesz amerykańskiego sierżanta
												 Martva - 11 Marca 2016, 16:41
  Tak.
												 Fidel-F2 - 11 Marca 2016, 16:58
  mam szwagra, który jest sierżantem amerykańskiej armii, Portorykańczyk, dwa metry wzrostu, wysportowany
 
 
podesłać?
												 Martva - 11 Marca 2016, 22:05
  Chciałam napisać 'znasz adres' ale jak szwagier to może bezpieczniej nie  
												 Lowenna - 11 Marca 2016, 23:22
  W ramach mojej diety mąż sprezentował mi cały, wielki tort szwarcwaldzki    Żadnego wsparcia w postanowieniach.
												 Rafał - 14 Marca 2016, 08:10
  Idę w nocy z piątku na sobotę 42 km górami po śniegu i błocie, suma podejść ponad 1500 m, czołówka na czoło, kij w łapę, kamizelka odblaskowa na plery i już. Sam jestem ciekawy czy nie pęknę i wcześniej z gór nie zejdę. To się nazywa nawet odpowiednio: droga krzyżowa.  
												 Fidel-F2 - 14 Marca 2016, 08:14
  Ale masz jakąś rozgrzewkę?
												 Rafał - 14 Marca 2016, 10:14
  Coś tam się łazi.  W tygodniu chcę zrobić choć jedno większe podejście,  kiedyś już tą trasę zrobiłem, było OK, ale to było latem. Trochę tego łażenia  po mokrym śniegu się obawiam.
												 Martva - 14 Marca 2016, 20:31
  Zaczęłam nową część. Sądzę że umrę.
 
 
 
 
 
Tak, wiem że wszyscy umrzemy   
												 gorat - 14 Marca 2016, 23:51
  Przecież TY masz to już za sobą...
												 charande - 15 Marca 2016, 03:43
  Martva, dzięki, że napisałaś o shredzie, wyguglałam i podoba mi się - nie ćwiczyłam jeszcze, ale zamierzam wypróbować i jestem szczerze ciekawa, kto kogo pokona, charande shreda czy na odwrót    Nie chcę gubić ani kg, ani cm, ale poprawa kondycji zawsze mile widziana.
												 Lowenna - 15 Marca 2016, 04:52
  charande, +1. Że się podoba i zachęca. Od początku lutego wybieram się na MOSiR ale przyległości nie chcą mnie na 2h z domu wypuścić. 30 minut na własnej podłodze łatwiej wygospodarować
												 Martva - 15 Marca 2016, 09:39
  charande, ja miałam parę podejść. Po pierwszym się zraziłam, bo bolały mnie kolana, ćwiczyłam akurat Chodakowską po której wszyscy marudzili że jest kontuzyjna dla kolan, ale mnie bolały po Jillian - teraz tak sobie myślę że to pewnie przez brak butów, tam jest jednak trochę skakania i buty są ważne.
 
Raz zrobiłam cały program i parę razy fragmenty. Nie zauważyłam jakiejś szczególnej zmiany wizualnie ani wagowo - facet mówił że mi się plecy umięśniły, ale jak wiedział że robię, teraz nie wie i nie mówi    natomiast poprawa kondycji i siły jest zauważalna - nawet teraz jak robiłam, dziesiątego dnia robi się to wszystko o wiele lepiej i mocniej niż pierwszego.
												 charande - 15 Marca 2016, 15:12
  Lowenna, no właśnie ja też nie bardzo mam czas, żeby chodzić na jakieś zajęcia poza domem.
 
    
 
Martva, zobaczymy, co powie moje prawe kolano - jest po entezopatii, leczone i niby zaleczone, jak ćwiczę w opasce elastycznej, to w miarę daje radę . Ja w sumie sporo ćwiczę na własną rękę, ale nie codziennie i z mniejszą intensywnością, choć przeważnie w dłuższych porcjach. Pajacyki są spoko, przysiady też, nawet rowerek treningowy - nie mogę tylko gwałtownie schodzić do parteru i szybko wstawać, bo mnie wtedy to uszkodzone ścięgno boli.
												 Martva - 15 Marca 2016, 16:02
  U mnie był problem po dwóch pierwszych treningach a to był chyba 2014. Jak spróbowałam po raz kolejny, będąc już bardziej rozćwiczoną - nic się nie działo. Teraz też po dłuższym bezruchu mięśnie ukarały mnie mocno, ale kolana nie powiedziały słowa.
												 
					 | 
				 
				
  |  
			 
		 |