To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Konwenty dawno minione - Falkon 2011 - bogowie przyjęli wyzwanie!

mBiko - 15 Listopada 2011, 21:12

Alesz gdzież bym (się) śmiał.
dalambert - 15 Listopada 2011, 21:38

No,no shenra, widzę, że i Wy mieliście swoje Waterloo, a Martva, wystąpiła jak sam generał Cambrone grubym słowem niewczesnym typom na niestosowne propozycje odpowiadając, jak i bohatersko ciskając kapciem - toż to prawie obrona Starej Gwardii być musiała. :mrgreen:
Martva - 15 Listopada 2011, 22:07

Naprawdę nie sądziłam że mam w sobie aż takie pokłady asertywności, ale mam.

Jak dobrze pójdzie zdjęcia będą jutro. Jak źle pójdzie, to nie, bo nagle mi się kończy miejsce na Picasie.

mBiko - 15 Listopada 2011, 22:08

Tyleż bohatersko co niecelnie.
Ale jako prawdziwy gentleman jej kapcia odniosłem i spytałem, czy nie zechciałaby rzucić ponownie.

;P:

Martva - 15 Listopada 2011, 22:10

Pff.
Nie miałam okularów, nie miałam ubrania i trochę Cię lubię, więc bałam się że mogłabym przypadkiem trafić.

EDIT: i zapamiętałam warknięcie w stylu 'no spróbuj rzucić jeszcze raz', a siniaka po Avangardzie miałam na ramieniu tydzień ;P:

mBiko - 15 Listopada 2011, 22:14

Ależ ja nawet nie śmiem sugerować, że to pudło nie było zamierzone. Szczególnie po trosce, jaką okazałaś pierwszego dnia w temacie mojego przybycia do Stolarni.
shenra - 15 Listopada 2011, 22:17

Czekaj czekaj, jeszcze podpisy. Daj mi się wykazać :mrgreen: :twisted: :mrgreen:
May - 15 Listopada 2011, 23:13

shenra, dalszy ciag relacji pliz!!!
shenra - 16 Listopada 2011, 00:10

May, jutro, albo pojutrze, bo nie wiem czy jutro wyrobię ze wszystkim, ale na pewno będzie. :wink:
Lowenna - 17 Listopada 2011, 14:07

Chyba si? forum zepsu?o od tych wszystkich zdj?? i zachwytów :roll:
Witchma - 17 Listopada 2011, 15:20

Usun??am powtarzaj?ce si? posty.
dalambert - 17 Listopada 2011, 20:17

Gdziesa FOTY ? Gdzie arcydzie?a Chomika i mBiko :o :shock: :?: :?: :?:
shenra - 17 Listopada 2011, 20:28

dalambert, czwartkowa i piatkowa jest. Sobotniej nie wrzucilam, zeby jej nie zjadlo, poza tym bez polskich znakow wyglada to dziwnie.
mBiko - 17 Listopada 2011, 20:33

dalambert napisał/a
Gdziesa FOTY


Beda, jak tylko forum wyzdrowieje.

Mars - 17 Listopada 2011, 21:20

Stratos Thiri nam sie tu zagniezdzilo?
Agi - 17 Listopada 2011, 21:28

Bogowie sie zemscili za Falkon
ilcattivo13 - 17 Listopada 2011, 21:51

Agi - ale dlaczego bogowie zemscili sie na nas, a nie na organizatorach? :evil:
shenra - 17 Listopada 2011, 21:57

My?my niczemu nie zawinili.
Agi - 17 Listopada 2011, 22:01

Widocznie bogowie sprzyjaja organizatorom, a Wy sie z nich naigrywacie. Traz oberwalo sie wszystkim rykoszetem. :mrgreen:
shenra - 17 Listopada 2011, 22:36

To moze ja sobie podaruje reszte relacji, bo calkiem wszystko szlag trafi :mrgreen: :mrgreen:
dalambert - 17 Listopada 2011, 23:20

shenra, NIE - poczekaj :!:
shenra - 18 Listopada 2011, 16:51

Wrzucam ponownie linkę do zdjęć.

Bogowie przeżyli wyzwanie

Martva - 18 Listopada 2011, 16:56

Niektórzy nie przeżyli ale byli martvi od początku.


Rozwala mnie:


:mrgreen:

Ziuta - 18 Listopada 2011, 16:58

A wiecie, że gdybym nie wykasował ciasteczek, to bym wszedł na starą kopię forum i skopiował wszystkie brakujące posty? :|
Agi - 18 Listopada 2011, 17:08

Ziuta, to czemu taki pochopny jesteś?
Ziuta - 18 Listopada 2011, 17:09

bo nie wiedziałem.
Ziemniak - 18 Listopada 2011, 17:15

Ziuta, stara kopia forum istnieje, gorat miał skopiować bazę. Ale gdzie wgrasz te posty? Numeracja się nakłada, trzeba by zrobić rewolucję w bazie. Kluczowy post to 761730 - ostatni post przed przenosinami.
Ziuta - 18 Listopada 2011, 17:20

Przynajmniej relację shenry bym wkleił. A że nie da się od tak doczepić postów to wiem. Baza taka mądra nie jest.
shenra - 18 Listopada 2011, 17:23

Ziuta, przecież relacja jest, tyle ile do tej pory zrobiłam. Nie wiem, co wy tak z nią panikujecie. Czwartek i piątek są na miejscu.
shenra - 18 Listopada 2011, 19:00

Dobra ciąg dalszy nastąpił(niemal jak szorty :mrgreen: )

Sobota - Perła Kontratakuje

Sobotni poranek przywitał nas znacznie szybciej, ale za to mniej boleśniej, niż piątkowy. Zaczęło się od lakeholmena, który szybko ulotnił się na pociąg do Warszawy. Automatycznie jego wyjście zaowocowało przymusowym podniesieniem szanownych zadków z pieleszy łóżkowych i szybką akcją ogarniania i doprowadzania się do względnego stanu użytkowego. Gdyż, albowiem przeto zamierzaliśmy się pojawić na Marcinowym spotkaniu autrskim, o dzikiej godzinie dziesiątej, udowadniając mu w ten sposób, że nie tylko on się na nim pojawi :mrgreen: Bo na piątkowo-wieczornym alkoholi... tfu bezalkoholizowaniu się bąkął coś, że trzeba iść, bo rano spotkanie i tak pewnie nikt nie przyjdzie i takie tam Marcinowe kokietowanie :mrgreen:
Tak w ogóle nie jestem pewna, czy to w sobotę, czy piątek, ale z naciskiem na sobotę chłopcy nasi doprowadzali mnie rano do szału, bo kręcili się po łazience jak gów... kupa w przeręblu, mimo że wstali znacznie wcześniej niż my... A mówią, że to laski godzinami przesiadują w łazience. :mrgreen: Newermajnd taka dygresja mi się nasunęła.
Po krótkim krążownikowaniu, które wydawało się nie mieć końca w nasze serca wkradł się dylemat. Oto staliśmy przed wyborem Peter watts i jego prelekcja, czy też Viking i jego spotkanie autorskie? W powietrzu zawisła groza i przeciskała się między nami jak upierdliwe dziecko, niemogące znaleźć sobie miejsca. Zbliżała się godzina zero i emocje sięgały zenitu, kropelki potu występowały na nasze zasępione i intensywnie skupione czoła. Jak jeden mąż podążaliśmy w kierunku obu auli. Czy skręcą w prawo? Czy skręcą w lewo? Mentalne chmurki unosiły się nad naszymi głowami i toczyły z sobą zażarty bój. Ostatecznie, koniec konców, el finito pierwsza stópka w stadzie skęciła w prawo i zasiedliśmy wygodnie w pierwszym rzędzie na wprost takiego jednego długiego kolesia w glanach z dziwną, czarną koszulą opatrzoną znaczkami jakiejść FS i nazwiskiem na plecach krzyczącym DOMAGALSKI :mrgreen: Nieomieszkaliśmy na tym spotkaniu poza robieniem straaaaasznego tłumu prawie wyprowadzić Darka z równowagi. Ze cztery razy conajmniej mówił, że pytania, którymi bombardował go mBiko trochę go denerwują, co wcale nie zmiejszyło werwy z jaką mBiko ponownie próbował uzyskać odpowiedź na działające Vikingowi na nerwy pytania :mrgreen:
Peter Watts zapewne cierpiał z powodu naszej nieobecności, no ale nie każdy może być gwiazdą tej samej godziny ;P:
Następnie zasiadnąwszy w konwentowym barku miejscowym by zaczerpnąć nieco płynów i uzupełnić baterie żołądkowe, czekaliśmy na kolejny hit sezonu, a mianowicie najazd Kosików. Na niedługo przed piętnastą najazd Warszawki na Falkon został oficjalnie rozpoczęty, a nawet opatrzony najnowszymi Powergraphowymi pozycjami, z których jedną to możnaby z powodzeniem kogoś mechanicznie uszkodzić, a nawet zapewnić Martvej towarzystwo :mrgreen:
Na spotkaniu autorskim Rafał był po prostu nonszalanckim Kosikiem, jak to Kosik ma w zwyczaju. Nieco przekomarzał się z Kasią, która siedziała na widowni. Snuł historę co było jest i będzie z naciskiem na będzie i zdecydowanie godzina była niewystarczająca na wszsytko czego mogliśmy się dowiedzieć od Rafała i Kasi, która uzupełniała pewne informacje, żeby nie powiedzieć poprawiała(nic nie mówiłam, prawda? ;P: )
Po Kosikowych rewelacjach, cóż z przykrością muszę powiedzieć, że Chomik zdecydowanie poszedł się wyłączyć z zasilania, czyli zagrzebać się w kołderce w internacie. Smert takowoż poczuł nieodpartą pokusę przytulenia się do poduszki(a teraz niech każdy, kto pomyślał to co pomyślał, trzaśnie się w policzek, świntuchy!!) W międzyczasie dorwałam jeszcze ilcattivo, który właśnie wychodził z powrotem na Wyspę i zaniósł Martvej obuwie wersja płaska. Także jeżeli szanowna widownia chce się dowiedzieć jakie to śfiństefka dochodziły w trakcie tego godzinnego(a może półtoragodzinnego) leżakowania, należy zgłosić się do osób pozostałych, bądź skonsultować się lekarzem lub farmaceutą.
Niemniej jednak bujanie się po skrzeczącym łóżku to nie jest to, co Chomik nazywa wypoczynkiem, więc po obrocie numer sto tysięcy bla bla bla, postanowiłam dołączyć do radosnej gromadki, gdziekolwiek się znajdowali. I tu bogowie falkonu pospieszyli z pomocą, bo jak za dotkięciem czarodziejskiej różdżki zakwiczał mi telefon i illcattivo oświadczym niećwiecim głosem, że jak na fantastów przystało siedzą w Stolarni i raczą się bąbelkami w kolorze złota w pokaźnym gronie, którego ilości nie mogłam się doliczyć. Ocuciłam smerta, który jednak postanowił udać się na konkurs muzyczny(z którego wrócił tym razem z tarczą, brawa dla tego pana :bravo ), więc sama udałam się do Jaskini Zua i Rozpusty, gdzie siedzieli wszyscy, a nawet powiedziałabym, że wzbogaceni o kilka nowych sztuk(w tym Kosiki ;P: )
w międzyczasie wielkimi krokami zbliżała się gala Żuławskiego, na którą połowcznie pognali zainteresowani bardziej. Reszta zamierzała dokończyć płyny, a dopiero później udać się ponownie na teren konwentu. O dziewiętnastej podzieliliśmy się na konkursy, miłośników dzikiego zachodu, na coś tam jeszcze(have no idea :wink: ) i amatorów, a w zasadzie amatorki grzybków(tak również halucynogenków). Koleś od grzybków spisał się znacznie lepiej niż rok temu, kiedy to mówił o grzybach w fantastyce. Opowiadał urocze anegdotki i niestety muszę to powiedzieć, ale co drugi obrazek grzybkowy wyglądał jak penis :mrgreen: A może potajemnie rozpylał coś w powietrzu, bo uhahahałyśmy się z Martvą jak dzikie norki :mrgreen:
Jakimś cudem, tudzież zrządzeniem losu udało nam się ponownie zgromadzić stadnie przed wejściem na Wyspę w celu dalszego teleportowania naszych zwłok, znaczy ciał do Traktu, gdzie czekała już na nas Kasiek. Zgubił nam się tylko Ziuta, który jak się potem okazało, podążał z inną ekipą w tym samym kierunku, tylko nieco bliżej :wink:
W Trakcie Królewskim zastała nas niekoniecznie sympatyczna niespodzianka, którą na szczęście wspólnymi siłami naszymi i obsługi udało się zaniespodziankować gdzieś indziej. Dokonawszy małego przemeblowania w knajpce zasiedliśmy wygodnie, zamówiliśmy napitek i strawę i rozpoczęliśmy kolejny wieczór fascynujących dyskusji o naturze rzeczy i Wszechświata, a także wpływie pomidorów na lotnictow koczownicze ptaków klasy średniej. Po odpowiednim upływie czasu oraz opróżnianiu perłowych kufli nastąpiła pierwsza roszada i zmiana zajmowanych wcześniej pozycji. Najciekawszą przyjętą pozycją była pozycja na martvego Vikinga, która to pozycja wzbudzała zazdrość pci piknej i nie powiem co wzbudzała w tyj bszydkiej :mrgreen: Jednakowoż jako i fotorelacja wskazuje łączenie przyjemnego z pożytecznym skutkujące westchnięciami błogości i spojrzeniem maślaka, może zaowocować podgryzaniem szyjnym skutkującym śmiertelnym uzależnieniem od paszczęki gryzącej(co też fotorelacja potwierdza :mrgreen: :mrgreen: ) Nawet zmiana strefy zasiedzenia nie uwalniała podmiotów współmasażozależnych od wykonywania czynności namacalnych ;P:
W międzyczasie dołączyli do naszego grona wyczekiwani Kasia i Rafał i dzięki temu rozpoczęliśmy kolejny etap wtajemniczenia konwentowego, czyli rozmowy na poziomie, znaczy na pułapie, tfu nad kolejnym kuflem miałam na myśli :mrgreen: Nie obyło się również bez tańców połamańców, w których to prym wiódł mBiko, najpierw angażując w to niecne przedsięwizięcie Kasiek, a następnie płynącego chyba na fali wzruszenia Niećwiecia(co również paparazzi uchwycili) :mrgreen:
Oooo! Martva mi przypomniała, że w międzyczasie Viking próbował zdezerterować przed czasem, taki z niego nicpoń. Ale byłyśmy od niego cwańsze. A konkretnie Martva otrzymawszy Darkowy kubeczek Star Warsowy pochwaliła się posiadaniem jegoż. A mła zua część musku postanowiła wziąć jegomościa na zakładnika z zamiarem szantażu emocjonalnego projektowanego na Vikinga i jego autentyczną troskę o dobro i zdrowie kubeczka( przywiązanie jakie Darek żywił od pierwszego wejrzenia do swojego nowego przyjaciela można zobaczyć na zdjęciu "maj preszyssss", czy jakoś tak nie pamiętam tych wszystkich podpisów :mrgreen: ) Sukces został osiągnięty w tępie wchodzenia w nadświetlną :mrgreen: Ech, Darek... maj preszyssss :mrgreen:
Koniec końców nastąpił ten moment, kiedy musieliśmy rozdzielić nasze ścieżki i z łezką wzruszenia i żalu pożegnaliśmy się obłapiając bezwstydnie i wymieniając płyny ustrojowe. Tym okołooptymistycznym akcentem udaliśmy się furmanką do internatu sprawdzić, czy wiśn... znaczy sok wiśniowy nie sfermentował nam do cna. :lol: Ku naszej radości nic takiego na własną rękę nie zrobił, a nawet rozpromienił towarzystwo podwójnie, potrójnie, a nawet wielobocznie. Niektórzy nie panowali już nad odruchami paszczowymi, a także tikami ręcznymi, które z nienacka tłukły ich w twarz, pozostali błyskali się w mrugnięciach flesza, pokładali, żeby nie powiedzieć polegli z wystawionym sprzętem, a jeszcze inni dali się nieco zmolestować w pozycji horyzontalnej :mrgreen:
No, moi drodzy sądzę, że przygód falkonowych na sobotnie 24h wam wystarczy, więcej mogłoby trwale i nieodwracalnie uszkodzić wam musk :mrgreen: Zabezpieczywszy się kołderkami, wtuleni w poduszki, którymi nawet smert nie dałby rady się nakryć, wyruszyliśmy w podróż na spotkanie niedzieli.


Jak gdzieś palnęłam literówki, to udawajcie, że ich nie ma. Nie ma siły ich szukać :mrgreen: Mam nadzieję marudy, że zaspokoiliście swoją żądzę sensacji :wink:



Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group