To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Mistrzowie i Małgorzaty - Krzysztof Baranowski

makpfi - 18 Listopada 2012, 21:46

Sądząc z Twoich tekstów, Anna jest OK.
Choć za chwilę możesz być tym 18-tym związkiem ;)

baranek - 19 Listopada 2012, 08:11

Nie wiem, czy Żona mi pozwoli...
baranek - 20 Listopada 2012, 12:13

Po raz dwudziesty już...
Anna mówi...

http://baranekwsieci.blog.../telewizja.html

Agi - 20 Listopada 2012, 12:48

Anna dobrze mówi. :mrgreen:
aniol - 20 Listopada 2012, 19:18

Vis maior powala na kolana
jesli nie masz nic przeciwko zalinkuje cie moim znajomym, ich znajomym, i znajomym znajomych moich znajomych - tak genialne teksty musza isc w swiat
hmm, z drugiej strony podejrzewam ze beda szly w swiat tylko wsrod moich zonatych znajomych...

Agi - 20 Listopada 2012, 19:20

aniol napisał/a
hmm, z drugiej strony podejrzewam ze beda szly w swiat tylko wsrod moich zonatych znajomych...

E tam, ja nie mam żony, a bawię się świetnie. :mrgreen:

baranek - 20 Listopada 2012, 21:22

Cytat
jesli nie masz nic przeciwko zalinkuje cie moim znajomym


żartujesz? linkuj do woli. niech płyną w świat. niech sławią na morzach i oceanach... czy jakoś tak.

baranek - 3 Grudnia 2012, 22:03

Ciężki dzień dzisiaj miałem. Może nie cały, ale jednak. No i na koniec się napisało:

http://baranekwsieci.blog...ta-pamieci.html

baranek - 3 Grudnia 2012, 22:32

I tak jakoś jeszcze siłą rozpędu:

http://baranekwsieci.blog.../nie-pytam.html

baranek - 7 Grudnia 2012, 15:35

"Baranek w Sieci" zaliczył dwa tysiące wejść. Dziękuję wszystkim, którzy zajrzeli. Jeszcze bardziej dziękuję tym, którzy wrócili. No i tym, którzy zapadają regularnie dziękuję najbardziej. I polecam się na przyszłość.
Agi - 7 Grudnia 2012, 15:40

Przypomniana dziś przez Ciebie na FB Tradycja jest może mniej zabawna niż inne teksty, ale zdecydowanie warta przeczytania.
baranek - 7 Grudnia 2012, 15:57

Agi, moim mało obiektywnym zdaniem to mój najlepszy króciak.
Agi - 7 Grudnia 2012, 16:03

Rzeczywiście jest bardzo celny i dobrze napisany.
baranek - 5 Stycznia 2013, 20:57

Poczytałem sobie dzisiaj rozmowę na temat Owsiaka. I sam porozmawiałem troszkę. I się napisało:

http://baranekwsieci.blog...01/wypadek.html

Martva - 5 Stycznia 2013, 21:03

Czytasz mi w myślach (ale lepiej ujmujesz to w słowa, zdecydowanie).
dalambert - 5 Stycznia 2013, 21:22

baranek, Samo życie, niestety.
baranek - 5 Stycznia 2013, 21:24

Życie, życie... Życie jest oka, ludzie to fajfusy. Z wyjątkiem pind.

e. znaczy - nie twierdzę, że wszyscy...

Ziemniak - 5 Stycznia 2013, 21:35

Cóż Baranku, głupota ludzka nie zna granic. A myślałem, że mamy mądrzejszą młodzież ;P:
baranek - 5 Stycznia 2013, 21:52

Ech, bo jak ja bylem 'dzisiejszą młodzieżą", to...
aniol - 7 Stycznia 2013, 14:52

a bo dzisiaj najbardziej to wnerwiajaca jest ta przedwojenna mlodziez...
baranek - 9 Stycznia 2013, 14:56

Dawno, dawno temu, chyba jeszcze w śp. "Karuzeli" widziałem rysunek, który ciągle gdzieś tam pod powiekami siedział. I się napisało:

http://baranekwsieci.blog...ia-relacja.html

Witchma - 9 Stycznia 2013, 15:07

baranek, rewelacja :lol: :bravo
Godzilla - 9 Stycznia 2013, 15:19

To naprawdę nie byłam ja? :(
Agi - 9 Stycznia 2013, 17:59

baranek, ludzkie pojęcie, to potężna siła, szczególnie gdy przechodzi. :bravo
Godzilla - 9 Stycznia 2013, 18:11

No bo ja bym też tak chciała :(
fealoce - 9 Stycznia 2013, 18:32

baranku, świetne :)
ilcattivo13 - 9 Stycznia 2013, 18:46

kapitalne, baranku! :D

Godzilla - a kto Ci zabrania? Tylko daj cynk kiedy, bym mógł się ponapawać :)

dalambert - 10 Stycznia 2013, 13:10

baranek, brawo , jesteś wielki , no i pojecie pojęciem, a czas zacząć uważać na Godzillę :mrgreen:
shenra - 10 Stycznia 2013, 16:29

Bardzo zacne, bardzo. ;P:
baranek - 12 Stycznia 2013, 21:41

Były kiedyś "Przypadki eremity Jakuba". Może ktoś pamięta, o te:
http://baranekwsieci.blog...ity-jakuba.html

Potem był pomysł na rozbudowanie tego i nawet powstał początek. Ale jeszcze później przeczytałem "Dożywocie". I przeczytałem "wiedźma.com.pl"... Dałem sobie spokój.
Mogło to się zaczynać tak:
Cytat
Wszystko zaczęło się od listu.
No, może nie wszystko, ale ta historia – owszem.
Wracałem właśnie do domu. Jak zwykle zajrzałem do skrzynki na listy. W sumie nie wiem nawet skąd u mnie takie przyzwyczajenie. Przecież nikt nigdy do mnie nie pisze. Ale nawyk mam. No i proszę – niespodzianka. Jest list.
Ciekawe od kogo? Popatrzyłem na nadawcę. „Kancelaria Prawna Najmrocki i Synowe”.
- „I synowie” chyba powinno być – pomyślałem.
Kancelaria prawna? Czego może ode mnie chcieć jakaś kancelaria prawna?
Do tej pory niewiele miałem do czynienia z prawnikami. Właściwie to znam ich tylko z dowcipów. I nie są to bynajmniej miłe dowcipy. Raczej takie typu: „Po czym poznać, że prawnik kłamie?” Albo: „Co to jest – tysiąc prawników na dnie morza?”.
To chyba nic dziwnego, że trochę się przestraszyłem. Chciałem nawet od razu wyrzucić ten cholerny list do kosza. Bez czytania. Ale przecież będę się potem bez końca zastanawiał, co było w środku. To chyba jednak lepiej otworzyć i sprawdzić. I niech się dzieje co chce.
Wszedłem do mieszkania, zamknąłem drzwi na klucz, ot tak, na wszelki wypadek, usiadłem w kuchni przy stole i otworzyłem.
„Z głębokim żalem zawiadamiamy…”
Niezły początek. Z głębokim żalem…
„…stryj Pański Hipolit…”
Przecież ja nie mam stryja!
„…odszedł był bezpotomnie…”
No tak, teraz już nie mam.
„…testament zdeponowany w naszej Kancelarii…”
Testament? To znaczy spadek? Dla mnie?
„…Pan, jako jedyny żyjący członek rodziny…”
Smutne, ale prawdziwe. Dziadków prawie nie pamiętam, a rodziców pochowałem ponad dziesięć lat temu.
„…staje się jedynym spadkobiercą…”
A więc dla mnie!
„…w najbliższy piątek…”
To znaczy jutro.
„…o godzinie trzynastej…”
Koniec.
No i wszystko jasne. Pomyłka, albo głupi żart.
Po pierwsze – ja naprawdę nie mam stryja. Nie to, że teraz już nie mam. Nigdy nie miałem. Ojciec był jedynakiem… Jedynakiem? Owszem, pamiętam, że kiedyś, dawno temu mówiło się w domu o zaginionym bracie bliźniaku. Ale to były czasy, kiedy w telewizji królowała „Dynastia” i w dobrym tonie było mieć jakieś zaginione rodzeństwo. Najlepiej w Ameryce. I koniecznie obrzydliwe bogate.
Po drugie – gdyby nawet cały ten stryj Hipolit żył gdzieś na świecie, to znaczy do niedawna żył, to co? Przez tyle lat się nie odzywał, a tu nagle tuż przed śmiercią: jebudu! Wziął mnie odnalazł i postanowił mi zapisać cały swój majątek?
Nie no, życie to jednak nie serial. W każdym razie nie moje.
Chociaż, z drugiej strony… Kto niby miał sobie ze mnie żartować? „Kancelaria Prawna Najmrocki i Synowe”? „Synowie” chyba? Po co?
Pomyłka? Pewnie, pomyłki się zdarzają. Nawet prawnikom. Ale gdyby się okazało, że to jednak prawda… Ciekawe jaki też majątek udało się zgromadzić stryjowi? Niewielki zastrzyk gotówki z pewnością by się przydał.
Niewielki? Przecież drobiazgami świętej pamięci stryj z pewnością nie zawracałby sobie głowy. To raczej całkiem spora kwota powinna być. Zdecydowanie spora.
Im dłużej o tym myślałem, tym większa była scheda po stryju. Po godzinie osiągnęła tak zawrotne rozmiary, że musiałem wziąć kartkę i ołówek, bo nie mogłem sobie poradzić z rachunkami.
Czas płynął, a majątek stryja… Nie, nie stryja! Mój! Mój majątek stale rósł. Koło dwudziestej drugiej miałem tylko skuter, plazmowy telewizor i nowego laptopa. Godzinę później śmigałem już nowiutkim kabrioletem. Z ekstra babeczką za kierownicą. Krótko przed północą byłem w trakcie podróży dookoła świata. Własnym jachtem. O pierwszej musiałem wziąć zimny prysznic.
I kiedy tak stałem w strumieniu lodowatej wody, naszła mnie taka myśl: „Jasna cholera! Stryj Hipolit nie żyje! Znowu jestem sam.”
Zasnąłem nad ranem wtulony w mokrą od łez poduszkę.
###
Następnego dnia, punktualnie o trzynastej, pukałem do bogato zdobionych, dębowych chyba drzwi, opatrzonych tabliczką „Najmrocki i Synowe. Kancelaria Prawna.”
- Chyba jednak powinno być „i Synowie” – zdążyłem pomyśleć zanim drzwi otworzyły się i mogłem wejść do środka.
„Otworzyły się”. Przecież nie same.
Dziewczyna, które je otworzyła wyglądała… Wyglądała lepiej niż cała damska część obsady „Słonecznego Patrolu” razem wzięta. Mimo, że nie miała na sobie bikini, tylko zapięty pod samą szyję szary żakiet.
- Pan Jakub, jak mniemam? – Zapytała.
Ponieważ nagle zaschło mi w gardle, skinąłem tylko głową.
- Proszę wejść. Tatuś już na pana czeka.
Tatuś. Zatem pan Najmrocki miał oprócz synów również córki.
Wdzięcznie kołysząc biodrami przeprowadziła mnie przez sekretariat, bo to chyba był sekretariat i zapukała do drzwi gabinetu. Nie czekając na zaproszenie nacisnęła klamkę.
- Bardzo proszę.
Wszedłem.
Nie wiem dlaczego, ale spodziewałem się kogoś o wyglądzie Davida Hasselhoffa…
Ale nie byłem rozczarowany, kiedy okazało się, że pan Najmrocki przypomina raczej Danny’ego De Vito. Zaskoczony? Owszem. Ale nie rozczarowany.
- Drogi panie Jakubie – zawołał gospodarz i z rozłożonymi szeroko ramionami ruszył w moim kierunku.
Objął mnie i mocno uścisnął. Nawet nie próbowałem uciekać. Zresztą, niby dokąd. Szkoda tylko, że pani w sekretariacie nie była równie wylewna.
- Proszę przyjąć najszczersze kondolencje z powodu śmierci stryja – kontynuował Najmrocki, dla odmiany potrząsając moją dłonią.
Znowu zrobiło mi się smutno.
- Wie pan, tak naprawdę to ja w ogóle nie znałem stryja… - zacząłem.
- Ależ wiem, drogi panie Jakubie – Najmrocki nie pozwolił mi dokończyć. – Wiem doskonale. Nie zmienia to jednakże faktu, że nasz drogi zmarły uczynił pana jedynym spadkobiercą wszelkich swoich nieruchomości. Ruchomości zresztą również.
- Pod pewnymi jednakże warunkami – dodał, podchodząc do okazałego, zabytkowego sądząc po ilości zdobień, biurka.
Warunkami? Jakimi, do licha warunkami?
Szczerze mówiąc, kiedy już zrozumiałem, że bardziej mi zależało na poznaniu stryja niż na spadku po nim, przestałem myśleć o tym majątku. A tu nagle, kiedy wszystko zaczyna się, że tak powiem, materializować, pojawiają się jakieś warunki.
O co chodzi?
Nie zdążyłem się nad tym porządnie zastanowić, bo Najmrocki podszedł do szafy, wyciągnął z niej jakiś rulon, rozpostarł go na tym swoim wielgachnym biurku i powiedział:
- Proszę podejść i zerknąć na tę mapę.
Podszedłem i zerknąłem.
- To plan posiadłości pańskiego świętej pamięci stryja.
Posiadłości? To chyba spory kawałek ziemi musi być. Trudno mi było ocenić, bo jeśli chodzi o czytanie map, jestem raczej analfabetą. Ale pochyliłem się i starannie przeczytałem legendę. Chociaż tyle. I tak niewiele mi to w sumie dało. Skala – jeden dzielone przez… Przez sporo. „Pow.”? To chyba powierzchnia? Hm…
- Przepraszam – zwróciłem się do Najmrockiego, który cierpliwie czekał aż się zorientuję. I widać było, że jest przygotowany na długie czekanie.
- Przepraszam – powtórzyłem. – Te cyferki tutaj, to powierzchnia prawda?
- Owszem – odpowiedział i uśmiechnął się lekko.
- A w jakich jednostkach jest wyrażona ta powierzchnia, jeśli wolno wiedzieć? Bo to całkiem spora liczba, jak na ary.
- Słuszne spostrzeżenie, drogi panie Jakubie. To nie są ary…
Wiedziałem! Po co komu tyle ziemi.
- To hektary.
Usiadłem. Na podłodze, bo nie dałem rady dojść do krzesła.
- Tak sobie myślę… – wychrypiałem. Odchrząknąłem. Najmrocki podał mi szklankę wody. Napiłem się i odchrząknąłem jeszcze raz. Wstałem.
- Tak sobie myślę… – powtórzyłem prawie już normalnym tonem. – To raczej dużo, jak na zwykłą działkę nad jeziorem.
- Słuszna uwaga – zgodził się Najmrocki.
Przecież wiem, że słuszna. Tylko co z tej słuszności wynika?
- Pragnę jednak zauważyć…
Zauważ! Pofolguj swoim pragnieniom.
- …że raczył pan błędnie odczytać podpis.
Raczyłem? Nie może być.
- To nie jest, drogi panie Jakubie, działka nad jeziorem. To działka wraz z jeziorem.
Aha. No jeśli tak, to rzeczywiście.
- O rany! Co ja zrobię z działką wraz z jeziorem?
Chyba powiedziałem to głośno, bo Najmrocki odpowiedział:
- I tutaj, drogi panie Jakubie, dochodzimy do warunku postawionego przez pańskiego świętej pamięci stryja. Co pan z tym zrobi? Zmarły nie pozostawił panu zbyt wielkiego pola manewru. Odziedziczy pan to wszystko jedynie wtedy, jeśli zdecyduje się pan tam zamieszkać. Ma pan trzy dni czasu do namysłu.
Trzy dni? Niewiele. Jest o czym myśleć. Nie mam pracy. Nie mam przyjaciół. Znajomych mógłbym policzyć na palcach jednej ręki. I nawet nie musiałbym używać wszystkich pięciu. Mieszkam w malutkiej kawalerce na parterze obskurnego wieżowca. Tuż przy stale przepełnionym zsypie na śmieci. I miałbym to wszystko zostawić dla jakiejś nieznanej „działki wraz z jeziorem”? Porzucić miasto i osiąść gdzieś w mazurskiej głuszy? Oczywiście. Natychmiast!
- Zgadzam się!
Najmrocki nie był zaskoczony moją decyzją.
- W takim razie – powiedział wyjmując z szafy jakieś koperty – w imieniu Kancelarii Prawnej Najmrocki i Synowe…
- „I Synowie” chyba – wyrwało mi się.
Najmrocki spojrzał na mnie jakoś tak… Z wyrzutem jakby. I nagłym smutkiem w oczach.
- Drogi panie Jakubie…
Co on tak ciągle z tym „drogim”, nawiasem mówiąc.
- Drogi panie Jakubie – powtórzył. – Moi synowie to wyjątkowi nicponie i łobuzy. Wszyscy trzej. Niczego w życiu nie osiągnęli i prawdopodobnie niczego już nie osiągną. Udało im się jednak znaleźć trzy wspaniałe, niezwykle piękne i niezwykle inteligentne kobiety, które z niezrozumiałych dla mnie przyczyn zgodziły się zostać ich żonami. I to właśnie one prowadzą wraz ze mną tę kancelarię.
Zrobiło mi się głupio.
- Przepraszam – wydukałem.
Najmrocki milczał przez chwilę.
- Cóż, nie spotkaliśmy się przecież po to by omawiać moje błędy wychowawcze, prawda? W tej kopercie znajdzie pan wszelkie dokumenty dotyczące „Pustelni”…
- Pustelni?
- Tak. Tak właśnie nazywa się posiadłość pańskiego, świętej pamięci, stryja. Przepraszam, pańska posiadłość.
Wręczył mi całkiem sporą i dość ciężką kopertę. I jeszcze jedną, zwyczajną, niebieską.
- Tu zaś jest list, który miałem panu przekazać, jeśli zdecyduje się pan przyjąć spadek. Proszę.
Wzruszyłem się. List od stryja. Być może za chwilę poznam jego historię. Dowiem się dlaczego nie odnalazł mnie wcześniej. Nie mógł? Nie chciał? Poznam odpowiedzi na wszystkie pytania, których nie miałem okazji i będę miał już możliwości zadać.
Drżącymi dłońmi rozerwałem kopertę i wyjąłem z niej złożoną na czworo kartkę. Były na niej starannie wykaligrafowane trzy słowa:
„BAW SIĘ DOBRZE”.



Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group