Blogowanie na ekranie - Z ogródka
May - 9 Lutego 2008, 12:15
A ja wlasnie odkrylam ze troche wstretnych slugs przerzylo ostatnie trucie. Bede musiala powtorzyc egzekucje zanim zakwitna moje sliczne male zonkilki, bo te ohydy zzeraja kwiatki i paczki, za to chwastow nie ruszaja...
Piech - 9 Lutego 2008, 12:53
Te, które przeżyły pewnie żywią się tymi niebieskimi granulkami. Na sam widok ślinka im leci, a Ty myślisz, że im niedobrze. Lepiej poszukaj czegoś, co je zjada.
ihan - 9 Lutego 2008, 12:59
Pod warunkiem, że to coś co je zjada nie zagustuje potem w roślinkach May
Martva - 9 Lutego 2008, 13:48
May napisał/a | ze troche wstretnych slugs |
One się po polsku nazywają ślimaki, chyba już nie pamiętasz
Piech napisał/a | Lepiej poszukaj czegoś, co je zjada. |
Myślałam o założeniu hodowli jeży. Ewentualnie ropuch. Bażanty z racji łownego kota odpadają (zwłaszcza że one się żywią tylko stonką, pamiętam z biologii ). Tylko boję się że jedno i drugie będzie mi włazić pod nogi, albo, nie daj Boże i odpukać, pod kosiarkę
ihan - 9 Lutego 2008, 18:36
Z tymi akurat ślimakami jest problem, bo nie wiem co je zjada. Hodowla jeży nie wypali, bo jeże są terytorialne i gdy ich będzie zbyt dużo nie będą sie tolerować.
May - 9 Lutego 2008, 19:23
Slimaki to sa dla mnie te z muszelka widoczna. Te gole to slugs i juz. I nie dostaja granulek, bo malo skuteczne byly, kupilam trutke w plynie. Wiem, ze nieekologiczna jestem, ale szlag mnie trafia jak z moich prymulek zostaja tylko wyjedzone szypulki...
Martva - 9 Lutego 2008, 20:00
Bo te ślimaki to *chyba* są jakieś takie przywleczone z cieplejszych krajów, pewnie przez globalne ocieplenie. Nie mają tu naturalnych wrogów i mnożą się na potęgę. Tak sądzę, bo jak byłam mała to były tylko winniczki, które są aniołami przy tych paskudach, a taki bezskorupczak się trafiał od wielkiego dzwonu, i to był połowę mniejszy od tych dzisiejszych. Fakt że wystarczy im jedna noc żeby zeżreć ostróżkę, tylko jedna smętna łodyżka zostaje, widać za twarda.
A zjada je suka mojej ciotki, to znaczy zjadła jednego, potem szybko zwróciła go naturze i nie wiem czy nadal próbuje.
elam - 9 Lutego 2008, 21:25
Martva. alez bazanty nie moga zywic sie wylacznie stonka, bo zyly na ziemiach polskich od zawsze, a stonka dopiero od 50 ciu lat..
Fidel-F2 - 9 Lutego 2008, 21:44
May, bociana sobie zahoduj
ihan - 9 Lutego 2008, 21:51
Obawiam się, że tymi łysymi ślimakami to nic się nie żywi. Są tak odrażające, że stanowią ostatnie ogniwo łańcucha pokarmowego.
Agi - 9 Lutego 2008, 21:55
Znaczy, kiedyś nas zjedzą???
Piech - 9 Lutego 2008, 21:57
Przerabiaj je na biopaliwo. Będziesz bogata.
ihan - 9 Lutego 2008, 21:59
Agi, nie wykluczam. Zwłaszcza będąc skażona w młodości horrorami niejakiego pana Guya Smitha, tam ślimaki też na pewno były.
Piechu, może się nie opłacać po odparowaniu.
Martva - 10 Lutego 2008, 11:05
elam napisał/a | alez bazanty nie moga zywic sie wylacznie stonka, bo zyly na ziemiach polskich od zawsze, a stonka dopiero od 50 ciu lat.. |
Ale to żart był, pamiętam te takie ślicznie rozrysowane łańcuchy pokarmowe w podręcznikach do biologii (ziemniak -> stonka -> bażant -> lis)
ihan napisał/a | Obawiam się, że tymi łysymi ślimakami to nic się nie żywi. |
Nie no, coś musi. Tylko ja się serio pytam, czy one nie zostały przypadkiem przywleczone z krajów o łagodniejszym klimacie? Może być tak jak ze szrotówkiem, który tez nie miał u nas naturalnych wrogów, ale coś go odkryło i zjada.
Agi napisał/a | Znaczy, kiedyś nas zjedzą??? |
Yyyy, zdecydowanie każę sie spalić po śmierci. Żywcem mnie nie dorwą
Piech napisał/a | Przerabiaj je na biopaliwo. Będziesz bogata. |
Jeden facet na forum ogrodniczym wspominał, że jak robi gnojówkę z pokrzyw w wielkiej beczce, to topi w niej pozbierane ślimaki, rozpuszczają się bez śladu
ihan - 10 Lutego 2008, 11:12
Martva napisał/a | Jeden facet na forum ogrodniczym wspominał, że jak robi gnojówkę z pokrzyw w wielkiej beczce, to topi w niej pozbierane ślimaki, rozpuszczają się bez śladu :? |
Zbrodnia doskonała. Tylko najpierw musi je złapać.
Anonymous - 10 Lutego 2008, 11:18
Martva napisał/a | Może być tak jak ze szrotówkiem, który tez nie miał u nas naturalnych wrogów, ale coś go odkryło i zjada. |
To to, co zżera kasztanowce? Jeśli tak, to dobra wiadomość, bo mi serce pęka, jak patrzę na drzewa na mojej ulicy.
ihan - 10 Lutego 2008, 11:28
Z tego co tutaj jest napisane koneserami tych szrotówków są sikorki. Tam jest sporo ciekawych informacji, zwłaszcza o pochodzeniu tego motyla. Szrotówek, jako "stonka imperialistyczna", interesujące.
Martva - 10 Lutego 2008, 11:30
ihan napisał/a | Tylko najpierw musi je złapać. |
Nooo, tu jest podstawowy minus. Bo co jakiś czas robiło sie u nas 'akcję ślimak' polegającą na zbieraniu do wiaderka wszystkich znalezionych ślimaków i wynoszeniu ich na łąkę (tylko szybko, bo one błyskawicznie probowały z tego wiaderka wiać). A potem się zjawiły bezskorupkowce, bleeee.
Miria napisał/a | Jeśli tak, to dobra wiadomość, bo mi serce pęka, jak patrzę na drzewa na mojej ulicy. |
Podobno sikorki (bodajże) je wykryły i zżerają. Poza tym naprawdę bardzo dobre efekty przynosi grabienie liści i ich palenie/głębokie zakopywanie, nieźle się spisuje samoprzylepna folia na pniach (tylko nie jest dobrą metodą przy stosowaniu w pobliżu pasiek). Szczepienia natomiast są nieskuteczne.
A mój ulubiony profesor entomologii upiera się, że bardziej niż szrotówek zagrażają kasztanowcom sól na drogach i zanieczyszczenie miejskie. Nie wiem jak jest naprawdę, ale od bardzo dawna nie widziałam normalnie, jesiennie przebarwionego kasztanowca, od dłuższego czasu są rdzawe takie. A mieszkam w okolicy alei Kasztanowej, więc sporo ich obserwuję.
Anonymous - 10 Lutego 2008, 11:34
Kolejna dobra wiadomośc, bo w okolicy ostatnio jest masa sikorek. Za liście sama chciałam się brać, ale nie mam ich gdzie palić. Ale od zeszłego roku miasto sie tym zajęło. Tez mieszkam przy ulicy, gdzie rośnie kilka kasztanowców, kiedys była cała aleja, ale wycięli przy różnych budowach.
Agi - 10 Lutego 2008, 11:42
Kasztanowce przy drogach to był nie najlepszy (delikatnie mówiąc) pomysł. Zresztą dotyczy to wszystkich drzew.
Sadzone bezpośrednie przy jezdni, zamiast za rowem odwadniającym przyczyniły się do niejednego pogrzebu. Kasztanowce dodatkowo mają tę wadę jako drzewa przydrożne, że robijające się na jezdni i rozjeżdżane kasztany tworzą śliską maź. Codziennie jeżdżę taką drogą ( w dużej części już kasztanowce usunięto i zastąpiono je grabami posadzonymi za rowem) i naprawdę, jazda jesienią bywa sportem ekstremalnym.
Anonymous - 10 Lutego 2008, 11:46
U nas to akurat wykladana kostką uliczka z leżącymi policjantami, sprzątana czesto, więc zagrożenia nie ma. Ale w okolicy jest ulica, gdzie wielkie drzewa rozną co kilka metró, a jest ona tak wąska, że trzeba zjeżdzać na bok, gdy coś wiekszego jedzie z naprzeciwka, w dodatku dośc dluga prosta, więc niektórzy lubią się rozpędzać. Staram sie nie jeżdzić tamtędy.
ihan - 10 Lutego 2008, 11:50
Zerknijcie jeszcze co znalazłam przeglądając google szukając szrotówka. Bardzo mi imponują szkoły, które robią coś poza wąsko pojętym programem nauczania, i ludzie mający fajne pomysły.
Martva - 10 Lutego 2008, 11:51
Wiesz, te 'moje' były sadzone, jak tam prawie samochodów nie było
A że teraz totalnie się nie myśli o pewnych rzeczach sadząc drzewa przy ulicach, to inna sprawa - nie wiem jak można w centrum miasta sadzić na przykład platany, które jednak docelowo są sporymi drzewami; można je bardzo ładnie ciąć, ale o tym nikt nie myśli. Albo klony zwyczajne, które w mieście źle się czują i rudzieją już późnym latem. Skutki są takie, że się sadzi małe drzewka i wymienia dwa lata później, nie wiem gdzie tu sens?
Agi - 10 Lutego 2008, 12:12
Martva, owszem, kasztanowce przy "mojej" drodze też pamiętają czasy furmanek i powozów.
Godzilla - 10 Lutego 2008, 12:48
Czy ktoś z was wie skąd można wytrzasnąć takie zwykłe białe lilie, jakie hodowały nasze babcie? Niektórzy nazywali je "liliami świętego Antoniego". Tak się składa, że wszystko co teraz widzę w ogródkach i kwiaciarniach ma jakiś powalający zapach, zupełnie niepodobny do zapachu lilii mojej babci.
Martva - 10 Lutego 2008, 13:22
Ehh, może być ciężko.
Pamiętam z praktyk studenckich panią, która chciała hortensji. Takich klasycznych. No więc zaprowadziłam ją do hortensji, pokazałam kilka odmian - a ona się skrzywiła i powiedziała że nie chce takich odmianowych, tylko 'zwyczajne'. Nie ma czegoś takiego jak 'zwyczajna' hortensja
To jest taka dygresja właściwie - ale odpowiedź na Twoje pytanie brzmi: szukaj po ludziach. Nie masz jakieś znajomego działkowca, albo kogoś kto ma znajomego działkowca? Takie stare odmiany są często trudne do znalezienia na rynku, ale może ktoś sie będzie chciał podzielić cebulami.
Google mówi że to Lilium candidum czyli lilia biała, może chodzi po prostu o czysty gatunek? Naprawdę się nie da tego dostać? Nie znam się na liliach, lubię ale nie mam gdzie wsadzić, więc się nie orientuję w rynku
Agi - 10 Lutego 2008, 13:30
Godzilla, w okresie kwitnienia rozejrzę się po znajomych ogródkach, jeśli będą spróbuję wyprosić cebulki.
Martva - 10 Lutego 2008, 13:32
O właśnie
Godzilla - 10 Lutego 2008, 20:22
Agi, dzięki!
aniol - 11 Lutego 2008, 07:21
Martva napisał/a |
A mój ulubiony profesor entomologii upiera się, że bardziej niż szrotówek zagrażają kasztanowcom sól na drogach i zanieczyszczenie miejskie. Nie wiem jak jest naprawdę, ale od bardzo dawna nie widziałam normalnie, jesiennie przebarwionego kasztanowca, od dłuższego czasu są rdzawe takie. A mieszkam w okolicy alei Kasztanowej, więc sporo ich obserwuję. |
hmm czyzby prof.Wnuk nadal wykladal?
|
|
|